poniedziałek, 31 maja 2021

"Niepokój przychodzi o zmierzchu" Marieke Lucas Rijneveld

"Niepokój przychodzi o zmierzchu" Marieke Lucas Rijneveld, Tyt. oryg. De avond is ongemak, Wyd. Literackie, Str. 272
 

Brud rzeczywistości, chłód rozpaczy, dzieciństwo pełne wstydu.

 

Raz na pewien czas pojawia się bardzo ważna powieść, ale gdy już się pojawi - nie można jej przegapić. "Niepokój przychodzi o zmierzchu" bez wątpienia jest lekturą o której powinno być głośno.

Wystarczy niepełne trzysta stron, by powstała historia trudna do zniesienia i jednocześnie chwytająca za serce. Napisana samymi emocjami, trafiająca do czytelnika z siłą pocisku. Holenderska pisarka w prostych słowach i wielowarstwowej fabule zamknęła obraz ponurej rzeczywistości, która konkuruje z trudami dnia codziennego.

Akcja powieści rozgrywa się na prowincji pewnej holenderskiej wioski, w kameralnym gronie, bez zbędnych przydługich opisów. Rodzina skromnych, pobożnych rolników została wystawiona przez los na liczne próby i to ich zmagania śledzimy do samego końca. Najpierw w wypadku ginie Matthies, najstarszy syn, następnie pojawiają się kolejne tragedie. Rodzice pogrążają się w żalu i rozpaczy, obwiniając o wszystko siebie i uważając, że to kara za grzechy. Zaniedbują tym samym swoje dzieci.  Nie potrafią zrozumieć, że życie toczy się dalej i czas najwyższy wziąć się w garść.

Jas, Obbe i Hanna, trójka rodzeństwa, na własny sposób radzi sobie z otaczającą ich sytuacją. Ciężko było o tym czytać, ciężko było biernie obserwować tą napędzającą się machinę, gdzie niewinne osoby porzucają swoje dzieciństwo na potrzeby okrucieństwa, bólu, składania ofiar czy eksperymentów seksualnych. Nie wiedzą jak inaczej zrozumieć to co dzieje się wokół nich wpadają w sieć trudnych do wyjaśnienia wydarzeń a czytelnik chwyta się za serce, które pęka na kawałki nad tą szczerą, bolesną historią, która mogłaby rozegrać się w prawdziwym życiu.

Marieke Lucas Rijneveld próbuje odpowiedzieć na pytania o prawdziwą rodzinę, potrzebę miłości, akceptacji czy zrozumienia, szuka alternatywy dla bezpieczeństwa i rozkłada na czynniki pierwsze wiarę oraz obsesję. W prostych aczkolwiek mocnych słowach autorka prowadzi nas przez trudny, brudny, bezwzględny świat tej rodziny i chociaż ma się ochotę opuścić kilka tych ciężkich, smutnych opisów to nie ma takiej opcji - chwyta się każde słowo, każdy czyn bohaterów przesuwających z każdym dniem granicę, by cokolwiek poczuć.

"Niepokój przychodzi o zmierzchu" zostaje z czytelnikiem już na zawsze. To niełatwa powieść, ale piękna i dająca do myślenia. Napisana tak, że każde słowo odbija się w głowie i sercu a losy bohaterów ani przez moment nie pozostają obojętne. Po takiej powieści warto się zatrzymać, zastanowić, pomyśleć i przeanalizować te wszystkie fakty, emocje czy wyciągnięte spomiędzy wierszy doświadczenia, bo chociaż było to ciężkie doświadczenie na pewno nie zamieniłabym go na nic innego.

niedziela, 30 maja 2021

"Wieczory na Miodowej 3" Joanna Szarańska

 
"Wieczory na Miodowej 3" Joanna Szarańska, Wyd. Czwarta Strona, Str. 416
 

Wzruszająca opowieść o sile kobiecości, która drzemie w każdej z nas! 

Sympatyczne, lekkie, życiowe lektury to idealny wybór na letnie dni. Gdy czas przenieść się z domowego zacisza na tarasy i balkony, by łapać ulotne promienie słońca warto pomyśleć o towarzyszącej nam lekturze jako tej, która ma nam zapewnić chwile relaksu i towarzystwa bohaterów z życia wziętych.

Jedną z takich propozycji jest seria Joanny Szarańskiej. Idealna na ciepłe dni, piękna powieść obyczajowa, w której króluje siła kobiet oraz determinacja w działaniu. Wielkim plusem wszystkich części są fabuły wyrwane z otaczającego nas świata, życiowe, codzienne, takie, które bez problemu mogłyby dotyczyć nas samych. A kto nie ma czasami ochoty zajrzeć do świata innych i dowiedzieć się jak im się wiedzie?

Trzeci tom opowiada o losach Justyny. Polubiłam ją, bo mimo przeciwności z jakimi się zmagała, nie narzekała, nie załamywała rąk. Cudowne dzieciństwo przeniosło ją do trudnej rzeczywistości, gdzie jako dorosła kobieta zderzyła się z trudami i nieprzyjemnościami. To sprawiło, że przestała czerpać radość z życia. I chociaż była przekonana, że nic dobrego już jej nie czeka, nagle znalazła swoje miejsce na Miodowej i otworzyła tak kwiaciarnie. Pytanie jednak czy klient, który ma powiązanie z jej przeszłością nie zburzy jej tak misternie tkanego spokoju?

Z przyjemnością wróciłam na Miodową, spotkałam starych przyjaciół i wraz z nimi przeżywałam wszystkie troski i radości. To cudowne miejsce, pocieszające, dające siłę, radość oraz niosące nadzieje. Mam nadzieję, że gdzieś w prawdziwym życiu jest taka Miodowa, na której mieszkają równie cudowni ludzie, bo jeśli tak - chcę tam zamieszkać. 

Zaskoczył mnie pewien wątek, którego Wam nie zdradzę, ale ogólnie jest to typowa sielska powieść obyczajowa. Naznaczona trudnymi tematami, owszem, ale nie na tyle, by zaburzyć mocno spokój panujący na Miodowej. Coś się jednak musiało dziać, by przyciągnąć uwagę czytelnika a Joanna Szarańska w trzecim tomie swojej serii pokusiła się na coś więcej, sprawiając, że to najmocniejszy tom w cyklu. "Wieczory na Miodowej 3" mają w sobie wszystko co dobra lektura obyczajowa mieć powinna. Mnie bardzo pozytywnie zaskoczyła!

"Greenwich Park" Katherine Faulkner

"Greenwich Park" Katherine Faulkner, Tyt. oryg. Greenwich Park, Wyd. Muza, Str. 385
 

Szokujące odkrycia na zawsze zmienią życie mieszkańców Greenwich Park.

Zazwyczaj staram się unikać podejścia do lektury jak do debiutu, nawet gdy informuje nas o tym zapowiedź i sięgam po daną lekturę z otwartym umysłem. Podobnie było w przypadku "Greenwich Park", ale tym razem, świeżo po lekturze, muszę wręcz napisać - ale ten debiut był dobry! Wielu autorów mogłoby uczyć się od Katherine Faulkner jeśli jej kolejne książki wypadną równie dobrze lub lepiej, ponieważ jak na pierwsze swoje dzieło podnosi poprzeczkę bardzo wysoko.

To thriller psychologiczny, czyli lektura z gatunku tych za którymi wręcz przepadam. Uwielbiam, gdy autor mąci nam w głowie, podsuwa ślepie tropy, wodzi za nos, buduje odpowiednią atmosferę. I właśnie to otrzymujemy w przypadku tej książki - kameralne grono bohaterów, mroczny klimat, masę kłamstw, sekretów oraz niedopowiedzeń przez co czytelnik niemal czuje się tym wszystkim przytłoczony, ale i jednocześnie bardzo szczęśliwi, że może przebierać do woli w morzu tych wszystkich faktów oraz domysłów.

Jak to w każdej rodzinie, pozory odgrywają tutaj kluczową rolę. Helen Thorpe mieszka w tytułowym Greenwich Park, w jednej z najzamożniejszych dzielnic Londynu. Ma kochającego męża, cudownych przyjaciół oraz dziecko w drodze. Helen także otacza się pozorami, których nikt nie potrafił przejrzeć. Pewnego dnia jednak poznała w szkole rodzenia Rachel, odważną i bezpośrednią kobietę, która szybko wkroczyła do życia głównej bohaterki. I wówczas świat Thorpe’ów wywrócił się do góry nogami.

Warto od samego początku skupić się na kreacji bohaterów, ponieważ w całej powieści to oni wypadają najlepiej. Czytelnik od samego początku ma poczucie, że coś się wydarzy, że kolejne strona może być tą przełomową, więc czyta z zapartym tchem i obserwuje otoczenie, by odpowiednio przeanalizować decyzje podjęte przez Helen i Rachel. To te dwie bohaterki mają w sobie najwięcej do ujawnienia a gdy ginie Rachel nagle wszystko sypie się jak domek z kart. Na jaw wychodzą tajemnice, atmosfera gęstnieje jeszcze bardziej a zachowanie bohaterów w końcu otrzymuje konkretne, choć szokujące, uzasadnienie.

Świetnie bawiłam się przy lekturze "Greenwich Park" i przyznaję, że to jeden z najciekawszych thrillerów jakie ostatnio wydano. Wchodząc z butami w prywatne życie danej rodziny musimy liczyć się z ujawnieniem ich tajemnic, ale to jakie wieści zaserwowała nam Katherine Faulkner i tak okazało się zaskakującym i smacznym kąskiem. Świetna atmosfera, doskonale skrojone sylwetki psychologiczne postaci a przy tym fabuła od której nie sposób się oderwać to przepis na debiut, który bije na głowę niektórych doświadczonych autorów.

sobota, 29 maja 2021

"Arsene Lupin. Dżentelmen włamywacz" Maurice Leblanc

"Arsene Lupin. Dżentelmen włamywacz" Maurice Leblanc, Tyt. oryg. Arsène Lupin gentleman cambrioleur, Wyd. Zysk i S-ka, Str. 280
 

Fascynujący tom przygód najsłynniejszego w historii włamywacza, który wymierza sprawiedliwość, okradając wyłącznie nikczemników i bogaczy.

