środa, 30 listopada 2022

"Zgrany duet" Diana Palmer

"Zgrany duet" Diana Palmer, Tyt. oryg. Mercilles, Wyd. Harper Collins, Str. 320


Agent FBI Jon Blackhawk nie ma łatwego życia ze swoją asystentką.


Lekka, przyjemna propozycja romansu na leniwe popołudnie od sprawdzonej autorki to przepis na sukces. Diana Palmer zawsze angażuje się w swoje powieści oraz tworzy barwnych bohaterów, więc czas spędzony w towarzystwie jej twórczości nigdy nie bywa zmarnowany.

"Zgrany duet" to lektura o miłości, która musi radzić sobie z wieloma przeciwnościami. Czytamy o trudnych wyborach, zaskakujących zwrotach w akcji czy o łączeniu życia prywatnego z pracą, która powoli staje się pasją. Jednak najlepsze w tym wszystkim są kreacje bohaterów, które bez problemu możemy przełożyć na prawdziwe życie a które pokazują się nam z każdej możliwej strony, abyśmy jak najlepiej mogli ich zrozumieć, utożsamić się z nimi czy wyciągnąć wnioski z ich doświadczeń.

Joceline oraz Jon wydają się stać po dwóch przeciwnych stronach. On nie przepada za mówieniem o sobie woli całkowicie pogrążyć się w pracy. Ona jest otwarta na świat, wesoła i pełna pozytywnej energii. W pracy stanowią niezastąpiony duet, ale na prywatnej stopie często dochodzi do konfrontacji. Jednak nie od dziś mówi się, że przeciwieństwa się przyciągają, prawda? Upływa czas a bohaterowie zaczynają dostrzegać, że wcale nie są sobie tak obojętni jak uważali.

Doskonale bawiłam się o\podczas lektury, która okazała się niekoniecznie skomplikowana a jednak wciągająca i serwująca solidną porcję przygody. Dużo się działo, akcja utrzymana była na dynamicznym poziomie a my, mimo pełnego skupienia na wątku romantycznym, otrzymaliśmy również kilka pobocznych wydarzeń, które bardzo ładnie uzupełniły tło. Wszystko okazało się więc przepełnione pozytywnymi emocjami oraz nadzieją na lepsze jutro co zdecydowanie rozgrzało moje serce i sprawiło, że bardzo polubiłam bohaterów.

Niezwykle klimatyczna, charakterystyczna dla stylu Diany Palmer i po prostu umilająca leniwe popołudnie historia idealnie połączy się z kubkiem gorącej herbaty. Świat agentów FBI, niebezpieczeństwo połączone z prozą życia, rancza, kowboje i wielkie namiętności to coś co w "Zgranym duecie" odegra kluczową rolę i udowodni, że w dobrych rękach stanowi połączenie na pełną dobrych momentów opowieść.

"Pierścień ognia" Marah Woolf

"Pierścień ognia" Marah Woolf, Tyt. oryg. Ring aus feuer, Wyd. Jaguar, Str. 480


Tom drugi trylogii o aniołach i Atlantydzie, kontynuacja powieści „Berło światła”.


Czasami mam wrażenie, że wyrosłam z powieści fantasy i przeczytałam już na tyle dużo, że nic mnie nie zaskoczy. A później na scenę wkracza Marah Woolf ze swoim nieprzeciętnym talentem, by udowodnić, że jednak są historie, którym zdecydowanie warto dać szansę. "Pierścień ognia" to drugi tom serii Kroniki Atlantydy, która imponuje rozmachem, zaskakuje wykonaniem i sprawia, że mimo pokaźnej liczby stron lekturę czyta się w bardzo szybkim tempie.

Ostatnie wydarzenia pozostawiły we mnie więcej pytań niż odpowiedzi. Zachwycona rozgrywaną akcją nie mogłam doczekać się poznania tego co wydarzy się dalej, ponieważ autorka bardzo dobrze rozplanowała fabułę na całą trylogię, powoli i skrupulatnie podążała wyznaczonym ciągiem przyczynowo-skutkowym (nie nudziła ani przez moment!) oraz rzucała smaczki, które jednoznacznie wskazywały na efektowne rozwinięcie akcji. Drugi tom został wzbogacony o gęsty klimat i ponownie wprowadził nas do świata przesiąkniętego magią, Atlantydą oraz aniołami, gdzie wszystko może się wydarzyć. Przyznaję, że nie mogłam oderwać się od lektury i żałuję, że nie miałam pod ręką finalnej części, bo z wielką przyjemnością poznałabym ostateczne rozwiązanie.

Obowiązkowe zachowanie chronologii gwarantuje wielką przygodę a podsycana niepewność co do dalszych losów bohaterów idealnie łączy się z nowymi tragediami. Taris wplątana w szereg intryg i trudnych wyborów opłakiwała śmierć brata oraz utratę miłości swojego życia. Azrael zdradził i ostatecznie odciął się od dziewczyny twierdząc, że ta nigdy nic dla niego nie znaczyła. Jednak nie czas na załamywanie rąk, kiedy Aristoi zmuszają dziewczynę do odnalezienia tytułowego pierścienia ognia, bez którego dusza Malachiego trafi w ręce demonów. Główna bohaterka rzuca się więc w ramiona niebezpiecznej misji i jednocześnie imponuje czytelnikowi hartem ducha. Taris już w pierwszym domie dała się poznać od strony niebywałej charyzmy a przeżyte doświadczenia tylko wzmocniły jej charakter. To pewna siebie, niezależna dziewczyna, która doskonale wie do czego dąży, ale i Azrael ma w tej historii swoje odpowiednie miejsce - całkowite przeciwieństwo dziewczyny uzupełnia ją od najlepszej strony i nawet jeśli różnią się wszystkim to razem wydają się stanowić spójną całość. Ich wątek romantyczny naznaczony będzie przeciwnościami, niepotrzebnymi kłamstwami oraz błędnymi decyzjami, ale to tylko napędzi akcje i sprawi, że emocje staną na najwyższym poziomie. 

Styl Woolf to kolejna pozytywna odsłona całej serii. Raz, że kreuje w pełni wiarygodnych, wielowymiarowych bohaterów. Dwa, że potrafi idealnie w punkt oddać wszystkie emocje. Trzy: bawi się wydarzeniami niczym wprawny bajarz, często zaskakuje, skłania do myślenia i zawsze imponuje racjonalnością akcji. Cztery - rewelacyjnie unika nudy, w jej książce nieustannie coś się dzieje, akcja jest dynamiczna a czytelnik czuje się w pełni zaangażowany, zadaje mnóstwo pytań, doszukuje się odpowiedzi i jest nierozerwalnie związany z losami bohaterów. Woolf smacznie wszystko równoważny, nie narzuca nam niczego z góry. Wątki łączą się w spójną całość i nie dominuje żaden z nich a jeśli obawiacie się, że romans stłamsi dynamikę przygody - nic bardziej mylnego!

"Pierścień ognia" to książka, która skutecznie ominęła klątwę drugiego tomu. Wszystko utrzymane na najwyższym poziomie zagwarantowało mi przygodę od której nie mogłam się oderwać. Wiarygodność, poruszane wartości, zaangażowanie oraz lawina skrajnych emocji przemówiły na korzyść fabuły, która sięgnęła po moje ulubione motywy. Autorka wykazała się nie tylko talentem, ale i ogromną wyobraźnią dzięki czemu przelała na papier swój pomysł z oddaniem jego maksymalnego potencjału, by pokazać, że w tym gatunku jeszcze wiele jest do powiedzenia a miłość w połączeniu z walką o własne miejsce w świecie potrafi pokonać wszelkie przeciwności. 

wtorek, 29 listopada 2022

"Alicja w zwierciadlanym domu, czyli po drugiej stronie lustra" Lewis Carroll

"Alicja w zwierciadlanym domu, czyli po drugiej stronie lustra" Lewis Carroll, Tyt. oryg. Through the Looking-Glass, and What Alice Found There, Wyd. MG, Str. 298


Książka dla wspólnej lektury wszystkich pokoleń – każdy znajdzie tu swoje własne odczytanie i swoje własne oczarowanie.


Magiczna, nastrojowa, niezwykle inteligenta. Historia stworzona przez Lewisa Carrolla to ponadczasowa skarbnica mądrości, która za każdym razem uczy nas czegoś nowego. "Alicja w krainie czarów" skradła nasze serca, natomiast "Alicja po drugiej stronie lustra" okazała się idealnym uzupełnieniem wcześniejszych wydarzeń. Powieść nie straciła na wartości a jako drugi tom utrzymała wysoką poprzeczkę wynosząc tą jedyną w swoim rodzaju serię ponad inne książki.

Muszę przyznać, że kiedyś nie przepadałam za losami Alicji. Były dla mnie zupełnie niezrozumiałe i pokręcone, ale z wiekiem, przy kolejnym podejściu, moja wyobraźnia zupełnie inaczej potraktowała fabułę. To tylko dowodzi, że każda z powieści czytana  w odpowiednim czasie nabiera konkretnego sensu a sama historia stworzona przez Carolla ma tak wiele ukrytych znaczeń i zmusza do czytania między wierszami, że zaskarbi sobie sympatię czytelnika w każdym wieku jeśli ten tylko będzie miał otwarty umysł.

Dziś nie wyobrażam sobie, żebym nie wracała co pewien czas do tej wyjątkowej opowieści. Mnogość cytatów, lawina wartości oraz nietuzinkowi bohaterowie składają się na książkę z uniwersalnym przesłaniem. Nie trzeba nikomu zdradzać fabuły, bo przecież każdy zna świat Alicji, ale tylko ten kto osobiście zdecyduje się wkroczyć do krainy po drugiej stronie lustra doceni wartość tego miejsca oraz niebywałą kreację postaci. Carroll okazał się mistrzem w swoim fachu nie tylko łącząc pokolenia, ale i budując wielowarstwową fabułę, która pięknie przykrywa realny świat jednocześnie przebijając przez fantazje to co najważniejsze: że miłość, przyjaźń i poczucie własnej tożsamości to filary najważniejsze dla każdego człowieka.

Można opisywać losy Alicji w samych superlatywach. Można wychwycić spośród tekstu piękne cytaty oraz powtarzać wszystkim dookoła jak unikatowa jest to opowieść, ale można też po prostu odciąć się od rzeczywistości i po prostu dać się porwać opowieści. Przekroczenie granicy światów wraz z Alicją zapewnia wielką przygodę i jeszcze większą życiową lekcję, ponieważ autor przemycił partię szachów jako schemat poruszania się bohaterki na przestrzeni całej fabuły. Mistrzostwo intelektualne, perfekcja wykonania. Baśniowy klimat towarzyszy nam na każdym kroku, pojawiające się na pierwszym i drugim planie barwne osobowości z miejsca zjednują naszą sympatię a zależnie od wieku czytelnika rozgrywka Alicji uczy nas czegoś innego.

