"Chłopiec jeden na milion" Monica Wood, Tyt. oryg. One in a million boy, Wyd. Papierowy Księżyc, Str. 466
"Historia ludzkiego życia nigdy nie zaczyna się na początku. Czego oni was uczą w tej szkole?"
Dwa skrajnie różne światy zbudowały jedną wspólną historię. Tylko czy to nie za późno, czy to już nie nadszedł kres?
Lubicie książki nostalgiczne, melancholijne i piekielnie
wzruszające? Ja bardzo, chociaż nie często udaje mi się na takie trafić.
Zazwyczaj gdzieś tam pojawi się łza wzruszenia, ale historie takie
mocno szokujące, przy których płacz uniemożliwia mi dalszą lekturę mogę
wyliczyć na palcach jednej ręki. Zawsze mam jednak nadzieję i tym razem
skierowałam ją w stronę "Chłopiec jeden na milion", czyli obietnicę
inteligentnej, choć smutnej opowieści.
Ona ma sto cztery lata i przez całe swoje życie nie straciła ani
ułamka z upartości, która ją cechowała. Nie była serdeczną i życzliwą
staruszką, z którą chciało się gawędzić tylko dziwną leciwą panią z
własnymi nawykami. Dlatego tak trudno było jej zaakceptować przysłanego
do pomocy jedenastego chłopca zafascynowanego rekordami Gunniessa. Ten
jednak okazał się zupełnie inny niż Ona sądziła i przez to zaczęła
wypatrywać go każdej soboty. Jednak pewnego dnia nie przyszedł a starsza
pani zwątpiła w jego dobroć. Tydzień później natomiast pojawił się jego
ojciec by kontynuować dzieło syna.
Jedyne zastrzeżenie jakie mam do tej lektury to zbyt powolnie
rozwijające się tempo. Właściwie to jego brak. Zabrakło mi dynamizmu,
takiego przytupu, chociaż wiem że miała to być książka właśnie taka:
uderzająca w czytelnika przede wszystkim emocjami a dopiero na drugim
planie treścią. To faktycznie się sprawdziło, ponieważ tych w całej
historii jest ogrom a każda namiastka najmniejszych emocji skryta jest w
kreacji bohaterów - począwszy od starszej pani na skrajnie różnych od
siebie rodzicach chłopca kończąc.
Miło się patrzy na tak różnorodnych bohaterów. Tutaj każdy odegrał
jakąś rolę, ważną dla całej historii, przyszłości oraz finału lektury.
Przyglądałam się bohaterom z rosnącym zaciekawieniem: Onie Vitkus pełnej
życiowych mądrości, tytułowemu pewnemu siebie chłopcu, który w całej
historii nie doczekał się imienia a jednak odegrał tak ważną rolę aż w
końcu jego rodzicom: matce zupełnie niepasującej do ojca, który tak
walczył o pamięć swojego syna. Nie chcę Wam zbyt wiele zdradzać,
ponieważ trzeba ich poznać osobiście, by docenić te mądre, dojrzałe
kreacje, ale zapewniam: bez takich bohaterów ta powieść nie byłaby już
taka sama.
Przygotujcie sobie solidne pudełko chusteczek, bo bez niego przy
tej książce ani rusz. "Chłopiec jeden na milion" to wyciskacz łez jakich
mało, książka bardzo smutna i wzruszająca chociaż przepiękna
jednocześnie. Jestem zachwycona, że trafiła w moje ręce i chociaż finał
na pewno zostanie jeszcze ze mną bardzo, bardzo długo to już planuję, że
pewnego dnia do niej wrócę. O takich książkach trzeba pamiętać, bo nie
tylko nas uczą i motywują, ale dodają siły.
Na smutną i wzruszającą książkę muszę mieć odpowiedni nastrój.
OdpowiedzUsuńJaka ładna okładka! Sama historia jednak mnie nie zachęca, nie lubię wyciskaczy łez ;)
OdpowiedzUsuńOddałabym duszą komu trzeba za możliwość przeczytania tej książki. 😊
OdpowiedzUsuńNie wiem czy jestem w tej chwili w dobrym momencie życia do zalewania się łzami nad książką, ale po Twojej recenzji skłonna jestem zaryzykować i to sprawdzić :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam wzruszające książki. Szkoda tylko, że tempo powolne... To może gorzej wpłynąć na mój końcowy odbiór. Ale dam szansę :)
OdpowiedzUsuńCzuję, że będę na niej paskudnie płakać, bo zawsze bardzo zżywam się z bohaterami. Trochę boję się po tę książkę sięgnąć, bo już wiem, że złamie mi serce. Ale po tej recenzji czuję, że jest wartościowa.
OdpowiedzUsuńKusząca recenzja :)
OdpowiedzUsuńNie pozostaje mi nic innego jak tylko sięgnąć po tą książkę. Wydawnictwo Papierowy Księżyc od czasu do czasu serwuje czytelnikom taki wzruszające powieści.
OdpowiedzUsuńKsiążki jak narkotyk
Zawsze boję się sięgać po takie wyciskacze łez. Ale mimo wszystko z tą chciałabym się zmierzyć.
OdpowiedzUsuńCzyli generalnie trzeba będzie zapisać na listę na przyszły rok :D ciekawa jestem czy też bym się wzruszyła :)
OdpowiedzUsuńBardzo mnie zainteresowałaś tą książką... i ten chuteczkowy pewniak i temat i Twoja lekka jak słodka mgiełka recenzja...
OdpowiedzUsuńLubię kiedy książka wywołuje u mnie jakieś emocje - takie pamiętam najbardziej. Być może sięgnę i po tą, ale
OdpowiedzUsuń1. Muszę mieć odpowiedni nastrój na taką tematykę.
2. Mam jeszcze masę nieprzeczytanych książek na półce w domu i bardzo dużo dodanych na półkę na Legimi, więc na razie nie mam miejsca na coś nowego.
Wolne tempo w książkach nie zawsze mi przeszkadza, więc mogłabym sięgnąć po tę powieść:)
OdpowiedzUsuńRecenzja zachęca, ale na razie nie mam ochoty na takie książki :D
OdpowiedzUsuńLubię wzruszające historie :)
OdpowiedzUsuńThis guide is very helpful for many people. Keep doing Nice work. gardenreviews
OdpowiedzUsuń