"Odnajdę Cię" Anna Karpińska, Wyd. Prószyński i S-ka, Str. 432
"Żałuję, że nie stanęłam na wysokości zadania. Przepraszam. Bardzo Cię kocham. Szkoda, że tak późno to sobie uświadomiłam"
Lubię, gdy rozdziały podzielone są na poszczególnych bohaterów, bo w tedy można poznać więcej detali w rozgrywanych wydarzeniach. W tej powieści jest podobnie - Bożena i Dagmara otrzymały poszczególne rozdziały, by czytelnik mógł bardziej zbliżyć się do obu kobiet. To dobre posuniecie, bo obie postacie różnią się od siebie a ich indywidualne charaktery budują inną historię w tej samej fabule. Bohaterki - z krwi i kości - poprzez swoje życiowe rozterki bardzo łatwo przypadają do gustu czytelnika i pozwalają się utożsamić z daną postacią. Dla mnie obie kobiety okazały się intrygujące, ale skłaniałam się raczej ku stronie Dagmary.
W spadku po matce Dagmara otrzymuje nie tylko księgarnie, ale coś znacznie cenniejszego - list, wywracający jej życie do góry nogami. Dowiaduje się, że została adoptowana. Mocno przeżywa ten wstrząs, ale odniosłam wrażenie, że na początku zepchnęła tą nowinę na dalszy plan. Zajęła się bardziej przyziemnymi sprawami, przeprowadziła się do rodzinnego Torunia i przejęła księgarnię. Bała się jednak błądzić myślami w stronę swoich biologicznych rodziców, bo kompletnie nie wiedziała jak odnaleźć się w tej sytuacji. Nic dziwnego, bo nie ma pomysłu na to jak rozwiązać taki problem, ale przeszłość bardzo szybko upomniała się o chwilę uwagi. Mocno kibicowałam Dagmarze w całej tej sytuacji, bo kobieta zbudowała swoje życie i miała już pomysł na przyszłość, a jednak przyszło jej zaczynać wszystko od początku.
Równolegle do opowieści Dagmary prowadzona jest ta ze strony Barbary, pisarki z wieloma sukcesami na koncie, która dawno temu podjęła nieodwracalną decyzję. To nie jest zła kobieta, więc nie można skreślać jej postaci na wstępie - bardzo trudno było mi postawić się w jej sytuacji, ale dałam jej tyle zrozumienia ile mogłam, ale opłaciło się, bo w finale powieści poczułam się usatysfakcjonowana. Barbara wiele lat starała się zostać matką, ale nigdy jej się to nie udało, więc podjęła decyzję o adopcji dwóch sióstr. Niestety okazało się, że pomysł nie był do końca przemyślany i doprowadził do przykrych konsekwencji, o których musicie przekonać się na własnej skórze.
Fabuła mocno ingeruje w relacje rodzinne i właściwie na tym opiera całą swoją powieść. A jak wiadomo - to motyw przewodni, który budzi najwięcej emocji. Więc gdy dodamy do tego wszystkiego chorobę i mroki przeszłości, możemy otrzymać naprawdę dobrą całość, co potwierdza powieść "Odjadę cię". Chociaż nie pojawiło się zbyt wiele wątków, to autorka rozplanowała je w sposób, które na wstępie zapoczątkowały subtelną tajemnicę, która rozwiązała się dopiero pod sam koniec historii. To oczywiście typowa powieść obyczajowa, ale ma w sobie zabarwienie sekretów przeszłości i wprowadza trochę melancholii.
"Odjadę Cię" to ciekawa historia, w której przeszłość ponownie daje o sobie znać. I to w momencie, w którym nikt się tego nie spodziewał. Dobrze napisana, w stylu historii o zwykłych ludziach, aż prosi się o to, by czytać w duecie z kubkiem gorącej herbaty. A jak wiadomo, autorka słynie z pisania powieści bardzo emocjonalnych, więc czy potrzeba czegoś jeszcze?
Brzmi interesująco, postaram się mieć na uwadze tę książkę.
OdpowiedzUsuńLubię takie klimaty. Myślę, że książka powinna mi się spodobać.
OdpowiedzUsuńJa też bardzo lubię, kiedy autor daje głos kilku bohaterom - wtedy od razu łatwiej jest mi zżyć się z bohaterami i zrozumieć ich postępowanie. Intryguje mnie ta powieść, więc na pewno niebawem zabiorę się za nią - tym bardziej, że mam ją w wersji elektronicznej.
OdpowiedzUsuńPrzy okazji premiery nie zwróciłam na nią szczególnej okazji, jednak muszę przyznać, że mnie zaintrygowałaś. W wolnej chwili chciałabym ją przeczytać ;)
OdpowiedzUsuń