Wydanie przyciąga wzrok cudowną szatą graficzną. Każda okładkowa sroka doceni zaangażowanie ze strony wizualnej, ponieważ imitowana na tkaninę okładka oraz piękne ilustracje pobudzają wyobraźnię i pięknie łączą się z fabułą. Tym samym "Alicja w zwierciadlanym domu, czyli po drugiej stronie lustra" sprawdzi się idealnie w roli prezentu dla najbliżej osoby lub nawet nas samych, ponieważ to wyjątkowa, ponadczasowa podróż, która wpływa na naszą wyobraźnię, kształtuje nasz charakter i przekracza wszelkie możliwe granice w najcudowniejszy z możliwych sposobów.

"Wypożyczalnia Świętych Mikołajów" Agata Przybyłek

"Wypożyczalnia Świętych Mikołajów" Agata Przybyłek, Wyd. Czwarta Strona, Str. 352


Odkryj najskrytsze zakamarki pewnej niezwykłej wypożyczalni.


Agata Przybyłek to jedna z tych autorek, które nigdy mnie nie zawiodły. Pisze pięknie, pomysłowo, opiera swoje fabuły na prozie życia i zawsze uczy mnie czegoś nowego. Dlatego nie mogłam przejść obojętnie obok jej świątecznego wydania, ponieważ "Wypożyczalnia Świętych Mikołajów" zapowiadała się lepiej niż dobrze.

W radosnym, przepełnionym pozytywną energią stylu wkraczamy do fabuły, która już od pierwszych stron przywołuje na naszej twarzy szczery uśmiech. Autorka znana z kilku swoich wcieleń tym razem porzuca komedię pomyłek na rzecz bardziej obyczajowej historii opartej na sile rodziny i matczynej miłości, ale nie znaczy to, że nie będzie również radosnych czy zabawnych momentów. Po prostu bardziej skupimy się na wewnętrznych przeżyciach, przełamywaniu barier czy zmianie własnych priorytetów, które wpłyną na wszystkich bohaterów.

Kilku bohaterów wkroczy na scenę, by pokazać, że punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. Każda z pojawiających się postaci reprezentować będzie konkretny przekaz, ale wychwycimy go czytając między wierszami, bo skupimy się przede wszystkim na przeżywanych przez nich przygodach. Justyna wyczekiwać będzie zmian w swoim życiu, bo nie do końca jest przekonana do kolejnych samotnych świąt spędzanych tylko z rodzicami. Magda poświęci wiele dla swojego syna Kajtka, by ten mógł cieszyć się grudniową atmosferą a Grzegorz spróbuje przystopować z pracą, chociaż pracoholikowi będzie naprawdę ciężko. A to tylko garstka z bogatego grona postaci, którzy skradną uwagę czytelnika i pokażą, że życie pełne jest niespodzianek. Los ich połączy w najmniej spodziewanym momencie i udowodni, że przypadkowe znajomości to te najlepsze.

Barwna paleta charyzmatycznych osobowości pozwala spojrzeć na fabułę z wielu różnych stron. Dużo się dzieje, akcja nie zwalnia ani na moment a ja z zachwytem dostrzegłam, że w tej dynamicznej historii mnóstwo jest współczesnych wartości o których na co dzień zapominamy. Matka próbująca zrobi wszystko, by jej dziecko było szczęśliwe, mężczyzna zaniedbujący prywatne życie, kobieta pragnąca jedynie miłości, młoda para wchodząca na nową drogę życia... Czy nie znamy tego wszystkiego z prawdziwego życia? Dzieli ich pozornie wszystko, ale łączą małe marzenia, które zawsze kierowane są ku szczęściu i potrzebie bycia kochanym, tak po prostu.

"Wypożyczalnia Świętych Mikołajów" bawi, wzrusza i intryguje od pierwszej do ostatniej strony. Trudno przejść obojętnie obok losów bohaterów, trudno powstrzymać się od kibicowania im w tej niełatwej drodze ku realizacji zamierzonych celów. Podczas lektury przywitało mnie wiele różnorodnych emocji, ale zapamiętam z niej przede wszystkim postacie, które bez problemu mogłyby żyć tuż obok nas, w prawdziwym życiu. Agata Przybyłek po raz kolejny pokazała jak wielki talent drzemie w jej dłoniach i jak umiejętnie potrafi w swojej książce zamknąć mały kawałek świata.

poniedziałek, 28 listopada 2022

"Duma i uprzedzenie" Jane Austen

"Duma i uprzedzenie" Jane Austen, Tyt. oryg. Pride and Prejudice, Wyd. MG, Str. 336


Jest prawdą powszechnie znaną, że samotnemu a bogatemu mężczyźnie brak do szczęścia tylko żony.


W domowej biblioteczce każdego zaangażowana fana czytelnictwa powinny znaleźć się klasyki, które kształtowały pokolenia. Nawet jeśli z danym gatunkiem nam nie po drodze i zazwyczaj nie sięgamy po podobne historie to są książki, które po prostu trzeba przeczytać. "Duma i uprzedzenie" bez wątpienia należy do kategorii tych wyjątkowych i jedynych w swoim rodzaju a najnowsze wydanie w przepięknej szacie graficznej tylko dodatkowo kusi, by odświeżyć sobie lekturę.

Do historii Jane Austen robiłam trzy próby, które na początku okazały się klęską. Dużo lepiej odnajdywałam się w stylu sióstr Brontë oraz ich spojrzeniu na świat a Austen wydawała mi się zbyt melancholijna, zbyt mocno nastawiona na relację damsko męskie, które wypaczały postrzeganie rzeczywistości. Tak, na początku naprawdę trudno było mi zrozumieć wizję autorki. Jednak po czasie zdecydowałam się na kolejne podejście i wtedy - przepadłam. Zupełnie odmieniło się moje podejście do stylu autorki a losy bohaterów ręcz chwyciły mnie za serce co ostatecznie poskutkowało czytaniem przeze mnie "Dumy i uprzedzenia" przynajmniej raz w roku a niektóre fragmenty znam na pamięć.

To opowieść o wielkiej miłości wystawionej na próbę. Historia dwóch skrajnie różnych charakterów, które przez cały czas się oszukiwały. To także nawiązanie do krótkowzroczności, potrzeby widzenia jedynie ludzkiej krzywdy oraz brak własnej indywidualnej drogi. Mówimy bowiem nie tylko o parze głównych bohaterów, którzy bawili się w pościg między kotkiem a myszką, ale i o otaczających ich ludziach, którzy zbyt mocno mącili. Gdyby pozostawić sprawy samemu sobie i dać Elizabeth Bennet oraz panu Darce'mu szansę na nawiązanie konkretnej relacji, udałoby się uniknąć wielu nieprzyjemności. Z drugiej strony nie byłoby całego tego dramatu i tak ponadczasowej fabuły, więc nie ma co narzekać, tylko przyjąć twórczość Jane Austen jako coś absolutnie emocjonalnego i wyjątkowego.

Nie trzeba przedstawiać fabuły, bo każdy zna jej zarys a by poznać przesłanie oraz piękno tej opowieści koniecznie należy zmierzyć się z nią samemu. Piękna szata graficzna oraz wyjątkowa oprawa od wydawnictwa MG zaostrzają jedynie zmysły i potęgują odbiór a towarzyszące mi podczas czytania uczucia były równie intensywne co za pierwszym razem. Przenosimy się na angielską prowincję XIX wieku, więc otulamy się wyjątkowym klimatem niczym ciepłym kocykiem i zatapiamy w poruszanych wartościach, które mają swój silny wydźwięk po dziś dzień jako ważne, ponadczasowe oraz pozwalające wyciągnąć odpowiednie wnioski.

"Duma i uprzedzenie" nie bez powodu kształtuje pokolenia. To opowieść o sile miłości, o walce z przeciwnościami oraz o stawianiu pierwszych kroków na drodze indywidualności. Miejscami zabawna, kiedy indziej szczera i dosadna, zawsze chwytająca za serce, ponieważ mówiąca o dwójce zagubionych bohaterów. Jane Austen to wielka pisarka, której echo wyjątkowości nie cichnie po dziś dzień a my z dumą sięgamy po jej dzieła, których znaczenia doszukujemy się w otaczającej nas rzeczywistości. 

"Stay Gold" Tobly McSmith

"Stay Gold" Tobly McSmith, Tyt. oryg. Stay Gold, Wyd. Harper Collins, Str. 368


Stay Gold bawi i chwyta za serce, ale przede wszystkim daje nadzieję. To historia o odnajdywaniu miłości i… samego siebie.


Tobly McSmith powraca z kolejną powieścią przełamującą tabu i przesuwającą granice, pozwalając dostrzec coś więcej poza nowym trendem. "Stay Gold" to książka która wkrada się do serca czytelnika i pokazuje temat z najciekawszej strony jednocześnie angażując w to wszystko solidną porcję prozy życia.

Autor posługuje się lekkim, plastycznym stylem i to mocno wpływa na odbiór jego historii. Trudny temat najlepiej podać na tacy bez żadnych niepotrzebnych dodatków, abyśmy mogli skupić się na konkretach i po prostu czytać o bohaterach, którym przyszło się zmierzyć z trudnymi decyzjami. Jednak mimo dobrze poprowadzonej fabuły i ciekawie nakreślonej sylwetki postaci czegoś mi w tym wszystkim zabrakło - przytupu, pazura, który wyróżniłby tą powieść spośród tłumu. Wszystko było ciekawe, ale emocje jak na mój gust zbyt mało intensywne, by pozwoliły fabule mocno zapaść w pamięć.

Sama historia ma jednak wiele do powiedzenia. Czytamy o chłopaku, który wyszedł ze swojej strefy komfortu i powiedział w szkole, że jest transpłciowy. To wywołało aferę jakiej nikt się nie spodziewał, więc Pony zdecydował się przenieść gdzie indziej. Tutaj, w nowym miejscu, chce zacząć wszystko od nowa. Georgia natomiast zaczyna dostrzegać, że poza byciem cheerleaderką w życiu liczy się coś więcej. Próbuje więc stanąć na nogi, odciąć się od chłopaków i iść własną drogą. Los ma jednak swój plan dla tych dwojga i niebawem okaże się, że bycie jednostką indywidualną ma swoją cenę.

