sobota, 8 kwietnia 2017

"MMA Fighter. Walka" Vi Keeland

"MMA Fighter. Walka" Vi Keeland, Tyt. oryg. Worth the Fight, Wyd. Kobiece, Str. 344

"Ten moment wraca i prześladuje cię, kiedy najmniej się tego spodziewasz. Po prostu kiedy myślisz , że w końcu odnalazłeś drogę, aby zakopać to wszystko gdzieś w głębi siebie, wchodzi do brzydkiej głowy i jesteś w punkcie wyjścia. Z powrotem w bólu. Żalu. Poczuciu winy. A uzdrowienie musi się zacząć od początku."

Vi Keeland poznałam przy lekturze "Gracza", która okazała się niezwykle przyjemną lekturą. Idąc tym tropem postawiłam na jej kolejną powieść, mając nadzieje, że dorówna tej wcześniejszej, zarówno ciekawą historią jak i stylem.

Niestety tym razem autorka nie spełniła do końca moich oczekiwań. Poznałam dwójkę bohaterów - Elle i Nico, którzy trafili na siebie przez przypadek. Jak to zwykle bywa, ta dwójka chociaż spotkała się w zupełnie nieromantycznych okolicznościach, zapałała do siebie sympatią i w końcu płomiennym uczuciem. Nie wiem co Nico widział w Elle i dlaczego tak bardzo upierał się, że to dziewczyna idealna, bo przyznaję, że kreacja tej bohaterki kompletnie Keeland nie wyszła. Nie mogę nawet napisać, że dziewczyna mnie drażniła czy irytowała - nie zdążyłam jej dobrze poznać, bo otrzymałam postać płaską i mało wiarygodną. Już na wstępie nie zdobyła mojej sympatii, kiedy po długoletnim związku rzuciła wszystko dla nowo poznanego chłopaka, o którym kompletnie nic nie wiedziała. Od kiedy, gdy nieznajomy mówi skacz, ktoś skacze? Popełniając błąd za błędem nawet nie skupiała na sobie mojej uwagi: dorosła prawniczka, spektakularnie zrywająca kontrakty niemożliwe do rozwiązania zachowuje się jak mała dziewczynka, która pierwszy raz dostała do zabawy lalkę.

Jej przeciwieństwem okazał się Nico Hunter - może i jego kreacja też nie wypadła jakoś szczególnie, ale już znacznie lepiej. Nie spotkałam typowego macho, który buntuje się wobec systemu, świata i wszystkich dookoła, tylko zagubionego chłopaka o dużych rozmiarach. Kto by pomyślał, że taki duży facet tak kiepsko radzi sobie z własnym życiem. Trenując MMA i walcząc w klatce raz pechowo doprowadził do wypadku, który nawet nie był jego winą. A jednak zadręczał się i próbował odsunąć się od swojej pasji, co zasługuje na uznanie. To dobra postać, przyjemna w odbiorze, choć dalej uważam, że autorka nie popisała się w kreacji ani Elle, ani Nico - za mało było w nich życia, praktycznie żadnych emocji, przez co wypadli jak bohaterowie płaskiego romansu.

Tak w gruncie rzeczy osadzona jest fabuła. Nie mamy tutaj do czynienia z płomienną powieścią erotyczną, tylko historią miłosną zabarwioną nutą scen dla dorosłych. W dodatku nawet nie balansujących na granicy dobrego smaku, tylko subtelnych i nijakich: nie wzbudzających żadnych głębszych emocji. Choć przyznaję, że najbardziej w całej powieści zaskoczyły mnie nawiązania do trudnej przeszłości obu postaci. Gdybyśmy mieli zestawić ich razem, to Elle zdecydowanie by wygrała, bo jej historia jest bardziej złożona, tragiczna i fatalna w skutkach. Przełożyło się to na jej psychikę i przyszłość. Tylko, że Nico też nie miał łatwo - wypadek, który się wydarzył wypaczył mu wizję przyszłości i realizacji zamierzonych celów. Najlepszym pomysłem było połączenie tej dwójki, bo razem mogli wyciągnąć się z dna, na które spadli. Oboje nie mieli pojęcia, że wypadki potoczyły się bez ich zgody i choć brali w nich swój udział, nie był on czynny. Ten motyw trudnej przeszłości uratował powieść Keeland przed kompletną rozsypką.

Vi Keeland nie pokazała się z najlepszej strony. Przykro mi to pisać, ale po dobrej historii z "Gracza" dostałam mało emocjonującą przygodę z "MMA Fighter. Walka". Zdecydowanie zbyt mało było w tej powieści uczuć, za mało emocji, które mogłyby pobudzić czytelnika. Gdyby dołożyć odrobinę bardziej wiarygodnej namiętności całość wypadłaby zdecydowanie lepiej. Muszę jej jednak oddać, że z motywem przeszłości dwójki bohaterów uratowała się całkiem nieźle i to uchroniło tą historię przed katastrofą. Książka nie była zła, ale gdyby była lepsza bardziej bym się cieszyła. Tym razem wybór lektury pozostawiam Wam.

5 komentarzy:

  1. Szkoda, że książka nie spełniła twoich oczekiwań. Bardzo jestem ciekawa, czy w moim przypadku będzie podobnie. Już mam swój egzemplarz "MMA Fighter. Walka" i jak znajdę chwilę, to na pewno do niego zajrzę.

    OdpowiedzUsuń
  2. Szkoda, że ta część nie dorównuje "Graczowi". Niemniej na pewno sięgnę przynajmniej po pierwszy tom, bo zapowiada się intrygująco.

    OdpowiedzUsuń
  3. Mnie w ogóle do tego typu książek nie ciągnie, więc ja lekturę będę omijała szerokim łukiem ;)

    Pozdrawiam serdecznie ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Jeszcze nie miałam okazji poznać twórczości autorki, ale mam zamiar to zmienić w najbliższym czasie ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Książka już do mnie idzie, ale po Twojej recenzji mam co do niej jeszcze większe wątpliwości :> Przedtem czytałam kilka negatywnych opinii, ale jednak zdecydowałam się, że ją przeczytam. No cóż, mam tylko nadzieję, że mi przynajmniej przypadnie do gustu.

    OdpowiedzUsuń