sobota, 30 września 2017

"Dawka życia" Lizzie Enfield

"Dawka życia" Lizzie Enfield, Tyt. oryg. Living With It, Wyd. Prószyński i S-ka, Str. 404

"Pozwalam łzom płynąć. Wiem, że Ben jest na mnie wściekły, skoro sam mi nie powiedział. I zaczynam użalać się nad sobą, bo wiem, że inni mnie potępią."

Lizzie Enfield, autorka książki "Dawka życia" napisała książkę z tematem, który wzbudził moje zainteresowanie. Do tej pory nie ciągnęło mnie do podobnych historii, bo raczej podobne motywy nie są moją mocną stroną, ale z ciekawości pozwoliłam sobie zaangażować się w fabułę i dowidzieć jak rozwiąże się sytuacja zainicjowana przez autorkę.

Główna bohaterka, Isobel postanowiła nie szczepić swoich dzieci. Darząc je nieograniczona miłością i znając doniesienia ze świata o skutkach podobnych działań zaryzykowała. Właściwie - chociaż temat jest dla mnie zupełnie obcy, postawa Isobel przekonała mnie do siebie. Czytając o jej obawach i przekonaniach na podstawie wyczytanych w Internecie doświadczeń innych rozumiałam decyzję bohaterki. Nie zrozumcie mnie źle - nie wiem jak ja postąpiłabym w podobnej sytuacji, ale rozumiałam podejście Isobel. To dobra bohaterka, która niestety popełniła błąd. Nie mogę jej jednak winić, bo autorka realnie przedstawiła jej obawy i wahania, przez co stanęła przede mną wiarygodna postać, która jak każdy człowiek popełnia błędy i uczy się na nich.

Decyzja Isobel wpłynęła negatywnie na życie jej przyjaciół i ich córeczki. Mała Iris zaraziła się odrą od nastoletniej córki Isobel a to pociągnęło za sobą szereg nieprzewidzianych konsekwencji. Dziewczynka chociaż wyzdrowiała - całkowicie straciła słuch. Tutaj także na scenę wkroczyła rodzina Iris, która zaczęła przekładać czytelnikowi własne argumenty. Nie mogłam się oprzeć wrażeniu, że obie strony w dokładny, poparty dowodami sposób przeciągają czytelnika na swoją stronę i nie wiedziałam komu wierzyć. I czy wierzyć komuś w ogóle zamiast podejmować własne decyzje? Autorka w fantastyczny sposób pokazała dwa skrajne poglądy i dwa zupełnie różne światy w obliczu jednej tragedii.

Dobry styl i plastyczny język w połączeniu z tematem na czasie i trudnym motywem sprawiły, że przez książkę przepłynęło sporo emocji. Nie spodziewałam się, że zaciekawi mnie temat zupełnie mi obcy i właściwie nie wpasowujący się w mój gust czytelniczy. Książka opowiada o tragedii dwóch rodzin w obliczu jednej decyzji, ale to nie jedyny motyw tej lektury - jest tu wiele prawd ukrytych między wierszami, gdy na scenę wkracza prawdziwe życie. Lizzie Enfield naprawdę wiarygodnie przedstawiła chaos obu rodzin, w którym nakreśliły się wymykające spod kontroli wydarzenia dalszych działań. Całość buduje niemal dusząca atmosfera związana z niemocą i poczuciem bezsilności.

"Dawka życia" to powieść czysto obyczajowa, opowiadająca o prawdziwym życiu zamkniętym w formie fikcji literackiej. Zawile i jednocześnie realnie nakreślony związek rodzicielski łączy się z tematem przyjaźni wystawionej na potężną próbę. Według mnie to ciekawa propozycja lektury nie tylko dla rodziców, choć wiem, że ci przeżyją książkę zupełnie inaczej niż osoby jeszcze nie związane z macierzyństwem. Oto książka oparta na temacie, który jest jak rzeka - każdy znajdzie własne argumenty.

piątek, 29 września 2017

"Niebezpieczna dziewczyna" K.L. Slater

"Niebezpieczna dziewczyna" K.L. Slater, Tyt. oryg. Safe with me, Wyd. Amber, Str. 352


POD PATRONATEM: ThievingBooks
PREMIERA: 29 września 2017r.

Pośród grona kryminałów i thrillerów jest jeden odłam tego gatunku, który budzi moją największą ciekawość: thriller psychologiczny. Gdy książka wpływa na moją podświadomość w stopniu większym niż przypuszczałam wiem, że czas jej poświęcony nie był czasem straconym. I chociaż nigdy nie słyszałam o książkach K.L. Slater jej "Niebezpieczna dziewczyna" sprawiła, że od dziś z wielką przyjemnością będę sięgać po pozostałe tytuły.

Wydarzenia rozpoczęły się groźnie już od pierwszych stron. Choć potrzeba czasu, by zrozumieć przebieg wydarzeń. Bez wątpienia to przemyślane działanie ze strony autorki, które ma za zadanie wpłynąć na podświadomość czytelnika i trochę namieszać mu w głowie. Mroczność scen i niepewność w stosunku do rozgrywanych wydarzeń sprawiły, że nie miałam najmniejszej ochoty odchodzić od czytanej książki do ostatniej strony. 

Anna miała piętnaście lat, kiedy wydarzyła się tragedia zmieniająca całej jej życie. Obwiniając za swoją krzywdę tylko jedną osobę żyje poczuciem krzywdy i obsesją na punkcie upomnienia się o swoje. Tragedia z przeszłości sprawiła, że dziewczyna odsunęła się od wszystkich i zdecydowała się na samotniczy tryb życia. I chociaż próbowałam postawić się na miejscu głównej bohaterki nie jestem pewna czy moje wybory byłyby jednoznaczne z jej - postrzeganie świata i podejmowane przez Annę decyzje były szalone i nie do końca potwierdzone w tragedii. Zamiast walczyć zaślepiona żądzą zemsty zapomniała o własnym szczęściu. Gdy pewnego dnia jest świadkiem wypadku, w którym sprawcą okazuje się ta sama kobieta, która zniszczyła także jej życie - nie waha się ani chwili. 

Główna bohaterka zatracona w pragnieniu zemsty zapomina o świecie, który ją otacza. Z zimną krwią planuje zemstę i precyzja zaplanowanego kolejnego kroku niemal doprowadza czytelnika do szału, bo widzi, że nie dzieje się dobrze, a w żaden sposób nie może zaangażować się w próbę przekonania Anny, że postępuje źle. Tylko czy faktycznie na jej miejscu nikt nie zachowałby się podobnie? Trudno było mi śledzić poczynania Anny mając poczucie wielkiej bezradności a jednak z chorą fascynacją śledziłam każdy jej ruch. Autorka w fantastyczny sposób pokazała jak cienka jest granica między rozumem a obłędem, szczególnie w świecie, w którym wszyscy kłamią. 

Jesteście gotowi na kilka godzin skutecznej manipulacji? Jeśli tak, "Niebezpieczna dziewczyna" to lektura idealna dla Was. Niebezpieczne wybory, bezwzględność i niemal namacalna pewność własnych czynów łączą się w jeden przerażający i jednocześnie fascynujący obraz człowieka walczącego o własne życie. Nie można oderwać się od tej historii choćby na moment, szczególnie w kluczowych momentach, kiedy kłębiące emocje niemal w pozytywny sposób przytłaczają czytelnika i nie pozwalają mu spuścić wzroku choćby na ułamek sekundy z obecnie czytanych rozgrywek między przeszłością a teraźniejszością. Polecam!

czwartek, 28 września 2017

"Ali i Nino" Kurban Said

"Ali i Nino" Kurban Said, Tyt. oryg. Ali und Nino, Wyd. Grupa Wydawnicza Foksal, Str. 302

"Mądry człowiek nie pozwala, aby niepokoiły go pochwały albo nagany."

Wojna i miłość to połączenie, które w literaturze uwielbiam. Nic dziwnego, że kuszą mnie zatem wszystkie książki zapowiadające ten motyw w swojej fabule. Powieść Kurban Said nie byłą wyjątkiem - od pierwszej zapowiedzi czułam, że to książka dla mnie.

Fabuła mocno osadzona na ramach powieści obyczajowej miesza ze sobą tło wojny kulturowej oraz miłosnych rozterek głównych bohaterów. Jednak wbrew pozorom nie jest to książka łatwa. To wymagająca pozycja dla odważnego czytelnika, w której wiele ważnych motywów łączy się w kompletną całość. Dawno nie czytałam książki, która wymagałaby z mojej strony takiego skupienia - każdy watek oddzielnie śledziłam z nową dozą emocji, bo inaczej pogubiłabym się w całej tej rozgrywce między złem i gorszym złem. Wojna religijna, konflikty zbrojne, podziały kulturowe, polityka i miłość - to połączenie ekstremalne, a jednak zdecydowanie warte poznania.

"Ali i Nino" to wyjątkowa książka pod względem pokazania relacji damsko-męskiej. Tutaj, na przestrzeni różnych uwarunkowań rola mężczyzny i kobiety różni się od siebie w skrajny sposób. To właśnie motyw przewodni tej historii - autor w fantastyczny, choć dosadny sposób pokazał jak przeszłość rodziny i jej poglądy wpływają na dziecko, które dorastając zapomina o indywidualizmie i powtarza to co zostało mu wpojone. Analizując krok po kroku umysł Ali i Nino mogłam stanąć po stronie każdego bohatera i spróbować zrozumieć ich podejście do danej sytuacji. Niespodziewanie otrzymałam wielką lekcję życia z dużą mądrością wobec świata. To jednocześnie rzutuje na relacje miłosną pomiędzy głównymi bohaterami. Ich uczucie chociaż płomienne - wciąż napotyka na bariery związane z wychowaniem, poglądami i podejściem do świata. Tym samym przez powieść przewija się mnóstwo emocji, od pozytywnych po te skrajnie negatywne, przez co czytelnik bardzo szybko jednoczy się z bohaterami i kibicuje im ile sił.

Styl autora równy jest fabule, zatem odrobinę trudny i wymagający skupienia. Pięknie opisuje relacje rodzicielskie, miłosne, wojenne i polityczne - wszystko co należało przekazać obrazowo i plastycznie autor przekazał z zaangażowaniem i pewnością siebie. Jednak dostrzec urok tego wszystkiego można wyłącznie po całkowitym poświęceniu się książce. Uważam jednak, że fabuła fantastycznie łączy się z tym mocniejszym językiem: idealnie oddaje klimat czasów, dostosowuje się do ludzkich rozgrywek i pokazuje, że w życiu nie wszystko przychodzi łatwo. Wpływa to na emocje, których podczas czytania tej powieści na pewno nie brakuje. Wśród wszystkich nowości "Ali i Nino" to historia spokojna, niepozorna - a jednak zdecydowanie warta uwagi.

