niedziela, 31 stycznia 2021

"Dziewiąty dom" Leigh Bardugo

 
"Dziewiąty dom" Leigh Bardugo, Tyt. oryg. Ninth House, Wyd. Mag, Str. 480
 

Hipnotyzujący debiut w powieściach dla dorosłych Leigh Bardugo.

 

Znana z serii Grisza, ceniona i utalentowana Leigh Bardugo tym razem wychodzi do swoich czytelników z propozycją czegoś zupełnie nowego. Czy zaskoczy nas nową fabułą i wciągnie do świata bohaterów dokładnie tak, jak zrobiła to w przypadku poprzedniej serii? Czy "Dziewiąty dom" okaże się oryginalną powieścią i wartą każdego przeczytanego słowa?

Od początku czułam się zaintrygowana fabułą, która wskazywała na coś świeżego, oryginalnego, na historię z przekazem, pełną ukrytych znaczeń. Czy jest to pierwsza książka dla dorosłych od Leigh Bardugo to nie wiem, ponieważ jej wcześniejsze serie nie były typowo nastoletnie, więc z tym mogę polemizować, ale na pewno jest to książka, która ma w sobie wewnętrzny urok i przyciągnie każdego zainteresowanego, bez względu na wiek.

Na początku lektura wydaje się trochę toporna i potrzeba czasu, żeby wgryźć się w temat. Polecam więc przemęczyć się przez pierwszy rozdział, bo im dalej w las, jest co raz lepiej. Może to nowy temat przytłoczył na początku Bardugo, a może tak właśnie miało być, bo jak inaczej wprowadzić czytelnika w ten dość skomplikowany świat? Co by to nie było, lektur zasługuje na uwagę i chociaż chwilami przydługie opisy dawały się we znaki, to całość i tak imponuje przekazem oraz interpretacją.

Alex Stern nie jest typową dziewczyną. Jako jedyna wyszła cało z potwornych doświadczeń, które miały miejsce przed rozpoczęciem jej nauki w Yale. Nikt nie podejrzewał, że znajdzie się dla niej tutaj miejsce, a jednak szkoła otworzyła przed nią swoje drzwi. Niestety, darmowa nauka na prestiżowej uczelni wiąże się również z obowiązkami. Alex musi monitorować działania tajnych uczelnianych stowarzyszeń i stawić czoła niebezpieczeństwu, gdy dochodzi do morderstwa a policja bagatelizuje sprawę.

Mroczny klimat, ciężka atmosfera i nieoczekiwane zwroty akcji przypominają niejeden dobry kryminał, jednak to nie jest książka z tej kategorii. A przynajmniej nie tylko. Bardugo sięga po liczne motywy, miesza zbrodnie z magią, pozwala czytelnikowi kluczyć między faktami i nie wyjaśnia nic na wstępie. Sieć zawiłych zagadek i wszechobecne tajemnice składają się na bardzo dobrze napisaną historię, która kryje w sobie także niebanalne, złożone sylwetki licznych bohaterów.

"Dziewiąty dom" miał w sobie potencjał a Leigh Bardugo wyciągnęła z niego wszystko co najlepsze. To nie jest grzeczna książka z wyidealizowanym światem, tutaj wszystko ma swoje mroczne dno, pojawia się przemoc, zbrodnia i brak skrupułów ze strony tajnych stowarzyszeń. To wszystko składa się na oryginalna i wartą przeczytania lekturę, która zaskakuje do ostatniej strony. Oto fantastyka, której szukać możecie na półkach TaniejKsiażki.pl  w bardzo, bardzo dobrym wydaniu!

sobota, 30 stycznia 2021

"Zima koloru turkusu" Carina Bartsch

 
"Zima koloru turkusu" Carina Bartsch, Tyt. oryg. Türkisgrüner Winter, Wyd. Media Rodzina, Str. 455
 
 
Dopiero kiedy człowiek przeżyje piekło, może docenić piękno nieba.


Uwielbiam literaturę niemiecką. Niezależnie od tego czy sięgam po kryminał, romans czy powieść obyczajową, wiem, że na pewno się nie zawiodę. Podobnie było z "Latem koloru wiśni", powieścią, która oczarowała mnie od pierwszych stron swoją historią. Z utęsknieniem wypatrywałam kolejnego tomu, który w końcu, po wielu dniach oczekiwania, trafił w moje ręce.
 
Kontynuacja przygód Emely i Elyasa zaczęła się niewinnie - kilka westchnień dziewczyny w stronę ukochanego chłopaka, odrobina złych myśli i tęsknota za tym co nie nadchodzi. Tak rozpoczęła się nowa przygoda bohaterów. Emely to dziewczyna, która potrafi skupić się na wielu rzeczach, jednak nic z tego nie wychodzi jej tak dobrze jak rozmyślanie o bajecznie przystojnym, sarkastycznym i pewnym siebie Elyasie. Muszę przyznać, że tych dwoje zostało dobranych do siebie po prostu idealnie. Ona - zwykła, prosta dziewczyna z mnóstwem myśli na minutę, trochę naiwna i nieświadoma trudów życia. On - zdecydowany, konkretny, ironiczny i pełen pozytywnego nastawienia. Jak ich nie polubić? Nie da się, bo nawet kiedy pojawiała się u mnie myśl, że może nie postępują w danej sytuacji tak jak nie powinni, to za chwilę rozbrajali mnie swoją osobowością i prowadzonymi dialogami.

Akcja książki ani na moment nie zbacza z trasy wyznaczonej przez młodzieżowy gatunek young adult/new adult: pojawił się uroczo zakreślony wątek romantyczny, który śledziłam z wielką przyjemnością wzdychając do Elyasa i kibicując bohaterom w ich niezdecydowanej drodze ku szczęściu. Pięknie to wszystko wypadło - nie tylko ze względu na intrygujących bohaterów, ale i przemyślaną fabułę, która sięga odrobinę dalej. Nie ma tutaj wyłącznie podstawowej miłosnej plątaniny, która konkretnie zmierza do szczęśliwego zakończenia. Nie ma tak łatwo! Bohaterowie wciąż się mijają, zderzają z niezdecydowaniem, brakiem akceptacji i mnóstwem niepowodzeń, które nie pozwalają im na w pełni szczęśliwy związek. Pojawiają się tajemnice, zamieszanie i nawet chwila strachu, że to wszystko jednak nie ma sensu - a biedny czytelnik denerwuje się i wzdycha, zastanawiając się: co dalej?

Przygoda miłosna dwójki wielowymiarowych bohaterów nie zaistniałaby, gdyby nie wielki warsztat autorki. Pojawiły się młodzieżowe wtrącenia, które jako jedyne nie do końca przypadły mi do gustu, ale czego się nie robi dla ulubionej powieści? Przymknęłam oko na młodzieżowy slang i dałam się porwać pięknej historii ubranej w równe jej słowa i - chcę więcej!
 
Carina Bartsch napisała absolutnie wyjątkową historię, od której nie sposób się oderwać. Odnoszę wrażenie, że drugi tom jest jeszcze lepszy niż pierwsza część, ale nie jestem tutaj obiektywna, bo fabuła i bohaterowie skutecznie przeciągnęli mnie na swoją stronę. "Zima koloru turkusu" to wyjątkowa opowieść o wielkiej miłości, tęsknocie i nadziei. A gdyby to Was jeszcze nie przekonało, musicie wiedzieć, że nikt nie potrafi dogryzać sobie tak uroczo i zabawnie jak dwójka głównych bohaterów. Ta powieść porwie Was bez reszty i na długo zapadnie w pamięć. Gorąco polecam! 

piątek, 29 stycznia 2021

"Lato koloru wiśni" Carina Bartsch

"Lato koloru wiśni" Carina Bartsch, Tyt. oryg. Kirschroter Sommer, Wyd. Media Rodzina, Str. 492 
 

Lekkie love story utrzymane w konwencji romansu akademickiego.

Już dawno temu nauczyłam się, że to co wychodzi spod pióra niemieckich autorów potrafi z miejsca oczarować, a w literaturze z nie tak znowu odległej granicy kryje się subtelność i atrakcyjna treść o której nie łatwo zapomnieć.

Emely studiuje literaturoznawstwo w Berlinie, ale przez te trzy lata zdążyła zatęsknić za domem i przyjaciółmi. Wiadomość o przyjeździe Alex - najlepszej przyjaciółki, to jedna z lepszych wiadomości ostatnich dni. Niestety przyjazd Alex wiąże się z powrotem wspomnień. W końcu o pierwszej miłości nigdy się nie zapomina, prawda?
 
Emely i Alex od zawsze był dla siebie jak rodzone siostry. Jednak siedem lat temu wydarzyło się coś, o czym nie jest tak łatwo zapomnieć. Pierwszoosobowa narracja głównej bohaterki sprawdziła się tutaj całkiem dobrze, bo trzeba przyznać - Emely to żywiołowa, zabawna dziewczyna z ciętym językiem, więc konfrontacja z jej wewnętrznymi rozterkami okazała się doskonałą zabawą. Czasami, owszem, przejawiała oznaki nie do końca racjonalnego toku myślenia, ale docinki między bohaterami potrafią skutecznie odwrócić uwagę.

Podstawowy schemat młodzieżowej książki z pojawiającym się nieziemskim, tajemniczym przystojniakiem uległ małej deformacji i przystojniak jest, ba! nawet całkiem uroczy i zabawny, ale już wcale nie taki nieznajomy. Elays, brat Alex po siedmiu latach wraca do życia Emely, chociaż ta ze szczerego serca nienawidzi chłopaka i stara się uniknąć spotkania za wszelką cenę. W dodatku nie jest tak łatwo wyrzucić z serca kogoś, z kim wiąże się tyle wspaniałych wspomnień. Jednak jeden ruch Elays'a przekreślił w przeszłości wszystko co ich łączyło i sprawił, że Emely stanęła za murem obojętności. Motyw romantycznego powiązanie pomiędzy bohaterami okazał się bardziej wciągający niż mogłam przypuszczać, dopracowany i intrygująco rozwinięty. Połączenie dwójki bohaterów o ciekawej osobowości z zamiłowaniem do ciętych ripost to nie tylko miły wątek miłosny z pokonywaniem barier i próbą zapomnienia o wydarzeniach z przeszłości, ale liczne sceny zgrzytu i wybuchowej konfrontacji.
 
