czwartek, 28 lutego 2019

"Idealny mężczyzna" Kristen Ashley

"Idealny mężczyzna" Kristen Ashley, Tyt. oryg. Law Man, Wyd. Muza, Str. 544

"Nauczyłam się płynąć z nurtem, miałam nadzieję, że po drodze się nie utopię i tyle."

Związek jeszcze nigdy nie był tak niebezpieczny. Kristen Ashley po raz kolejny buduje napięcie, przedstawia nam płomienny romans i nie zapomina, że w życiu możemy liczyć także na prawdziwe niepowodzenia losu.

Chociaż to już trzeci tom w serii Mężczyzna marzeń, śmiało możecie czytać książki bez zachowania chronologii. Bardzo lubię taki zabieg, ponieważ nie muszę martwić się nadrabianiem zaległości ani wyczekiwać kolejnych premier, jasno wiem że mogę tu i teraz rozpocząć daną lekturę a jednocześnie nic nie stracę. Może poza ciekawą historią, ponieważ jak się okazuje Ashley pisze z tomu na tom co raz lepiej i mając tą przyjemność czytania dwóch wcześniejszych części przyznaję, że ta aktualna jest najlepsza i najbardziej dopracowana.

Bohaterowie tej autorki to nietuzinkowe postacie, które zawsze mają pecha trafiając na spore niedogodności w swoich związkach i niebezpieczeństwa, których absolutnie nikt się nie spodziewa. Skąd bierze pomysły nie wiem, ale wychodzi jej to naturalnie mimo dość nieprawdopodobnych scen pościgu, akcji czy dramaturgii. Zawsze dzieje się coś niezwykłego, coś co całkowicie burzy pogląd szczęśliwego związku i czytelnik musi swoje odczekać, by w końcu dowiedzieć się jak potoczą się losy bohaterów. Czy wyjdą cało z opresji? Czy znajdą w sobie oparcie? Tego nie możemy być pewni, chociaż autorka subtelnie co jakiś czas podsyła nam konkretne znaki.

Sama historia jest ciekawa. Opowiada o ludziach zwykłych, prostych, przyziemnych. Tacy jak my sami, czyli osobach które bez problemu możemy spotkać gdzieś na ulicy. Bardzo lubię, gdy otrzymuje właśnie takie kreacje, ponieważ mogę lepiej wczuć się w historię i jeszcze lepiej odnajduję się w fabule. Szczególnie w takim przypadku, gdy główny bohater z miejsca kradnie moją sympatię swoją przesympatyczną osobowością i męskością, która przecież w tym gatunku powinna być najbardziej widoczna. Tutaj jest, możecie mi wierzyć, ponieważ Mitch Lawson ma w sobie coś, przez co nie można przejść obok niego obojętnie. 

A wszystko zaczęło się cztery lata temu, kiedy Mitch wprowadził się naprzeciw Mary Hanover. Dla niej poznanie wyjątkowego detektywa było zmianą na całe życie. Od pierwszego wejrzenia zakochała się w swoim ideale, chociaż nigdy nie odważyłaby wyjawić mu tego osobiście. Ani w żaden inny sposób. W końcu ten mężczyzna jest wyjątkowy a ona... przeciętna. Pochodzą z dwóch różnych światów o czym Mary nie może przestać myśleć. Jednak, gdy pewnego dnia detektyw proponuje jej pomoc, wszystko się zmienia. I kiełkuje cień nadziei, że może gdzieś istnieje dla nich szczęśliwe zakończenie. Tylko czy niebezpieczeństwo, które niebawem nadciągnie pozwoli im zbudować coś trwałego?

Początkowo główna bohaterka nie zjednuje sobie sympatii czytelnika. Wydaje się wycofana, zamknięta w sobie i pewna swych osądów. Ale z czasem, gdy wyłaniają się jej demony i pojawia się rodzinna winna takiego zachowania wszystko staje się jasne. I wówczas Mary zyskuje w oczach stanowiąc definicję poszukiwania własnych wartości. "Idealny mężczyzna"jest zatem historią, która mimo ładnie nakreślonego wątku romantycznego kryje w sobie coś więcej. O rodzinie, przyjaźni i miłości w obliczu zagrożenia Kristen Ashley opowiada najlepiej jak do tej pory.

środa, 27 lutego 2019

"Dziewczyna z wieży" Katherine Arden

"Dziewczyna z wieży" Katherine Arden, Tyt. oryg. The Girl in The Tower, Wyd. Muza, Str. 512

"Po prostu jesteś. A ponieważ jesteś, możesz chodzić, dokąd chcesz, w spokoju, w nieświadomości, w palącym ogniu, ale to zawsze ty dokonujesz wyboru."

Magia i baśniowy klimat powracają ze zdwojoną siłą w kontynuacji "Niedźwiedź i słowik". Czym tym razem zaskoczy nas autorka? Czym oczaruje?

Ten kto poszukuje powieści oryginalnych i bardzo nietypowych czym prędzej powinien zwrócić uwagę na serię Katherine Arden. Jej świeże spojrzenie na ludowe wierzenia i mistyczny świat w połączeniu z klimatem prawdziwej baśni zaowocowało historią od której nie sposób się oderwać. Dużo w tej książce dzieje się przede wszystkim poprzez wyobraźnię czytelnika - jeśli pozwolimy sobie na popuszczenie wodzy fantazji, znajdziemy się w świecie, który nie ma sobie równych.

Lepsza od swojej poprzedniczki, jeszcze bardziej rosyjska, mocniej zagłębiająca się w prawdziwej legendzie sprawia, że już od pierwszych stron zalewa nas obraz różnorodnych postaci, wspaniałych miejsc oraz oczywiście niezapomnianych emocji. Zaletą jest także ścisłe połączenie ze sobą obu tomów, dzięki czemu akcja drugiej części rozpoczyna się w miejscy zakończenia pierwszej. Bardzo lubię taki zabieg, ponieważ rozdmuchuje wszelkie domysły co wydarzyło się pomiędzy i konkretnie ukazuje cały ciąg przyczynowo-skutkowy. W tym przypadku jest to dodatkowo ważne, ponieważ nie można przerwać w połowie legendy, która jest podstawą tej powieści.

Także równowaga między miejscami przedstawionymi przywołuje sam zachwyt. Stabilne przedstawienie zasad funkcjonowania w Moskwie oraz mrocznym lesie na podstawie opisów z życia na wsi i w mieście sprawia, że nie trudno wyobrazić sobie nas samych na miejscu głównej bohaterki. Obraz, który kreuje autorka żyje w naszej głowie, obiera pełnowymiarowe kształty i sprawia, że nie można przestać zachwycać się nad tym co widzimy. Muszę przyznać, że Arden wykonała doskonałą pracę pod każdym możliwym względem - fabuły, postaci, legendy czy choćby samej stylistyki.

Chociaż wszystko opiera się na rosyjskich wierzeniach, sama obecność legendy w tekście jest bardzo subtelna. Wiele postaci znanych z opowiadań zakrada się do fabuły w bardzo naturalny sposób i podtrzymuje jedynie wspólnotę fikcji i realności. Złe duchy stają na przeciw prawdzie historycznej budując fascynującą całość, która mieni się tysiącem barw i przeróżnych emocji. Gdy na dworze Wielkiego Księcia Moskiewskiego trwają walki o władzę na okoliczne wsie napadają bandyci, którzy podpalają domy i porywają dziewczynki. Szybko wychodzi na jaw, że tylko Wasia, uznana w rodzinnej wiosce uznaną za zmarłą oraz za czarownicę będzie mogła ocalić to co najcenniejsze.

Katherine Arden z dbałością o szczegóły oddaje hołd rosyjskiej baśni. Zabiera nas w niezapomnianą podróż, pozwala by nasza wyobraźnia w pełni rozwinęła skrzydła. Jej historia jest dojrzała i świadoma każdego ruchu. "Dziewczyna z wieży" nie jest jednak powieścią w stylu New Adult, nie słodko-gorzką powiastką pełną schematów. To coś zupełnie nowego, świeżego i oryginalnego. Dzięki temu tak bardzo dobrego. Piękna bajka z rosyjską tradycją w tle to od dziś jedna z moich ulubionych książek. 


"Siostra księżyca" Lucinda Riley

"Siostra księżyca" Lucinda Riley, Tyt. oryg. The Moon Sister, Wyd. Albatros, Str. 576

"Wbrew ludzkim oczekiwaniom nic nie trwa wiecznie. Możemy tylko cieszyć się chwilami, póki trwają."

Jeden człowiek obdarzył miłością sześć wspaniałych córek. Nie były jego, a jednak czuł się jakby od zawsze były w jego rodzinie. Połączył je silną siostrzaną więzią i pozwolił, by każda z nich odkryła swoją przyszłość w dogodnym czasie.

Na pewno każdy z Was ma grono ulubionych pisarzy, po których książki sięga w ciemno. To autorzy, których książki nigdy nas nie zawodzą, poprawiają humor, dostarczają mnóstwo wspaniałych emocji i zabierają w sam środek przygody o której szybko nie zapomnimy. Jedną z moich ulubionych pisarek jest właśnie Lucinda Riley, której książki mogłabym czytać bez końca a której wyobraźnia nie ma granic. Już od lat z każdą jej nową książką czuję niepodważalnie dobre pióro i serce, które autorka wkłada w każdą swoją historię.

Cykl Siedem sióstr to opowieść o rodzinie, którą połączyła miłość a nie geny. Siostry sprowadzone przez człowieka, który doskonale wiedział kto będzie najlepszy do jego rodziny pochodzą z różnych stron świata. Dzięki temu każda jest inna, każda ma inną historię do przekazania. Tym sposobem sięgając po kolejne powieści z cyklu nigdy nie wiem co wydarzy się w życiu danej siostry. Wiem natomiast, że autorka na pewno w wyjątkowy sposób połączy przeszłość z teraźniejszością, by ukazać nam jak wielki wpływ ma na nas nasze pochodzenie.