 

Na oglądanie seriali Netflixa nigdy nie mam czasu, ale za to wyciągam z niego lektury, które z przyjemnością nadrabiam. Chwała za aktualny trend do ekranizowania najciekawszych książek oraz za wznowienia dawno zapomnianych serii. Gdyby nie to pewnie nigdy nie trafiłabym na Arsene'a Lupin'a i nie poznała jego wciągających przygód.

Powieść zaskoczyła mnie formą, ponieważ nie spodziewałam się, że będą to opowiadania. Nie jest to jednak żaden minus, ponieważ od dawna staram się Was zachęcić do krótkiej formy, przekonując, że takie historie też są fajne. Maurice Leblanc to potwierdza poprzez zbiór wciągających, przygodowych historii z jednym bohaterem w rol głównej.

Osiem opowiadań, jeden słynny włamywacz. Historie opowiadają o początkach Arsene'a w roli włamywacza a także o jego zaangażowanej już karierze. Nie ma więc zachowanej chronologii co trochę wadzi na początku, ale i tak miło się czyta o tym jak wzorowany na Sherlocku Holmesie kryminalista, potrafi wodzić za nos inne postacie i wykorzystywać ich nieuwagę oraz niedopatrzenie. Niestety ze strony czytelnika jego działania są dość przewidywalne, ale nie zmienia to faktu, że i tak jest to dość oryginalna i warta poznania osobowość.

Książka jest krótka, opowiadania proste i praktycznie bez żadnych zaskoczeń. To lektura idealna na podróż czy do poczytania po ciężkim dniu, jedno opowiadanie przed snem a może wszystkie na raz. Świetnie relaksuje, pozwala odpocząć szarym komórkom a jednocześnie wciąga w wir ciekawych przygód, ponieważ od razu można polubić głównego bohatera a także czasami zaśmiać z jego perypetii. Mam nadzieję, że pojawią się kolejne książki z jego przygodami, ponieważ chętnie dowiem się co więcej słychać u tytułowego Arsene'a.

"Arsene Lupin. Dżentelmen włamywacz" okrada bogaczy i... zachowuje łupy dla siebie. Jest połączeniem Holmsea i Hooda, czyli podążamy tropem znanych schematów a same zakończenia opowiadań są mocno przewidywalne. Nie jest to jednak jak dla mnie minus dla tej książki, ponieważ akcja jest dynamiczna, ciągle coś się dzieje a sam styl autora jest bardzo przyjemny, więc decydując się na książkę z myślą o lekkiej, przyjemnej lekturze nie będziecie się czuć rozczarowani.

"Poza dzień i poza czas" Agata Czykierda-Grabowska

 "Poza dzień i poza czas" Agata Czykierda-Grabowska, Wyd. Czwarta Strona, Str. 307
 

Autorka bestsellerowej powieści Jak powietrze powraca z mocną, pełną napięcia opowieścią o dwóch światach, które pozornie dzieli wszystko. Wspólnym mianownikiem są tylko tajemnice.

 

Agata Czykierda-Grabowska mocno wyróżnia się na tle polskich powieści romantycznych, ponieważ jej lektury są dobrze napisane, wciągające i z plejadą dobrze wykreowanych bohaterów na czele. Każda nowa propozycja od tej autorki to niezawodna opowieść pełna emocji czego idealnym przykładem jest "Poza dzień i poza czas".

Już na wstępie wzrok przyciąga dobrze wykreowany świat przedstawiony. Bohaterowie żyją w realnym świecie, otacza ich rzeczywistość równa naszej i bez problemu jesteśmy w stanie wyobrazić ich sobie w naszym świecie. Żyją jak my, pracują, uczą się, zmagają z problemami dnia codziennego. Dzięki temu bardzo łatwo zrozumieć ich troski i obdarzyć ich nie tylko sympatią, ale także empatią. To piękne, bardzo dobrze wykreowane tło obyczajowe sprawia, że przez całą powieść wręcz się płynie.

Poznajemy Antonię oraz Daniela, dwa różne światy, dwie różne historie, które jakimś cudem łączą się w kompletną opowieść. Ona studiuje weterynarię i oddaje się pasji fotografowania, bo znacznie lepiej jej patrzeć na świat przez obiektyw aparatu. On pogubił się całkowicie, wpakował w prawdziwe kłopoty. Na szczęście los ich połączył, postawił nawzajem na swojej drodze. Jednak czy ich wspólna historia ma szansę na szczęśliwe zakończenie?

Jeśli mieliście okazję czytać pozostałe książki autorki pewnie wiecie, że znakiem rozpoznawczym są w jej lekturach trudne choć życiowe problemy z którymi zmagają się główni bohaterowie. Właśnie to bardzo sobie cenię, ponieważ można od samego początku wkroczyć do świata postaci i na własnej skórze odczuwać targające nimi emocje. Historia Antoniny i Daniela jest prosta, nie ma w niej zawiłych wątków, nie ma przekombinowania - to życiowa opowieść o tym jak trudno samemu iść przez życie i jak wiele znaczy obecność drugiego człowieka. Mniej opieramy się na wątku romantycznym, bardziej na życiowych prawdach przez co nie ma słodkości, nie ma przesady a po prostu pojawia się przed nami obraz wciągającej relacji dwójki zagubionych dusz.

"Poza dzień i poza czas" na pewno zachwyci wszystkie romantyczki. Te z Was, które cenią sobie prawdę i realność w książkach, również docenią jej spojrzenie na poruszane problemy. Ja od siebie dodam natomiast, że jestem zachwycona jeśli chodzi o kreację bohaterów. Całość więc prezentuje się lepiej niż dobrze, zabiera nas w emocjonalną podróż w głąb ludzkich problemów i po raz kolejny udowadnia, że polska książka także może być dobra.  

piątek, 28 maja 2021

"Nie wiesz, kim jesteś" Tim Weaver

"Nie wiesz, kim jesteś" Tim Weaver, Tyt. oryg. Broken Heart, Wyd. Albatros, Str. 544
 

Żadnych dowodów. Żadnych świadków. I ani śladu po zaginionej.

Bardzo lubię książki Tima Weaver'a, chociaż jest to jeden z licznych autorów, którego serię czytam na różne sposoby, ale na pewno nie z zachowaniem chronologii. Weaver pisze jednak tak, że bez problemu odnajduję się w jego historiach a najnowsza książka wciągnęła mnie już od pierwszych stron.

To kolejna powieść z Davidem Rakerem, śledczym, który zajmuje się niewyjaśnionymi zaginięciami osób. Lubię tego bohatera właśnie przez fach w jakim siedzi, ponieważ z tego zawsze wychodzą dobre, zaskakujące i nie rzadko niebezpieczne historie. Tym razem było bardzo podobnie, ponieważ autor już na wstępie rzucił nas w wir dynamicznych wydarzeń i pozwolił odkrywać sekrety kolejnej zaginionej.

Lynda Korin pojechała samochodem do przytulnego punktu widokowego na wybrzeżu Somerset, zostawiła w nim swoje rzeczy osobiste i zniknęła bez wieści. Jej siostra zaangażowała Davida do odkrycia prawdy, ponieważ wszystko wskazuje, że jej zaginięcie nie jest przypadkowe. Śledczy więc podejmie wyzwanie i podąży tropem Lyndy, ale nie będzie na pewno spodziewał się tak zaskakujących faktów jakie odkryje na jej temat. Okazuje się, że kobieta z dobrego domu potrafi mieć bardzo mroczne tajemnice.

Davida nie da się nie lubić. To charyzmatyczny bohater w towarzystwie którego spędzamy czas podczas czytania i poznajemy jego osobowość. A jest ona barwna i głęboka dzięki czemu otrzymujemy wiarygodnego bohatera mocno angażującego się w śledztwo. Sama zagadka, którą przyjdzie mu rozwiązać również może pochwalić się w pełni wykorzystanym potencjałem, ponieważ od początku do końca było intrygująco, czasami także mrocznie, ale zawsze emocjonalnie, gdy kolejne karty z życia zaginionej kobiety zostawały odkryte. 

Przyznaję, że wciągnęłam się w "Nie wiesz, kim jesteś" na całego. Podobało mi się jak autor powoli prowadził mnie od tajemnicy do tajemnicy, w kameralnym gronie stworzył duszny klimat i nieustannie ciekawił mnie kolejnymi informacjami z życia zaginionej. To lektura pełna nieoczekiwanych zwrotów akcji a to zawsze cieszy i pozwala w pełni zaangażować się w lekturę.

czwartek, 27 maja 2021

"Tylko ty" Gabriela Gargaś

"Tylko ty" Gabriela Gargaś, Wyd. Czwarta Strona, Str. 376
 

 Tylko ty możesz wziąć los w swoje ręce i sprawić, że kolejny dzień będzie nową szansą!

 

Myślę, że Gabrieli Gargaś nikomu z Was przedstawiać nie muszę. Jeśli powieści obyczajowe są Waszą mocną stroną i szukacie autorów najlepszych z najlepszych to na pewno trafiliście na choćby jedną powieść tej autorki. Niewielu potrafi pisać tak szczerze i pięknie o miłości, życiu i oczekiwaniach wobec przyszłości jak ona.

 "Tylko ty" po raz kolejny zabiera nas w mocno emocjonalną podróż, którą odbywamy na równi z bohaterami. Oferuje nam dwie historie, które toczą się wspólnym rytmem i prześcigają w silniejszym przyciąganiu uwagi czytelnika choć tak naprawdę obie zasługują na chwilę zrozumienia, zatrzymania się i przeanalizowania losów postaci. Dwie kobiety, dwa różne problemy a jednak jedna wspólna opowieść i jedna silna, nieprzerwana przyjaźń.

Tak zaczyna się lektura, która ma w sobie wszystko co niezbędne w dobrze napisanej powieści obyczajowej. Historia dwóch bohaterek zmagających się z prywatnymi demonami trafi do szerokiego grona odbiorców, ponieważ każdy z nas utożsami się z tą postacią bliższą naszemu sercu. Paulina oferuje opowieść o rodzicielstwie i miłości nadszarpniętej przez czas, która upomniała się o uwagę po wielu latach zapomnienia. Przerwana został jednak przez tajemnicę do dziś nie wyjawioną. Ewa opowiada natomiast o trudach zachodzenia w ciążę, o przeżywaniu to na równi z mężem, który angażuje się w to całym sercem oraz o adopcji, która nie jest tak kolorowa jak na początku się wydawało. Na szczęście ma u boku przyjaciółkę, która nigdy jej nie zawiedzie.

