poniedziałek, 28 kwietnia 2014

"Lokatorka Wildfell Hall" Anne Bronte

Autor: Anne Bronte
Tytuł: Lokatorka Wildfell Hall
Tytuł oryginału: The Tenant of Wildfell Hall
Wydawnictwo: Mg
Liczba stron: 524
Helen Graham, piękna acz owdowiała kobieta zjawia się na dworze Wildfell Hall wraz ze swoim synem, pięcioletnim Arthurem. Jako kobieta małomówna i skryta wzbudza nie małe zainteresowanie wśród okolicznych mieszkańców pragnących dowiedzieć się szczegółów związanych z jej prywatnym, lecz owianym tajemnicą życiem. Brak wylewności ze strony Helen owocuje w powstanie licznych historii i plotek wymyślonych na poczekaniu przez jakże życzliwe sąsiadki. Niestety wiąże się to z wdaniem z góry przykrego osądu na temat nowo przybyłej. Jedynym przyjacielem kobiety wydaje się być Gilbert Markham, który jednak boi się wydanych na temat Heleny opinii i nie przyznaje się w towarzystwie do nowo zawiązanej znajomości. Głęboko skrywana tajemnica Helen Graham choć nie ujawniona na nowo rujnuje jej życie.

„Czasem spoglądając komuś głęboko w oczy można poznać jego duszę na wskroś i dowiedzieć się o nim więcej w ciągu godziny niż o innych w ciągu całego życia.”
Przeszłość Helen odkrywana jest stopniowo, dzięki samej bohaterce która ujawnia karty swego pamiętnika stanowiącego znaczna część książki. Niestety ujawniana historia obfituje w przyjemne zwroty akcji tylko do czasu i ujawnia okrutną prawdę o dotkliwych wydarzeniach, pozostawiających ślad w pamięci bohaterki. Drugą połowę książki stanowią listy Gilberta do swojego przyjaciela Halforda. Tym sposobem historia opowiedziana jest z dwóch, jakże różnych perspektyw: mężczyzny i kobiety, którzy mają różne światopoglądy i życiowe doświadczenia.

Autorce rewelacyjnie wyszła kreacja bohaterów, których pojawia się naprawdę sporo. Żadna postać nie została pominięta jeśli chodzi o dopracowanie ich zachowań, dosłownie wszyscy, bo nawet i Ci trzecio-, czwarto- czy dziesięcioplanowi mają w sobie cząstkę prawdziwej duszy. Z kolei bohaterowie pierwszoplanowi potrafili poruszyć moje zainteresowanie i sprawić, że popadałam w skrajności: od ulubienia do znienawidzenia, a to wszystko wywołane było ich zachowaniami w danym momencie. Do gustu przypadła mi także doskonale ukazana postawa sąsiedztwa: licznych plotkarzy żerujących na ludzkiej krzywdzie. Prawda zawarta w tym przesłaniu jest niemal namacalna. Pamiętajcie tylko, że książki sióstr Bronte nie są stworzone dla dynamicznej akcji. Tutaj każdy zna swoje miejsce i fabuła toczy się swoim spokojnym, powolnym rytmem. To wiąże się także z miejscami nużącym językiem i wylewnością emocji bohaterów. Wiele przemyśleń, przypuszczeń i rozterek wysuwa się tutaj na plan pierwszy i nie rzadko przywołuje fale znużenia. Jednak wszystko ma swoje granice, Anne Bronte znała się na rzeczy i stworzyła historię piękną w swojej formie jak i historii. Dlatego utrzymana w ciekawym klimacie, przekazująca wiele wartości lektura znowu powoduje, że zaczynam inaczej patrzeć na świat.

„Nasamprzód przyjrzyj się jego wnętrzu i kochaj dopiero wtedy, gdy spodoba ci się to, co tam widzisz.”
To książka, która potrafi wzbudzić w czytelniku wiele emocji. Przez całą powieść przewija się szok i niedowierzanie związane z męskim wzorcem współczesnych bohaterom czasów. Sama byłam poirytowana postawami mężczyzn, którym uchodziło bezkarnie wiele przewinień a właściwie mogli pozwolić sobie względem kobiet na wiele, bo zapewnione im było poparcie tłumu. Nie zrozumcie mnie źle, ta książka nie jest wpisana w feministyczny ruch, ale potrafi pozwolić na otwarcie oczy wielu kobietom, które mogą być niepewne swoich postępowań. Według mnie historia napisana ręką jednej z sióstr Bronte powinna trafić do biblioteczki każdego czytelnika jako powieść obowiązkowa dla każdego.

Za możliwość przeczytania dziękuję Wydawnictwu Mg.

Ocena: 5/6 - [powieść w jednym tomie]

piątek, 25 kwietnia 2014

"Gwiazd naszych wina" John Green

Autor: John Green
Tytuł: Gwiazd naszych wina
Tytuł oryginału: The Fault in Our Stars
Wydawnictwo: Bukowy Las
Liczba stron: 312
Bywają książki, po których pozostaje tylko pełne szacunku milczenie oddające cześć bohaterom i fabule. I choć chce się krzyczeć, to nie można - i nie wypada.

