"Gdzieś tam, w szczęśliwym miejscu" Anna McPartlin, Tyt. oryg. Somewhere Inside of Happy, Wyd. Harper Collins, Str. 400
Każdy
czytelnik trafia w swoim życiu na książkę, która w końcu zupełnie go
odmieni i sprawi, że zacznie zastanawiać się nad otaczającą go
rzeczywistością. To nieuniknione. Pozostaje tylko czekać na autora i
lekturę, która szturmem podbiją nasze serca i powali na kolana prawdą
ukrytą za słowami. Ja właśnie znalazłam swoją opowieść. Jesteście
gotowi?
Jeśli czytaliście "Ostatnie dni królika" wiecie
do czego zdolna jest autorka. Dla mnie ta powieść była jedyna i
niepowtarzalna, totalnie emocjonalna i po prostu najpiękniejsza na
świecie. Zdarzało mi się płakać przy finałach niektórych historii, ale
jeszcze nigdy nikt nie wpłynął na mnie w taki sposób, że łzy uciekały mi
przy co drugiej stronie - a Anna McPartlin właśnie tak wpłynęła na mnie
swoją historią - wywołała morze łez wymieszanych ze szczerym śmiechem.
Jednak dzisiejsza recenzja nie dotyczy tej historii, ponieważ jest też
druga książka, która wyszła spod pióra autorki i która również zasługuje
na miano tej zupełnie wyjątkowej.
"Gdzieś tam, w szczęśliwym miejscu" to trochę inna historia od tej, którą znamy ze stron "Ostatnie dni królika".
W przypadku tej drugiej śmiałam się przez łzy, a w przypadku tej
pierwszej odkryłam, że mam w sobie mnóstwo smutku. Bo taka jest właśnie
najnowsza książka autorki - przeraźliwie, niesamowicie smutna.
Nie
będę Was czarować - były w fabule momenty, kiedy myślałam sobie "o
rany, niech to się już skończy, ile można o tym czytać?", bo jednak to
książka obyczajowa, w której pojawia się trzecioosobowa perspektywa
sprawy mnóstwa bohaterów, a nie wszystkich ich polubiłam od razu, więc
gdzieś mniej więcej w połowie historii przez kilka stron musiałam
przebrnąć z mniejszym zaangażowaniem, ale tak naprawdę to nic nie znaczy
- to nie sama treść jest tym razem ważna a dopiero później historia. Która swoją drogą
powala na kolana. Autorka opisała historię zwykłej rodziny, która
została potraktowana przez los naprawdę okrutnie i spotkało ją wiele
złego. I niech nikt mi nie mówi, że tyle nieszczęście na raz jest
niemożliwe - nie znacie powiedzenia, że gdy coś się wali, to wali się
wszystko dookoła? Jeśli nie, na pewno poznacie znaczenie tych słów
właśnie w tej powieści.
Musicie
poznać całą lekturę, by dojrzeć w niej przesłanie. A jeśli już
zrozumiecie co chciała przekazać Wam autorka - zaniemówicie. Wiem to z
własnego doświadczenia, bo - nie wspominając już o przepłakaniu co
najmniej dwudziestu ostatnich stron - do teraz nie potrafię się
otrząsnąć po tym co przeczytałam. Jest mi tak strasznie, niewyobrażalnie
przykro, że bohaterów tej książki spotkał taki los i czuję się zupełnie
bezradna w stosunku do otaczającego nas świata.
Właśnie
takie książki powinny trafić do kanonu lektur szkolnych - proste,
szczere i tak piekielnie intensywne w swoim przesłaniu, że niemal
niemożliwe. Jak to jest, że autorka najpierw przedstawia nam
prawdziwych, wiarygodnych bohaterów, do których od razu się
przywiązujemy, a później powoli i - jak się okazuje - bardzo boleśnie
prowadzi nas do zaskakującego rozwiązania? Przygotujcie się na mądrą historię i morze łez, to nieuniknione. Gorąco polecam!
Za możliwość przeczytania dziękuję Wydawnictwu Harper Collins.
Brzmi intrygująco. Ciekawe czy i mnie ta książka poruszyłaby tak mocno.
OdpowiedzUsuńJeszcze nie miałam styczności z twórczością tej pani, ale mam nadzieję, że to się zmieni. Już w tamtym roku zaintrygowała mnie [Ostatnimi dniami królika], a teraz kusi kolejnym dziełem. Chyba złamię własne słowo nawiązujące do zakazu kupowania książek, jak tylko je zobaczę na Śląskich Targach Książki. ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
#Ivy z Bluszczowych Recenzji
Twój entuzjazm się po prostu udziela. Chętnie przeczytam.
OdpowiedzUsuńNie wiem tak naprawdę dlaczego, ale niesamowicie podoba mi się tytuł tej pozycji ;) Nie jestem gotowa na sporą dawkę smutku na chwile obecną, ale z pewnością będę pamietać o tym tytule ;)
OdpowiedzUsuńPo lekturze obu - z którą powieścią polecasz rozpocząć znajomość z autorką?
Zdecydowanie "Ostatnie dni królika" na pierwszy raz. Tylko koniecznie w duecie z chusteczkami ;)
UsuńO widzisz, gdyby nie Ty, nie miałabym pojęcia o tej autorce ani o jej książkach, a uwielbiam wyciskacze łez. Masz rację z tymi lekturami, ciekawe czy gdyby w kanonie pojawiały się tego typu powieści to ludzie od małego czytaliby więcej książek... Dodaję obie polecone przez Ciebie tytuły do swojej listy. :)
OdpowiedzUsuńTaka lektura mogłaby być ciekawa. Nie wywarła ona na mnie aż tylu emocji, ale naprawdę dobra książka :)
OdpowiedzUsuńOstatnio poluję na takie właśnie książki - wyjątkowe. Myśle, że ta pozycja również powina się znaleźć na mojej liście :>
OdpowiedzUsuńW takim razie mam nadzieję, że ta książka również spodoba mi się tak jak Tobie! Czeka już na półce. :)
OdpowiedzUsuńPierwszej książki autorki nie czytałam, ale ta jest już u mnie i na dniach się za nią zabieram. Nie mogę się już doczekać tych emocji!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko ;)
Na razie spasuję, gdyż obecnie wolę bardziej weselsze książki.
OdpowiedzUsuńCzytałam jedną pozycję tej autorki i była świetna. Anna McPartlin pisze genialnie i prawdziwie :)
OdpowiedzUsuńPrawie się na tę książkę skusiłam. Na szczęście ostatecznie mój wybór padł na inny tytuł i bardzo dobrze, bo jak się okazuje, "Gdzieś tam w szczęśliwym miejscu" to kontynuacja innej książki.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
http://tamczytam.blogspot.com
Mam już tę książkę i kiedy tylko skończę czytać moją obecną lekturę, zabieram się za nią. Poprzedniej powieści autorki nie czytałam, więc za bardzo nie wiem, czego mam spodziewać się po Annie McPartlin. Mam jednak nadzieję, że ta historia bardzo mi się spodoba i wywoła u mnie emocje :)
OdpowiedzUsuńDla tej książki zarwałam dziś nockę, warto było. :)
OdpowiedzUsuń