"Ali i Nino" to niełatwa powieść, ale warta każdego przeczytanego słowa. Intryguje, budzi nieznany lęk wobec niepewności związanej z losami głównych bohaterów. To nie romans, a na pewno nie jedynie. To powieść pełnowymiarowa, pełna ukrytych znaczeń i przepełniona ponadczasowymi wartościami. Mądra i dobitna jednocześnie. Powieść pełna barw i kolorów, nostalgiczna i emocjonalnie wiążąca czytelnika już od pierwszych stron. Zwyczajne życie rodzin muzułmańskich szyickich i rodzin gruzińskich z czasów I Wojny Światowej ukazane zostało w połączeniu z tradycją i muzyką i stworzyło ponadczasową powieść pełną uniesień i niezapomnianych wartości.

ZAPOWIEDŹ: "Dziewczyny w wodzie" Victoria Jenkins pod Patronatem ThievingBooks

"Dziewczyny w wodzie" Victoria Jenkins, Tyt. oryg. The Girls in the Water, Wyd. Amber, Str. 336

POD PATRONATEM: ThievingBooks
PREMIERA: 17 października 2017r.

Dwie zginęły. Trzecią może zabić jej przeszłość.
Początek nowej niezwykle oryginalnej serii łączącej kryminał policyjny z thrillerem psychologicznym: dwie młode policjantki ścigają przerażającego seryjnego mordercę, a je ściga ich przeszłość.

„Woda skrywa potworne tajemnice. Bałam się, czytając!” Marta Guzowska, laureatka Nagrody Wielkiego Kalibru

Ta pierwsza to był wypadek. Wcale nie zamierzał jej zabijać. Ale kiedy tylko spojrzał na jej martwe ciało, już wiedział, że będzie następna…
W mroźny zimowy poranek w rzece w parku zostaje znalezione zmasakrowane ciało dwudziestoletniej dziewczyny. Detektyw Alex King i jej nowa podwładna Chloe Lane rozpoczynają śledztwo.
Kilka dni później znika kolejna dziewczyna. Obie ofiary miały za sobą trudną przeszłość. Obie należały do tej samej grupy wsparcia dla osób z problemami emocjonalnymi. Kim jest potwór, który poluje na dziewczyny poturbowane przez życie? A Alex i Chloe same przeszły już niejedno…
Kiedy zaczynają pościg za mordercą, Chloe odkrywa, że ona też jest w niebezpieczeństwie. Ktoś przysyła jej tajemnicze maile. Wie, kim kiedyś była. I postanawia, że teraz za to zapłaci.
Ktoś, kto rozsmakował się w zadawaniu śmierci…

VICTORIA JENKINS, młoda brytyjska poetka, zadebiutowała jako pisarka w 2017 roku powieścią Dziewczyny w wodzie – pierwszym tomem serii. Tom drugi ukaże się w Wielkiej Brytanii jeszcze w 2017 roku.

Recenzja oraz konkurs (zapraszam do śledzenia FanPage bloga, gdzie pojawi się konkurs) bliżej premiery.

Zaintrygowani? Kto z Was ma ochotę na zaskakujący i mroczny kryminał? :)

środa, 27 września 2017

"Pakistańska córka" Maria Toorpakai

"Pakistańska córka" Maria Toorpakai, Tyt. oryg. Different Kind of Daughter, Wyd. SQN, Str. 352

"Najgorsze cierpienie rodzi się z największego piękna."

W poszukiwaniu historii dojrzałych, ambitnych i wartościowych sięgam po wszystkie możliwe gatunki literackie. Nie straszne są mi powieści obyczajowe, historyczne, kryminały czy komedie - liczy się treść, która może mnie zachwycić i - co najistotniejsze - zbudzić lawinę emocji. Pakistan i jego kultura zawsze będzie budzić we mnie szacunek i uznanie dla tych, którzy poszukują normalności w świecie jej pozbawionym i strach przed tym co czeka ich w przyszłości.

Tak trafiłam na powieść "Pakistańska córka" - szukałam książki, która zaskoczy mnie treścią i skieruje moje myśli na ambitniejszą tematykę. Miałam ochotę zderzyć się z wizją realnego świata w odsłonie pozbawionej cukierkowej otoczki i mogę śmiało napisać, że książka Marii Toorpakai tego dokonała - autorka wygrała wojnę o prawo głosu i otwarcie prezentuje przed czytelnikiem okrutny świat kobiet, zniewolonych i pozbawionych własnych wartości, traktowanych gorzej niż każdy mógł przypuszczać.

Autorka prowadzi czytelnika przez własny, doskonale poznany z każdej strony świat. Nie bawi się w konwenanse, nie zataja prawdy - wychowana w domu, który umożliwił jej prawo głosu dostrzegała brak wolności dookoła siebie. Na przykładzie swojego najbliższego otoczenia ukazała kontrast i przepaść w sposobie traktowania kobiet. To właśnie wzbudziło mój największy zachwyt nad treścią i jednocześnie niedowierzanie - na wpół ślepa do tej pory na zasady panujące za granicami dopiero dziś otworzyłam oczy po szczerej lekturze Toorpakai. Powoli, strona za stroną zaczytywałam się w historii niemal niemożliwej: kobiety pozbawione własnych wartości, poniżanej i gnębione, sprowadzane do najniższego stopnia posłuszeństwa okazały się realnymi, pełnowymiarowymi bohaterkami. Rzecz nie do pomyślenia zmieniła swoją perspektywę wraz z ludzką mentalnością i zupełnie inną kulturą - dla mnie niezrozumiała pokora pakistańskich kobiet w relacji Marii była czymś na porządku dziennym.

Straszna wizja życia kobiet zmiękczona została dobrym stylem i fabularną formą. Chociaż ze wzburzenia często odkładałam lekturę - z równą przyjemnością do niej wracałam. Autorka prowadziła mnie przez swój świat z prawą dobrego autora i opisywała sceny ze swojego życia niczym doświadczony bajarz. I chociaż mój wzrok wciąż uciekał w stronę motywu wszechobecnego zakazu dla kobiet nie mogę zapomnieć o równie intrygujących i mniej strasznych motywach. Główna bohaterka - odważna, nieoceniona dziewczyna podjęła wielkie ryzyko dla realizacji własnych marzeń. Chcąc grać w squasha ścięła włosy i owinęła się bandażem zmieniając kobiece wdzięki w twarde męskie rysy. Tą decyzją Maria kolosalnie zmieniła swoje życie i pokazała, że walka o marzenia nie ma sobie równych.

"Pakistańska córka" to książka, w której piękno mocno kontrastuje z wszechobecnym cierpieniem. Niemy obserwator przyzwyczajony do wolności słowa i wyborów nie potrafi zrozumieć kobiet, które biernie ulegają zakazom mężczyzn. Powtarzamy, że to straszne, ale na kolejnym kroku o tym zapominamy. Dlatego tak ważne są podobne książki - otwierają oczy i zapadają w pamięć, by wciąż przypominać o tym, że nie wszędzie jest dobrze. To wielka lekcja życia i jednoczesny bodziec do tego, by nie czekać na pomoc niepewnego losu a samemu walczyć o własne szczęście.

wtorek, 26 września 2017

ZAPOWIEDŹ: "Wynajęta narzeczona" Amanda Quick pod Patronatem ThievingBooks

"Wynajęta narzeczona" Amanda Quick, Tyt. oryg. The Paid Companion, Wyd. Amber, Str. 352

POD PATRONATEM: ThievingBooks
PREMIERA: 12 października 2017r.

Miłosna intryga, napięcie, niebezpieczeństwo, tajemnica, poczucie humoru, błyskotliwe dialogi i emocjonujący suspens składają się na międzynarodowy sukces pełnych uroku romansów historycznych Amandy Quick.


Po śmierci ojczyma-utracjusza lady Eleonora zostaje bez grosza i bez dachu nad głową. Propozycja pracy spada jak z nieba.
Po tajemniczej śmierci ukochanego stryja hrabia Lancaster postanawia sam tropić mordercę. A ze znacznie mniej tajemniczego zniknięcia narzeczonej, która odeszła z innym, wyciąga praktyczne wnioski.
Hrabia Lancaster zapłaci Eleonorze za to, by odegrała rolę jego narzeczonej. A on dzięki temu zrealizuje swój plan…
Eleonora nie wie, że przyjmując propozycję, wikła się w bardzo niebezpieczną intrygę. A hrabia nie podejrzewa, ile naprawdę będzie kosztowało go towarzystwo tej dziewczyny…

Recenzja oraz konkurs (zapraszam do śledzenia FanPage bloga, gdzie pojawi się konkurs) bliżej premiery.

Przyznajcie się, kto ma ochotę na powieść historyczną z romantycznym zabarwieniem? Wcale nie brzmi nudno, możecie mi wierzyć! :)

"Małżeństwo doskonałe" Julia Quinn

"Małżeństwo doskonałe" Julia Quinn, Tyt. oryg. How to Marry a Marquis, Wyd. Amber, Str. 336

POD PATRONATEM: ThievingBooks
PREMIERA: 26 września 2017r.

Elizabeth Hotchkiss to rezolutna, młoda dama, która nie boi się sięgać po to co nowe i intrygujące. Dlatego, gdy w jej ręce wpada książka Jak poślubić markiza wydaje się, że lepiej trafić nie mogła! Każda kolejna strona upewnia dziewczynę w przekonaniu, że to powieść jakby pisana wyłącznie dla niej. W końcu nadszedł czas jej zamążpójścia, więc poradnik może okazać się bardziej pomocny niż ktokolwiek by przypuszczał.

Książki Juli Quinn już wielokrotnie podpiły serca czytelników. Utrzymane w gatunku powieści romantycznej sięgają przeszłych czasów, w których damy były prawdziwymi damami i nikt absolutnie nie przypuszczał, że na świecie pojawi się coś takiego jak komputer czy dotykowy telefon. Autorka kreuje piękne, niezapomniane czasy dam i dżentelmenów, w których pokazanie się od najlepszej strony i upolowanie męża z najwyższej półki to przednia zabawa dla każdej młodej dziewczyny.

W swoich lekturach autorka bawi się gatunkami - poprzez miłosne perypetie bohaterów przeplata powieść obyczajową, nutę historii czy nawet jak w tym przypadku: tajemnicę do rozgryzienia. Znalezienie książki idealnej zdaniem Elizabeth to nie koniec przygód dziewczyny, ponieważ w niedalekim czasie pojawia się James Sidwell, zarządca majątku chlebodawczyni Elizabeth. Mężczyzna przypomina człowieka godnego zaufania, szczególnie przez wzgląd na powierzone mu zadanie: musi on zdemaskować szantaż, tylko pech chciał, że jego pierwszą podejrzaną pada sama Elizabeth.