„Moje idee to gwiazdy, których nie potrafię ułożyć w konstelacje.”
Hazel ma zaledwie szesnaście lat, ale ciężki los dał się jej we znaki już dawno temu. Dziewczyna choruje na raka, a szanse na wyzdrowienie są bliskie zeru. Nieustannym towarzyszem każdego dnia staje się dla niej butla z tlenem. Brak przyjaciół, szkoły i zajęć normalnej nastolatki nie pozwala jej na sekundę zwyczajnego życia. Grupa wsparcia według matki Hazel ma dodać jej otuchy i pozwolić na zdobycie nowych znajomości. I tak się staje. Pojawia się Augustus, chłopak który wkrada się do świata Hazel i rozjaśnia jej dotychczasowe życie.

Nigdy jeszcze nie trafiłam na powieść z tak idealnie wykreowanymi bohaterami. Jest w książce moment, kiedy Augustus mówi o Hazel, że ta jest tak bardzo zajęta byciem sobą, że nie dostrzega jak bardzo jest wyjątkowa. A ja całkowicie się z tym zgadzam, tylko nanosząc małą poprawkę: wszyscy, dosłownie wszyscy bohaterowie tej lektury właśnie tacy są. Niebanalni, niesamowici i doskonali w każdym calu. A w tym wszystkim rewelacyjny jest fakt, w którym bohaterowie używają niesamowicie mądrych, miejscami wyszukanych słów i robią to w całkowicie naturalny sposób. Tutaj nie ma miejsca na brak realizmu, wymuszone zdania czy nad wyraz dojrzałych bohaterów. Nie, skądże znowu. To po prostu nazywa się charyzmą - bycie tak bardzo sobą, że aż niemożliwe. Hazel jako narratorka sprawdziła się fantastycznie po części dlatego, że podeszła do swojej choroby, jak do naturalnej i nieuniknionej rzeczy. Podjęła decyzję że ten czas, który jej został na pewno nie za obfituje w smutek. Podobnie jest z Augustusem, którego sposób bycia i charyzma aż ściskają za serce. I wierzcie mi lub nie, ale oddałabym za takiego chłopaka całe królestwo.

Lekkość języka i wplątanie w niego pięknych słów sprawiło, że obraz świata przedstawionego nabrał ram realności i rzeczywistości.  Przez cały czas wierzyłam i ufałam, że gdzieś w tym wszystkim może jest maleńkie ziarno prawdy. Żyłam tą historią tak, jakbym była pobocznym, cichym obserwatorem. "Gwiazd naszych wina" to nie kolejna smutna historia o losie chorej na raka dziewczynki. Green nie bawi się w gorzko - cukierkowy świat owiany goryczą i smutkiem tylko angażuje humor, błyskotliwość i nie małą odwagę do roli cichych bohaterów. Dlatego też pojawia się wiele pytań, często pozostawionych bez odpowiedzi lecz które można znaleźć w głębi własnej duszy.

 „Świat nie jest instytucją zajmującą się spełnianiem życzeń.”
Chciałabym napisać wiele. Stworzyć wspaniałą, obszerna recenzje żeby skłonić Was do sięgnięcia po książkę pana Green'a. Ale nie potrafię. Piszą kolejne: rewelacyjna, wspaniała, idealna (!) pójdę za tłumem, a tego nie chcę. "Gwiazd naszych wina" powoli wkradała się do mojego serca i zapuściła w nim korzenie, których za żadne skarby nie dam sobie wyrwać. W wielu licznych recenzjach padło mnóstwo pozytywnych, wychwalających słów wznoszących książkę Johna Green'a na piedestał. Pomyślałam sobie: "Fantastycznie! Napiszę na jej temat długą, zachwalającą recenzję, bo pewnie i mnie przypadnie do gustu." Teraz te słowa mnie śmieszą, nie dlatego, że książka mi się nie podobała. Skądże znowu - ona mnie oczarowała. Oczarowała tak bardzo, że aż brak mi słów. Dlatego wiem, że cokolwiek o niej napiszę to będzie za mało. Te wszystkie uczucia, która towarzyszyły mi w trakcie czytania i długo, długo po skończeniu lektury, ocean wylanych łez i znaleziona nauka sprawiły, że nigdy nie zapomnę o tej książce. A każdemu, kto zechce mnie wysłuchać powiem, że nie czytając tej książki traci cenną lekcję, której nie da się niczym zastąpić.

"[...]są w życiu tym chwile,
W których przeznaczeń swych panem jest człowiek.
Jeśliśmy zeszli do nędznej sług roli,
To nasza tylko, nie gwiazd naszych wina."
William Shakespeare "Juliusz Cezar"

Dziękuję wspaniałej M. za podsyłanie książek zbliżonych do gwiazd! 