Tym razem główną bohaterką powieści jest Tiggy. Słodka, urocza, niesamowita dziewczyna, która zdecydowanie jest jedną z moich ulubionych sióstr. Riley doskonale wie jak wykreować swoich bohaterów, by przedstawić nam całą paletę różnorodnych osobowości, dzięki czemu czytelnik w każdej siostrze znajdzie cząstkę siebie. Jednak pojawi się też taka, która całkowicie skradnie Waszą uwagę. Tak zagłębiłam się w cudowną opowieść o Tiggy, dziewczynie która nigdy się nie oddaje i która uczy jak działać mimo przeciwności losu.

Pa Salt, człowiek który adoptował siostry, nadał im imiona mitycznych Plejad. Kiedyś ukochane córki dziś wyruszyły w świat, by rzadko spotykać się we wspólnym gronie. Zajęły się własną przygodą, zapominając o rodzinie. Dlatego po śmierci ojca otrzymują wskazówki związane z ich prawdziwym pochodzeniem. I tak właśnie Tiggy trafia do odosobnionej posiadłości Kinnaird, której właścicielem jest tajemniczy Charlie. Zamierza tam zająć się tym co kocha najbardziej - zwierzętami. Nie zdaje sobie sprawy, że już niebawem odkryje swój związek z członkami słynnej cygańskiej społeczności Sacromonte, którzy zostali zmuszeni do ucieczki ze swych domów podczas wojny domowej oraz z La Candelą, największą tancerką flamenco swojego pokolenia.

Chociaż przez cały czas realistyczna, miejscami także baśniowa zabiera nas przez podróż pełną ukrytych znaczeń. Podczas lektury warto czytać między wierszami, ponieważ wiele tajemnic nie wychodzi na jaw a pozostaje jedynie kwestią domysłu. To wspaniałe jeśli chodzi o odkrywanie życia Pa Salta, człowieka który zgromadził w swoim domu wszystkie siostry. Tym sposobem otrzymujemy baśniową opowieść z pogranicza jawy i snu, opowiadającą o wielkiej przyjaźni, siostrzanej miłości i - oczywiście - wielkiej miłości.

"Siostra księżyca" to piękna, ponadczasowa opowieść, która idealnie pasuje do wcześniejszych tomów serii. Chwyta za serce, zaskakuje i zmusza do myślenia. To przygoda, której nie sposób szybko zapomnieć - o wielkiej miłości, o marzeniach, o poszukiwaniu samego siebie. Jedna z najcenniejszych sag rodzinnych jakie miałam okazje czytać. Wciąż jednak pozostają pytania bez odpowiedzi. Co stało się z Pa Saltem? Gdzie znajduje się siódma siostra? W pasjonującej opowieści, która baśniowo łączy przeszłość z teraźniejszością wszystko jest możliwe. Także to co do tej pory było jedynie marzeniem. Jak zakończą się losy wszystkich sióstr? Myślę, że odpowiedź znajdziemy dopiero na samym końcu.

"Tam gdzie jesteś" Tomasz Betcher

"Tam gdzie jesteś" Tomasz Betcher, Wyd. W.A.B., Str. 320

"Jest tylko jedna rzecz, która może wyciągnąć cię ze szponów osobistej tragedii. To świadomość, że istnieje na świecie większa tragedia. O ile otworzysz się na tyle, by dostrzec obarczonego nią człowieka."

Życie pisze różne scenariusze. Czasami otrzymujemy piękno i bogactwo, kiedy indziej mrok i odrzucenie. Czy wówczas mamy prawo wystąpić z reklamacją? A może to wyłącznie nasza wina?

Tomasz Betcher zabiera nas w przygodę, której jeszcze nigdy nie doświadczyłam. Przyznaję, że podjęty temat odrobinę mnie zaskoczył. Myślałam, że w powieściach obyczajowych zostało poruszone już wszystko co ważne, ale nie przypominam sobie książki z motywem bezdomności na pierwszym planie. Początkowo pomyślałam sobie, że to zdecydowanie nie dla mnie. A później zaczęłam czytać. I nie żałuję swojego wyboru.

Anna stanęła na życiowym zakręcie. Uciekając od męża tyrana postanowiła rozpocząć nowe życie. Zdecydowała się na sprzedaż domu ojca i wówczas jej świat uległ zmianie. Przyjazd do dawno zapomnianej rodzinnej miejscowości sprawił, że poznała mężczyznę, który pokazał jej, że życie nie musi być trudne. Wystarczy wzajemnie się wspierać. Adam, bezdomny, którego los nie rozpieszczał pozwolił uwierzyć kobiecie w szczęśliwe zakończenia. Pozwolił, by poznała na nowo drugiego człowieka i tak właśnie się stało, ponieważ Anna jako jedyna zrozumiała, że nie wygląd zewnętrzny się liczy a prawdziwa nić porozumienia i poczucie bezpieczeństwa.

Autor podejmuje w swojej powieści temat, który okazał się niezwykle ważny i cenny. Oraz ponadczasowy. Przecież bezdomność to problem współczesnego społeczeństwa, które w dużej mierze przechodzi obok tematu zupełnie obojętnie. Zapomina się, że każdy człowiek ma uczucia i przeszłość, która go ukształtowała. Nie zastanawiamy się co wydarzyło się w życiu osoby narażonej na problemy, jedynie odwracamy wzrok. Dlatego tak mocno wstrząsnęła mną ta powieść - Adam swoją postawą pokazał mi, że życie nie każdego rozpieszcza, że można spaść na dno z naprawdę dużej wysokości i nie zawsze łatwo jest się podnieść. Ale to także nie jest niemożliwe, wystarczy bardzo dużo samozaparcia.

Jest w tej historii coś co nie daje mi spokoju. Wiem, że ma w sobie kilka wad. Jest zbyt wyidealizowana, niemalże patetyczna. Sami powiedzcie, kto zastając bezdomnego w swoim domu zaprasza go do środka i gości jak równego sobie? Sama nie wiem jakby postąpiła na miejscu Anny, jednak kibicowałam jej w decyzjach. Miałam wątpliwości także co do skrajności wydarzeń - wielkich dramatów, tragedii. Owszem, mówi się że nieszczęścia chodzą parami, ale aż tak potężne? Ludzie nie biją obcych, bo ich nie lubią oraz nie stają się ofiarami w jeden dzień. Dlatego ta historia niestety nie przekonała mnie wiarygodnością. Ale to nie zmienia faktu, że nie stała mi się bliska. Wręcz przeciwnie! Polubiłam bohaterów a masa emocji, która we mnie uderzyła podczas lektury sprawiła, że nie mogłam przestać czytać!

To dobra książka mimo swoich wad. Dzielna, waleczna i silna. Pełna emocji. Pełna wzruszeń. Może faktycznie zbyt wybujała, ale ma w sobie urok, którego nie mogę jej odebrać. "Tam gdzie jesteś" zmusza do chwili refleksji, zmienia człowieka i buduje w jego głowie zupełnie inny obraz świata, który nas otacza. Nie żałuję swojego wyboru. Więcej! Mam nadzieję, że i Wy zdecydujecie się na lekturę, ponieważ jest tego warta.

wtorek, 26 lutego 2019

"Dziewczyna, która wybrała po raz drugi" Kasie West

"Dziewczyna, która wybrała po raz drugi" Kasie West, Tyt. oryg. Split Second, Wyd. Feeria, Str. 424

"Chcę żyć w świecie, w którym ludzie nie wykorzystują swoich zdolności przeciwko mnie, aby zrealizować własny plan."

A gdybyś otrzymał możliwość decydowania o własnej przyszłości? Czy wiesz jaka by była? Czy miałbyś odwagę spojrzeć na konsekwencje swoich czynów nim ostatecznie zdecydujesz?

Nowe wydanie Kasie West bardzo przypadło mi do gustu. Wciąż w tonie młodzieżowym, jednak tym razem z nutą fantastyki prowadzi nas przez niebanalną wizję świata, w którym wszystko jest możliwe. A przynajmniej możliwość decydowania o własnej przeszłości. Taki pomysł zawitał w głowie autorki, ona natomiast wykorzystała go w charakterystyczny dla siebie sposób - z lekkością i swobodą, nawiązując do ponadczasowych wartości, zapominając o słodkiej otoczce a mocno stąpając po ziemi, jednocześnie budząc w nas mnóstwo pozytywnych emocji.

Każda kolejna powieść tej autorki trafia w mój gust, jednak muszę przyznać że to właśnie seria Pivot Point najbardziej przypadła mi do gustu. Odnalazłam w niej wszystko to czego oczekuję od dobrej książki: niebanalna główną bohaterkę z którą łatwo mogłam się utożsamić, intrygującą akcję z zaskakującymi zwrotami wydarzeń oraz ukryty między wierszami morał związany z ponadczasowymi wartościami. Wszystko to owiane nutą magicznych właściwości zbudowało słodko-gorzką opowieść w dojrzałym stylu.

Pamiętacie Addison Coleman? Tak, to główna bohaterka, którą mieliśmy okazję poznać przy lekturze pierwszego tomu. Posiada niezwykłą zdolność, która umożliwia jej decydowanie o własnej przyszłości. Zanim podejmie jakąś decyzje może zapoznać się z jej konsekwencjami. Jednak posiadanie takich umiejętności nie sprawia jednocześnie, że teraźniejszość staje się prostsza. Dlatego gdy zraniona przez chłopaka i najbliższą przyjaciółkę postanawia skorzystać z zaproszenia ojca do świata Normalsów, nie spodziewa się, że to wstęp do kolejnych problemów. Czy poznany na miejscu chłopak pomoże jej na nowo spojrzeć na własne życie? A może Trevor wcale nie jest taki obcy?