Czytelnik fantastycznie bawi się podczas lektury śledząc marne próby rozwiązania sytuacji przez pojawiającego się ni stąd, ni zowąd Jamesa, który zauroczony młodą damą zapomina o swoich podejrzeniach. Bez wątpienia autorka dla zmniejszenia napięcie pomiędzy bohaterami zastosowała subtelny komizm sytuacji i wyszło jej to na dobre, bo dzięki temu książka zyskała powiew lekkości i pomysłowości. James proponuje Elizabeth praktykowanie na nim rad wyczytanych z nowo odkrytego podręcznika. Jednak początkowo niewinna pomoc zmienia się w emocjonalną rozgrywkę między dwójką bohaterów, którzy zapomnieli ujawnić nawzajem prawdy o sobie. Zarówno on jak i ona nie są tym, za których się poddają, jednak czy przeszkodzi to w kiełkującej miłości, która wydaje się im pisana?

Pomysłowe sceny, zabawne sytuacje i lekkość akcji to cały urok tej powieści. Nie mogę również zapomnieć o bohaterach, którzy z miejsca zdobyli moje uznanie i z wielką przyjemnością śledziłam ich marne próby zbudowania pomiędzy sobą miłosnej relacji. "Małżeństwo doskonałe" to urokliwa i niezwykle pozytywna książka dla kobiet, w której niewiele się dzieje a jednak nie sposób oderwać się od lektury. Współczesna Jane Austen napisała kolejny rewelacyjny romans historyczny, w którym błyskotliwe dialogi i przebojowa bohaterka nie mają sobie równych!

ZAPOWIEDŹ "Już jesteś martwa" Sharon Bolton pod Patronatem ThievingBooks

"Już jesteś martwa" Sharon Bolton, Tyt. oryg. Dead Woman Walking, Wyd. Amber, Str. 352

POD PATRONATEM: ThievingBooks
PREMIERA: 10 października 2017r.

Ona jedna przeżyła. Widziała twarz mordercy. A on widział jej twarz…
Tuż przed świtem wśród niedostępnych wzgórz Nortumbrii mężczyzna zabija kobietę. A potem pilota balonu wycieczkowego. Wszyscy pasażerowie są mimowolnymi świadkami morderstwa. Dwanaście osób ginie. Jedna przeżyła. Widziała twarz mordercy – a on widział jej twarz.
Samotna, przerażona kobieta ucieka.
Nikt jej nie pomoże, bo nie ufa nikomu.
Policja jej nie ochroni, bo nie zawiadomi policji.
Dlaczego?
Wiadomo, kim jest morderca, i dlaczego ją ściga. Lecz kim jest kobieta, która ucieka? I przed czym ucieka naprawdę?

Recenzja oraz konkurs (zapraszam do śledzenia FanPage bloga, gdzie pojawi się konkurs) bliżej premiery.

Zaintrygowani? Kto z Was ma ochotę na zaskakujący i mroczny kryminał? :)

poniedziałek, 25 września 2017

"Błękit szafiru" Kerstin Gier

"Błękit szafiru" Kerstin Gier , Tyt. oryg. Saphirblau: Liebe geht durch alle Zeiten, Wyd. Media Rodzina, Str. 368

"Nie ufaj nikomu i niczemu. Nawet własnym uczuciom."

Czasami jestem wdzięczna wydawnictwom za krok do przodu i skłonienie mnie do lektury, której nie miałam w planach. Gdyby nie wznowienie Trylogii Czasu być może nigdy nie zdecydowałabym się na tą serię. Powód był jeden - brak dostępności. Wiem, że wszyscy dookoła z dumą głoszą pozytywne opinie na jej temat, ale nie jestem fanką gonienia za książkami niedoścignionymi. Może to lenistwo, a może mała motywacja, ale bez względu co by to nie było mam już za sobą lekturę drugiego tomu serii Gier i cieszę się, że wszystko tak dobrze się potoczyło.

Niemiecka pisarka ma w swoim dorobku już jedną zakręconą serię, w której sen miesza się z rzeczywistością. To właśnie od niej zaczęła się moja przygoda z książkami Kerstin Gier. Jednak o ile Trylogia Snów była historią naprawdę dobrą, o tyle Trylogia Czasu według mnie nie ma sobie równych. 

Skuteczne połączenie wędrówek w czasie z motywem humorystycznym wyniosło trylogię autorki na naprawdę wysoki poziom. Jest w tym wszystkim smak i pomysł, gdzie nie mogę zarzucić jej żadnego błędu. Każdy szczegół okazał się dopracowany i przemyślany, a w przypadku tej serii jest to o tyle ważne, że cała fabuła opiera się na detalach. Wystarczy zajrzeć do pierwszego tomu, by przepaść w całej serii właśnie dlatego, że każda strona niesie ze sobą coś nowego - koniecznego do rozwiązania. A jest to możliwe wyłącznie przy poskładaniu całości.

Drugi tom to kontynuacja wydarzeń z pierwszej części. Gwendolyn Sheperd rozpoczyna swoją przygodę dokładnie w tym miejscu, w którym ją zakończyła. Dziewczyna, która kiedyś była zwyczajną nastolatką zmieniła się nie do poznania, ale nie zmienia to faktu, że bardzo szybko zaskarbia sobie sympatię czytelnika. Autorka zbudowała jej postać z cennych cech - ludzka a jednak trochę sarkastyczna dziewczyna żądna przygód, która boi się tego co niesie ze sobą nieznane, a jednak robi krok ku tej przygodzie. Jednak nie tylko ona przykuwa wzrok czytelnika - wszyscy bohaterowie to plastyczne postacie z krwi i kości, z którymi bardzo szybko można się utożsamić.

Styl autorki to poczucie humoru wymieszane z dystansem do swoich bohaterów i pomysłem na ich kreację. Podczas lektury śmiałam się do łez, denerwowałam kolejnymi wydarzeniami i martwiłam problemami bohaterów. Nie brakuje w drugim tomie emocji i wrażeń, bo seria Gier jest jak jazda bez trzymanki - szalona i pełna nieoczekiwanych zwrotów akcji. To co wyróżnia ją na tle innych, podobnych to sekrety, które wiodą czytelnika od strony do strony i zmieniają bieg w najmniej oczekiwanym momencie. Bo w tej książce tak naprawdę ufa się wszystkim bardzo łatwo, ale nie zawsze wychodzi to na dobre.

To pozytywna seria, bo zupełnie inna niż wszystkie. Akcja gna na złamanie karku, więc wystarczy tylko kilka godzin na to by zapoznać się z treścią, ale to niesamowicie szybkie chwile. Trochę żałowałam, że lektury nie da się wydłużyć, bo jest za czym tęsknić zaraz po zamknięciu ostatniej strony. Barwna, zagadkowa, nie do przebicia - taka jest właśnie Trylogia Czasu. I choć przywodzi ona na myśl serię dla młodzieży, wcale tak nie jest. To idealna lektura dla każdego, bez względu na wiek!

niedziela, 24 września 2017

"Trzeba marzyć" Matylda Man

"Trzeba marzyć" Matylda Man, Wyd. Prószyński i S-ka, Str. 328

"Z godnością przyjęła status wdowy, rolę samotnej matki i z każdym rokiem coraz bardziej poświęcała się swojej córce."

Jagoda i Beata - bohaterki powieści Matyldy Man to dziewczyny, które przyjaźń cenią ponad wszystko. Razem wspierają się nawzajem i razem dążą do realizacji swoich marzeń. Przyglądając się im perypetiom dostrzegłam w nich cechy prostych dziewczyn o nieskomplikowanych charakterach, które może nie intrygują od samego początku i nie przyciągają uwagi swoją charyzmą, ale na pewno pozwalają łatwo się z nimi utożsamić. Marzą o jednym - wielkiej miłości, by mogły żyć długo i szczęśliwie, jednak o mężczyznach i związkach wiedzą nie za dużo. Czy zderzenie z rzeczywistością pozwoli im wieść życie o jakim marzą?

Motywem przewodnim tej książki jest po części prawdziwa przyjaźń, a po części miłość z bajki, która odbywa się w realnym świecie. Autorka postanowiła pokazać jak uczucia przeplatają się ze sobą w kryzysowych sytuacjach - bo gdy na horyzoncie pojawia się w końcu obiekt ich westchnień przyjaźń zaczyna chwiać się w posadach. Czy przetrwają wszystko by wzajemnie się wspierać? A może jednak odpuszczą jedno kosztem drugiego?

Nie zżyłam się z bohaterkami tak jak myślałam, że będę mogła ro zrobić. Właściwie ich spojrzenie na świat różnił się od mojego przez co często kwestionowałam ich wybory. Idealizacja miłości zmieniła się w niespełnioną bajkę o Kopciuszku i chociaż bardzo chciałam - nie potrafiłam zrozumieć skąd na ich nosach tak często pojawiały się różowe okulary. 

Autorka zdecydowała się na napisanie historii lekkiej i przyjemnej, w której perypetie miłosne przeplatają się ze spełnionymi marzeniami. Przyznam jednak, że chociaż doceniam próbę autorki w napisaniu książki idealnej na letni wypoczynek to nie przekonałam się do fabuły. Według mnie spojrzenie Jagody i Beaty na niektóre sprawy to mocno przerysowana próba zapomnienia o realności życia. Dziewczyny wymyśliły plan na przyszłość, ale zapomniały przeanalizować go w sposób konkretny i nie dały poprawki na możliwe potyczki z losem. Wiem, że miała być to lektura pokazująca jak ważne jest to by marzyć i doceniam styl autorki, pomysł oraz jej zaangażowanie w książkę, ale tym razem nie czuję się przekonana do fabuły.

"Trzeba marzyć" to idylliczna wersja patrzenia na miłość. Według mnie - trochę zbyt naiwna, jednak muszę jej oddać, że dobra na wypoczynek i chwilę relaksu. Polecam ją przede wszystkim tym czytelnikom, którzy lubią nieskomplikowane powieści obyczajowe bez drugiego dna czy moralizatorstwa. Oto lekka historia miłości przepełnionej marzeniami małych dziewczynek w ciele kobiet wchodzących w dorosłe życie. Co z tego wyniknie, gdy na drodze dwóch podobnych bohaterek stanie jeden mężczyzna? Przekonajcie się sami.

sobota, 23 września 2017

PRZEDPREMIEROWO: "Obsesja" Katarzyna Berenika Miszczuk

"Obsesja" Katarzyna Berenika Miszczuk, Wyd. W.A.B., Str. 400
PREMIERA: 27 września 2017r.

Gdybym odkładała na osobny stos książki do nadrobienia, które chciałabym przeczytać a na które wciąż nie mam czasu - jestem pewna, że zalałaby mnie lawina podobnych lektur. W tej kategorii do tej pory tkwiły także powieści Katarzyny Bereniki Miszczuk, do których wciąż było mi nie po drodze, a zewsząd słyszałam pozytywne opinie na temat twórczości autorki. Przyszedł czas, by przekonać się osobiście w czym - i czy aby na pewno - tkwi fenomen.