Ocena: 6/6 - [powieść w jednym tomie]

poniedziałek, 21 kwietnia 2014

"Czas żniw" Samantha Shannon

Autor: Samantha Shannon
Tytuł: Czas żniw
Tytuł oryginału: The Bone Season
Wydawnictwo: Sine Qua Non
Liczba stron: 520
Page ma dar, najpotężniejszy dar wśród jasnowidzów. Dzięki niemu potrafi nawiązać kontakt z zaświatami, miejscem gdzie różnorodność nabiera na znaczeniu. W tym miejscu znajdują się wszyscy, od przyjaciół po zaciętych wrogów. Ale dla Page to nie problem, przecież pracuje w kryminalnym podziemiu Sajonu Londyn. Wędrując do ludzkich umysłów wykrada to co najcenniejsze - zatajone informacje. Jako członkini nielegalnego Stowarzyszenia musi się mieć na baczności. Page nie przewidziała jednak, że los zgotował dla niej nie lada wyzwanie. Podczas jednej z akcji popełnia błąd, zostaje pojmana i wywieziona do Oksfordu. Tam musi stawić czoła nie tylko samej sobie, ale i uratować to co z niej zostało. Czy wygra walkę z wrogiem?

 „- Masz periorbital haematoma. - Co? - Podbite oko.”
Na odwrocie okładki można wyczytać, iż autorka "to młoda pisarka o ogromnych ambicjach i imponującej wyobraźni [...]" i to jest odzwierciedleniem jej twórczości. Dosłownie z każdej strony bije ogromna ambicja, która czasami mnie przerażała, bo trochę bałam się, że przerośnie i mnie i siebie. Mogę Was zapewnić, ze nic takiego się nie stało. Właściwie to byłam zaskoczona jak sprytnie potoczyła się fabuła i jaki kierunek obrała. Świat wykreowany przez autorkę jest fantastyczny, realny (na tyle, na ile to tylko możliwe) i niesamowicie mocny. Dużym plusem jest umieszczony na samym końcu Słowniczek, który znacznie ułatwia zrozumienie trudnych pojęć wprowadzonych do książki. Świat przedstawiony w książce wymaga objaśnień, ponieważ jest skomplikowany i opatrzony wieloma trudnymi nazwami. Tym samym fabuła nabiera mocniejszych rysów i staje się cięższa do przyjęcia. Pojawiają się istoty obdarzone różnymi darami, opatrzone dziwnymi nazwami i utrzymujące wszystko w dość nietypowej, mrocznej aurze. Taka mieszanka kieruje lekturę na tory świeżości i czegoś nowego. To wszystko stanowi naprawdę interesującą całość, w dodatku realistyczną i łatwą w przyswojeniu (pomimo nazewnictwa).

Jak to się często zdarza nie ma dobrej fantastyki bez miłosnej historii po drugiej stronie ringu. W tym przypadku mamy Page i jej wybór. Nie wiem jak potoczą się losy bohaterów w dalszych częściach, ale na chwilę obecną czuję się przekonana. Kreacja postaci przypadła mi do gustu, szczególnie Arcturusa, który doskonale wie jak przykuć uwagę czytelnika. Sama główna bohaterka, którą jest Paige to dobrze wpisana w karty historii postać, świetnie radząca sobie z otaczającym ją światem i trudnościami stojącymi na jej drodze. Paige pełni jeszcze funkcję narratora, dzięki czemu pierwszoosobowa narracja wpływa na dobrze przedstawione wydarzenia. Niestety nie przypadły mi do gustu postacie drugoplanowe, bo te z kolei wypadły płasko i mało wiarygodnie. W dodatku zanudzały czytelnika swoimi życiowymi rozterkami. A jeśli mowa o nudziarstwie to niewątpliwie pozbyłabym się kilku momentów i zwyczajnie skróciła książkę, bo dla mnie to było najcięższe podczas czytania - dłużąca się w nieskończoność dana scena, która już dawno powinna się skończyć.

„- Jak się czujesz? - zapytał. - Pieprz się. Jego oczy zapłonęły. - Widzę, że lepiej.”
Wiele oczekuje po książkach dystopijnych. Ten gatunek jest dla mnie niezwykle cenny pod wieloma względami i zawsze z ogromną przyjemnością wyciągam po niego swoje ręce. Ale też spoglądam na każdą taką książkę krytycznym okiem. Te wszystkie wymogi związane są z moją miłością do książek antyutopijnych, które skradły moje serce dlatego stawiam na najwyższą jakość. Nie ukrywam, że "Czas żniw" był dla mnie zagadką. Czytałam wiele skrajnych recenzji i pojawiło się w mojej głowie sporo wątpliwości czy twórczość pani Shannon sprosta moim oczekiwaniom. Skłamałabym pisząc, że nie, ale nie mogę również napisać, że była idealna czy, że mnie porwała. To naprawdę świetna książka, ale brakuje jej do ideału. To jedna z tych pozycji, które żeby ocenić trzeba po prostu poznać na własnej skórze.

Za możliwość przeczytania dziękuję Wydawnictwu SQN.

Ocena: 4/6 - [powieść wielotomowa]

środa, 16 kwietnia 2014

"Niezbędnik obserwatorów gwiazd" Matthew Quick

Autor: Matthew Quick
Tytuł: Niezbędnik obserwatorów gwiezd
Tytuł oryginału: Boy 21
Wydawnictwo: Otwarte
Liczba stron: 315
Zawsze ciągnie mnie do tych książek o niesprecyzowanej treści. Kiedy pierwszy raz usłyszałam o "Niezbędniku obserwatorów gwiazd" wiedziałam, że prędzej czy później w końcu uda mi się ją przeczytać, ale przyznam, że kompletnie nie wiedziałam, na co się piszę.