Polubiłam bohaterów i bardzo trzymałam za nich kciuki. To zupełna nowość w literaturze młodzieżowej, coś co poszerza granice a co dopiero kiełkuje w głównych motywach. Transpłciowy chłopak zakochuje się w dziewczynie i boi się konsekwencji swoich uczuć a ona sama również nie pozostaje w tym wszystkim bierna. Autor ciekawie wybrnął z sytuacji, ciężki temat przykrył smacznym poczuciem humoru i zabawnym, lekkimi dialogami pozwalając nam odnaleźć w postaciach cząstkę siebie, ale jednocześnie nie zadręczać się ich niepowodzeniami, bo w tle pojawił się przebłysk nadziei na lepsze jutro.

"Stay Gold" to opowieść o przekraczaniu własnych barier, byciu jednostką indywidualną oraz o sięganiu po marzenia. Historia przyjemna, ciekawa, z trochę zbyt małą ilością emocji, ale za to w dobrym stylu podejmująca główny wątek. W tle przewijają się wartości rodziny, braterstwa, przyjaźni oraz oczywiście walki o własne miejsce w świecie co otwiera nowy rozdział w świecie literatury młodzieżowej. Cieszę się, że powstają podobne powieści i mam nadzieję, że Tobly McSmith nie powiedział jeszcze ostatniego słowa, ponieważ bardzo chętnie sięgnę po jego kolejne propozycje.

niedziela, 27 listopada 2022

"Emigrantka z torebką Louisa Vuittona" Anna Sławińska

"Emigrantka z torebką Louisa Vuittona" Anna Sławińska, Wyd. Novae Res, Str. 242


Luksusowy Paryż oczami polskiej emigrantki.


Chętnie sięgam po wszystkie lektury z Paryżem w tle, ponieważ uwielbiam poznawać to wyjątkowe miejsce z każdej możliwej strony. Anna Sławińska skusiła mnie możliwością obserwowania nieznanych jeszcze zakamarków oczami emigrantki, więc nie zastanawiając się długo porwałam w swoje dłonie "Emigrantkę z torebką Louisa Vuittona".

To lekka powieść utrzymana w typie obyczajowym, która skupia się na losach jednej bohaterki. Przyjemna, jednak uciekająca od konkretnych szczegółów, bo chętnie dowiedziałabym się więcej na temat przeszłości, myśli czy marzeń głównej postaci a nawet pochodziłabym trochę po stolicy Francji kradnąc obrazowe detale. Niestety tego mi zabrakło, postawienia na malowniczość miejsca, na wewnętrze przeżycia, ponieważ autorka skupiła się na realizacji celów wyznaczonych przez Anię i to było dobre, ale był potencjał na więcej.

Z drugiej jednak strony podobało mi się poruszenie ważnego tematu. Ania chciała spełnić się zawodowo, zatrudniła się więc u bogatej rosyjskiej rodziny, ale nie spodziewała się, że tam zostanie jej narzucony konkretny sposób bycia. Bohaterka stanęła więc przed sporym dylematem, bo w końcu poświęciła wiele, żeby znaleźć się w tym miejscu, ale czy na pewno za taką cenę? Pojawiły się rozterki moralne, które zawsze chętnie przyjmuję w literaturze a sama autorka dorzuciła do tego wszystkiego sporą dawkę prywatnych doświadczeń co dodało fabule koloru.

Skromna dziewczyna zderzyła się z blichtrem i bogactwem. Wkroczyła do nowego, nieznanego sobie świata i została wystawiona na sporą próbę. Widziałam jak się stara, jak angażuje się całą sobą a jednak nie zdobyła uznania pracodawców, którzy uważali sprzątaczkę za kolejny przedmiot w swoim dorobku a nie drugiego człowieka. Nic więc dziwnego, że to wszystko szybko zweryfikowało potrzeby i pierwsze zachwyty głównej bohaterki, które dodatkowo zostały nadszarpnięte przez traumatyczne wydarzenia rozgrywane w drugiej części książki.

Na początku był śmiech, sarkazm i dobre poczucie humoru, później zderzyliśmy się z ponurą rzeczywistością. Chociaż narzekałam na kilka momentów w fabule i chętnie dopracowałabym to i owo, to i tak przyznaję, że  "Emigrantka z torebką Louisa Vuittona" to bardzo dobra książka stawiająca na konkretne wartości. Losy głównej bohaterki dają do myślenia a to co dzieje się na drugim planie budzi wątpliwość ludzkiej dobroci. Jeśli więc szukacie spokojnej, wciągającej lektury na leniwe popołudnie Anna Sławińska ma dla Was naprawdę dobrą propozycję. 

"Świąteczna mordercza gra" Alexandra Benedict

"Świąteczna mordercza gra" Alexandra Benedict, Tyt. oryg. The Christmas Murder Game, Wyd. Kobiece, Str. 384


Wygrać i przeżyć może tylko jedno z nich. Wskazówek jest dużo, ale trupów jeszcze więcej.


Jeśli ktoś zapytałby mnie o moje czytelnicze słabości bez wahania powiedziałabym: świąteczne kryminały! Mogłabym je czytać cały rok, ale prawda jest taka, że największy klimat jest w przedświątecznym czasie, więc staram się wtedy przeczytać jak najwięcej tytułów. W tym roku padło na "Świąteczną morderczą grę", która okazałą się bardzo ciekawą przygodą.

W kameralnym gronie, otoczeni gęstą atmosferą, przenosimy się w sam środek wciągających wydarzeń. Otuleni śniegiem za oknem, przekonani, że w powietrzu wisi nie jedna tajemnica, odkrywamy zagadki starej posiadłości. Autorka snuje swoją opowieść w powolnym rytmie, ale nie zapomina odwołać się do konkretnych szczegółów i buduje napięcie, które skutecznie przegania nudę. I chociaż w połowie książki domyśliłam się ostatecznego rozwiązania to wcale nie wpłynęło to na mój odbiór całokształtu: polubiłam bohaterów, bacznie obserwowałam zmianę charakterów i z przyjemnością analizowałam ich tajemnicze zachowania.

Wraz z Lily Armitage, główną bohaterką, wracamy do Endgame, rodzinnej posiadłości z którą związane są złe wspomnienia. To tutaj dwadzieścia jeden lat temu, dokładnie w Boże Narodzenie, zmarła jej matka. Obecny powrót również wymuszony jest śmiercią. Jedyne o czym marzy Lily to zostawić wszystko za sobą i zacząć nowe życie, ale żeby to było możliwe po raz ostatni musi się rozegrać rodzinna gra. Znalezienie dwunastu wskazówek i odkrycie dwunastu kluczy doprowadzi do aktów własności i uwolni dziewczynę od koszmarów. Endgame od świata odcina zamieć a zamknięte w środku kuzynostwo stanie do walki, która będzie miała większą stawkę niż ktokolwiek przypuszczał. Wielu coś ukrywa, wszyscy otaczają się tajemnicą a morderstwo sprzed lat daje o sobie znać w najciekawszym punkcie fabuły.

Pomysł - rewelacja! Wykonanie - jeszcze lepiej! W klasycznym kryminalnym stylu autorka porywa nas w sam środek ciekawej akcji z w pełni wykorzystanym potencjałem. Odcięci od świata, zamknięci w starej, pełnej sekretów posiadłości, śledzimy krok za krokiem wydarzenia, które zmieniają się w raz z podejściem do tematu obecnych tam bohaterów. Sytuacja sprzed lat wpływa na teraźniejszość, prawda powoli wychodzi na jaw a czytelnik jest mile zaskoczony dopracowaniem, dynamizmem oraz trafnymi dialogami. Do tego dorzućmy solidną porcję emocji, których Alexandra Benedict nam nie oszczędza i otrzymujemy idealną lekturę na leniwe popołudnie.

Pełna pozytywnych wrażeń po lekturze "Świątecznej morderczej gry" śmiało polecam ją wszystkim, którzy tak jak ja poszukują przyjemnej, wciągającej książki utrzymanej w świątecznym klimacie. Autorka może pochwalić się dobrym stylem, akcja kryminalna podsuwa nam w tle inne, obyczajowe wątki a całość jest spójna i napisana w taki sposób, że trudno odłożyć opowieść choćby na chwilę. To obowiązkowa propozycja dla wszystkich fanów kryminałów utrzymanych w stylu Agathy Christie, ale z własnym, indywidualnym pazurem. Jestem pewna, że sprawdzi się idealnie w duecie z kubkiem gorącej herbaty - przetestowałam! 

sobota, 26 listopada 2022

"Panowanie smoka" Linda Antonsson, Elio M. García jr. , George R.R. Martin

"Panowanie smoka" Linda Antonsson, Elio M. García jr. , George R.R. Martin, Tyt. oryg. The Rise of the Dragon. An illustrated history of the Targaryen dynasty. Volume one, Wyd. Zysk i S-ka, Str. 352


Ten piękny wizualnie przewodnik – zawierający ponad sto pięćdziesiąt kolorowych ilustracji – stanowi znakomite wprowadzenie do historii dynastii Targaryenów, sławnej rodziny stojącej w centrum nowego serialu HBO "Ród smoka", prequela "Gry o tron".


Lubicie twórczość George'a R.R. Martina? Jesteście fanami serialu Gry o tron? Dobrze się składa! Właśnie pojawił się pierwszy tom ilustrowanego przewodnika wprowadzającego nas od podstaw do historii dynastii Targaryenów.

Na podstawie twórczości autora wyrosła cała historia Gry o tron czy jej późniejszego sequela Ród smoka. Dynastia przez stulecia zasiadała na Żelaznym Tronie Westeros a ich smoki panowały na niebie, więc nic dziwnego, że narodziło się w tym wszystkim wiele intryg, tajemnic oraz pobocznych wydarzeń. "Panowanie smoka" podejmuje się próby opowiedzenia historii smoczych lordów od podboju Westeros przez Aegona Targaryena aż po osławiony Taniec Smoków.

Przyznaję, że poradnik został stworzony z dbałością o szczegóły. To wielkie tomiszcze zamyka w sobie wiele cudownych ilustracji oraz ważnych dla każdego fana informacji, które nie pojawiły się nigdzie wcześniej. Zostajemy więc wzbogaceni o nową wiedzę, pojawiają się intrygujące fakty a całość przypomina ciąg fabularny aniżeli klasyczny poradnik. Bałam się, że zostanie zrzucony na mnie stos niepotrzebnych informacji a jednak autorzy w klarowny, przejrzysty sposób ujęli wszystko co niezbędne, pozostawiając jeszcze sporo miejsca na kolejne informacje.

