sobota, 29 listopada 2014

"I tak po niego przyjdą [...]"

Autor:
Tytuł: Niebezpieczne istoty
Tytuł oryginału: Dangerous Creatures
Wydawnictwo: Feeria
Liczba stron: 376
PREMIERA: 3 grudnia 2014r.

Ridley Duchannes, siostra Leny - głównej bohaterki książki "Piękne istoty" -  zawsze liczy na dobrą zabawę. Szczególnie, że nie jest zwyczajną dziewczyną. Naznaczona przez Ciemność stała się syreną i zyskała moc nieograniczonej manipulacji. Wraz ze swoim chłopakiem Wesley'em Lincoln'em zwanym po prostu Linkiem - który jest przy okazji przyjacielem Ethana, chłopaka Leny - wyruszają gonić za marzeniami Linka. Chłopak pragnie rozpocząć karierę muzyczną, dlatego ich celem staje się Nowy Jork. Czy macie ochotę poznać nietypową parę, która nie tylko kocha się nad życie, ale i równie mocno nienawidzi? Macie ochotę na podróż pełną kłótni, przepychanek i liczną falę pogodzeń? Wspaniale! Podróż pełna humoru i - przy okazji - niebezpieczeństw czyhających na parę, właśnie się rozpoczyna...

"Jej smak tak kusił, że zwać się powinna Lucy.
Przez przypraw parę pokochałem ją jak gitarę.
A kiedy trafiła w sos, wiedziałem, to ona jest boss."

Często zdarza się tak, że poza głównymi bohaterami moją wielką sympatię zjednują sobie ci poboczni, drugoplanowi. Dla czytelników, którzy tak jak ja chętnie zajrzeliby do ich świata powstała - kiełkująca dopiero jako gatunek - seria książek, będących spinoff'ami popularnych serii. Dzięki temu fabuła zmienia swoje tory i główni bohaterowie schodzą na plan dalszy ustępując miejsca pobocznym bohaterom, wskakującym na pozycje czołowych postaci. "Niebezpieczne istoty" są właśnie takim przykładem i spinoff'em serii "Piękne istoty". W roli głównej zatem pojawia się nie kto inny, jak żywiołowa Ridley i Link, tworzący duet nie do zdarcia. Dwójka tych bohaterów doskonale odnalazła się w nowej roli i skupiła na sobie całą moją uwagę. Co dziwne bawiłam się w ich towarzystwie doskonale, a do podobnych postaci podchodzę bardzo sceptycznie. W końcu zerwano z typowymi założeniami grzecznej dziewczynki i powołano do życia pełnokrwistą bohaterkę, która nie boi się mieć własnego zdania. Dziewczyna potrafi każdego doskonale zmanipulować, zasiać ziarno niezgody w każdym możliwym miejscu, a każde wypowiedziane przez nią słowo ma dwie opcje: jest albo kłamstwem, albo prawdą. Tego nigdy nie można być do końca pewnym. Cóż, w końcu Ridley została naznaczona przez Ciemność, więc ma pełne prawo do nieczystych zagrywek, prawda?

Ridley i Link dodają książce kolorytu i stoją na straży wiecznej  przygody, skrupulatnie pozbywając się nudy. Bohaterowie działający pod wpływem impulsu i cechujący się ogromną spontanicznością są niemal legendą. A kiedy tacy bohaterowie biorą w swoje ręce losy toczącej się historii i wprowadzają do akcji wielki, przyjemny chaos książka nie może się nie udać. Akcja brnie na przód niczym taran pozbywający się nudnego tłumu i przebija przez zainteresowanie czytelnika z idealną wręcz precyzją. Cieszę się również, że kluczową bohaterką okazała się właśnie Ridley, która musi podjąć się wyzwania ocalenia ukochanego i rozwiązać tajemnicę. Zwykle to postacie męskie wiodą prym w podobnych sytuacjach, dlatego chętnie śledziłam losy dziewczyny, której z drogi ustępuje prawie każdy. Nawet najmniej interesująca sytuacja nabierała na znaczeniu, kiedy w pobliżu pojawiała się dziewczyna.

"Miłość i bycie razem to przeciwieństwo niekochania i samotności. "

Nie czytałam pierwotnej serii i nie znam losów Leny i Ethana z serii Kronik Obdarzonych. Mimo wszystko sięgnęłam po jej serię spinoff. Dlatego z pełną świadomością mogę Wam powiedzieć, że brak znajomości poprzedniego cyklu nie koliduje w czytaniu "Niebezpiecznych istot". Co prawda, być może poprzednia historia trochę podniosłaby moją wiedzę na temat wydarzeń, ale nie uważam, żeby było to istotne, ponieważ doskonale rozeznawałam się w sytuacji i nie doszukałam się żadnej nie wyjaśnionej sytuacji.