"Czujesz czasem, jakbyś nie był wewnątrz tą samą osobą, którą jesteś na zewnątrz?"
Finley kocha koszykówkę ponad życie. Podobnie jak jego dziewczyna, Erin. Obydwoje mieszkają w Belmont - niewielkim miasteczku, w którym aż roi się od irlandzkiej mafii i handlarzy narkotyków. Finley ma tylko ojca pracującego na nocną zmianę i dziadka, któremu amputowano nogi. Nikt nie wspomina w jakich okolicznościach do tego doszło, ani dlaczego nie ma przy chłopcu jego matki. Jedynie miłość do sportu i wspaniała dziewczyna, potrafiąca zrozumieć jego zachowanie pozwalają mu na poniekąd normalne życie, w prostocie i demonach przeszłości. Finley nie mówi za wiele, uważa, że słowa często są zbędne. Ale jak to zwykle bywa, żaden stan nie trwa wiecznie i kiedy trener prosi go o niecodzienną przysługę nikt nie przypuszcza, że nadciągają zmiany.

Nie jestem fanem koszykówki, właściwie to najmniej lubiana przeze mnie dyscyplina sportowa. A niestety książka wypełniona jest nią po brzegi. Dlatego na samym początku zawahałam się, czy to książka dla mnie. Ale oczarowała mnie kreacja głównego bohatera, dzięki której nawet na koszykówkę zaczęłam przychylniej patrzeć. Finley to postać, jaką spotykam w książkach bardzo rzadko: nie wyróżnia się spośród tłumu, nie jest wszędobylski i wszystkowiedzący. Ale jednocześnie jest niezwykle dojrzały. Kiedy w jego życiu pojawia się Russ, chłopiec nazywający się Numerem 21 natychmiast zaczyna łączyć ich niewidzialna nić doświadczeń związanych z przeszłością. Zarówno Finley jak i Russ skrywają tajemnicę, różną pod względem doświadczeń, ale podobną pod względem uczuć. Jeden zamyka się w sobie, drugi ucieka w kosmiczny świat. I każdy z nich potrzebuje kogoś, kto go zrozumie i zaakceptuje takim jakim jest.

„Czujesz czasem, jakbyś nie był wewnątrz tą samą osobą, którą jesteś na zewnątrz?”
Krótkie rozdziały, prosty język i lekkość prowadzonej fabuły sprawiły, że książkę przeczytałam w tempie błyskawicznym. Nuta tajemniczości nie opuszcza książki ani na minutę i dopiero w finale ujawnia swoją tożsamość. Rewelacyjnie wprowadzone zwroty akcji wywoływały na mojej twarzy uśmiech, bo z czasem nie wiedziałam już czego mogę się spodziewać po bohaterach ( w jak najbardziej pozytywnym znaczeniu). A po zamknięciu nie wiedziałam co powiedzieć. Czułam się wypełniona emocjami bijącymi z każdej strony i strasznie żałowałam, że moja przygoda z bohaterami już się zakończyła. Jednocześnie poczułam przypływ wielkiej nadziei i nieopisanego szczęścia. Znacie to? Takie emocje zarezerwowane są tylko dla wyjątkowych historii.

W książce jest pewien moment, kiedy bohater czyta "Harrego Pottera". Moment właściwie najmniej istotny. Ale jest także chwila, w której Finley otrzymuje własny bilet do Hogwartu. Moment właściwie najistotniejszy. Skąd to wiem? Być może po samotnej łzie, która spłynęła po moim policzku właśnie w tym momencie. A może po nadziei, która się za tym kryje?
To książka pełna emocji, tak silnych, że czasami niemożliwych a jednocześnie magicznie subtelnych, która zabierze Was do świata jakiego nie znacie i który pozostanie w Waszej pamięci na bardzo długi czas.

Książkę przeczytałam dzięki niezastąpionej M. Dziękuję!

Ocena: 5/6 - [powieść w jednym tomie]

poniedziałek, 14 kwietnia 2014

Pomiędzy stronami cz.3

Lubicie nawiązanie do czarownic w książkach? Ja uwielbiam i zawsze chętnie sięgam po takie pozycje. Najbardziej fascynują mnie książki z nawiązania do prawdziwej historii Czarownic z Salem. Dlatego dzisiejszy cykl odnosić się właśnie do książkowych czarownic. Gotowi? Zaczynamy!