Jestem fanką wszystkiego co dziwne i nietypowe. A gdy fabuła opiera się na fasadach szpitali psychiatrycznych - biorę ją w ciemno. Tak właśnie trafiłam na najnowszą książkę autorki, która przekonała mnie do siebie opisem z okładki. A to już pewnego rodzaju wyzwanie, bo zazwyczaj w podobne zapowiedzi "doskonałej lektury" nie daję wiary. Tym razem trochę nawinie zaufałam poleceniu, ale w końcowym rezultacie bardzo się z tego cieszę, bo odkryłam kolejny polski talent i to w naprawdę dobrym wykonaniu. Autorka pisze rzeczowo i konkretnie a przy tym ma wielką wyobraźnię i swobodę w kreacji bohaterów, dzięki czemu przeczytałam jej najnowszą powieść z wielką przyjemnością.

Bohaterką książki jest Joanna, rezydentka w warszawskim szpitalu psychiatrycznym. To miejsce w którym nie tylko może realizować swoje zawodowe marzenia, ale w którym czuje się naprawdę dobrze. Jednak pewnego dnia codzienną rutynę przerywa zbrodnia i anonimowy wielbiciel, który nie daje bohaterce spokoju. Spodobała mi się w tym wszystkim osobowość kobiety, która chociaż narzekała na swój los i niefortunne wydarzenia to nie załamywała rąk i nie zalewała się łzami. Wyczułam w niej pewność siebie graniczącą trochę z dystansem do tego przekonania co całkowicie mnie przekonało, bo dzięki temu Joanna okazała się ludzka i realna. Szybko polubiłam jej postać, podobnie jak pobocznych bohaterów, którzy otrzymali różnorodne cechy, może nie konkretnie charyzmatyczne, ale na pewno na tyle pokręcone, by trudno było od razu ocenić kto z nich stoi po stronie dobra lub zła.

Swoboda z jaką pisze autorka tworzy jednocześnie misz-masz gatunkowy. Chociaż fabuła konkretnie wskazuje na kryminał w czystej postaci, wcale tak nie jest. Nie rzadko pewne sceny wywoływały u mnie uśmiech i humorystycznie wprowadzały do kolejnych zwrotów akcji, a jednak w tle wisiał wciąż ten lęk związany z niepewnością dalszych wydarzeń. To duży plus dla książki, bo angażuje czytelnika na wiele sposobów: w jednym momencie śmieję się sama do siebie, w drugim zastanawiam czy z szafy nie wyskoczy czasem jakiś podstępny potwór. Autorka postawiła na obskurną atmosferę zaniedbanych, szpitalnych korytarzy i puste zaułki, które przywodziły na myśl kultowe sceny z filmów grozy, ale jednocześnie nie był to klimat straszny czy budzący lęk - nie, faktycznie atmosfera robiła swoje z moją wyobraźnią, ale w stonowanym stylu. To ukłon w stronę czytelników o słabych nerwach: śmiało możecie zdecydować się na lekturę "Obsesji", bo będziecie mogli skupić się na dobrej zabawie bez konieczności wypatrywania wszystkiego co najgorsze.

Czuję się w pełni usatysfakcjonowana lekturą. Dobrze napisana, przemyślana i z mądrą bohaterką wciąga i intryguje na tyle, że nie ma się ochoty opuszczać fabuły aż do ostatniej strony. Jestem pewna, że to za sprawą klimatu, ale i sama akcja zaangażowała mnie w rozwiązanie zagadki. "Obsesja" to dobra propozycja dla czytelników poszukujących nowych wrażeń, otwartych na niesztampowe połączenia.

piątek, 22 września 2017

"Małżeństwo z odzysku" Agata Przybyłek

"Małżeństwo z odzysku" Agata Przybyłek, Wyd Czwarta Strona, Str. 395

"Bycie mężatką ma swoje niezaprzeczalne minusy."

Ten kto czytał choć jedną książkę Agaty Przybyłek wie, że autorka ma niesamowity talent do pisania. I przede wszystkim - lekkość. Swoboda z jaką tworzy swoje fabuły zaskakuje mnie za każdym razem. A wiem o czym piszę, ponieważ czytałam wszystkie książki autorki. 

Seria Takie rzeczy tylko z mężem to pozytywnie zakręcona historia o małżeństwie z przebojami, w którym głos rozsądku ma drugorzędną rolę. "Małżeństwo z odzysku" to trzeci tom, który wcale nie zamyka serii. Polecam jednak rozpocząć swoją przygodę od książki startowej, ponieważ największą przyjemność z czytania będziecie mieli w momencie poznania całego ciągu przygód Zuzanny.

Dziewczyna wraz z przyjaciółkami doskonale się bawi mając we własnych rękach prywatne biuro detektywistyczne. Jednak uśmiech staje się co raz mniejszy, gdy przychodzi im śledzi małżonka ciągnącego ich w kolejne kłopoty. I żadna z nich nie dostrzega, że ktoś inny podąża ich drogą. Kto mówi prawdę a kto nie jest pewien czy ta prawda jest prawdziwa? To właśnie urok książek Agaty Przybyłek - nic nigdy nie jest ostatecznie pewne, bo bywa tak, że ostatnie strony mogą zupełnie zmienić bieg fabuły i pozytywnie zaskoczyć czytelnika.

Jak się okazuje, Zuzanna nie zaprzestała swoich intryg, bo gdy tylko poczuła chwilę wytchnienia postanowiła znaleźć dziewczynę dla swojego byłego chłopaka. Skoczyło się jak zawsze - przewrotnie i z uśmiechem, bo autorka nie potrafi inaczej. Zawsze przywoła mój szczery uśmiech niezależnie od swojej książki, chociaż przyznaję, że Zuzanna jest moją faworytką. Lekkość, swoboda i pewność siebie - to podstawowe czynniki w książkach autorki, które widoczne jak na dłoni jednocześnie potwierdzają, że trzymamy w rękach książkę watą uwagi. A przecież nie często możemy tak powiedzieć o kontynuacji serii, szczególnie o trzecich częściach, które czasami nie warte są żadnej uwagi. Za to właśnie cenię autorkę - za indywidualne podejście do każdej lektury i dopracowanie swoich bohaterów oraz wydarzeń w najdrobniejszych szczegółach. Bo mimo pozytywnych wrażeń i trochę komicznych scen bardzo łatwo można utożsamić się z bohaterami i przełożyć perypetię bohaterów na prawdziwe życie.

"Małżeństwo z odzysku" trzyma poziom swoich poprzedniczek i na nowo dostarcza niezapomnianych wrażeń. To ważne, by książki obyczajowe były lekkie i przyjemne a przy tym inteligentne, czego idealnym przykładem jest własne twórczość pani Przybyłek. W jej najnowszej książce nie brakuje intryg, zaskakujących scen i zabawy, która rozbawi do łez.

ZAPOWIEDŹ: "Playing the Millionaire" Sandi Lynn pod Patronatem ThievingBooks

"Playing the Millionaire" Sandi Lynn, Tyt. oryg. Playing the Millionaire, Wyd. Amber, Str. 288

POD PATRONATEM: ThievingBooks
PREMIERA: 5 października 2017r.

Piękna dziewczyna uwodzi bogatych mężczyzn, by zdobyć pieniądze na ratowanie ojca. Ale zadziera z niewłaściwym milionerem.
Młody właściciel luksusowych hoteli odnajduje ją, by odzyskać dług…

„Miałam w życiu sześć zasad:
1. Znaj swoją wartość.
2. Słuchaj i nigdy nie wyglądaj na znudzoną.
3. Nigdy nie odkrywaj prawdziwej siebie.
4. Nigdy nie zostawaj w jednym miejscu zbyt długo.
5. Znikaj tak dyskretnie, jak się zjawiłaś.
6. Nigdy się nie zakochuj.
Uwodziłam mężczyzn, kusiłam, byłam kobietą, której pożądali. Bogaci faceci nigdy nie powinni mi ufać, ale ufali. Głupio z ich strony. Wszystko szło dobrze i robiłam to, co miałam robić, dopóki nie zadarłam z niewłaściwym milionerem… Nazywam się Kate Harper i to jest moja historia...”

„Byłem prezesem Quinn Hotel, jednej z największych na świecie sieci hoteli. Kate Harper poznałem w samolocie. Była fascynująca, od pierwszej chwili nie mogłem oderwać od niej wzroku. Tyle że wcale nie była tą kobietą, za którą się podawała. Po rozstaniu na lotnisku odkryłem, co zrobiła. Nie spodziewałem się, że jeszcze kiedyś ją zobaczę, ale stało się inaczej. Tym razem nie zamierzałem pozwolić jej odejść, zanim nie spłaci swojego długu... Nazywam się Gabriel Quinn i to jest moja historia”.

Recenzja oraz konkurs (zapraszam do śledzenia FanPage bloga, gdzie pojawi się konkurs) bliżej premiery.

Sandi Lynn nie zwalnia tempa. To kolejny dobry romans, od którego nie sposób się oderwać. Czekacie, dacie się namówić ? :)

czwartek, 21 września 2017

"Moja hiszpańska przygoda" Isabelle Broom

"Moja hiszpańska przygoda" Isabelle Broom, Tyt. oryg. Then. Now. Always, Wyd. Amber, Str. 368

POD PATRONATEM: ThievingBooks
PREMIERA: 21 września 2017r.

Kiedy lato powoli dobiega końca sięgam po książki, które choć na moment pozwolą mi pozostać w klimacie promiennego słońca i przygody o której szybko nie zapomnę. Lubię leniwie poświęcić się lekturze, w której docenię urok chwili i odnajdę momenty romantycznych emocji, której nieodzownie stanowić będą centralny punkt historii. 

Isabelle Broom zaprosiła mnie do słonecznej Hiszpanii, w które jak się okazało - wszystko jest możliwe. Autorka lekkim piórem nakreśliła historię obyczajową, delikatnie zabarwioną nutą miłości i płomiennego romansu w miejscu, które idealnie się do tego nadaje. I by nie nudzić czytelnika za bardzo postanowiła namieszać skutecznie w fabule - udowadniając jednocześnie, że nie ma nic lepszego w podobnej historii niż dobrze nakreślona intryga.