"Niebezpieczne istoty" to książka, która czyta się sama. Szybka akcja, wyjątkowi bohaterowie i liczne przygody są jedynie jej podstawowymi zaletami. Co raz rzadziej sięgam po taką literaturę, bo po prostu wiele razy zawiodłam się na podobnych książkach. Tym razem jednak przypomniałam sobie wszystko to, co kiedyś tak bardzo mnie do siebie przyciągało. Mam wielką ochotę zapoznać się z kolejnymi tomami serii i mam nadzieję, że nastąpi to szybciej niż się spodziewam. Tylko ostrzegam Was! Ridley i Link potrafią nieźle zmanipulować czytelnika i łatwo przeciągają go na swoją stronę. Mnie już kupili, a co z Wami?

Ocena: 5/6

Za możliwość przeczytania serdecznie dziękuję Wydawnictwu Feeria.
http://wydawnictwofeeria.pl/pl/ksiazka/niebezpieczne-istoty

czwartek, 27 listopada 2014

"O samobójstwie nie może być mowy."

Autor: Agata Christie
Tytuł: Morderstwo na plebanii
Tytuł oryginału: Murder at the vicarage
Wydawnictwo: Dolnośląskie
Liczba stron: 271

Kiedy ciało pułkownika Protheore zostaje odnalezione na plebani i to przez samego proboszcza ludzie zaczynają wysnuwać nieoczekiwane teorie. Pułkownik był osobą niezwykle trudną w relacjach, bezduszną i bezwzględną a motyw prowadzący do zabójstwa miał niemal każdy. Do odszukania winnego na nogi zostaje postawiona cała policja, jednak na nic ich próby, kiedy każdy myśli, że wie najlepiej. Na całe szczęście do poszukiwań dołącza panna Marple, która doskonale wie jak po mistrzowsku wyciągnąć prawdę od kłamcy i ciągle jest o krok przed policją. Kto odkryje mordercę pierwszy? I w takim razie kim on jest?

"Młodzi myślą, że starzy są głupi, ale starzy wiedzą, że młodzi są głupi."
Kryminał jest trudnym gatunkiem literackim. Musi nie tylko wzbudzać ciekawość, stopniować akcję, ale i szokować w najmniej spodziewanym momencie. Agatha Christie jest mistrzynią w każdym wymienionym punkcie. Niezawodnie szokuje swoją precyzją i dbałością o szczegóły, które przesądzają wynik akcji. Zapraszając do malowniczego, brytyjskiego miasteczka Saint Mary Meade autorka otwiera po kolei drzwi domów głównych bohaterów, ukazując tym samym targające nimi emocje. Wśród typowej społeczności żyje pułkownik Protheroe, który już taki typowy nie jest. Brak manier, wąskie horyzonty i bezwzględność dają się we znaki wszystkim mieszkańcom miasteczka. A kiedy już sam pastor - narrator powieści - oznajmia, że ten kto pozbawi pułkownika życia, wyświadczy światu przysługę, postać pułkownika zaczyna wzbudzać podobne emocje także w czytelniku. Jednak kiedy zło wkrada się do spokojnego miasteczka, wszyscy nagle milkną i chociaż mają wiele do powiedzenia, są to tak naprawdę puste słowa, w których na próżno szukać sensu.

"Mordersto na plebanii" okazało się dla mnie nowym wyzwaniem z twórczością autorki. Dopiero przy tej książce mogłam poznać legendarną detektyw - Pannę Marple. Trochę się obawiałam, czy dorówna sprytowi nieocenionemu Herkulesowi Poirot, ale moje obawy okazały się nie na miejscu. Czyżbym wątpiła w panią Christie? Nie mam najmniejszego pojęcia, w jaki sposób kreowała ona swoich bohaterów, ale jestem jej ogromnie wdzięczna za powołanie na świat tak znakomitych postaci. Panna Marple rozwiązywała swoją zagadkę w sposób tak oczywisty, że nie mogłam powstrzymać wychodzącego mi na usta uśmiechu niedowierzania. Główkując nad kolejną poszlaką zapominałam, że przecież towarzyszę fantastycznej pannie detektyw, która kpi sobie ze stojących przed nią wyzwań. A gdyby śmiałość i niezachwiana precyzja okazały się nie tak ważne, Marple nadrabia wszystko osobowością o specyficznym charakterze, którego jednak nie sposób nie polubić.

"O ileż przyjemniej jest być czyimś potajemnym i rozkosznym grzechem, aniżeli zdobyczą, którą ktoś się szczyci!"
Nowa seria "klasyka kryminału" wypuszczona przez Wydawnictwo Dolnośląskie urzeka niepozornym wyglądem. Książki mniejszych rozmiarów i minimalistyczne, choć mimo wszystko przyciągające oko okładki w połączeniu z twórczością autorki stanowią idealną całość. Kiedy sięgam po powieści Christie właśnie to w tym wszystkim zaskakuje mnie najbardziej - niepozornie wizualnie książki niosą ze sobą ogromne, wewnętrzne pokłady fantastycznej zabawy. "Morderstwo na plebanii" to kolejny dowód na to, że w książkach autorki nic nie jest tym na co wygląda, a każdy, choćby najmniejszy ruch ma jakieś znaczenie. Wielkie tajemnice, zagadki i niespodzianki zapraszają do swojego świata, by wraz z nimi wybrać się na poszukiwanie podejrzanego. Zapewniam Was, na pewno nie będziecie tego żałować!

