Dwoje ludzi uwięzionych w przeszłości. Czy mimo uprzedzeń mają szansę dostrzec to, co może zaoferować przyszłość?
Muszę przyznać, że dość łatwo mnie kupić. Wystarczy koń na okładce, wzmianka o ranczu w fabule i już wiem, że muszę taką książkę przeczytać. Nic więc dziwnego, że zdecydowałam się na kolejną lekturę Moniki Serafin, chociaż jej wcześniejsze książki były raczej średnie. Czy tym razem oczarowała mnie zatem moimi ulubionymi motywami?
Muszę przyznać, że autorka dała radę. Nie jest to co prawda lektura odkrywcza czy innowacyjna, ale bardzo lekka i sympatyczna, idealna jako książka na ciepły słoneczny dzień. Niezobowiązująca a jednak wciągająca, gdzie życie bohaterów warte jest uwagi a ich problemy może i wydają się trochę naciągane, ale nie na tyle, by nie dać im szansy.
Jedyne moje zastrzeżenie, które nieustannie wadzi mi w polskich książkach to zagraniczne imiona. Mocno daje mi się we znaki zamiłowanie do amerykańskiego stylu wśród naszych rodzimych autorów, bo ja bardzo sobie cenię kraj w którym mieszkam i chciałabym o nim czytać, podobnie jak poznawać bohaterów, którzy nazywają się jak moja rodzina czy przyjaciele.
Sama fabuła jest bardzo przyjemna. Zabiera nas na słoneczne ranczo wraz z bohaterką, Miną Davis, która po śmierci ukochanego porzuca Waszyngton i rozpoczyna nowe życie. Nie chce jednak obcować z mieszkańcami miasteczka, bo pogrążona w żalu wybiera jedynie towarzystwo zwierząt. Jednak pewnego dnia los stawia na jej drodze Rafaela, odrzutka, byłego więźnia, człowieka, który potrzebuje pracy i znajduje ją nieoczekiwanie w stadninie Miny. Ich losy się krzyżują, szczególnie, że obydwoje narażeni są na nieprzychylne plotki ze strony mieszkańców. A nic tak nie jednoczy jak wspólny wróg, prawda?
Sympatyczni bohaterowie, tacy w towarzystwie których można spędzić miłe popołudnie. Lekka, ale ciekawa historia. Wystarczająca liczba emocji, by nadać powieści wiarygodności. Konie, widoki i chęć przeniesienia się na ranczo wraz z bohaterką. To wszystko składa się na miłą dla oka lekturą obyczajowo-romantyczną, jak dla mnie najlepszą w dorobku autorki. Bardzo się cieszę, że dałam jej szansę, ponieważ przeżyłam fajną przygodę a do tego podobała mi się sama historia Miny, przemycenie do fabuły relacji rodzicielskich, trudnej przeszłości, odrzucenia społecznego czy nowego startu w życiu. Nie zabrakło więc niczego, także emocji.
"Uwięzieni w przeszłości" to bardzo dobra książka. Z zaskoczeniem muszę przyznać, że nie spodziewałam się, że podczas czytania będę się aż tak dobrze bawić. A jednak Monika Serafin przekonała mnie do siebie pomysłem a także wykonaniem, serwując idealną lekturę na leniwe popołudnie. Jeśli szukacie więc niezobowiązującego pewniaka - polecam.
Mam tak samo z kotami, jak Ty z koniami. Też łatwo mnie podejść.
OdpowiedzUsuńTwoja pozytywna recenzja bardzo mocno mnie przekonuje. Zapisuję sobie ten tytuł.
OdpowiedzUsuńMnie łatwo kupić psem na okładce, choć wiele razy się rozczarowywały mnie, to jednak nie potrafię z tym wygrać. Nad tym tytułem może się jeszcze zastanowię.
OdpowiedzUsuńKsiążki jak narkotyk
Będę pamiętała o tej książce na przyszłość.
OdpowiedzUsuń