Hannah to główna bohaterka powieści, która bardzo szybko zdobyła moje uznanie - jako prosta, nieskomplikowana dziewczyna pokazała się od strony miłosnego zaangażowania w sprawę z góry przegraną. Theo, jej szef od dawna nie może wyjść z jej głowy i zaprząta wszystkie myśli. Ale nigdy nie było okazji by pokazać mężczyźnie co do niego czuje. Więc gdy splot nieoczekiwanych wydarzeń fartownie wysyła Hannah wraz z ekipą filmową do malowniczego andaluzyjskiego miasteczka nadarza się okazja by w końcu zdobyć serce ukochanego. Jest tylko jeden mały problem - w skład ekipy filmowców, którzy będą kręcić dokument wchodzą także przyjaciele Hannah: Tom i Claudette, kompletnie pokręceni i zwariowani czasoumilacze, którzy z zaskakującym zaangażowaniem próbują popsuć kobiecie realizację jej planów. 

Nie będę ukrywać: historia Broom należy do tych typowych, kobiecych i niezwykle przyjemnych książek, w których wiele się dzieje, ale nie na tyle, by móc wstrzymywać oddech z niepewności wydarzeń na kolejnych stronach. To prosta i jednocześnie bardzo klimatyczna opowieść o życiu, w którym nic nie jest takie, jakie wydaje się na pierwszy rzut oka. Najpierw Hannah nie może dostać się do ukochanego by wykorzystać swoją szansę a następnie pojawia się jej siostra Nancy, która jeszcze bardziej komplikuje wyjazd. Miało być idealnie, a wyszło? Jak zawsze.

"Moja hiszpańska przygoda" to idealna lektura na lato lub początek wczesnej jesieni. Rozgrzewa serce, ciekawi i wciąga do świata miłosnej przygody. Niezapomniany słoneczny klimat dodaje uroku rozgrywanym wydarzeniom a bohaterów po prostu nie sposób nie lubić. Szczególnie przyjaciele Hannah bardzo przypadli mi do gustu. Isabelle Broom napisała książkę lekką i bardzo przyjemną w odbiorze. Polecam!

ZAPOWIEDŹ: "Niebezpieczna dziewczyna" K.L. Slater pod Patronatem ThievingBooks

"Niebezpieczna dziewczyna" K.L. Slater, Tyt. oryg. Safe with me, Wyd. Amber, Str. 352


POD PATRONATEM: ThievingBooks
PREMIERA: 29 września 2017r.

Nowa bestsellerowa autorka thrillerów psychologicznych! W ciągu roku aż 3 książki K.L. Slater na listach bestsellerów!

Bestseller z tajemniczą i mroczną bohaterką jak z Dziewczyny z pociągu, której nie wierzymy i której się boimy, ale od której nie możemy się oderwać.

Miała piętnaście lat, kiedy na jej rodzinę spadła tragedia. Anna wini za to jedną osobę. Poczucie krzywdy stało się jej obsesją. Odsunęła się od ludzi. Jest sama. Nie radzi sobie z życiem. Aż pewnego dnia jest świadkiem wypadku: samochód potrąca motocyklistę. Anna w mgnieniu oka rozpoznaję kierowcę. To Carla, kobieta,
która zniszczyła jej życie. Wreszcie ma szansę się zemścić. Z zimną krwią, dokładnie planuje każdy krok.
Ale żaden plan nie jest doskonały... Zwłaszcza kiedy wokół wszyscy kłamią i nikt nie jest tym, kim się wydaje...

Recenzja oraz konkurs (zapraszam do śledzenia FanPage bloga, gdzie pojawi się konkurs) bliżej premiery.

Jesteście gotowi na manipulację, cynizm i strach? Lubicie książki, w których emocje biorą górę i prawda nie jest taka prosta jak się wydaje? Jeśli tak, to powieść dla Was! :)

środa, 20 września 2017

PRZEDPREMIEROWO: "Pamiętam" Agnieszka Janiszewska

"Pamiętam" Agnieszka Janiszewska, Wyd. Novae Res
PREMIERA: 25 października 2017r.

Polska literatura najbardziej odpowiada mi w klimatach historii obyczajowych. A jeśli sięga jeszcze przy tym motywów wojennych - jestem jak najbardziej na tak. Tak właśnie skusiła mnie historia "Pamiętam"Agnieszki Janiszewskiej, która już samym tytułem obiecuje czytelnikowi emocjonalną podróż w przeszłość.

Dwadzieścia lat po zakończeniu II wojny z Paryża do Warszawy przyjeżdża Izabella Seigner. Ma tylko jeden cel - odnaleźć rodzinę swojej matki i poznać ich tak, jak przystało na łączące ich więzy krwi. Od dawna marzyła o tym, by w końcu spotkać się z najbliższymi. Jednak nie zawsze marzenia idą w parze z rzeczywistością, która w brutalny sposób przypomina o tym, że często trzeba przeżyć ból i rozczarowanie, by odnaleźć szczęście.

Fabuła w wiarygodny, realny i bardzo obrazowy sposób prowadzi czytelnika przez kobiecy świat, ponieważ bohaterek jest aż cztery - a każda z nich inna, wyjątkowa i na swój sposób inna niż wszyscy. Zagłębiając się w obraz rodziny Izabelli oraz targające nimi rozterki sama nie mogłam przestać myśleć o tym, jak zachowałabym się będąc na ich miejscu. To często spotykane emocje, które towarzyszą mi podczas lektur, w które angażuje się emocjonalnie. Nie mogę jednak ukrywać, że w przypadku tej książki nie można inaczej, bo przybliża ona nam realia pierwszej połowy XX wieku, czasów które od zawsze mnie fascynowały i w końcu są w pewnym sensie także i moją przeszłością.

Dostrzegłam zaangażowanie autorki i jej podejście do tematu w sposób rzeczowy a jednak nie pozbawiony emocjonalnych zapędów. Sama pozwoliłam sobie popuścić wodze fantazji i na moment znaleźć się w świecie głównej bohaterki, bo problemy z którymi przyszło się jej zmierzyć okazały się bardzo realne, możliwe do zrozumienia dla każdego, bo wyolbrzymione wyłącznie do skali emocjonalnej bazowały wyłącznie na znanych motywach. Czy miłość, intrygi i nienawiść mogą iść ze sobą w parze? Jak się okazuje - mogą, a autorka pokazuje, że nie zawsze należy łączyć ze sobą te światy by utrzymać jedną konkretną rzeczywistość.

"Pamiętam" to mądra i dojrzała powieść, która zmusza do myślenia. Nie tylko historia rodziny Izabelli okazała się dla mnie intrygująca, ponieważ tłem wydarzeń są czasy, w których dramatyzm życia wciąż był obecny. To dobrze skonstruowany portret rodziny, w której wszystko jest możliwe a ludzkie charaktery walczą o własną pozycję w świecie. Polecam tę powieść wszystkim fanom dobrej, polskiej literatury, bo jestem pewna, że nikt z Was nie rozczaruje się książką Agnieszki Janiszewskiej.

wtorek, 19 września 2017

"Ósmy cud świata" Magdalena Witkiewicz

"Ósmy cud świata" Magdalena Witkiewicz, Wyd. Filia, Str. 336

"Zdecydowanie czekaliśmy na coś więcej. Na coś, co rozpali nasze serca i zmysły tak, że nie będziemy w stanie o niczym innym myśleć."

Są w życiu każdego mola książkowego tacy autorzy, których nowa książka zawsze wywołuje uśmiech na twarzy. Nie ma tego wahania: "a co jeśli tym razem to nie będzie to?", tylko czysta chemia od pierwszej do ostatniej strony. Wiem to z własnego doświadczenia, ponieważ moja literacka przygoda z książkami pani Magdaleny rozpoczęła się trzy lata temu, kiedy miałam przyjemność czytać "Pierwszą na liście" i trwa do dziś. Uważam, że Magdalena Witkiewicz w gatunku powieści obyczajowych nie ma sobie równych.

Wielkim atutem autorki jest szczerość, która płynie z każdej jej książki. Każda kolejna publikacja to przygoda życia, a jednak historia opowiadająca o zwykłych ludziach. Czytelnik nie odczuwa najmniejszego problemu w utożsamianiu się z bohaterami czy kibicowaniu im ponad wszystko, nawet gdy ci podejmują nie do końca słuszne wybory. Można w zaskakującą łatwy sposób pokochać bohaterów wykreowanych przez autorkę przede wszystkim dlatego, że stawiani są w świetle dnia: ze swoimi wadami i problemami, bez żadnych ukrytych skaz. Anna, główna postać najnowszej książki jest tego doskonałym przykładem - popełniła w życiu decyzję, która wpłynęła nie tylko na jej dalsze życie, ale także na los ludzi z jej otoczenia. To konsekwencja ciągnąca się przez kilka ludzkich istnień, a jednak możliwa do zrozumienia i zbliżająca kobietę do czytelnika jeszcze bardziej.

Piękny obraz historii sprzed lat, zasłyszanej na drugim krańcu świata prowadzi do wydarzeń, których nikt nie przemyślał. Anna, trzydziestokilkuletnia singielka przeżyła kilka romantycznych chwil podczas swojego urlopu w Azji, jednak pozorne szczęście szybko uciekło w zapomnienie. Kobieta stanęła w obliczu wydarzeń wpływających także na czytelnika poprzez swój ponadczasowy wydźwięk. To właśnie najbardziej cenię w twórczości autorki - niezależnie od wieku, każdy czytelnik dostrzeże w jej książkach urok i magię. Tworząc bohaterkę dojrzałą, a jednak skorą do popełniania błędów pani Magdalena pokazuje, że człowiek wcale nie jest ideałem, ale ma szansę odbudować to co stracone. Anna prowadziła mnie przez proste życie, właściwie nieskomplikowane w swoim przesłaniu a trudne dla samej bohaterki. A jednak wyjątkowe właśnie dlatego, że możliwe do przytrafienia każdemu z nas.

Magdalena Witkiewicz prowadzi czytelnika przez świat ludzkich namiętności z precyzją zawodowca i maluje obraz emocjonalnych rozterek z sercem na dłoni. To kolejna niezwykle uczuciowa książka, która przepełnia czytelnika nadzieją i miłością, a jednak jest w tym wszystkim tragizm, który zawsze kryje się pod postacią podstępnego losu. Często mam zarzuty do polskich autorów o składnię i styl, który przeszkadza mi w prowadzonej narracji, ale nigdy nie miałam z tym problemu w przypadku książek tej autorki. Pisząc od serca przelewa na papier obraz powstały w jej głowie i to można poczuć - tą prawdę i realność płynącą z każdej strony. Szczególnie, że mamy narrację pierwszoosobową, z perspektywy Anny - kobiety pełnej sprzecznych emocji, odbijających się także w sercu czytelnika.