Tym razem poza rozdziałami z punktu widzenia Addison otrzymujemy także możliwość spojrzenia w głąb umysłu Laili. To ona w kilku znaczących momentach przejmuje pałeczkę i umożliwia czytelnikowi zobaczyć szerszy pogląd sytuacji. Początkowo nie byłam pewna jak przyjaciółka głównej bohaterki poradzi sobie w tej roli, ale niepotrzebnie się martwiłam - West poprowadziła obie narracje jakby oddzielnie, wciąż ciągnąć najważniejsze wątki niezależnie od siebie, by dopiero w finale połączyć je we wspólną całość. Tym sposobem otrzymałam dwa intrygujące profile psychologiczne bohaterek, które w zupełnie różny sposób odnosiły się do miłości. A jednak zawsze jej pragnęły, chociaż miały opory. Jak zatem im nie kibicować? Jak nie trzymać kciuków, by w świecie pełnym nieprzewidzianych wydarzeń móc chociaż przez moment w końcu coś poczuć?

"Dziewczyna, która wybrała po raz drugi" to kontynuacja, której nie trzyma się klątwa drugiego tomu. Równie dobra co poprzedniczka zabiera nas w głąb niepowtarzalnej historii. W świecie, gdzie wszystko jest możliwe miłość jakby odchodzi na drugi plan a Kasie West po raz kolejny udowadnia, że wątki miłosne ma opanowane do perfekcji. Zsyła je jednak na drugi plan, najpierw nawiązując do reali życia. Właśnie za to uwielbiam jej powieści - za świadomość prowadzenia akcji, wiarygodną kreację bohaterów i zrównoważenie wszystkich wątków. Czy można chcieć czegoś więcej?

poniedziałek, 25 lutego 2019

"Zostały po niej sekrety" Diane Chamberlain

"Zostały po niej sekrety" Diane Chamberlain, Tyt. oryg. Secrets She Left Behind, Wyd. Prószyński i S-ka, Str. 574

"Jeśli nie myślisz o tym, co straciłaś, to może wrócić, żeby Cię ugryźć."

Bolesne problemy, dramaty po stracie matki. Czy dziecko jest w stanie udźwignąć ciężar, którego nigdy nie powinno doświadczyć? Czy poradzi sobie w tej niecodziennej sytuacji?

"Prawo matki" głośna powieść wysoko cenionej Diane Chamberlain doczekała się kontynuacji w postaci "Zostały po niej sekrety". Pojawiło się zatem pytanie - czy książka dorówna swojej poprzedniczce? Czy pociągnie temat w równie intensywnym stopniu? Czy ponownie zaskoczy i zmusi do myślenia? Odpowiedź na każde pytanie brzmi: tak. Autorka wie jak skierować swoją opowieść, by wciąż zbierać rzesze fanów poprzez trudne, ciężkie motywy, nie rzadko balansujące na granicy tabu. Pojawia się zatem kolejne pytanie - czy czytać bez znajomości poprzedniczki? Nie, ponieważ nie otrzymacie pełnego obrazu a ten jest w tym przypadku niezwykle ważny.

Powracamy do rodziny Lockwood. Dziewiętnastoletnia Maggie wychodzi z więzienia po pożarze, który spowodowała. Teraz musi zmierzyć się z odrzuceniem i brakiem akceptacji. W końcu doprowadziła do tragicznych wydarzeń, których nikt nie rozumie. Zginęli ludzie. Teraz dziewczyna nie potrafi odnaleźć  w sobie nic poza rosnącym poczuciem winy. W końcu znała Keitha a on także ucierpiał i nie potrafi poradzić sobie ze skutkami pożaru. Czy zatem Maggie odważy się spojrzeć mu w twarz? 

Trudne tematy podjęte w tej powieści wydają się nie mieć końca. Chociaż to typowa powieść obyczajowa na której pierwszym planie króluje przede wszystkim ludzka słabość i dramaty przeszłości oraz nieprzemyślanych wyborów - wszystko to połączone próbą odbudowy straconego życia i realnymi wydarzeniami zbliżają nas do bohaterów i ich historii. Poparzony Keith, który nie radzi sobie z aktualną sytuacją dostaje kolejny cios od losu, gdy ginie jego matka. Bez śladu. Zagubiony, porzucony, nieświadomy kolejnych kroków, które musi wykonać prowadzi czytelnika do spotkania z Maggie i odkrycia zaskakującej tajemnicy swojej matki. To wszystko z biegiem fabuły składa się na logiczną całość, intrygująco rozwiniętą w finale.

Jedyne co może do siebie nie przekonywać to tempo akcji. Niespieszna, czasami boleśnie powolne nie koliduje z przedstawianymi wydarzeniami, ale nie ukrywam, że większa dynamika na pewno lepiej byłaby przeze mnie odebrana. To jednak typowy znak rozpoznawczy dla książek tej autorki, można zatem się przyzwyczaić. 

"Zostały po niej sekrety" to niestandardowa saga rodzinna, która nie ucieka od wielkich dramatów. Niespełnione nadzieje, tragiczna przeszłość, wewnętrzne demony - to wszystko uderza w czytelników z siłą pocisku, by obudzić wiele skrajnych emocji. Dzięki temu powieść staje się intrygująca i pełna ukrytych znaczeń, dokładnie tak jak pozostałe książki autorki. Jeśli już teraz chcecie wiedzieć jak potoczą się dalsze losy rodziny Lockwood - powieść czeka właśnie na Was.

"Piękno, które pozostanie" Ashley Woodfolk

"Piękno, które pozostanie" Ashley Woodfolk, Tyt. oryg. The Beauty That Remains, Wyd. We Need YA, Str. 400

"Życie i śmierć są przypadkowe, że nie mamy kontroli nad niczym, tylko nad tym jak sobie z tym wszystkim poradzimy."

Współczesne problemy jeszcze nigdy nie zostały poruszone w tak emocjonalny sposób. Jeszcze nigdy tyle tragedii nie spotkało się w jednej powieści. Czy debiutancka powieść Ashley Woodfolk okaże się jedna z lepszych książek swojego gatunku?

Książka przemawia do czytelnika przede wszystkim przez fakt, że chociaż można wyczuć w niej mnóstwo osobistych doświadczeń jest otwarta na czytelnia. Ukazuje całą prawdę podjętego tematu, podświadomie uczy, motywuje, prowadzi przez trudne choć jednocześnie współczesne tematy w zrozumiały i prosty sposób. Nie każdy potrafi w tak świadomy sposób kreować wątki przeplatane między tragedią a zwyczajnym życiem, więc tym bardziej śmiało mogę napisać, że Ashley Woodfolk wykonała kawał dobrej roboty.

Jeśli zatem mówimy o problemach, kogo będą one dotyczyły? Autumn, Shay i Logan. To ta trójka chodząc do jednej szkoły jedynie mija się na korytarzach. Wydaje się zatem, że nic ich nie łączy. Może poza muzyką. I stratą. Jednak oni o tym nie wiedzą. Zamykają się we własnym bólu nie dostrzegając kogoś, kto być może podzieli ich troski. Gdy dotknęła ich tragedia, nagle to co kochali najbardziej przestało im wystarczać. Muzyka odeszła w niepamięć, do czasu gdy jeden zespół połączył tą dwójkę nieodwracalnie. Co się wydarzyło i jakie dramaty zrujnowały ich życie? Przekonajcie się sami.

Jedno jest pewne - różnorodności motywów nie zabraknie. Woodfolk porusza problemy rodzinne, emocjonalne oraz aktualne teraz motywu LGBT. Ból po stracie i walka o to, by pozostać na powierzchni łączy trójkę nieznanych sobie osób w niebanalnym stylu. Bardzo szybko przekonałam się, że Autumn, Shay i Logan to indywidualne charaktery, charyzmatyczni bohaterowie, którzy wiedzą czego chcą i nie boją się wyrażać głośno swoich opinii. Polubiłam każdego z osobna, trzymałam kciuki za ich szczęście, ponieważ w ich życiu widziałam także cząstkę siebie. Tak właśnie zadziałała autorka - mimo różnorodności stworzyła jedną kompletną całość. W sam raz dla każdego, bez podziału, kategorii i zbędnych wyborów.

Czyta się dobrze, praktycznie nie można oderwać się od fabuły. Lekkość stylu, proste dialogi i dużo emocji przypadają do gustu każdemu kto stawia przede wszystkim na swobodę czytania. Podział na narrację głównych bohaterów ułatwił poznanie sposobu ich rozumowania a emocje skrywane głęboko w ich sercach szybko stały się mi bliższe niż sami bohaterowie. Dlatego jestem pewna, że wielu z Was odnajdzie w tej powieści to co najważniejsze - ja tak zrobiłam i jestem zachwycona ze swojego wyboru.

Tak, to naprawdę znakomita książka. Odważna, nietypowa, poruszająca tyle ważnych tematów, że czasami serce nie nadąża za rozumem podczas lektury. "Piękno, które pozostanie" jest powieścią, którą powinien poznać każdy czytelnik poszukujący czegoś więcej, ukrytego znaczenia w nurcie New Adult. Jednoczy ich muzyka, dzieli tragedia a emocje nie mają końca. Ta powieść udowadnia, że wystarczy chwila, by zmienił się cały świat. W jaki sposób? Przekonajcie się sami.

niedziela, 24 lutego 2019

"Kobiety z bloku 10. Eksperymenty medyczne w Auschwitz" Hans Joachim Lang

"Kobiety z bloku 10. Eksperymenty medyczne w Auschwitz" Hans Joachim Lang, Tyt. oryg. Die Frauen von Block 10. Medizinische Versuche in Auschwitz, Wyd. Marginesy, Str. 368

"O tym, co się wydarzyło w Auschwitz, wiedzą tylko ci, którzy tam byli."

Czasami niewiedza jest darem. Czasami zapomnienie bywa zbawienne. Jednak czy można zapomnieć o czymś co tak boleśnie odznaczyło się w pamięci?

Powyższa książka to nowe, rozszerzone wydanie, które porusza do głębi. Z głębią przekazu i bez żadnych upiększeń opowiada o ginekologicznych eksperymentach medycznych, dokonywanych na kobietach w Auschwitz. Sama zapowiedź tematu potrafi szokować i budzić skrajne emocje. Jednak dopiero znajomość tekstu sprawia, że nieświadomy czytelnik staje oko w oko z ponurą, brutalną przeszłością. 

