"Efekt Rosie" Graeme Simsion, Tyt. oryg. The Rosie Effect, Wyd. Media Rodzina, str. 440
"Pocałowała mnie w policzek, co jeszcze powiększyło liczbę sprzecznych ze sobą deklaracji."
Tęskniliście za Donem Tillmanem? Wcale się nie dziwię, bo i ja zapałałam
do niego szczerą sympatią, przez którą nie mogłam wyrzucić bohatera z
głowy. Dlatego z wielką przyjemnością sięgnęłam po kontynuację lektury
specyficznej, ale i bardzo intrygującej.
Don to bohater, który przyciąga czytelnika do swojej opowieści jak
magnes. Pokręcony, zwariowany, ze zdiagnozowanym zespołem Aspergera - w
poprzednim tomie realizował "projekt Rosie", obecnie zabiera się
za "projekt Dziecko". Bohater podejmuje się wszelkich prób zdobycia
wiedzy na temat ojcostwa i stać się przykładnym tatusiem dla swojego
potomka. Dziecko to sprawa nie łatwa, wiec w życiu poukładanego Dona
wszystko wywraca się do góry nogami - ustala system posiłków i
projektuje najbezpieczniejszy wózek świata. Robi wszystko by
uszczęśliwić swoją żonę - w rezultacie niemiłosiernie ją denerwując. Na
szczęście jest jeszcze wierna przyjaźń, który dba o to, by w rodzinie
panował spokój.
Graeme Simsion swoją kontynuacją ponownie wkroczył na niespokojne wody
powieści romantycznej z domieszką sporej dawki komedii. To zdecydowanie
nie jest powieść dla wszystkich, ponieważ chociaż bawi - nie wzbudzi
podobnych uczuć u wszystkich. Musicie przygotować się na bohaterów
specyficznych, roztargnionych, o milionie pomysłów na minutę (Don) i
stanie potężnej nerwicy (Rosie) a w połączeniu stworzy to mieszankę
wybuchową. Don kocha swoją małą rodzinę i chciałby zrobić dla niej
wszystko, co jest naprawdę urocze, a chociaż jego pomysły czasami
zakrawają na absurd, trudno nie darzyć go sympatią i nie kibicować mu w
tych wszystkich poczynaniach. Podobnie jest z uczuciami kierowanymi w
stronę Rosie, która jest zupełnym przeciwieństwem swojego męża i właśnie
dzięki temu kontrastowi trzyma rodzinę w całości i chroni ją przed
kolejnymi intrygującymi pomysłami Dona. A razem stanowią przykład
rodziny nietypowej, ale za to trwalej i szczęśliwej.
Mogę śmiało napisać, że Graeme Simsion pisze bardzo lekko i swobodnie,
dlatego właśnie dzięki temu ta książka ma przyjemny klimat a humor nie
wisi nad czytelnikiem ze złowieszczym uśmiechem. Jeśli rozbawią Was
poczynania bohaterów - możecie się śmiać, ale jeśli nie - nic na siłę,
to przede wszystkim ciekawa historia niebanalnej rodziny, która na
pierwszym miejscu intryguje i dopiero później bawi.
"Efekt Rosie" to powieść, która zaprosi Was do świata nietypowych
bohaterów i zwariowanych pomysłów. A jednak oczaruje siłą miłości,
która jest w stanie przetrwać wszystko i nie myśli schematami. Bo w tej
historii nic nie jest tradycyjne, typowe czy takie jak inne. Tutaj
panuje chaos, świeżość i nowość - dlatego uważam, że naprawdę warto
zapoznać się z historią Dona i Rosie, którzy burzą schematy tworzą
własną, niezapomnianą historię.
Ostatnio często spotykam te książki na blogach. Jestem na tak.
OdpowiedzUsuńMuszę bliżej przyjrzeć tej serii :)
OdpowiedzUsuńJa dopiero będę zaczynać przygodę z tą serią.
OdpowiedzUsuńKsiążki jak narkotyk
Słyszałam o tej serii i nie wykluczam, że po nią sięgnę, aczkolwiek mam ją raczej daleko na liście.
OdpowiedzUsuńJestem ciekawa tej serii.
OdpowiedzUsuńPrzekonałaś mnie :)
OdpowiedzUsuń