"Ósmy cud świata" to kolejna doskonała powieść w dorobku autorki. Do tej pory myślałam, że nic nie przebije fenomenu "Cześć, co słychać?", ale po "Czereśnie zawsze muszą być dwie" i obecnej książce nie zamierzam już nic z góry zakładać. Magdalena Witkiewicz to autorka ludzkich serc, dojrzała w swojej twórczości i bardzo ludzka. Jej książki trafiają do czytelnika przede wszystkim dlatego, że są szczere i prawdziwe, a przy tym po brzegi wypełnione trafnie zastosowanymi emocjami. Oto kolejna, cudowna i magiczna wręcz powieść o nadziei, która nigdy nie umiera.

poniedziałek, 18 września 2017

"Ludzie na drzewach" Hanya Yanagihara

"Ludzie na drzewach" Hanya Yanagihara, Tyt. oryg. The People in the Trees, Wyd. W.A.B., Str. 576

"Ja wszedłem w naukę dla związanej z nią przygody, dla nich natomiast przygoda byłą czymś, co trzeba znieść na drodze do nieuchronnej wielkości."

Hanya Yanagihara oczarowała mnie lekturą "Małego życia". Przejmujący i tragiczny obraz życia Jude'a pozwolił mi spojrzeć na życie w zupełnie inny sposób. Poprzez ból i rozpacz płynące z treści dostrzegłam także wszechogarniającą nadzieję na lepsze jutro. Jednak to bezgraniczna i lojalna przyjaźń okazała się motywem, który skradł moje serce. "Ludzie na drzewach" to debiutancka powieść Yanagihara, zupełnie inna niż "Małe życie" a jednak równie szczera i prawdziwa oraz co najważniejsze - dokładnie w takim samym stopniu intensywna i zapadająca w pamięć.

Norton Perina otrzymał rolę głównego bohatera. Młody lekarz bez planu na własne życie otrzymuje kuszącą propozycję naukowego wyjazdu. Wraz z dwójką towarzyszy wyrusza na wyspy Pacyfiku, gdzie podejmie się próby zbadana i poznania plemienia Ivu’ivu - dotąd nieodkrytego i pozostawionego samemu sobie. Jednak nowy świat odkrywa przed nim nowe wyzwania, a w tym - antropologiczne zapędy, które okażą się jego zbawieniem i przekleństwem.

"Ludzie na drzewach" to jedna z tych powieści, która powstawała przez lata. Autorce zajęło osiemnaście lat ukończenie i sprecyzowanie kierunku fabuły, którą obecnie możemy podziwiać. To zdecydowanie wpłynęło na postrzeganie realności wydarzeń, bohaterów - główny bohater to inspiracja życiem prawdziwego naukowca - czy świata przedstawionego, który w tej książce zachwyca i wzbudza nie mały zachwyt. Dzięki temu mogłam poznać historię w pełni dopracowaną i choć pisaną intensywnym stylem po części naukowca, a po części prawdziwego bajarza - wiarygodną i wciągającą od pierwszej strony. Jest w tym wszystkim również zasługa miejsca w jakim znalazł się główny bohater. Dawno nie spotkałam tak mądrze, drobiazgowo i barwnie opisanych miejsc, w których można było odnaleźć się w mgnieniu oka. Dżungla na moment otworzyła przede mną swoje nieodkryte dotąd miejsca i stworzyła wyjątkowy klimat dla plemienia Ivu'ivu ukazanego w świetle kulturalnym, językowym czy społecznym - jak na dłoni Yanagihara pokazała czytelnikowi w co wierzą tamtejsi ludzie i czym się inspirują, dzięki czemu doskonale zrozumiałam fascynację Nortona.

Bohater zafascynowany plemieniem, które miał badać zapomniał o wszystkim kierując się jedynie żywotnością tamtejszych ludzi. Wskazanie wieku okazało się nie lada wyzwaniem, gdy wiek ponad stu lat nie niósł ze sobą żadnych zmian. Ciała pozostawały w nienaruszonym stanie, umożliwiającym utrzymanie wysokiej formy a jedynie umysły traciły swoją dawną sprawność. To złudne szczęście dostarczyło Nortonowi możliwości uzyskania Nagrody Nobla, ale pociągnęło także szereg konsekwencji z którymi nie było prosto się zmierzyć. Autorka w fenomenalny sposób ukazała przejmujący tragizm wszystkich wydarzeń i oczarowała mnie bez konieczności wplatania do treści długich dialogów czy nieoczekiwanych zwrotów akcji.

Wystarczyła namiastka człowieczeństwa w miejscu, które na pierwszy rzut oka nigdy go nie doświadczyło, by powieść nabrała innego wymiaru. Przejmująca, wiarygodna i barwna dzięki miejscu rozgrywanych wydarzeń ponownie pokazała mi jak wielką klasę i styl prezentuje sobą autorka. Yanagihara ma bez wątpienia talent, bo nie jest łatwo napisać powieść inspirowaną prawdziwymi wydarzeniami, w dodatku w pamiętnikarskiej formie, która zaskakuje mnogością samych opisów - a jednak zachwyca. W tej powieści znalazłam odpowiedź na pytanie ile człowieka kryje się w człowieku, dokąd prowadzi pęd życia oraz dostrzegłam przepaść między życiem a próbą życia w świecie technologii. Okazało się, że "Ludzie na drzewach" to nie tylko powieść, ale także wielka lekcja życia, której Hanya Yanagihara nigdy nie zapomnę.

niedziela, 17 września 2017

PRZEDPREMIEROWO: "Rdza" Jakub Małecki

"Rdza" Jakub Małecki, Wyd. SQN, Str. 288
PREMIERA: 27 września 2017r.

Pośród grona licznych autorów znajdują się ci, o których nie jest głośno, choć zdecydowanie powinno tak być. Tylko odważni czytelnicy, lubiący eksperymentować z gatunkami i nie mający obaw przed polską literaturą trafili na twórczość Jakuba Małeckiego. Znalazłam się w tym gronie z dokładnie takich powodów - szukałam czegoś nowego i świeżego. Tak rozpoczęła się moja przygoda z twórczością autora: najpierw w moje ręce wpadła powieść "Dygot" a tuż po niej "Ślady". Każda z tych książek co raz bardziej utwierdzała mnie w przekonaniu, że w dłoniach autorach spoczywa naturalny talent. Jednak to najnowsza powieść "Rdza", okazała się - według mnie - najlepszą.

Jakub Małecki lubi zaskakiwać czytelnika - bawi się formą i stylem, język nie ma dla niego żadnych granic a fabuła za każdym razem wprowadza w osłupienie swoją głębią i mnogością emocji. Jednak to co najlepsze w jego powieściach to sedno sprawy. Autor prowadzi czytelnika przez świat zwykłych ludzi, ich problemy i zmartwienia, które na tle całego życia wydają się jednocześnie błahostką i elementem zmieniającym bieg ich historii. Ukazując bohaterów, także w "Rdzy" dostrzegłam tą wielką drogę od narodzin do śmierci, gdzie bohaterowie zmagają się z życiem na swój własny sposób a jednak przypominają nas samych - zwykłych ludzi z normalnymi problemami, dzięki czemu utożsamienie się z wybraną postacią przychodzi nadzwyczaj łatwo. W tle, jako znak rozpoznawczy autora, pojawia się tematyka trudna i dotykająca całego społeczeństwa, ale to wyłącznie dodatek do życia intymnych niemal zwierzeń pierwszoplanowych postaci.

Fabuła, choć krótka, w sprawny sposób ujęła wszystkie ponadczasowe wartości. Niby zwykła podróż w czasie zmienia nowe pokolenia - w roku 2002 poznajemy Szymona, siedmioletniego chłopca wyczekującego powrotu rodziców. Nie spodziewa się, że jego świat już niebawem wywróci się do góry nogami a życie nierozerwalnie połączy się z babką, która kilkadziesiąt lat wcześniej podjęła decyzje rzutujące na współczesnym życiu. Jakub Małecki łączy ze sobą dwa odmienne światy i pokolenia, które na pierwszy rzut oka nie mają ze sobą zbyt wiele wspólnego a jednak muszą zawiązać sojusz, który pozwoli im odbudować utraconą wiarę.

Lubię książki duże objętościowo, które prowadzą mnie przez fabułę kilka długich godzin o ile nie dni. Tym samym mogę zżyć się z bohaterami i wejść do ich świata. W przypadku książek autora jest inaczej - nie potrzebuję nadmiaru stron do tego, by zatracić się w jego historiach. To zasługa stylu, którym się posługuje: barwnego, malowniczego, obrazowego, który prowadzi czytelnika przez nadmiar emocji i burzę trudnych decyzji, choć nie używa przy tym zbyt wielu słów.  "Rdza" jest tego doskonałym przykładem, bo niespełna trzysta stron wywarło na mnie piorunujące wrażenie.

Niewiele słów a jednak dużo treści - przeplatanie dekad na początku przypomina przypadkowe połączenie czasów, ale w efekcie końcowym zaskakuje pomysłowością autora i jego zaangażowaniem. Każdy rozdział staje się dopełnieniem poprzedniego, wprowadza historie bohaterów i porusza czytelnika w sposób, którego się nie spodziewał. "Rdza" to sentymentalna podróż w czasie i mocne stąpanie po ziemi we współczesnej historii, która trafia do serca czytelnika. Po raz kolejny autor udowodnił, że drzemie w nim wielki talent.

sobota, 16 września 2017

"Dola aniołów" J.R. Ward

"Dola aniołów" J.R. Ward, Tyt. oryg. The Angels' Share, Wyd. Marginesy, Str. 512

"- Co się tu, do diabła, dzieje?"

Rodzina Bradfordów to szyk, klasa, elegancja i nieograniczone bogactwo. Opływając w luksusach nie martwią się światem zewnętrznym i pozwalają by dyskretna służba była na każde zawołanie. Zapominają jednak, że wpuszczając do swojego zamkniętego świata ludzi z zewnątrz, nawet tych, którzy mają im usługiwać, pozwalają na ingerencje osób trzecich w ich ściśle kontrolowane życie. W sytuacji grozy, takiej ka ta, gdzie samobójstwo patriarchy co raz bardziej przypomina morderstwo nie wiadomo kto jest winny, a kto poszkodowany.

Długo czekałam na kontynuację serii J.R. Ward, szczególnie że pierwszy tom wywarł na mnie bardzo pozytywne wrażenie. Mnóstwo dyskretnie zamaskowanych intryg i tajemnic zaczynało ujawniać się ze strony na stronę przed czytelnikiem, który zdecydował się na lekturę sagi rodzinnej. A otrzymał wielopoziomowy obraz ludzi pozbawionych granic z dogłębną analizą psychologiczną każdego z bohaterów. Liczyłam na to, że ta zasada utrzyma się także w drugim tomie serii i wcale się nie pomyliłam - wręcz przeciwnie - odniosłam wrażenie, że autorka poszła o krok dalej i dopracowała wszystko bardziej niż mogłabym przypuszczać.