To co wydarzyło się w Auschwitz wiadome jest tylko tym, którzy tam przebywali. To oni dziś przekazują nam świadectwo podparte słowami, które szokuje tak bardzo, jak to tylko możliwe. Bezwzględność, okrucieństwo, wyzbycie się człowieczeństwa - to wciąż podstawowe zwroty, które słyszymy z ust poszkodowanych. Jednak wciąż potrzebujemy tej wiedzy, wciąż musimy powracać do tych wydarzeń, by wiedza ta nie przepadła. Abyśmy zawsze pamiętali. Chociażby o tych kobietach, które padły ofiarą szaleńca ginekologa, który bez zahamowań przeprowadzał eksperymenty w swojej dziedzinie na blisko ośmiuset kobietach. Przeżyło trzysta, które odważyło się głośno powiedzieć o piekle, które przeszły.

To wyjątkowa książka. Nie tylko pod względem ważnych faktów, ale i samej formy przekazu. Chociaż przybiera formę opisującą konkretne, prawdziwe wydarzenia przepełniona jest masą skrajnych emocji, przez co obraz nie traci na ostrości, nie nuży jedynie zbieraniną suchych informacji a żyje w sercu i głowie czytelnika nawet na długo po skończonej lekturze. 

Na każdej stronie dostrzec można prawdę płynącą z czytanych słów podpartą dowodami, które akurat w tej sytuacji okazały się niezbędne. Ciężko bowiem uwierzyć w autentyczność informacji, które otrzymujemy przez ich przerażający wydźwięk. Wszystko zaczęło się w tytułowym Bloku 10, miejscu które gromadziło kobiety wytypowane do eksperymentów. Nieświadome działań ani ich konsekwencji zmuszane były do fantazyjnych zabiegów sterylizacyjnych samozwańczego ginekologa oraz wielu innych absurdalnych zabiegów, które niczego nie wnosiły.

Bez wątpienia to wstrząsająca lektura. Uważam jednak, że nie można przejść obok niej obojętnie. Mimo strachu przed tym co zamknięte zostało na stronach powieści Langa obowiązkiem jest poznać dramat kobiet, których nikt nie pytał o zdanie. "Kobiety z bloku 10. Eksperymenty medyczne w Auschwitz" to także umiejętne połączenie tekstu z konkretnymi faktami. W tej książce dowiecie się nie tylko jakie działania zostały podjęte, ale co stało się z bohaterkami oraz ich oprawcami. Bliżej przyjrzycie się tematom tabu w obozowych warunkach - relacjom damsko-męskim oraz homoseksualizmowi. Zatem do dzieła: poznajcie prawdę o przeszłości. Przygotujcie się jednak, że spadną na Was nieoczekiwane emocje z którymi naprawdę ciężko będzie sobie poradzić. Wiem to z własnego doświadczenia.

"Pozwól mi wrócić" B.A. Paris

"Pozwól mi wrócić" B.A. Paris, Tyt. oryg. Bring Me Back, Wyd. Albatros, Str. 320

"W moim umyśle jest jednak mrok, który się nie rozprasza."

Ona zaginęła. On nie powiedział całej prawdy. Teraz przeszłość powraca ze zdwojoną siłą. Czy można oszukać przeznaczenie?

B.A. Paris to autorka, która zdobyła uznanie wielu czytelników dobrze skonstruowanym thrillerem psychologicznym "Za zamkniętymi drzwiami". Przyznaję, że i ja wówczas dałam się porwać fali zachwytu, ponieważ faktycznie spędziłam przy tamtej książce miłe i - co najważniejsze - zaskakujące chwile. Idąc za ciosem decydowałam się na kolejne książki autorki i tak w moje ręce trafiło jej najnowsze dzieło. Od razu zatem pojawiło się pytanie: czy dorówna swoim poprzedniczkom?

Nie zmienia się styl autorki, co moim zdaniem jest w tym wszystkim najważniejsze. Powoli, bez żadnego pośpiechu angażuje się przede wszystkim w ciężki klimat swojej powieści, wiszącą w powietrzu tajemnice oraz subtelne stopniowanie akcji. Wszystkie te elementy połączone w jedną całość są niezbędne w przypadku gatunku, w którym pisze autorka. I tutaj na pewno Paris radzi sobie doskonale - wodzi czytelnika za nos, podrzuca mylne tropy, wciąż udowadnia, że jeszcze niewiele wiemy.

Z  fabułą jest podobnie. Wciągająca, niby przyziemna, z tematem który mógłby rozegrać się w prawdziwym życiu, a jednak jest ten dreszczyk niepewności, przekonanie, że nie dostrzegamy jednego niewielkiego elementu, który wraz z biegiem fabuły wszystko odmieni. Historia podzielona na dwa wątki czasowe - teraz oraz dwanaście lat wcześniej, opowiada losy mężczyzny, który utracił ukochaną dziewczynę. Fin i Layla, młodzi i nieprzytomne w sobie zakochani, wyjechali na wakacje do Francji. Jednak zanim dojechali na miejsce ona zniknęła. A on nie powiedział policji całej prawdy. Teraz, po latach, ponownie buduje trwały związek. Co zaskakujące - z siostrą jego zaginionej dziewczyny. Nie spodziewa się, że już niedługo otrzyma wiadomość, która zmieni wszystko.

To co równie dobrze wychodzi Paris, to kreacja bohaterów. Już wielokrotnie udowodniła, że nie można od razu przywiązywać się do postaci a jej najnowsza powieść tylko potwierdza, że każdy potrzebuje czasu. nagle okazało się, że ci dobrzy zmieniają się w złych, a źli mają coś więcej do powiedzenia. Dopiero z biegiem fabuły poznacie wszystkie sekrety oraz całą ich historię i dopiero łącząc wszystkie fakty zrozumiecie jaką rolę każdy odgrywa w tej tragedii. Przyznaję, że ja jestem zadowolona z takiego obrotu sprawy i z ciekawością śledziłam krok każdego bohatera.

To co budziło przestrach w głowie głównego bohatera, to brak ostatecznego zakończenia jego przeszłości. Wisząca w powietrzu tajemnica potęgowała rosnący w nim obłęd, sprawiała, że nie potrafił zapomnieć. Z Laylą połączyła go miłość, z Ellen - jej siostrą - potrzeba bycia. Te dwa skrajnie różne światy przewartościowały cały świat Fina i sprawiły, że już sam nie wiedział po której ze stron się opowiedzieć. Taki sam chaos pojawia się w głowie czytelnika, który śledząc jego losy sam już nie wie komu kibicować. I właśnie to w tym wszystkim jest najlepsze - wewnętrzne rozdarcie, które zaprowadzi nas do niebanalnego finału.

"Pozwól mi wrócić" to kolejny udany thriller psychologiczny spod pióra B.A. Paris. Serce kłóci się z umysłem. Przeszłość nie powala o sobie zapomnieć. Co tak naprawdę wydarzyło się dwanaście lat temu? Dlaczego Fin nie wyznał prawdy? Decydując się na lekturę poznacie odpowiedzi nie tylko na te pytania, ale staniecie oko w oko z prawdziwym wyzwaniem. Czy rozwiążecie zagadkę przed ekscytującym finałem?

"Addicted. Podwójna pokusa" Krista Ritchie, Becca Ritchie

"Addicted. Podwójna pokusa" Krista Ritchie, Becca Ritchie, Tyt. oryg. Addicted for Now, Wyd. W.A.B., Str. 560

"Jeśli nie kochasz siebie, to jak możesz oczekiwać, że pokocha cię, ktoś inny?"

Kiedy uzależnienie sięga zenitu, wiadomo już że będzie źle? Co więc począć, gdy dwie pogrążone w mrokach własnych demonów osoby znajdują się tuż na przeciw siebie?

Pierwszy tom serii duetu autorskiego był dobry. Wciągający, intrygujący, niebanalny. Muszę jednak przyznać, że kontynuacja zaskoczyła mnie jeszcze bardziej i podniosła poprzeczkę poprzedniczce. Działo się znacznie więcej, akcja była bardziej dynamiczna, bohaterowie jakby bardziej świadomi. Wszystko to podbiło stawkę i sprawiło, że ponownie spędziłam przy lekturze Ritchie kilka dobrych godzin.

To ścisła kontynuacja pierwszego tomu, więc nie odnajdziecie się za dobrze jeśli nie znacie wcześniejszych losów bohaterów. Właściwie akcja podejmuje wątek w miejscu finału ostatnich wydarzeń. Loren Hale wraca do domu z odwyku, jednak wciąż boi się wyzwania. Nie wie czy uda mu się wytrwać w swoich postanowieniach. Na całe szczęście u swojego boku ma Lily Calloway, ukochaną dziewczynę dla której chce się zmienić. Jednak ona również ma swoje uzależnienia i teraz, gdy jej chłopak wrócił do domu znacznie trudniej będzie się jej powstrzymać. Niedługo ich mroczne sekrety staną pod groźbą ujrzenia światła dnia. Czy to wyzwanie udowodni, że razem pokonają wszystkie przeciwności?

Na pewno to jedna z bardziej nietypowych serii jakie mogłam czytać. Problem uzależnienia został podjęty z nowej, dość oryginalnej strony i czytelnik, który się tego nie spodziewa, może czuć się zaskoczony. Wiem to z własnego doświadczenia, ponieważ pierwszy tom tak naprawdę był dla mnie wprowadzeniem i oswojeniem się z nietypową sytuacją. Jednak teraz gdy znam bohaterów, ich problemy i troski nie mogłabym od tak się z nimi rozstać. Duet autorski dał popis swoich umiejętności tworząc ciekawe portrety psychologiczne obu głównych bohaterów, pozwolił na moment wejść do ich głowy oraz zrozumieć jak radzą sobie ze swoimi demonami. To wszystko za sprawą przyjemnej pierwszoosobowej narracji ze strony Loren i Lily.