 # Pomiędzy stronami: 
W świecie czarownic.

 Myślę, że większość z Was zna twórczość Jodi Picoult, a w tym "Czarownice z Salem Falls" - jeśli macie ochotę na historię z tajemniczymi nastolatkami i niewinnym nauczycielem to trafiliście w dziesiątkę. "Czarownica z Funtinel" Alberta Wass przeniesie Was w magiczny i baśniowy świat dzikiej przyrody. Bohaterka, Nuca, pragnie miłości, która nie jest jej dana przez ciążącą na niej klątwę. Garść faktów historycznych dostarczy Wam Arthur Miller w "Czarownicach z Salem" nawiązujący do dawnych polowań na czarownice. Trochę inne podejście do świata czarów oferuje Melissa de la Cruz w książce "Zapach spalonych kwiatów" - bohaterki jeszcze do niedawna posługiwały się magią na co dzień, ale nic nie trwa wiecznie. Jak dostosują się do normalnego życia? A jeśli chodzi o normalność to na próżno szukać jej w "Sezon Czarownicy" Natashy Mostert. Ten gotycki thriller przeniesie Was w zupełnie nietypowy świat nieprzewidywalnych bohaterów i owieje bajecznym, mrocznym klimatem, który na długo pozostanie w pamięci. Kolejnej dawki historii pomieszanej z fikcją nie zabraknie z "Czarownicy" Philippy Gregory - bezwzględna bohaterka dążąca po trupach do własnego celu a w dodatku czarownica! Brzmi wspaniale, prawda?
 
Nutę świeżości zagwarantuje Wam "Księga wszystkich dusz" Deborah Harkness - świat czarownic z dawnych, prastarych czasów to zdecydowany atut książki. A co powiecie na rozmowę ze zmarłymi? Alex Craft, grobowa wiedźma chętnie wprowadzi Was w ten temat w "Grobowej wiedźmie" Kalayny Price. Z kolei "Elyria" Brigitte Melzer zaprasza do starego, celtyckiego świata z elfami i potężną mocą. Pamiętacie co działo się z podejrzanymi o czary? Palenie na stosie, próby wody i ognia, lincze. To wszystko teraz w "Więzach krwi" Patrici Briggs jest nieistotne. Ale czy na pewno?
Olga Gromyko w "Zawód: Wiedźma" wprowadzi Was do Starmińskiej Wyższej Szkoły Magii, Wróżbiarstwa i Zielarstwa. Dobra zabawa gwarantowana. Dokładnie tak, jak w "Córce krwawych" Anne Bishop opowiadającej o rasie czarownic i czarnoksiężników, których moc określają magiczne kamienie. U Anne Rice w "Godzinie czarownic" znajdziecie opowieść o nowoorleańskim rodzie wiedźm Mayfair - prawdziwej dynastii, w której nadzwyczajny dar czarowania przechodzi na kolejne pokolenia. Ponieważ jest to ród czarownic, to nie brak tu też kontaktów ze światem niedostępnym dla zwykłych śmiertelników.
Jedną z moich ulubionych serii jest "Klan wilczycy" Maite Carranza. To książka dla trochę młodszych czytelników, ale jestem pewna, że każdy odnajdzie w niej coś niezwykłego. Walka czarownic Omar z czarownicami Odish trwa od wieków i każda z nich czeka na wypełnienie proroctwa oraz pojawienie się wybranki, Seleny. A co powiecie na literaturę grozy? "Czarownice z Walwyk" Norah Lofts chętnie zagwarantują Wam chwile strachu. 
Na zakończenie oczywiście nie mogłam zapomnieć o serii J.K. Rowlling "Harry Potter" - myślę, że tutaj nie muszę nic więcej pisać.

A jeśli szukacie mocnych wrażeń to odsyłam Was do książki "Krąg" Mats Strandberg i Sary Bergmark Elfgren - szwedzki thriller dla młodzieży zapewni Wam mocną historię z czarami na pierwszym planie.

A tymczasem standardowo: Co czytaliście? Na co macie ochotę? Znacie coś jeszcze?

piątek, 11 kwietnia 2014

"Umarli nie kłamią" J.T. Ellison

Autor: J.T. Ellison
Tytuł: Umarli nie kłamią
Tytuł oryginału: Where All the Dead Lie
Wydawnictwo: Harlequin/Mira
Liczba stron: 397
"Jeśli nic się nie zmieni, groziło jej, że oszaleje."
Taylor Jackson w ostatnim czasie dużo przeżyła. Stara się wrócić do psychicznego i fizycznego stanu sprzed postrzału, ale to nie jest wcale takie łatwe. Wszyscy z jej otoczenia stają się nie do zniesienia, podobnie jak obecna sytuacja. Jedyne co w tej chwili potrzebne Taylor to spokój i odpoczynek od całego zgiełku. Wybawieniem wydaje się propozycja Jamesa, dawnego przyjaciela, który proponuje jej wypoczynek w swojej starej, sztokholmskiej posiadłości. Propozycja wydaje się niezwykle kusząca, do czasu kiedy kobieta nie zaczyna pogrążać się w niezbyt przyjemnych myślach i nietypowych halucynacjach. Mieszkańcy zamku wydają się coś ukrywać, a stara posiadłość przywołuje duchy przeszłości. Jak szybko się okazuje skrywa ona sekret związany z przeszłością gospodarza. Jeśli wszystko to, co odkryła jest prawdą, grozi jej wielkie niebezpieczeństwo.

Stare, na wpół zapomniane posiadłości otoczone są mrocznym klimatem, który mnie osobiście zawsze intryguje. Lubię kiedy bohaterowie przemierzają korytarze wielkich domostw i natrafiają na duchy przeszłości. I zawsze wtedy mogę liczyć na dobrą zabawę. Także ten przypadek nie był inny a bohaterka miło zaskoczyła mnie swoją wnikliwością oraz determinacją, dzięki czemu wędrówek po mrocznej posiadłości i jej okolicy naprawdę było sporo. Bywały momenty kiedy czułam się zbita z tropu i zaczynałam wątpić, czy problem jest naprawdę czy wyłącznie w podświadomości bohaterki.