Rodzina Siedmiu Królestw zyskuje w naszych oczach a chętni do zapoznania się z poradnikiem nie muszą wcale znać wcześniejszych książek chociaż znajomość serialu na pewno się przyda. To jednak spora zachęta do tego, by nadrobić zaległości, ponieważ ponad trzysta stron kusi barwnością przekazu, nowym, zupełnie innym światem, magią miejsc, wydarzeń oraz charyzmą smoków. Bawiłam się lepiej niż dobrze przerzucają kolejne karty tej książki i pozostaję pod ogromnym wrażeniem zgormadzonej tutaj wiedzy. Aż trudno powiedzieć, że to wszystko zostało stworzone na potrzeby chwili, na rzecz fabuły książki czy serialu, ponieważ wiele w tym prawdy, szczerości i poczucia, że być może w przeszłości coś podobnego mogło mieć miejsce.

"Panowanie smoka" to bogate kompendium wiedzy, które polecam każdemu zaangażowanemu fanowi Rodu smoka. W całość została włożona wielka praca, która przełożyła się na zaskakującą, w pełni wciągającą przygodę. Jestem ogromnie ciekawa jakie koleje informacje odkryją przed nami następne tomy w serii a tymczasem polecam zaopatrzyć się w niezbędnik lub pomyśleć o sprezentowaniu go najbliższym - naprawdę warto! Książka imponuje wizualnie i merytorycznie, ale przecież w świecie Gry o tron zawsze panował kontrolowany porządek rzeczy. 

"This Girl" Colleen Hoover

"This Girl" Colleen Hoover, Tyt. oryg. This Girl, Wyd. W.A.B., Str. 344


"Nie ma sensu rozmyślać o tych wszystkich "co by było gdyby"."

Finał ulubionej serii może być wyzwaniem - nigdy nie wiadomo jak wszystko się zakończy i czy bohaterowie otrzymają szansę na zakończenie, jakie dla nich wymarzyliśmy. Czy seria Pułapka uczuć od Colleen Hoover zaskoczyła mnie zatem w finale i spełniła moje oczekiwania?

I tak, i nie. Znacie te momenty w serialach, kiedy kończy się pewien rozdział i bohaterowie wspominają przeszłe wydarzenia? Taka migawka z ich życia, z dołożonym aktualnym komentarzem postaci. Powyższa powieść jest właśnie takim serialowym powrotem do tego co było kiedyś. Will i Layken na przemian opowiadają wydarzenia z dwóch przeszłych tomów dodając swoje uwagi do wybranych scen i widać, że dobrze się bawią powracając do tego co już się wydarzyło. Nie ma w nich tego tragizmu, niemal przekroczonej granicy depresji, która wisiała nad nimi przy lekturze dwóch pierwszych tomów. Tym razem otrzymujemy obraz szczęśliwych bohaterów, którzy nie boją się na moment powrócić do przeszłości.

Jest to ciekawe posunięcie, jakby uhonorowanie całej trylogii. Jednak moim zdaniem i bez tego historia miałaby swoją wartość. Gdyby powieść zamknęła się w dwóch tomach, również byłaby kompletna. "This Girl" to bardziej gratka dla fanów serii niż pełnowymiarowa powieść, ponieważ tak naprawdę zaledwie kilka stron składa się na coś nowego - reszta to zbiór fabuły z dwóch wcześniejszych tomów. Całość oczywiście została utrzymana w charakterystycznym dla autorki stylu - z lekkością i swobodą czytelnik śledzi wspomnienia głównych bohaterów, ale jest w tym także pewien niedosyt, bo przecież wszystko poznaliśmy już wcześniej.

Nie jest to jednak zła powieść. Utrzymana na poziomie dwóch wcześniejszych części w niczym nie odbiega od całej serii, jest tylko czymś innym, niż oczekiwałam. Siadając do lektury byłam pewna, że czeka mnie ostateczna rozgrywka losów moich ulubionych bohaterów, która w przypadku powyższej lektury zamknęła się w ostatnich stronach. Całość była sympatycznym przypomnieniem i to wszystko - nic mniej, nic więcej. Nie żałuję jednak takiej decyzji autorki, ponieważ sama myślałam przy lekturze drugiego tomu, że to wystarczy i nie trzeba nic więcej. Cieszę się również, że spotkałam w finale bohaterów szczęśliwych i roześmianych, którzy z nadzieją patrzyli na przyszłości. Po tym wszystkim co przeszli, właśnie to im się należało.

"This Girl" to lektura dedykowana wszystkim miłośnikom serii. Dobrze jest zrobić sobie przerwę po lekturze dwóch pierwszych tomów i wybrać trzeci po pewnym czasie - to doda historii uroku. I chociaż spodziewałam się czegoś zupełnie innego, nie żałuję wyboru lektury. Pamiętajcie tylko, że nie jest to konkretna kontynuacja losów bohaterów. To jedynie przypomnienie wszystkich najbardziej emocjonujących chwil. Dlatego możecie być pewni, że śmiech i wzruszenie w finałowym tomie także na Was czekają. Wyjątkowe nowości czekają na Was w księgarni Taniaksiazka.pl.

piątek, 25 listopada 2022

"Pod Czerwonym Aniołem" Alek Rogoziński

"Pod Czerwonym Aniołem" Alek Rogoziński, Wyd. Skarpa Warszawska, Str. 368


Czasem nie można ufać nikomu. Nawet… samemu sobie!


Alek Rogoziński w pisaniu komedii kryminalnych nie ma sobie równych. Uwielbiam jego sarkazm, ironiczne poczucie humoru a nawet wisielczy styl co zawsze przyprawia mnie o szczery śmiech podczas czytania jego książek. Z przyjemnością więc zabrałam się za jego najnowszą, klimatyczną powieść "Pod Czerwonym Aniołem", która utrzymana jest w typowym dla autora stylu, bardzo wciągająca i dodatkowo pozwalająca czytać pomiędzy wierszami.

Uśmiecham się na myśl o tej historii, ponieważ pełna była pozytywnej energii. To, że pomysłów autorowi nie brakuje i zawsze potrafi mnie zaskoczyć czymś nowym wiem nie od dziś, ale tym razem mam poczucie, że przeszedł samego siebie. W stylu charakterystycznym dla twórczości Agathy Christie zamknął on swoich bohaterów w kameralnym pensjonacie i rzucił pomiędzy nich zagadkę do rozwiązania, która odsłoniła prawdziwe charaktery. Dodał do tego poczucie humoru oraz śnieg za oknem i stworzył atmosferę, która idealnie wpłynęła na moją wyobraźnię.

Od lat dziesięcioro gości spędza ostatnie dni roku w odciętym od świata górskim pensjonacie. Pozornie dobrze się znają i jeszcze lepiej czują w swoim towarzystwie. Jednak tegoroczny zjazd ujawni prawdę, której niewielu się spodziewało. Dochodzi do morderstwa, podejrzanych jest wielu a każdy będzie zmuszony ponownie przyjrzeć się swoim towarzyszom. Ujrzymy nowe charaktery, zmianę nastawienia i odsłonięcie prawdziwego oblicza gości co doda kolorytu fabule i zagwarantuje niezwykle przyjemną kryminalną przygodę z wciągającym wyzwaniem na pierwszym planie. 

Jestem ogromną fanką klasycznego kryminału, szczególnie gdy zamykamy bohaterów na niewielkiej przestrzeni. Uważam więc, że Alek spisał się na medal i stworzył wzorową opowieść na którą złożyło się kilka ważnych motywów. Odkrywanie tajemnicy gości, podążanie tropem mordercy oraz przyglądanie się plejadzie barwnych osobowości zapewniło mi kilka godzin cudownej zabawy. Atmosferę podsycił obrazowy, lekki styl autora, humorystyczne dialogi wprowadziły potrzebne emocje a przepychanki między postaciami skutecznie przegoniły potencjalną nudę. 

"Pod Czerwonym Aniołem" to przygoda jakiej szybko nie zapomnę. Uwielbiam książki autora i od lat jestem jego fanką, ale każda nowa powieść mimo wszystko zaskakuje mnie zaangażowaniem oraz dopracowaniem z jego strony. Na korzyść Alka Rogozińskiego przemawia sarkastyczne poczucie humoru za którym wręcz przepadam a jego najnowsze dzieło aż pęka od śmiechu i momentów rozbawienia, oczywiście z przestojami na poważne debatowanie o potencjalnym mordercy. Dynamiczna akcja, kameralna przestrzeń oraz charyzmatyczni bohaterowie zabierają nas w podróż bez trzymanki. Zdecydowanie polecam! 

"Kraina marzeń" Nicholas Sparks

"Kraina marzeń" Nicholas Sparks, Tyt. oryg. Dreamland, Wyd. Albatros, Str. 416


Drogi ludzi potrafią przeciąć się w najmniej oczekiwanym momencie.


Trudno mi uwierzyć, że kiedyś nie lubiłam powieści autora. Przeczytałam dwie, które faktycznie nie bardzo przypadły mi do gustu i na pewien czas odpuściłam a później trafiłam na "Najdłuższą podróż" i całkowicie zmieniłam swoje nastawienie. Każda kolejna, nowa historia Sparksa chwytała mnie już za serce i nie pozostawiała obojętną na losy bohaterów, więc wcale nie zdziwił mnie fakt, że "Kraina marzeń" porwała mnie na wiele wyjątkowych, niezapomnianych godzin.

Autor w piękny sposób pisze o prozie życia. Jego powieści są szczere, ponieważ oparte na płynącej z każdej strony prawdzie a fabułę bez problemu potrafimy przełożyć na nasze realne otoczenie. Sparks sięga po problemy z którymi mierzymy się na co dzień, nie boi się pisać o śmierci, smutku, stracie i drugich szansach a dzięki temu czytelnik jeszcze mocniej angażuje się we wszystko co dotyczy bohaterów, ponieważ łączymy się z nimi w pokonywaniu wszelkich przeciwności. W nowej książce autora również nie zabrakło dramatu, który był machiną napędową akcji, ale to od czego wszystko się zaczęło było jedynie wstępem do zachodzących zmian.

