niedziela, 31 stycznia 2016

"Służące" Kathryn Stockett

"Służące" Kathryn Stockett, Tyt. oryg. The Help, Wyd. Media Rodzina, Str. 580

Zacznę od tego, że jestem wymagającym czytelnikiem. Owszem, zachwycam się wieloma lekturami, ale czasami jest to zachwyt chwilowi i mimo, że dana książka naprawdę mnie oczarowała, to w końcowym rezultacie zapominam co tak naprawdę mnie w niej urzekło. Zdarzają się jednak powieści, które szturmem zdobywają moje czytelnicze serce i już nic nie jest w stanie przegonić ich z mojego umysłu.

"Brzydkie żyje w człowieku. Złośliwa i wstrętna osoba jest brzydka."

Poznajcie trzy bohaterki, które podjęły się niezwykle trudnego zadania: wyjść z twarzą z sytuacji krępującej i trudnej do rozwiązania, gdzie poniżane i traktowane jak inna kategoria ludzi muszą usługiwać białym panom, tym lepszym i bardziej wartościowszym. Zajrzyjcie na amerykańskie Południe lat sześćdziesiątych, gdzie ograniczenia są czymś oczywistym a segregacja rasowa przymusem klas wyższych.

Historia "Służących" napisana jest z przekąsem, czasami subtelną a jeszcze kiedy indziej niczym nieskrywaną ironią. Ale jest również pełna humoru a przede wszystkim - nadziei na lepsze. Autorka dotknęła trudnego tematu, bo i po dziś dzień problemy segregacji rasowej budzą wiele kontrowersji. Jednak pierwszy raz spotkałam się z takim błyskotliwym podejściem do sprawy: od strony tych, którzy najbardziej na tym cierpią. Bohaterki są różne, jak różni są wszyscy ludzie świata, a jednak prezentują sobą cechy bardzo do siebie podobne - zdeterminowane by walczyć o swoje, szukają miejsca na świecie by bez żadnych konfliktów dożyć spokojnej starości. 

Stockett posługując się zwykłym, prostym językiem ludzi niewykształconych i tym, znanym wyższej klasie, przedstawiła granice edukacyjne, które widocznie zarysowały się na tle prowadzonych wydarzeń. Jednocześnie pokazała jak łatwo jest zdegradować człowieka do roli zwykłej sługi, która traci przy tym - zdaniem poszczególnych właścicieli - wszystkie ludzkie cechy. W czasie lektury towarzyszyło mi wiele emocji: chwile wzruszenia, smutku i żalu, przełamywane rozbawieniem i szczerą radością. I chociaż na zmianę śmiałam się i ocierałam uciekające łzy nie mogłam się nadziwić refleksjom bohaterów, wnioskom jakie wyciągali i ograniczeniom ludzi, którzy szczycili się wysokimi stanowiskami w społeczeństwie. To właśnie uświadamia ta lektura: bardzo łatwo jest zaszufladkować człowieka, zapominając o własnych błędach. Ale pojawia się też światełko w tunelu, gdzie zaczynały pojawiać się pierwsze słowa sprzeciwu wobec rozprzestrzeniajacej się niesprawiedliwości.

"Zawsze zakładałam, że szaleństwo jest ponure i pełne goryczy, ale tak naprawdę przenika człowieka do głębi i jest cudowne, o ile naprawdę się w nim wytarzać."

Kathryn Stockett zabrała mnie w piękną i fascynującą podróż, której nigdy nie zapomnę. Dawno nie czytałam tak dobrej, mądrej i jednocześnie bardzo wartościowej powieści. Jestem pod ogromnym wrażeniem całokształtu i detalicznego dopracowania fabuły w sposób naprawdę zachwycający. "Służące" to powieść która odpowiada na podstawowe pytanie ludzkości: ile jest człowieka w człowieku? Jak dla mnie to obowiązkowa pozycja w biblioteczce każdego poszukującego niebanalnych lektury czytelnika.

Za możliwość przeczytania dziękuję Wydawnictwu Media Rodzina.

piątek, 29 stycznia 2016

Klub Książki Kobiecym Okiem



Macie ochotę na książki od kobiet i dla kobiet? Bo właściwie dlaczego nie? Przecież nam, kobietom, również coś się należy. A mowa tutaj o typowych książkach pełnych kłębiących się emocji i ujmujących za serce historii.

Obecnie w klubie znajduje się 18 tytułów pełnych wzruszeń, nadziei, radości i miłości. Jak je odnaleźć? Szukajcie loga klubu na wybranych lekturach :)


Naprzeciw naszym oczekiwaniom wychodzi Klub Książki Kobiecym Okiem - tutaj każda czytelniczka gotowa na czytelnicze przygody może wyrazić swoją chęć uczestniczenia w klubie poprzez zgłoszenie się na stronie: ksiazkikobiecymokiem.pl

Kogo tutaj spotkacie? Emily Giffin, Rainbow Rowell, Sofia Caspari, Kathryn Taylor, Colleen Hoover, Fannie Flagg - czyli same cenione autorki. Więc jak tu się nie skusić? :)

Zasada jest tylko jedna: musicie kochać czytanie! To jak? Dacie się namówić? Ja już jestem w gronie klubowiczek :)

czwartek, 28 stycznia 2016

"Kołysanka" Sarah Dessen

"Kołysanka" Sarah Dessen , Tyt. oryg. The Lullaby, Wyd. Harper Collins, Str. 302

Dessen wzbudziła moje wielkie uznanie książką "Zamek i klucz", która poruszała wiele ważnych tematów i opowiadała historię w zupełnie innym tonie niż wszystkie znane mi do tej pory powieści młodzieżowe. Dlatego już pierwsza zapowiedź "Kołysanki" sprawiła, ze w mojej głowie pojawiło się: muszę ją mieć. Dziś, świeżo po lekturze mogę podzielić się z Wami moją opinią, mając w głowie to, do czego zdolna jest autorka. 

"Odwzajemniłam pocałunek i zatraciłam się w jego smaku. [...] a życie wokół nas toczyło się jak zawsze."
Remy, główna bohaterka i jednocześnie - rzecz oczywista - narratorka historii to dziewczyna bez zahamowań. W swojej burzliwej przeszłości nadużywała alkoholu, imprezowała i nie bała się sięgać po narkotyki. Dziś podjęła decyzję, że koniec z wszelkim chaosem panującym w jej życiu i już po ukończeniu liceum decyduje się zmienić w kogoś zupełnie innego, wolnego od zobowiązań. Otwiera się przed nią nowa perspektywa, jesienią wyjeżdża na uczelnię i tam rozpocznie swoją nową przygodę. Remy to dziewczyna z zasadami i jej determinacja do zmiany swojego życia może być zadziwiająca gdyby nie fakt, że nie zawsze jej wszystko wychodzi. Mimo to nie da się nie polubić jej twardego charakteru, ironicznych wypowiedzi i otwartości na świat.

Życie głównej bohaterki nie jest takie łatwe nie tylko ze względu na jej własne decyzje. Porzucona rodzina przez ojca zmaga się z własnymi niedociągnięciami: samotna matka, pisarka i wieczna marzycielka uwielbia wychodzić za mąż. Niestety nie potrafi utrzymać dłużej żadnego związku. Brat przestępca w końcu stanął na nogi, ale teraz spotyka się z dziewczyną, od której perfekcja aż razi w oczy. I tak wygląda świat Remy - skomplikowany, ale pełen barw. Na szczęście są też przyjaciółki - każda inna i dzięki temu na swój sposób wyjątkowa - które podtrzymują Remy na duchu i nadają jej życiu większego sensu.

W książce pojawia się wiele konkretnych wartości: niepełna rodzina z typowymi problemami, nieobecna duchem matka, siła przyjaźni i marzenia o wolności. Pojawia się też problem akceptacji, bo Remy utożsamiając się w głębi duszy z matką i chociaż się do tego nie przyznaje: boi się miłości, ucieka od niej i każdy swój związek traktuje z rezerwą. Nie boi się doświadczeń damsko-męskich, ale nie przejmuje się utrzymaniem długoterminowego związku, dlatego gdy w jej życie z impetem wpada Dexter nie może odnaleźć się w sytuacji. Chłopak jest denerwujący, przyznaję, i potwornie niedojrzały jak na swój wiek. Remy podzielając moje zdanie unikała go jak ognia traktując go opryskliwie, ale były momenty kiedy zza swojej dziecinności wychylał się normalny chłopak i to te chwile dopiero zmieniły moje postrzeganie bohatera. Remy również, jednak mimo tego, że dziewczyna pozwoliła sobie na chwile słabości, nieustannie pamiętała o poczuciu wolności i braku ograniczeń, które od zawsze jej towarzyszyły. Czy jeden chłopak może zburzyć wszystkie bariery, którymi się otoczyła? To wielkie wyzwanie a rozwiązanie musicie poznać sami.

"Prosiłem o miłość [...] a ty powiedziałaś: że co?"
"Kołysanka" to dobra, swobodnie napisana historia, która zaciekawiła mnie na tyle, że zanim się obejrzałam czytałam ostatnią stronę. Mimo, że w moim odczuciu "Zamek i klucz" wciąż pozostaje lepszą lekturą autorki to cieszę się, że mogłam poznać historię Remy. Polecam ją przede wszystkim fanom powieści młodzieżowych z miłosnym motywem, ale książka doskonale sprawdzi się w roli powieści obyczajowej i tym samej idealnej lektury na spokojny wieczór.

Za możliwość przeczytania dziękuję Wydawnictwu Harper Collins.

Nie panikuj - zapowiedź książki Lauren Oliver


Jeszcze nigdy nie wyczekiwałam tak bardzo żadnej książki. Moja czytelnicza podświadomość podszeptuje mnie, że to będzie coś. Że tak książka powali mnie na kolana. I wiecie co? Mam ogromną nadzieję! To dla mnie absolutny Must have tego roku.

Znam wszystkie książki Lauren Oliver i uważam, że każda z nich jest na swój sposób wyjątkowa. Więc gdy pojawiła się pierwsza zapowiedź Paniki wiedziałam, że to będzie książka warta uwagi. Dlatego nie mogę się z Wami nie podzielić elektryzującym teaserem! 

PREMIERA: 3 lutego 2016r.

