"Kształt wody" Guillermo del Toro, Daniel Kraus, Tyt. oryg. The Shape of Water, Wyd. Zysk i S-ka, Str. 431
"Jak to jest czuć się kimś? Istnieć nie tylko we własnym świecie, ale również w czyimś innym?"
Miłość, temat przekraczający granice. Czy można zatem pokusić się o stwierdzenie, że to uczucie, które burzy wszelkie ograniczenia i wychodzi spoza utartych ram? Wydaje się, że to rzecz niemożliwa a jednak Guillermo del Toro oraz Daniel Kraus wydali powieść "Kształt wody", która budzi wiele pytań i wątpliwości co do definicji prawdziwej miłości.
Chciałabym zakwalifikować powyższą lekturę do jednego gatunku by łatwiej było mi określić sposób rozumowania autorów, ale nie jest to prosta sprawa. Nie jest to typowa fantastyka, chociaż nawiązuje do istoty zupełnie niepodobnej do ludzi. Nie jest to powieść miłosna, chociaż uczucie to jest jednym z głównych wątków. To połączenie gatunkowe, całkowity misz-masz, w którym być może każdy znajdzie coś dla siebie.
Sama fabuła dotyka historii nie z tej ziemi, nawiązującej do ponadgatunkowej relacji człowieka z ziemnowodną humanoidalną istotą schwytaną w Amazonii. To tajny rządowy Ośrodek Badań Kosmicznych Occam w Baltimore przejął nieznane do tej pory stworzenie i rozpoczął nad nim badania. Nikt nie jest do końca przekonany co zrobić z nietypowym znaleziskiem i pracownicy ośrodka dzielą się na dwa obozy: tych, którzy chętnie uśmiercą istotę by pokroić ją na części i zrozumieć sens jej istnienia oraz tych, którzy pozostawiliby ją przy życiu obserwując jak się rozwija. Nikt jednak nie spodziewał się zupełnie niepozornej kobiety, postronnej obserwatorki - woźnej, uczącej nowego przybysza języka migowego. Rodzi się między nimi więź, która z czasem może wszystkich doprowadzić do zguby.
Próbuję rozgryźć sens fabuły na wiele sposób i wciąż nie jestem pewna, po której ze stron się opowiedzieć. Doceniam bogaty opis miejsc przedstawionych przez autorów oraz zaangażowanie w drobiazgowość scen czy bohaterów. Jestem również zaskoczona faktem relacji łączącej istotę z człowiekiem oraz zostałam ujęta sposobem ich komunikacji. Chętnie obserwowałam rodzące się porozumienie między kobietą a jej nowym przyjacielem, dostrzegając jednocześnie zacieranie się granic międzygatunkowych. Jednak sam sens wątku romantycznego (mogę to tak nazwać?) niekoniecznie przypadł mi do gustu. Jakby na siłę stworzono coś z niczego, gdzie znacznie lepiej świadomość samej przyjaźni, moim zdaniem, podziałałaby na odbiorców. Przemawia przez to też fakt samego stylu jakim posłużyli się autorzy - bardziej fantasy niż romantyczny, szczegółowy w opisach, ale skąpy w emocjach. Nie wiem zatem co ostatecznie sądzić o lekturze, którą przeczytałam zaledwie kilka dni tomu: z jednej strony jestem oczarowana wzajemnym porozumieniem głównych bohaterów oraz miło zaskoczona nową definicją walki dobra ze złem. Z drugiej jednak nie przekonuje mnie styl ani płaskie wątki, porzucone na rzecz kolejnych - również nie zawsze dociągniętych, tworzące w fabule niepotrzebny chaos.
"Kształt wody" to powieść z potencjałem, który ostatecznie nie został w pełni wykorzystany. Więcej w niej tematyki moralnej i wartości międzyludzkich niż samej baśniowej historii dla dorosłych. Nie jest to na pewno książka dla wszystkich, ale wybrani poczują się mile zaskoczeni. Ja ostatecznie pozostaję bezstronna, bo chociaż nie wrócę już do samej lektury - w głowie na pewno pozostanie mi obraz wspomnianej wyżej przyjaźni, która zdobyła moją sympatię. Żałuję nierówności w wydarzeniach, ale doceniam przekonanie, że granice można przerwać łatwiej niż myślimy. I na tym poprzestańmy, bo myślę, że to najważniejsza zaleta tej powieści.