Opowieść o sile przyjaźni, miłości oraz o ciężkich wyzwaniach dnia codziennego. Walka o marzenia wbrew wszystkim przeciwnością, paleta różnorodnej miłości oraz emocje, które wydają się nie mieć końca. Autorka oferuje nam wachlarz bohaterów, wątków oraz problemów dzięki czemu podczas czytania nikt z Was nudzić się na pewno nie będzie a przeżywając na własnej skórze zmagania bohaterek docenicie świetny styl Gabrieli Gargaś.

"Tylko ty" to piękna, poruszająca, szczera lektura dla wszystkich miłośniczek powieści obyczajowych. Dobrze napisana, bogata w doświadczenia, polegająca na ponadczasowych wartościach miłości oraz przyjaźni. Bardzo podobała mi się lektura powieści Gabrieli Gargaś a jeśli tytuł wydaje się Wam znajomy - słusznie, ponieważ już kiedyś książka została wydana. Dziś jednak pojawia się w nowej szacie graficznej i przypomina, że warto mieć ją na swojej półce.  

"Powiedz, że zostaniesz" Beata Majewska

 "Powiedz, że zostaniesz" Beata Majewska, Wyd. Jaguar, Str. 320
 
Jak się skończy ta trudna miłość? Przekonajcie się sami.

Lubicie powieści Beaty Majewskiej i czujecie żal, że jej trylogia dobiegła końca? Z odsieczą nadchodzi dodatek do serii w pełnowymiarowym, ponad trzystustronicowym wydaniu. 

To historia dedykowana tym, którzy mieli okazję poznać wcześniejsze tomy, ponieważ zdradza kilka niuansów i odwołuje się do "Obiecaj, że wrócisz". Książka ta opowiada o losach Brunona i pozwala czytelnikowi w końcu znaleźć odpowiedź na pytanie kim jest tajemnicza Naira o której wzmianka pojawiła się w epilogu.

Muszę przyznać, że autorka pozytywnie mnie zaskoczyła. Zazwyczaj nie jestem fanką dodatków do serii, ale w tym przypadku jest to raczej kolejny tom, konkretne uzupełnienie z dynamiczną akcją i licznymi wątkami. To nie jest pusta książka bez której można byłoby się obejść a lektura, która ma liczne powiązania z wcześniejszymi tomami, ale ma też przy tym posmak indywidualnej historii.

Jeśli chodzi o samego głównego bohatera to tak jak przypadku pozostałych książek autorki, otrzymujemy postać w pełni wiarygodną i konkretnie nakreśloną. Losy Brunona nie będą łatwe, jego wątek romantyczny będzie naszpikowany niepowodzeniami, przeciwnościami, rozstaniami i powrotami, ale to wszystko nada jego historii pazura, pozwoli by czytelnik w pełni zaangażował się w rozgrywane wydarzenia a przez to nie pozostawał obojętny ani przez moment.

Historie o trudnej miłości zawsze są fascynujące. Ta gangsterska seria tu udowadnia. Będzie wiele mrocznych emocji, ale zostaną one przeplecione poprzez szczery śmiech, gdy na scenę wkroczy Katarina Niekrasowa i jej przystojny ogrodnik, Timur. Cała powieść jest bowiem dobrze zrównoważona, jeden motyw uzupełnia drugi, czytelnik otrzymuje paletę uczuć i wydarzeń, które na jego oczach budują konkretną całość.

"Powiedz, że zostaniesz" to dwie historie, które mają odmienne znaczenia, ale stanowią jedno połączenie. To miłość w różnych odcieniach, także ta nieoczywista fascynacja do roślin. Beata Majewska napisała powieść namiętną, zmysłową, niebezpieczną, ale także zabawną, czyli odbijającą wszystkie emocje codziennego życia. I wcale nie uważam tej części za jedynie dodatek, bo stanowi pełną historię tak jak jej poprzedniczki.

środa, 26 maja 2021

"Król Midas" Magdalena Szweda

 "Król Midas" Magdalena Szweda, Wyd. Niezwykłe, Str. 348
 

To spotkanie zapoczątkuje całą lawinę wydarzeń w życiu Emily. Czy zmieni je na lepsze, czy może kobieta przekona się na własnej skórze, jaki smak ma łaska króla Midasa? 

 

Sięgając po powieść Magdaleny Szweda liczyłam na udaną przygodę, ale nie spodziewałam się, że będzie to tak dobra historia. Zbyt dużo przeczytałam książek o mafijnym motywie, by coś mogło mnie zaskoczyć a jednak uważam, że tym razem autorka wyszła poza schematy i na bazie znanej historii stworzyła coś fajnego, wartego przeczytania w leniwe popołudnie.

Zacznijmy od tego, że autorka ma bardzo przyjemny styl. Lekkość prowadzenia wydarzeń oraz kreacji bohaterów działa na jej korzyść, ponieważ całość dobrze się komponuje, nie ma luk w fabule, niedopowiedzeń czy braku jakiś detali świadczących o niedociągnięciach czy chaosie. Każda rzecz ma tu swoje miejsce chociaż kluczowa i tak jest sama fabuła a i ona może pochwalić się sensownym ciągiem przyczynowo-skutkowym.

Na początku poznajemy Emily Carter, młodą dziewczynę, która dostała nauczkę od życia. Przyznaję, że pierwsze spotkanie z nią nie było dla mnie korzystne, ponieważ bohaterka tkwiła w dziwnym związku, w którym chłopak wciąz rpóował dominować, bić i wyżywać się emocjonalnie a Emily nic z tym nie robiła. Miałam ochotę nią potrząsnąć i to porządnie, ale na szczęście dziewczyna w porę się opamiętała i uciekła. Niestety nie wszystko poszło po jej myśli, nie wszystko skończyło się dobrze, bo brat, który jej pomagał ostatecznie skończył w więzieniu. Tak jednak Emily poznała Leonardo Binenti, tytułowego Króla Midasa odsiadującego wyrok i ich drogi się skrzyżowały. On był bezwzględny, bogaty i arogancki, trafił jednak na godnego przeciwnika i tym sposobem rozpoczęła się pełna emocji oraz napięcia przygoda.

W tej powieści króluje wątek romantyczny, silny i mocny jeśli chodzi o natłok emocji, ale jest to niewątpliwie zaleta. Książka jest dynamiczna, nieustannie coś się dzieje, jedno zagrożenie goni drugie, gdy poboczni bohaterowie chcą zdetronizować Króla Midasa lub zagrozić Emily. Można więc wciągnąć się w rozgrywane wydarzenia, można kibicować dwójce bohaterów i dobrze się przy tym bawić, bo chociaż książka nie jest wolna od schematów i nie zmienia świata to jest przyjemną lekturą na leniwe popołudnie, która ma w sobie coś co zatrzymuje czytelnika na dłużej.

Miło spędziłam czas w towarzystwie "Króla Midasa" i muszę przyznać, że najbardziej podobało mi się emocjonujące zakończenie. To lektura prosta, nieskomplikowana, taka przy której nie musimy pobudzać szarych komórek do ciężkiej pracy, ale jednocześnie nie będziemy też żałować swojego wyboru. Magdalena Szweda stworzyła przyjemną dla oka i wyobraźni opowieść o miłości od pierwszego wejrzenia narażonej na niebezpieczeństwo ze strony bezwzględnej mafii. Jeśli więc lubicie ten motyw w literaturze - polecam.

"Ukochany pacjent" J. C. Greene

 "Ukochany pacjent" J. C. Greene, Wyd. Muza, Str. 320
 

Przy nim wszystko przestało się liczyć.

Tylko mi się wydaje czy ostatnio pojawia się dużo nowych nazwisk w świecie literatury i to szczególnie w romantycznym gatunku? Z wielu zapowiedzi męskie gołe bożyszcza kuszą czytelniczki a my same nie wiemy co wybrać spośród tłumu. "Ukochany pacjent" nie wyróżnia się okładką, ale kluczowe pytanie brzmi czy wyróżni się treścią?

I tak, i nie. Jest to powieść mocno schematyczna, która raczej nie niesie ze sobą powiewu świeżości czy oryginalności, ale za to napisana jest fajnym, przyjemnym stylem, więc nie zanudza czytelnika a wręcz kusi go do przewracania kolejnych stron. Przyznaję, dałam się i ja wciągnąć w wir wydarzeń, bo autorka manewruje dobrze między opisami i dialogami, tak, że ma się ochotę dowiedzieć co wydarzy się dalej.

Luiza poznała miłość swojego życia przez zupełny przypadek, gdy ranny stał się jej pacjentem. On bezwzględny, niebezpieczny, przyzwyczajony do władzy. Ona krucha, niepewna, ale kochająca całym sercem. Leo jednak zburzył jej oczekiwania poprzez tajemnice za którymi się skrywał i nie pozwolił jej w pełni się zaangażować. Tylko, że ona już zrobiła krok w nieznane. I nie chce się cofać.

Sympatyczni bohaterowie prowadzą nas przez zmysłową, niebezpieczną historię. To silny wątek romantyczny osadzony w gatunku powieści mafijnej, mamy więc do czynienia z wielkimi emocjami, ale również porachunkami oraz bezwzględnością męskich postaci. Na początku nie wyobrażałam sobie Luizy w środku tego wszystkiego, bo ma zupełnie inny charakter niż sprawa tego wymaga, ale jednak dziewczyna dała radę i przez to jeszcze mocniej ją polubiłam. Leo jak to typowy samiec alfa, lubi nadużywać władzy i dba o to co jego, więc ciężko mi ocenić tą postać - jest dość schematyczna, ale niewątpliwie chemia pomiędzy bohaterami wyczuwalna jest przez cały czas a towarzyszące im emocje są szczere, więc całość oceniam na plus.