Carina Bartsch piszę lekkim, swobodnym językiem, który sprawdził się nie tylko w żywiołowych dialogach, ale opisach. Autorka wykazała się pomysłowością i dobrą ręką do kreacji bohaterów, o których naprawdę chce się czytać. Jej styl wciąga, kusi i intryguje jednocześnie niwelując momenty nudy. Jest jednak coś co najbardziej przyciągnęło moją uwagę - zdolność pani Bartsch do przywoływania zaskakujących scen w najmniej oczekiwanych momentach, nie mówiąc już o zakończeniu, które całkowicie mnie rozbroiło.

"Lato koloru wiśni" to fantastyczna przygoda na lato. Lekkie, miejscami zabawne i błyskotliwe Love story Cariny Bartsch przeciągnęło mnie na swoją stronę i już teraz z utęsknieniem wypatruję kontynuacji - mam nadzieję - równie czarującej. 

czwartek, 28 stycznia 2021

"Dywan z wkładką" Marta Kisiel

 "Dywan z wkładką" Marta Kisiel, Wyd. W.A.B., Str. 416
 

Dywan z wkładką to zwariowana komedia kryminalna. 

 

Marta Kisiel powraca a wraz z nią historia pełna niespodzianek, zabawna, pomysłowa i czasami nawet niebezpieczna. Pisana jednak piórem tej pani na pewno zawsze wciągająca na całego!

Chociaż nigdy nie odmawiam polskim powieściom to mam małe grono zaufanych autorów, po których książki sięgam w ciemno. Marta Kisiel należy jednak do wybrańców, ponieważ już wielokrotnie udowodniła, że pisać potrafi wybornie, miesza dobrą zabawę z wielką przygodą i jednocześnie pozwala na kilka dobrze zainwestowanych godzin oderwać się od rzeczywistości. 

Tereska wraz z rodziną postanowiła przeprowadzić się na wieś. Natura, cisza i spokój wydała jej się wybawieniem od ponurego bloku w którym do tej pory mieszkali a szalę goryczy przelała lodówka przepuszczająca erotyczne ekscesy nowej sąsiadki. Jednak wieś wsi nie równa a obcowanie z naturą może okazać się zgubne dla Tereski, która trafia na tytułowy dywan z wkładką w postaci dość typowego, aczkolwiek komplikującego wszystko nieboszczyka.

Zacznę może od faktu, że autorka serwuje nam wspaniałych bohaterów. Trudno mi ocenić kogo polubiłam najbardziej, chociaż Tereska silnie wysuwa się na prowadzenie ze swoim charakterkiem i ciągotkami do pakowania się w kłopoty. W ich towarzystwie absolutnie nie można mówić o nudzie, ponieważ śmiech pojawia się niemal na każdym kroku a oni sami reprezentują sobą wszystko co najlepsze w komedii kryminalnej - oryginalność osobowości, indywidualne podejście do świata czy własne poglądy na wszystko.

Drugim wartymi uwagi aspektem powieści jest sam wątek kryminalny. Kto mógłby pomyśleć, że dywan tak mocno namiesza w życiu bohaterów? A właściwie jego zawartość, która pojawiła się nieoczekiwanie i wprowadziła kontrolowany chaos. Najpierw był w domu bohaterów, później znalazł się na nielegalnym wysypisku, w dodatku z sąsiadem, który jak na złość okazał się martwy i wzbudziło to wiele podejrzeń rzucanych na samego Andrzeja, męża Tereski, człowieka do rany przyłóż, tego co muchy by nie zabił. Kto zatem odpowiada za całą sytuację i dlaczego właśnie na rodzinę Trawnych spadła cała ta sytuacja? Dzięki lekkiemu stylowi autorki i jej naturalnej swobodzie w pisaniu zabawnych dialogów odkrywanie tajemnicy wypadnie zaskakująco wciągająco.

"Dywan z wkładką" udowadnia jak dobrych autorów mamy tuż pod nosem i jak umiejętnie potrafią oni zaskoczyć czytelnika, zaintrygować go i wzbudzić lawinę przeróżnych emocji. Marta Kisiel jest rewelacyjną autorką, która nie zawodzi a ponadto nadaje komedii kryminalnej pazur wyrazistości, pokazując gatunek od najlepszej strony. Jej najnowsza książka wciąga na całego!

środa, 27 stycznia 2021

"Truly" Ava Reed

 "Truly" Ava Reed, Tyt. oryg. Truly, Wyd. Jaguar, Str. 360
 

Andie dostrzega w pewnym momencie, że świat Coopera jest silnie potrzaskany... Dlaczego? 

Piękna okładka, intrygujące wnętrze, ulubiony gatunek literacki i obietnica wielu emocji. Czy można oczekiwać więcej od tak dobrze zapowiadającej się historii?

Ava Reed zabiera nas w sam środek historii, którą znamy w jakiś sposób z innych lektur. Chodzi mi o ten charakterystyczny klimat New Adult oraz przedstawienie bohaterów jako wchodzących w życie, świadomych swoich celów, ale nie w pełni jeszcze dojrzałych ludzi. Bardzo lubię wszystkie te elementy, szczególnie w rękach piszących z lekkością autorek, więc wciągnęłam się w historię Reed od pierwszych stron i wyczekiwałam wszystkich nadchodzących romantycznych motywów, które wisiały w powietrzu.

Główną bohaterką jest Andie. Dziewczyna przyjeżdża do Seattle, by u boku swojej przyjaciółki Jude, rozpocząć wymarzone studia. To ma być pierwszy krok do realizacji ich wspólnych celów, założenia wspólnej firmy i zarobienia wielkiej fortuny. Jednak nie to będzie motywem przewodnim tej książki a romans powoli kiełkujący pomiędzy Andie a Cooperem, poznanym barmanem i współpracownikiem dziewczyny. Wspólnie będą poznawać swoje lęki i troski, oczekiwania oraz marzenia a Cooper ujawni swoje głęboko skrywane tajemnice udowadniając Andie, że świat nie jest jedynie czarno-biały.

Chociaż uwielbiam niemiecką literaturę, muszę przyznać, że Ava Reed nie plasuje się na tym samym miejscu co Mona Kasten lub Laura Kneidl. Autorka ma w sobie niewątpliwe talent, ale dopiero kiełkujący, poszukujący konkretnego kierunku. Widać to przede wszystkim w rozwoju więzi między Andie a Cooperem, czyli głównym wątkiem, potraktowanym po macoszemu. Nie wyczułam tu głębszej chemii a sam rozwój wypadków miejscami był chaotyczny i prowadzony zbyt szybko. Znacznie lepiej natomiast autorka wypadła w prowadzeniu innych, pobocznych wątków, gdzie nie czuła na sobie presji skupiania się na głębszych emocjach. Nie mogę jednak skreślić tej książki i napisać, że była zła - o nie! Zdarzały się widoczne potknięcia, ale ogólnie całość i tak oceniam wysoko i chętnie poznam kolejne tomy w serii, opisujące losy pozostałych bohaterów.

"Truly" nie jest książką, którą zaczyna z przytupem, ale ma w sobie potencjał pozwalający sądzić, że dalej będzie tylko lepiej. Będę mieć oko na Avę Reed i pozostałe jej książki, licząc, że posłucha swoich czytelników i dopracuje relację pomiędzy bohaterami. Tymczasem mimo kilku zgrzytów w historii i tak polecam Wam "Truly" jako romans z odkrywaniem tajemnic głównych bohaterów, który na pewno przekonuje do siebie emocjami, będącymi najmocniejszą stroną twórczości autorki.

wtorek, 26 stycznia 2021

"Miłość w żagle" Katarzyna Sarnowska

 "Miłość w żagle" Katarzyna Sarnowska, Wyd. Czwarta Strona, Str. 392
 

Wyobraź sobie miejsce, w którym spełniają się marzenia, a natura jest na wyciągnięcie ręki.

 

O miłości, trudach życia a także jego wyzwaniach w najnowszej powieści Katarzyny Sarnowskiej, czwartym tomie serii Nad Jeziorakiem.

Wszyscy fani lekkich powieści obyczajowych, w którym główną rolę odgrywają problemy dnia codziennego, powinni bliżej przyjrzeć się powyższej serii. Warunek jest jednak jeden - należy zacząć od pierwszego tomu, jeśli jeszcze tego nie zrobiliście, ponieważ wszystko jest tutaj ze sobą mocno powiązane a jedna fabuła wynika z wcześniej poznanych wydarzeń.

Mazury to miejsce, które budzi pozytywne skojarzenia chyba u każdego. Kojarzą się ze spokojem, ciszą, oderwaniem od codzienności, kubkiem herbaty w dłoni i błogim uczuciem wolności. Tutaj także Alina, główna bohaterka, znalazła swoje miejsce w świecie i wraz z rodziną korzysta z uroków miejsca. Jednak nie wszystko wypada tak dobrze jak się zapowiadało, szczególnie gdy natura daje o sobie znać i udowadnia, że w takich miejscach jak to, to ona ma ostatnie słowo. Alina zaczyna więc wątpić czy słusznie postąpiła. Ale czy chwila zwątpienia zaważy na jej dotychczasowych decyzjach?

Główną zaletą tej serii są bohaterowie. Przypominają nas samych jeśli chodzi o problemy czy troski dnia codziennego a autorka kreuje ich w bardzo wiarygodny sposób. Nie tylko czytamy bowiem o losach Aliny i jej wyzwaniach na Mazurach oraz poszukiwaniu miejsca w świecie, ale obserwujemy także Gabi w Paryżu, gdzie wydarzy się coś zupełnie nieoczekiwanego i zmieni bieg wyborów dziewczyny. Muszę jednak przyznać, że fabuła sama w sobie jest dość lekka, niekoniecznie skomplikowana i mało oryginalna, przez co nie dzieje się wiele i to dlatego wolałam skupiać się na samych bohaterach, którzy wypadli po prostu ciekawiej.