Wyobraź sobie senne, pogrążone w beznadziei miasteczko.
Wyobraź sobie dziewczynę, która nie wierzy, że może ją spotkać coś dobrego.
Wyobraź sobie grę, w której każdy musi podjąć śmiertelne ryzyko, by wygrać wielką nagrodę – przepustkę do lepszego życia
(znak.com.pl

Panika to gra. Panika to realne życie Hether. Panika to inspiracja. Panika to bajka. Panika to strach. Podejmiecie wyzwanie? Wejdziecie do gry?  
#StrachNieJestWStanieMniePokonać

Książkę możecie zamówić: tutaj.

środa, 27 stycznia 2016

"Zmiennokształtna" Julia Kail

"Zmiennokształtna" Julia Kail, Wyd. Novae Res, Str. 352
RECENZJA PRZEDPREMIEROWA

"Nie wiem co dalej będzie z moim życiem."

Kate Seelow niezauważalnie przemyka przez szkolne korytarze, otacza się niewielką grupą przyjaciół i nie wychyla się przed szereg. Czuje, że jest inna niż jej rówieśnicy i nie czuje się z tym najlepiej. Więc gdy dowiaduje się, że została adoptowana postanawia dowiedzieć się wszystkiego o swojej przeszłości. Może to wyjaśni jej inność?  Gdy poznaje prawdę, w którą zaangażowani są starożytni bogowie, wilkołaki i nawet wampiry całe jej dotychczasowe życie odchodzi w zapomnienie. Teraz buduje nową siebie, jednak czy odnajdzie się w nowej sytuacji?

Kate to typowa bohaterka książki swojego gatunku - zagubiona narratorka, która prowadzi czytelnika przez swoje skomplikowane życie i powoli odkrywa przed nim skrywane tajemnice. Można ją polubić bardzo szybko, bo jest osobą bardzo pozytywną, ale nie zmienia to faktu, że podobną do swoich poprzedniczek. Kate nie zna swojego pochodzenia i nie wie co się z nią dzieje więc na swój sposób radzi sobie z odkrywaniem tajemnic przeszłości. Jednocześnie odkrywa, że nie należy do zwykłych ludzi i tutaj pojawia się kolejna oczywistość - wraz ze swoimi przyjaciółmi zalicza się do zupełnie innego gatunku, który wyróżnia się na tle wydarzeń i obdarzony indywidualnymi cechami zmierza do tego by stać się indywidualnym bohaterem historii.

Jeśli już podążamy schematyczną drogą, w której wiele spraw jest oczywistych nie mogę zapomnieć o fakcie, że bohaterka i jej znajomi to typowi przedstawiciele z zupełnie innej rzeczywistości. I tak oto w fabule pojawiły się wampiry i wilkołaki oraz - co akurat mnie niezmiernie ucieszyło - greccy bogowie. Co prawda nawiązanie do mitologii okazało się minimalne, ale przedstawienie bogów z ludzkimi cechami wypadło całkiem wiarygodnie. Z kolei odniesienie do wampirów i wilkołaków to typowy hołd w stronę gatunku, który rządzi się swoimi prawami i bez zabójczo przystojnego wampira nie ma dobrej zabawy. A jeśli o to chodzi - przygoda jest całkiem sympatyczna i odkrywanie prawdy przez Kate oraz odnajdywanie się w nowej sytuacji nie wypadło wcale tak źle. Dziewczyna bardzo różni się od rówieśników, jej towarzysze łącznie z nią samą mają nietypowe tatuaże i generalnie czują, że nie są tutaj bez powodu. I jak się pewnie domyślacie - kiedy odkrywają prawdę o sobie, sprawa jeszcze bardziej się komplikuje.

"Nie miałam zamiaru zginąć. Moim przeznaczeniem było przeżyć."

Mimo, że podczas lektury musiałam w pewnych momentach powstrzymywać się od przewracania oczami, to nie uważam czasu spędzonego przy niej za stracony. Przede wszystkim niezmiernie przypadł mi do gustu styl autorki, który dynamicznie prowadził mnie przez całą historię i w ogóle nie nudził. 

Tak, przyznaję, że brzmi to banalnie. Ale w gruncie rzeczy wcale tak nie jest. Mimo całej masy utartych schematów książka nie jest taka zła, jakby się można było spodziewać. Właście, już po skończonej lekturze, mogę śmiało stwierdzić, że historia "Zmiennokształtnej" nawet mnie zaintrygowała i  nie zorientowałam się, kiedy dotarłam do ostatniej strony. Więc coś w tej historii bez wątpienia jest i chociaż polecam ją przede wszystkim fanom gatunku, to zaintrygowanym nie odmówię, bo myślę, że nie powinniście się rozczarować.

Za możliwość przeczytania dziękuję Wydawnictwu Novae Res.

wtorek, 26 stycznia 2016

"Siódma dusza" Andrzej Wardziak

"Siódma dusza" Andrzej Wardziak, Wyd. Videograf, Str. 234

"- Musicie wyjść. Nie możecie tam...
Były to ostatnie słowa, zanim bez przytomności osunęła się na dębowy parkiet biblioteczki wuja Marcina."

Każdy gatunek ma w swoim gronie lepsze i słabsze książki. Jednak żaden nie jest tak zróżnicowany i wymagający jak horror, który musi mrozić krew w żyłach, zaskakiwać na każdym kroku i spędzać sen z powiek przynajmniej na tydzień po skończonej lekturze. Strach to rzecz względna i każdy odczuwa go inaczej: jednych przerażają mrówki, innych pająki, jedni boją się burzy, drudzy wiatru. Ja boję się historii o opuszczonych domostwach, dlatego za każdym razem sięgam po nie z niekłamaną przyjemnością.

Mroczny dom, oddalony od innych i zapomniany. Oddany pod opiekę rodziny po tragicznej śmierci wuja. W ramach zabawy piątka znajomych zamierza spędzić piątkowy wieczór w domu na odludziu i odkryć wszystkie jego mroczne strony. Jednak zabawa szybko zmienia się w walkę o własne życie, kiedy przyjaciele orientują się, że nie są w domu sami.

Jak sami widzicie, temat mocny i zapowiadający naprawdę mrożącą krew w żyłach akcję. Niestety, nie będę Was oszukiwań: historia nie jest tak przerażająca jakby być mogła. Co nie znaczy, że nie jest dobra! Z wielkim zainteresowaniem śledziłam losy bohaterów i wraz z nimi odkrywałam co raz to mroczniejsze fakty, o poznaniu towarzystwa z zaświatów nie wspominając. Fabuła jest przemyślana i dopracowana w każdym detalu, więc pod tym względem nie mogę jej niczego zarzucić: ciekawi bohaterowie, różnorodne i intrygujące wydarzenia, a nawet chwilowe zaskoczenia sprawiają, że całość wypada naprawdę dobrze. Przede wszystkim dużym plusem jest jednotorowa akcja, gdzie ciąg przyczynowo-skutkowy pojawia się już na początku fabuły i kończy wraz z ostatnimi stronami nie zbaczając niepotrzebnie na inne wątki. 

Zjawiska paranormalne nie są łatwe do wytłumaczenia. Nikt też się tego nie podejmuje, a jedynie stawia czoła niewyjaśnionym zjawiskom. Bohaterowie sami nie widzą co się dzieje i chociaż próbują odnaleźć się w tej sytuacji nie łatwo jest zmierzyć się z duchami. Ludzka psychika nie jest przyzwyczajona do takich sytuacji, więc podsyła różne obrazy i wyjaśnienia, tak że czasami nie wiadomo co jest prawdą, a co jedynie wymysłem. Autor zaproponował czytelnikom naprawdę dobry klimat, w którym duchy polują na zwykłych ludzi w mrocznej atmosferze niepewności.

"Ciemno.
Zimno.
Siedzę.
I nie mam pojęcia jak się tu znalazłem."

Przyznaję, że stwarzając sobie obowiązkowy klimat: nocne czytanie przy zgaszonym świetle, momentami czułam dreszczyk, który konkurował z lekkim strachem. "Siódma dusza" przede wszystkim intryguje klimatem i miejscem akcji. Tajemnice, niewyjaśnione zjawiska i napięcie to niepodważalny element tej lektury. Nawet nie podejrzewacie, co może zamieszkiwać mroczne miejsca Waszych domów...

Za możliwość przeczytania dziękuję Wydawnictwu Videograf.

poniedziałek, 25 stycznia 2016

"Koszmarna wycieczka" Milena Szczypka

"Koszmarna wycieczka" Milena Szczypka, Wyd. Novae Res, Str. 91
RECENZJA PRZEDPREMIEROWA

"Nie wiedziała tylko, że wszystko w nim było nieprawdziwe, a w obecnej sytuacji górę wziął znowu strach o własną skórę."

Szkolna wycieczka nie powinna być niczym szczególnym. Jednak gdy jedna z gimnazjalnych klas wyrusza w góry wraz ze swoim nauczycielem, ma na uwadze tylko przygodę. Gdy opiekun ginie w niewyjaśnionych okolicznościach, a wycieczka zbacza z wybranej trasy wszystko zaczyna się komplikować. Nieznana droga niesie ze sobą wielkie niebezpieczeństwo, a młodzież będzie zmuszona jak najszybciej odnaleźć się w nowej sytuacji by ochronić siebie i pozostałych. Czy im się uda?

Bohaterami tej historią są gimnazjaliści, więc siłą rzeczy mamy w historii do czynienia z młodzieżą, która dopiero zaczyna dojrzewać. Co za tym idzie nie wszystkie ich uwagi są przemyślane, elokwentne, a czasami nawet absurdalne, ale przyznaję - w ekstremalnych warunkach nawet sobie radzą. Jednak to przede wszystkim młodzież, która wyrwała się z czterech ścian znienawidzonej szkoły i wyruszyła na wielką przygodę, uważając wycieczkę za chwilę oddechu od nauki i obowiązków. Nikt z nich nie podejrzewa, że wyprawa zmieni się w koszmar, ale odnaleźli się w sytuacji kryzysowej.