Ocena: 5/6

Za możliwość przeczytania serdecznie dziękuję Grupie Wydawniczej Publicat.

poniedziałek, 24 listopada 2014

"na końcu tęczy czeka na mnie spełnienie marzeń"

Autor: Cecelia Ahern
Tytuł: Love, Rosie
Tytuł oryginału: When Rainbows End
Wydawnictwo: Akurat
Liczba stron: 511

Bywa tak, że z pozoru prosta historia z biegiem czasu komplikuje się bardziej niż można było przypuszczać. Wielka przyjaźń zaczyna wypuszczać pąki, a w powietrzu czuć słodki zapach miłości. Są też przeciwności, których pokonanie staje się niemożliwym wyzwaniem.

Rosie i Alex przyjaźnią się od najmłodszych lat. Być może więź, która ich połączyła stanęła na przekór wszystkim, którzy chcieli ich rozłączyć. Nauczyciele interweniowali, uważając, że oboje mają na siebie zły wpływ. Rodzice bezradnie rozkładali ręce nie wiedząc czy zakazy poskutkują. Rosie i Alex stawali na głowie by ich listy dotarły do adresata za wszelką cenę. Nikt nie był w stanie zburzyć solidnie postawionego muru przyjaźni, który kształtował się przez lata. W końcu wszyscy zrozumieli, że ich rozłąka jest niemożliwa. Dwójka dzieci dorastała, a wraz z nimi ich emocje. Jednak kiedy spod fasady przyjaźni zaczęły przebijać się promyki intensywniejszego uczucia Rosie i Alex zostali rozdzieleni - rodzice Alexa przeprowadzili się z Irlandii do Ameryki zabierając syna ze sobą. Czy siła przyjaźni jest w stanie pokonać barierę tysięcy kilometrów?

"Życie jest zabawne, prawda? Kiedy już myślisz, że wszystko sobie poukładałeś, kiedy zaczynasz snuć plany i cieszyć się tym, że nareszcie wiesz, w którym kierunku zmierzasz, ścieżki stają się kręte, drogowskazy znikają, wiatr zaczyna wiać we wszystkie strony świata, północ staje się południem, wschód zachodem i kompletnie się gubisz. Tak łatwo jest się zgubić."
Rosie i Alex to wyjątkowy bohaterowie o bardzo charyzmatycznych osobowościach. Na samym początku pojawiają się ich zwykłe postawy - typowych nastolatków uwielbiających dobrą zabawę i czerpiących z życia garściami. Niewątpliwie za śmiałość wobec świata odpowiada nie tylko ich harda postawa, ale i świadomość tego, że gdziekolwiek by nie byli, zawsze są razem. Jednak z biegiem czasu, po wielu listach i wiadomościach zaczęłam dostrzegać, że pod powierzchnią każdego z nich skrywa się wiele nieodkrytych do tej pory emocji. Im dalej zagłębiałam się w lekturę, tym bardziej pewna byłam swoich racji - względna typowość zaczęła zanikać i pojawili się pełnokrwiści bohaterowie, którzy podejmują decyzję zgodnie z własnymi zasadami. Te same decyzje dały mi nieźle w kość, wielokrotnie namawiając mnie, jako czytelnika, do potrząśnięcia bohaterami w ramach chwilowego otrzeźwienia. Tak strasznie kibicowałam w każdym ruchu zarówno Rosie, jak i Alexowi, że z biegiem czasu pogubiłam się w tym czy postępują słusznie czy nie. Chciałam tylko, żeby w końcu wszystko się ułożyło, a moje skołatane serce otrzymało chwilę wytchnienia.

Pani Ahern stworzyła coś z pozoru niemożliwego - pozbawiła swoją książkę podstawowego narratora. Fabuła opiera się na historii dwójki bohaterów uparcie dążących do realizacji swoich założeń, mimo wielu niesłusznie podejmowanych decyzji, ale opowiadana jest z perspektywy wysyłanych do siebie przez Rosie i Alexa listów, wiadomości na czacie, sms'ów i wszelkich możliwych wiadomości podawanych z uwzględnieniem nadawcy i adresata. Początkowo miałam opory - jak to książka bez narratora? - ale już po pierwszej stronie poddałam się tej nietypowej stylistyce. Byłam pewna, że taki sposób opowiadania historii zanudzi mnie na śmierć a stało się coś zupełnie wyjątkowego: zakochałam się w nim do szaleństwa. Śmiałam się serdecznie z wielu wiadomości, kibicowałam bohaterom, ale i wylałam potok łez, którego nie dało się uniknąć. Ta lektura zawładnęła mną do granic możliwości i nie mam zupełnie nic przeciwko temu.

