Oryginalna, mroczna, błyskotliwa powieść rozgrywająca się w niezwykłych dniach upadku cywilizacji.
Wiele dobrego słyszałam o powieści Emily St. John Mandel, ale dopiero wznowienie "Stacji Jedenastej" ostatecznie skusiło mnie na lekturę. I całe szczęście! W innym przypadku obok nosa przeszłaby mi wyjątkowa i bardzo klimatyczna historia.
Autorka tworzy świat, w którym wszystko jest możliwe. Dookoła panuje mrok oraz niepewność a bohaterowie wystawieni są na liczne próby. Na początku historia rozwija się powoli, skupiając się przede wszystkim na szczegółach, ale im dalej w opowieść, im więcej rozumiemy, tym łatwiej możemy łączyć fakty i dostrzegać to co kryje się pomiędzy wierszami. Emily St. John Mandel porusza bowiem wiele ponadczasowych motywów i nie boi się konkretnie mówić o problemach społecznych, nawet jeśli otoczone są nutą dystopii.
Kirsten Raymonde prowadzi nas przez świat wyniszczony przez bezwzględną pandemię grypy. Działo się to wszystko dwadzieścia lat temu a jednak skutki tego wydarzenia są widoczne po dziś dzień. Cywilizcja już nie jest taka jak była i bardzo trudno jej się odbudować. Kirsten z trupą aktorów i muzyków podróżuje do licznych osad a to co widzi po drodze budzi jej przerażenie oraz poczucie, że świat nigdy już nie będzie taki sam. Nie spodziewa się, że prawdziwe zagrożenie dopiero się ujawni.
Powieść trzyma nas w napięciu od pierwszej strony i ani na moment nie pozostawia obojętnym na losy głównej bohaterki. To dziewczyna wykreowana w bardzo wiarygodny sposób, często pokazująca czytelnikowi swoje słabości. Przepadam za takim postawieniem sprawy, ponieważ jest mi znacznie łatwiej zrozumieć decyzję postaci czy się z nią utożsamić. W tym przypadku dobrze uchwycone człowieczeństwo jest bardzo ważne, ponieważ historia jest niełatwa w odbiorze, wielowątkowa, zmuszająca do czytania między wierszami i prezentujące liczne wartości napotkane po drodze, ponieważ autorka subtelnie wplata w to wszystko motyw podróży. I choć można by powiedzieć, że jak na jedną książkę jest tego naprawdę dużo to w tym przypadku wydaje się, że całość zagrała idealnie i każdy element okazał się być na swoim miejscu.
Lektura "Stacja Jedenasta" bardzo miło mnie zaskoczyła. To powieść solidnie dopracowana, niełatwa, ale jednocześnie angażująca i stawiająca przed czytelnikiem spore wyzwanie. Nie przeczytałam jej w jeden wieczór jak to często u mnie bywa co uważam za kolejną jej zaletę, ponieważ angażuje myśli, zmusza do analizy losów bohaterki i jednocześnie podejmuje bardzo aktualne tematy. Innymi słowy lekturę Emily St. John Mandel bardzo Wam polecam i gwarantuję, że porządnie Was zaskoczy mnogością oraz trafnością wątków.