"Miłość w żagle" to propozycja na leniwe dni, książka pisana lekko, swobodnie, dotykająca problemów znanych nam nie od dziś. Okazuje się, że spełnianie marzeń i walka o swoje może czasami wyjść bokiem a nieoczekiwana zmiana planów przysłuży się w świeżym podejściu do życia. Katarzyna Sarnowska zabiera nas zatem ponownie do świata bohaterów i zadaje kluczowe pytanie: jak my postąpilibyśmy na miejscu Aliny?

poniedziałek, 25 stycznia 2021

"A Heart So Fierce and Broken" Brigid Kemmerer

 
"A Heart So Fierce and Broken" Brigid Kemmerer, Tyt. oryg. A Heart So Fierce and Broken, Wyd. Niezwykłe, Str. 457
 

"Dokonywanie wyboru nigdy nie jest łatwe. Są dobre i złe opcje, ale najbardziej niebezpieczne jest niewybranie żadnej z nich."

 

"A Curse So Dark and Lonely", czyli pierwszy tom serii, był dla mnie wspaniałą przygodą. Nie spodziewałam się, że właśnie ta wariacja na temat Pięknej i Bestii okaże się najlepszą jaką do tej pory czytałam. Dlatego trochę bałam się sięgać po "A Heart So Fierce and Broken" z obawy przed klątwą drugiego tomu. 

Na szczęście autorka poradziła sobie z wyzwaniem i ponownie wciągnęła mnie do tego wyjątkowego świata jaki wykreowała na potrzeby swojej książki. To coś co koniecznie musicie poczuć na własnej skórze żeby zrozumieć głębię przekazu oraz nieograniczone pole do popisu świata. I chociaż pojawiły się czasami momenty, które nie przypadły mi do gustu, to nie jest to winą autorki a po prostu moje oczekiwania minęły się odrobinę z jej spojrzeniem na rozwój wypadków. Trochę szkoda, ponieważ żal mi pewnych bohaterów, ale co zrobić - to autor ma władzę a ja muszę to zaakceptować, ponieważ co by się nie działo, drugi tom był naprawdę dobry.

Podoba mi się fakt, że autorka postawiła na ciągłość fabuły. Nie mamy więc losów innych bohaterów, innej historii czy ogólnie odejścia od tematu a za to otrzymujemy kontynuację tego co poznaliśmy w pierwszym tomie. Tych, którzy więc jeszcze nie czytali początku, odsyłam do nadrobienia zaległości, bo przejdzie Wam obok nosa wyborna lektura! Kontynuacja bowiem jest równie dynamiczna, zaskakując, wciągająca a przy tym pełna niebezpieczeństw i drżenia o losy ulubionych bohaterów, bo w tej książce wszystko jest możliwe - zarówno to co złe i dobre. 

Zakazana magia wciąż daje o sobie znać a książę Rhen nie może zaznać spokoju, mimo że klątwa została zdjęta. Na szczęście ma u swojego boku Harper, ale Grey, jego strażnik, zniknął bez wieści. Mówi się, że to on jest prawowitym następcą tronu. Tylko czy nie są to puste plotki? O tym przekonacie się sięgając po kontynuację, która zaskoczy Was przekazem, wiarygodną kreacją bohaterów oraz potencjalną, nową wersją przygód Pięknej i Bestii.

"A Heart So Fierce and Broken" ma siłę przebicia. Na pewno jest to książka, która rozkocha w sobie wielu czytelników, podobnie jak tom pierwszy i udowodni, że oryginalne wariacje na temat znanych nam bajek to najlepsze fabuły. Brigid Kemmerer z przytupem zajmuje miejsce w gronie moich ulubionych bohaterów a ja zapewniam Was, że kontynuacja trzyma równie wysoki poziom co część pierwsza.

niedziela, 24 stycznia 2021

"Złamana lojalność" Cora Reilly

 "Złamana lojalność" Cora Reilly, Tyt. oryg. Twisted Loyalties, Wyd. Niezwykłe, Str. 359
 

Dla Fabiano liczy się tylko Camorra. Czy będzie gotowy zaryzykować wszystko, o co tak ciężko walczył? 

Pierwszy tom nowe serii od Cory Reilly? Wspaniale! Przynajmniej taka była moja pierwsza myśl. Później pojawiły się obawy czy autorka sprosta wymaganiom, które przecież mam wobec niej nie bez powodu. Jej pierwsza seria bardzo wysoko podniosła poprzeczkę jeśli chodzi o mafijne książki i do dziś uważam, że autorka nie ma sobie równych, dlatego bałam się, że jej nowa seria podkopie ten wizerunek.

Już po pierwszych kilku stronach mogłam odetchnąć z ulgą i przyjąć, że niepotrzebnie się zamartwiałam. Reilly ponownie postawiła na mafię, ciężkie klimaty i trudną drogę dla swoich bohaterów, ale zrobiła to jednocześnie z wyczuciem, dużą pomysłowością i masą różnorodnych emocji, przez co ani przez moment nie było miejsca na nudę czy przestoje w fabule. Książka w pewnym sensie łączy się z poprzednią serią, ale równie dobrze możecie potraktować ją jako niezależną historię, choć nie ukrywam, że obie są wciągające i warte poznania.

Fabuła "Złamanej lojalności" trafia prosto do serca czytelnika dzięki kreacji jednego, kluczowego, głównego bohatera. Słodki, uroczy, mały Fabiano był niczym iskierka energii, który pokazał się czytelnikowi na pierwszych stronach jako chłopiec o wielkim sercu. Jednak urodzony w złym miejscu i złej rodzinie nie mógł rozwinąć skrzydeł jako dobre dziecko. Poniżany, bity aż w końcu skazany na śmierć przez własnego ojca bardzo szybko zapomniał o beztrosce dzieciństwa. Ten motyw bardzo mocno wpłynął na moje czytelnicze serce, ponieważ zauroczona Fabiano bardzo silnie przeżywałam zachodzące w nim zmiany. Autorka o prawda fenomenalnie ujęła jego rozwój, przeistaczanie się pod presją doświadczeń i oczekiwań, ale ja wciąż miałam w głowie tego małego chłopczyka i wylewałam gorzkie łzy nad tym co utracił i czego nie było mu dane doświadczyć. 

Chociaż silnie wpłynęła na mnie kreacja głównego bohatera to muszę zauważyć, że pozostałe postacie również nie odchodzą w kąt i zostały wykreowane w pełnowymiarowej formie. Oczywiście nie mogło zabraknąć tutaj romansu, niebezpiecznego i balansującego na granicy, więc do Fabio dołącza Leona, jednak ich relacja jest zupełnie inna niż ta, do których do tej pory przyzwyczajała nas Reilly. Pamiętajcie, że tutaj mamy inny świat, inne zasady, więc i miłość musi być inna, chociaż chemia między bohaterami widoczna jest jak na dłoni. 

"Złamana lojalność" ma jedną wadę, ponieważ wydaje mi się, że jest trochę nierówna. Potrzeba było chwili, żeby autorka wprowadziła nas do nowej społeczności, więc pierwsza część książki jest wolniejsza, mniej dynamiczna. Druga natomiast zacznie szybciej porusza się na przód, więcej się dzieje i ogólnie pojawia się więcej emocji. Sądzę jednak, że ten mały mankament był jedynie potknięciem przy rozwoju bardzo dobrze rokującej serii, która z tego co mogę się domyślać, w kolejnych tomach wypadnie jeszcze lepiej. Dlatego nie pozostaje mi nic innego, jak czekać na kontynuację, ponieważ po raz kolejny Cora Reilly wciągnęła mnie do swojego świata na całego.

sobota, 23 stycznia 2021

"Tajemniczy ogród" Frances Hodgson Burnett

 "Tajemniczy ogród" Frances Hodgson Burnett, Tyt. oryg. The Secret Garden, Wyd. MG, Str. 400
 

"Początkowo ludzie nie chcą uwierzyć, że można dokonać czegoś nowego, później zaczynają ufać, że można tego dokonać, później widzą, że się już dokonuje, a gdy odkrycie jest dokonane, ludzkość dziwi się, że nie zrobiono już tego przed wiekami."

Nie wiem czy jest na świecie czytelnik, który choćby nie słyszał o "Tajemniczym ogrodzie". Powstało wiele wydań tej książki, powstało także sporo ekranizacji a nic w tym dziwnego, ponieważ to jedna z najpiękniejszych powieści klasycznych dla każdego, bez względu na wiek.

Powyższe wydanie wyróżnia się na tle innych przepiękną szatą graficzną. Potężny tom cechuje okładka przypominająca tkany materiał a w środku, poza wyjątkowym tekstem, możemy znaleźć cudowne ilustracje pobudzające wyobraźnię. A o to i tak nie trudno, ponieważ Frances Hodgson Burnett potrafi czarować słowem i zabiera nas w sam środek niezapomnianej przygody, podczas której nasz umysł wyobraża sobie wszystko to co autorka chce nam przekazać.

O historii Mary Lennox miałam okazję pierwszy raz dowiedzieć się w szkole, ponieważ była to jedna z moich lektur. Już wtedy doceniłam jej urok, ale myślę, że presja szkoły a także młody wiek nie pozwoliły mi w pełni zrozumieć problematykę podjętego tematu, bo chociaż autorka stara się kreować świat przedstawiony na piękną bajkę to nie możemy zapomnieć, że jej fundamentem są ponadczasowe problemy. Bez nich nie byłoby tego wszystkiego.

Młoda bohaterka, osierocona przez rodziców, trafia pod opiekę niezainteresowanego nią wuja. Archibald Craven zmaga się z własnymi, dręczonymi go demonami i nie zamierza poświęcać uwagi kolejnemu problemowi, który może zająć się sam sobą. Jednak gdyby nie to, być może Mary nigdy nie odnalazłaby porzuconego ogrodu czy przyjaciół, z którymi spędzała każdy dzień w tym magicznym miejscu. I tym sposobem autorka pokazała nam siłę bliskości drugiego człowieka, potrzebę akceptacji, zrozumienia, wielką przyjaźń a także nieograniczoną wyobraźnię, która pobudzona do działania zmieniła stary zapomniany ogród w prawdziwe królestwo. Nic więc dziwnego, że ta powieść uchodzi za klasykę literatury - jest nie tylko piękna, mądra i dogrzała mimo wieku bohaterów, ale także ponadczasowa.