Colby Mills marzył o zawodowej karierze muzyka. Niestety los miał dla niego inne plany. Po nagłej śmierci wujka Colby uciekł na Florydę, gdzie poznał intrygującą kobietę całkowicie odmieniającą jego życie. Morgan Lee chce wyjechać do Nashville i tam zrobić karierę piosenkarki. Beverly z kilkuletnim synkiem u boku ucieka od męża tyrana i nie oczekuje od życia niczego poza poczuciem bezpieczeństwa. Trójka bohaterów spotka się w przełomowym dla siebie punkcie i chociaż ich losy bardzo będą się od siebie różniły to połączy ich determinacja, marzenia oraz udzielane sobie wsprcie.

Przyznaję, że najbardziej intrygowały mnie losy Beverly, ale tak naprawdę cała trójka bohaterów zasługuje na uwagę. Ich historia naznaczona była trudami do pokonania, prywatnymi tragediami oraz przełamywaniem własnych słabości, więc wielu czytelników znajdzie tutaj możliwość do utożsamienia się z wybraną trójką a sama ich opowieść pełna wiary w lepsze jutro, pojawiającej się w tle miłości czy niezachwianego rodzicielstwa po prostu chwyta za serce. Nie jest to klasyczne wydanie Sparksa, który wyjątkowo podąża drogą bardziej obyczajową aniżeli romantyczną, nigdzie się nie spieszy i skupia na tu i teraz, ale melancholia, nostalgia oraz różnorodne emocje dodawały kolorytu, pozwalając z przyjemnością przerzucać kolejne strony.

"Kraina marzeń" to przepiękna, spokojna lektura o tym, by w życiu zawsze podążać za marzeniami. Pozostawiając za sobą wszelkie zmartwienia, ucząc się na błędach i wyciągając odpowiednie wnioski trójka bohaterów wyruszyła ku przygodzie, która całkowicie ich odmieniła. Z przyjemnością zaangażowałam się w losy postaci i po raz kolejny doceniłam prozę autora. Nicholas Sparks pokazał, że warto walczyć, chwytając za serce i pozostawiając obraz bohaterów w mojej pamięci na długi, długi czas.

czwartek, 24 listopada 2022

"Kiedy czasu już dla nas nie będzie" Marta Nowik

"Kiedy czasu już dla nas nie będzie" Marta Nowik, Wyd. Novae Res, Str. 284


Historia o prawdziwej miłości, która może wydarzyć się wszędzie i niejednego zaskoczyć.


Po lekturze "Marzenia spełniają się jesienią" bardzo polubiłam styl autorki i z niecierpliwością wypatrywałam kolejnej jej powieści. Nie spodziewałam się jednak, że "Kiedy czasu już dla nas nie będzie" przeskoczy więcej niż jedną poprzeczkę i porwie mnie w swoje ramiona nie rzadko przywołując łzy wzruszenia.

Napisać, że była to piękna powieść to jakby nie napisać nic. Oparta na prawdziwym życiu, przejmująca, szczera w przekazie - pozwala nie tylko wejrzeć w głąb życia bohaterów, ale i na podstawie ich doświadczeń samemu trochę przewartościować swoje nastawienie. Marta Nowik pisze bowiem o miłości, która napotyka na swojej drodze przeciwności, ale jest na tyle silna i zdeterminowana, że pokonuje wszelkie bariery, także te czasowe.

Zaglądamy do Domu Pogodnej Starości, w którym nikomu nigdzie się nie spieszy. Tutaj monotonia i rutyna dnia stawiane są na pierwszym miejscu. Jednak pewnego dnia pojawia się tajemnicza przesyłka i to od niej zaczynają się wszystkie zaskakujące wydarzenia. Pensjonariusze w tajemnicy przed personelem otwierają paczkę a w niej znajdują skrzypce, kołyskę i małą trumnę z lustrem zamiast dna. Kto i dlaczego wysłał te przedmioty? Nazwisko z etykiet nie należy do żadnego z mieszkańców, ale już niebawem pojawi się pewien młody gość, który wszystko wyjaśni.

To pogodna historia, pełna nadziei i pozytywnych emocji. Silna w przekazie, cudownie napisana, bardzo obrazowa i stawiająca na pierwszym planie wyjątkowych bohaterów. Niewielka ilość stron sprawia, że czyta się ją w oka mgnieniu a odkrywanie zagadki tajemniczej przesyłki stanowi nie lada przygodę. Jednak ta fabuła ma również drugie dno, ponieważ autorka pisze o przemijaniu, chwytaniu dnia, nie marnowaniu chwili oraz o trudnej samotnej starości, która wręcz ściska za serce. W pędzie życia zapominamy o swoich bliskich, którzy w ostatnich swoich latach wypatrują naszych odwiedzin i cieszą się z każdego małego gestu. To ściska za serce, zmusza do przemyśleń i otwiera oczy na nasze wybory za co jestem autorce ogromnie wdzięczna.

"Kiedy czasu już dla nas nie będzie" to lektura niepozorna, ale przepiękna w swojej prostocie oraz wykonaniu. Ogromnie polubiłam występujących na pierwszym planie bohaterów, podobnie jak przybysza, który namieszał w ich życiu, ale nie chcę Wam zbyt wiele zdradzać, ponieważ największą przyjemnością jest samodzielne zapoznanie się z tą niezwykle emocjonalną opowieścią. Finał wyciska z oczu łzy, historia pozostaje w pamięci na długo a twórczość Marty Nowik zdecydowanie zasługuje na uwagę i słowa zachwytu. 

"Rule" Jay Crownover

"Rule" Jay Crownover, Tyt. oryg. Rule, Wyd. Niezwykłe, Str. 334


Legendarna seria New Adult powraca!


Początku gatunku New Adult wspominam najlepiej. Wówczas pojawiły się powieści przecierające szlaki, inne niż wszystkie, bardzo emocjonalne, dojrzałe i po prostu chwytające za serce. Jedną z pierwszych autorek piszących w tym temacie była Jay Crownover, której pierwszy tom ekscytującej serii właśnie doczekał się wznowienia.

"Rule" możecie kojarzyć z innego tytułu ("Buntownik"), który niegdyś podbijał księgarnie. Dziś na nowo możemy wkroczyć do tego wyjątkowego świata miłości naznaczonej trudami przeszłości a ja, znając wcześniejsze wydanie, z przyjemnością odświeżyłam sobie lekturę, która jak się okazało nie straciła na jakości. To historia pisana emocjami, silna w przekazie, bardzo inteligentna, trafiająca wprost do serca czytelnika poprzez podejmowane wartości towarzyszące nam na co dzień. Bardzo łatwo przychodzi zrozumienie losów bohaterów, jeszcze łatwiej obdarzenie ich sympatią a sama fabuła pozostaje w naszej głowie na długo po zamknięciu ostatniej strony.

Tytułowy Rule od zawsze był miłością życia Shaw Landon. Dziewczyna spędzała w jego domu każdą wolną chwilę i nawiązywała nić porozumienia między nim i jego bratem. Jednak mimo upływu lat Rule nie dostrzegał w Shaw tego co ona w nim i nie odwzajemniał jej uczuć. Wolał skupiać się na przypadkowych znajomościach kończących się jednej nocy. Ona próbowała przełknąć gorycz i wciąż utrzymywać zrodzoną pomiędzy nimi przyjaźń, ale jak długo można skrywać własne emocje? Jak długo można walczyć z wewnętrznym bólem?

Ciężko było mi obserwować zmagania Shaw, która okazała się przesympatyczną, pewną swoich wartości dziewczyną. Ogromnie trzymałam za nią kciuki i chciałam, żeby wszystko w jej życiu ułożyło się tak jak sobie zaplanowała, bo w pełni na to zasłużyła. Rule był ślepy na jej wdzięki, ale trudno mi go winić. Zazwyczaj nie widzi się tego co ma się blisko siebie. Szukał dalej, eksperymentował, ale jednocześnie nie był świadomy tego, że krzywdzi dziewczynę. Obydwoje pogubili się w tej zawiłej relacji i nie wiedzieli jak z naj wybrnąć a autorka nie pozwoliła nam zbyt szybko poczuć miłosny klimat - dużo było tragedii, dużo dramatów, pojawiła się wzmianka trudnej przeszłości oraz poznaliśmy kilka kluczowych dla sprawy wartości co nadało fabule koloru oraz odpowiednich dodatkowych emocji.

Całość skradła moje serce i muszę przyznać, że lektura "Rule" dostarczyła mi tyle samo wrażeń co za pierwszym razem. Ogromnie się cieszę, że postanowiono wznowić tą wyjątkową serię, ponieważ pióro Jay Crownover wyróżnia lekkość stylu, plastyczność przekazu oraz niesłychanie dobra, wiarygodna kreacja bohaterów. Wkraczamy więc w sam środek miłosnych rozterek, pędzących myśli oraz nieprzemyślanych wyborów co przekłada się na dynamiczną, w pełni angażującą akcję. Oto lektura obowiązkowa dla każdej romantyczki!  

środa, 23 listopada 2022

"Łono" Alicja Podkarpacka

"Łono" Alicja Podkarpacka, Wyd. Novae Res, Str. 404


Czasem ludzie, którym ufasz, zastawiają na ciebie najniebezpieczniejsze sidła.


Niech Was nie zmyli nietuzinkowa okładka oraz niech Was nie odstraszy niewiele mówiący opis. Sama na początku nie byłam do końca pewna czy na pewno dać szansę tej historii, ale przepadam za intrygującymi projektami i lubię nieoczywiste opowieści, więc podeszłam do "Łona" dość sceptycznie. A bawiłam się zaskakująco dobrze!

Myślę, ze szata graficzna i tytuł powieści nie będą sprzyjać jej marketingowi a może się mylę, może właśnie ta tajemniczość nadadzą jej intensywności. Nie mniej przyznaję, że Alicja Podkarpacka bardzo mnie zaskoczyła składając na nasze dłonie dopracowaną, wciągającą historię, którą na wstępie omyłkowo zaklasyfikowałam jako tą do przeczytania i szybkiego zapomnienia. Okazało się jednak, że na czterystu stronach rozgrywa się sensowna akcja a bohaterowie mają swoje miejsce w intrygującej, choć innej niż wszystkie fabule.

Najbardziej podobał mi się klimat. Gęsta, duszna atmosfera prowadziła mnie przez wszystkie wydarzenia, które naznaczone były bardzo mocnym wydźwiękiem. Idąc zamysłem autorki nie zdradzę Wam przebiegu fabuły, nie powiem nic ponad to, że będzie to dark romance powoli przekraczający granice. Zupełnie nie spodziewałam się tak mocnego wejścia w temat, niemal demonicznej odsłony drugiego człowieka oraz zaangażowania bohaterów w sprawę, która przecież na co dzień nie miewa miejsca. A może jednak? Autorka wpadła na dobry pomysł, pociągnęła go przez całą długość swojej powieści i wyróżniła się na tle gatunku z pazurem, potrzebnym przytupem pisząc obrazowo, sugestywnie i tak, że od lektury naprawdę ciężko się oderwać.