W tym tomie pojawia się także więcej osobistych problemów związanych z przeszłością głównych bohaterów. Szczególnie Loren staje pod lupą, gdy jego nieciekawa relacja z ojcem i przełożenie doświadczeń na współczesne życie oraz postrzeganie miłości. Tym samym na równi z dobrze i spostrzegawczo potraktowanym problemem uzależnień pojawia się tematyka trudnych emocji, problemów w nawiązywaniu relacji oraz radzeniu sobie z przeszkodami, gdy coś tak osobistego wychodzi na jaw i nagle cały świat widzi nas z zupełnie nowej perspektywy. 

"Addicted. Podwójna pokusa" to książka pełna osobistych demonów. Niebanalna, dobrze napisana historia New Adult z ładnie poprowadzonym wątkiem psychologicznym sprawia, że książka czyta się praktycznie sama. Dużo emocji, ciekawa fabuła i intrygujące zwroty akcji to podstawowe atuty, których znajdziecie jeszcze więcej, gdy zdecydujecie się na lekturę. Według mnie - jedna z ciekawszych propozycji swojego gatunku.

sobota, 23 lutego 2019

"Grzesznik" Artur Urbanowicz

"Grzesznik" Artur Urbanowicz, Wyd. Gmork, Str. 473

"Grunt to konkrety. Niezdecydowanie i wątpliwości są dla miękkich gości."

A gdybyś tak stanął oko w oko z prawdziwym złem? Czy odważyłbyś stawić się mu czoła? Czy przerażenie pozwoliłoby ci wykonać choć jeden krok w nieznane?

Po fenomenalnej powieści Artura Urbanowicza "Inkub" zdecydowałam się pójść za ciosem i sięgnąć po kolejną powieść autora. Nigdy wcześniej nie udało mi się odnaleźć autora powieści grozy, który trafiłby nie tylko w mój gust, ale także porządnie mnie przestraszył. Okazało się, że niepotrzebnie szukałam daleko, w zagranicznych autorach, gdy coś fantastycznego czekało na mnie tuż obok. Najpierw "Gałęziste", następnie "Inkub" teraz "Grzesznik" - wszystkie te lektury nieodmiennie mnie fascynowały i przerażały tak, że w nocy miałam prawdziwe koszmary!

Marek Suchocki "Suchy" nie ma sobie równych. To on twardą ręką rządzi suwalskim półświatkiem. Jako szef mafii nie boi się niczego. Nie lubi także, gdy ktoś mu zagraża. Dlatego, gdy pojawiają się pierwsze pogłoski o uwolnieniu z więzienia Grzesznika, jego największego konkurenta, Marek nie pozostaje bierny. Suchy był bezwzględny a przy tym bezczelnie arogancki. Myślał, że cały świat leży u jego stóp. Nie spodziewał się, że może przegrać. I właśnie to zmieniło cały jego świat - odebranie władzy, poczucia bezpieczeństwa jego rodziny, utraty zdrowia psychicznego. Postanowił więc walczyć, co mu bowiem pozostało?

Pierwsze strony powieści nie przywodzą na myśl powieści grozy a raczej prostą historię sensacyjną, w której poznajemy Suchego  każdej możliwej strony. Jako zaskakująco dobrego szefa. Wyjątkowego człowieka. Cierpliwego członka rodziny, który wytrzymuje wszystkie wady swoich najbliższych. Nie szefa mafii, nie osobę bez serca a kogoś z krwi i kości. Być może podobnego do nas samych. Taki zabieg jednak absolutnie nie odejmuje historii kolorytu. Wręcz przeciwnie! Mydli oczy, rozleniwia akcję, sprawia że czytelnik przez moment skupia się nie na tym co najważniejsze, by w kluczowym momencie przeżyć prawdziwe zaskoczenie. Bowiem Suchy szybko zjednuje sobie naszą sympatię do tego stopnia, że gdy z biegiem akcji w polu jego widzenia zaczynają pojawiać się zjawiska nadnaturalne, także my chcemy wierzyć, że to wszystko nie ma sensu.

Jednak to nie do końca prawda. Zdążyłam już poznać styl autora, by wiedzieć, że ten pozostawia wszystko to co dobre na koniec. Dlatego pozorom nie ma końca, wszystko to co wydaje nam się prawdziwe i namacalne jest tylko ułudą, która rozwiewa się wraz z rozwojem co raz to bardziej przerażającej historii. Możecie więc spodziewać się na swojej drodze prawdziwych momentów grozy, ślepych zaułków i tajemnic oraz demonów, prawdziwego nieopisanego zła, które w kluczowym momencie sprawi, że dreszcz przerażenia nie będzie miał końca.

Gangster, który nagle stanął w obliczu prawdziwego zła. Demon kontra demon. Prawdziwe zachwianie granic między naturalnością a zjawiskami paranormalnymi. Właśnie to czeka na Was w "Grzeszniku". Fenomenalna historia osadzona w niebanalnym motywie przewodnim, która manipuluje umysłem czytelnika i wciąga go w zaskakującą grę psychologiczną. Przerażająca do granic możliwości, zaskakująca i z finałem, który ponownie wywróci wszystko do góry nogami. Masa sprzecznych emocji zamknięta w powieści, obok której nie sposób przejść obojętnie.

piątek, 22 lutego 2019

"Mów szeptem" Agnieszka Olejnik

"Mów szeptem" Agnieszka Olejnik, Wyd. Kobiece, Str. 328

"Dopiero kiedy wracał do domu, w którym pochrapywała pijana babcia, uświadomił sobie, że przeżywa coś takiego po raz pierwszy. Pierwszy raz w życiu ktoś powiedział mu, że lubi z nim rozmawiać. To brzmiało prawie jak "lubię cię"."

Dwójka zagubionych bohaterów stanęła naprzeciw siebie w najbardziej potrzebnym dla nich momencie. Jednak czy to wystarczy, by wyrwać ich z mroku problemów? Czy zdołają uratować siebie nawzajem?  "Mów szeptem" odpowie na wszystkie pytania.

Początkowo pomyślałam sobie: "historia jakich wiele". W końcu ile można czytać o dwójce zagubionych nastolatków, którym życie dało w kość? Jednak coś przyciągało mnie do tej książki mimo moich przekonań i w końcu postanowiłam zaryzykować - na całe szczęście! Otrzymałam bowiem historię tak piękną i przejmującą, której zupełnie się nie spodziewałam. A która utwierdziła mnie w przekonaniu, że nie ma książki takiej jak wszystkie. Każda - jak się okazało - jest wyjątkowa.

Piękna, przejmująca, do bólu prawdziwa opowieść o młodych ludziach, z którymi wielu wchodzących w dorosłe życie czytelników będzie mogło się utożsamić. Niepewni świata, wycofani, samotni przez obowiązki, które spadły na nich bez pytania przypominają losy każdego z nas - człowieka, który stanął na rozdrożu i chociaż świat stoi przed nim otworem, boi się zrobić krok na przód. Autorka fantastycznie ujęła ten punkt zawahania, to wewnętrzne rozdarcie widoczne w kreacji obu głównych bohaterów, które zapoczątkowało proces kolejnych wydarzeń.

Początkowo wszystko rozpoczyna się banalnie. W prowincjonalnym liceum w Stawach pojawia się Madelaine Robson, nowa uczennica. Zamknięta w sobie, nieśmiała, nieufna. Wyróżniająca się jedynie nietypowym ubiorem. I to właśnie ona skupia na sobie uwagę Witka, miłośnika Szekspira i geniusza matematycznego. Chłopak posiadając nietypowy dar od razu widzi w dziewczynie swoją bratnią duszę. Widzi słowa jako kolory a Magdę jako kogoś, kto być może przerwie jego niechęć do zawarcia związku. Tylko czy obydwoje zrozumieją, że ucieczka przed miłością jest także cierpieniem?

Co to była za historia! Nieprzewidywalna, zaskakująca, pewna swego. Miejscami także niebezpieczna. Autorka sprytnie zmyliła mnie wstępem w typowo młodzieżowej odsłonie, by za moment wkroczyć na scenę z pomysłowo wykreowanym wątkiem kryminalnym, który w finale mocno mną wstrząsnął. Jednak od początku zaintrygowana historią nie mogłam oderwać się od wydarzeń, które niespodziewanie stają się centralnym punktem Magdy i Witka. Stają oni bowiem na pierwszej linii zbrodni, która w każdym kolejnym etapie co raz mocniej ich ze sobą wiąże i budzi masę skrajnych emocji.

Zachwycający portret psychologiczny obu bohaterów, wejrzenie w głęb niebanalnych osobowości oraz akcja, która dynamicznie porusza się do przodu wciąż zaskakując i pozostawiając mnóstwo sprzecznych sygnałów, by w końcowym efekcie mocno wstrząsnąć czytelnikiem. "Mów szeptem" uczy, nie tylko młodzież, ale i dorosłych, jak postrzegać problemy nie tylko te związane z innością. To wielka lekcja dla każdego czytelnika, przejmująca i niezwykle dojrzała, która - jestem tego pewna - wzbudzi u każdego zachwyt dorównujący mojemu. Najlepsza propozycja książki dla młodzieży jaką mogłam sobie wybrać.


środa, 20 lutego 2019

"Po drugiej stronie" Agnieszka Janiszewska


"Po drugiej stronie. Tom I" Agnieszka Janiszewska, Wyd. Novae Res, Str. 296
"Po drugiej stronie. Tom II" Agnieszka Janiszewska, Wyd. Novae Res, Str. 360

"Ludzie powinni pobierać się z miłości. Wszystkie inne powody są jedynie wyrachowaniem i nie przyniosą nikomu szczęścia."

Nowe życie, nowe miejsce, jednak stare wspomnienia. Czy bohaterowie najnowszej powieści Agnieszki Janiszewskiej uporają się z przeszłością, by móc zacząć żyć nie patrząc wstecz?