"Tajemniczy ogród" zachwyca na każdym kroku. Nawet dorosły czytelnik nie przejdzie obojętnie obok magii tej powieści. To wspaniałe wydanie pozwala zaszyć się pod kocem, w ulubionym fotelu i przez wiele godzin przemierzać zakamarki zaczarowanego ogrodu wraz z Mary, Colinem, Dickiem i jego zwierzętami. Podczas czytania uśmiech nie schodzi z ust, emocji nie brakuje a ja nawet w pewnym momencie czułam ogromne wzruszenie. Dlatego szczerze, w pełni zakochana w tym wydaniu - polecam.

piątek, 22 stycznia 2021

"Rozdarte serce" Lena M. Bielska

 "Rozdarte serce" Lena M. Bielska, Wyd. Niezwykłe, Str. 343
 

Pięć rodzin mafijnych i prawo, którego nie wolno łamać!

 

Ktoś mógłby powiedzieć, że trochę za dużo już tej mafii w książkach i może czas sięgnąć po nowe tematy. Jest w tym trochę racji, ponieważ niedługo znudzi nam się ten świat i będziemy szukać czego innego. Do mnie jednak znużenie nie dotarło i wciąż chętnie sięgam po historie pełne niebezpieczeństw i silnych bohaterów, więc nie pozostaje mi nic innego jak tylko poznawać nowych autorów i ich wizję na ten popularny motyw.

Lena M. Bielska zaplusowała u mnie na starcie, ponieważ jej książka nie przypominała typowego mafijnego romansu. Rozpoczęła się lekko, przyjemnie, nawiązując raczej do klimatu z powieści romantyczno-obyczajowej a dopiero wraz z rozwojem fabuły wprowadzała nowe wątki. Najpierw mamy okazję poznać bohaterów, przyjrzeć się ich życiu oraz problemom z jakimi się zmagają, pozastanawiać się nad towarzyszącymi im tajemnicami (szczególnie Eve) a dopiero później przejść do cięższych, mafijnych porachunków.

Eve nie szuka miłości, nie szuka mężczyzny, który namieszałby w jej i tak mało interesującym życiu. Woli skupić się na rozwoju zawodowym i nie jest jej w smak, że pewnego dnia wpada na Vito, wylewając na niego kawę. Od tego bowiem wszystko się zaczyna. Biznesmen i boss mafii, dżentelmen i działacz charytatywny szturmem wkrada się do życia bohaterki i nie zamierza go opuszczać. Choć wszyscy wiedzą, że będą z tego kłopoty.

Romans pomiędzy bohaterami dość szybko się zawiązuje i chociaż prawdę mówiąc nie zapałałam szczególną sympatią ani do Eve, ani do Vito, to miło czytało się o ich perypetiach, podobały mi się także wyraźne granice pomiędzy nimi, ponieważ autorka postawiła na relację typu woda i ogień, gdzie bohaterowie pochodzą z dwóch różnych światów a przez to ich związek wydaje się bardziej problematyczny. Dlatego nie mogę napisać, żebym źle odebrała ich historię, tylko po prostu nie przekonały mnie ich charaktery - fajne było ich poznać, ale obawiam się, że giną w morzu podobnych, przez co szybko ich zapomnę, ponieważ ich opowieść nie miała fabularnie głębszych zaskoczeń, wszystko to już było, nie było wybuchów, większych emocji. Można więc podsumować, że całość wypada przyzwoicie i ciekawie, ale bez przebicia przez tłum.

"Rozdarte serce" na pewno zaliczę do udanych lektur mimo pewnych mankamentów i nie będę Wam jej odradzać. Wręcz przeciwnie, uważam, że dla fanów mafijnych romansów będzie to ciekawy wybór i najlepiej sprawdzi się jako lekka lektura na leniwe popołudnie. Mi nie pozostaje nic innego jak czekać na kolejny tom serii, po który na pewno sięgnę.

czwartek, 21 stycznia 2021

"Finał Rosie" Graeme Simsion

 "Finał Rosie" Graeme Simsion, Tyt. oryg. The Rosie Result, Wyd. Media Rodzina, Str. 400
 

Fenomenalna trzecia część znanej na całym świecie serii, którą zaczął „Projekt Rosie”, polecany przez Billa Gatesa.

 

Długo przyszło nam czekać na finałowy tom serii Don Tillman, ale im dłuższe było oczekiwanie, tym słodszy był czas, kiedy lektura znalazła się już w moich rękach. Oryginalna, nietypowa, inna niż wszystkie historia utrzymywała wysoki poziom, który w trzeciej części podniósł poprzeczkę wyżej niż mogłam się spodziewać.

Jeśli nie mieliście jeszcze okazji przeczytać wcześniejszych losów bohaterów, na początku odsyłam Was do "Projekt Rosie" oraz "Efekt Rosie". To jedna, konkretnie poprowadzona całość, historia z ciągiem przyczynowo-skutkowym, którą koniecznie należy znać od podstaw, ale nie z przymusu a z czystej przyjemności czytania. Komedia romantyczna, satyra na otaczający nas świat, skarbnica wartości moralnych oraz etycznych a także powieść obyczajowa od której po prostu nie sposób się oderwać. Taka jest seria Graeme'a Simsion'a - nietypowa w każdym calu, ale przy tym ważna i ponadczasowa.

Część trzecia pozwala nam wrócić do historii ulubionych bohaterów. Don Tillman, profesor genetyki i jednocześnie główny bohater, wszystko co go otacza traktuje w sposób naukowy. Współczesne problemy ludzkie są dla niego przeszkodami niemal niemożliwymi do pokonania, ale to kłopoty w szkole jego syna, Hudsona, okażą się największym wyzwaniem. Tylko czy Don sam nie przeżył odrzucenia rówieśników i wyobcowania? Może jego doświadczenia z przeszłości pomogą mu wyratować syna z nieprzyjemnej sytuacji? O tym przekonacie się sięgając po finałowy tom serii, w moim odczuciu najlepiej napisany i najciekawszy.

Podczas czytania uśmiech nie schodzi z twarzy. Autor pisze lekko, dzięki czemu czyta się bardzo szybko a tym samym na pierwszym planie zarysowują się głębokie i dojrzałe kreacje bohaterów, które skupiają na sobie całą uwagę. Plejada postaci oraz zabawne sytuacje czy dialogi składają się na książkę, która - mam nadzieję - zjedna sobie wielu czytelników i pozwoli im poczuć, że z podobnymi problemami nie są sami, bo chociaż to historia prześmiewcza i lekka w przekazie, to kryjąca na drugim planie bardzo ważne wartości.

"Finał Rosie" to jak na mój czytelniczy nos najbardziej dopracowana część serii, najlepiej napisana i wciągająca. A to o czymś świadczy, skoro dwa wcześniejsze tomy ogromnie mi się podobały. Zatem Graeme Simsion wychodzi naprzeciw oczekiwaniom czytelników i ostatni raz, za to z przytupem i uśmiechem na twarzy, zabiera nas w niezapomnianą przygodę do świata zwariowanych bohaterów.

środa, 20 stycznia 2021

"Twoja wina" Samantha Young

"Twoja wina" Samantha Young, Tyt. oryg. Black Tangled Heart, Wyd. Burda Książki, Str. 368
 

Od przyjaciół do kochanków, od kochanków do śmiertelnych wrogów – Samantha Young porywa wielowarstwową, hipnotyzującą powieścią o miłości, która pali za sobą wszystkie mosty.

 

Uwielbiam Samanthę Young. Kto jak kto, ale ta autorka potrafi fantastycznie pisać o miłości w prosty i jednocześnie skomplikowany sposób. Nie przeszłam obojętnie obok żadnej jej książki a na "Twoją winę" czekałam chyba najbardziej, ponieważ dwa wcześniejsze tomy serii Play On są moimi ulubieńcami.

Zacznijmy od faktu, że wszystkie trzy części możecie czytać bez zachowania chronologii. Łączą je tylko podstawowe fakty z życia bohaterów, ale ogólnie na pierwszym planie za każdym razem pojawia się inna główna para, więc historia jest odrębna i niezależna. To mnie cieszy, ponieważ nigdy nie mogę być pewna co zastanę w fabule i jak potoczą się losy wybranych bohaterów, nie muszę też martwić się czy historia, którą uważam za skończoną okaże się niepotrzebnie rozciągnięta.

Tym razem poznajemy opowieść Jane Doe oraz Jamiego. I od początku wiadomo, że to nie będzie łatwa relacja. Dziewczyna ma za sobą przykre doświadczenia, czuje się niechciana, odrzucona a tułaczka po licznych rodzinach zastępczych tylko utwierdziła ją w przekonaniu, że nie ma na świecie nikogo. Jednak pewnego dnia poznaje Lornę i jej brata, którzy stają się jej najbliższą rodziną i pozwalają jej w końcu poczuć się jak w domu. Lorna ma tylko jeden warunek. Jane Doe nie ma prawa zakochać się Jamiem. Tylko, że to już się stało i przyniesie ze sobą tragiczne w skutkach konsekwencje.

To nie jest typowa historia, która zaczyna się i kończy w tym samym punkcie. Nie jest także schematyczna czy przewidywalna co uważam za jej największą zaletę. Od samego początku nie możemy być pewni jak potoczą się losy bohaterów a autorka dodatkowo stawia na ich drodze wiele wyzwań i niepowodzeń. Mijają lata, wszyscy się zmieniają, uczucia jednak pozostają te same, może nawet silniejsze i to wszystko prowadzi do wielu zaskoczeń w fabule, licznych momentów pełnych szoku, skrywanej urazy i walki o własne miejsce w świecie. Podczas czytania spotkacie zatem na tej drodze wiele emocji, nie zawsze tych dobrych, ale dzięki wielowymiarowej, dojrzałej kreacji bohaterów zrozumiecie, że ich losy właśnie tak miały się potoczyć i zaakceptujecie wszystko, tak jak ja to zrobiłam, licząc, że życie okaże się dla nich łaskawe.