"Można uciekać i uciekać w nieskończoność, ale prawda jest taka, że wszędzie tam, gdzie się zatrzymasz, dopadnie Cię Twoje życie."
"Love, Rosie" trafi do serc nawet najtwardszych czytelników. To powieść, która uparcie toruje sobie drogę poprzez emocjonalne bariery i burzy je jednym podmuchem. Wypełniona po brzegi emocjami wywołuje uśmiech na twarzy, by chwilę później obudzić morze łez. Jednak jest w tej książce jedna, wyjątkowa rzecz, która odróżnia ją od reszty - napawa nadzieją, budzi do życia i sprawia, że świat na chwilę się oddala. Jest tak potwornie prawdziwa, że miejscami miałam wrażenie czy nie zaczęły się zacierać granice między jawą i fikcją. Ta książka skrywa w sobie odrobinę magii, którą odkryć możecie wyłącznie samemu sięgając do jej wnętrza.

Ocena: 6/6

Za możliwość przeczytania serdecznie dziękuję Wydawnictwu Akurat.
W nadchodzącym świątecznym czasie nie wahajcie się sięgnąć po wyjątkową książkę dla każdego i zaopatrzcie się we własne egzemplarze tej wyjątkowej powieści. Możecie ją kupić z -30% rabatem, wystarczy, że klikniecie w obrazek poniżej:
http://muza.com.pl/literatura/1857-love-rosie-9788377587461.html?thievingbooks

niedziela, 23 listopada 2014

"Nikt nie podchodzi do sprawy tak skrupulatnie"

Autor: Nora Roberts
Tytuł: Wzburzone fale
Tytuł oryginału: Sea Swept
Wydawnictwo: Książnica
Liczba stron: 302

Cameron, Ethan i Philip nigdy nie mieli łatwego życia. Już od niemowlęcych lat bici i poniżani przez biologicznych rodziców zapamiętali tylko rodzinną przemoc i strach. Trafiając do adopcji pod skrzydła Stelli i Raymonda Quinnów nie wiedzieli jak wygląda prawdziwa rodzina. Kiedy poznali smak miłości z czasem zapomnieli o trudnym dzieciństwie. Cameron wyrósł na wspaniałego mężczyznę, kochającego wolność i szybsze bicie serca. Całkowicie poświęcił się pasji zostając kierowcą wyścigowym i zamieszkał w Europie. Niespodziewanie jego życiową sielankę przerwała jednak bolesna wiadomość: jego ojciec, ten który pokazał mu jak wygląda rodzicielska miłość, umiera. Ray Quinn na nowo wzywa do siebie przybranych synów i powierza im nietypowe zadanie - muszą podjąć się opieki nad przygarniętym przez niego, czwartym chłopcem. Wychowaniem małego Setha jako pierwszy ma zająć się właśnie Cameron.

"Szczęście nadal się do niego uśmiechało - ba, śmiało się całą gębą [...]"
Historia na pierwszy rzut oka może wydawać się banalna. Przemoc w rodzinie, zapomnienie i spokojna przystań w rodzinie, która potrafi się dzielić miłością. A kiedy życie zaczyna się układać - kolejna tragedia, tym razem znacznie boleśniejsza. Jednak historia braci wcale nie jest prosta, a na pewno nie banalna. Przekazując głębię miłości, wartość rodziny i zjednoczenie w najcięższych chwilach Nora Roberts stworzyła książkę o ponadczasowych prawdach. Swobodnym stylem poprowadziła mnie przez świat Quinnów i pozostawiła wielki niedosyt - ten jakże przyjemny - na jeszcze większą dawkę losów Camerona, Ethana i Philipa z dalszych tomów. Trzecioosobowa narracja idealnie wpasowała się w fabułę, zaznaczając w niej całą gamę emocji nie tylko tych negatywnych - jak smutek i żal, ale i wesołych, radosnych chwil przepełnionych lekkim humorem.A gdyby ktoś w dalszym ciągu uważał, że to jeszcze mało, pani Roberts subtelnie połączyła kilka wątków z licznymi motywami począwszy od straty a skończywszy na miłości, nie tylko tej rodzinnej.

Sagi rodzinne nigdy nie były moją ulubioną historią w książkach, do czasu aż natrafiłam na "Kwiaty na poddaszu". Po serii pani Andrews, która całkowicie mnie oczarowała zaczęłam sięgać po podobne serie, które niestety nie wywoływały u mnie podobnych emocji. Dlatego do cyklu Nory Roberts podeszłam bardzo sceptycznie, chociaż liczne, pozytywne opinie zapewniały wspaniałą powieść. Już na wstępie przekonał mnie fakt, że historia każdego z braci opisana jest w osobnym tomie. W tym tomie historia dopiero nabiera kształtów, otwiera przed czytelnikiem drzwi i opisuje wydarzenia poprzedzające wypadki. I chociaż może wydawać się to nużące, wcale takie nie jest. Wszystko idealnie wpasowało się na swoje miejsce i szybko ustąpiło pola pierwszemu z braci - Cameronowi. To właśnie jego mogłam poznać na samym początku i z miejsca polubiłam jego postać - beztroskiego, wolnego człowieka - który musi zmierzyć się z nieoczekiwanym wyzwaniem.