Po raz kolejny autorka zabiera nas w pasjonującą podróż przez meandry ludzkich emocji opowiadając o tym, co boli nas najbardziej. Snuje swoją sagę rodzinną utrzymaną w klimacie powieści obyczajowej i nawet na moment nie pozwala zapomnieć o prawdziwym życiu, które na swojej drodze spotyka równie wiele dramatów co przyjemności. Dzięki temu jej historia jest prawdziwa, wiarygodna i łatwo można przełożyć ją na nasze własne życie, zastanawiając się ile wspólnego możemy mieć z główną bohaterką.

Chociaż powyższa seria podzielona jest na dwie części, uważam że stanowią one kompletną całość i nie powinno się ich rozdzielać. Opowiadają ciągiem losy bohaterów i dopiero w finalnym tomie rozwiązują wszystkie wątki, więc jako zamknięta dylogia nie powinna być rozdzielana poza wytyczonym porządkiem chronologicznym. Musicie jednak wierzyć, że cała opowieść jest na tyle wciągająca i obiecująca jeśli chodzi o kolejne rozwiązania losów głównej bohaterki, że czyta się ją w oka mgnieniu i nawet nie wiadomo kiedy oba tomy są już za nami.

Plusem są wcześniej wspomniane postacie - realne i złożone. Tak samo jak my popełniają błędy, nie potrafią wybrać stając na rozdrożu, martwią się na zapas i zostawiają za sobą przeszłość, o której najchętniej by zapomnieli. To zbliża ich do czytelnika a i sympatia od razu pojawia się przy pierwszym spotkaniu Blanki Miller, której małżeństwo ostatecznie się skończyło. Dlatego dziś, z końcem sierpnia 1996 roku kobieta powraca z Poznania do Warszawy, by zbudować dla siebie i swoich dzieci nową przyszłość. Nie spodziewa się jednak, że już niedługo córka jej nieżyjącej przyjaciółki i nietypowy pamiętnik wywrócą jej świat do góry nogami.

To co cenię w powieścią autorki to powrót do niedalekich czasów a jednak w moim odczuciu najlepszych. Nie było wówczas tak masowo wykorzystywanej technologii, człowiek nie zatracał się w wirtualnym świecie a patrzył na otaczających go ludzi i świat bardziej świadomie niż aktualnie. Właśnie to za każdym razem przekazuje mi Agnieszka Janiszewska - głębię życia, świadomość siebie, porzucenie otoczki sztucznego funkcjonowania na rzecz prawdziwych działań. Popiera to zawsze wspaniałym powrotem do przeszłości za sprawą pamiętników bohaterów. To dzięki nim odkrywamy wiele tajemnic i emocji, które dopełniają obrazu wiarygodności.

Innymi słowy to opowieść, która na pewno trafi do serca czytelnika poszukującego prawdy i emocji. Poznacie historię zawiedzionej przyjaźni i nieodwzajemnionej miłości oraz błędów, które mimo przeszłych wydarzeń, dziś odgrywają kluczową rolę. "Po drugiej stronie" to piękna powieść, która porusza wiele wartościowych tematów. Czy Blanka poprzez dziennik swojej przyjaciółki zrozumie popełnione błędy? Czy stanie oko w oko z przeszłością? Czy uchroni swoje dzieci znając konsekwencję czynów? Przekonajcie się sami!

"Splątane marzenia" Denise Hunter

"Splątane marzenia" Denise Hunter, Tyt. oryg. Honeysuckle Dreams, Wyd. Dreams, Str. 352

"Myślę sobie, że to będzie takie samo zobowiązanie, jak w przypadku każdego innego małżeństwa. Bez względu na to, jakie czekają nas wyzwania, razem, we dwoje, ze wszystkim się uporamy."

Kiedy los postanawia nam namieszać w życiu, nie pyta o zgodę. Wkracza na scenę, porządnie przemeblowuje to co udało nam się zbudować i tylko pozostaje czekać, jakie konsekwencje będzie to ze sobą niosło.

Denise Hunter to jedna z tych autorek, których książki bardzo lubię. Nie są to powieści najwyższych lotów, ale bogate w życiowe doświadczenia, typowo obyczajowe, zawsze z ładnie nakreślonym motywem romantycznym. To wystarczy, aby dostarczyć mi sporej dawki radości przy historii, która wzbudza emocje i zbliża mnie do głównych bohaterów.

To już drugi tom niezależnej serii Copper Creek, więc śmiało może sięgać po książki bez zachowania chronologii. Owszem, dobrze jest znać wcześniejszą część, ponieważ starzy bohaterowie powracają na drugim planie, jednak nie jest to obowiązek a i bez tego na pewno docenicie przyjemność czytania. Aktualni główni bohaterowie są uroczy, sympatyczni i bardzo ludzcy - popełniają błędy jak każdy z nas, decydują się na zaskakujące pomysły i mają w sobie odwagę je realizować w imię prawdziwej przyjaźni, której definicje Hunter kreśli w swojej powieści w naprawdę wyjątkowy sposób.

Jednak wydźwięk samej historii początkowo może wydawać się trochę smutny. Samotny ojciec, który niedawno stracił żonę, Brady Collins, radzi sobie ze stratą zamykając się we własnym warsztacie samochodowym. Nie spodziewa się, że już niedługo rozegra się prawdziwe piekło, gdy na jaw wyjdzie, że Sammy nie jest jego biologicznym synem. Nagle odzywają się bogaci dziadkowie chłopca i zrobią wszystko, by zabrać go do siebie. Rozpocznie się więc dramatyczna walka o prawa do opieki a jedynym ratunkiem dla Brady'ego będzie jak najszybciej zawarcie związku małżeńskiego. Tylko czy przyjacielski gest Hope Daniels będzie tylko przykrywką?

Słodko-gorzka opowieść o bólu i stracie, odkupieniu i nadziei na lepsze jutro zabiera nas w podróż pełną emocji. Przygotujcie się zatem na łży wzruszenia oraz chwile radości, ponieważ w tej książce po burzy być może przyjdzie nadzieja na promienie słońca. Szybkie małżeństwo w celach ratunkowych to pomysł, który już kiedyś przewinął się w jakiejś powieści, ale jestem pewna, że nie w tak uroczy i radosnym stylu jak w przypadku Hope i Brady'ego. To oni są jasnym punktem tej książki i nić przyjaźni, która ich łączy jest naprawdę zachwycająca. Nie dziwię się zatem, że przerodziła się w miłość. Nie mogło być inaczej.

"Splątane marzenia" to gwarantowana radość czytania. Nie po raz pierwszy Denise Hunter udowodniła, że potrafi rozkochać w swoich powieściach swoich czytelników. Słodkości i uroczych chwil na pewno nie zabraknie, ale mimo wszystko wciąż czuję, że to mało i mam nadzieję, że otrzymam od autorki jeszcze więcej podobnych powieści. Dużo radości i ponadczasowych motywów związanych ze stratą i odkupieniem, które tutaj konkurują z lękiem przed przyszłością i walką z prawdziwym wyzwaniem. Polecam wszystkim tym, którzy potrzebują wytchnienia i szukają prostych, niezobowiązujących, choć jednocześnie bardzo wciągających historii.

wtorek, 19 lutego 2019

"Stróż krokodyla" Katrine Engberg

"Stróż krokodyla" Katrine Engberg, Tyt. oryg. Krokodillevogteren, Wyd. Zysk i S-ka, Str. 400

"Nie jestem szaleńcem, jestem jednym z was. W przyrodzie musi być równowaga. Równowaga, między tym, co żywe, a tym, co martwe."

Jednego dnia wszystko się zmienia. Nagle życie bez trosk zmienia się w prawdziwą zbrodnię, gdy ktoś przypadkiem odkrywa ciało. Co będzie dalej? Jak potoczy się historia poszukująca mordercy?

Powieść kryminalna w wykonaniu Katrine Engberg zdobyła rozgłos w Danii. Zachwycano się jej stylem oraz samą historią, dlatego i ja postanowiłam dać jej szansę i z ciekawością przyjrzałam się historii osadzonej w moim ulubionym gatunku. Co otrzymałam? Obraz dobrze przedstawionej zbrodni, ciekawe zwroty akcji i pościg za mordercą, który nie chce wyjść z ukrycia.

Poranek zwyczajnego dnia miał być dla Gregersa Hermansena kolejną rutyną. Nie spodziewał się, że wszystko zmieni się, gdy zajrzy do mieszkania w jego kamienicy. Uchylone drzwi budzą jego niepokój, ciało młodej kobiety które odkrywa - paniczny strach. Rozpoczyna się śledztwo a pierwszy trop prowadzi do Esther, właścicielki kamienicy i autorki kryminałów. Fabuła jej książek zaskakująco blisko przypomina wydarzenia sprzed chwili. Dlaczego morderca zdecydował się na taki krok? Co wspólnego ma fabuła powieści z prawdziwym życiem?

Historia Engberg to powolny pościg za tajemniczym mordercą, który wydaje się pogrywać sobie ze służbami, które go ścigają. Nic nie robi sobie z niebezpieczeństwa i nawet na moment nie ujawnia rąbka tajemnicy o swojej prawdziwej tożsamości. Możemy zatem domyślać się jedynie kto z nowo poznanych postaci stoi za zbrodnią i jakimi motywami mógł się kierować. Takie wyzwania stawia przed nami autorka, która chociaż pisze ciekawie, trochę za bardzo skupia się na niepotrzebnych opisach. Buduje jednak napięcie, niepewność i ciekawość, które utrzymują zainteresowanie czytelnika.

W kameralnym gronie dwójka inspektorów - Jeppe Korner i Anette Werner - walczą o to, by jak najszybciej rozwikłać zagadkę. Są ciekawymi postaciami, które czasami przejawiały zwykłe ludzkie wady, ale miło spędziłam czas w ich towarzystwie i cieszę się, że poznałam ich w akcji. Podejrzewam, że w kolejnych tomach autorka bliże przybliży nam ich życie prywatne, więc jedynie mogę się domyślać, że następne sprawy, które przed nimi staną będą jeszcze bardziej zakręcone.