Jestem zachwycona tą powieścią. "Twoja wina" wywarła na mnie ogromne wrażenie i nawet nie spodziewałam się, że ta historia tak mocno mnie wciągnie. Zawsze głęboko przeżywałam pisane przez Samanthę Young historie, ale ta wydała mi się najgłębsza, najbardziej emocjonalna i dojrzała a przy tym trafiła prosto do mojego serca. Kibicowałam bohaterom do samego końca, na własnej skórze przeżywając to samo co oni, więc myślę, że możemy to uznać za najlepszą rekomendację.

wtorek, 19 stycznia 2021

"Jej stalker" Lily White

 "Jej stalker" Lily White, Tyt. oryg. The Danger You Know, Wyd. Niezwykłe, Str. 344
 

Nikt nie zna jej tak jak on. Nikt nie wie, czego ona naprawdę potrzebuje. Nikt poza płatnym, pozostającym w ukryciu zabójcą. 

 

Na początku pomyślałam sobie, że Lily White chyba zwariowała. Po przeczytaniu opisu jej książki nie miałam wątpliwości, że czeka mnie dość oryginalna lektura, ale nie byłam pewna czy została ona napisana w dobrym guście. A jednak, mimo początkowego sceptycyzmy, dałam się wciągnąć w historię na całego, a to co działo się w mojej głowie podczas śledzenia wydarzeń przypominało rozpędzony do maksymalnej prędkości rollercoaster.

Tytuł słuszny, wręcz powiedziałabym, że w punkt wymyślony. Cała opowieść opiera się właśnie na stalkingu, na prześladowaniu, chodzeniu krok w krok za dziewczyną, wręcz do absurdu. Ari, płatny zabójca, był pozbawionym emocji mężczyzną, który wykonywał swoją pracę bez mrugnięcia okiem i oczekiwał jedynie hojnej zapłaty. Jednak pewnego dnia wszystko się zmieniło, gdy zauważa na miejscu zbrodni córkę jednej ze swych ofiar. Zafascynowany szesnastolatką zaczyna śledzić ją krok w krok i nie odpuszcza, chociaż mijają lata.

Brzmi przerażająco? Tak właśnie pomyślałam sobie na początku. W dodatku byłam przekonana, że cały ten Ari ma nieźle pod sufitem. Ale muszę Wam się przyznać, że bardzo szybko zmieniłam o nim zdanie i wręcz polubiłam tą jego mroczną, niebezpieczną, wręcz dziką kreację. Był bohaterem niepewnym co do dalszego kroku, zaskakującym i podstępnym, walczącym ze skrajnymi emocjami, które brały górę w najmniej oczekiwanym momencie, dzięki czemu historia była dynamiczna i nieustannie utrzymywała mocne, uzależniające napięcie, wprowadzające nas do romansu lub czegoś w podobnym stylu, bo trudno mi określić formę powiązania pomiędzy Arim a jego ofiarą.

Jedno jest pewne, ta książka ma w sobie to coś. Jest dzika, uzależniająca, niebezpieczna i porywcza. Skupia się w dużej mierze na opisach i mniej jest w niej akcji niżbym wymagała tego od innych książek, ale w tym przypadku chyba nie mogło być inaczej. Poznajemy to co siedzi w głowie głównego bohatera, obserwujemy wraz z nim Adeline oraz ich relację, która zmienia się z upływem lat.

"Jej stalker" to książka nietypowa, inna niż wszystkie, ale przez to oryginalna i warta poznania. Wciągnęła mnie na całego i całość przeczytałam w zaledwie jeden wieczór. Chociaż królują tutaj przede wszystkim wewnętrzne opisy to nie brakuje także uzupełniających wszystko emocji. Jeśli zatem lubicie książki odważne i pełne wyzwań dla czytelnika, nie mogę Wam jej nie polecić.

poniedziałek, 18 stycznia 2021

"Efekt Rosie" Graeme Simsion

 
"Efekt Rosie" Graeme Simsion, Tyt. oryg. The Rosie Effect, Wyd. Media Rodzina, str. 440

"Pocałowała mnie w policzek, co jeszcze powiększyło liczbę sprzecznych ze sobą deklaracji."

Tęskniliście za Donem Tillmanem? Wcale się nie dziwię, bo i ja zapałałam do niego szczerą sympatią, przez którą nie mogłam wyrzucić bohatera z głowy. Dlatego z wielką przyjemnością sięgnęłam po kontynuację lektury specyficznej, ale i bardzo intrygującej.

Don to bohater, który przyciąga czytelnika do swojej opowieści jak magnes. Pokręcony, zwariowany, ze zdiagnozowanym zespołem Aspergera - w poprzednim tomie realizował "projekt Rosie", obecnie zabiera się za "projekt Dziecko". Bohater podejmuje się wszelkich prób zdobycia wiedzy na temat ojcostwa i stać się przykładnym tatusiem dla swojego potomka. Dziecko to sprawa nie łatwa, wiec w życiu poukładanego Dona wszystko wywraca się do góry nogami - ustala system posiłków i projektuje najbezpieczniejszy wózek świata. Robi wszystko by uszczęśliwić swoją żonę - w rezultacie niemiłosiernie ją denerwując. Na szczęście jest jeszcze wierna przyjaźń, który dba o to, by w rodzinie panował spokój.

Graeme Simsion swoją kontynuacją ponownie wkroczył na niespokojne wody powieści romantycznej z domieszką sporej dawki komedii. To zdecydowanie nie jest powieść dla wszystkich, ponieważ chociaż bawi - nie wzbudzi podobnych uczuć u wszystkich. Musicie przygotować się  na bohaterów specyficznych, roztargnionych, o milionie pomysłów na minutę (Don) i stanie potężnej nerwicy (Rosie) a w połączeniu stworzy to mieszankę wybuchową. Don kocha swoją małą rodzinę i chciałby zrobić dla niej wszystko, co jest naprawdę urocze, a chociaż jego pomysły czasami zakrawają na absurd, trudno nie darzyć go sympatią i nie kibicować mu w tych wszystkich poczynaniach. Podobnie jest z uczuciami kierowanymi w stronę Rosie, która jest zupełnym przeciwieństwem swojego męża i właśnie dzięki temu kontrastowi trzyma rodzinę w całości i chroni ją przed kolejnymi intrygującymi pomysłami Dona. A razem stanowią przykład rodziny nietypowej, ale za to trwalej i szczęśliwej.

Mogę śmiało napisać, że Graeme Simsion pisze bardzo lekko i swobodnie, dlatego właśnie dzięki temu ta książka ma przyjemny klimat a humor nie wisi nad czytelnikiem ze złowieszczym uśmiechem. Jeśli rozbawią Was poczynania bohaterów - możecie się śmiać, ale jeśli nie - nic na siłę, to przede wszystkim ciekawa historia niebanalnej rodziny, która na pierwszym miejscu intryguje i dopiero później bawi. 
 
"Efekt Rosie" to powieść, która zaprosi Was do świata nietypowych bohaterów i zwariowanych pomysłów. A jednak oczaruje siłą miłości, która jest w stanie przetrwać wszystko i nie myśli schematami. Bo w tej historii nic nie jest tradycyjne, typowe czy takie jak inne. Tutaj panuje chaos, świeżość i nowość - dlatego uważam, że naprawdę warto zapoznać się z historią Dona i Rosie, którzy burzą schematy tworzą własną, niezapomnianą historię. 

niedziela, 17 stycznia 2021

"Lato Pauli" Anna M. Gorgolewska

 "Lato Pauli" Anna M. Gorgolewska, Wyd. Novae Res, Str. 288

 

Nie ma tego złego, czyli jak znaleźć wiernego psa i miłość.

 

Subtelna, nastrojowa, lekka powieść młodzieżowa zabiera czytelnika w sam środek rozterek głównej bohaterki, która właśnie wkracza w dorosłość. Czy zaskoczy nas swoimi wyborami? A może zaimponuje dojrzałością? O tym postanowiłam się przekonać sięgając po "Lato Pauli".

Powieść dedykowana jest nastoletnim czytelnikom z racji na wiek bohaterki, ponieważ Paula ma szesnaście lat i ogólnie historia utrzymana jest w dość lekkim klimacie właśnie charakterystycznym dla tego gatunku. Ja jednak już dawno mam za sobą te czasy i nie wpisuję się w kategorię wiekową a jednak podczas czytania bawiłam się zaskakująco dobrze. Jedyne czego żałuję to czas, kiedy sięgnęłam po książkę, ponieważ wydaje się ona zdecydowanie lepiej wpisywać w okres lata i wakacji.

Paula kończy gimnazjum a przed nią dwa miesiące beztroski. Przynajmniej takie były plany. Jednak nowa szkoła to nowe wyzwania a także nowe znajomości. Przyjaciółki więc porzuciły znajomość z dziewczyną na rzecz nowych wyzwań a chłopak do którego Paula wzdychała wyjechał. Jak więc spożytkować czas, kiedy miało się tyle planów a żaden z nich nie wypalił? Okazuje się, że te spontaniczne działania są najlepsze i ten motyw najbardziej podobał mi się w książce - nie planować a dać porwać się chwili, która niesie ze sobą zarówno wzloty i upadki, ale wydaje się znacznie lepsza od pierwotnych planów dziewczyny.

Autorka ma na swoim koncie kilka powieści, więc nie mówimy tutaj o debiucie i to się czuje. Książka jest przemyślana, dobrze napisana, proporcje między dialogami a opisami zachowane są wzorowo. Fabuła jest dynamiczna, cała opowieść stosunkowo krótka, ale przez to czyta się szybko i przyjemnie. Nie jest to może lektura, która niesie ze sobą mocne przesłanie, ale przywołuje uśmiech na ustach i sprawia, że na sercu robi się trochę lżej. Paula mając u swojego boku uratowanego psa Błotka, którego ogromnie polubiłam, oraz wspaniałą rodzinę czy sąsiada hodującego nietoperze, zabrała mnie do swojego świata, który okazał się radosny i otwarty na czytelnika przez co miło spędziłam czas i nawet smutno było mi rozstawać się z bohaterami.