"Stał tak z uśmiechem przyklejonym do twarzy nawet wtedy, gdy z oka wymknęła mu się łza i popłynęła niezauważona po policzku."
Jeszcze do niedawna sądziłam, że książki obyczajowe nie są dla mnie. Uważałam, że w czasie czytania będę się tylko nudzić i nic więcej. Kiedy pierwszy raz sięgnęłam po książkę Nory Roberts wciąż podtrzymywałam swoje nastawienie. "Wzburzone fale" zapowiadały się ciekawie, ale nie na tyle by wzbudzić we mnie większe emocje. Ale kiedy przeczytałam pierwszą stronę, drugą, dziesiątą wiedziałam już, że zostałam całkowicie oczarowana urokiem tej lektury. Śmiałam się, smuciłam i żyłam historią bohaterów tak, jakbym sama przeżywała wydarzenia zamieszczone w książce. Potęga rodzinnej miłości aż bije z tej powieści. Historia rodziny Quinnów okazała się dla mnie wielką przygodą i już nie mogę się doczekać, aby sięgnąć po kolejne losy braci.

Ocena: 4/6

Za możliwość przeczytania serdecznie dziękuję Grupie Wydawniczej Publicat.

czwartek, 20 listopada 2014

"Przede wszystkim trzeba unikać kłamstwa"

Autor: Fiodor Dostojewski
Tytuł: Bracia Karamazow
Tytuł oryginału: Братья Карамазовы
Wydawnictwo: MG
Liczba stron: 556

Czy granice dobra i zła nie powinny zostać wyraźnie zaznaczone? Znacznie łatwiej można by było wówczas balansować na krawędzi. Wiele popełnionych czynów, nigdy nie miałoby miejsca. Niestety konstrukcja świata ma wobec ludzkości zupełnie inny plan i wystawia społeczeństwo na próby, których unikniecie okazuje się niemal niemożliwe. W jednej z podobnych sytuacji zostali postawieni trzej bracia Karamazow, którzy w bezwzględny sposób dopuścili się morderstwa własnego ojca. Jednak to nie wszystko, ponieważ każdy z nich w wydarzeniu pełnił zupełnie inną rolę. I chociaż to mogłoby z góry sugerować mniejsze bądź większe zaangażowanie, wcale tak nie jest. Granice jednak łatwo się zacierają, a kara zawsze stoi na sprawiedliwej pozycji. Przed braćmi Karamazow otwiera się droga przepełniona walką o odnalezienie własnego miejsca w świecie i wybrukowana poczuciem winy. Jak zakończy się ich wędrówka?

"Jeżeli o mnie chodzi, to już dawno postanowiłem nie myśleć o tym, czy człowiek stworzył Boga, czy Bóg człowieka."
Styl Fiodora Dostojewskiego nie należy do łatwych i początkowo może wzbudzać poczucie zagubienia w opisywanych przez niego wydarzeniach. Jednak w gruncie rzeczy to tylko pozory, które rozwiewają się równie szybko jak przychodzą. Wraz z biegiem akcji czytelnik czuje się oczarowany opowiadaną historią i mile dowartościowany dopracowanym każdym, nawet najmniejszym szczegółem. Tematyka ojcobójstwa budzi wiele emocji, niezależnie od tego w jaki sposób poprowadzona jest fabuła. Dlatego w rękach mistrza powieść ta nabrała jeszcze większego znaczenia. Opisując życie trzech braci po dopuszczeniu się okrutnego czynu pokusił się o zaangażowanie w tematykę odwiecznych dylematów ludzkości na temat istnienia wolnej woli, Boga, zła i miłości. Z kolei sama książka stała się dla mnie wielką księgą życiowych mądrości, o których nie można zapomnieć.

Twórczość Dostojewskiego nie jest mi obca, chociaż za każdym razem zaskakuje mnie jego zaangażowanie w portretach psychologicznych postaci. W przypadku "Braci Karamazow", gdzie na plan pierwszy wysuwa się aż trzech braci, ta kreacja bohaterów wydaje się jeszcze bardziej precyzyjna. Dogłębna analiza poczynań stoi na równi z targającymi bohaterów emocjami, przepełniającymi książkę po brzegi. Autor poprowadził mnie długą drogą mrocznych zakątków ludzkiej duszy i otworzył przede mną wiele możliwości. Postawy bohaterów wzbudzają ciekawość poprzez swoją niecodzienną formę - choć skrajnie różną, to w wielu przypadkach nie tylko oczywistą, ale i w pewien sposób postawioną do wspólnej konfrontacji.