"Stróż krokodyla" to przesycony atmosferą starej Kopenhagi wciągający kryminał. Liczne zwroty akcji zaskakują pomysłowym połączeniem fikcji z rzeczywistością. Jedna zbrodnia zastrasza mieszkańców małej kamienicy i budzi wątpliwość policjantów prowadzących śledztwo. W powietrzu wisi tajemnica, która zmrozi krew w żyłach. Za rogiem czai się morderca. On nie odpuści. Czy odważycie się wkroczyć do świata, w którym każde słowo ma podwójne znaczenie?

"Łabędź i szakal" J.A. Redmerski

"Łabędź i szakal" J.A. Redmerski, Tyt. oryg. The Swan & the Jackal, Wyd. Niezwykłe, Str. 306

"Przeszłość mnie ukształtowała, uformowała mnie w potwora. Potwora z zadręczonym sercem i martwą duszą."

Czy łatwo skreślić człowieka? Naznaczyć go mianem mordercy i zamknąć w czeluściach mroku? A może brutalna gra to tylko przykrywka dla kogoś, kto także posiada serce?

J.A. Redmerski swoją serią W towarzystwie zabójców, łamie wszystkie znane nam do tej pory schematy. To co dzieje się na kartach jej powieści jest przejmujące, zaskakujące i niebywałe, ale za każdym razem także piekielnie wciągające. Ta część nie jest ścisłą kontynuacją dwóch wcześniejszych. Tym razem na pierwszym planie pojawia się nowy bohater, chociaż Izabel i Victor całkowicie nas nie opuszczają. Tym sposobem otrzymujemy nową, świeżą historię, która wciąż nie odpuszcza napływem skrajnych emocji i ponownie uderza w najczulsze struny, by szokować, zaskakiwać i zmuszać do intensywnego myślenia nad losem naszych ulubionych bohaterów.

Nigdy wcześniej nie poznałam takiej serii. Drastycznej, silnej, przepełnionej bólem i niebezpieczeństwem. A jednak na wskroś romantycznej, pełnej zwrotów akcji i ujmującej, w której mrok odgrywający główną rolę nagle zaczyna dostrzegać, że być może w promieniach słońca także znajdzie swoje miejsce. To wszystko rozgrywa się także w czytelniku, który na własnej skórze odczuwa dramaty bohaterów i żyjąc ich życiem, nie może wyjść z podziwu oraz zaskoczenia, że świat morderców tak bardzo przypada mu do gustu.

Fredrik Gustavsson bezlitosny kat, który już dawno wyzbył się wszystkich skrupułów padł ofiarą największego przekleństwa jakie mogło go spotkać. Poczuł, że może się zakochać. Przecież żadna kobieta nie powinna akceptować jego natury. Nie roli, jaką odgrywał i jaką zapewne odegrać jeszcze nie jeden raz. Ale później poznał swoje odbicie w Seraphinie, która tak jak on kochała zbrodnię. Lecz ich brutalna miłość trwała krótko, gdy dziewczyna po dwóch latach zniknęła bez śladu.Teraz chce ją odnaleźć. Nie wie, że na drodze stanie mu ktoś, kto całkowicie odmieni jego świat.

Tak, morderca jak się okazuje, też ma uczucia. Zaskakujące, prawda? Musicie nauczyć się jednego - w tej serii spodziewajcie się niespodziewanego. Autorka ma wyobraźnię, która na początku mocno wstrząsa brutalnością, sadyzmem i bezwzględnością. W drugiej kolejności przekonuje kreacją bohaterów i silnymi emocjami, od których ciężko się uwolnić. W świecie mroku i prawdziwego okrucieństwa pojawia się słodka miłość, która nigdy nie powinna zaistnieć. A jednak zaczęła kiełkować w sercu prawdziwego przestępcy. Niestety, zbyt intensywnie. Fredrik bowiem stanął przed wyborem, którego na pewno się nie spodziewał: przyszło mu wybrać między mrokiem a światłem, wiedząc że wybór zawsze będzie zły, że któraś ze stron będzie musiała zginąć.

"Łabędź i szakal" to kontynuacja najlepsza z najlepszych. Jeszcze bardziej wciągająca niż dwie poprzednie, o ile to tylko możliwe. Mrożąca krew w żyłach i przyspieszająca bicie serca. Zaskakująca, wstrząsająca i bardzo, bardzo intensywna. J.A. Redmerski udowadnia, że można wyjść poza ramy schematycznych powieści i stworzyć coś niebanalnego, oryginalnego, coś co chce się czytać i czytać. Jesteście gotowi na niebezpieczeństwo, które czyha w ukryciu? Wszystko przed Wami! 


poniedziałek, 18 lutego 2019

"Gdybyś tylko wiedziała" Hannah Beckerman

"Gdybyś tylko wiedziała" Hannah Beckerman, Tyt. oryg. If Only I Could Tell You, Wyd. Burda Książki, Str. 380

Tajemnica sprzed lat, która niszczy rodzinę. Czy prawda zawsze jest jednak najlepszym rozwiązaniem?

Jak silna jest prawda? Czy zawsze warto ją wyjawiać? Hannah Beckerman w swojej powieści podjęła się próby odpowiedzi na to pytanie. Czy skutecznie?

Bez wątpienia otrzymaliśmy powieść, która nie należy do tych najłatwiejszych. Osadzona w ramach powieści obyczajowej odpowiada na trudne pytania związane z rodziną i przeszłością, która nieoczekiwanie zapukała do ich drzwi. Od wielu lat burzyła ich spokojne życie, by w efekcie rozbić wszystko na malutkie kawałeczki. Wydawać by się mogło, że prze to już wszystko stracone. Ale czy rodzina nie powinna być przy sobie na dobre i złe?

Jeśli zdecydujecie się na lekturę, musicie wiedzieć jedno - bardzo trudno odłożyć ją na miejsce i przerwać czytanie w połowie. Wciąga już od pierwszej strony i zatrzymuje przy sobie wspaniale poprowadzoną fabułą oraz wiarygodnością, która widoczna jest w kreacji bohaterów i akcją przepełnioną zaskakującymi rozwiązaniami. Wszystko to za sprawą ponadczasowych tematów: siły miłości, rodzinnych więzi, przyjaźni a nawet uczciwości, która w całym tym sekrecie odegra kluczową rolę.

Wielką zaletą fabuły jest nie tylko jej głębia, ale i niepewność w stosunku do dalszych wydarzeń. Jeśli zapomnicie o opisie z okładki i pozwolicie, by historia sama rozwijała się na Waszych oczach dostrzeżecie liczne, niebanalne i oryginalne zwroty akcji, różne kierunku jednego motywu i konkretny przekaz, który autorka ukryła między wierszami. Wszystko to widoczne na tle jednej rodziny będzie tym mocniejsze w odbiorze, gdy znajdziecie się w samym centrum ich trudnych losów i chcąc nie chcąc polubicie wszystkich bohaterów - za ich wspaniałą kreację, naturalność i ludzką tendencję popełniania błędów.

Audrey widziała jak rozpada się jej rodzina. Jak jej córki - Jess i Lily przestały ze sobą rozmawiać. Jak jej wnuczki nie miały kontaktu z kuzynostwem. Widziała jak się od siebie oddalają i bezradność, którą czuła zaczęła ją przytłaczać. To ona, mimo że jej perspektywa narracyjna najrzadziej pojawiała się w historii, przelała na karty tej powieści mnóstwo żalu i niespełnionych nadziei. Autorka w cudowny sposób oddała bogatą paletę emocji targającej bohaterami, ponieważ każdy z nich odczuwał te same emocje na różnorodne sposoby. Beckerman pokazała jak te skrajne emocje wpłynęły na losu wszystkich postaci, na ich wybory i działania oraz na rozpad rodziny, która mimo braku śmierci doznała największej straty.

"Gdybyś tylko wiedziała" to wyjątkowa powieść. Silna w przekazie, bogata w emocje. Wyjątkowa, niemal kameralna i osobista. Przygotujcie sobie chusteczki i bądźcie gotowi na dużo smutku i trosk, które przepełnią Waszą głowę obraz pięknej historii o ludzkich problemach. Jak wiele złego może wyrządzić przeszłość? Jak radzić sobie z jej skutkami? Odpowiedzi znajdziecie w historii, która na pewno nie pozwoli szybko o sobie zapomnieć.

"Coś tu nie gra" Joanna Szarańska

"Coś tu nie gra" Joanna Szarańska, Wyd. Czwarta Strona, Str. 349

"- A czy to moja wina? - obruszyła się młoda kobieta. - Kłopoty mnie kochają i same pchają mi się pod nogi. Ani ich nie szukam, ani nie prowokuję losu."

Życie lubi płatać figle. Każdego dnia. Dlatego nikogo już nie dziwią zaskakujące wydarzenia i nieprzewidziane sytuacje. Prawda?

Joanna Szarańska i jej seria Kronika pechowych wypadków to idealny przepis na poprawę humoru. Ten kto szuka wytchnienia po ciężkim dniu, relaksu i przyjemnej opowieści wśród sympatycznych bohaterów czym prędzej powinien sięgnąć po perypetie Zojki, która od kłopotów nigdy nie potrafiła trzymać się z daleka. A może to one ją kochają? Niezależnie od tego, w trzecim tomie ponownie stanie w obliczu prawdziwego wyzwania. Co wydarzy się tym razem?

Zojka musi napisać artykuł o amatorskiej grupie teatralnej. Jeszcze nie przypuszcza, że będą związane z tym nie lada kłopoty. Rozpocznie się banalnie, od zwykłej kłótni (a może wcale nie takiej zwykłej?), ale później jest tylko gorzej. Czy teatr w Lipówce na pewno jest dobrym pomysłem? Gdy aktorka mająca zagrać główną rolę ulega wypadkowi, Zojka nie chce być biernym obserwatorem. Zastępuje ją dzielnie i rozpoczyna poszukiwania przestępcy, który stoi za tą tragedią. Bo to niemożliwe, by kobieta uległa jedynie przypadkowi. Prawda?