Lekka niczym wiosenny wietrzyk, przyjemna i czasami nawet zabawna książka Anny M. Gorgolewskiej to jedna z tych książek, które fantastycznie sprawdzą się jako lektura po ciężkim dniu. "Lato Pauli" co prawda lepiej wpisuje się w tytułowy letni klimat, ale ja czytałam zimą, gdy mróz za oknem dawał popalić i czułam, że historia rozgrzewa mnie od środka nie tylko sympatycznym wątkiem romantycznym.

sobota, 16 stycznia 2021

"Projekt "Rosie"" Graeme Simsion

 
"Projekt "Rosie"" Graeme Simsion, Tyt. oryg. The Rosie Project, Wyd. Media Rodzina, Str. 320

"Uważam, że zwykle podejmuję rozsądniejsze decyzje niż inni ludzie, ale i mnie zdarzają się błędy. Jesteśmy genetycznie zaprogramowani, żeby odpowiadać na bodźce w najbliższym otoczeniu. Reakcja na wieloaspektowe problemy, które trudno jednoznacznie zidentyfikować, wymaga użycia logiki i rozumu - narzędzi o mniejszej sile sprawczej niż instynkt."

Poznajcie Don Tillmana - cierpiącego na zespół aspera profesora genetyki, który w końcu podejmuje istotną decyzję: czas wybrać dla siebie odpowiednią żonę. To jednak nie jest takie proste, ponieważ nasz bohater ma z góry zaplanowane życie i trudno znaleźć jeszcze miejsce dla żony, która - swoją drogą - musi być idealna w każdym calu. Jednak na jego drodze pojawia się Rosie Jarman, która w żaden sposób nie spełnia jego oczekiwań. Rosie pije i pali, a w dodatku pracuje w barze. Z wielkim hukiem wkrada się w życie Dona i razem wyruszają na poszukiwania biologicznego ojca kobiety. Czy ktoś zupełnie obcy może w jednym momencie stać się najbliższą osobą?

Przyznam, że od dawna miałam ochotę zapoznać się z tą lekturą, jednak obawiałam się, że cała ta otoczka komedii, która ma towarzyszyć fabule, zamiast mnie rozbawić i zaciekawić - zanudzi, jak to niestety często w podobnych historiach się zdarza. Jesteście przygotowani na lekturę z gatunku komedii romantycznej? Nie martwcie się, z czystym sumieniem oznajmiam Wam - można tą książkę śmiało wybrać i zaczytywać się w niej w dni smutne i ponure, bo fabuła wraz z nietuzinkowym bohaterem pozytywnie Was zaskoczy i mam nadzieję - również odrobinę rozbawi.

Bohaterowie to zakręcone osobowości, których nie da się nie lubić. Don jest bardzo specyficzny, ale przy tym bardzo sympatyczny i jego kiepskie próby upolowania idealnej kandydatki na żonę czasami wzbudzają współczucie, a jeszcze kiedy indziej - szczery uśmiech, bo poczynania tej dwójki to nieporadne próby odnalezienia się w zwykłej rzeczywistości. Rosie jest skomplikowana i kryje w sobie kilka tajemnic, które kuszą czytelnika a Don - nieporadny i lubiący powtarzać jedną czynność w nieskończoność, w końcu będzie zmuszony pomóc dziewczynie i... zrobi to z wielką przyjemnością. Dlaczego? Przekonajcie się sami!

"Projekt "Rosie"" to nie tyle zabawna co niezwykle sympatyczna historia nieporadności i walki o swoje własne szczęście za cenę wszystkiego, co posiadamy. Don przedstawi Wam opowieść o tym, jak wszystko co do tej pory znał pęknie jak bańka mydlana po pojawieniu się kobiety o wielkim sercu i przebojowej duszy. Czy dwa zupełnie różne światy mogą stanowić jedną całość? To mądra, błyskotliwa powieść pełna wzlotów i upadków, którą chciało by się czytać i czytać. Czuję się w pełni usatysfakcjonowana i już dziś sięgam po kontynuację. Polecam! 

piątek, 15 stycznia 2021

"Mój książę" Julia Quinn

 "Mój książę" Julia Quinn, Tyt. oryg. The Duke and I, Wyd. Zysk i S-ka, Str. 480
 

Czy może być większe wyzwanie dla ambitnych mam córek na wydaniu w Londynie roku 1813 niż książę kawaler?

 

Romans historyczny nie jest dla każdego, ale jeśli lubicie ten gatunek to obok książek Julii Quinn nie możecie przejść obojętnie. Książki tej autorki sprawdzą się również jako wprowadzenie do romansów i intryg z dawnych czasów.

"Mój książę" to pierwszy tom serii Bridgertonowe, która rozgłos zyskała dzięki ekranizacji na Netflixie. Gdyby nie to, książka przeszłaby raczej bez echa, ponieważ to nie jest jej pierwsze, nawet nie drugie wydanie, a wszystko to przez małą popularność tego gatunku. Szkoda, ponieważ sądzę, że dla romantyczki nie ma lepszej książki niż romans historyczny, w którym króluje cała masa emocji i plejada przeróżnych osobowości. W dodatku Julia Quinn zna się na rzeczy i potrafi fantastycznie pisać, przez co jej książki wciągają już od pierwszej strony a potwierdzenie właśnie mamy przed sobą.

Londyn, rok 1813. Daphne Bridgerton, urocza i inteligentna, nie może znaleźć dla siebie męża. Wielu panów widzi z niej serdeczną przyjaciółkę, ale jak na złość żaden nie prosi jej o rękę. Dlatego pewnego dnia, wbrew zdrowemu rozsądkowi, kobieta godzi się na propozycję Simona Hastingsa, który w przeciwieństwie do niej nie marzy o małżeństwie i ma już dość naprzykrzających się mam panien na wydaniu. On będzie udawał jej adoratora, ona zyska uznanie wśród innych panów, gdy dowiedzą się, że sam książę zainteresował się jej osobą. Tylko czy taki układ naprawdę ma szansę się sprawdzić?

Zaskakująca, zabawna, serdeczna i bardzo wciągająca. Tak w skrócie można określić książkę, która bardzo szybko pozwoliła mi wkroczyć do swojego świata a także ogromnie polubić bohaterów. Quinn kreuje bowiem swoje postacie jako pełnowymiarowe sylwetki, z charakterkami i własnym zdaniem, przez co otrzymujemy bohaterów z krwi i kości, którzy mają w tej książce sporo do powiedzenia. Daphne i Simon to dwójka indywidualistów, którzy nie dadzą się zaszufladkować i będą walczyć o swoje, ale jak się domyślacie miłość trafi ich z zupełnie nieoczekiwanej strony a chemia zaiskrzy z podwójną siłą.

"Mój książę" to lektura przyjemna, wciągająca i idealna dla każdej romantyczki. Zaskakuje podjętym przez bohaterów wyzwaniem, trzyma w napięciu, gdy wiadomo, że sekret prędzej czy później wyjdzie na jaw. Bardzo podobała mi się lekkość stylu autorki a także sami bohaterowie w towarzystwie których z przyjemnością spędziłam te kilka czytelniczych godzin. Polecam zatem każdemu, bez względu na preferencje czytelnicze.

środa, 13 stycznia 2021

"Wredny Szef" Katarzyna Rzepecka

 "Wredny Szef" Katarzyna Rzepecka, Wyd. Niezwykłe, Str. 314

 

Nowa książka autorki, która swoją debiutancką powieść Uwieść ochroniarza wydała pod pseudonimem Katarzyna Kubera.

 

Sceptycznie nastawiona do przedpremierowych, bardzo pozytywnych opinii, sięgnęłam po powieść Katarzyny Rzepeckiej z mieszanymi uczuciami. Do wyboru przekonał mnie jednak opis z okładki, który zapowiadał historię nie przekłamaną a bazującą na prawdziwym życiu.

I trafiłam w dziesiątkę. Okazało się, że moje wcześniejsze nastawienie była zupełnie bezpodstawne, ponieważ historia wciągnęła mnie od pierwszej strony. Autorka pisze lekko, bardzo obrazowo i wie jak nakreślić sylwetki bohaterów, by te w pełni odzwierciedlały otaczających nas ludzi. W takim gronie spędziłam kilka sympatycznych godzin i przyznam szczerze, że nawet kilka razy uśmiechnęłam się przy udanych dialogach.

Autorka sięga po znany temat, ale nie zakwalifikowałabym tej historii jako romans biurowy. To raczej lektura oparta na motywie od nienawiści do miłości a po prostu akcja powieści rozgrywa się w pracy wykonywanej przez główną bohaterkę. Karolina bowiem dostała się w końcu do pracy, która umożliwiła jej pięcie się po szczeblach zawodowej kariery, ale nie spodziewała się, że jej szefem okaże się Martin. Spędziła z nim jedną niezobowiązującą noc a dziś musi być jego podwładną. On jej nienawidzi, bo sądzi, że jej działania są zamierzone. Ona sama nie wie co począć w tej sytuacji. Razem stanowią mieszankę wybuchową, ale nie da się odmówić tej dwójce zawiązującej się pomiędzy nimi chemii.

Książka jest lekka, przyjemna i niezobowiązująca. To sympatyczny romans z bardzo dobrze wykreowanymi bohaterami, który przekonał mnie do siebie zabawnymi momentami i wywołującymi emocje dialogami. Prostota czasami jest lepsza niż skomplikowana historia dlatego warto dawać szansę każdej książce, bo może, tak jak w tym przypadku, okazać się pozytywnym zaskoczeniem.

"Wredny szef" to książka, którą poleciłabym przede wszystkim fanką powieści romantycznych. To na tym skupia się cały wątek i chociaż książka jest przewidywalna to nie traci przez to na swojej wartości. Jako lektura do poczytania zimowym wieczorem, pod kocem, z kubkiem gorącej herbaty w dłoni, sprawdzi się idealnie.

wtorek, 12 stycznia 2021

"Lucca" Sarah Brianne

 "Lucca" Sarah Brianne, Tyt. oryg. Lucca, Wyd. Niezwykłe, Str. 292

 

Niezwykle wyczekiwana część serii "Made Men"!