Stopniowana akcja nabiera tempa wraz z rozwojem fabuły, przez co początek książki nie wydaje się zachęcać czytelnika. Już w progu przywitali mnie bohaterowie z problemami, każdy bez wyjątku, przez co poczułam się trochę przytłamszona i właściwie zwątpiłam na kim mam skupić swoją uwagę. To jedyna rzecz, która nie przypadła mi do gustu. Wyrównał to za to przyjemny sposób prowadzenia fabuły, która w lekki i szybki sposób zjednuje uwagę czytelnika i łatwo wkrada się mu do głowy tworząc całą masę pytań odnośnie bohaterów, zagadki i fabuły. Sama nie wiedziałam czy moje podejrzenia są słuszne, czy tylko nietrafnie wytypowane. Dlatego muszę przyznać, że poruszana w książce zagadka była naprawdę trafionym pomysłem. W dodatku połączenie sensacji, kryminału i thrillera sprawiło, że monotonia gdzieś się ulotniła pozostawiając tylko fantastyczny klimat.

"Pozbycie się bagażu trosk i lęków było niesamowicie wyzwalającym doznaniem."
Kryminały mają to do siebie, że muszą szokować, aby odnieść zamierzony sukces. Muszą śmiało i z determinacją brnąć na przód odkrywając przy tym najgorsze tajemnice i nie rzadko mroczną przeszłość. "Umarli nie kłamią" to książka, która spełnia wszystkie te standardy i potrafi nieźle zaskoczyć w najmniej spodziewanym momencie. Sama bawiłam się doskonale i gdyby nie fakt, że zdarzały się nużące momenty i zastój w fabule to śmiało mogłabym powiedzieć, że to naprawdę dobry kryminał. Książka wciągająca, acz nie wymagająca i miejscami przewidywalna. Ale klimat, który nie odstępuje fabuł na krok to zdecydowany atut zapewniający dreszcz emocji każdemu kto decyduje się na przygodę z bohaterką.

Za możliwość przeczytania serdecznie dziękuję Wydawnictwu Harlequin/Mira.

Ocena: 4/6 - [powieść w jednym tomie]

środa, 9 kwietnia 2014

"Czarownica" Philippa Gregory

Autor: Philippa Gregory
Tytuł: Czarownica
Tytuł oryginału: The wisewoman
Wydawnictwo: Książnica
Liczba stron: 448
Anglia za panowania Henryka VIII. Pożar klasztoru wywołany ręką Hugona zmusza Alys do powrotu w rodzinne strony i macochy, Morach. Powrót do prostego życia wiejskiej dziewczyny nie wydaje się dla niej żadnym wyzwaniem. Wraz z przybraną matką wiedzie żywot zielarki. Jednak dziewczyna marzy o wygodzie, lepszym życiu i szansie na odnalezienie własnej pozycji w przyszłości. Wszystko zmienia się kiedy Alys ratuje życie lorda, a ten w zamian żąda by pozostała z nim na zawsze. Nikt nie podejrzewa, że dziewczyna zrobi wszystko by stanąć na własnych nogach i zdobyć to o czym marzy...

"Przez płomienie mogłam widzieć twarz Hugona. Patrzył na mnie. Jego usta wołały moje imię, a w jego oczach dostrzegłam strach, że mnie traci."
Fantastycznie poprowadzona przemiana Alys to zdecydowanie najlepsza część książki. Bohaterka zmienia się nie do poznania. Od niewinnej dziewczynki z uznaniem piastującej swoje miejsce w klasztorze do zdeterminowanej i silnej czarownicy, niesamowicie pewnej siebie. Bardzo szybko okazuje się, że początkowa postawa to tylko wyuczona poza mająca zmylić każdego, by prawda za szybko nie wyszła na jaw. Rzadko spotykam się z postacią bohaterki, która jest okrutna, wyrachowana i w żaden sposób nie wzbudzająca w czytelniku żadnych pozytywnych emocji skierowanych w jej stronę. Jednak sama przemiana nie jest w stanie utrzymać wysokiego poziomu książki, szczególnie że reszta postaci wypadła płasko i mało rzeczywiście.

"I wtedy zrozumiałam - możliwe, że po raz pierwszy - że on mnie kochał."
Gregory potrafi we wspaniały sposób oddać klimat opisywanych czasów i robi to w sposób dobitny i pozbawiony ogródek. Otwiera czytelnikowi oczy i ukazuje realną rzeczywistość, wcale nie taką piękną jakby się wydawało, w której zamek lorda Hugona to w gruncie rzeczy zbiorowisko ludzi okrutnych i wyrafinowanych, pozbawionych honoru i godności. Także mocny opis chaty Alys i jej macochy pozostawia gorzki posmak ubóstwa i nędzy, wypełniony ciężką pracą. Autorka sprawiła, że świat przedstawiony nabrał kolorów i ukazał się w całej swojej prawdzie przed czytelnikiem.

