sobota, 18 lipca 2020

"Żony" Tarryn Fisher

"Żony"
Tarryn Fisher, Tyt. oryg. The Wives, Wyd. Kobiece, Str. 392

Lepiej nie patrz prawdzie w oczy. Nie jesteś tą jedyną.

Tarryn Fisher, mistrzyni w kreowaniu niebanalnych bohaterów, w pisaniu pokręconych, emocjonalnych powieści. Pokochałam ją za nowatorskie podejście do stylu, za oryginalność i nieograniczona wyobraźnię i wielkimi oczekiwaniami sięgnęłam po jej najnowszą powieść. "Żony" idealnie wpisują się w charakterystyczny styl autorki i oddają wszystko co najlepsze w jej twórczości.

Wiem, że nie każdemu ta powieść przypadnie do gustu, tak jak nie każdemu sama twórczość Fisher podpasuje. To autorka, która jest odważna i pomysłowa a jej fabuły wielokrotnie przyprawiały mnie o zawrót głowy, więc takie historie naprawdę trzeba lubić. Ja jestem z tych, którzy za autorką skoczą w ogień i choć trochę mnie to przeraża to zawsze jestem pod wrażeniem jej mocno psychologicznych, wpływających na umysł czytelnika thrillerów. 

Nie inaczej było z "Żonami", lekturą która od samego początku utrzymuje szybkie tempo. Wkraczamy do świata Thursday i jej męża Sheta, który za zgodą kobiety żyje w związku z dwoma innymi jeszcze żonami. Wydawać by się mogło, że taki związek jest niemożliwy, jednak Thursday godzi się na wszystko bez mrugnięcia okiem. Jednak pewnego dnia, kuszona ciekawością, postanawia poznać dwie konkurentki o której do tej pory nic nie wiedziała. Nie spodziewa się, że to co odkryje wywróci jej świat do góry nogami. A my, czytelnicy, powoli przypatrujemy się każdej postaci z osobna, doskonale i wiarygodnie wykreowanej nawiasem mówiąc, zastanawiając się kto naprawdę jest kim. I kto kłamie, ponieważ od samego początku byłam pewna, że ktoś musi.

Życie tej pary nie należy do oczywistych, więc im więcej szczegółowy autorka mi serwowała, tym bardziej ciekawa byłam w jaką stronę to wszystko się rozwinie. Wiele luk, niedopowiedzeń i milczącej prawdy przewinęło się przez pierwszą powieść książki, by w drugiej zaskoczyć mnie jeszcze bardziej. Tajemnice, sekrety - to wszystko nie ma końca i choć od początku miałam swój typ podstępnego manipulatora, finał rozłożył mnie na łopatki. Tu nic nie jest prawdziwe, każdy ruch bohaterów skłania nasze szare komórki do myślenia a w rezultacie i tak wiedziałam mniej niż przypuszczałam. 

Fantastyczny klimat niepewności, groza czająca się gdzieś w tle, stan psychozy tak charakterystycznych dla twórczości Fisher. To wszystko sprawiło, że od "Żony" nie mogłam się oderwać i z zapartym tchem składałam elementy tej zawiłej, pełnej sprzeczności układanki. Ta książka jest rewelacyjnym przykładem thrillera psychologicznego - napięcie nie ma końca, zwroty w fabule prześcigają się same ze sobą a finał i tak wyprowadza nas z równowagi. Cóż mogę napisać? Tarryn Fisher  - chylę czoła!  Oto warta uwagi pozycja wśród innych nowości.

6 komentarzy: