poniedziałek, 10 września 2018

"Miasteczko Surrender" Caleb Carr

"Miasteczko Surrender" Caleb Carr, Tyt. oryg. Surrender, New York, Wyd. Rebis, Str. 800

"O jakich lukach pan mówi do cholery?"

Tajemnicze morderstwa, zbrodnie o których szepcze społeczeństwo. Wszyscy się boją, ale nikt otwarcie tego nie mówi. Co dzieje się w ich miasteczku? Dlaczego ktoś zdecydował się tak brutalnie zakończyć życie pozornie przypadkowych osób? A może wszystko było już z góry ustalone?

Tytułowe miasteczko Surrender, położone nieopodal Nowego Jorku jest świadkiem brutalnych zdarzeń. Kolejno odnajdywane ciała nastolatków wskazują na morderstwa, jednak szybko wychodzi na jaw, że to tylko pozory. Każde ciało to efekt popełnionego samobójstwa. Dlaczego? Doktor Trajan Jones, kryminalny profiler i internetowy wykładowca odkrywa pewne powiązanie między samobójstwami a bogatymi mieszkańcami Nowego Jorku. Kroku po kroku rozwiązuje zagadkę, która sprowadza na niego prawdziwe niebezpieczeństwo.

Wiele dobrego słyszałam o powieściach autora, przede wszystkim za sprawą niedawnej premiery "Alienisty". Nigdy jednak nie miałam okazji bliżej przyjrzeć się tytułowi a moje pierwsze spotkanie z twórczością Carra zaczęło się właśnie od powyższego tytułu. I muszę przyznać, że chyba popełniłam błąd. "Miasteczko Surrender" to ciekawa książka, przyjemnie czyta się ją leniwym popołudniem, ale ani nie wciąga tak, by głębiej zatopić się w fabule, ani nie zaskakuje - rozwiązanie przyszło mi do głowy jeszcze przed połową akcji.

Nie ma jednak tego złego, ponieważ sama historia wypadła na tyle ciekawie, że nie odczuwałam potrzeby odłożenia powieści przed jej zakończeniem. Podążając tropem Trajana chętnie poznawałam jego przypuszczenia i wraz z nim zagłębiałam się w nowo pojawiające się fakty, chociaż żałuję, że postać głównego bohatera nie została bardziej rozwinięta. Pojawił się on na pierwszych stronach jako człowiek mocno zaangażowany we własną pasję, odkłada na bok nowoczesną kryminalistykę przekonany, że jedynie tradycyjne metody doprowadzą go do prawidłowego rozwiązania. I mogłabym to zaakceptować, gdyby Trajan to udowodnił, przekonał mnie, że jego metody są skuteczne. Niestety zagadka rozwiązała się praktycznie sama i ingerencja głównego bohatera praktycznie nie była konieczna.

Muszę przyznać, że niewiele w tej książce było sytuacji, przy których naprawdę przyłożyłabym się do lektury. Jak na powieść kryminalną, gatunek który przecież jest jednym z moich ulubionych, więcej czasu poświęciłam na rozważania na temat życia nieżyjących nastolatków niż samej zagadki, która niekoniecznie wciągała, ale na pewno w pewnym stopniu ciekawiła. Przekonywała o wizji autora na temat aktualnego stanu amerykańskiej bezdomnej młodzieży, która narażona na brutalność świata zewnętrznego nie radzi sobie z rzeczywistością. Czy to akceptuję i rozumiem to inny temat rozważań, jednak w tej książce nawet ciekawie połączyło się z finalnym rozwiązaniem.

Podsumowując, "Miasteczko Surrender" to powieść, przy której nie doświadczycie przyspieszonego bicia serca, ani zaskakujących zwrotów akcji. Jednak nie można jej ostatecznie skreślać, bo czyta się ją miło i nie żałuję czasu poświęconego tej powieści. Lekka i zupełnie niezobowiązująca jest dobrym rozwiązaniem na leniwe popołudnie, kiedy potrzebujemy odpoczynku. Caleb Carr może nie pokazał się od najlepszej strony, ale fani bardzo delikatnych powieści kryminalnych na pewno odnajdą się w lekturze.

7 komentarzy:

  1. Ja z chęcią sięgnęłabym po tę książkę, coś czuję, że nie zawiodłabym się na tej historii.

    OdpowiedzUsuń
  2. Myślę, że brak tego napięcia odbiłby się na moim zadowoleniu. Chyba więc zrezygnuję z czytania tej powieści.

    OdpowiedzUsuń
  3. Być może kiedyś przeczytam. 😊

    OdpowiedzUsuń
  4. Brzmi naprawdę ciekawie. Lubię takie kryminalne książki z przerażającymi motywami. Może nie było przyspieszonego serca u Ciebie, ale i tak zapowiada się super :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Czasem taka niezobowiązująca lektura jest idealna - zwłaszcza po ciężkim dniu :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Lubię, kiedy powieść kryminalna jest osadzona w społeczności małomiasteczkowej. I pomimo tego, iż książka nie usatysfakcjonowała Cię w 100%, to jednak po nią sięgnę, bo wydaje się dla mnie atrakcyjna.

    OdpowiedzUsuń