"Łono" budzi kontrowersje. To będzie książka, która podzieli czytelników na dwa obozy. Jedni będą zadowoleni z przeczytanej historii, drudzy będą chcieli jak najszybciej o niej zapomnieć. Jednak nim opowiecie się po którejś ze stron koniecznie sami przetestujcie na własnej skórze tą niebywałą, tajemniczą, absorbującą fabułę, która kusi klimatem, intryguje rozwojem sytuacji i zaskakuje praktycznie na każdym kroku. Jeśli lubicie odkrywać nowe i nie boicie się ryzyka: oto idealna propozycja dla Was.

"No i znowu mamy święta" Tracy Andreen

"No i znowu mamy święta" Tracy Andreen, Tyt. oryg. So, This Is Christmas, Wyd. Słowne, Str. 360



Witajcie w Christmas! Miasteczku, gdzie każde święta są… cóż, niezupełnie idealne.


Mam słabość do świątecznych powieści i wcale się tego nie wstydzę! Uwielbiam zimowe miesiące podczas których bez ograniczeń mogę korzystać z wyjątkowego klimatu i zagłębiać się w historiach jedynych w swoim rodzaju. W tym roku jedną z pierwszych świątecznych książek była propozycja od Tracy Andreen i był to zdecydowany strzał w dziesiątkę! Potrzebowałam właśnie takiej nastrojowej, uroczej i pełnej życia opowieści jak "No i znowu mamy święta".

Niezwykle ciepła, napisana lekkim stylem, nie przerysowana a za to w pełni wciągająca lektura przypominała klasyczne komedie romantyczne z wątkiem miłosnym na pierwszym planie, ale takie z wyższej półki, utrzymane na godnym poziomie. Autorka już od pierwszych stron porwała mnie w objęcia swojej młodzieżowej fabuły, która miała do opowiedzenia nie tylko konkretną akcję, ale i przemycała aktualne wartości pięknie dopełniające dzieła. Już na wstępie miałam przeczucie, że to będzie książka inna niż wszystkie a wrażenie to utrzymało się do końca, ponieważ zachwycona wykonaniem, kreacją bohaterów oraz pomysłem na fabułę nie mogłam rozstać się z książką bez rozmyślania o tym co dalej wydarzy się w życiu bohaterów.

Christmas to małe miasteczko położone w Oklahomie, które nie wyróżnia się niczym specjalnym. A jednak powrót w rodzinne strony nastoletniej Finley Brown okaże się całkowicie nowym wyzwaniem. Koledze ze szkoły wmówiła, że to idylliczne miasteczko, w którym magia świąt stoi na pierwszym miejscu, więc ten postanawia sprawdzić jej słowa a na domiar złego najlepsza przyjaciółka Finley spotyka się z jej byłym chłopakiem, znielubiona koleżanka pracuje w pensjonacie babci dziewczyny a rodzice nie mówiąc nikomu postanowili się rozstać. To na pewno nie to samo miejsce, które pozostawiła dziewczyna! A jednak nowe doświadczenia i świeże spojrzenie na rodzinne miasteczko pozwolą bohaterce uporządkować pewne sprawy i być może nawet spotkać miłość.

Dawno nie czytałam tak uroczej a jednocześnie rozsądnej i mądrej powieści. Autorka zaskoczyła mnie płynącymi z treści wartościami, niebanalną oraz charyzmatyczną kreacją bohaterów a także postawieniem na obyczajowy motyw, którego romans był zaledwie dodatkiem. Śledzimy zatem historię młodej bohaterki, która wiele musi sobie w głowie poukładać a jej cierpliwość wystawiona na próbę będzie zmuszona mierzyć się także z beztroskim podejściem mieszkańców Christmas do zbliżających się świąt. W tym czasie pojawi się kilka mniejszych i większych tragedii, ale wszystko i tak będzie otoczone pozytywną atmosferą, bo w końcu to czas świąt i dobrej energii, której w tej książce na pewno nie zabraknie.

"No i znowu mamy święta" to przeurocza, sympatyczna lektura, której warto poświęcić każdą wolną chwilę. Do poczytania leniwym popołudniem, kiedy możemy pozwolić sobie na całkowite puszczenie wodzy fantazji. Charyzmatyczne towarzystwo wielowymiarowych bohaterów oraz niezapomniany świąteczny klimat wprowadzą nas w odpowiednią atmosferę a fabuła otuli nas niczym ciepły kocyk. Jestem pełna zachwytu nad twórczością Tracy Andreen i oznajmiam, że jej książka to obowiązkowy grudniowy wybór! Najlepsze bestsellery czekają na Was w księgarni Taniaksiazka.pl.

wtorek, 22 listopada 2022

"Garść pierników, szczypta miłości" Natalia Sońska

"Garść pierników, szczypta miłości"
Natalia Sońska, Wyd. Czwarta Strona, Str. 400


Przepis na szczęście w grudniu: śnieg, bałwan, choinka, prezenty… A może garść pierników i szczypta miłości?


Hanna Bielska to młoda dziennikarka specjalizująca się w modzie. Sukces, jaki osiągnęła sprawił, że zapomniała o miłości i szansie na rodzinie. Całe życie podporządkowała karierze, walcząc o swoje miejsce i grając według własnych zasad. Jednak w poukładane życie Hanny wkrada się komplikacja w postaci uczuć. Pojawia się Wiktor, człowiek sukcesu, który doskonale wie czego chce. Jest jeszcze mąż przełożonej, który przypomniał sobie o dawnej miłości. W życiu kobiety pojawia się szansa na szczęście, jednak czy to na pewno możliwe?

Hanna to bohaterka, która już od pierwszych stron zjednała moją sympatię. Kobieta jest silna, przebojowa i bardzo waleczna, a jednocześnie - mimo mocnego charakteru - potrafi być miła i sympatyczna. Jak tu jej nie polubić? Każdy jej ruch jest przemyślany i pewny, ale kiedy na horyzoncie pojawiają się dawno zapomniana uczucia, jakby zapomina o swojej stabilności i zaczyna się w tym wszystkim gubić. Z jednej strona ma Wiktora, dorównującego jej charakterem, człowieka o mocnej osobowości, który jednocześnie jest bardzo czarujący. Jest jeszcze Marek, były chłopak i obecny mąż przełożonej, który przypomniał sobie o dawnych czasach i tęskni za byłą ukochaną. Dzięki temu bohaterowie są wiarygodni i pełnowymiarowi, a ich historia ciekawa i wciągająca.

Nie tylko bohaterowie są mocną stroną tej powieści. Autorka stworzyła bardzo wciągający wątek miłosny, który przyprawia o zawrót głowy. Wiele się dzieje, a akcja jest na tyle przemyślana, że każdy kolejny krok bohaterów intryguje i zastanawia. To zdecydowanie dzięki indywidualnym cechom bohaterów, którzy wprowadzają do fabuły powiew świeżości i koloru. Żadna z postaci nie kryje się z własnym zdaniem i działając czasami impulsywnie - bez zastanowienia - wprowadza potrzebne zamieszanie i szybszą akcję. Najciekawsze jest to, że bohaterowie skrywają w sobie wiele twarzy i zyskują na bliższym spotkaniu jeszcze bardziej.

Gdyby sam wątek miłosny - naprawdę dobry! - był dla Was niewystarczający, autorka dotknęła bardziej znaczącego problemu przemocy domowej. Nie jest łatwo postawić się w sytuacji bohaterów, cierpiących w milczeniu i próbujących samodzielnie poradzić sobie z problemem. Trudno zrozumieć, dlaczego biernie znoszą agresję i nie walczą z tym co ich spotyka. Autorka fantastycznie przedstawiła subtelną i skuteczną pomoc osobą w takich sprawach, która udowadnia, że nie wszystko należy ukrywać w tajemnicy.

Wielki ukłon w stronę autorki kieruję za całość - treść, przekaz i język. Bohaterowie cechują się temperamentem i wiarygodnością, ale i ciętym językiem, w którym nie brakuje sarkazmu czy ironii. Pani Natalia nie bała się również postawić swoich bohaterów w niecodziennych, zabawnych sytuacjach, więc nie martwcie się - humoru w tej powieści nie zabraknie. W połączeniu z przyjemnym klimatem, lekkim językiem i płynną akcją wszystko to stanowi spójną i konkretną całość. Nie mogę zapomnieć również o cudownym klimacie, przyjaznym i pełnym miłości, odrobinę świątecznym z zapachem pierniczków w tle. Nie można się temu oprzeć!

"Garść pierników, szczypta miłości" to cudowna opowieść z pięknym słowem pobudzającym wyobraźnię. Historia przepełniona wrażliwością i masą emocji wzrusza, zmusza do refleksji oraz udowadnia, że każdy zasługuje na szczęście. Przeciwności losu? W tej opowieści dowiecie się, że nic nie jest wstanie zburzyć piękna chwili a los nie zawsze jest taki zły, jak o nim mówią. To kolejny dowód na to, że polskie nie oznacza złe. Wręcz przeciwnie! Autorka udowodniła, że nasze rodzime książki mogą być nawet lepsze od tych zagranicznych. Jestem pod ogromnym wrażeniem, czuję się mile zaskoczona i oczarowana historią, którą poznałam. Gorąco polecam!

"Bez Ciebie nie ma świąt" Natalia Sońska

"Bez Ciebie nie ma świąt" Natalia Sońska, Wyd. Czwarta Strona, Str. 384


To będą wyjątkowe święta: pełne cudów, magii i życzeń wypowiedzianych szeptem.


Czas przedświątecznych przygotowań zawsze kojarzy mi się z krzątaniną, lecącymi w tle komediami romantycznymi opartymi na gwiazdkowych motywach a także czytanymi popołudniami lekturami pełnymi przybranych choinek, nastrojowych lampek oraz ponadczasowych wartości o których w grudniowym czasie warto sobie przypominać. To wszystko znajdziemy w najnowszej powieści Natalii Sońskiej, która w subtelny a zarazem piękny sposób pokazuje co w życiu liczy się najbardziej.

A gdyby tak postawić na przyjemną, romantyczno-obyczajową opowieść, w której głównym motywem będzie bliskość rodziny i jej siła? Autorka porywa nas w nastrojową, miejscami wręcz melancholijną podróż, która powoli odkrywa przed czytelnikiem wszystkie karty. A jak się okaże wewnątrz spotka nas wiele zaskoczeń, powrotów do przeszłości a nawet jedna bardzo ważna tajemnica, która zburzy względny spokój postaci i pozwoli im przewartościować swoje priorytety.

