czwartek, 13 września 2018

Przedpremierowo: "Skradzione małżeństwo" Diane Chamberlain

"Skradzione małżeństwo" Diane Chamberlain, Tyt. oryg. The Stolen Marriage, Wyd. Prószyński i S-ka, Str. 568
PREMIERA: 18 września 2018r.

"W głowie dźwięczała mi tylko jedna myśl: Powietrza. Potrzebuję powietrza. A potem ogarnęła mnie ciemność."

Książki z serii Kobiety to czytają! to podróż w sam środek emocji. Podróż, którą na pewno zapamiętamy na długi czas, gdy zdecydujemy się w nią wybrać. Jest wiele powieści z tego cyklu, które zasługują na miano najlepszych. Jednak te pisane przez Diane Chamberlain nie mają sobie równych.

Autorka pisze tak, jak każdy chciałby czytać - prosto, rzeczowo i konkretnie. Nie bawi się w puste słówka, nie - pisząc kolokwialnie - leje wody bez sensu, tylko obierając sobie pewien temat konkretnie się w nim zatraca. Tak tworzą się krótkie rozdziały, ładne i sensowne dialogi oraz szczere opisy. Jednak nie jest tak, że nie ma w tym wszystkim emocji. Są! I to ile. Jednak tak dobrze zrównoważone i zaplanowane w treści, że budującą przed czytelnikiem wiarygodną opowieść od której trudno się oderwać.

Fabuła rozpoczyna się w roku 1944. Opowiada historię młodej Tess DeMello, dziewczyny która niespodziewanie wyprowadza się do Hickory, małego miasteczka na południu Stanów Zjednoczonych. Ma poślubić człowieka, właściciela fabryki, którego widziała wyłącznie raz w życiu. Henry Kraft jednak nie jest kimś, dla kogo mogłaby być szczęśliwa. Ich żyje jest smutne, ponure i melancholijne, bo nie dają sobie nawzajem szczęścia. W końcu są też wspomnienia, które nie dają o sobie znać - o wielkiej miłości i narzeczonym, którego już nie ma. O oczekiwaniach, które życie brutalnie odebrało. Jak zatem odnaleźć się w tym wszystkim? Jak poukładać sobie świat na nowo?

W sercu bohaterów kryje się wiele sekretów i widać to jak na dłoni. Borykają się z własnymi, wewnętrznymi dramatami choć nie otwierają się na początku przed czytelnikiem. Nie byłam pewna na czym polega zachowanie Tess, bo sama się w to wszystko wpakowała. Ale wiedziałam, że autorka nie bez powodu pokierowała tak jej życiem, bo miała plan - nie tylko dla samej dziewczyny, ale i dla nas, czytelników, by pokazać na ponadczasowych przykładzie konkretne wartości.

Wszystko się sypie, dzieje się co raz gorzej. Aż strach przerzucań kolejne strony, bo jeszcze nie było książki Diane Chamberlain, w której działoby się aż tyle niedobrego. Jednak wszystko ma swoje podłoże, prowadzi do konkretnego celu, który już niedługo ujawnia się w tragedii spadającej na małe miasteczko. Wówczas życie głównej bohaterki zmienia się całkowicie i ukazuje się nowa, bardziej wciągająca historia.

Doskonała kreacja bohaterów, wciągająca historia i mroki przeszłości to przepis na kolejny sukces autorki. "Skradzione małżeństwo" to powieść mocno balansująca na granicy fikcji i rzeczywistości, szczególnie na zasadzie wydarzeń w tle. Tym lepiej czyta się powyższą powieść: mając świadomość, że skoro jedna sytuacja miała miejsce w przeszłości, dlaczego całość nie mogłaby rozegrać się kiedyś w pełnym składzie? Sekrety rodzinne, tragedie, uprzedzenia i brak akceptacji w połączeniu z miłością i odkupieniem znajdziecie w najnowszej powieści autorki, która bez wątpienia przypadnie Wam do gustu.

4 komentarze:

  1. I te doskonałe kreacje bohaterów mnie przekonują.

    OdpowiedzUsuń
  2. Uwielbiam książki tej autorki. Tę również na pewno przeczytam. 😊

    OdpowiedzUsuń
  3. Na moim czytniku wręcz roi się od cudownych historii Prószyńskiego, a ja nadal mam takie zaległości, że aż wstyd. Twórczość Chamberlain uwielbiam, więc mam nadzieję, że w końcu znajdę więcej czasu.

    OdpowiedzUsuń