Akcja jest dynamiczna, dużo się dzieje a bohaterowie mają tendencję do pakowania się w kłopoty. Czasami jednak fabuła się rozjeżdżała, niektóre wątki się nie kleiły i miały dość toporne przejścia. To jednak nie przysłania przyjemności z czytania, szczególnie że to dość intensywny romans, podobnie jak sam wątek mafijny. "Ukochany pacjent" jest zatem lekturą idealna na leniwe popołudnie, gdy nie mamy już nic do zrobienia poza czerpaniem przyjemności z czytania.

"Zakładniczka mafii" Ewa Maciejczuk

"Zakładniczka mafii" Ewa Maciejczuk, Wyd. Niezwykłe, Str. 302
 

Czy porywacz okaże się jej wybawcą, czy stręczycielem? Czy będzie rycerzem na białym koniu, czy okrutnym diabłem?

Czy kolejna polska autorka przebije się przez znany już nie od dziś motyw włoskiej mafii i zaskoczy czytelników czymś nowym? Czy Ewa Maciejczuk ze swoją kolejną książką okaże się odkryciem? 

Niestety nie tym razem. Chociaż pomysł na fabułę był, podobnie jak potencjał, sama powieść wypada dość marnie i na tle podobnych książek ginie w tłumie. Lektura jest prosta, nieskomplikowana, bardzo przewidywalna i niestety nieprzemyślana do końca. Żałuję, że tak się to potoczyło, ponieważ sam motyw jeszcze mi się nie znudził i miałam wobec lektury spore oczekiwania.

Zacznijmy od przyjemnych rzeczy. Książka napisana jest dynamicznie, więc czyta się ją bardzo szybko. Myślę, że ci z Was, którzy wkręcą się w rozgrywane wydarzenia być może przeczytają ją w jeden wieczór. Jeśli lubicie motyw mafii, porwań, bezwzględnych głównych bohaterów i miłości balansującej na granicy nienawiści - spróbujcie, może lektura przypadnie Wam do gustu bardziej niż mnie. W książce dużo się dzieje, akcja goni akcję, jest sporo wątków i wydarzeń tylko potraktowanych zbyt prosto, przez co nie było detali oddających głębie i szczerość wydarzeń.

To historia Becky Hernandez, młodej i ambitnej dziennikarki, która próbuje się przebić i udowodnić swój talent szefowi. Gdy nadarza się możliwość przeprowadzenia wywiadu z miliarderem Lucasem Maranzano nie waha się ani chwili i wraz z przyjacielem wkracza na salony organizowanej przez bogacza imprezy. Nie spodziewa się jednak, że zostanie odurzona i porwana z przyjęcia a jej oprawca okaże się naprawdę niebezpieczny. I wszystko układałoby się w ciekawą całość, gdyby Becky nie była tak naiwna i lekkomyślna. Dziennikarka powinna wyróżniać się sprytem i inteligencją a tego tutaj nie znalazłam - wręcz przeciwnie, czasami miałam ochotę porządnie potrząsnąć tą dziewczyną. Nie inaczej było z kreacją pozostałych bohaterów, którzy moim zdaniem zostali niedopracowani i potraktowani zbyt powierzchownie przez co nikt się nie wyróżniał ani nie zapadł mi w pamięć.

Niestety, tym razem nie odnalazłam się w lekturze i "Zakładniczka mafii" nie przypadła mi do gustu. Szkoda, bo miałam duże oczekiwania a sam potencjał był spory, więc można było wyciągnąć coś więcej. Wątek romantyczny okazał się przewidywalny i schematyczny, fabuła chaotyczna a bohaterowie zbyt papierowi abym mogła ich polubić. Tak jak zawsze w podobnych przypadkach wybór lektury pozostawiam Wam i czekam na Wasze opinie.

wtorek, 25 maja 2021

"Obsesje" Angela Santini

 "Obsesje" Angela Santini, Wyd. Prószyński i S-ka, Str. 592
 

Czy są w życiu tajemnice, które mogą zmienić wszystko? I dokąd zaprowadzą najgłębiej skrywane obsesje?

Intrygujący opis i zmysłowa okładka. Polska autorka mieszkająca w Londynie. Przeczucie, że to będzie dobra historia. Czy zatem "Obsesje" okażą się hitem?  

Chociaż wszystko wskazuje, że czeka nas powieść erotyczna to wcale tak nie jest. Autorka składa na nasze ręce powieść obyczajową z licznymi wątkami, w tym także silnym motywem romantycznym. Nie jest to jednak motyw przewodni o czym przekonacie się sięgając po powieść, bo to rozbudowana historia z mnóstwem ludzkich problemów, niepewnych wyborów oraz życiowych działań. Mam słabość do pokaźnych objętościowo książek, bo jest w tym zapowiedź dopracowanych szczegółów i konkretnych wątków co w tym przypadku ma konkretne potwierdzenie.

Angela Santini zaskakuje w swojej powieści przede wszystkim wspaniałym obrazem rodziny. Jej bohaterka może pochwalić się wsparciem ze strony najbliższych a łącząca ich relacja bywa naprawdę wzruszająca. Wzajemna szczera miłość na linii matka i córka mogą stanowić dla wielu wzór do naśladowania a czytelnik wszystkie te emocje odczuwa na własnej skórze, ponieważ autorka pisze o nich z wprawą i umiejętnością.

Główna bohaterka, Andrea Cherry, to córka, matka i wspaniała przyjaciółka. I chociaż jej życie jest zwyczajne, wcale się tym nie przejmuje, bo ulotne chwile dnia codziennego wypełnia jej miłość i szczęście. Jednak pewnego dnia los się do niej uśmiecha i oferuje jej pobyt w luksusowym hotelu. Andrea ciesząc się z niespodziewanej wygranej nie zdaje sobie sprawy, że jeden wjazd odmieni całkowicie jej życie.

Bohaterka poznaje Nicholasa i wszystko wywraca się do góry nogami. Elegancki, bogaty, przystojny mężczyzna, który otoczony jest aurą władzy. Dostaje to co sobie zażyczy i nie ma w tym półśrodków. Tak pojawia się wątek romantyczny, możliwe też, że miejscami erotyczny, zmysłowa historia o chwili zatracenia się w uniesieniu i oddaniu. Ich drogi się krzyżują a czytelnik przeczuwa, że to tylko wstęp do prawdziwej historii, ponieważ autorka pokusiła się o głębszy sens swojej fabuły - nie znajdziecie tutaj pustego, nic nie znaczącego romansu a zaskoczenia i tajemnice, które w finale będą miały swoje konsekwencje.

"Obsesje" to kawał dobrze napisanej powieści. Książka z wykorzystanym potencjałem, którą mogłabym od niechcenia zaliczyć do erotyków, ale myślę, że skrzywdziłabym ją tą klasyfikacją. Tutaj nie ma jednoznaczności, autorka balansuje na granicy, nie skupia się na konkretach a na samym życiu i to w tym wszystkim jest najlepsze - pogląd na fabułę z każdej możliwej strony co pozwala czytelnikowi w pełni się zaangażować.

poniedziałek, 24 maja 2021

"Tkając świt" Elizabeth Lim

 "Tkając świt" Elizabeth Lim, Tyt. oryg. Spin the Dawn, Wyd. We need YA, Str. 423
 

"Project Runway" w połączeniu z "Mulan"? Porywająca opowieść o młodej dziewczynie, która udaje chłopca, by rywalizować o rolę cesarskiego krawca. 

Uwielbiam historię Mulan, nie jestem jednak fanką "Project Runway" a takie połączenie obiecywano mi w fabule powieści "Tkając świt". Nastawiona więc odrobinę sceptycznie, ale pełna nadziei na historię pełną wrażeń, zabrałam się za lekturę.

Elizabeth Lim znam z innej jej książki, ponieważ miałam przyjemność czytać "W świecie iluzji" i to ostatecznie przekonało mnie do lektury. Bawiłam się wówczas bardzo dobrze, bo autorka włada przyjemnym stylem - plastycznym, obrazowym a przy tym lekkim i wzbogaconym o współgrające z rozgrywanymi wydarzeniami emocje. W przypadku jej nowej książki wszystko wydało mi się jednak jakby podwojone, ponieważ wypadła dużo lepiej niż myślałam i porwała mnie w objęcia swojej historii już przy pierwszych słowach wstępu.

Maia Tamarin, główna bohaterka, marzy o tym, by zostać najlepszą krawcową w kraju. Podejmuje się więc udziału w konkursie, zastępując swojego schorowanego ojca, ratując honor rodziny i próbując wszystkiego, by uchronić ich przed biedą. Jest jedną z dwunastu osób walczących na królewskim dworze o wygraną, ale tylko ona zmaga się z tajemnicą i musi działać tak, by nikt nigdy nie dowiedział się, że zastąpiła swojego ojca. Czy uda jej się wygrać walkę z przeciwnościami?

O ile motywem przewodnim w powieści był konkurs krawiecki o tyle trochę zabrakło mi legendy związanej z Mulan. Owszem, w fabule pojawiają się przebłyski nawiązujące do bajki aczkolwiek jest to tylko fakt związany z przyjęciem przez dziewczynę męskiej tożsamości. Chętnie poznałabym więcej detali łączących życie Mai ze współczesną interpretacją disneyowskiej historii, ale cieszę się jednocześnie, że nie pojawiło się tutaj wierne odwzorowanie. Przygoda głównej bohaterki jest niezależna i pomysłowa, ona sama natomiast bardzo szybko zjednuje sobie sympatię czytelnika. Pojawia się również wątek romantyczny, słodki i trochę nazbyt uroczy, ale nie konkuruje z innymi wątkami co ładnie łączy się w spójną całość.

Dobra narracja, sporo wyzwań na drodze głównej bohaterki a także romantyczne emocje łączą się w "Tkając świt", czyli bardzo sympatyczną lekturę. To historia dobrze napisana, która pozwala oderwać się od ponurej rzeczywistości zabierając nas na dwór królewski pełen intryg i tajemnic. Cieszę się, że dałam jej szansę, ponieważ spędziła miło czas w towarzystwie bohaterów i na pewno zdecyduję się na kontynuację. Tą powieść znajdziecie tam gdzie inne bestsellery księgarni Taniaksiazka.pl.

niedziela, 23 maja 2021

"Córy ziemi" Alaitz Leceaga

 
"Córy ziemi" Alaitz Leceaga, Tyt. oryg. Las hijas de la tierra, Wyd. Albatros, Str. 545
 

Kobieta, która chce walczyć o władzę. Tajemnica, która musi zostać wydobyta z cienia.