Fabuła książki nie jest skomplikowana - gimnazjaliści wyruszają na szkolną wycieczkę, pod okiem nauczyciela robią co im się podoba, w rezultacie trafiają na nieuczęszczany szlak. Nie zdają sobie sprawy jakie ryzyko im grozi, nie podchodzą do sytuacji logicznie: dla nich liczy się tu i teraz, dobra zabawa i ewentualnie jakieś niewielkie przeciwności losu, żeby nie zrobiło się nudno. Więc gdy ginie wychowawca zaczynają zdawać sobie sprawę z powagi sytuacji i tutaj zaczyna się bardziej intrygujący element fabuły, gdzie bohaterowie w stresujących okolicznościach przedstawiają swoje prawdziwe twarze. Autorka w prostych słowach, obrazowo przedstawiła jak łatwo dobra zabawa może obrócić się w walkę o życie.

"Na myśl przychodzi mi tylko ucieczka."

"Koszmarna wycieczka" to przede wszystkim ciekawa historia, bez zbędnych ulepszeń czy dodatkowych wartości. Książkę polecam fanom lektur z subtelnym napięciem, nie dla czytelników o mocnych nerwach, bo tacy będą mogli czuć się rozczarowani. Jeśli zapewnicie sobie odpowiedni klimat: późną porę, przygaszone światła, na pewno bardziej docenicie lekturę.

Za możliwość przeczytania dziękuję Wydawnictwu Novae Res.

niedziela, 24 stycznia 2016

"Ukochany syn" Shilpi Somaya Gowda

"Ukochany syn" Shilpi Somaya Gowda, Tyt. oryg. The golden son, Wyd. Prószyński i S-ka, Str. 496

Anil Patel przyszedł na świat w indyjskiej, zamożnej rodzinie, która od wielu pokoleń zajmuje się rolną. Jako jedyny w rodzinie kończy studia medyczne, chociaż przez całą drogę edukacji nie spotkał się z poparciem ze strony mieszkańców wioski. A jednak osiągnął sukces i stojąc u progu nowego życia, stawia pierwszy krok na pokładzie samolotu zmierzającego w stronę Stanów Zjednoczonych. Tam uzyska odpowiedź czy kariera medyczna jest jego powołaniem. Równocześnie w Indiach prowadzone są przygotowania do ślubu Leeny, przyjaciółki Anila, która nie wierzy we własne szczęście. Szybko jednak przekonuje się jak złudne są pozory. Czy Anil zapomni o Indiach i odwróci się od swojego pochodzenia?

"Gdy udzielasz komuś rady,
powinieneś robić to w taki sposób,
jakbyś przypominał mu o czymś,
o czym zapomniał, a nie zapalał światło,
którego nie jest w stanie zobaczyć"

Anil imponuje siłą marzeń, pragnieniem wolności i budowaniem własnej historii. Podejmuje żmudną walkę z panującymi zasadami i poprzez ciężka pracę - nie tą fizyczną, ale umysłową - podąża drogą edukacji, by odwrócić swój los. Mimo tego, że bohater spotyka się z brakiem uznania a nawet prześmiewczym podejściem do całego edukacyjnego przedsięwzięcia nie poddaje się. Tak właśnie wygląda przykład postaci z której warto brać przykład. Nie sposób nie polubić Anila, ale jest też bohaterka o której muszę wspomnieć. Leena jest prostą dziewczyną, która podporządkowuje się zasadom rodziny i cieszy się z tego co ma. A otrzymuje naprawdę niewiele. Trudno śledzi się losy bohaterów, którym jest tak ciężko w życiu, a którym nie możemy w żaden sposób pomóc.

Fabuła książki dopracowana w każdym calu sprawia, że z miejsca przenosiłam się do świata Indii, czując zapach orientalnych przypraw i upalne promienie słońca mimo mrozu za oknem. Liczne, bogate opisy przeniosły mnie na moment w zupełnie inny świat. Podążając drogą Anila poznałam nie tylko miejsce w którym mieszkał, ale jego fach - profesjonalne, fachowe słownictwo medyczne. A jeśli obawiacie się, że powieść rozpływa się w niepotrzebnych opisach mogę Was zapewnić - klimat i powaga sytuacji doskonale się z tym wszystkim komponują. Autorka nawiązuje do licznych wartości: miłości wobec rodziców, wierności zasadom i walki o marzenia. Nie zapomniała również o sile miłości, która chociaż subtelna, potrafi zauroczyć.

Autorka prowadzi czytelnika przez barwny świat zupełnie nieznanej mi kultury i ukazuje nie tylko uroki tamtego świata, ale i te mroczne zakamarki, od których na co dzień się ucieka. To właśnie ta prawda, przedstawiona w pięknych słowach, ale mimo to mocna i realna poruszyła mnie w sposób o którym nawet bym nie pomyślała. Wiele emocji łączy się w jedno i rozplata na wszystkie strony ukazując świat z konkretnymi, surowymi zasadami: narzucona forma życia przez rodzinę, z góry ustalony los i brak wolności. Fabuła wypełniona jest głębią, której nie da się podrobić - wszystkie towarzyszące bohaterowi uczucia skupiają się również na czytelniku, tak że w czasie lektury przeżywałam wszystkie sceny razem z Anilem i kibicowałam mu w drodze ku szczęściu.

"Odtąd zamierzał patrzeć wyłącznie w przyszłość: zapomni o uroczystym posiłku, w którym za chwilę weźmie udział, o fotografiach, do których będzie musiał pozować razem z całą rodziną, o bezkresnym nocnym niebie, w które zaraz się wzbije, by wyruszyć ku nowemu życiu"

"Ukochany syn" to wielowymiarowa powieść pełna inspiracji i refleksji. Historia pełna zawiłości ludzkiego losu prowadzi czytelnika przez indyjską kulturę i mentalność tamtejszej społeczności, jednocześnie ukazując jak potężną siłę przebicia mogą mieć marzenia. To historia warta poznania, piękna i poruszająca z naprawdę intrygującym finałem.

Za możliwość przeczytania dziękuję Wydawnictwu Prószyński i S-ka.

sobota, 23 stycznia 2016

"Dziewczyna z kabaretu" Manula Kalicka

"Dziewczyna z kabaretu"





czwartek, 21 stycznia 2016

"Nie patrz w tamtą stronę" Marcin Grygier

"Nie patrz w tamtą stronę" Marcin Grygier, Wyd. Prószyński i S-ka, Str. 448

"Przez ostatnie dni bez końca wyobrażał sobie, jak dokonuje zemsty. Wszystkimi zmysłami rozkoszował się rewanżem. Miał odcień szkarłatu i fetor strachu. "

Uwielbiam, kiedy książki są dzielone na rozdziały, a kiedy te rozdziały mają zaledwie po klika stron jestem po prostu zachwycona. "Nie patrz w tamtą stronę" to doskonały przykład takiej formy - krótkie rozdziały nie tylko pobudzają czytelnika do dalszej lektury, ale wprowadzają potrzebne napięcie od którego trudno się oderwać. 

Fabuła prowadzona jest w przemyślany i dynamiczny sposób, dzięki czemu krok po kroku wyjaśnia się skomplikowana zagadka zabójstwa nastolatki odnalezionej w Puszczy Kampinoskiej. Zwłoki dziewczyny odnaleziono w tragicznym stanie a wszystko wskazuje na to, że nastolatka padła ofiarą rytualnego mordu. Można się przerazić, prawda? Tak właśnie skrojona jest fabuła: po części jako powieść kryminalna prowadząca do rozwiązania zagadki, po części jako thriller stopniujący napięcie i budzący dreszcz przerażenia za sprawą ludzkich czynów. Momentami zawiła historia zmienia się w prostą opowieść o brutalności i zachwianej psychice, więc powieść jest naprawdę dobra i intrygująca. 

Autor nie bawi się z czytelnikiem w zbędną rozbudowę akcji, nie wprowadza opisów przestrzeni, nie drażni się z nami ukazując prywatne życie policji. Wręcz przeciwnie, już na pierwszych stronach przywitał mnie zmasakrowanym ciałem, absurdalnym powodem do mordu i niewyjaśniona zagadką. I jak tu nie dać się wciągnąć w całą tą intrygę? Szczególnie, że lekki język, jednocześnie mocny kiedy trzeba i zakręcony w momentach ku temu potrzebnych sprawia, że całość prezentuje się naprawdę spójnie i widać duże zaangażowanie autora, które poświęcił swojemu dziełu.

"W tej krótkiej chwili świat się zatrzymał. [...] Jego mózg opanował pierwotny instynkt zranionego zwierzęcia. Musiał, po prostu musiał poczuć strach i krew bestii, która w jednej chwili odebrała mu wszystko. Nasycić się zemstą. Chciał zabić.

Dobry kryminał musi trzymać w napięciu od początku do końca, tak jak w przypadku tej historii. Morderca wciąga do swojej chorej gry Romana Waltera, nadkomisarza, który ambitnie podchodzi do swojego zadania i stara się być o krok przed nieznajomym, jednak nie jest to takie łatwe, gdy ten potrafi się tak doskonale maskować. W dodatku morderca zapowiada kolejne zbrodnie. Nadkomisarz nawet nie przypuszcza, że fabuła prowadzi go nie tylko tropem bestii okrutnie znęcającej się nad człowiekiem, ale i w powrotną drogę ku przeszłości, gdzie przyjdzie mu zmierzyć się ze swoimi demonami. Jesteście ciekawi, kto wygra?

"Nie patrz w tamtą stronę" to wysokiej klasy kryminał z nutą dreszczyku przerażenia w momentach ludzkiego okrucieństwa. Czy zdarza Wam się odwrócić wzrok od krzywdy? A może wręcz przeciwnie? W tej zawiłej historii wszystko jest możliwe. Polecam!

Za możliwość przeczytania dziękuję Wydawnictwu Prószyński i S-ka.

Przedpremierowo: "Amber" Gail McHugh

"Amber" Gail McHugh, Tyt. oryg. Amber to Ashes, Wyd. Akurat, Str. 590
PREMIERA: 3 lutego 2016r.

"Przeszłość buduje nas jako ludzi. Blizny, które pozostawia, kształtują nas, a to, jak sobie radzimy z jej konsekwencjami, rzeźbi naszą duszę."

Amber próbuje odgrodzić się od emocji i zapomnieć o przeszłości. Marzy o tym, żeby odnaleźć własne miejsce i wszystko rozpocząć od nowa. Kiedy niespodziewanie na swojej drodze napotyka Brocka i Rydera zaczyna rozpoznawać dawno zapomniane emocje. Pożądanie miesza się z pragnieniem akceptacji. Czy w tym wszystkim jest jeszcze miejsce na miłość? A może los ma dla nich zupełnie inne plany?