"I przez maleńką chwilę - Bóg wie, że tylko małą, maleńką chwilę - że i ja go kochałam."
Muszę przyznać, że liczyłam na dobrą, mocną historię, wywołującą dreszcz emocji i zawiodłam się. Jestem pewna, że fani autorki potwierdzą moją opinię - w porównaniu do jej pozostałych książek ta pozycja wypadła najsłabiej. Fabuła błądzi od przemiany bohaterki do romansu, który wkradł się niepostrzeżenie do fabuły i niestety tam już pozostał. A to nie jest dobre w książkach historycznych, szczególnie że pojawiły się fikcyjne postacie. Nie mniej motyw czarownic i ich historia sprawiły, że chętnie podążałam za losami Alys i śledziłam jej postępowania. W czasie czytania targały mną przeróżne emocje, od strachu, po szok a to najważniejsze, prawda? Jeśli książka zapewniła mi całą gamę emocji, to znaczy, że nie mogła być taka zła. Dlatego mimo mankamentów polecam Wam historię dziewczyny o lodowym sercu.

Za możliwość przeczytania serdecznie dziękuję Grupie Wydawniczej Publicat.

Ocena: 4/6 - [powieść w jednym tomie]

poniedziałek, 7 kwietnia 2014

"Muzyka gwiazd" Linda Gillard

Autor:
Tytuł: Muzyka gwiazd
Tytuł oryginału:Star Gazing
Wydawnictwo: Książnica
Liczba stron: 336
Czasami to co oczywiste, wcale takie nie jest. Bywa, że mrok stanowi nieodzowny element ludzkiej egzystencji wdzierając się w życie jak nieproszony gość i pozostając tam na zawsze. Odbierając normalność życia. Ofiarowując melodię zmysłów.

"[...] są chwile, kiedy słowa są zbędne."
Marianna Fraser jest niewidoma od urodzenia. Mieszka z siostrą Louisą w jednym z przedmieść Edynburga i doskonale radzi sobie z otaczającym ją światem, chociaż życie dało jej nieźle w kość. Kilkanaście lat temu wydarzyła się tragedia, która zostawiła w jej sercu pustkę. Ukoić może ją tylko muzyka, która wypełnia jej duszę i budzi zmysły. Pewnego dnia los postanawia wynagrodzić Mariannie krzywdy i u progu jej drzwi stawia Keira, tajemniczego mężczyznę podzielającego jej zamiłowanie do opery. Nic nie wskazywało na to, że życie kobiety zmieni bieg, a jednak wspólny wyjazd na wyspę Skye całkowicie odmienia życie zarówno Marianny jak i Keira.

Marianna jest niewidoma od urodzenia, zatem wyobrażenie sobie obrazów jest dla niej niemożliwe. Świat czyta za pomocą zmysłów do czego idealnie nadaje się muzyka. Kiedy w jej życiu pojawia się Keir wszystko zaczyna wskakiwać na swoje miejsce dzięki jego zdolności przekładania obrazów na muzykę. Pokazuje tym samym kobiecie świat jakiego nie znała. I muszę przyznać, że robił to wspaniale, tak, że zapierało mi dech kiedy tylko pojawiały się jego porównania. Nigdy nie zastanawiałam się jak można postrzegać piękno księżyca, czy gwiazd bez ich wizualnej formy, a okazało się, że ona wcale nie jest taka ważna. Podobnie jak kolory czy pejzaże, wszystko to co dla niewidomej było jedynie pustym frazesem zaczęło nabierać realnych kształtów i zewnętrzy świat zaczął wizualizować się w jej duszy.

"-Opowiedz mi, co widzisz.
-Śnieg. [...]
-Jak to wygląda?
-Oślepiająco. Aż oczy łzawią.
-A gdyby to był dźwięk? [...]"
Nietypowy sposób poprowadzenia narracji sprawił, że do książki wkradła się nuta świeżości. Historię opowiada z własnej perspektywy raz Marianna, raz Louisa a raz z kolei tajemniczy trzecioosobowy narrator. Wszystko ładnie zaznaczone różnymi czcionkami i pogrubieniami nie wpuszcza chaosu, dzięki czemu można poznać bohaterów z różnych stron.

Choć czuję się oczarowana postacią Keira i jego niesamowitym darem, nie mogę napisać, że książka jest idealna w każdym calu. Akcja prowadzona w 2006 roku wydaje się płaska i jakby zatrzymana w realiach dziewiętnastego wieku, przez postać Marianny i jej siostry, które posługują się bardzo wyrafinowanym językiem. W tej historii zdecydowany prym wiodą postacie męskie, które mnie całkowicie kupiły. U boku Marianny stoi Keir, który potrafił rozbroić mnie jednym zdaniem i sprawić, że zalewała mnie fala ciepła. U boku Lou (autorki książek o zakochanych wampirach)  stoi Garht, jej pomocnik, goth, a z czasem i kochanek znacznie od niej młodszy. I to właśnie Garht wnosi najwięcej życia do książki swoim nowoczesnym językiem i swobodnym stylem życia. Według mnie jest najjaśniejszą postacią w fabule i fantastycznym bohaterem, którego chciałabym znacznie więcej niż dostałam.