Po lekturze "Las zna twoje imię" Alaitz Leceaga wskoczyła na listę moich ulubionych autorów. Wystarczyła zaledwie jedna książka abym zakochała się w stylu tej autorki i z utęsknieniem wypatrywała jej kolejnych nowości. Gdy "Córy ziemi" pojawiły się więc w zapowiedziach, wiedziałam już na co czekam.

Ten kto odpowiada za szatę graficzną obu powieści Alaitz Leceaga zasługuje na wielkie brawa. Lektury już od pierwszego wejrzenia robią wspaniałe wrażenie a ich przyjemna w dotyku struktura aż krzyczy do czytelnika: "czytaj mnie!". Książki wyglądają jakby skrywały masę tajemnic, są obietnicą niezapomnianych przygód a także możliwością poznania wyjątkowych bohaterów. I wierzcie mi na słowo - wszystko to ma pokrycie w cudownej fabule.

Najnowsza powieść Leceaga to historia, która już od pierwszych stron zabiera czytelnika w podróż, której ten szybko nie zapomni. Opowieść z cudownym klimatem, wyjątkowo nostalgiczna, głęboka, dojrzała i przy tym bardzo, bardzo emocjonalna. Tak jak hipnotyzująca okładka przyciąga wzrok czytelnika tak przejmująca fabuła absorbuje jego umysł i nie pozwala odłożyć lektury choćby na moment.

Sercem fabuły są bohaterki, w pełni wiarygodne, pełnowymiarowe postacie inspirujące do działania i udowadniające siłę kobiet. To one odgrywają tutaj kluczową rolę, pokazują jak wielkie znaczenie ma odwaga i determinacja. Autorka wspaniale wykreowała każdą z postaci nadając jej sens oraz konkretne zadanie, ale to Gloria jest tutaj najważniejsza, gdy w roku 1889 przejmuje pieczę nad hiszpańskimi winnicami regionu La Rioja. Wówczas nie do pomyślenia jest, by kobieta trzymała władzę i stała na czele rodzinnego biznesu, ale ona nie cofnie się przed niczym i będzie walczyć do końca.

Podczas lektury poznacie zaskakujące fakty na temat rodziny Glorii, odkryjecie tajemnice i zanurzycie się po uszy w cudownym klimacie. Będziecie walczyć o uznanie, prawo do upraw i równość pomiędzy innymi właścicielami a także razem z główną bohaterką poczujecie siostrzaną solidarność. Ja już to wszystko mam za sobą i to jedyny minus dla tej powieści - zbyt szybko przeminęła, zbyt szybko ta cudowna opowieść dobiegła końca, ale jednocześnie wiem, że "Córy ziemi" na długo zostaną w mojej głowie.

sobota, 22 maja 2021

"Więzy nieba" A.C. Gaughen

"Więzy nieba" A.C. Gaughen, Tyt. oryg. Imprison the Sky, Wyd. Uroboros, Str. 380
 

Drugi tom zachwycającej tetralogii o Żywiołach, magii i walce o wolność!

 

"Więzy nieba" to kontynuacja historii zapoczątkowanej w pierwszym tomie, czyli "Berło ziemi". Historia pełna magii, niebezpieczeństw i zwrotów akcji, przy której można spędzić kilka dobrze zagospodarowanych godzin.

Warto zacząć od początku, chociaż drugi tom opowiada o losach nowej bohaterki. Świat przedstawiony jednak pozostaje ten sam, podobnie jak panujące w nich zasady. Autorka oparła swój cykl na bazie żywiołów, które są istotną kwestią w fabule i to się sprawdza - dobry pomysł, dobre wykonanie zaowocowały fajną, lekką, przejmująca historią, która kryje w sobie nutkę niebezpieczeństwa.

Główna bohaterka, Aspasia, już od najmłodszych lat prowadziła trudne życie. Wykradziona rodzicom jako dziecko została niewolnicą a następnie, za pomocą Cyrusa, kapitanem statku. Ma jednak pewne zadanie, które wypełnia z niedociągnięciami. Jej celem jest pojmać i przyprowadzić na statek niewolników, Aspasia jednak wykorzystuje moc jaką włada, by ukryć przed Cyrusem kobiety i dzieci. Wie, że naraża się na niebezpieczeństwo, ale nie porzuci swojego zadania. Pytanie tylko jak długo uda jej się ukrywać swój Żywioł?

Statek, morze i odważna dziewczyna to połączenie, które ostatecznie musi skończyć się wielką przygodą. Pokładałam wielkie nadzieje w tej lekturze i nie zawiodłam się ani trochę, ponieważ historia jest dynamiczna, ciekawa i napisana w sposób, który nieustannie dostarczał mi wrażeń oraz emocji. Bardzo polubiłam główną bohaterkę, która wystawiała się nie wielkie niebezpieczeństwo walcząc o bezpieczeństwo innych a w dodatku miała niesłychanie dobrze nakreślony charakter. To taka postać, której nie da się nie obdarzyć sympatią i której nie da się nie kibicować do ostatniej strony, szczególnie że sama wystawiła się na bardzo trudną misję. 

A.C. Gaughen wie jak zaskoczyć czytelnika, prowadząc dwa główne motywy, które w pewnym momencie splatają się w spójną całość. "Więzy nieba" to przede wszystkim powieść przygodowa z elementami magicznymi, ale nie martwcie się - miejsce na wątek romantyczny również się znajdzie. Podsumowując drugi tom serii bardzo przypadł mi do gustu i mam nadzieję, że Wam również pokaże się z najlepszej strony.

"Teraz cię rozumiem, mamo" Ilona Gołębiewska, Magdalena Knedler , Agnieszka Krawczyk, Agnieszka Lingas-Łoniewska, Natasza Socha, Małgorzata Warda, Sabina Waszut, Magdalena Witkiewicz

"Teraz cię rozumiem, mamo" Ilona Gołębiewska, Magdalena Knedler , Agnieszka Krawczyk, Agnieszka Lingas-Łoniewska, Natasza Socha, Małgorzata Warda, Sabina Waszut, Magdalena Witkiewicz, Wyd. Muza, Str. 384

Najpopularniejsze autorki polskiej literatury obyczajowej w wyjątkowym zbiorze przygotowanym z okazji Dnia Matki!

 

Raz na jakiś czas Wydawnictwo Muza okazjonalnie wydaje zbiór opowiadań dedykowany konkretnym wydarzeniom. Były już historie romantyczne, wakacyjne czy świąteczne opowiadania grozy a dzisiaj przyszedł czas na antologię z okazji Dnia Matki.  

Popieram zarówno inicjatywę jak i same zbiory, ponieważ przepadam za krótką formą i co raz częściej decyduje się na opowiadania. To bardzo dobre rozwiązanie jako przerywnik między innymi lekturami czy wybór historii do poduszki, bo fabuły są krótkie, ale treściwe. Można więc sobie dawkować do woli, można też całość przeczytać ciągiem - wedle uznania.

W tym zbiorze polskie autorki połączyły siły i napisały historie dedykowane rodzicielkom. Jak się domyślacie, wszystkie opowiadania są piekielnie emocjonalne, wzruszające i czasami także zabawne, więc całość pod względem uczuć krążących wokół całej książki wypada lepiej niż bardzo dobrze. Nic w tym dziwnego, gdy do pracy zabierają się tak utalentowane pisarki jak Magdalena Knedler, Małgorzata Warda czy Magdalena Witkiewicz a to tylko trzy z ośmiu zasługujących na uwagę nazwisk.

Nie będę Wam streszczać opowiadań, bo nie ma w tym żadnego sensu, ale zachęcam do lektury każdego kto tylko ma ochotę. To historie o sile matczynych uczuć, o trudach rodzicielstwa, o wyzwaniach jakie pokonują mamy na drodze swojego dziecka, gdy ono jest tego zupełnie nieświadome. To także historia córek, które otwarcie opowiadają o swoich lękach i troskach a przez to przed czytelnikiem budują się cudowne, przejmujące i przede wszystkim szczere relacje na linii rodzic i dziecko.

"Teraz cię rozumiem, mamo" potrafi wzruszyć, potrafi też zaskoczyć. To piękny zbiór opowiadań, które możecie przeczytać samemu lub sprezentować mamie, bo ta lektura warta jest dzielenia się z najbliższą osobą. Każde opowiadanie jest różne, tak samo jak różne są autorki, które tutaj występują a dzięki temu otrzymujemy osiem uniwersalnych i ponadczasowych opowiadań pełnych szczerych rozmów i skrywanych tajemnic.

piątek, 21 maja 2021

"Angst with happy ending" Weronika Łodyga

 "Angst with happy ending" Weronika Łodyga, Wyd. Kobiece, Str. 296
 
Życie siedemnastoletniego Aleksandra nie jest usłane różami.

Głośno było o książce "Hurt/Comfort", czyli debiutanckiej powieści Weroniki Łodygi na którą i ja skusiłam się przez wzgląd na ciekawy opis i dość obiecującą fabułę. I przyznaję - to było naprawdę dobre! Idąc za ciosem sięgnęłam więc po jej kolejną propozycję rozgrywającą się w świecie młodych bohaterów a autorka kolejny raz spełniła moje oczekiwania.

Nie jest łatwo znaleźć w morzu podobnych do siebie książek autora, który wybije się z tłumu i zaprezentuje powieść oryginalną, odkrywczą i w dodatku przepełnioną emocjami. Weronice Łodyga jednak się to udało a największą rolę odegrał w tym jej styl, bo autorka potrafi czarować słowem, bawić, zaskakiwać i budować wiarygodne wydarzenia poprzez ujmujące opisy i bardzo trafne dialogi.

Fabuła jej najnowszej powieści opiera się na losach młodych bohaterów, których życie doświadczyło w dość nieprzyjemny sposób. Poznajemy siedemnastoletniego Aleksandra, którego mama decyduje się na kolejne etaty, by walczyć z przejmującą biedą. Yuki - internetowego przyjaciela Aleksa, który okazuje się w rzeczywistości nie dziewczyną a dość oryginalnym chłopcem oraz Anitę, której życie także nie rozpieszczało. Ta trójka szybko zacieśnia nić porozumienia budując na oczach czytelnika przyjemny obraz przyjaźni pokonującej biedę, uzależnienia oraz trudne relacje rodzinne.

