piątek, 16 czerwca 2017

"Początek wszystkiego" Robyn Schneider

"Początek wszystkiego" Robyn Schneider, Tyt. oryg. The Beginning Of Everything, Wyd. Moondrive, Str. 317

"Wciąż uważam, że każde życie, nieważne jak mało wyjątkowe, ma swój jeden tragiczny punkt zwrotny, po którym dzieje się wszystko, co naprawdę ma znaczenie. Ta chwila to katalizator - pierwszy krok w równaniu. Ale poznanie pierwszego kroku nic ci nie da - dopiero to, co nadchodzi później, odpowiada za ostateczny wynik."

Bardzo lubię, gdy historie zaskakują mnie małymi, wbrew pozorom niewiele znaczącymi elementami. W tym przypadku pozytywnie wrażenie wywarła na mnie narracja - pierwszoosobowa, ale należąca do męskiego bohatera. Ezra otrzymał ważną rolę w swojej powieści i naprawdę muszę przyznać: wywiązał się z niej doskonale.

Ezra miał wszystko o czym może marzyć siedemnastolatek - w szkole był gwiazdą, której blask przelewał się na pozostałych. Wyglądał jak młody bóg, więc dziewczyny prześcigały się w drodze ku zdobyciu przystojniaka. Sport był dla niego całym światem, pozwalającym w realizacji wszelkich marzeń. Czy można zatem chcieć czegoś więcej do spełnienia? Ezra głęboko wierzył, że jego życie to realna bajka, w której zasłużenie odgrywa pierwszoplanową rolę. Dlatego przy pierwszym spotkaniu nie wywarł na mnie szczególnie dobrego wrażenia. Właściwie to miałam go za nijakiego chłopca, który zatracił się w swojej cudowności zapominając trochę o realiach życia.

Doskonale wiem jednak, że gdy podobny bohater wkracza na scenę to dostanie od życia solidną nauczkę. W przypadku Ezry nie było inaczej, bo jego świat bardzo szybko wywrócił się do góry nogami. W wypadku doznał kontuzji, która przekreśliła jego sportową karierę, dziewczyna zostawiła go na lodzie a przyjaciele - pozwolili sobie tylko na przesłanie marnej karki z życzeniami szybkiego powrotu do zdrowia. Gdzie podziała się zatem ta solidarność i wierność, towarzysząca Ezrze w dniach jego sławy? Jego otoczenie szybko zmieniło obiekt swoich upodobań, gdy ten który zawsze miał być na czele na moment stracił znaczenie. W tym kluczowym momencie w życiu głównego bohatera wraz z nim dostrzegłam przekąs życia i strukturę ludzkiej psychiki - tutaj także zmieniłam swojego podejście do Ezry i zaczęłam rozumieć jego przeżycia.

Sporym zaskoczeniem była dla mnie świadomość, że chociaż wszystko wskazywało na to, że trzymam w rękach typowy romans młodzieżowy, wcale tak nie było. "Początek wszystkiego" bazuję na pewnym schemacie, ale odbiega od normy bardziej niż można by przypuszczać. Owszem, Ezra po powrocie do szkoły poznaje nową uczennicę Cassidy Thorpe i pomiędzy tą dwójką rodzi się uczucie, to wcale nie jest to słodko-gorzka opowieść o perypetiach młodych zakochanych. Kreacja Cassidy to świetny przykład postaci, która mocno stąpa po ziemi a jednak potrafi oderwać się od niej na kilka minut. Dziewczyna został obdarzona przez autorkę tak zaskakująco dobrze dobranym zestawem cech, że z miejsca ją polubiłam - za to, że nie przejmowała się plotkami, że nie odczuwała parcia na sławę i przede wszystkim za jej szczere podejście do świata. Skrywając w sobie mroki przeszłości zbudowała wokół siebie klimat subtelnej tajemnicy, która w końcowym efekcie doprowadziła do naprawdę zaskakującego finału.

Nić porozumienia rodząca się pomiędzy dwójką głównych bohaterów jest naturalna i rzeczowa. Ucząc się od siebie nawzajem Cassidy i Ezra zaczęli dostrzegać to co do tej pory nie miało dla nich znaczenia. Jest to pewien przekór w stosunku do podobnych młodzieżówek, bo chociaż mamy odrzucenie przez innych, uczucie rodzące się w najmniej spodziewanym momencie i nawet subtelną tajemnicę, to jest też w tej książce coś bardzo ważnego - prawda, życiowa mądrość wychwytywana pomiędzy wierszami i w słowach bohaterów. Biorąc do ręki tą książkę nie spodziewałam się, że wychwycę w niej tak wiele życiowych mądrości, które skrupulatnie zapisywałam ku pamięci. "Początek wszystkiego" mimo swojej lekkiej formy i subtelnej historii niesie ze sobą wyjątkowe przesłanie. To plastyczny obraz niedocenianego życia, które w końcu mamy tylko jedno. I pamiętajcie - nie ma końców, są tylko same początki.

10 komentarzy:

  1. Ostatnio ciągle widzę recenzje tej książki na blogach, więc może się skuszę ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Wczoraj zapoznałam się z negatywną opinią o tej książce i już myślałam, że sobie odpuszczę ten tytuł. Choć przyznaję, że chciałabym mieć tę powieść w swojej biblioteczce ze względu na przepiękna okładkę chociażby. Jeszcze się zastanowię nad lekturą owej pozycji.

    OdpowiedzUsuń
  3. Czytałam i ogromnie mi się podobała! I zgadzam się, że pod przykrywką lekkiej młodzieżówki ukryła się garść ważnych, życiowych lekcji. ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Mam w planach lekturę tej powieści i liczę na to, że i mnie przypadnie ona do gustu :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Zwykle nie przepadam za schematami i przewidywalnymi historiami, ale ta wydaje się być nieco inna. Bardziej pozytywna i, z tego, co piszesz, mająca również przesłanie. Jeśli będę miała okazję - z chęcią skorzystam i przeczytam. Może i mnie się spodoba?

    Pozdrawiam
    Caroline Livre

    OdpowiedzUsuń
  6. Fajnie, że fabuła odbiega od schematu. Mam w planach tę książkę.

    OdpowiedzUsuń
  7. Już okładka kusi do sięgnięcia po książkę :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Czytała pierwszy rozdział i... to może być dobre. Cieszę się, że to nie jest tylko zwykły romans. Jestem ciekawa co znajdę w tej książce :)
    POCZYTAJ ZE MNĄ!

    OdpowiedzUsuń
  9. Lubię lekkie książki od czasu do czasu, zwłaszcza jeśli można z nich coś wynieść. Okładka jest śliczna, na pewno się za nią rozejrzę!

    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  10. Sięgając po "Początek wszystkiego" można odnieść wrażenie, że sięga się po typowy romans z gatunku Young Adult Novels, w którym znajdziemy dobrze znane motywy. Z każdą stroną jednak ta książka zaskakuje coraz bardziej, a kreacja Cassidy i sama fabuła okazują się niezwykle oryginalne. Bardzo motywująca i pozytywna powieść, którą warto zabrać ze sobą na wakacje. Polecamy gorąco! :) Świetna recenzja! :)

    OdpowiedzUsuń