Amber, główna bohaterka i narratorka większej liczby rozdziałów to dziewczyna z ogromnym temperamentem. Nie owija w bawełnę, mówi co myśli - a myśli wiele! - i twardo stąpa po ziemi. W dzieciństwie przeszła naprawdę dużo i nigdy nie doznała prawdziwego, domowego ciepła, przez co otoczyła się murem pozbawionym jakichkolwiek uczuć. Kiedy spotyka na swojej drodze dwóch przystojnych i inteligentnych - na swój sposób - chłopaków, w jej wnętrzu rozpoczyna się walka między emocją i obojętnością. Wszyscy bohaterowie mogą pochwalić się dopracowaniem i wiarygodną kreacją, nie sposób ich nie polubić, nawet jeśli ich myśli są bezpośrednie czy bezczelne. Brock i Ryder to dwa męskie światy, które konkurują o jedną dziewczynę a ich walka o uczucia zmienia się w wyścig z przeróżnymi pomysłami zdobycia serca ukochanej. Zabawa jest tym lepsza, że Amber absolutnie nie jest naiwną dziewczynką, która pozwala igrać ze swoimi uczuciami. 

Prolog w zaledwie kilku słowach zapowiada intrygująca fabułę, a obietnica ta spełnia się już po pierwszych stronach. Pierwsza seria autorki, której początkującym tomem był "Collide" to dobra opowieść, którą czyta się naprawdę przyjemnie, ale to "Amber" łamie wszelkie zasady i pobudza zmysły, zabierając w naprawdę emocjonalną podróż. Od samego początku wiedziałam, że to co spotka mnie w czasie lektury zostanie w mojej pamięci na długo. Wszelkie emocje, napięcia i nadzieje zlały się w jedno i zapewniły mi wspaniałą przygodę. Fabuła mimo swojej nieskomplikowanej z pozoru treści zmienia się w pędzącą akcję, w której nic nie jest takie jak wygląda.

"Amber" to połączenie New Adult z mocną powieścią erotyczną, w której tajemnice bohaterów wcale nie są tak bardzo przerysowane jak w przykładowych powieściach z tego gatunku. Sekrety bardzo szybko wychodzą na jaw, dzięki czemu nie ma tej duszącej atmosfery smutku i niepewności. Z kolei wątek romantyczno-erotyczny opiera się na bezwstydnych myślach bohaterów, a nawet ich mowie, w której nie brakuje mocnych wyrażeń. O czynach nie wspominając. Dzięki temu ta historia żyje, nie zmienia się w przesłodzoną opowieść o stracie i miłości, ale pobudza wszystkie zmysły i kusi realnością świata przedstawionego. 

"Żal: za jego pomocą świat czyni z nas niewolników swojej brutalności. Zawsze obecny w naszym życiu, niczym rozpylony w powietrzu toksyczny gaz, jest ostatnim z czuwających przy naszym łożu śmierci."

"Amber" to książka z przytupem - arogancka, bezczelna i bardzo nieprzyzwoita. A w dodatku potwornie kusząca. Absolutnie nie można się od niej oderwać! Właśnie takiej książki było mi trzeba: hipnotyzującej od pierwszej strony, wciągającej i po stokroć zachwycającej. O tej historii nie można szybko zapomnieć. Wszystkim fanom podobnych historii szczerze polecam!

Za możliwość przeczytania dziękuję Wydawnictwu Akurat.

środa, 20 stycznia 2016

"Dotrzymana obietnica" Jill Anderson

"Dotrzymana obietnica" Jill Anderson, Tyt. oryg. Jill Anderson, Wyd. Prószyński i S-ka, Str. 428
PREMIERA:  21 STYCZNIA 2016r.

Mówi się, że miłość to najsilniejsze uczucie. Podobno to właśnie ona burzy wszelkie mury, zjednuje zwaśnione rody i gwarantuje szczęście. A jednak bywa też trudna i bolesna. Nikt jednak nie wspomina, że połączenie dwóch postaci miłości: pięknego uczucia i złamanego bólu - potrafi niszczyć wewnętrznie.

"Ta sprawa, bez względu na to, jak ją oceniacie, jest tragedią."

Jill Anderson stanęła przed sądem w Leeds oskarżona o zabójstwo męża. Nikt nie pytał dlaczego, każdy osądzał z góry. Paul, jej mąż, cierpiał na zapalenie mózgowo-rdzeniowe oraz zespół ustawicznego zmęczenia i wielokrotnie próbował popełnić samobójstwo. Pewnego dnia zażył śmiertelną dawkę leków i poprosił żonę by nie wzywała pomocy. Jill ze złamanym sercem posłuchała prośby męża. I dziś za nią pokutuję.

Tak właśnie rozpoczyna się mocna, bardzo emocjonalna historia o wędrówce przez własną duszę, która zmaga się z najpotworniejszym przeżyciem - przywoływaniem na okrągło wizji umierającego męża. Jill to silna bohaterka, chociaż nie ominęły ją momenty chwilowego załamania. Kochając męża stanęła przed najtrudniejszym wyborem: skrócić jego cierpienie i rozpocząć swoje czy pozwolić mu na nowo odczuwać ból, mimo wszystko mając go przy sobie. Decydując się na spełnienie prośby Paula bohaterka nie podejrzewała, że to dopiero początek jej bólu. Na nowo przeżywając śmierć męża podczas licznych przesłuchań, walce z prawem i rozdmuchaniu całej historii przez media zmaga się ze złamanym sercem i zbolałą duszą.

Dużym atutem tej historii jest przeplatanie tematów: raz pojawia się suche, wyzute z emocji przesłuchanie, ponowna relacja wydarzeń przez Jill, a zaraz potem akcja przenosi się na opowieść o przejmującej miłości, która przytrafiła się głównym bohaterom. Ciężko było mi czytać o tym, jak bardzo Jill tęskni za mężem, jak bardzo go kocha, mając na uwadze, co wydarzyło się później. Opisy szczęśliwych lat oraz ich wspólnego życia przeplatane tragicznymi wydarzeniami wzbudzają pytanie: co ja zrobiłabym na miejscu Jill? Trudno postawić się w sytuacji głównej bohaterki i chociaż śledzenie jej poczynań przynosi ból również w pewien sposób intryguje. To przejmującą i wyjątkowa historia oraz - mimo trudnego tematu - piękna.

"Zdecydowała się poświęcić cząstkę swego życia. Jestem przekonany, że należy to uznać za akt wielkiej odwagi."

Historia napisana przez Jill Anderson miała zapadać w pamięć i - wierzcie mi - zapada. Powieść "Dotrzymana obietnica" jest przepełniona emocjami, dopadają czytelnika już od pierwszych stron, wyciskają łzy z oczu i chwytają za serce. To lektura o której się nie zapomina.  Mnie ta książka porwała i z czystym sumieniem - polecam.

Za możliwość przeczytania dziękuję Wydawnictwu Prószyński i S-ka.

poniedziałek, 18 stycznia 2016

"Armada" Ernest Cline

"Armada" Ernest Cline, Tyt. oryg. Armada, Wyd. Feeria, Str. 440

Poznajcie Zacka Lightmana, który zamknięty w sobie interesuje się jedynie grami i filmami. Marzy, by otaczający go świat był dokładnie taki jak komputerowe gry: pełen przygód, które mógłby w pełni kontrolować. Dnie spędza w sklepie komputerowym bądź za monitorem swojego komputera. Uczęszcza również do szkoły, przede wszystkim po to, by stawiać czoła Knotcherowi z którym nad wyraz często wdaje się w bójkę. Gdy pewnego dnia, na szkolnym boisku ląduje statek kosmiczny i zaprasza Zacka do gry, w której gra toczy się o wolność dla planety chłopak w końcu otrzymuje swoją szansę. Czyżby w końcu spełniły się jego marzenia?

"Decyzja okazała się sensowna, bo oto miałem po raz pierwszy w życiu polecieć w kosmos."

Historia to przełożenie życia komputerowego maniaka na fabularną opowieść, w której uciera się nosa wszystkim tym, którzy nie wychylają się zza monitorów swoich komputerów. Główny bohater jest klasycznym przykładem odseparowanego od świata nastolatka, który żyje wirtualnym życiem i nie widzi nic poza tym. Zack marzy o przełożeniu gry na realne życie i w końcu jego marzenia się ziszczają: z pojawiającego się statku wyłania się szef sklepu z akcesoriami komputerowymi i zaprasza głównego bohatera do rzeczywistej gry, a mimo wszystko chłopak nie potrafi cieszyć się z tego w pełni, bo przeczuwa, że nic nie jest takie łatwe i proste jak się wydaje.

Trudno było mi przebrnąć przez fakty żywcem wyciągnięte z gier - mnóstwo nazw i informacji na ich temat, nazwisk twórców i producentów oraz wszelkich miejsc, gdzie grać można bez liku. W fabule pojawia się również wiele odwołań do filmów fantastycznych z którymi poradziłam sobie już lepiej, ponieważ część znałam i nawet widziałam. Dlatego przestrzegam - w historii najlepiej odnajdą się czytelnicy, którzy znają świat gier, a tacy nowicjusze jak ja będą potrzebowali chwili, by odnaleźć się w fabule.

Historia Zacka nie należy do najprostszych, biorąc pod uwagę, że chłopak będzie musiał stawić czoła swoim przeciwnikom w różnych rozgrywkach jak choćby walka z kosmicznymi najeźdźcami. Możemy tutaj jednocześnie dostrzec próbę przedstawienia potencjalnej możliwej walki z obcymi i wszelkich przygotowań z tym związanym. Opowieść sięga czasów ojca Zacka, który chociaż zginął, pozostawił synowi wątpliwe informacje na temat przygotowania społeczeństwa na najazd obcych (poprzez wszelkie gry i filmy s-f). Wiem, że całość wydaje się skomplikowana i trudna w odbiorze, ale to nie prawda. Powieść Cline'a to wielowątkowa powieść z ważnym przesłaniem: odnajdywaniem samego siebie, poszukiwaniem przyjaźni i akceptacji, którą czyta się szybko i wbrew pozorom - lekko.

"A potem zobaczyliśmy najbardziej poruszający rządowy materiał informacyjny w całej historii świata."