Autorka porusza wiele kluczowych i ważnych wątków, które w tego typu literaturze maja podwójne znaczenie. Po pierwsze czytelnik, który utożsamia się z bohaterami czuje, że nie jest sam. Po drugie, ten kto nie doświadczył podobnych problemów może spojrzeć na nie w innym świetle i zrozumieć działania postaci. Bo chociaż sama historia jest lekka i dość prosta to niesie ze sobą pokaźny bagaż emocjonalnych doświadczeń i ujawnia prawdziwe mroki ciężkiego życia, które odbija się nie tylko na rodzicach, ale także ich dzieciach. Obserwujemy więc jak Aleks radzi sobie z napadami agresji wywołanymi trudną sytuacją w domu, jak Anita traci siły raz za razem troszcząc się o swoje rodzeństwo i załamujemy ręce wraz z nimi, bo choć bardzo chcemy, nie możemy im pomóc.

Jest jednak promyk nadziei w tej powieści, ponieważ mimo jej smutnego wydźwięku wcale nie wyciska ona łez z oczu. Wręcz przeciwnie - Weronika Łodyga pozwala w innym świetle spojrzeć na trudy życia i pozwala by czytelnik nie raz i nie dwa przywoływał na usta szczery uśmiech. Za to właśnie lubię twórczość autorki, za wiarygodność, pełne zrozumienie losów kreowanych przez nią bohaterów a także lawinę towarzyszących mi podczas czytania emocji. "Angst with happy ending" jest więc lekturą dla czytelników od nastoletniego po dojrzały wiek a każdy kto zdecyduje się dać jej szansę odbierze ją inaczej, zależnie od przeżytych doświadczeń. Niewątpliwie jednak każdy wyciągnie z niej lekcję życia i doceni zaangażowanie autorki.

czwartek, 20 maja 2021

"Wilkołak" Wojciech Chmielarz

"Wilkołak" Wojciech Chmielarz, Wyd. Marginesy, Str. 472 
 

Trwa właśnie ostatni etap sprzedaży praw do serialu i filmu na podstawie powieści z dużym producentem.

Przyszedł czas na trzeci tom cyklu gliwickiego, czyli kolejnej zagadkowej historii kryminalnej od Wojciecha Chmielarza. Czy i tym razem autor nas zaskoczy oraz zaprezentuje niezapomnianą historię?

Trudno przejść obojętnie obok książek tego autora, ponieważ to jedna z najlepiej rokujących polskich gwiazd jeśli chodzi o kryminalny gatunek. Nie raz i nie dwa powieści tego pana zabierały mnie w sam środek emocjonalnych rozgrywek i przez to bardzo sobie cenię jego pióro. Jednak "Wilkołak" to nie tylko powrót samego Chmielarza, ale i Dawida Wolskiego, detektywa, którego poznaliśmy w książkach "Wampir" oraz "Zombie". Nie martwcie się jednak o zachowanie chronologii - jeśli nie przeczytaliście wcześniejszych tomów straciliście tylko kilka detali z życia Dawida, więc możecie zacząć od najnowszej części a na pewno przyjemność z czytania nie zostanie tutaj umniejszona.

Tym razem fabuła skupi się mocno na prywatnym życiu detektywa Wolskiego, gdy na pogrzebie swojego ojca dostrzeże Igę, kobietę swojego życia. Do niedawna był pewien, że dziewczyna nie żyje, ale dziś wie, że to pomyłka. Nikt jednak nie daje wiary jego słowom. Na szczęście on sam nie wątpi w swój osąd i wie, że ukochana powróciła z zaświatów. Iga jednak z jakiegoś powodu znika i nie chce wyjawić swojej tajemnicy przez co angażuje Dawida w śledztwo i skazuje go na poznanie tragicznej prawdy.

To dynamiczna historia, która angażuje czytelnika już od pierwszych stron. Pisana jest niczym najlepsza powieść obyczajowa, więc losy bohaterów ani przez moment nie są nam obojętne a oni sami są bardzo dobrze i wiarygodnie wykreowani. Do tego należy dołączyć fantastyczny klimat thrillera, nieustanne napięcie, stopniowaną tajemnicę przeszłości i walkę o uratowanie ukochanej, by czytelnik przepadł całkowicie. I choć wydaje się to bardzo proste, wierzcie mi - wcale tak nie jest. Wojciech Chmielarz wystawia nas na konfrontację z licznymi wątkami, niebezpiecznymi wydarzeniami oraz odkryciem sekretu, który okaże się piekielnie emocjonujący.

Autor po raz kolejny nie zawodzi a wręcz mam wrażenie, że to jedna z jego najlepszych książek. Myślę, że to przez osobistą zagadkę, którą kieruje się nieustannie główny bohater, ale trudno to ocenić, gdy wszystko w tej książce jest na wysokim poziomie. "Wilkołak" posiada wszystko co niezbędne w dobrym thrillerze i zabiera nas w sam środek niebezpiecznego pościgu.

"Nieobliczalni" Thomas Enger, Jørn Lier Horst

"Nieobliczalni" Thomas Enger, Jørn Lier Horst, Tyt. oryg. Slagside, Wyd. Smak Słowa, Str. 344
 

Jak dużo zdążyła zobaczyć? I jak bardzo zagraża bezwzględnemu zabójcy?

To już trzeci tom kryminalnej serii pióra autorskiego Thomas Enger i Jørn Lier Horst, cenionego duetu oraz trzecie wyzwanie, które w pełni zasługuje na uwagę. W przypadku tak dobrze napisanego kryminału nie pozostaje do dodania nic, poza szczerymi słowami zachęty.

Uwielbiam powieści skandynawskie za ich niepowtarzalny klimat. Jest kameralnie, gęsto od tajemnic, niebezpiecznie i po prostu tak wyjątkowo charakterystycznie. Ten element jest niezwykle ważny dla mnie jeśli chodzi właśnie o thrillery czy kryminały a Thomas Enger oraz Jørn Lier Horst z nawiązką spełniają moje wymagania w swojej najnowszej powieści.

W tym tomie dużą rolę odegra tytułowa nieobliczalna cecha. Będzie ona związana z samym sensem fabuły, akcją nieprzewidywalną, zaskakującą i właśnie bardzo, bardzo nieobliczalną. Autorzy budują stopniowane napięcie, które nieustannie ustępuje pola mocnym profilom psychologicznym bohaterów czy samej zagadki prowadzonej na pierwszym planie, więc czytelnik otrzymuje historię rozłożoną na czynniki pierwsze. To wielka zaleta tej książki, możliwość wejścia w sam środek rozgrywanych wydarzeń, które mimo wszystko niemal do samego końca pozostają zagadką i wyzwaniem.

Alexander Blix i Emma Ramm po raz kolejny łączą siły. Śledczy i dziennikarka staną przed nie małym problemem. Najpierw obydwoje będą musieli opowiadać w pokoju przesłuchań o tragicznych wydarzeniach jakie miały miejsce a następnie dowiemy się co stało się trzydzieści sześć godzin wcześniej. Ktoś zginie w niemej egzekucji, ktoś zostanie bezpodstawnie oskarżony a niebezpieczeństwo spadnie na wszystkich bohaterów.

Niesłychanie dobrze przemyślana intryga, niebanalny klimat i kameralna atmosfera składają się na powieść idealną dla wszystkich fanów thrillerów psychologicznych. "Nieobliczalni" zaskakuje, daje do myślenia i wciąga na całego. Było strasznie, dziwnie i nieobliczalnie, czyli tak jak lubię - trzeci tom okazał się lekturą zdecydowanie wartą przeczytania.

środa, 19 maja 2021

"Nieskończone bicie serca" Alessio Puleo

 
"Nieskończone bicie serca" Alessio Puleo, Tyt. oryg. Gli infiniti battiti del mio cuore, Wyd. Muza, Str. 288 
 
Historia przyjaźni nastolatek o bujnej wyobraźni, ciekawskich, przepełnionych chęcią życia, pragnących doświadczać nowych przygód.

Nie spodziewałam się, że lektura, którą czytałam lata temu doczeka się kontynuacji. "Moje serce należy do ciebie" było historią piękną i z mocnym finałem, która jednak wydała mi się w pełni zakończona i na początku pomysł na ciąg dalszy niekoniecznie mnie przekonywał. Postanowiłam jednak sprawdzić co takiego Alessio Puleo ma nam do zaoferowania.

Na początku musicie wiedzieć, że ciąg dalszy jest ścisłą kontynuacją wydarzeń z pierwszego tomu i moim zdaniem nie ma sensu czytać bez zachowania chronologii. Ciężko będzie Wam się odnaleźć w fabule "Nieskończonego bicia serca" i jeszcze ciężej zrozumieć sens niektórych wydarzeń. A przyznaję, że nie jest to takie łatwe nawet wiedząc co wydarzyło się wcześniej, bo choć lektura jest przyjemna i dobrze się ją czyta to cała fabuła wydaje się trochę naciągana.

Autor przegrał chyba walkę ze swoją wyobraźnią i ta poniosła go zbyt daleko. Nie jest tak, że książka jest zła czy ciężko się ją czyta - o nie, wciąż zachowany jest przyjemny styl autora, lekkość treści i swoboda dialogów, kreacje bohaterów są proste, ale i swojskie jednocześnie a wszystko ma wydźwięk emocjonalny, ale sama historia wydaje się pisana bardziej pod publikę niż dla ciągu dalszego. Tak jak pisałam wcześniej, według mnie pierwszym tom powinien pozostać zamknięty jak było do tej pory a to co autor wykorzystał w kontynuacji świetnie nadałoby się jako motyw przewodni dla kolejnej choć niezależnej książki. 