 

Szanuję Sarah Brianne za konkrety. Za to, że jej książki nie są przegadane, bohaterowie papierowi a historia bez emocji. To jedna z tych autorek, która na dość niewielkiej liczbie stron potrafi zdziałać cuda i niejednokrotnie zaskoczyć czytelnika.

W trzecim tomie poznaliśmy Chloe, w czwartym więc nie było opcji, by nie pojawił się Lucca. Jeśli śledzicie serię od początku doskonale wiecie jakie emocje wiążą się z przedstawieniem kolejnych postaci oraz ich romantycznymi problemami, które w mafijnym świecie nie tylko narażone są na ryzyko, ale także na demony czające się wewnątrz członków załogi.

Lucca jest jednym z takich bohaterów. Niebezpieczny, zamknięty sobie, przekonany, że nosi w sercu mrok. Autorka fantastycznie przedstawiła jego strach przed ryzykiem jeśli chodzi o uczucia, kontrastując przy tym z bezwzględnością jaka go charakteryzuje. To niełatwy mężczyzna, który zatracił swoje człowieczeństw zdobywając kolejne szczeble mafijnej hierarchii, ale zdecydowanie zyskuje przy bliższym spotkaniu. Szczególnie w kontakcie z Chloe, moją ulubienicą tego cyklu, która wydaje się być stworzona dla niego.

Tutaj nie ma łatwych rozwiązań. Nie oczekujcie zatem prostego romansu. Nic nie dzieje się bez przyczyny a na pewno nic nie podąża po linii prostej. Podczas czytania pojawi się wiele przeciwności, bohaterowie będą musieli zmierzyć się z problemami a czytelnik poczuje przyspieszone bicie serca w obawie o losy postaci. To jednak największy atut tej historii - jej dążenie na przekór, wciąż odsuwanie w nieskończoność tego co nieuniknione.

Lucca stanie w obronie Chloe, będzie walczył o poznanie prawdy na temat jej przeszłości i mam nadzieję, że podbije Wasze serca tak jak podbił moje. Polecam czytać "Chloe" oraz "Lucca" jako całość, ponieważ obie książki wzajemnie się uzupełniają. Jeśli szukacie więc ciekawej, dobrze napisanej serii mafijnej, która bardziej stawia na emocje niż brutalność - Sarah Brianne Was nie zawiedzie.

poniedziałek, 11 stycznia 2021

"Chloe" Sarah Brianne

"Chloe" Sarah Brianne, Tyt. oryg. Chloe, Wyd. Niezwykłe, Str. 214

 

Twarz Chloe z bliznami przyprawia ją o szaleństwo.

Króciutka, ale treściwa, kolejna książka w serii Made Men ponownie zabiera nas do niebezpiecznego świata mafijnych porachunków, w którym na pierwszym planie królują emocje!

Bardzo lubię książki Sarah Brianne za jej analizowanie sylwetek bohaterów oraz jak najrzetelniejsze przedstawienie ich myśli czy towarzyszących im emocji. Dzięki temu każdy kto pojawi się w polu widzenia od razu zyskuje moją sympatię i staje się ulubieńcem z którym przyjemnie mogę spędzić czas. A jako, że autorka lubi w każdym tomie przybliżać nam pierwszoplanowo inną postać mogę przyjrzeć się naprawdę sporej gromadce postaci.

Tytułowa Chloe, na ten moment, jest moją ulubienicą. Bardzo mocno zżyłam się z jej historią oraz z wydarzeniami jakie ją spotkały. To silna postać, ale posiadająca swoje słabości. Trudno jest jej patrzeć w lustro, ponieważ za każdym razem widzi tam swoje blizny, które przypominają jej o tragedii. Są też i oni, dwóch mężczyzn, którzy zamiast ją ratować, są jedynie wspomnieniem przeszłych wydarzeń.

Chociaż książka liczy sobie niewiele ponad dwieście stron to wystarczy, by na całego wciągnąć czytelnika. Brianne nie tworzy typowej brutalnej serii, chociaż są sceny jedynie dla dorosłych, a przede wszystkim skupia się na działaniach, wydarzeniach, trudnych tematach czy emocjach. Nie jest więc szczególnie krwawo, ale często romantycznie, mrocznie i niebezpiecznie w sposób bardziej uczuciowy. Mi to jednak bardzo odpowiada, ponieważ ta autorka ma nie lada talent do tworzenia wiarygodnych bohaterów czym zaskarbiła sobie moją sympatię.

Nie będę opisywać wydarzeń, bo trzeba je poczuć na własnej skórze. Nie będę zachwalać treści, bo wystarczy, że przeczytacie kilka pierwszych stron a historia sama Was oczaruje. Napiszę jedynie, że to kolejny udany tom w serii, który pozostawia apetyt na więcej i gwarantuje niezapomnianą przygodę.

niedziela, 10 stycznia 2021

"Luca" Agnieszka Siepielska

 "Luca" Agnieszka Siepielska, Wyd. Niezwykłe, Str. 203

 

 Mistrzyni mafijnego humoru powraca z trzecim tomem serii „Synowie zemsty”!

 

Serię Synowie zemsty lubię przede wszystkim za sarkazm, który charakteryzuje niemal wszystkich bohaterów. Można się uśmiechnąć podczas czytania, można ponaśmiewać się z tych postaci, które zbyt poważnie podchodzą do ironicznych wypowiedzi. Przede wszystkim jednak można miło spędzić czas w towarzystwie członków mafijnego świata.

Trzecia część serii Agnieszki Siepielskiej jest wyjątkowo krótka, liczy sobie zaledwie dwieście stron i to na początku może wydawać się minusem dla historii. W końcu czy akcja poradzi sobie z rozwojem sytuacji? Czy autorka zdąży przedstawić wszystko co konieczne, by zaciekawić czytelnika? Okazuje się, że kiedy jest pomysł, wystarczy posłużyć się konkretami i nie ciągnąć fabuły w nieskończoność. Otrzymujemy dynamiczną i przy tym nieprzegadaną opowieść, która trzyma poziom poprzedniczek.

Tym razem w rolę głównego bohatera wciela się tytułowy Luca. Kuzyn dwóch poprzednich postaci, czyli Rhysa i Antonia, wydaje się równie zagadkową postacią co dwaj poprzedni panowie. I równie niechętną do konwersacji. Jest też bezwzględny, pewny siebie i zakochany w Maxine. Ona jednak ma swoje własne sekrety i problemy, z którymi nie tak łatwo będzie sobie poradzić.

To nieskomplikowana książka, podobnie jak jej poprzedniczki, którą możecie śmiało czytać bez zachowania chronologii. Jeśli lubicie mafijne romanse z mrocznymi męskimi bohaterami to zapewne lektura przypadnie Wam do gustu. Mnie nieszczególnie przekonują kreacje bohaterów, ponieważ ani postacie kobiece, ani tym bardziej panowie z mafii nie wypadają wiarygodnie, ale doceniam całość fabularną i ogólny motyw, który w literaturze bardzo lubię. Dlatego właśnie sięgam po kolejne tomy serii, chociaż zauważam, że słabą stroną autorki są bohaterowie, ale paradoksalnie nie cierpią na tym szczególnie dialogi.

"Luca" to niepewność w stosunku do tego jak potoczą się losy bohaterów. Strach przed powrotem niebezpiecznych mężczyzn oraz brak szczęśliwego jutra. W tej książce znajdziecie sporo emocji i to na pewno przemawia na jej korzyść. Nie zrażajcie się tym, że narzekam na bohaterów - jeśli wcześniejsze książki autorki przypadły Wam do gustu to i ta na pewno spełni Wasze oczekiwania.

sobota, 9 stycznia 2021

"Niegrzeczny rockman" Kristen Callihan

 "Niegrzeczny rockman" Kristen Callihan, Tyt. oryg. Fall, Wyd. Muza, Str. 512

 

Udręczony rockman odnajduje siebie – oraz miłość – gdy zakochuje się w kobiecie, która tymczasowo wprowadza się do mieszkania obok.

 

Kristen Callihan powraca z trzecim tomem swojej romantycznej, muzycznej serii. Czy i tym razem porwie nas w wir emocjonującej przygody, która przyspieszy bicie serca?

To jedna z tych serii, którą śmiało możecie czytać bez zachowania chronologii. Każda część jest oddzielną historią opowiadającą o losach wybranych bohaterów. Tym razem na pierwszym planie pojawił się John "Jax" Blackwood, jedna z tych postaci, która intrygowała mnie już od pierwszego tomu, ponieważ przejawiał się gdzieś na drugim planie i otrzymałam na jego temat zaledwie garstkę informacji. To jednak wystarczyło, żebym zainteresowała się jego losami i gdy w moje ręce wpadła lektura nawiązująca w pełni do jego opowieści - nie mogłam się jej oprzeć.

Autorka pisze lekko, jej styl jest właściwie banalny a sama historia dość typowa. Jednak i takie książki miło się czyta, gdy historia jest pełna emocji i osobistego uroku. Przygotujcie się więc na lekturę niekoniecznie skomplikowaną, opowiadającą o bohaterach takich jak my, którzy mierzą się z własnymi demonami. Ten motyw podobał mi się najbardziej, ponieważ poza codziennością, wymagającą pracą, przyjaźnią czy miłością Callihan poruszyła także problematykę samobójstwa oraz życia w świetle tych działań.

Jax dwa lata temu próbował odebrać sobie życie. Od tej pory tkwi w próżni, nie odczuwa głębszych emocji i wydaje się, jakby żył gdzieś obok, bez chęci i walki o siebie. Jednak pewnego dnia poznaje Stellę i to spotkanie całkowicie go odmienia. Ona nie wie, że jej nowy znajomy to supergwiazda rocka, nie wie też jakie problemy ze sobą niesie. Stella jest jednak dziewczyną, która nie obawia się wyzwań, szczególnie, gdy te wprowadzają się tuż obok i wchodzą w rolę jej osobistego, seksownego sąsiada. Tylko czy warto zaryzykować, skoro dziewczyna poznała smak straty i porzucenia?