To bardzo angażująca książka. Szczególnie dla tego, kto uważa sagi rodzinne za najlepszy gatunek. Bradfordowie to dynastia, która doskonale czuje się jako samozwańcza władza amerykańskiego Południa a to co siedzi w ich umysłach szokuje każdego. Autorka wykonała mnóstwo dobrej pracy przede wszystkim przy bohaterach, których nie można jednoznacznie określić jako tych dobrych czy złych. W ich umysłach rodzi się mnóstwo intryg, sekretów i decyzji, które wciąż mącą w fabule, wprowadzają nieoczekiwane zwroty akcji i angażują czytelnika w rozwój wydarzeń nim ten zdąży choćby się zastanowić czy ma odwagę wkroczyć do świata tej szatańskiej rodziny. Chociaż usilnie starałam się rozłożyć na czynniki pierwsze charakter każdego bohatera i dostrzec coś więcej poza pozorami jakie wokół siebie roztacza - wciąż czułam się zaskoczona ich decyzjami. 

Każdy kłamie, skrywa mroczne tajemnice i dysponuje toksyczna wiedzą - tak w skrócie można opisać członków tej rodziny. Nie ułatwia to policyjnego śledztwa, które wciąż zatacza co raz szersze kręgi a jednak nic nie przynosi odpowiedzi. Główne podejrzenie pada na Edwarda, najstarszego syna, który zatracając się w alkoholu i miłosnych perypetiach traci kontakt z rzeczywistością. Wówczas pojawia się ktoś, kto staje się centralnym punktem powieści - a jednak nie wiadomo czy przyniósł ze sobą rozwiązanie, czy tylko kolejne nierozwiązane tajemnice. Oto świat wykreowany przez Ward - dobitny, pokręcony, przepełniony ludzkimi namiętnościami i tragediami a przede wszystkim szczery i szokujący. 

Misternie nakreślone intrygi, wielowymiarowi bohaterowie i akcja, która ani na moment nie zwalnia tempa to znak rozpoznawczy cyklu o rodzinie Bradfordów. "Dola aniołów" kusi, intryguje i wabi do mrocznego świata ludzi pozbawionych zasad, w którym wszystko jest możliwe. Autorka spisała się na medal idealnie konstruując świat przedstawiony i budując fabułę, której akcja zaskakuje na każdym kroku. Mocna, dosadna i piekielnie pewna siebie - drugi tom udowodnił mi, że Ward nie zwalnia tempa a Bradfordowie mają jeszcze kilka sekretów w zapasie.

piątek, 15 września 2017

"Moja Lady Jane" Cynthia Hand, Jodi Meadows, Brodi Ashton

"Moja Lady Jane" Cynthia Hand, Jodi Meadows, Brodi Ashton, Tyt. oryg. My Lady Jane, Wyd. SQN, Str. 432

"Każdemu głupcowi wydaje się, że jest mędrcem, tymczasem tylko mędrzec wie, ze jest głupcem."

Kiedy trzy cenione autorki łączą się w trio i piszą wspólną książkę wiadomo, że będzie wybuchowo. Wlicza się w to również niekontrolowane wybuchy śmiechu i wybuchową fabułę, która w przypadku książki "Moja Lady Jane" po prostu rozkłada na łopatki.

Szesnastoletnia Jane jest kuzynką Edwarda, obecnego króla Anglii. Wszystko byłoby dobrze, gdyby nie to, że choroba Edwarda zmusza go do wydania za mąż jego kuzynki. Jane pada ofiarą zaaranżowanego małżeństwa z Giffordem i może zaczęłaby się martwić, gdyby w międzyczasie nie wmieszała się w intrygę mającą na celu obalenie króla. Nieświadomie oczywiście. Pech chce, że jeden problem ciągnie za sobą drugi, więc w konsekwencji Jane zaplątuje się w naprawdę zawiłą nić intryg i wielkich nieporozumień. Jak wybrnie z całej tej, pokręconej sytuacji?

Fabuła tej książki to jeden wielki misz-masz, który jednocześnie wciąga na całego. Każdy ruch bohaterki to ciąg przyczynowo skutkowy, który prowadzi czytelnika w nieznanym kierunku. Powieść historyczna płynnie przechodziła w młodzieżową, by za moment wprowadzić zaskakujące elementy fantasy. Przyznaję, że autorki spisały się na medal, bo podobnej lektury jeszcze w swoich rękach nie miałam. Patrząc z góry mam poczucie, że jest to przecież książka oparta na prawdziwych historycznych wydarzeniach (Jane Grey żyła w rzeczywistości), zatem mogę śmiało Was zapewnić, że pośród perypetii głównej bohaterki i jej przyjaciół wyciągniecie kilka cennych faktów historycznych. Ale jednocześnie jest to książka niezwykle optymistyczna, trochę przygodowa a trochę komediowa, w której dosłownie wszystko jest możliwe.

Ciekawa fabuła to także przemyślany pomysł. Bohaterowie to wiarygodne i charyzmatyczne postacie, których nie sposób nie polubić a wydarzenia - wbrew pozorom - stanowią logiczną całość. Jednak to co zaskoczyło mnie najbardziej to radość jaka biła z każdej czytanej strony. Lekcja historii na wesoło w połączeniu z naprawdę ważnymi tematami to pomysł, który przypadnie do gustu każdemu. Kto by pomyślał, że walka o tron, dworskie intrygi i konflikt kościoła anglikańskiego z katolickim mogą tak sprawnie połączyć się z wartościami takimi jak miłość, przyjaźń i bezsprzeczne oddanie? W dodatku autorki wplotły w fabułę uzupełnienia, które okazały się idealnym komentarzem do czytanej treści.To najlepsza propozycja z aktualnych literackich nowości.

Jest w tej książce świeżość i blask, które wyróżniają ją na tle innych. Szczere poczucie humoru, brak schematów i dojrzałość połączona z młodzieńczą nieprzewidywalnością - oto przepis na historię zwartą na stronach "Moja Lady Jane". Inna niż wszystkie, niepowtarzalna oraz jedyna w swoim rodzaju. Każde pozytywne słowo wypowiedziane na temat tej książki ma w sobie ziarno prawdy, ale dopiero w połączeniu może oddać jej wartość. Jednak całą prawdę odkryjecie sami, kiedy zdecydujecie się na lekturę. A jest ona absolutnie warta każdego poświęconego jej czasu. Gorąco polecam!

czwartek, 14 września 2017

"Na gigancie" Peter May

"Na gigancie" Peter May, Tyt. oryg. Runaway, Wyd. Albatros, Str. 400

"Po chwili doznał przyprawiającego o mdłości poczucia deja vu""

Peter May to autor, którego twórczość jest mi bardzo dobrze znana. Niezawodny "Czarny dom" czy "Człowiek z wyspy Lewis" to książki, które wspominam niezwykle pozytywnie. Brytyjski autor odnalazł się w kryminałach, jednak "Na gigancie" osadził w ramach thrillera wymieszanego z nutą sensacji, który zmusił mnie do myślenia i zaangażował w lekturę bardziej niż mogłabym przypuszczać.

Akcja prowadzona dwutorowo to pomysł na mocne napięcie w fabule, które autorowi zdecydowanie udało się osiągnąć. Stopniując wydarzenia skłaniał moje szare komórki do wysiłku i podążaniu za fabułą która kusiła i obiecywała finał jakiego nie mogłam przewidzieć. Styl autora jest do tego stworzony - spokojny, zdystansowany, kreujący wiarygodnych i pełnowymiarowych bohaterów oraz z pomysłem na rozwój fabuły.

Pięciu nastolatków osadzonych w fabule jako główni bohaterowie przedstawili się czytelnikowi jako ci, przed którymi żadne wyzwanie nie jest straszne. Z głową pełną marzeń wyruszyli ku Wielkiej Brytanii, która miała być spełnieniem wszystkich obietnic. Muzycy marzący o karierze i sławie chcieli uciec od rutyny i przeciętności - w roku 1965 wszystko było przytłaczające i złe, a tylko Londyn okazał się dla jednego z przyjaciół, Jack'a Mackay'a wart porzucenia obecnego życia. Przekonał członków swojego zespołu na to, by podążyli z nim. Jednak pięć dekad później, dokładnie w roku 2015 Sześćdziesięciosiedmioletni Jack Mackay boi się spojrzeć wstecz. Wie, że powrót do wspomnień wiąże się z latami bólu i nieopisanego strachu, bo wciąż nękają go obrazy tego, co wydarzyło się przed pięćdziesięciu laty.

Autor zabawił się z czytelnikiem, rzucając go w wir przejmujących wydarzeń. Kto z nas nie marzył o porzuceniu obecnego życia i podążaniu za realizacją własnych marzeń? Pięciu nastolatków z marzeniami zrobiło ten krok w nieznane i zapłaciło za to niezwykle wysoką cenę, ponieważ to co w przeszłości wydawało się pogonią za własnym szczęściem i spełnieniem, dziś budzi pierwotny strach. Koszmar wydarzeń sprzed pięćdziesięciu lat budzi się w bohaterach i wpływa na ich obecne życie równie mocno co na samego czytelnika, który sam może dostrzec moment, w którym wszystko obrało zły kierunek dzięki dwutorowej akcji - z podziałem na rok 1965 oraz 2015. To przemyślany zabieg i bardzo trafiony, bo w połączeniu z obietnicą mrocznej prawdy kryjącej się za wydarzeniami stopniował we mnie to poczucie nieuchronnej tragedii.

To dobra książka i mocno angażująca czytelnika. Zbrodnia w tle dręczy poczuciem bezradności w stosunku do rozgrywanych wydarzeń i zmusza do biernego śledzenia potyczek bohaterów z prawdziwym życiem. Nie jest to takie łatwe, gdy czytelnik na całego zaangażowany w fabułę nie może spokojnie patrzeć jak marzenia zderzają się z murem ponurej rzeczywistości. "Na gigancie" skupia na sobie całą uwagę i trzyma w napięciu do ostatniej strony. To rewelacyjnie skrojony thriller, który wywołuje lęk przez wzgląd na prawdę kryjącą się w tak pieczołowicie skrywanej tajemnicy. Odważycie się wejść do świata marzeń tak okrutnie odebranych przed podstępny los?

środa, 13 września 2017

PREMIEROWO: "Szamańskie tango" Aneta Jadowska

"Szamańskie tango" Aneta Jadowska, Wyd. Fabryka Słów, Str. 415
PREMIERA: 13 września 2017r.

"I żadnego kopania w dupę demonicznych golemów."

Pozytywnie zaskoczona lekturą "Szamańskiego bluesa" czym prędzej zabrałam się do lektury drugiego tomu. Liczyłam na równie dobrą, o ile nie jeszcze lepszą zabawę z Witkacym i wszystkimi nadprzyrodzonymi istotami, które uwielbiają zachodzić mu za skórę. Nie pomyliłam się, drugi tom dostarczył mi wrażeń, o których szybko nie zapomnę. 