Poznajemy Marię, która nie ma czasu na rozpatrywanie tego co było kiedyś, ponieważ aktualne problemy absorbują całą jej uwagę. Praca oraz samotne macierzyństwo wymuszają na niej sporo elastyczności, ale na szczęście ma u swojego boku tatę, który we wszystkim jej pomaga. Jednak wydaje się, że starszy pan skrywa pewien sekret, który być może wpłynie na jego rodzinę a sama Maria niespodziewanie zaangażuje się w relacje z Konradem, kolegą z dzieciństwa. Czy te nowe doświadczenia w życiu bohaterów pozwolą im z dystansem spojrzeć na niektóre sprawy? Czy los się do nich uśmiechnie i sprawi, że w ich życiu zagości miłość oraz szczęście?

Ogromnie kibicowałam Marii w poukładaniu wszystkich swoich spraw, ale przyznaję, że moim ulubieńcem okazał się jej ojciec, który nieźle namieszał w całej historii. Chciał dobrze a oczywiście wszyło jak zawsze co przełożyło się na ciekawe fabularne zwroty, klika zaskoczeń oraz solidną porcję pozytywnej energii, która przełożyła się na smaczny humor. To historia bazująca na prawdziwym życiu, w którym wszystko może się wydarzyć a na przykładzie losów bohaterki możemy zauważyć, że najmniej spodziewane wydaje się być czasami tym co najbardziej potrzebujemy.

Subtelna, magiczna, bardzo nastrojowa powieść w której miłość (ta romantyczna a także rodzicielka) odegra kluczową rolę. "Bez Ciebie nie ma świąt" mimo początkowych niepowodzeń kryje w sobie wiele pozytywnej energii oraz nastawienia, że jutro będzie lepszy dzień co motywuje czytelnika do łaskawszego spojrzenia na nasze prywatne problemy. Wspaniale bawiłam się podczas czytania i nie miałam ochoty odkładać lektury choćby na moment, więc chcąc nie chcąc zarwałam dla niej noc co stanowi najlepszą rekomendację.

poniedziałek, 21 listopada 2022

"Wichrowe Wzgórza" Emily Jane Brontë

"Wichrowe Wzgórza"
Emily Jane Brontë, Tyt. oryg. Wuthering Heights, Wyd. MG, Str. 448


"Nie mogę żyć bez mego życia! Nie mogę żyć bez mojej duszy!"


Miłość to temat w literaturze znany i lubiany. Nie ma nic lepszego od płomiennego uczucia czy wybuchu emocji, gdy dwójka bohaterów - a może nawet i trójka czasami - nie może dojść do ładu z własnymi porywami serca. Na tym motywie powstało mnóstwo mniej lub bardziej ciekawych powieści, ale są też takie, które od wielu lat zajmują pierwsze miejsce w sercu wielu czytelników bez względu na wiek. Doskonałym przykładem jest historia zawarta na kartach powieści "Wichrowe wzgórza", która wzbudza mnóstwo skrajnych emocji i pozostaje z czytelnikiem na długo po zakończonej lekturze.

Emily Brontë napisała piękną, porywającą historię o trudniej miłości, w której losy dwójki bohaterów przeplatają między sobą szczęście i tragedię. Współcześnie znamy powieści o miłości szczęśliwe i przepełnione radosnymi chwilami, zupełnie inne niż mroczna historia namiętnego uczucia, które nigdy nie powinno mieć miejsca. A jednak to "Wichrowe wzgórza" stały się swojego rodzaju prekursorem dla dramatycznych miłosnych uniesień i jeszcze nie znalazłam powieści, która mogłaby dorównać jej fabułą czy płynącymi z każdej strony emocjami.

Emily Brontë włożyła w swoją powieść całe serce i widać to w każdym czytanym słowie. Piękny, niemal kwiecisty język mocno konkuruje z częstymi chwilami mrocznej atmosfery i złowieszczego klimatu. Dramatyczne chwile rozgrywane z subtelnym stopniowaniem akcji wspierane są przez dogłębne analizy wszystkich bohaterów - autorka zaprezentowała bogatą paletę osobowości, charyzmatycznych i indywidualnych postaci, które przyciągają do siebie jak magnes i intrygują zachowaniem, podejściem do życia i patrzeniem na sprawy w odmienny niż współczesny czytelnik sposób. A jednak to tworzy nieodmienny klimat tej powieści, który nadaje jej ram historii ponadczasowej i jedynej w swoim rodzaju, dzięki czemu nie sposób się od niej oderwać i każde kolejne przeczytane zdanie trafia do czytelnika o romantycznej duszy z siłą pocisku, bo ten nieświadomie chłonie wszystko co prezentuje mu Emily Brontë - kolosalny emocjonalny rollercoaster w którym każdy ruch ma znaczenie.

Heathcliff, mały cygański chłopiec który trafił do domu starego Earnshawa zapoczątkował swój losy nawet o tym nie wiedząc. Wielka przyjaźń z Katarzyną została przerwana przez Hindleya, by po latach z nadzieją wrócić do życia. Jednak Katarzyna nie czekała już na chłopca, którego tak kochała. Zaślepiona nadzieją na dostatnie życie wyszła za mężczyznę z wysoką rangą społeczną by poczuć się dowartościowana i ważna. Zapomniała jednak, że w życiu liczy się szczęście, którego na próżno szukać w domu z nieszczęśliwą miłością. Postać Katarzyny budzi wiele sprzecznych emocji przez jej podejście do życia, stosunek do Heathcliffa i egoistyczne pobudki. Jednak to Heathcliff skupia na sobie całą uwagę - prosty chłopiec nagle zmienia się w mrocznego mężczyznę, który czując na własnej skórze rozczarowanie wielką miłością zaczyna walkę ze światem. To najważniejszy motyw przewodni tej powieści - rozpacz, samotność, żądza zemsty, czyli emocje, które zmieniają człowieka nie do poznania.

To jedna z piękniejszych powieści o miłości jakie czytałam i zdecydowanie moja ulubiona lektura sióstr Brontë. Emily zaczarowała mnie bajkowymi opisami, siłą uczucia i życiowym tematem objętym ramami tajemnicy, mroku i niepewności. "Wichrowe wzgórza" czytałam niezliczoną ilość razy, poszczególne fragmenty znam nawet na pamięć a każde nowe wydanie jest dla mnie bodźcem do ponownego zagłębienia się w fabule. Tym razem nie było inaczej a ja zyskałam kolejną możliwość do tego by ponownie zachęcić Was do lektury tej niepowtarzalnej i ponadczasowej powieści chwytającej za serce.

"Nightfall" Penelope Douglas

"Nightfall" Penelope Douglas, Tyt. oryg. Nightfall, Wyd. Niezwykłe, Str. 758


Teraz dostał wspaniały prezent: jego mała myszka przyszła do niego i już nie ucieknie.


Oto nadszedł czas na finał najbardziej ekscytującej romantycznej serii jaką przyszło mi kiedykolwiek czytać. Penelope Douglas przez cztery pokaźne tomy trzymała mnie w swoich objęciach i mocno dała do myślenia, ani przez moment nie pozostawiając mnie obojętną na losy swoich barwnych, nietuzinkowych bohaterów. Tobyła przygoda, której bez wątpienia szybko nie zapomnę a która udowodniła, że ten gatunek ma jeszcze nie jedno do powiedzenia.

Twórczość Douglas mocno wybija się spośród tłumu, ponieważ autorka idzie tylko sobie znanymi ścieżkami, konsekwentnie unikając wszelkich schematów. Seria Devil's Night poszerza granice, udowadnia, że przy dobrej pracy oraz wielkiej wyobraźni można stworzyć coś naprawdę niepowtarzalnego a wszystkie cztery tomy liczące sobie pokaźną liczbę stron ani przez moment nie dopuściły do siebie nudnych momentów za to przepełnione były skrajnymi emocjami, zaskakującymi momentami oraz bohaterami tak cudownie złożonymi, że poznanie ich było dla mnie największą przyjemnością. I chociaż każda część opowiada o losach innej pary to polecam Wam czytać z zachowaniem chronologii, bo zdecydowanie warto wkroczyć do tego mrocznego świata i dać się porwać całkowicie nowej definicji miłości a ponadto kiedy spojrzymy z dystansu dostrzegamy cudowne połączenie między wydarzeniami oraz bohaterami.

W tym tomie na pierwszym planie pojawiają się Emory i Will a ich wspólna opowieść po brzegi została wypełniona dramatem, niedopowiedzeniami oraz rozdrapywaniem ran. Od szkolnych lat on był jej największym dręczycielem a ona się na to godziła znając swoje miejsce, ale kiedy dorośli i pojawili się w tym samym miejscu, w tym samym czasie ich dramat rozgrywał się dalej, jakby nigdy nie było żadnego przestoju. W tych bohaterach mnóstwo było skrywanego gniewu, mnóstwo niewyjaśnionych emocji, ponieważ gdyby zaczęli ze sobą rozmawiać zamiast się wzajemnie przepychać - nie byłoby tych wszystkich mrożących krew w żyłach sytuacji. Prawda jest jednak taka, że ta chora zabawa w kotka i myszkę napędzała całą fabułę przyspieszając bicie serca czytelnika i kierując bohaterów w odpowiednią (jeśli to w ogóle możliwe) stronę.

To jedna z najbardziej pomysłowych opowieści jakie dane mi było przeczytać. To nie słodka i urocza opowiastka o pierwszej miłości, ale historia naznaczona negatywnymi emocjami, które przelewają się przez karty tej powieści i kierują postacie ku nieodpowiednim czynom. Fabuła jest mocna, obfitująca w różnorodne wydarzenia, skupiająca się na przeszłości oraz teraźniejszości, nawiązująca do kompleksów, przyjmowania na siebie winy a także cierpienia wbrew przyjętym choć nieprzemyślanym do końca zasadom. Muszę przyznać, że ze wszystkich czterech części ta oczarowała mnie najbardziej, ponieważ pokazała okrucieństwo świata odbijające się na życiu przypadkowych osób. Trauma z jaką mierzyły się postacie, ich zatracenie się we własnych słabościach być może będzie dla wielu stanowić bodziec do działania i wstęp do przełamania własnych lęków.