"Księżyc? Jest trochę niesamowity. Jak zimna, nieruchoma woda."
Nie wiedziałam jaka przygoda czeka mnie z tą książką. Okładka wskazywała na romans, opis kierował w stronę melodramatu. Choć tak naprawdę nic z wymienionych nie podpisuje się pod ramy książki w całości. Było wzloty i upadki, raz czułam się oczarowana, a raz zaczynałam nudzić daną sytuacją. Jednak "Muzyka gwiazd" wiele wniosła do mojego życia, wiele mnie nauczyła i jako wielka romantyczka, muszę napisać, że przedstawione przez Keira obrazy w przekładzie na muzykę całkowicie skradły moje serce, podobnie jak jego postać. Dlatego chociaż książka nie jest z górnej półki, a bohaterom często brakowało życia muszę polecić Wam tą książkę i robię to z czystym sumieniem, bo jestem przekonana, że mimo jej wad sami dostrzeżecie wcale nie tak głęboko ukryte piękno.

Za możliwość przeczytania serdecznie dziękuję Grupie Wydawniczej Publicat!

Ocena: 4/6 - [powieść w jednym tomie]

piątek, 4 kwietnia 2014

"Dom nad jeziorem smutku" Marilynne Robinson

Autor:
Tytuł: Dom nad jeziorem smutku
Tytuł oryginału: Housekeeping
Wydawnictwo: m
Liczba stron: 212

Bywają książki, które przyciągają do siebie niczym magnes już przy pierwszym spotkaniu. I choć nie wiadomo co można się po nich spodziewać, jedno jest pewne - czytanie ich będzie jedną z piękniejszych przygód, które na nas czekają.

"[...] miłość jest jedną wielką tęsknotą, której nie może złagodzić posiadanie jakiegokolwiek przedmiotu".
Dom Sylvii Foster, to zwyczajnie niezwyczajne miejsce. Ruth i Lucille mieszkają tam  przez cały czas, w przeciwieństwie do pozostałej rodziny, która pojawia się i znika szybciej niż wiatr. Nikt nie zdołał podjąć się stałej opieki Ruth i jej siostry. Wszystko zmienia się z czasem, kiedy u progu drzwi pojawia się ekscentryczna Sylvie, siostra matki dziewczynek. Zachodzą zmiany w domu nad brzegiem jeziora. Pojawi się pytanie: co wybrać? Wolność czy izolację?

Na odwrocie okładki przeczytałam zdanie: "Zdałam sobie sprawę, że czytam tę powieść wolno, coraz wolniej [...]" i zastanawiam się jak to możliwe? Bardzo chciałam spowolnić mój proces czytania i spokojnie, bez pośpiechu przeżywać wraz z siostrami trudne wybory, ale po prostu nie byłam w stanie. Cała historia pochłonęła mnie natychmiast i zanim się obejrzałam, wszystko było już za mną. A po zamknięciu książki na długi czas pozostały mi emocje, trwające przy mnie w czasie całej tej wspaniałej przygody. Pomógł mi w tym barwny, nostalgiczny język zmuszający do chwili refleksji.

"Najlepiej nie mieć niczego, bo ostatecznie rozpadną się nawet nasze kości."
Jezioro przywodzi na myśl głębię, zadumę i smutek odzwierciedlający emocje spotęgowane w książce Marilynne Robison. Jezioro w pobliżu domu dziewcząt to metaforyczny potwór, który zagraża ich szczęściu i pochłania wszystko to, co dla nich cenne i wyjątkowe. Bez skrupułów zabiera im cząstkę życia, marzeń i nadziei pogrążając je w krzywdzie i okrucieństwu. To sprawia, że bohaterowie zamykają się w sobie, stają się indywidualnymi jednostkami pozbawionymi schematów. Każdy bohater zmusza do zatrzymania się przy jego postaci, analizie zachowań i portretów psychologicznego, który jest niezwykle wnikliwy i złożony. A wszyscy zdają się łączyć ze sobą niewidzialną nicią ciągnącą w dół i nie pozwalającą na własne prywatne życie. Czy można skłonić kogoś do autodestrukcji? Wydaje się, że Sylvia zmienia Ruth we własną kopię. I dlaczego wolność jest tak bardzo oddalona od bohaterów?

Zachwyca, czaruje i szokuje. Sprawia, że codzienne sprawy nabierają niecodziennego znaczenia. Zmusza do refleksji nad wszystkim co stanowi dla nas sedno naszego życia. Zabiera w drogę ku odkryciu prawdy. Taka właśnie jest ta książka - smuta, wzruszająca i pełna emocji. I choć nie trafi w gusta wszystkich czytelników (ze względu na ciągłość fabuły i brak wartkiej akcji), moje serce zdobyła swoją złożonością i jednocześnie prostotą. Dlatego mam nadzieję, że sięgając po tą książkę wyniesiecie z niej jak najwięcej.

Za możliwość przeczytania serdecznie dziękuję Wydawnictwu m!

Ocena: 5/6 - [powieść w jednym tomie]
Wyzwanie: czytam Literaturę amerykańską.