"Prawdziwą bowiem karą, jedynie rzeczywistą, jedynie zastraszającą i skuteczną jest ta, która istnieje w świadomości własnego sumienia."
Książka "Bracia Karamazow" okazała się lekturą, która trafiła w mój gust czytelniczy szybciej niż się spodziewałam. Słowo "klasyka" często wywołuje u mnie sprzeczne emocje - obawiam się trudnej tematyki, ale w głębi wiem, że mi się spodoba to o czym będę czytać. Nie ulega wątpliwości fakt, że ostatnia powieść autora została słusznie okrzyknięta najdojrzalszą i najważniejszą w jego dorobku.  Cieszę się, że tak wspaniała książka nie tylko zagościła na mojej półce, ale okazała się nieocenioną skarbnicą.

Ocena: 5/6

Za możliwość przeczytania serdecznie dziękuję Wydawnictwu MG.

środa, 19 listopada 2014

Deutsch Aktuell 66/2014

A co w obecnym numerze?

Jak zwykle na wstępie dobra kultura serwuje nam nowinki ze świata filmu, muzyki i książki. Co słychać w niemieckim świecie literackim? Co warto obejrzeć i jakiej muzyki posłuchać? Sprawdźcie czy tym razem  przegląd trafi w Wasz gust!

Znacie Anetę Sablik? Nie? Właściwie dobrze się składa, bo w numerze możecie zapoznać się nie tylko z jej osobą, ale poznać jaki stosunek ma do Niemiec.

Mnie osobiście w obecnym numerze najbardziej zainteresował artykuł "Was Faruen und Manner im Kopf haben", czyli co kobiety i mężczyźni mają w głowach. Cóż, jak wiadomo każdy jest inny, ale czy badania są w stanie udowodnić, która płeć jest mądrzejsza? Przekonajcie się sami!
A może macie ochotę przeczytać artykuł o Conchitcie Wurst, która wygrała Eurowizję i wywołała lawinę krytyki i skandalu? Jak wygląda prawda?

Macie ochotę poznać kolejne ciekawostki z niemieckiego świata? A może ktoś da namówić się na niemiecki humor? Nie? W takim razie na pewno kącik rozrywki znajdzie  Wasze uznanie.

Nowinki ze świata, kultury, ludzi i sportu to nie wszystko co kryje w sobie magazyn. Deutsch Aktuelle zaprasza Was w podróż, by razem z nim oglądać nowe miejsca.

Deutsch Aktuell i pozostałe gazety językowe zachęcającą do nauki skonfrontowanej z typowymi zainteresowaniami.

poniedziałek, 17 listopada 2014

Uśmiech losu, czyli szczęśliwe szczęście

Kochani! Niedawno odwiedził mnie posłaniec z bardzo sympatyczną przesyłką. Wydawnictwo Feeria umieściło jedną z moich recenzji na dodruku książki "Powód by oddychać" Rebeccy Donovan - niesamowitej książki skradającej wiele serc. Niesamowicie miło jest znaleźć się na wyróżnionym miejscu wśród licznych, poczytnych autorek innych literackich blogów.

W dodatku, po otworzeniu książki spotkała mnie druga niespodzianka - nie tylko wydrukowano moją recenzję na dodruku, ale również na dodrukach zakładek, jednak tym razem książki "Chłopak nikt".


Ta wyjątkowa przesyłka napawa mnie wielką dumą, ale nic bym nie osiągnęła bez Was :) Gdyby nie Wy, Wasza obecność na moim blogu i wsparcie pewnie odpadłabym już dawno na starcie blogowego życia. Dlatego serdecznie i ogromnie dziękuję Wam za to, że jesteście i mam nadzieję, że będziecie :) Dziękuję!

czwartek, 13 listopada 2014

2# TOP7

Wiele dobrych książek (choć zdarza się, że również te złe) mają swoją kontynuację w dalszych tomach. Co raz trudniej znaleźć jednotomowe powieści. Cykle stają się opłacalne, a czytelnicy z wielką przyjemnością sięgają po kontynuacje swoich ulubionych lektur. Mam podobnie. Dlatego poniżej przedstawiam Wam serie, które całkowicie mnie oczarowały i ledwo udawało mi się trzymać moją ciekawość na wodzy wędrując od jednego tomu do drugiego.

TOP7
Najlepsze serie:

1. Spętani przez Bogów
Josephine Angelini
 
2. Igrzyska śmierci
Suzanne Colins

3. Dotyk Julii
Tahereh Mafi
 
4. Kwiaty na poddaszu
Virginia Cleo Andrews

5. Saga Księżycowa
Marissa Meyer
 
6. Delirium
Lauren Oliver

7. Mroczne umysły
Alexandra Bracken

Niestety dopadł mnie czas, kiedy studenckie życie nie odpuszcza. Ostatni raz widziałam się z moim wolnym czasem kilka tygodni temu i pożegnałam się z nim na pewien okres. Dlatego przepraszam Was za moją nieobecność na Waszych blogach i mniejszą częstotliwość postów. Obiecuję, że jak już wszystko pozaliczam wrócę na nowo do świata bloggerów!

niedziela, 9 listopada 2014

"Ból był krzykiem."