"Nightfall" to potężny zastrzyk emocji i wrażeń o których szybko nie zapomnę. Lektura w pełni dopracowana, pomysłowa, inna niż wszystkie, taka która ma wpływ na czytelnika i która porywa go w swoje objęcia na długie, niezapomniane godziny. Myślałam, że Penelope Douglas niczym nie może nas już zaskoczyć, ponieważ pokonała już wszystkie granice, a jednak: złożyła na nasze dłonie opowieść pełną bólu i cierpienia, przez którą powoli, ale i skrupulatnie przewijają się promienie nadziei. To coś wyjątkowego, nietypowego, zupełnie innego niż typowa romantyczna literatura, ale właśnie dlatego ta fabuła tak bardzo przypadła mi do gustu.

niedziela, 20 listopada 2022

"Zdążyć do domu na święta" Anna Chaber

"Zdążyć do domu na święta" Anna Chaber, Wyd. Czwarta Strona, Str. 320


Przypadek czy przeznaczenie?


Jedno przypadkowe spotkanie może odmienić życie bohaterów. Tylko czy są otwarci na zmiany? Czy są w stanie porzucić znane choć niekoniecznie ważne przywiązania? O tym przekonamy się sięgając po powieść Anny Chaber, niesłychanie ciepłą i otwartą na nowe doświadczenia lekturę "Zdążyć do domu na święta".

Doskonale pamiętam moje zaintrygowanie debiutującą autorką oraz przyjemne zaskoczenie jej pierwszą dopracowaną powieścią a tymczasem mierzę się z kolejną propozycją od Anny Chaber i jestem zachwycona jej podejściem do tematu! Na przestrzeni wszystkich przeczytanych jej książek widzę jak dopracowała warsztat, rozwinęła styl i zaangażowała się w kreację bohaterów co przekłada się na odbiór jej opowieści oraz mnóstwo towarzyszących mi podczas czytania emocji.

Poznajemy losy Kai i Filipa, którzy poznali się na lotnisku w Brukseli i zdecydowali się przemierzyć Europę na własną rękę, by dotrzeć do domu na święta. A właściwie to Kaja tak zadecydowała a on jedynie z ciekawości podążył za nią, bo zaintrygowała go jej barwna osobowość a odwołany lot i tak wymusiłby na nim jałowe czekanie na kolejny. Tym sposobem otworzyła się przed nimi wyjątkowa przygoda, podróż pociągiem, autobusem i autostopem, która w cudownym motywie drogi pokazała jak człowiek nabiera doświadczeń, wyciąga wnioski z przeżytych chwil i dostrzega to co wcześniej było na wyciągnięcie dłoni.

Napisać, że polubiłam bohaterów to jakby nie napisać nic. Z wielkim zaangażowaniem śledziłam ich losy, ponieważ z przyjemnością stanęłabym na ich miejscu, gdybym otrzymała takie wyjątkowe towarzystwo. Filip mimo swojej sceptyczności co do działań Kai stał murem za nieznajomą i zbliżał się do niej na każdym etapie podróży co raz bardziej a dziewczyna zachwycała determinacją, by dotrzeć do rodziny na święta. Obydwoje reprezentowali sobą upór i walkę o własne przekonania, jednocześnie ucząc czytelnika, że w życiu liczy się coś więcej niż pieniądze czy potrzeba bycia lubianym. Chodzi bowiem o indywidualność, bliskość drugiego człowieka, szczerą miłość a także odwagę, by zrobić krok w nieznane, ponieważ jak się okazuje może to przynieść wiele dobrego. A nawet miłość!

"Zdążyć do domu na święta" chociaż cieszy nasze serca powoli kiełkującym motywem romantycznym rozwijającym się gdzieś daleko na drugim planie to przede wszystkim mamy do czynienia z piękną, nastrojową, niosącą nadzieję powieścią obyczajową. Uczymy się na losach bohaterów wybierać życiowe priorytety, korzystać z chwili i doceniać wzajemne zrozumienie, ale jednocześnie cudownie bawimy się podczas tej malowniczej, otwartej na nowe doświadczenia podróży.

"Wieczór taki jak ten" Gabriela Gargaś

"Wieczór taki jak ten"
Gabriela Gargaś, Wyd. Czwarta Strona, Str. 374


Więcej wiary Miśka, więcej wiary.


Tegoroczne lektury świąteczne po raz kolejny mnie zaskakują. Dawno nie czytałam już tylu pozytywnych, świątecznych książek w jednym czasie. A tu proszę - nie dość, że jedna po drugiej zaskakuje i czaruje, to w dodatku śmiało mogę napisać, że niemal wszystkie wyszły spod ręki naszych rodzimych autorów!

Gabriela Gargaś ma wielki talent do pisania powieści emocjonalnych i wie to każdy, kto choć raz zdecydował się na jej powieść. Kieruje cudownych bohaterów, tworzy wiarygodne sceny, buduje atmosferę miłości i bezpieczeństwa. Nic więc dziwnego, że postanowiła oczarować swoich czytelników powieścią bożonarodzeniową. W końcu to czas, kiedy można pozwolić sobie na wszystko, nawet cuda mają swoje uzasadnienie.

Główną bohaterką najnowszej historii autorki jest Michalina. Dwudziestosiedmioletnia dziewczyna sama wychowuje młodszego brata. Na szczęście nie jest sama, ponieważ wspiera ją cudowna babcia Zosia właścicielka cukierni „Cynamonowe serca”. Także życie bohaterów nie jest takie złe, bo mieszkają w malowniczej miejscowości u podnóża Tatr, w której czują się naprawdę szczęśliwi. Niestety pogoń za pieniędzmi okazuje się trywialnym problemem, którego nie można uniknąć. Michalina za sprawą babci Zosi decyduje się wynająć pokoje w okresie świąt Bożego Narodzenia i w tym momencie rozpoczyna się dla bohaterów - chociaż jeszcze o tym nie wiedzą - wielka przygoda.

Autorka zaplanowała opowieść w każdym szczególe. Stworzyła barwnych bohaterów, wyróżniających się indywidualnym zbiorem cech charakteru i umieściła ich w fabule dla kontrastu. Chociaż pensjonat odwiedziła czwórka przyjezdnych, wystarczyło by powieść nabrała barw. Pojawił się ekscentryczny rozwodnik, który najchętniej wymazałby Święta z kalendarza oraz starsza pani, tęskniąca za przeszłością. A z dala od wszystkich, trzymające się na uboczu matka z córką widocznie skrywały pewną tajemnicę. Jednak to nie wszystko, bo na wigilijnym stole nie może zabraknąć pustego naczynia dla wędrowca, prawda? Tuż przed tym dniem w drzwiach pensjonatu pojawia się jeszcze jeden gość, który będzie miał największy wpływ na życie Michaliny. Okazuje się, że prosta bohaterka a jednak waleczna kobieta z charakterem stanie w obliczu życiowego wyzwania i będzie musiała zmierzyć się z mnóstwem pytań bez odpowiedzi. Trudno jej w tym nie kibicować, bo jej sympatia szybko zaskarbia sobie uznanie czytelnika. Ale wybór leży wyłącznie w jej rękach i możemy jedynie z zapartym tchem śledzić przebieg akcji kibicując jej w drodze do szczęścia ile sił.

"Wieczór taki jak ten" to ciepła powieść wypełniona po brzegi klimatem świąt. Nie da się od niego uciec w obecnym czasie, ale to dobrze. Takie historie są potrzebne, bo wydaje się, że w pędzie codzienności zatraciliśmy ducha Bożego Narodzenia. Podobne lektury przypominają mi, że warto na chwilę się zatrzymać w tym magicznym okresie i poczuć, że marzenia mogą naprawdę się spełniać. Po raz kolejny Gabriela Gargaś nie zwalnia tempa i w klimacie gwiazdkowych wydarzeń ukazuje całą paletę barwnych emocji, od których nie sposób się oderwać.

sobota, 19 listopada 2022

"Codziennik Małych kobietek" Louisa May Alcott

"Codziennik Małych kobietek" Louisa May Alcott, Tyt. oryg. Everyday note of Little Women, Wyd. MG, Str. 300


Oddajemy w Wasze ręce Codziennik Małych kobietek, który może Wam towarzyszyć każdego dnia, nieustannie przypominając, że bez względu na to, co robimy, może nas wspierać ich radość życia i entuzjazm.


Zakochana w świecie stworzonym przez Louise May Alcott, w którym Małe kobietki wiodły prosty, nie zawsze beztroski żywot przeczytałam wszystkie powieści spod pióra autorki i każdej nadchodzącej premiery wypatrywałam z niecierpliwością. Jednak po Codzienniku do samego końca nie wiedziałam czego mogę się spodziewać aż trafił w moje ręce i stał się moim ulubionym motywatorem.

Z zewnątrz książka wpisuje się w styl wydanych wcześniej powieści Alcott. To duża zaleta, ponieważ stawiając je później na półce obok siebie prezentują się wręcz bajecznie. Twarda oprawa przypominająca tkaninę, minimalistyczny styl oraz dopracowane detale sprawiają, że trzymanie tej książki jest wielką przyjemnością. Wystarczy więc jeden rzut oka, by lektura nas skusiła a dalej jest tylko lepiej.

Środek jednak odbiega od wcześniejszych wydań, ponieważ tym razem odchodzimy od fabularnej formy. Wewnątrz czeka nas bowiem coś w stylu motywującego kalendarza z mnóstwem porad, miejscem na notatki czy pięknymi cytatami. To wszystko otoczone jest wyjątkowym klimatem i gdyby nie spory gabaryt tej książki to najchętniej zabierałaby ją wszędzie ze sobą. Przerzucając kolejne strony czułam się jakbym cofnęła się w czasie i żyła u boku Meg, Beth, Amy i Jo, które podzieliły się ze mną nawet swoimi pomysłami na spędzanie wolnego czasu.

Przyznaję, że chociaż "Codziennik Małych kobietek" to taki typowy dodatek, który przede wszystkim przypadnie do gustu fanom całej serii, to w rezultacie wykonaniem oraz pomysłem jestem zachwycona i teraz nie mogę doczekać się nowego roku, by móc rozpocząć go z tym kalendarzem. Mam nadzieję, że przechadzając się pomiędzy księgarnianymi półkami natkniecie się na to cudo i również zdecydujecie się je zakupić, bo zdecydowanie warto! A jeśli nie czytaliście książek o losach sióstr March jestem przekonana, że ta publikacja natchnie Was do nadrobienia zaległości. Pełna optymizmu oraz niosąca nadzieję książka leży na moim biurku, żebym zawsze mogła mieć ją pod ręką i by mnie motywowała, że życie jednak składa się z licznych pozytywnych momentów.