To przyjemna opowieść, niezobowiązująca, ale i jednocześnie niosąca otuchę. Na początku jest smutno, przygnębiająco, gdy Jax czuje wielką niechęć do życia, ale przyjemnie było obserwować jak rozkwita i jego nastawienie w pełni się zmienia. Kristen Callihan opowiada o sile miłości, przyjaźni i oddania, o wyzwaniach i głębokich uczuciach, które wszystko zmieniają. "Niegrzeczny rockman" jest idealną lekturą na leniwe popołudnie dla wszystkich romantyczek.

piątek, 8 stycznia 2021

"American Savages" J.J. McAvoy

 "American Savages" J.J. McAvoy, Tyt. oryg. American Savages, Wyd. Niezwykłe, Str. 411

 

Kiedy wrócą, poleje się krew. Tym razem nie będą się bawić. Nikogo nie oszczędzą. 

 

Jeśli tak jak ja lubicie dziwne, nietypowe, zakręcone książki, to obok serii Ruthless People nie możecie przejść obojętnie. Absolutnie. Warunek jest jednak jeden - trzeba zacząć od pierwszego tomu, ponieważ zachowanie chronologii jest tutaj niezwykle ważne.

Trzecia część to ścisła kontynuacja wydarzeń z poprzedniego tomu, opowiadająca dalej o losach dwójki oryginalnych bohaterów. Liam trafia do więzienia, Melody przepada bez śladu a jedyny człowiek, który potrafi poskładać to wszystko w całość, nie zamierza się z nimi obchodzić łagodnie. Jednak szef FBI, Avian Doers, nie zdaje sobie sprawy jak silna jest ta dwójka i jak bezwzględna w swoich czynach. 

To jedna z tych serii, która hipnotyzuje, zatrzymuje przy sobie czytelnika od pierwszej do ostatniej strony, pobudza jego wyobraźnię i uruchamia całą lawinę sprzecznych emocji. Nie jest to książka łatwa, grzeczna czy schematyczna. To historia w pełni oryginalna, która nie osiada na laurach i z każdym kolejnym tomem wypada co raz lepiej. Musicie być jednak świadomi niebezpieczeństwa związanego z lekturą - miesza w głowie, wpływa na psychikę i budzi szaleństwo w czytelniku. I właśnie za to ją uwielbiam!

Fabuła jest gęsta od zwrotów akcji, dynamika zachowana przez cały czas, kreacja bohaterów utrzymana na najwyższym poziome. Nawet gdybym chciała, nie mam się do czego przyczepić. J.J. McAvoy porwała mnie do świata, który wymyśliła, przekonała do pomysłu i zatrzymała przy sobie w postaci wielkiej fanki, ponieważ w pełni kupuję tą jej wrzącą od emocji, zakręconą i balansującą na granicy normalności serię pełną niebezpieczeństw.

Zdrady, tajemnice, plany zemsty, bezwzględność, brak skrupułów. "American Savages" to szalona jazda bez trzymanki. Jednak jeśli tak jak ja lubicie oryginalne powieści, dobrze napisane, pełne emocji, ze wspaniałą kreacją głównych bohaterów - nie możecie tego przegapić. Mrok i okrucieństwo kontrastują tutaj z przeróżnymi emocjami, ale dzięki temu ta seria zrywa z przyjętymi schematami i tworzy swój własny, oryginalny mafijny obraz, od którego nie ma się ochoty odchodzić.

czwartek, 7 stycznia 2021

"Towarzyszka mafii" Inga Juszczak

 "Towarzyszka mafii" Inga Juszczak, Wyd. Niezwykłe, Str. 293

 

W jednej sekundzie wszystkie plany na przyszłość runęły.

 

Książka książce nie równa, więc nic dziwnego, że wiele autorek próbuje swoich sił w popularnych ostatnio seriach mafijnych. Inga Juszczak to debiutujące nazwisko w tej kategorii, więc z chęcią zdecydowałam się na jej lekturę, by zobaczyć czy zaskoczy mnie i oczaruje.

Ellie porzucona przez narzeczonego czuje się fatalnie. Postanawia więc raz na zawsze rozstać się ze swoim starym życiem i wyrusza do Madrytu, gdzie przyjaciel zagwarantował jej pracę marzeń. Już od pierwszych dni w domu, w którym przyjdzie jej pracować, Ellie czuje się jak u siebie, jednak nie spodziewa się, że już niebawem dowie się o swoim nowy pracodawcy rzeczy, które staną się dla nie prawdziwym zagrożeniem.

Na pewno minusem dla tej książki jest sporo widocznych schematów. Chociaż historię czyta się przyjemnie, bo styl autorki jest lekki i ładnie prowadzi nas przez fabułę, to wciąż zderzamy się z czymś znanym, czymś co już wcześniej było. Nie ma w tej książce nic odkrywczego, jest dziewczyna, która ma złamane serce, nowy start, praca za granicą i tajemnicza znajomość z seksownym pracodawcą. Fajnie, ciekawie, ale bez fajerwerków.

Kreacja Ellie jest dość naiwna. To młoda dziewczyna, która wszędzie czuje się jak w domu, nie ma żadnych podejrzeń a jej argumenty można bardzo łatwo zakwestionować. Nie była zła jako bohaterka, ale jej lekkomyślność i ciągłe obrażanie mogą zdecydowanie wpłynąć na jej niekorzyść. Diego, jej pracodawca, to inne nastawienie. Baron narkotykowy, przedstawiciel najwyższej elity mafijnej, człowiek bezwzględny, ale w stosunku do Ellie strasznie emocjonalny. Fajny, intrygujący, znacznie bardziej przypadł mi do gustu niż Ellie. W konfrontacji bohater a fabuła stawiam jednak na tą drugą, która zaskoczyła mnie pomieszaniem z poplątaniem, gdy wyszły na jaw wszystkie tajniki mafijnego świata Diega. Tu autorka wykazała się sporą pomysłowością jeśli chodzi o zawiłe zwroty w akcji i samo jej tempo co na pewno wpływa na pozytywne aspekty tej powieści.

"Towarzyszka mafii" to ciekawy wstęp do serii, ale nie idealny. Autorka debiutuje, więc na razie przymykam oko na niedociągnięcia, bo widzę w tej książce potencjał. Zobaczymy więc jak rozwinie się talent autorki w kolejnych tomach a tymczasem ani nie polecam, ani nie odradzam, decyzję z wyborem książki pozostawiam Wam. Myślę, że jak na niezobowiązującą lekturę sprawdzi się dobrze, nie powinniście czuć zawodu. Od siebie jednak dodam, że najlepiej osobiście przekonać się na sobie czy dana książka Wam przypadnie do gustu, bo świat mafijny jest na tyle zawiły, że każdemu przypadnie coś innego.

środa, 6 stycznia 2021

"Tiny Pretty Things" Sona Charaipotra, Dhonielle Clayton

 "Tiny Pretty Things" Sona Charaipotra, Dhonielle Clayton, Tyt. oryg. Tiny Pretty Things, Wyd. Ya!, Str. 464

 

Połączenie „Czarnego Łabędzia” i „Pretty Little Liars” – poruszająca historia o uczennicach elitarnej szkoły baletowej, które zrobią wszystko w walce o tytuł najlepszej na roku.

Przyznam, że o powieści nie słyszałam nic, ale gdy Netflix ogłosił swoją premierę, nagle zrobiło się głośno. Nic w tym dziwnego, bo w końcu byle jakie książki nie otrzymują filmowych adaptacji. Zaintrygowana postanowiłam więc sprawdzić w czym tkwi urok tej historii i najpierw - obowiązkowo - zmierzyłam się z książką a dopiero później z jej filmową serią. 

Balet nigdy nie był w moim zasięgu, ale gdzieś w głębi serca zawsze marzyłam, by mieć taki talent. Dlatego zawsze z przyjemnością oglądam wszystkie przedstawienia baletowe i śledzę mistrzów w ich najlepszych dziełach. Filmów powstało sporo na temat tej dyscypliny, ale książek jest na lekarstwo. A szkoda, bo jak się okazuje, można to przedstawić bardzo obrazowo i nie jednego czytelnika przekonać, że balet ma w sobie wiele gracji i uroku. Choć może nie w szkole z powyższej lektury, bo tam, wśród tych intryg i kłamstw, raczej nie miałabym ochoty się znaleźć.

Duetu autorskiego nie znam, twórczości autorek z osobna również. Muszę jednak przyznać, że obie panie połączyły siły i wyszło im to naprawdę ciekawie. Niemal od pierwszej strony wciągnęły mnie w intrygujący świat rządzący się dość rygorystycznymi zasadami. Poznajemy losy dziewcząt uczęszczającej do bardzo elitarnej szkoły baletowe a to wywiera na nie wielką presję. Czują się niedowartościowane, rzucone w środek chorego wyścigu i przez to same wzajemnie rzucają sobie kłody pod nogi. A są przy tym bezwzględne! Z rosnącym zainteresowaniem obserwowałam jak trzy przyjaciółki walczą o pozycję w szkole a z każdą kolejną stroną na jaw wychodziły nowe tajemnice. 

Gigi, Bette i June to trzy przyjaciółki i jednocześnie trzy najlepsze przyjaciółki, które do tej pory trzymały się razem. Jednak nacisk ze strony nauczycieli oraz rosnące wokół nich oczekiwania zmieniają ich w odrębne jednostki co okazało się najciekawszym motywem dla tej historii. Brak skrupułów, bezwzględność, prawdziwe oblicze człowieka widziane oczami trzech bohaterek wciąga czytelnika od pierwszej do ostatniej strony i zapewnia mu nie lada rozrywkę.

Śmiało mogę określić "Tiny Pretty Things" bardzo intrygującą powieścią. Autorki fantastycznie przedstawiły targające bohaterkami emocje, ujęły popadnie ze skrajności w skrajność a dodatkowo wprowadziły mroczny klimat dodający historii uroku. Kłamstwa, poniżanie oraz nieustająca presja wciągają czytelnika w wir zaskakujących wydarzeń,  ukazując mu świat baletu od tej najgorszej strony. Jestem pozytywnie zaskoczona lekturą i cieszę się, że autorki postawiły na sporo detali i dużą wiarygodność historii.