"Armada" to konkretna powieść fantastyczna, kierowana w dużej mierze do miłośników gier komputerowych. Jednak wcale nie powiedziane, że postronny czytelnik nie doceni jej wielowątkowej fabuły i zaangażowania autora do stworzenia czegoś zupełnie innego, niż poznane nam do tej pory historie. Dla fanów książek science-fiction - jak znalazł.

Za możliwość przeczytania dziękuję Wydawnictwu Feeria.

niedziela, 17 stycznia 2016

"Trawa bardziej zielona" Magdalena Kołosowska

"Trawa bardziej zielona" Magdalena Kołosowska, Wyd. Feeria, Str. 312

Podążanie własną drogą to najtrudniejsze zadanie jakie spotyka nas w życiu. Uczymy się na własnych błędach, doświadczamy wzlotów i upadków, walczymy o własne marzenia i po prostu żyjemy. To co czeka nas podczas tej wędrówki to przygoda, o której nie wolno nam zapomnieć.

"Patrzyłem na stojącą obok mnie przyjaciółkę z nieodpartym wrażeniem, że oto otworzyłem puszkę Pandory."

Tak właśnie postąpiła Maja, trzydziestolatka, która sama nie wie co zrobić z własnym życiem. Dotychczasowe małżeństwo, które było dla niej ostoją właśnie traci swoje znaczenie. Mąż wyjechał do Szwecji i pozostawił Maję z głową pełną rozterek. Samotność bardzo szybko daje się we znaki  a gdy na horyzoncie pojawia się możliwość ucieczki od rozmyślań Maja nie waha się zbyt długo. Mazury mają okazać się odpoczynkiem od wszystkich problemów. Jednak czy na pewno?

Poznałam perspektywę opowieści z dwóch relacji - Mai i jej przyjaciółki Moniki, inicjatorki wypadu na Mazury. Pojawili się również panowie: Paweł i Kuba, którzy również podzielili się swoją historią. Uwielbiam taki podział, bo dzięki temu nigdy nie umyka mi żaden istotny szczegół, a opowieść poznaję z każdej możliwej strony. Bohaterowie szybko zapadają w pamięć, zapraszają do swojej historii i wcielają czytelnika do swojego życia bez zbędnych pytać. Najbardziej polubiłam Maję, chociaż pozostali bohaterowie dorównywali jej bystrym umysłem, pewnością siebie i analizą tego co ich otacza, przez co nie popadają w ponury nastrój i uczą czytelnika, że warto iść przez życie z podniesioną głową.

Autorka powołała do życia wiarygodnych bohaterów, którzy żyją prawdziwym, nie przerysowanym życiem i otwierają przed czytelnikiem świat pełen problemów i życiowych rozterek. Jednak opowieść nie traci przy tym rezolutnej i odrobinę zadziornej świeżości, powiewu nadchodzącej wiosny, gdzie mimo niepowodzeń widać przekorę szczęścia, które zawsze potrafi utorować sobie drogę. Lekka ręka autorki nakreśliła przed czytelnikiem opowieść pełną wzlotów i upadków, w której bohaterowie mimo niepowodzeń potrafią odnaleźć chwile szczęścia. To przede wszystkim powieść z subtelną melancholią, która przeplata się pomiędzy humorem i śmiechem, chwilą smutku a nawet dumą z chwilą wzruszeń.

"Nie sądziłem jednak, że się tam zakocham... i nie o widoki mi chodzi."

Można zatracić się w tej historii i na chwilę zapomnieć o otaczającym nas świecie. Lekkość i swoboda zapraszają do historii z pozoru banalnej, a w rzeczywistości uroczej i pełnej ukrytych wartości. "Trawa bardziej zielona" motywuje do szukania własnego miejsca na ziemi, pokazuje jak silna jest miłość i jak istotne marzenia. To ciepła i pełna humoru opowieść dla każdego, bez względu na wiek. Gorąco polecam!

Za możliwość przeczytania dziękuję Wydawnictwu Feeria.

czwartek, 14 stycznia 2016

"Kuracja samobójców" Suzanne Young

"Kuracja samobójców" Suzanne Young, Tyt. oryg. The Treatment, Wyd. Feeria, Str. 480

Sloane i James cudem wyrwali się z objęć Programu. Wywalczyli sobie prawo do wolności i pozostawili w tyle epidemię. Jednak nie uciekli od niebezpieczeństw, które wciąż spędzają im sen z powiek. Pojawiają się pytania i jeszcze więcej trudnych wyborów.  Gdy napotykają na swojej drodze przeciwników Programu decydują się do nich dołączyć. Jednak czy to naprawdę dobre posunięcie?

"Pamiętaj, że moja propozycja jest zawsze aktualna. [...] Będę na ciebie czekać."

Obawiałam się tej historii, bo autorka sama sobie postawiła poprzeczkę naprawdę wysoko i w pierwszym tomie pokazała, jak wielki wpływ potrafi mieć na czytelników i jak dobrą fabułę potrafi wykreować. W dodatku sama opowieść nie jest łatwa, kryje w sobie mnóstwo rozwidlonych wątków, które należy sprecyzować i rozwinąć. I przyznaję, moje obawy okazały się nieuzasadnione, bo kontynuacja losów Sloane okazała się równie dobrą historią.

Silna bohaterka prowadzi czytelnika przez mroczną wizję antyutopijnego świata, w którym Program wiedzie prym ze swoją chorą wizją wyleczonych nastolatków. Jest zło, są i przeciwnicy. Kiedy Sloane dołączyła do rebeliantów, pojawia się wyjaśnienie kilku wątków i przede wszystkim mocniejsze nawiązanie do całego działania Programu. Autorka usilnie stara się utrzymać wszystko w tajemnicy, przekazując jedynie szczątkowe informacje na temat wyników działania organizacji i przebiegu kuracji. Chociaż poznałam różne punkty widzenia bohaterów, zajrzałam do świata od zupełnie innej strony i podążałam wraz z bohaterami ku wyjaśnieniu sytuacji, w dalszym ciągu nie jestem pewna która z postaci jest bardziej zła. Skomplikowane, prawda? Jak cała opowieść, która wciąga w intrygę i przekłamaną wizję szczęścia jednocześnie wciąż nie rozwiewając licznych pytań.

Autorka nawiązuje do podstawowej wartości człowieczeństwa, stawiając przeciwko sobie burzę emocji z wyzutą skorupą, pozbawioną uczuć. Kim lepiej się stać? Pustką pozbawioną wspomnień, która jedynie egzystuje, czy wyrzutkiem i dezerterem, który balansując na krawędzi żyje pełnią życia? Nowy tom niesie ze sobą kolejne pytania, na których odpowiedź nie jest wcale taka łatwa. A jeśli obawiacie się, że na rzecz walki o wolność społeczeństwa wątek miłosny został zaniedbany, to niepotrzebnie. Może nawet została mu poświęcona zbyt duża uwaga autorki, bo główna bohaterka stanęła przed miłosnym trójkątem. Czy słusznie? Nie jestem przekonana, ale to ze względu na fakt, że ja już od pierwszego tomu mam swój typ. Nie zabrakło jednak miłosnych wyznań w ferworze walki o wolność i trudnych wyborów, tych emocjonalnych i społecznych.

"Doskonale, w takim razie nie musimy go szukać. [...] On sam po ciebie przyjdzie."

Jak widzicie, kontynuacja serii Young to kolejna dawka emocji i akcji, od której trudno się oderwać. Wiele wątków wciąż pozostaje niewyjaśnionych, a w głowie mam mnóstwo pytań bez odpowiedzi, ale wiem, że warto przez to czekać na zakończenie serii. Dziś jednak pozostajemy przy "Kuracji samobójców", kontynuacji przepełnionej historią zmuszającą do własnych przemyśleń. Czy warto? Zdecydowanie!

Seria Program:
Plaga samobójców | Kuracja samobójców | Lek dla samobójców

Za możliwość przeczytania dziękuję Wydawnictwu Feeria.

środa, 13 stycznia 2016

Premierowo: "Złe dziewczyny nie umierają" Katie Alender

"Złe dziewczyny nie umierają" Katie Alender, Tyt. oryg. Bad Girls Don't Die, Wyd. Feeria, Str. 360
PREMIERA: 13 stycznia 2016r.

Książka, która przeraża samą okładką zasługuje by po nią sięgnąć. Opis, który wzbudza niekłamane zainteresowanie dobrze rokuje na przyszłość. Lektura wywołująca dreszcz przerażenia zawsze jest dobrą historią.

"Żyj własnym życiem, Alexis. [...] Ty żałosny, samotny wyrzutku."

Głowna bohaterka, Alexis, to nastolatka, która różni się od swoich rówieśników. Różowe włosy wyróżniają ją z tłumu a pasja nadaje jej sens życia. Niestety dziewczyna lubi też popadać w kłopoty, przez co doskonale zna się z dyrektorem. Przyznaję, że bez przebojowej bohaterki mogłoby być nudno, ale Alexis na to nie pozwala. A właściwie ona w duecie ze swoją skomplikowaną rodziną. Nie tylko główna bohaterka wyróżnia się na tle społeczeństwa, ponieważ zapracowana mama, nieobecny tata i szalona siostra to połączenie rodzące kłopoty, które z siłą pocisku trafiają wprost do z pozoru bezpiecznego domu Alexis. Może brzmi to zabawnie, ale wcale takie nie jest - dziewczyna musi zmierzyć się ze złem, które zagościło w jej domu, a walka będzie naprawdę trudna.

Alexis po części z własnej woli, po części z przymusu stała się outsiderką, która w oczach czytelnika wypada bardzo wiarygodnie. Nie drażni, nie budzi politowania a za to przyciąga uwagę i z miejsca zdobywa sympatię. To przede wszystkim zasługa dobrego pióra autorki, która napisała naprawdę przemyślaną historię z intrygującą fabułą. Stopniowanie napięcie wciska w fotel, kiedy przed główną bohaterką ujawniają się kolejne mroczne fakty, mieszając fikcję z rzeczywistością. Przede wszystkim wielki ukłon należy się autorce za kreacje nie tyle Alexis, co Kasey, młodszej siostry dziewczyny, która stanowi najbardziej przerażający element historii. Stare posiadłości zawsze są przerażające, a w komplecie z zagadkową rodziną potrafią nieźle nastraszyć.

