10 sierpnia 2017 roku młoda, ambitna reporterka wyrusza z domu, by przeprowadzić wywiad z ekscentrycznym wynalazcą, twórcą łodzi podwodnej „Nautilus”. Wchodzi na jej pokład i już nie wraca na ląd.
Nie często sięgam po literaturę faktu, ponieważ nie jest to mój gatunek. Trudno wgryźć mi się w opowiadane historie i czuję jakbym marnowała czas. Nie mogę jednak powiedzieć tego o powyższej lekturze, po którą sięgnęłam z wielką przyjemnością, a która dostarczyła mi ogromnej dawki emocji.
Jedno w tym gatunku cenię ponad miarę - prawdę. Uwielbiam, gdy książki oparte są na prawdziwych wydarzeniach, nawet jeśli - tak jak w tym przypadku - realność aż zapiera dech, bo to co wydarzyło się z bohaterką jest niemal trudne do przyswojenia. Jak to możliwe, że Kim Wall zaginęła i ślad po niej zaginął? Dlaczego właśnie jej musiało się to przydarzyć?
Zamordowana, rozczłonkowana i wyrzucona do morza. Niestety, taki los spotkał Kim. 10 sierpnia 2017 roku weszła na pokład statku, by przeprowadzić wywiad z wynalazcą łodzi Nautilius i już nigdy nie wróciła na ląd. I chociaż sprawca został pojmany, skazany i osadzony w więzieniu, działania te nie wrócą życia dziewczynie a tym samym nie oddadzą córki i siostry zrozpaczonej rodzinie. Przyznam, że do tej pory obca była mi historia Kim, ale dziś cieszę się, że miałam okazję ją poznać. Cieszę się, że złożono jej hołd w postaci tej książki, że utrwalono pamięć o niej i przekazano innym tą cenną lekcję.
Nie jestem w stanie wyobrazić sobie co czuli rodzice Kim. Jednak mimo rozpaczy, nie przestali działać. Założyli fundację jej imienia oraz napisali książkę upamiętniającą córkę. To właśnie dzięki nim mogłam poznać życie kobiety od samego początku, od jej dziecięcych lat i rosnących wraz z nią ambicji. Najpiękniejsze w tym wszystkim jest jednak to, że rodzice uchwycili ją jako piękną i pewną siebie dziewczynę, jako promyk słońca. Mimo, że przepełnieni bólem widocznym pomiędzy wierszami, rodzice pisali o swojej córce z wprawą wieloletnich dziennikarzy, lekko a przy tym pięknie, z mnóstwem przeróżnych emocji, które trafiły prosto do mojego serca.
Nie spodziewałam się, że "Przerwane życie Kim Wall" tak mocno na mnie wpłynie a jednak dziś jestem wdzięczna, że mogłam poznać jej historię. Niezwykle bolesną, trudną do zrozumienia, ale także niosącą wielką lekcję życia. Kim była odważna, szlachetna i kochała świat. Ktoś brutalnie odebrał jej prawo do kontynuowania życia i nie pozwolił, by dalej przekazywała innym swoje historie. Przyznam, że nie udało mi się zatrzymać łez, ponieważ książka pisana jest cudownym, szczerym, emocjonalnym stylem a w dodatku sam obraz Kim został pięknie przedstawiony. Dzięki tej lekturze zmieniłam zupełnie postrzeganie reportażu i mam nadzieję, że Wy również zdecydujecie się dać jej szansę.
Szokująca historia. Na pewno przeczytam tę książkę.
OdpowiedzUsuńNie przepadam za literaturą faktu, ale tym razem zrobię wyjątek, bo bardzo mnie zaintrygowała Twoja recenzja.
OdpowiedzUsuńBardzo chcę poznać tę historię.
OdpowiedzUsuńSłyszałam o tej historii - chociaż po samym tytule nie skojarzyłam.
OdpowiedzUsuńW przeciwieństwie do Ciebie lubię literaturę faktu, ale taki rodzaj biografii, jakim wydaje się być z opisu ta książka, to nie moje klimaty ;<
Z trudem zaprzyjaźniam się z literaturą faktu, ale ten tytuł brzmi naprawdę interesująco! Choć nie jest to historia z happy endem, to właśnie takie zapadają nam w pamięci najdłużej.
OdpowiedzUsuńoglądałam program o tej sprawie, ale nie wiedziałam, że wyszła też książka. Jak ją znajdę to przeczytam.
OdpowiedzUsuń