sobota, 20 października 2018

"Nie, po prostu nie" Nina Lykke

"Nie, po prostu nie" Nina Lykke, Tyt. oryg. Nei og atter nei, Wyd. Muza, Str. 320

"Ludzie są bardzo do siebie podobni, a jednocześnie zupełnie różni, jak pędzone wiatrem samotne płatki śniegu, każdy w swoim wszechświecie."

Nawet poukładane, rodzinne życie, które od lat nie uległo zmianie może być wyłącznie grą pozorów. Czasami jedna decyzja potrafi zrujnować wszystko i zaprzepaścić to, co było budowane przez lata. 

O czym jest ta powieść? Trudno jednoznacznie stwierdzić. Z jednej strony otrzymujemy intrygujący portret psychologiczny członków rodziny, którzy zderzyli się z ludzkimi problemami i osobistą tragedią. Z drugiej obraz społeczny związany z ludzką egzystencją, z wyborami które nie zawsze pokrywają się z oczekiwaniami innych. Jednak niezależnie od tego co otrzymujemy pojedynczo - całość bardzo sympatycznie łączy się ze sobą tworząc spójny obraz powieści.

Wszystko rozpoczęło się w rodzinie Ingrid i Jana nieoczekiwanie. Będąc małżeństwem z dwudziestopięcioletnim stażem byli przekonani, że wszystko już sobie poukładali. Mieszkali w pięknym domu w Oslo, wychowali dwóch wspaniałych synów. Osiągnęli stabilizację życiową i zawodową. Do czasu, gdy pewnego dnia wszystko legło w gruzach. Jan nawiązuje romans z trzydziestoczteroletnią Hanne i odchodzi od żony. Zmienia wszystko, sprawiając że życie tej trójki już nigdy nie będzie takie samo.

Jedna decyzja powoduje szereg wypadków, które w tym przyczynowo-skutkowym maratonie nawzajem się prześcigają. Jednak nie mam tutaj na myśli tempa akcji, które niestety czasami wydawało mi się zdecydowanie zbyt powolne, ale samych kolejnych wydarzeń, które w życiu bohaterów pojawiły się jak na zawołanie. Autorka w banalny sposób pokazała nam jak każdy z nich - Ingrid, Jan i Hanne - w końcu zdaje sobie z brutalności wyborów i błędnych decyzji, ponieważ nikt nie jest zadowolony z aktualnej sytuacji. Ingrid przeżywa załamanie nerwowe, Jan szybko zauważa że coś oficjalnego wcale nie jest tak emocjonujące jak ukryty romans a Hanne nie otrzymała tego, na co liczyła najbardziej. 

I chociaż czyta się całą historię z rosnącą ciekawością, mam z tyłu głowy poczucie pewnego niedopracowania. Zabrakło mi w tym wszystkim głębszych emocji, tragedii widocznej jak na dłoni, dramatów, krzyków i płaczu - wszystko to było papierowe, podobnie jak postacie które bardzo rzadko zaskakiwały mnie swoimi charakterami czy decyzjami, przez co historia trochę straciła w moich oczach już po przeczytaniu całej powieści.

Nie mogę jednak napisać, że czuję się nią rozczarowana. "Nie, po prostu nie" to dobra książka mimo kilku swoich wad. Mocno uderza w ponadczasowe wartości, konfrontuje czytelnika z życiowymi problemami i przedstawia je na przykładzie różnych charakterów. Wszystko to okraszone czarnym humorem, który mnie osobiście kilka razy rozbawił w scenach dobrze przemyślanych przez autorkę. To książka inna niż wszystkie, w typowo norweskim klimacie, ale za to warta przeczytania samemu, by zrozumieć jej głębię i ocenić wpływ na nas samych.

6 komentarzy:

  1. Jeśli będę miała możliwość lektury tej książki, na pewno dam jej szansę. ��

    OdpowiedzUsuń
  2. Tym razem chyba nie dla mnie :)
    http://whothatgirl.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Szkoda, że książka jest nieco niedopracowana. Ale jej nie skreślam.

    OdpowiedzUsuń
  4. Szkoda, że książka nie wywołuje większych emocji, ale myślę, że i tak pewnie kiedyś po nią sięgnę. :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Lubię od czasu do czasu przeczytać dobrą obyczajowke, nad tą się jednak zastanowię 😊

    OdpowiedzUsuń
  6. "Nie, po prostu nie" ma w sobie coś, co zmusza czytelnika do przemyśleń, a podczas lektury momentami bawi. Warto sięgnąć podczas jesiennych wieczorów. :)

    OdpowiedzUsuń