Książkę Alender słusznie zaklasyfikowano do grona książek z gatunku horror, bo "Złe dziewczyny nie umierają" to przede wszystkim naprawdę dobry dreszczowiec, ze stopniowaną fabułą, która wzbudzała moje niekłamane zainteresowanie. Mimo, że nie przewracałam strony za stroną z przerażeniem obserwując rozwijającą się fabułę to momentami odczuwałam na własnej skórze mrożącą krew w żyłach atmosferę a zwroty akcji niejednokrotnie mnie zaskakiwały. To wielki atut tej książki - straszne momenty, które pojawiają się znienacka w, z pozoru, spokojnej opowieści. Wiele emocji splata się w jedną, gęstą sieć tajemnic i trudnych do wyjaśnienia wydarzeń, które zmierzają do zaskakującego zakończenia.

"[...] po czym spojrzała na mnie i powiedziała: Twoja siostra jest szalona."

"Złe dziewczyny nie umierają" to książka, która wciąga do świata niewyjaśnionych wydarzeń i kusi wyjątkowym, mrocznym klimatem. To powiew świeżości w morzu romansów i ckliwych historii. Tutaj nic nie jest pewne i łatwe do wyjaśnienia. Tak powinno pisać się książki - z pomysłem, lekkością i jednoczesną dawką niezapomnianych emocji. Mroczny świat duchów właśnie stanął przed Wami otworem. Jesteście gotowi?

Za możliwość przeczytania dziękuję Wydawnictwu Feeria.

wtorek, 12 stycznia 2016

Przedpremierowo: "Czarownice z Pirenejów" Luz Gabas

"Czarownice z Pirenejów" Luz Gabas, Tyt. oryg. Regreso a tu piel, Wyd. Muza, Str. 477
PREMIERA: 3 lutego 2016r.

Brianda nie wie co się z nią dzieje. Momenty, w których traci świadomość i nie może złapać oddechu nasilają się z dnia na dzień a w dodatku pojawiają się senne koszmary. Przymusowy urlop sprawia, że kobieta wyrusza w rodzinne strony by tam odpocząć i przemyśleć swoją sytuację. Jednak, gdy spotyka tajemniczego mężczyznę wraz z nim pojawia się niewyjaśniona namiętność i wspomnienia. Skąd są i dlaczego nawiedzają Briande? Odpowiedź znajduje się w roku 1585.

"[...] opierać się swojemu pożądaniu i najrozmaitszym pokusom, cierpliwie, w pełnej wiary i miłości pokorze znosić próby. Bo ból trwa chwilę; radość, która po nim nastąpi, nie skończy się nigdy."

Obietnica pojawienia się w fabule czarownic skusiła mnie do lektury w mgnieniu oka. Niestety nie otrzymałam tego, na co tak bardzo liczyłam. Owszem, pojawiły się odwołania do czarownic, ale w minimalnym stopniu. Fabuła została podzielona na dwa czasy - obecny, w którym żyje współczesna Brianda i rok 1585, w którym wszystko zostało zapoczątkowane. Niestety, żeby opowieść nabrała barw musiałam przeczekać mało interesujący wstęp, by po nim w końcu móc zaczerpnąć jakiejś informacji na temat czarownic. Żałuję, że poczynania inkwizycji zostały okrojone do minimum, wierzenia ówczesnych czasów zdegradowane do roli tła wydarzeń a poczynania głównych bohaterów wraz z rozwojem akcji zaczynały co raz bardziej opierać się na wątku miłosnym. Jednak nie mogę zaprzeczyć, że uczucie, które przetrwało tyle lat nie zdołało wywrzeć na mnie wrażenia, bo wywarło i kibicowałam bohaterom by w końcu udało im się osiągnąć szczęście.

Główna bohaterka na początku historii nie przekonała mnie do siebie. Właściwie to nieustannie zastanawiałam się czym się kieruje i dlaczego postępuje tak a nie inaczej, szczególnie, że jak na swój wiek zachowywała się lekkomyślnie. Jednak, gdy poznałam Briandę - córkę Johana z Lubicha zaczęłam zmieniać zdanie i lekturę skończyłam z przekonaniem, że bohaterka wcale taka zła nie była. Główna bohaterka jest ciekawska i odważna i to dzięki tym cechom podąża zabronionymi ścieżkami, zagląda tam gdzie nie powinna i pakuje się w kłopoty, tym samym zapewniając czytelnikowi dawkę przygód i nawet odrobinę tajemniczości. Bo w fabule nie brakuje sekretów, które związane z wujem Briandy trochę przerażają, a trochę szokują już po rozwiązaniu zagadki.

Fabuła opiera się na kilku wątkach, które rozwidlają się na początku i wraz z wyjaśnieniem zagadki czarownic ponownie łączą. Jest piękny motyw miłości, która przetrwała wieki i to właśnie on wynagrodził mi tak ograniczoną wiedzę na tema czarownic. Jest również wspominana opowieść o kobiecie oskarżonej o czary, która dopiero w drugiej połowie książki zaczyna się rozkręcać. Pojawia się również tajemnica do rozwiązania tylko dla wytrwałych czytelników. I chociaż styl autorki nie jest na tyle płynny, by czytało się z lekkością to uważam, że książka w ogólnym rozrachunku wypadła naprawdę dobrze.

"Wszystko jedno:  w każdym razie czuła, że spełniła obietnicę. Wywróciła zaświaty do góry nogami [...]. Duch triumfował nad materią."

Mimo początkowego rozczarowania nie uważam, żeby książka nie była warta uwagi. Wręcz przeciwnie! Musicie tylko pozwolić się jej rozwinąć. Dlatego polecam ją przede wszystkim cierpliwym czytelnikom. Ale to co czeka w jej wnętrzu zadowoli wszystkich poszukiwaczy przygód, bo akurat tego w fabule nie brakuje - odwołanie do historii, przeszłości i tego co dzieje się obecnie to obietnica wyjątkowej historii, również tej miłosnej.

Za możliwość przeczytania dziękuję Wydawnictwu Muza.

niedziela, 10 stycznia 2016

"Ten jeden rok" Gayle Forman

"Ten jeden rok" Gayle Forman, Tyt. oryg. Just One Year, Wyd. Nasza Księgarnia, Str. 360

"Albo może ogarnął go podziw, jak mnie teraz, bo znalazł się w tajemniczym punkcie, gdzie miłość spotyka się ze szczęśliwym zbiegiem okoliczności, a przeznaczenie - z wyborem. Bo na nią czekał, a ona się zjawiła."

Myśleliście kiedyś o tym, jak wygląda życie innych w czasie, kiedy my żyjemy własnym? Każdy podąża ku swoim celom i drogą, która mimo licznych przeciwności pisze naszą historię. Czy pomyśleliście o tym, jaki szereg wydarzeń został wykorzystany przed spotkaniem danej osoby?

"Ten jeden rok" to kontynuacja losów Willema i Lulu, którzy w pierwszym tomie ("Ten jeden dzień") zaczarowali mnie swoją historią. Kontynuacja pisana jest na wzór "Hopeless" i "Losing Hope" Hoover, jednak w zupełnie innej odsłonie. Mimo, że losy głównych bohaterów nie są opisane w dalszej perspektywie ich wspólnej bądź rozdzielnej historii, to książka opowiada tą samą, a jednak zupełnie inną historię. Jak to możliwe? Pamiętacie jak w pierwszym tomie Allyson wybrała się na poszukiwania chłopaka, którego znała tylko jeden dzień? Odnalezienie Willema zajęło jej cały rok. Jednak poznaliśmy tylko jej drogę ku szczęściu. Drugi tom serii przedstawia rok z perspektywy Willema.

Willem to wolny duch, aktor i podróżnik, który kocha wolności i poczucie nieskończoności. Nie potrafi jednak utrzymać związku, który nigdy go nie interesował. Owszem, intrygują go kobiety, jednak nie na tyle, by spędzać z jedną i tą samą resztę życia. Zbyt wiele może przez to stracić. Łatwo przyszło mi oskarżenie głównego bohatera w pierwszym tomie, za to że pozostawił Allyson na lodzie, że uciekł i nie dał znaku życia i przede wszystkim za to - że po prostu ją wykorzystał. Jednak poznając jego opowieść szybko zmieniłam swój osąd. Sami zobaczcie jak łatwo można kogoś skreślić nie znając argumentów tej drugiej strony. Historia drugiego tomu ukazała Willema w zupełnie innym świetle: jako zagubionego człowieka, który nigdy nie poznał smaku miłości i który, mimo swoich poglądów, tęskni za poznaną w pociągu Lulu. I chociaż nie jest do końca przekonany do tego co robi wyrusza na poszukiwania dziewczyny, jednocześnie nie zatracając przy tym swojej podróżniczej natury.

"Śmiałość to zrobić coś ryzykownego bez zastanowienia. Odwaga to narazić się na niebezpieczeństwo z pełną świadomością ryzyka."

Forman potrafi otworzyć przed czytelnikiem świat pełen skrywanych emocji, do których odkrycia należy przejść długą drogę. Z jednej strony mamy Allyson/Lulu, która łatwo pokazuje to co czuje, a z drugiej Willema, który bywa jak skała jeśli chodzi o wyrażanie emocji. A jednak w tej historii można się zatracić bez końca, zamienić się miejscami z bohaterami i samemu przeżywać wszystkie wydarzenia. Płynna akcja nie gna na złamanie karku, dzięki czemu czytelnik delektuje się całą historią i smakuje każde wydarzenie po kolei. To opowieść o podróży - tej prawdziwej i tej wewnątrz nas, gdzie nic nie jest tym, na co wygląda w pierwszej chwili. Miłość miesza się z niepewnością, nadzieja z rozpaczą a niewiedza powoli zaczyna się rozstępować na rzecz konkretnych informacji. Przygotujcie się na naprawdę dobrą przygodę, od początku do końca.

"Ten jeden rok" polecam przed wszystkim fanom pierwszego tomu. Bez znajomości kontynuacji nie będziecie mieli kompletnej historii i poznacie tylko jedną stronę wydarzeń. A tak absolutnie być nie może! Wszystkich zaintrygowanych odsyłam najpierw do pierwszego tomu, bo uwierzcie mi - ta historia jest tego warta. 