Sęk w tym, że sam pomysł jest naprawdę dobry. Bohaterka po przeszczepie próbuje sobie poradzić z trudnymi wydarzeniami, problemami jakie ją dosięgły. Odnajduje w sieci wirtualną przyjaciółkę z którą może dzielić się rozterkami, bo Giorgia przeszła przez podobne doświadczenia. Ylene przeszczepili serce Aleksa, jej chłopaka, który zginął w wypadku samochodowym. Giorgia przeszła operację rogówek, więc potrafi zrozumieć po części smutek i żal nowej koleżanki. Problem jednak tkwi w ciągu dalszym ich wspólnej przygody, ponieważ obie dopatrują się nieścisłości w śmierci Aleksa i wchodzą na temat nielegalnego handlu narządami. Tym samym zostaje zburzona piękna struktura wcześniejszego tomu na rzecz nowej prawdy na temat wypadku chłopaka co przemówiło do mnie znacznie mniej niż było w zamiarze.

Podobała mi się ta historia i nie mogę napisać, że autor źle ją napisał. On po prostu źle się za nią zabrał. "Nieskończone bicie serca" znacznie lepiej wypadłoby jak na mój gust w osobnej książce z innymi bohaterami. Wystarczyło wstawić początek (a jest na to miejsce, ponieważ lektura jest aktualnie króciutka) i dalej już pociągnąć temat handlu organami. Mając w pamięci piękne zakończenie części pierwszej trochę było mi żal takiego ciągu dalszego, bo nie czułam już tych emocji co wcześniej, nie mniej doceniam starania autora i tym, którzy czytali "Moje serce należy do ciebie" lub mają dopiero taki zamiar - polecam.

wtorek, 18 maja 2021

"Uwięzieni w przeszłości" Monika Serafin

"Uwięzieni w przeszłości" Monika Serafin, Wyd. Niezwykłe, Str. 261
 

Dwoje ludzi uwięzionych w przeszłości. Czy mimo uprzedzeń mają szansę dostrzec to, co może zaoferować przyszłość? 

Muszę przyznać, że dość łatwo mnie kupić. Wystarczy koń na okładce, wzmianka o ranczu w fabule i już wiem, że muszę taką książkę przeczytać. Nic więc dziwnego, że zdecydowałam się na kolejną lekturę Moniki Serafin, chociaż jej wcześniejsze książki były raczej średnie. Czy tym razem oczarowała mnie zatem moimi ulubionymi motywami?

Muszę przyznać, że autorka dała radę. Nie jest to co prawda lektura odkrywcza czy innowacyjna, ale bardzo lekka i sympatyczna, idealna jako książka na ciepły słoneczny dzień. Niezobowiązująca a jednak wciągająca, gdzie życie bohaterów warte jest uwagi a ich problemy może i wydają się trochę naciągane, ale nie na tyle, by nie dać im szansy.

Jedyne moje zastrzeżenie, które nieustannie wadzi mi w polskich książkach to zagraniczne imiona. Mocno daje mi się we znaki zamiłowanie do amerykańskiego stylu wśród naszych rodzimych autorów, bo ja bardzo sobie cenię kraj w którym mieszkam i chciałabym o nim czytać, podobnie jak poznawać bohaterów, którzy nazywają się jak moja rodzina czy przyjaciele.

Sama fabuła jest bardzo przyjemna. Zabiera nas na słoneczne ranczo wraz z bohaterką, Miną Davis, która po śmierci ukochanego porzuca Waszyngton i rozpoczyna nowe życie. Nie chce jednak obcować z mieszkańcami miasteczka, bo pogrążona w żalu wybiera jedynie towarzystwo zwierząt. Jednak pewnego dnia los stawia na jej drodze Rafaela, odrzutka, byłego więźnia, człowieka, który potrzebuje pracy i znajduje ją nieoczekiwanie w stadninie Miny. Ich losy się krzyżują, szczególnie, że obydwoje narażeni są na nieprzychylne plotki ze strony mieszkańców. A nic tak nie jednoczy jak wspólny wróg, prawda?

Sympatyczni bohaterowie, tacy w towarzystwie których można spędzić miłe popołudnie. Lekka, ale ciekawa historia. Wystarczająca liczba emocji, by nadać powieści wiarygodności. Konie, widoki i chęć przeniesienia się na ranczo wraz z bohaterką. To wszystko składa się na miłą dla oka lekturą obyczajowo-romantyczną, jak dla mnie najlepszą w dorobku autorki. Bardzo się cieszę, że dałam jej szansę, ponieważ przeżyłam fajną przygodę a do tego podobała mi się sama historia Miny, przemycenie do fabuły relacji rodzicielskich, trudnej przeszłości, odrzucenia społecznego czy nowego startu w życiu. Nie zabrakło więc niczego, także emocji.

"Uwięzieni w przeszłości" to bardzo dobra książka. Z zaskoczeniem muszę przyznać, że nie spodziewałam się, że podczas czytania będę się aż tak dobrze bawić. A jednak Monika Serafin przekonała mnie do siebie pomysłem a także wykonaniem, serwując idealną lekturę na leniwe popołudnie. Jeśli szukacie więc niezobowiązującego pewniaka - polecam.

"Królowa Żaru" Laura Sebastian

 "Królowa Żaru" Laura Sebastian, Tyt. oryg. Ember Queen, Wyd. Zysk i S-ka, Str. 436
 

Kiedy dym się rozwiewa i stygną popioły, jeden płonący żar może rozpalić rewolucję...

Czekałam a z każdym dniem rosły moje oczekiwania. Laura Sebastian napisała serię, która ogromnie przypadła mi do gustu, więc zbliżający się finał był dla mnie lekturą obowiązkową. Pytań nie było końca, ale na szczęście na wszystkie otrzymałam odpowiedzi w zakończeniu, które warte było czekania.

Powieść oryginalna, inna niż wszystkie, napisana z pomysłem. To trylogia, którą obowiązkowo musicie czytać z zachowaniem chronologii, która opowiada o losach jednej głównej bohaterki. Fantastyka, dystopia i romans w jednym, połączenie nietuzinkowe, ale owocujące w lekturę wciągającą, pełną intryg, niedopowiedzeń, walk i wyzwań wobec których przyjdzie się zmierzyć nie tylko bohaterom, ale także czytelnikowi.

Księżniczka Theodosia, której losy śledzimy od samego początku, w końcu doczekała się ostatniej misji. Nie będzie ona jednak łatwa, ponieważ na drodze dziewczyny po raz kolejny staną trudne do pokonania wyzwania. Przez dziesięć lat była więźniem we własnym kraju, dziś jako wolna królowa nie spocznie, nim nie wyzwoli swojego ludu. Pytanie tylko czy niedoświadczeni rebelianci przydadzą się w walce z tak potężnym wrogiem?

Podczas lektury poprzednich tomów natknęłam się na rozpoczęte wątki, które ostatecznie nie miały zakończenia. Dziś otrzymałam jednak odpowiedź na wszystko co do tej pory pozostawało otwartą kwestią, ponieważ autorka postawiła przede wszystkim na wypełnienie losów Theo i chociaż zdecydowała się na nowe wątki, wydają się one niewielkie w porównaniu do tego co już było nam znane. W tej serii skupiamy się na bohaterach, na przeżywanych przez nich emocjach, na walce z samym z sobą oraz na pokonywaniu wyzwań. W obliczu wojny poznajemy przeróżne kreacje postaci, by móc wejrzeć w ich historie i problemy a przy tym zrozumieć co tak naprawdę liczy się w życiu.

"Królowa Żaru" to bardzo dobre zamknięcie serii. Ostatnie spotkanie z Theo pozwoliło mi z dystansem spojrzeć na całą trylogię i ostatecznie zrozumieć przemianę głównej bohaterki. Cieszę się, że autorka zdecydowała się na właśnie takie zwieńczenie jej przygód, nie szczędząc nam przy tym trudnych momentów, wzruszeń czy ogólnie skrajnych emocji. To odpowiedź na wiele aktualnych problemów, historia nie łatwa, ale jednak warta przeczytania, szczególnie gdy macie tą przyjemność poznania wszystkich tomów na raz, bez czekania na premierę. Zatem całą trylogię zdecydowanie polecam.

poniedziałek, 17 maja 2021

"Urodziny" Carol Wyer

"Urodziny" Carol Wyer, Tyt. oryg. The Birthday, Wyd. Prószyński i S-ka, Str. 368
 

Dwa lata temu Ava Sawyer nie wróciła z przyjęcia do domu. Co się wtedy tak naprawdę wydarzyło?

 

Trudno oprzeć się thrillerowi, który tak dobrze się zapowiada. Tragedia sprzed lat, trudna teraźniejszość i zaangażowana we wszystko główna bohaterka. Brzmi jak lektura idealna na leniwe popołudnie, która ciekawi i angażuje na całego. I zapewniam, że właśnie tak jest.

Książek Carol Wyer pojawiło się u nas kilka, ale to moje pierwsze spotkanie z twórczością tej autorki. Nie ukrywam, że skusiłam się przede wszystkim przez intrygujący opis z tyłu okładki i nie kierowałam się żadnymi zagranicznymi opiniami. Trafiłam jednak idealnie jeśli chodzi o mój gust, ponieważ historia szybko mnie wciągnęła a cała intryga chodziła mi po głowie do ostatniej strony.

Fabuła jest stosunkowo powolna, ale dynamiczna. Akcja skupia się na teraźniejszości oraz wydarzeniach, które miały miejsce dwa lata temu i w dużym stopniu powiązane są z aktualnym zaginięciem młodej dziewczyny. Dwa lata temu wracając z przyjęcia urodzinowego zaginęła pięcioletnia Ava. Nikt nie wiedział gdzie podziała się dziewczynka aż do dziś, gdy odnaleziono jej zwłoki. Tymczasem znika kolejne dziecko, które wydaje się mieć silne powiązanie z Avą. Czy komisarz Natalie Ward uda się rozgryźć tą zawiłą zagadkę?

Kluczem w tej powieści są bohaterowie. Skupiamy się na wielu z nich, nie tylko na Natalie prowadzącej śledztwo, ale i na postaciach pobocznych a ich profile psychologiczne są silnie nakreślone. Przez cały czas czytelnik ma poczucie, że nie wszyscy mówią prawdę, że niedomówienia przemykają ze strony na stronę a same śledztwo co raz bardziej się zagęszcza. W międzyczasie obserwujemy również prywatne życie komisarz, co uważam za mniej ciekawy wątek w całej historii, ale do zniesienia, ale za to Natalie nadrabia charakterem, drążeniem, zaciętością i odkrywa kolejne luki w zeznaniach dzięki czemu nieustannie trzyma czytelnika w odpowiednim napięciu.