Witkacy to bezsprzecznie jedna z najbardziej pozytywnych postaci w polskiej literaturze fantasy. Nieograniczony zasadami, językiem czy podejściem do życia dyktuje własne warunki w sprawie. Autorka obdarzyła go wielką charyzmą, która jednocześnie nie irytuje, ale na pewno intryguje. Witkacy nie jest typem człowieka, który przytłacza swoją osobą - odzywa się tylko kiedy trzeba, ale kiedy to robi od razu zwraca na siebie uwagę wszystkich. Lubię takie postacie, bo wiem, że przy nich mam zagwarantowaną dobrą zabawę i ich wszędobylstwo doprowadzi mnie w nieznane zakamarki fabuły.

Tym razem sprawa nie jest prosta, bo Witkacy zaczyna życie ze swoją córką. Ma już szesnaście lat, ale to nie zwalania bohatera z nieprzespanych nocy i bezwzględnego strachu. Co prawda wraz z nią zagościła również względna stabilizacja, ale czy to faktycznie możliwe, gdy podopieczni w Zaświatach domagają się spłaty długu? Jednak gdy motywem przewodnim staje się podwójne morderstwo Witkacy zabiera swoją córkę na miejsce brutalnej zbrodni. W końcu jej wrażliwość na dychu i talent do wywąchiwania sekretów mogą pomóc w wyścigu zbrodni.

Podoba mi się motyw tej historii. Po części kryminał, po części sensacja oparte na mocnych fasadach powieści fantasy. W tle wciąż przemykają nadnaturalne istoty i złośliwe duchy mocno ingerujące w przebieg fabuły. Nie da się dzięki temu nudzić podczas poznawania kolejnych sekretów śledztwa a w połączeniu z nieszablonowym stylem autorki czytelnik może na własnej skórze odczuć realność rozgrywanych wydarzeń. Mimo zaangażowania do roli postaci fantastycznych sami bohaterowie wydają się ludzcy i realni a świat przedstawiony - możliwy do zaakceptowania. Wszystko wydaje się na swoim miejscu, co potwierdzają dopracowane w każdym calu detale. To ważne i zawsze cenię sobie takie zaangażowanie ze strony pisarza.

Seria dedykowana jest dla osób poszukujących mocnych wrażeń, odważnych i pewnych siebie. Bo taka właśnie jest ta książka - indywidualistka na tle innych jej podobnych. Mocny, dosadny język w połączeniu z niespotykanymi do tej pory postaciami to połączenie wybuchowe, ale jakże potrzebne jednocześnie. Durgi tom to kolejne pozytywne doświadczenie z polską fantastyką i mam szczerą nadzieję, że to jeszcze nie koniec podobnych wrażeń. Polecam!

wtorek, 12 września 2017

"Szamański blues" Aneta Jadowska

"Szamański blues" Aneta Jadowska, Wyd. Fabryka Słów, Str. 420

"Czasem, jeśli nie możesz zrobić nic mądrego, robisz to, co właściwe."

Nowa seria Anety Jadowskiej to wolna seria, a jednak połączona ze wcześniejszą bohaterem. Wcześniej przewinął się on już w cyklu o Dorze Wilka a dziś powraca jako pierwszoosobowa postać skupiająca na sobie całą uwagę czytelnika. Przyznaję, że wcześniejszej serii nie czytałam dlatego do tej podeszłam ze świeżym i otwartym umysłem. Obawiałam się, że mogą pojawić się w fabule nawiązania, których nie będę rozumiała, ale moje obawy były niepotrzebne, bo już od pierwszej strony zaintrygowała mnie świeżość historii i jej nietuzinkowość.

Witkacy, główny bohater powieści, to mężczyzna który żyje w świecie na krawędzi - duchy, zjawy i inne nietypowe stwory są na porządku dziennym. W dodatku dookoła wszędzie można wyczuć ingerencję magii. Czy można się nudzić w takim świecie? Bohater bez wątpienia doskonale się w nim odnajduje i nie narzeka na brak wrażeń, chociaż nie przeczuwa, że prawdziwe kłopoty dopiero przed nim. Gdy u progu jego drzwi pojawia się Konstancja - jego dawna ukochana, która prosi o pomoc w rozwiązaniu zagadki umierających dzieci, mężczyzna podejmuje wyzwanie. 

Brzmi intrygująco? Możecie mi wierzyć, że dobrej zabawy w tej książce nie brakuje. Pomysł na fabułę okazał się strzałem w dziesiątkę, bo połączenie życia realnego z magią i dość zaskakującym wizerunkiem duchów wciąga od pierwszej strony. Autorka wprawną rękę prowadzi czytelnika prze pokręcony świat pełen nieoczekiwanych zwrotów akcji, w którym tak naprawdę wszystkie jest możliwe. Kto by pomyślał, że za śmierć noworodków odpowiada kolejny podstępny duch? Dla czytelnika to zaskoczenie, jednak główny bohater nawet nie mrugnął gdy dowiedział się, że w sprawę zamieszane są kolejne nadnaturalne istoty. To właśnie najbardziej spodobało mi się w całej historii - każdy najdrobniejszy element miał tutaj swoje specjalne miejsce i całość idealnie do siebie pasowała.

Z fantastyką już zawsze będę miała nie po drodze, ale nie oznacza to, że nigdy nie będę sięgała po ten gatunek. Szczególnie w tak dobrym wydaniu. To podnosi mnie na duchu - gatunek, który nie jest moim lubionym ciągnie mnie do siebie i zachęca do kontynuacji serii. Bo jedno jest pewne: na pewno nie przepuszczę kolejnej porcji przygód z Witkacym, bo to bohater nie byle jaki. Trochę sarkastyczny, odrobinę cyniczny, indywidualista i inteligentny jak mało kto. Jednak Witkacy nie jest jedynym pozytywnym bohaterem. Dopracowane postacie to kolejny plus, bo mimo nierealności świata można się z nimi bardzo szybko utożsamić i polubić każdego z osobna. 

"Szamański blues" to faktycznie szamańska książka. Jest w niej kilka niesztampowych motywów, które kuszą świeżością i zapraszają do kontynuowania lektury. W dodatku tekst przepikowany jest grafikami nawiązującymi do rozgrywanych wydarzeń, które idealnie łączą się z klimatem fabuły. Jestem naprawdę pozytywnie zaskoczona książką pani Anety i bez wątpienia sięgnę po drugi tom historii Witkacego. Takiej dobrej zabawy nie przepuszczę!

poniedziałek, 11 września 2017

"Popiół za popiół" Jenny Han, Siobhan Vivian

"Popiół za popiół" Jenny Han, Siobhan Vivian, Tyt. oryg. Ashes to Ashes, Wyd. Feeria, Str. 376

"W tym samym momencie do naszego stolika podbiegła Jamie. W dłoni trzymała pojedynczą czerwoną różyczkę.
– Lillia, w całym tym zamieszaniu zapomniałam, że mam jeszcze jeden kwiatek dla ciebie – oświadczyła, wręczając mi różę z liścikiem, i po chwili już jej nie było.
– Przeczytaj liścik! – domagała się Ash.
Spojrzenia wszystkich skierowały się na mnie. Niespiesznie otworzyłam maleńką czerwoną kopertkę. „Pierwszy raz w życiu kupiłem różę komuś innemu niż moja mama. Gratuluję, Cho”. Momentalnie zapłonęły mi policzki."

Jak to często bywa - na finał ciekawych serii czeka się najbardziej. Seria Ból za ból przypominająca mi pierwszym tomem odrobinę serial Pretty Little Liars wciągnęła mnie bardzo szybko i chociaż dedykowana jest dla młodzieży, całkiem dobrze się w niej odnalazłam i polubiłam główne bohaterki. 

Zwieńczeniem przygód Mary, Kat i Lili miała być ostatnia już tajemnica. Taka, która wzbudzi zachwyt i wielki szok jednocześnie. Dziewczyny połączyła chęć zemsty, która stała się motywem przewodnim tej serii. Miała im pozwolić na wyrównanie dawnych krzywd i tym samym ruszyć do przodu nie oglądając się już za siebie. Jednak życie nie zawsze jest takie proste a podstępny los ma swoje plany. Trzy dziewczyny trafiły w sam środek piekła na ziemi, skupiającego na nich całą swoją uwagę.

Na pierwszy rzut oka trylogia duetu Han i Vivian przypomina prostą powieść młodzieżową o nieszczególnie ciekawej serii. To złudne przekonanie, ponieważ już pierwsza część szybko wyprowadziła mnie z błędu pokazując na przykładzie niefortunnych wydarzeń trzech bohaterek wartości, które dostrzeże także dojrzały czytelnik. Podejmując nieprzemyślaną decyzję dziewczyny zdecydowały się zabawić w prywatną zemstę, która nikomu nie przysłużyła się w odejściu od wydarzeń z przeszłości. Wręcz przeciwnie, spotęgowała dawne bóle i problemu od których przecież każdy chciałby uciec jak najdalej. 

Autorki zbudowały niewątpliwie jeden z bardziej klimatycznych cyklów. To duży plus tej serii, ponieważ przez wszystkie trzy tomy czułam się przyciągana poprzez uczucie ciągłej niepewności i tajemnicy. Miałam świadomość, że za moment może ujawnić się prawda, która zmieni moje postrzeganie fabuły i co ważniejsze - bohaterek. To bardzo dobre posunięcie, ponieważ szybko zaangażowałam się w rozgrywane wydarzenia i podążałam tropem kłamstw oraz intryg zaskakująco plastycznych w rękach trzech różnych dziewczyn. Tutaj ujawnia się kolejny plus: bohaterki, które przez cały czas wodzą czytelnika za nos i pokazują się przed nim jako typowe nastolatki z problemami. Ale gdy przyglądasz się im bliżej dostrzegasz, że pod pozorami kryje się charyzma i zaciętość, która nie zawsze może stawiać głównego bohatera w pozytywnym świetle. Autorki posługują się plastycznym językiem i nic dziwnego, że stworzyły wielowymiarowe postacie, które w połączeniu z tajemnicą i przemyślaną fabułą wypadły intrygująco.

Zwykłą powieść dla młodzieży nabrała kształtów za sprawą mocnego nawiązania do prześladowania. Kompleks Boga odezwał się w bohaterach za sprawą chorego pomysłu i wyciągnął szereg konsekwencji, które doprowadziły mnie do miejsca w którym się znalazłam. Finał okazał się godny prowadzonej akcji i czuję się nim usatysfakcjonowana. Przyznaję - nie spodziewałam się, że tak szybko dam się wciągnąć w sam środek wojny Mary, Kat i Lili a dziś żałuję, że to już koniec. Dlatego polecam, bez względu na wiek - tym którzy szukają czegoś, gdzie prym wiedzie klimat sekretów a młodzieżowy świat wywraca się do góry nogami.

http://dadada.pl/popiol-za-popiol-tom-3-vivian-siobhan-han--jenny,p454065