Tak, możecie liczyć na mnóstwo cen pełnych poczucia humoru i utajnionego pościgu za nieuchwytnym przestępcom. Zojka ponownie wraz ze swoją przebojową naturą wkracza na scenę i nie pozwala na chwilę wytchnienia. Doszukuje, dopytuje, działa i wtyka nos tam gdzie nie powinna, wszystko po to, by odkryć prawdę i udowodnić czytelnikowi, że doskonały z niej samozwańczy detektyw. Zabawy jest przy tym mnóstwo a i dziewczyna jest w tym wszystkim tak urocza, że nie sposób nie trzymać za jej odwagę kciuków.

Joanna Szarańska pisze lekko i bardzo przyjemnie. Mimo, że perypetie głównej bohaterki wydają się niemożliwe do odegrania w prawdziwym życiu, to nuta wiarygodności kryjąca się za tym wszystkim wciąż podszeptuje nam, że być może to wszystko prawda. Czy i my nie mamy w życiu ciągłego pecha? Choćby taki aspirant Chochołek, który bardziej niż śledztwem interesuje się swoim życiem. Przecież niedługo będzie musiał poznać mamę swojej wybranki. To dopiero wyzwanie. Szczególnie, gdy i on nie potrafi odnaleźć się w niecodziennej sytuacji. Co z tego zatem wyniknie? Przekonajcie się sami.

"Coś tu nie gra" to kolejna udana kontynuacja pełna osobistego uroku. Słodka jak Zojka w samym centrum kłopotów, urocza jak Chochołek w składzie porcelany... to znaczy domu swojej przyszłej teściowej. Dużo śmiechu, dobrej zabawy i historii do której chce się wracać. Czyli kolejna udana książka Joanny Szarańskiej. Oby więcej takich! Na poprawę humoru i w duecie z kubkiem gorącej herbaty jak znalazł. 


"Kiedy Pan Piecho gryzie" Brian Conaghan

"Kiedy Pan Piecho gryzie" Brian Conaghan, Tyt. oryg. When Mr Dog Bites, Wyd. Ya!, Str. 384

"Nie znosiłam jeździć autobusami komunikacji miejskiej, bo ludzie rechotali, gapili się i gromili mnie wzrokiem, mając głęboko w czterech literach, jak ja się wtedy czuję." 

Mówi się, że to my decydujemy o własnym życiu. Ale to ono samo o sobie decyduje. Także o końcu, którego przecież nikt nie chce. Jak zatem poradzić sobie z nieuchronną tragedią?

Powstało mnóstwo powieści młodzieżowych, których zadaniem jest przybliżenie trudnych tematów i motywów z pogranicza tabu. Ile razy mieliśmy okazję przeczytać historię, która poruszyła w nas nieznane emocje i zmusiła do myślenia? Odpowiedź jest jedna - wiele. Jednak nie zawsze wykonanie idzie w parze z podjętym tematem i czasami bywa tak, że chociaż autor chce dobrze, nie wywiera na nas takiego wrażenia jak zamierzał. w przypadku powieści Conaghan'a jest inaczej. Wzorowo wykonał swoją pracę przekonując, że być może właśnie powstała jedna z najlepszych książek swojego gatunku.

Co dzieje się w głowie osoby, która ma zespół Tourette’a? Jak funkcjonuje? O czym myśli? Dylan Mint doskonale wie to wszystko z własnego doświadczenia. Niekontrolowane tiki i słowa, których nie chce wypowiadać, a mimo wszystko każdy je słyszy uprzykrzają mu życie każdego dnia. Jednak się nie poddaje. Działa, walczy, bo w końcu to jego historia, prawda? Jednak, gdy pewnego dnia podsłuchuje swojego lekarza, który zapewnia, że chłopcu pozostało tylko kilkanaście miesięcy życia, przestaje się oszukiwać. Sporządza listę rzeczy, które chce wykonać przed śmiercią i rozpoczyna proces ich wykonywania. Nie wie jeszcze, że to wywróci jego świat do góry nogami.

Prawdziwy problem z miejsca dodaje historii wiarygodności. Szczególnie, gdy zostaje podjęty w taki sposób - z dystansem, swobodą, widoczną lekkością i delikatnym poczuciem humoru. Dzięki temu chociaż czasami odczuwamy chwile wzruszenia, nie mamy potrzeby zalewać się łzami, gdy czeka na nas naprawdę nietypowa przygoda u boku Dylana. Z ciekawością śledziłam życie nastolatka objętego nie często spotykaną chorobą i jego poczynania w kwestii przyjaźni i miłości - zgodnie z nowo ustaloną listą. Kibicowałam mu jak tylko mogłam i z uśmiechem na ustach nie mogłam doczekać się kolejnych perypetii. I właśnie za to cenię najbardziej powyższą książkę: za spokój mimo poważnych tematów i możliwość rozładowania emocji w naturalny sposób.

Autor nie bał się poruszyć także poważniejszych kwestii. Pod płaszczykiem emocji kryje się przecież obraz chłopca, który zmaga się z poważną chorobą. Widzimy jak sobie radzi, jak nie poddaje się łatwo i przyznaję, że byłam pod wrażeniem jego wewnętrznej siły. Z ciekawością śledziłam także relacje rodzinne, które jak się okazało miały swoje rysy na szkle i nie zawsze były kolorowe. Ale o tym musicie przekonać się już sami - to prosta książka, jeśli zdradzę zbyt wiele zepsuję Wam radość czytania, a możecie mi wierzyć, że jeśli sami zdecydujecie się na lekturę na pewno nie poczujecie się rozczarowani.

"Kiedy Pan Piecho gryzie" mimo trudnego tematu jest uroczą powieścią. To książka, w której dystans odgrywa główną rolę, więc bardziej krytyczni być może zarzucą jej nieśmieszne żarty i przeciąganie struny. Jednak zapomnijcie o tym na moment, przestańcie analizować a dostrzeżecie autentyczne życie, które Brian Conaghan przedstawia. Jeśli podejdziecie do tej powieści z otwartym umysłem czeka na Was historia, której na pewno szybko nie zapomnicie.

niedziela, 17 lutego 2019

"Dziewczyna na klifie" Lucinda Riley

"Dziewczyna na klifie" Lucinda Riley, Tyt. oryg. The Girl on the Cliff, Wyd. Albatros, Str. 528

"Umiała godzić się na to, co ma, i nie rozpaczać nad tym wszystkim, czego mieć nie może."

Powrót w rodzinne strony po latach nieobecności może być trudny. Wiąże się z nim wiele wspomnień o których nie chcemy pamiętać. Czy bohaterowie powieści Lucindy Riley odważą się zaryzykować konfrontację ze wspomnieniami?

Wiele czasu zajęło mi znalezienie autorów, którzy potrafili oddać by historię rodzinną, opartą na dalekiej przeszłości i trafić przy tym każdym słowem w mój gust. W końcu nie ma książek idealnych, prawda? Jednak pewnego dnia trafiłam na powieści Lucindy Riley i przekonałam się, że jest ona bliska tego, by jednak zerwać ten mit. Każda jej książka to historia pełna ukrytej magi, wyjątkowa i niepowtarzalna, tak wspaniale napisana, że rozbrzmiewa w głowie długo po skończonej lekturze.

Można o tej powieści pisać w samych superlatywach. Można także zdecydować się na lekturę i samemu doświadczyć wszystkich tych wspaniałości. Nie zwlekajcie z wyborem, nie zastanawiajcie się zbyt długo - nie, jeśli tak jak ja jesteście wielkimi fanami sag rodzinnych. Riley pisze z klasą godną pozazdroszczenia, ze swobodą włada piórem i kreuje niezwykle wiarygodnych bohaterów. Nie boi się wyciągać na jaw mroki przeszłości i pobudzać całej masy emocji, które uderzają w czytelnika z zaskakującą siłą.

Początkowo opowieść wydawała się banalna. To charakterystyczny zabieg autorki. Najpierw przyziemnie przedstawia nam problemy głównych bohaterów, by niespiesznie odkrywać karty tajemnic związanych z przeszłością jej bliskich i połączyć dawne dzieje z teraźniejszością jedną, spójną, nierozerwaną nicią. Tym razem przedstawiła historię Trzydziestoletniej Grani Ryan, która nie mogła otrząsnąć się po stracie swojego nienarodzonego dziecka. Ucieka do Irlandii, do rodzinnego domu, by tam znaleźć ukojenie i na moment zapomnieć o swoim życiu. Nie spodziewa się, że spotkana na klifie rudowłosa dziewczynka na zawsze odmieni jej los. I przywoła historię, której nikt się nie spodziewał.

Podział na teraźniejszość widzianą oczami głównej bohaterki oraz przeszłość jej prababki pokazują jak silnie nasze życie powiązane jest z przeszłymi wydarzeniami. Na podstawie wspomnień, listów i przekazywanych słownie opowieści Grani powoli składa w całość historię, która wzrusza i zaskakuje, budząc w nas nieznane do tej pory emocje. Powieść żyje własnym życiem, staje się realna i niemal namacalna, także za sprawą bezpośrednich zwrotów Aurory, tytułowej dziewczyny na klifie wprost do czytelnika. Taki zabieg początkowo może zaskakiwać, ale z czasem zaczyna łączyć się w kompletną całość z rozgrywaną akcją. Dwie historie opowiedziane równolegle zmierzają do jednego finału, który przekazuje ponadczasowe wartości - o kłamstwach i tajemnicach, które zawsze wychodzą na jaw oraz o miłości, która zawsze potrafi namieszać.

"Dziewczyna na klifie" to książka, która posiada swój wewnętrzny, prywatny urok. Bogata w doświadczenia, w życiowe prawdy i wspaniałą historię buduje w umyśle czytelnika wspaniałą opowieść o poszukiwaniu własnych korzeni, o miłości i nadziei w świetle krzywd i tajonych sekretów. Zmusza do myślenia, rozkochuje w sobie na całego i wzrusza. Lucinda Riley ponownie nie zawodzi w pełnej krasie prezentując wielopokoleniową historię ludzi podobnych do nas.