piątek, 14 maja 2021

"Projekt Hail Mary" Andy Weir

"Projekt Hail Mary" Andy Weir, Tyt. oryg. Project Hail Mary, Wyd. Akurat, Str. 512
 

Samotny astronauta musi uratować Ziemię przed katastrofą.

Zapomniałam już jak dobrym stylem posługuje się Andy Weir. To on przekonał mnie, że książki rozgrywające się w przestrzeni kosmicznej mogą być wciągające i to za jego sprawą przeżywałam skrajne emocje za sprawą "Marsjanina", którego uwielbiam. Byłam więc ogromnie ciekawa czy autor dorówna tej historii w przypadku swojej najnowszej książki i muszę przyznać, że było nawet lepiej!

Myślę, że książki Weir'a są ciekawe przede wszystkim za sprawą jego wyjątkowego stylu. Autor w jednym akapicie potrafi zaskoczyć czytelnika, przerazić, rozbawić i wzruszyć. I wszystko to wychodzi mu bardzo naturalnie. Plastyczny język powieści pozwala czytelnikowi z miejsca wkroczyć do opisywanego świata a plastyczne przedstawienie przestrzeni kosmicznej na moment zmienia nas w zawodowych członków załogi. Dzięki temu całość okazuje się lekturą ambitną, ale i lekką , taką, od której bardzo ciężko się oderwać.

To opowieść Rylanda Gracea, ostatniego ocalałego członka załogi wysłanej na straceńczą misję. To od niego zależy czy ludzkość wywinie się z rąk nadchodzącej niechybnie śmierci. Do Ziemi zbliża się wielkimi krokami katastrofa, która okaże się tragiczna w skutkach, więc powstaje tytułowy Projekt Hail Mary, by stawić czoła nadchodzącej tragedii. Niestety nikt nie spodziewał się tragicznego wypadku po drodze i tego, że Grace zostanie sam. Z amnezją, która na początku nie pozwoli mu nawet zrozumieć co się dookoła dzieje, nie mówiąc o uratowaniu ludzkości.

Kreacja głównego bohatera to strzał w dziesiątkę. Ryland jest bardzo dynamiczną postacią, zmienia się wraz z rozwojem fabuły a to, że na początku budzi się ze śpiączki w towarzystwie swoich martwych współpracowników i nie ma pojęcia co jest jego zadaniem, tylko dodaje historii pazura. Będzie więc niebezpiecznie, zaskakująco i piekielnie emocjonalnie, ale największym plusem tej powieści jest walka z czasem, poneiważ kibicując głównemu bohaterowi ile sił, do samego końca nie mamy pewności, że uda mu się postawić na swoim. W dodatku myśli, że pozostał zdany wyłącznie na siebie a to nie są emocje, które będą mu sprzyjać. 

"Projekt Haily Mary" dorównuje "Marsjaninowi", zdecydowanie. To kolejna niesłychanie dobrze napisana powieść, która porywa od pierwszych stron. Losy Rylanda Gracea ani przez moment nie były mi obojętne a świat przedstawiony na zmianę zachwycał mnie i przerażał. A nie jest łatwo nastawić mnie pozytywnie na akcję rozgrywającą się w kosmosie, która jest moją słabą stroną. Tymczasem bawiłam się wspaniale, śmiałam w kilku momentach oraz nieustannie czułam napięcie związane z uciekającym czasem, więc stawiam tej powieści solidną piątkę z plusem.

7 komentarzy:

  1. To, coś dla mojej drugiej połówki.

    OdpowiedzUsuń
  2. Twórczość tego autora jeszcze przede mną i mam nadzieję, że uda mi się znaleźć na nią czas.

    OdpowiedzUsuń
  3. Jakoś nie mam przekonania do tej książki, więc nie będę usilnie się za nią rozglądać.

    OdpowiedzUsuń
  4. Czytałam "Marsjanina". Tę książkę także mam w planach.

    OdpowiedzUsuń
  5. Pamiętam jak bardzo podobał mi się Marsjanin, a to przecież było dobre kilka lat temu. Ten tytuł też na pewno przeczytam, już nie mogę się doczekać!

    OdpowiedzUsuń