Autor: Stephen King
Tytuł: Misery
Tytuł oryginału: Misery
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Liczba stron: 368

Wypadek samochodowy pisarza Paula Shledona to tylko wierzchołek góry lodowej jego zaczynających się problemów. Pech chciał, że uratowała go Annie Wilkes i zabrała do swojego domu, by tam zaopiekować się poszkodowanym. Niestety Paul okazuje się ulubionym pisarzem Annie, która czyta jego książki z godną podziwu zapalczywością. Kiedy dowiaduje się, że pisarz uśmiercił jej ukochaną postać, w głowie Annie rodzi się potworny plan. Zamierzając nakłonić Paula do napisania kolejnej książki i ożywienia ukochanej Misery posuwa się do czynów, o których normalny człowiek nawet by nie pomyślał. Pod skrzydłami Annie Wilkes pisarz przeżywa piekło na ziemi, w stojącym na odludziu domu kobiety uważanej za chorą psychicznie i znienawidzona przez sąsiadów. Jednak Annie skrywa jeszcze wiele sekretów, których odkrycie zmrozi krew w żyłach.

"Ten pomysł był na tyle szalony, że wydawał się całkiem sensowny."
Annie Wilkes to kobieta o stu twarzach. Będąc byłą pielęgniarką doskonale wie jak postąpić w sytuacji, w której się znalazła i jak może zająć się Paulem, by nie zrobić mu większej krzywdy. W swój skomplikowany sposób kieruje się własną, irracjonalną logiką by osiągnąć zamierzony cel. Jej kreacja okazała się najlepszą z jaką kiedykolwiek się spotkałam. Annie zdecydowanie nie należy do płaskich, bezbarwnych postaci, bo chociaż chwile zawieszenia w świecie rzeczywistym zdarzają jej się niezwykle często, to jest to kobieta o tysiącu odcieni. Psychologiczny aspekt tej postaci odkrył jej  skomplikowane wnętrze i ukazał demoniczną prawdę na temat jej życia. Złożoność czynów, podejście do świata i ogólna postawa bohaterki zagubionej we własnym wnętrzu, kierującej się własnymi zasadami mrozi krew w żyłach przy każdym jej posunięciu, a strach budzi myśl o tym, do czego jeszcze zdolna jest ta kobieta.

"Misery" prezentuje niezawodny styl autora, który swoim lekkim gawędziarskim językiem wprowadza elementy zaskoczenia w najmniej spodziewanych momentach. Wielokrotnie, podczas lektury, dałam się nabrać na spokojny ton opisywanych wydarzeń, by za moment zostać zaskoczona posunięciem ze strony głównej bohaterki czy jakimś niespodziewanym zwrotem akcji. Styl i język powieści doskonale połączyły się z obraną tematyką. Autor z niemałą precyzją posłużył się brakiem zrównoważenia psychicznego postaci, by stworzyć przerażającą historie bez grama nadprzyrodzonych istot. Początkowo myślałam, że fabuła oparta wyłącznie na czynach głównej bohaterki będzie bardzo ograniczona, ale nie mogłam się bardziej mylić. Złożoność postaci wywołuje przerażenie na myśl o jej następnych posunięciach i budzi chorą ciekawość jak to wszystko się zakończy.

"Nie zadawaj mi pytań, to nie odpowiem ci kłamstwem."
Stephen King to prawdziwy król literackich poczynań i nie mam co do tego najmniejszej wątpliwości. Zawsze uważałam "Lśnienie" i "Miasteczko salem" za najwybitniejsze powieści autora, ale dziś dołączyła do tej krótkiej listy także "Misery". Jestem pod wielkim wrażeniem precyzji postaci i tematyki, która przeraża tym bardziej, że przenieść może się do rzeczywistego świata. Towarzyszące w czasie lektury emocje sprawiły, że przerażenie mieszało się z naprawdę dobrą zabawą. Polecam ją wszystkim miłośnikom mocnej literatury.

Ocena: 5/6

środa, 5 listopada 2014

1# TOP7

Jestem mistrzyniom w zaczynaniu cykli i kontynuowaniu ich w żółwim tempie. Dlatego pomyślałam sobie, a co mi tam! I wpadłam na pomysł kolejnego ;d Mam nadzieję, że się cieszycie, bo skierowany jest właśnie dla Was. Co w nim będzie? Znacie standardowe TOP5? Mnie osobiście takie cykle bardzo się podobają, więc chętnie przekażę Wam moje całkowicie subiektywne TOP'y z literackiego świata, a w między czasie z innych dziedzin. Obiecuję, że "pomiędzy stronami" i nowy "top7" będą prowadzone w miarę czasowych możliwości :) A tymczasem zapraszam na pierwszy post nowego cyklu!