Seria "Ten jeden dzień":
Ten jeden dzień | Ten jeden rok

sobota, 9 stycznia 2016

"Wszystkie jasne miejsca" Jennifer Niven

"Wszystkie jasne miejsca" Jennifer Niven, Tyt. oryg. All the bright places, Wyd. Bukowy Las, Str. 424

Seria Myślnik gromadzi w swoim dorobku książki z fabułą o drugim dnie. Nie wszystkie lektury z tej serii mnie do siebie przekonują, ale za każdym razem sięgam po kolejne ukazujące się książki z równą sobie ciekawością i zastanawiam się, czy i tym razem mnie zaskoczy. Książka "Wszystkie jasne miejsca" została porównana do "Gwiazd naszych winach" Greena i chociaż bardzo nie lubię porównywania jednej książki do drugiej, skusiłam się właśnie z tego powodu - to jedyna książka Greena, która naprawdę mi się podobała. 

"Miasto z góry lepiej się prezentuje, ludzie wydają się ładniejsi, a najgorsi wyglądają niemalże na dobrych."

Finch spotyka Violet na szczycie szkolnej wierzy, kiedy obydwoje zastanawiają się jakby to było skoczyć. W rezultacie dziewczyna staje się bohaterką, a chłopak niedoszłym samobójcą. Nikt nie wie jak było na prawdę. Wszyscy jednak potrafią łatwo przyklejać łatki i szufladkować. Gdy Finch i Violet otrzymują do napisania wspólny projekt rozpoczyna się ich prawdziwa przygoda.

Finch nie jest typowym nastolatkiem - codziennie poszukuje nowych sposobów na popełnienie samobójstwa i rozważa czy jest coś na tym świecie, co mogłoby go jeszcze zatrzymać. Violet z kolei żyje tylko po to, by przeżyć kolejny dzień i nie potrafi zapomnieć o przeszłości. Bohaterowie są zupełnymi przeciwieństwami, ale im dłużej ze sobą przebywają, tym łatwiej dostrzec jak dopełniają się nawzajem. Finch nie boi się mówić i do tego samego nakłania Violet, która woli zamknąć się w sobie i nie wspominać o tragicznych wydarzeniach sprzed roku. Razem odkrywają swoje sekrety i dostrzegają pod warstwą pozorów swoje prawdziwe twarze.

Finch i Violet wyruszają w drogę ku nieznanym, zapomnianym miejscom, żeby w swoim projekcie uwzględnić wszystkie wyjątkowe miejsca Indiany. I tak właśnie podróżują od jednego miejsca do drugiego, podziwiając miejscowe zabytki i dokumentując to co spotkali. Jednak przede wszystkim zmieniają się wewnętrznie, uczą się od siebie nawzajem i zaczynają dostrzegać coś poza tym, co otaczało ich do tej pory. To naprawdę piękna podróż, która może nie wykracza poza miejscowe granice, ale na pewno sięga daleko w głąb, burząc emocjonalne bariery. Ich podróż to przede wszystkim inicjatywa Fincha, który mimo myśli samobójczych uczy Violet prawdziwego życia i pokazuje jej, jak cudownie jest cieszyć się z niewielkich rzeczy.  Ich droga prowadzi w miejsca dziwne i wyjątkowe, zapomniane i dziwaczne, ale zawsze zaskakujące - tak jak życie. 

Jennifer Niven napisała historię zaskakującą i po brzegi wypełnioną najróżniejszymi emocjami. Im dalej w głąb lektury, tym bardziej wstrzymywałam oddech i obawiałam się przewrócenia kolejnej strony. Musicie wiedzieć, że to nie jest wesoła opowieść i chociaż przedstawia jak piękne jest życie, pokazuje też jak ulotne są chwile. 

"A gdyby życie też mogłoby być takie? Same szczęśliwe elementy,nic strasznego, nic nawet odrobinę nieprzyjemnego. Może moglibyśmy wyciąć to, co złe i zostawić tylko dobro?"

"Wszystkie jasne miejsca" to niesamowicie emocjonalna podróż, której nie można zapomnieć. Nie da się uniknąć łez, wzruszeń i przede wszystkim chwili uśmiechu. Czy warto? Zdecydowanie! Takiej historii po prostu nie da się pominąć. Więc przygotujcie sobie paczkę chusteczek, odetchnijcie głęboko i pozwólcie oczarować się historii Violet i Finch'a.

czwartek, 7 stycznia 2016

"Dżoker" Michał Piedziewicz

"Dżoker" Michał Piedziewicz, Wyd. MG, Str. 490

Gdynia roku 1929. Trójka osób: pracująca na poczcie Łucja, dziennikarz Adam Grabski i wojenny weteran Krzysztof Wilczyński. Ich drogi łączą się wzajemnie, by raz na zawsze odmienić życie każdego z nich. Mimo upływu lat ich historia splata się w jedną i na tle miasta Gdynia trzydziestolatkowie, w latach trzydziestych są przekonani, że mogą wszystko a u ich stóp leży cały  świat. 

"Co planował? Zamarzył o niej - to i owszem! O rejsach, o ucieczce!"

Przyznaję - historia była dla mnie intrygująca od dnia pierwszej zapowiedzi. Kto nie marzy by cofnąć się do przeszłości i poczuć na własnej skórze smak tamtych czasów? Gdynia to miasto, które wydaje się stworzone dla tej powieści. Nie jest jedynie tłem, ale i bohaterem, który żyje własnym życiem i napędza rozwój wypadków według własnych zasad. Czy Gdynia okaże się dla bohaterów miastem cudów? W pewnym sensie tak, bo czują, że właśnie tutaj mogą wszystko i nie boją się ryzykować, ufając, że sprzyja im szczęście do samego końca. Niestety nie zdają sobie sprawy, że o losach wszystkich decyduje historia, która ma już z góry ustalone plany.

Autor wykreował nie tylko wiarygodnych bohaterów, ale i intrygujący klimat, który nie ulatuje z kart powieści aż do zakończenia. Wspaniale było wędrować po mieście Gdynia i poznać jego ówczesną kulturę oraz mentalność. Chociaż w pewnym momencie władze przejmują naziści w bohaterach nie gaśnie waleczność i odwaga. W tej książce wiele się dzieje - sama Gdynia ewaluuje i zmienia się pod naciskiem niekontrolowanych wypadków a akcja uparcie przeskakuje od wątku do wątku, nie zapominając o istotnych wydarzeniach. 

Książka nie jest pozbawiona wad, bo początek nie wróży nic dobrego. Ciężko się odnaleźć w pierwszych słowach a sam stylizowany na przeszłe czasy język nie jest wcale taki prosty. Jednak po przejściu przez wstęp i poznaniu już bohaterów co raz łatwiej jest dostosować się do rytmu historii podążać razem z akcją. W między czasie można dostrzec kilka wartościowych prawd - o historii, przeszłości a nawet o przyszłości. Musicie mieć tylko otwarty umysł. 

"[...] wydała mu się owa Gdynia naraz zachwycająca. Kraina cudów, istna czarodziejka!"

"Dżoker" to dobra lektura dla miłośników powrotu do dawnych czasów. Gdynia prezentuje się tutaj w pełnej krasie a rozgrywane wydarzenia podporządkowane są zmianom w historii. Czy można z góry przewidzieć swój los? Jak długo może przetrwać prawdziwa miłość? Czy szczęście jest możliwe mimo przeciwności losu? Wszystkie odpowiedzi znajdziecie właśnie w tej książce.

Za możliwość przeczytania dziękuję Wydawnictwu MG

środa, 6 stycznia 2016

"Ostatnia miłość" Jadwiga Bogusławska, Jerzy Seipp

"Ostatnia miłość" Jadwiga Bogusławska, Jerzy Seipp, Wyd. Nova Res, Str. 314
RECENZJA PRZEDPREMIEROWA

"Artysta to taki facet, który - jeśli tylko nie mówisz o nim - wcale cię nie słucha."

"Ostatnia miłość" to zamknięta w formie listu opowieść o miłości, która nie powinna mieć miejsca. Emilia wysyła wiadomość do Jerzego i tak rozpoczyna się ich znajomość. Nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego gdyby nie fakt, że z czasem rodzi się pomiędzy nimi uczucie, a różnica wieku pomiędzy nimi to prawie 40 lat. Spotkanie w realnym świecie miało uświadomić im ich pomyłkę. Jednak nikt nie przypuszczał, że sprawa nabierze zupełnie innego obrotu.

Bohaterowie tej historii prezentują sobą dwa światy: młodszy - bardziej ciekawy i otwarty na świat, oraz starszy - doświadczony i pewny swoich racji. Gdy dochodzi do konfrontacji pomiędzy nimi i wymiany myśli sami nawzajem przekonują się do swoich racji. Wiadomości, które wymieniają między sobą opisują ich obecne życie,  to czym się zajmują, o czym myślą i co robią. Z pozoru niepozorne czynności, które napędzają ich do działania. Papier zniesie wszystko, więc wymiana ich wiadomości jest całkiem ciekawa, do czasu, gdy nie schodzą na refleksyjne tory.

Książka zbudowana jest z dygresji zamiast rozdziałów, a te dodatkowo dzielą się na poszczególne dni. To znacznie ułatwia czytanie, ponieważ refleksje bohaterów nad całą masą przeróżnych tematów nie zlewają się przez to w jedno. Jak sami zauważyliście, fabuła nie jest łatwa. Jest w niej wiele analiz ludzkich zachowań, działań i wydarzeń. To bardziej duchowe dzieło, niż można by przypuszczać, dlatego również ciężkie w odbiorze i nie dla każdego interesujące. Przyznaję, że miejscami cała opowieść bywała dla mnie nużąca i ciężka do przebrnięcia. Jednak te momenty, w których bohaterowie snuli swoją opowieść w bardziej przyziemnej atmosferze nie były takie złe.

"Czy mogę jeszcze zadzwonić, żeby usłyszeć twój głos, czy też to cię urazi - poniży - upokorzy - znieważy - sprawi, że upadniesz jeszcze niżej?"

Lektura książki "Ostatnia miłość" nie do końca mnie przekonała. Zbyt duży natłok refleksji i melancholii znużył mnie na tyle, że miejscami moje myśli obierały zupełnie inne tory. To książka kierowana przede wszystkim do osób, które lubią podobny temat i gatunek - duchową miłość, religijne uniesienia i dogłębną analizę własnej duszy. 

Za możliwość przeczytania dziękuję Wydawnictwu Nova Res

wtorek, 5 stycznia 2016

Wyniki konkursu i... kolejny konkurs!