"Urodziny" to lektura jak na dobry thriller przystało - intrygująca, dobrze poprowadzona, zaskakująca w odpowiednich momentach, z plejadą różnorodnych profili psychologicznych bohaterów. Jedno przyjęcie, które wydarzyło się dwa lata temu do dziś zbiera smutne żniwo a rozwiązanie chociaż jest na wyciągnięcie ręki, nieustannie nam umyka, by do samego końca wodzić za nos. Świetnie bawiłam się podczas czytania i cieszę się, że to pierwszy tom w serii z komisarz Natalie Ward, bo mam na co czekać i liczyć, że kolejne tomy okażą się równie wciągające.

niedziela, 16 maja 2021

"Ten, ktorego pragnę" Kennedy Fox

"Ten, ktorego pragnę" Kennedy Fox, Tyt. oryg. Needing him, Wyd. Muza, Str. 416
 

Evan Bishop jest przystojnym lekarzem. Emily Bell jest dziewczyną z miasta.

O tym ile powstało powieści romantycznych krążą legendy. O tym, która z nich jest najlepsza spierać się będziemy po wsze czasy. Zależnie jednak od upodobania, nastroju i wewnętrznego przekonania mamy ulubionych autorów po których powieści sięgamy w ciemno i wiemy, że w morzu podobnych historii oni nas nie zawiodą. Myślę, że Kennedy Fox dołączy do tego grona, bo chociaż posługuje się znanymi motywami, robi to tak dobrze, że ma się ochotę na sporą dawkę jej romantycznych przygód.

Fox wychodzi na przeciw oczekiwaniom wszelkim romantyczkom i składa na nasze ręce powieść, która przyspiesza tętno, sprawia, że krew w żyłach się gotuje a emocje nie mają końca, gdy główni bohaterowie zachwycają nas swoimi wyznaniami. Nie było łatwo, nie obeszło się bez problemów na początku, ale chemia obecna była już przy pierwszym spotkaniu, więc wiadomym było w jakim kierunku wszystko się potoczy.

Zaczęło się od jednej nocy, od spotkania Evana z tajemniczą dziewczyną. To miała być tylko przygoda, niezobowiązująca historia, która powinna skończyć się szybciej niż się zaczęła. On, samozwańczy singiel, lekarz, szarmancki południowiec nie mógł jednak oprzeć się urokowi Emily. Ona zbyt często zawiodła się na mężczyznach, by chciała wdawać się w kolejny związek. Jedno spotkanie zmieniło wszystko i zapoczątkowało nową opowieść, która miała swój ciąg dalszy na drugi dzień ich wspólnej pracy.

Historia jakich wiele, znana, typowa, schematyczna. A jednak napisana w taki sposób, że wyróżnia się na tle innych. Autorka pisze bardzo umiejętnie - tworzy odpowiedni nastrój, naprzemienna narracja dużo wyjaśnia a sami bohaterowie są tak sympatycznie wykreowani, że lubi się ich od początku. Jedynie ciężko się odnaleźć w historii przy pierwszych stronach, ponieważ wydany u nas został drugi tom serii, który na początku ewidentnie jest pewnego rodzaju kontynuacją. Nie wiem skąd taki pomysł, bo można się pogubić, ale miejmy nadzieję, że zaległości niedługo zostaną wypełnione. 

"Ten, którego pragnę" bawi, intryguje i pozwala przyjemnie spędzić czas w towarzystwie dobrze napisanej historii. Nie jest zaskakująca, bo podąża znanymi nam schematami, ale jednocześnie nie jest to jej wadą. Idealna na leniwe popołudnie czy wakacyjny wyjazd, z zakończeniem, które sprawia, że już teraz ma się ochotę na więcej. Jestem bardzo zadowolona z lektury i mam nadzieję, że kolejne powieści autorki ukażą się u nas już niebawem.

sobota, 15 maja 2021

"Tracker's End" Chantal Fernando

 
"Tracker's End" Chantal Fernando, Tyt. oryg. Tracker's End, Wyd. Niezwykłe, Str. 293
 

Nie przywykł do takich dziewczyn a jego styl życia z pewnością by jej się nie spodobał.

Stary świat, nowi bohaterowie. Chantal Fernando zabiera nas ponownie w niebezpieczną przygodę, gdzie gangi motocyklowe rządzą się swoimi prawami. Czy zaskoczy nas i zauroczy romantycznymi uniesieniami?

Lubię styl autorki, ponieważ pisze lekko i obrazowo, nie bawi się w zbędne opisy a przykłada w dialogach. Jej książki są stosunkowo krótkie, więc najczęściej wystarczą na jeden wieczór, ale są przy tym konkretne, naszpikowane akcją i przedstawiające liczne grono dopracowanych bohaterów. Trzecia część nie odbiega nic a nic jeśli chodzi o kreację postaci czy dynamikę fabuły, ponieważ całość wciąga już od pierwszych stron.

Jest za to pewien mały minus dla tej historii, który dawał mi się trochę we znaki. Nie jest to lektura zła, nie umniejsza całej serii i wciąż dobrze się czyta losy bohaterów, ale tym razem autorka odeszła od zaskoczeń i pomysłowości, stawiając na fabułę podobną do wcześniejszych. Lubię w tej serii to, że jest ona ucieczką od schematycznych gangów motocyklowych, o których czytamy w innych książkach, więc stawiam jej wysoko poprzeczkę, ale tym razem trzeci tom jej nie przeskoczył. Nie jest to na tyle złe, by odkładać lekturę, o nie! Szkoda tylko, że nie pojawiło się nic nowego.

Tym razem na pierwszym planie pojawili się Lana oraz tytułowy Tracker. To dwójka bardzo ciekawych, wartych bliższego poznania bohaterów, których znamy gdzieś z tła pozostałych części. Byłam ciekawa ich historii, polubiłam ich od razu i przyznaję, że autorka spisała się jeśli chodzi o otaczające tą dwójkę emocje - było namiętnie, zmysłowo i uroczo, gdy Lana od pierwszego wejrzenia poczuła się zauroczona niebezpiecznym acz seksownym Trackerem. Razem stanowią połączenie całkowitych przeciwieństw, ale to nawzajem ich uzupełnia a dzięki temu historia buduje na naszych oczach motyw silnej, konkretnej miłości.

Fabuła porusza się jednym torem, ale to wystarczy, by zaciekawić czytelnika. Chantal Fernando opowiada o życiu w gangu motocyklowym oraz o mrocznej naturze członków tej grupy. W tym wszystkim rodzi się miłość, porywcza i odważna, więc otrzymujemy historię pełną emocji co bardzo sobie cenię. "Tracker's End" to opowieść o sile oddania, cierpliwości i mocy pokonywania przeciwności, która jest idealną rozrywką na leniwe popołudnie.

piątek, 14 maja 2021

"Projekt Hail Mary" Andy Weir

"Projekt Hail Mary" Andy Weir, Tyt. oryg. Project Hail Mary, Wyd. Akurat, Str. 512
 

Samotny astronauta musi uratować Ziemię przed katastrofą.

Zapomniałam już jak dobrym stylem posługuje się Andy Weir. To on przekonał mnie, że książki rozgrywające się w przestrzeni kosmicznej mogą być wciągające i to za jego sprawą przeżywałam skrajne emocje za sprawą "Marsjanina", którego uwielbiam. Byłam więc ogromnie ciekawa czy autor dorówna tej historii w przypadku swojej najnowszej książki i muszę przyznać, że było nawet lepiej!

Myślę, że książki Weir'a są ciekawe przede wszystkim za sprawą jego wyjątkowego stylu. Autor w jednym akapicie potrafi zaskoczyć czytelnika, przerazić, rozbawić i wzruszyć. I wszystko to wychodzi mu bardzo naturalnie. Plastyczny język powieści pozwala czytelnikowi z miejsca wkroczyć do opisywanego świata a plastyczne przedstawienie przestrzeni kosmicznej na moment zmienia nas w zawodowych członków załogi. Dzięki temu całość okazuje się lekturą ambitną, ale i lekką , taką, od której bardzo ciężko się oderwać.

To opowieść Rylanda Gracea, ostatniego ocalałego członka załogi wysłanej na straceńczą misję. To od niego zależy czy ludzkość wywinie się z rąk nadchodzącej niechybnie śmierci. Do Ziemi zbliża się wielkimi krokami katastrofa, która okaże się tragiczna w skutkach, więc powstaje tytułowy Projekt Hail Mary, by stawić czoła nadchodzącej tragedii. Niestety nikt nie spodziewał się tragicznego wypadku po drodze i tego, że Grace zostanie sam. Z amnezją, która na początku nie pozwoli mu nawet zrozumieć co się dookoła dzieje, nie mówiąc o uratowaniu ludzkości.

Kreacja głównego bohatera to strzał w dziesiątkę. Ryland jest bardzo dynamiczną postacią, zmienia się wraz z rozwojem fabuły a to, że na początku budzi się ze śpiączki w towarzystwie swoich martwych współpracowników i nie ma pojęcia co jest jego zadaniem, tylko dodaje historii pazura. Będzie więc niebezpiecznie, zaskakująco i piekielnie emocjonalnie, ale największym plusem tej powieści jest walka z czasem, poneiważ kibicując głównemu bohaterowi ile sił, do samego końca nie mamy pewności, że uda mu się postawić na swoim. W dodatku myśli, że pozostał zdany wyłącznie na siebie a to nie są emocje, które będą mu sprzyjać. 

"Projekt Haily Mary" dorównuje "Marsjaninowi", zdecydowanie. To kolejna niesłychanie dobrze napisana powieść, która porywa od pierwszych stron. Losy Rylanda Gracea ani przez moment nie były mi obojętne a świat przedstawiony na zmianę zachwycał mnie i przerażał. A nie jest łatwo nastawić mnie pozytywnie na akcję rozgrywającą się w kosmosie, która jest moją słabą stroną. Tymczasem bawiłam się wspaniale, śmiałam w kilku momentach oraz nieustannie czułam napięcie związane z uciekającym czasem, więc stawiam tej powieści solidną piątkę z plusem.