TOP7
Najlepsze książki do płakania:

1. Baśniarz 
Antonia Michaelis

2. Ostatnia piosenka 
Nicholas Sparks

3. Gwiazd naszych wina 
John Green

4. Wolałbym żyć 
Thierry Cohen

5. Zawsze przy mnie stój 
Carolyn Jess-Cooke

6. 7 razy dziś
Lauren Oliver

7. Lucas 
Kevin Brooks


A Wy, przy jakich książkach wylewaliście morze łez? :)

niedziela, 2 listopada 2014

"bogaty i biedny nigdy nie będą na równych prawach"

Autor: Julia Łatynina
Tytuł: Ziemia wojny
Wydawnictwo: Feeria
Liczba stron: 446

Kontrowersyjna powieść Julii Łatyniny, o wrogości, walce i dyktującej własne warunki wojnie, już niedługo w księgarniach!
"Ziemia Wojny"
Już 19 listopada 2014r

Zaczęło się względnie niepozornie. Jangurczi Itlarow skupił swoją uwagę na przemarzniętych stopach i mokrych butach. Zaraz potem oglądał masakrę w roli głównej z przerażonymi kobietami i malutkim dzieckiem. Jednak to nie operacja służb specjalnych stała się kluczowym motywem. Historia poznania Dżamałudina Kemirowa i Arza Hadżijewa zapoczątkowała szereg licznych wydarzeń. Wojna, brutalność, brak skrupułów i walka o swoje miejsce w świecie ogarniętym przez zanikające człowieczeństwo wita na ziemi wojny, gdzie każdy ruch mrozi krew w żyłach.

 "[...] należy żyć tak, jakby się już umarło."
Julia Łatynina stworzyła bohaterów, których życie nierozerwalnie powiązało się z walką o przetrwanie i najprawdziwszą wojną. Chociaż autorka posłużyła się fikcyjnymi bohaterami, nie przeszkodziło jej to w stworzeniu im osobowości realnych ludzi. Tym samym w "Ziemi wojny" na próżno szukać płaskich postaci psujących efekt brutalnych zdarzeń. Każdy z nich żyje swoim własnym, prywatnym - choć trudnym i miejscami pustym - życiem, wartym uwagi. Poznałam ludzi, dla których nie ma innego świata, tutaj istnienie i majątek uzależnione są od wojny, a ich postawy ściśle powiązane z obłudą, zakłamaniem i cynizmem. Przejawy różnorodnych postaw nacechowanych gamą sprzecznych emocji pojawiają się na każdej stronie powieści. Jest jednak rzecz, która w tym wszystkim szokuje najbardziej - pod fasadą bezwzględności, wielu bohaterów skrywa człowieczeństwo i pozwala sobie na puszczenie wodzy fantazji, marząc o miłości i szczęściu. Zaskakujące jak wiele emocji można przekazać poprzez bohaterów, którzy czasami w ogóle ich nie okazują.

Obrana przez autorkę tematyka nie jest łatwa i tylko nieliczni potrafią przelać ją na strony swojej książki w sposób łatwy i przystępny, tak by każdy bez żadnych problemów mógł zaznajomić się z lekturą. Książka "Ziemia wojny" prezentuje przykład autorki doskonałej, która potrafi przekazać swoim czytelnikom cały obraz Kaukazu i mentalności jego mieszańców w dobitny, a jednocześnie nieskomplikowany sposób. Dodatkowo sam styl Łatyniny okazał się dla mnie przyjemny w swojej formie. Fabuła została wzbogacona w wiele drastycznych scen, które w bezpośredni sposób ukazują wpływ wojny na człowieczeństwo. Dlatego czytelnikom o słabych nerwach polecam dawkowanie lektury. Bez wątpienia w tej książce można doszukać się wielu sytuacji prezentujących brak skrupułów na najwyższym poziomie, a wiele z nich zmroziło mi krew w żyłach. Z zapartym tchem śledziłam akcję, wzbogaconą o mocne i dosadne zwroty akcji. Wykreowany przez autorkę negatywny wizerunek Rosjan na podstawie fikcyjnego kraju graniczącego z Czeczenią okazał się ostrą historią z ważnym przesłaniem. Forma fabularnej relacji wpasowała się w lekturę idealnie.

"Cała ta historia miała jeszcze jeden komiczny aspekt."
Balansując na granicy prawdy i fikcji Julia Łatynina stworzyła dzieło doskonałe. Mocna, prawdziwa i ostra powieść stanowi wyzwanie dla czytelnika, który musi zmierzyć się nie tylko z brutalnymi obrazami pozornej rzeczywistości, ale i historią opisującą puste życie przelane krwią. W tej książce rządzą emocje - ból, strach, wrogość, nieopisane okrucieństwo - i przelewają czarę goryczy. Jestem pod ogromnym wrażeniem książki, która zmieniła mój dotychczasowy światopogląd w mgnieniu oka. Otworzyła mi okno na pozbawioną cukierkowej otoczki prawdę, bolesną i niezwykle brutalną, ale prawdę, którą znać powinien każdy. Jestem niezwykle dumna, że stanęłam oko w oko z prozą autorki i z czystym sercem polecam ją wszystkim, bez wyjątku. Według mnie to w dzisiejszych czasach pozycja obowiązkowa.

Ocena: 5/6

Za możliwość przeczytania serdecznie dziękuję Wydawnictwu Feeria.