Z okazji bez okazji, kolejny konkurs Facebook'owy specjalnie dla czytelników mojego bloga :)

Uwaga! Konkurs organizowany jest wyłącznie na stronie Facebook bloga Thievingbooks. Chęć udziału i wybór książki zgłaszacie zatem na stronie FB, nie w komentarzach pod tym postem. Tylko komentarze pod postem konkursowym na Fan Page bloga będą brane pod uwagę!

Zasady:
Aby wziąć udział w konkursie musicie polubić Fan Page bloga Thievingbooks, zgłosić się w komentarzu pod postem konkursowym na Facebook'u podając książkę, którą wybieracie i udostępnić post na swojej stronie.

Regulamin:
1. Organizatorem konkursu jest właścicielka bloga: THIEVING BOOKS | Recenzje książek
2. Sponsorem nagród jest właścicielka bloga: Ellie Moore.
3. Aby wziąć udział w konkursie należy: polubić stronę Facebook Thievingbooks, zgłosić się w komentarzu podając książkę, którą wybieracie i udostępnić post.
4. Konkurs trwa od 5 stycznia 2016 roku do 22 stycznia 2016 roku do godz. 23.59
5. Ogłoszenie zwycięzców nastąpi 23 stycznia 2016 roku.
6. Nagrodami są: "Ripper. Gra o życie" oraz "Będzie dobrze kotku".
7. Zwycięzcę wyłonię na zasadzie losowania.
8. Konkurs skierowany do osób posiadających adres zamieszkania w Polsce.
9. Po wyłonieniu zwyciężcy czekam na kontakt do dnia 25 stycznia 2016 roku do godziny 23.59. W przypadku braku kontaktu nagroda przepadnie.
10. Zastrzegam sobie prawo do anulowania konkursu w przypadku, gdy do konkursu przystąpi mniej niż 10 osób.
11. Konkurs nie podlega przepisom Ustawy z dnia 29 lipca 1992 roku o grach i zakładach wzajemnych (Dz. U. z 2004 roku Nr 4, poz. 27 z późn. zm.)


Wyniki konkursu ze Złamanym Piórem:

WYGRYWA
 Czekam na wiadomość mailową (morus1@vp.pl) z danymi do wysyłki. Gratuluję!

niedziela, 3 stycznia 2016

"Ten jeden dzień" Gayle Forman

"Ten jeden dzień" Gayle Forman, Tyt. oryg. Just One Day, Wyd. Nasza Księgarnia, Str. 378

Gdyby ktoś podarował Wam jeden dzień, jak chcielibyście go wykorzystać? Gdyby ktoś oferował Wam tylko jeden dzień, czy przyjęlibyście propozycję wiedząc, że nawet najpiękniejsza chwila będzie musiała się skończyć wraz z upływem wyznaczonego czasu? 

"Rodzimy się w jeden dzień. Umieramy w jeden dzień. W jeden dzień możemy się zmienić. I w jeden dzień możemy się zakochać. Wszystko może się zdarzyć w ciągu zaledwie jednego dnia."

Allyson - główna bohaterka i narratorka - otrzymała szansę zmiany swojego poukładanego przez rodziców życia. Do tej pory postępowała zgodnie z ich wskazówkami, tak by absolutnie ich nie rozczarować. Jednak gdy pewnego dnia, podczas zwiedzania Europy spotyka Willema i podejmuje wyzwanie, zmienia się w Lulu - dziewczynę zupełnie inną niż była do tej pory. Razem wyruszają do Paryża by spędzić tam tylko jeden dzień.

Przyznaję, że opis książki prezentuje przed czytelnikiem zapowiedź ckliwego romansu, w dodatku z Paryżem w tle. Nie tym razem. Owszem, przez chwilę mogłam nacieszyć się zwiedzaniem Paryża wraz z bohaterami, ale podążając zupełnie innymi uliczkami niż te, znane do tej pory turystom. Allyson to dziewczyna w gruncie rzeczy bez charyzmy, pozbawiona własnego zdania, nie kieruje się swoimi uczuciami tylko zapewnieniami i dobrymi radami rodziców. Dlatego, gdy wyrusza w podróż z Willemem, pewnym siebie aktorem i podróżnikiem, odrobinę się gubi i zbyt szybko daje się ponieść chwili. Polubiłam dziewczynę od pierwszych stron, ale nie ukrywam, że kilka jej posunięć nie było mi w smak, szczególnie, że zbyt łatwowierne podejście do nowo poznanych osób nie leży w mojej naturze. Willem z kolei to bohater całkowicie tajemniczy i bardzo trudny do rozgryzienia. Pytany odpowiada zagadkami, pozwala by jego wypowiedzi zawsze miały co najmniej dwa znaczenia i nie bawi się w czułe słówka, wiec gdy w połowie fabuły następuje możliwy do przewidzenia zwrot akcji, można go łatwo osądzić. Pamiętajcie tylko, że nie wszystko jest takie łatwe jak nam się wydaje.

Uwielbiam motyw drogi w literaturze, a tutaj okazał się on naprawdę intrygujący. Chociaż wyjazd do Paryża skupił się jedynie na pierwszej części książki był w pełni doprecyzowany i rozwinięty. Paryż oczarował mnie swoją prostotą i jednocześnie intensywnością, a bohaterowie mając tylko jeden dzień na zwiedzanie, w rekordowym tempie pokazali mi wszystkie jego uroki. To jednak nie jest jedyny atut tej historii. Allyson zaczęła żyć własnym życiem, wyrwała się z rodzicielskich sideł i pod wpływem impulsu rzuciła się w wir przygody, pokazując czytelnikom, że każda decyzja leży wyłącznie w naszych rękach. Nie zawsze musi być udana, nie zawsze może przynieść ze sobą same plusy, ale uczy nas nowych doświadczeń i wzbogaca nas o nową wiedzę.

"Z d u m i e w a j ą c e rzeczy zaczynają się dziać, kiedy prosimy o pomoc."

Dziś zmienię się w Willema i odpowiem na Wasze pytania dokładnie tak jak on. Czy to książka o miłości? I tak, i nie. Czy spotkacie w niej wielką przygodę? I tak, i nie. Jedno jest pewne: czeka na Was cała masa sprzecznych emocji, od których nie uwolnicie się nawet po skończonej lekturze. Polecam!

Seria Ten jeden dzień:
Ten jeden dzień | Ten jeden rok 

sobota, 2 stycznia 2016

"Księga wyzwań Dasha i Lily" Rachel Cohn, David Levithan

"Księga wyzwań Dasha i Lily" Rachel Cohn, David Levithan , Tyt. oryg. Dash & Lily's Book of Dares, Wyd. Bukowy Las, Str. 312

Najlepszą porą na czytanie bożonarodzeniowych historii jest - nie inaczej - okres świąt Bożego Narodzenia. Dlatego chociaż książka kusiła mnie nie tylko okładką, ale przede wszystkim intrygującym wnętrzem, przygodę z nią odłożyłam właśnie na obecne święta. 

"Kto nie chciałby mieć chłopaka? Świat jest jednak urządzony w taki sposób, że niełatwo upolować tak egzotyczne stworzenie. Szczególnie dobrej jakości."

Historia pisana przez dwóch autorów nie zawsze może pochwalić się dobrym rozwiązaniem. Po pierwsze jeśli w szeregu ustawimy autora wyższej klasy z mało znaną osobowością, z góry zdajemy sobie sprawie o przesądzeniu historii i jej marnym rozwinięciu. Dlatego duet tych dwóch autorów wydawał mi się od początku intrygujący - obydwoje dopiero rozwijają swoje pisarskie skrzydła, ale na swoim koncie mają już niewielkie sukcesy. Myślę, że "Księga wyzwań Dasha i Lily" śmiało może stanąć w czołówce ich najlepszych dzieł.

Narracja prowadzona jest z podziałem na dwóch bohaterów - jeden rozdział przejmuje Lily, by po niej kolejny otrzymał Dash. Tym samym nie umknął mi żadne istotny element, a to o czym Lily nie wiedziała lub nie wspomniała, pamiętał Dash. Duet tych dwoje to mieszanka naprawdę intrygująca, zważywszy na fakt, że są dla siebie jak woda i ogień. Ona - lekka, swobodna i bez zbędnych zmartwień, on - z całą masą poglądów i pochmurną miną. Ich znajomość rozpoczyna się zupełnie wyjątkowo. Kiedy brat Lily postanawia znaleźć jej zajęcie na święta i wraz ze swoim chłopakiem tworzy dziennik wyzwań nie wie, że to dopiero początek przygody jej siostry. Dash podejmuje wyzwanie i sam nie pozostaje bierny, pozostawiając w notatniku informację zwrotną dla Lily. Tym samym rozpoczyna się ich przygoda, w której poznają siebie w tej prawdziwej, szczerej formie.

Przyznajcie sami - pomysł na fabułę naprawdę dobry. Kto z nas nie marzył choć raz o poznaniu przypadkowej osoby, która idealnie wpasuje się w nasze oczekiwania? Dash i Lily najpierw grają we własną grę, w której głównym narzędziem jest czerwony notatnik pozostawiany w najrozmaitszych miejscach i tak poznają swoje sekrety. Czy słyszeliście powiedzenie, że papier zniesie wszystko? To szczera prawda, którą bohaterowie tej historii potwierdzają. Poznają się poprzez listy i chociaż pierwsze wrażenie spotkania w realnym świecie nie cieszy się powodzeniem to wciąż mają przed sobą tą niekłamaną osobę, która przelewała na papier wszystkie swoje myśli. W dodatku niebanalna, przemyślana w każdym calu fabuła ułatwia czytelnikowi delektowanie się historią z pozoru błahą - ale mającą drugie dno. Opowieść Dasha i Lily to przede wszystkim ukłon w stronę ludzkiej natury, pełnej akceptacji mimo wad i szczęścia w nieszczęściu.

"Próbowałem pisać historię swojego życia. Zrozumiałem w końcu, że fabuła nie jest taka ważna. Najważniejsi są bohaterowie."

"Księga wyzwań Dasha i Lily" to fantastyczna opowieść z lekkością i swobodą, która w moment zjednuje sobie sympatię czytelnika. Jestem pod wielkim wrażeniem niebanalnej fabuły i bohaterów, którzy nie bali się wskoczyć w wir przygody. A czy Wy podejmiecie wyzwanie czerwonego notatnika?