wtorek, 30 kwietnia 2019

"Królestwo popiołów" Sarah J. Maas


"Królestwo popiołów" Sarah J. Maas, Tyt. oryg. Kingdom of Ash, Wyd. Uroboros, Str. 736 + 512

"Ten świat zostanie ocalony i przebudowany przez marzycieli."

Nie ma znaczenia to co było, gdy pojawia się to co jest teraz. Oto nadchodzi rozwiązanie wszystkich wydarzeń z naciskiem na to co będzie w przyszłości. Tylko czy udźwigniemy to co ma się dopiero wydarzyć?

To chyba najbardziej wyczekiwany finał serii tego roku nie tylko przeze mnie. Sarah J. Maas napisała wspaniały cykl, wyjątkowy, bogaty w detale i zaskakujący dojrzałą kreacją bohaterów. Właściwie bez końca można byłoby wymieniać zalety Szklanego Tronu, czyli serii w której każdy tom był równy sobie o ile nie lepszy. Zatem pojawiło się wiele pytań: czym autorka zaskoczy nas w finale? Co przygotuje? Jaki ostatecznie los czeka naszych ulubionych bohaterów? I na każde z nich otrzymałam konkretną odpowiedź, chociaż przyznaję, że wciąż pozostaję pod wrażeniem mnogości faktów oraz zakończenia do którego jeszcze wiele razy będę powracać.

Przy lekturze każdego tomu towarzyszyły mi zawsze wiele emocji. Tym razem było ich znacznie więcej, ponieważ nadszedł kres losów mojej ukochanej bohaterki. Ani mnogość stron, których było aż tyle, że zdecydowano się na podział finalnej części na dwa zależne od siebie tomy, ani tym bardziej poczucie nieuchronnego końca nie odstraszyły mnie od fabuły. Wręcz przeciwnie - miałam ochotę na więcej i więcej. W końcu to Maas! I jej wielkie dzieło, któremu - jak sądzę - nikt nie dorówna. Muszę jednak przyznać, że to co otrzymałam przeszło moje najśmielsze oczekiwania. 

Aelin powróciła a wraz z nią podróż przez którą przeszła. Od niewolnicy do królowej. Przebyła długą drogę, by znaleźć się w miejscu, którym była obecnie. Nie mogę zdradzić zbyt wiele z fabuły, nie w tym momencie, gdy wszyscy oczekują nadchodzącego finału. Mogę śmiało jednak stwierdzić, że seria kończy się w idealnym momencie, idealnym zakończeniem. Nie zawsze zgodnym z moimi oczekiwaniami, wielokrotnie wzruszającym przez fakt tego jak mocno zżyłam się z bohaterami oraz emocjonującym i pełnym skrajnych uczuć w wielu kwestiach. Ale za każdym razem wyjątkowym tak bardzo jak to tylko możliwe. 

Powróciłam do moich ulubionych bohaterów z nadzieją, że jeszcze mnie czymś zaskoczyć i wcale się nie pomyliłam. W ostatecznej rozgrywce zmienili się w sposób bardzo subtelny, ale widoczny z perspektywy wszystkich tomów. Widziałam jak radzą sobie z problemami, dążą do celów i walczą z osobistymi demonami, ale to Aeiln w tej części skradła niemal całą uwagę. W końcu nadszedł czas, by rozliczyła się z przeszłością i stanęła oko w oko z sama sobą. A przecież znamy ją jako postać wyjątkową, ale nie idealną: arogancka i sarkastyczna skłania się ku bogactwu jednocześnie kochając trywialne ludzkie przyjemności. To stawia ją na równi z nami, pozwala sądzić że jest bardziej ludzka niż chce pokazać i zbliża jej kreacje do serca czytelnika tak mocno, że nie potrafię powiedzieć na temat jej kreacji złego słowa. Jednak obok niej stają także inni: Manon, Dorian, Charol, Evangeline i inni - każdy z nich doczekał się trafnego zakończenia swoich losów oraz maksymalnego rozwinięcia kreacji czy zamknięcia poszczególnych spraw.

Wciąż pozostaję pod urokiem finalnego tomu Szklanego Tronu. Może to sentyment, może niegasnące uwielbienie, które kieruję w stronę Maas, ale to jedna z najlepszych serii jakie kiedykolwiek czytałam. "Królestwo popiołów" natomiast jest zakończeniem, którego nie mogłam sobie lepiej wymarzyć. Ostateczna bitwa, ofiary, łzy i niedowierzanie łączą się z zamknięciem wszystkich podjętych wątków, mnogością emocji targających bohaterami oraz zwrotami akcji, których jakby nie było końca. Nie można nie kochać tej serii, nie można przejść obok niej obojętnie. Pozostaje jedynie żal, że to już koniec, bo zawsze pęka serce, gdy rozstajemy się z ukochanymi bohaterami. Gwarantuję jednak, że Sarah J. Maas z nawiązką rekompensuje nam tą stratę szóstym, finalnym tomem utrzymanym na najwyższym poziomie w każdym możliwym aspekcie.

poniedziałek, 29 kwietnia 2019

"Odwrócone" Hayley Chewins

"Odwrócone" Hayley Chewins, Tyt. oryg. The Turnaway Girls, Wyd. Iuvi, Str. 272

"Oczy to dwoje drzwi prowadzących do miejsca, gdzie zrodziła się dusza."

Zamknięta od świata marzy o wolności. Ograniczona od wszystkiego próbuje wyrwać się ze świata za murami. Czy uda jej się spełnić cel? Czy nie będzie tego żałować?

Hayley Chewins zabrała mnie w zaskakującą podróż, chociaż wiek głównej bohaterki wskazywał, że to już nie moja kategoria. A jednak zaryzykowałam i nie żałuję! Okazało się, że nie ma znaczenia kto zdecyduje się na tą powieść, ponieważ jest w niej tyle wartości a opowieść sama w sobie jest przepiękna, że zauroczy każdego bez względu na wiek. 

Lekka choć napisana pięknym stylem, czasami niemal kwiecista, kiedy indziej bardzo przyziemna zaskakuje tematyką. Jest w niej jakaś głębia, drugie dno dla tych, którzy lubią czytać między wierszami chociaż dedykowana młodzieży. To piękna powieść, poruszająca, bardzo wzruszająca. Nawiązująca także do wielu ponadczasowych wartości - poszukiwanie własnego miejsca w świecie, burzenie mentalnych murów, odnajdywanie przyjaciół, odkrywanie świata. Brzmi banalnie, ale w połączeniu z przygodą bohaterki możecie mi wierzyć, wypada to niezwykle barwnie.

Dwunastoletnia Delphernia spędziła całe swoje życie zamknięta w klasztorze. Przekonana, że nie wolno jej niczego poza służbą innym pracuje na wyrobem muzyki w złoto. Mieszka na wyspie, która wydaje się oderwana od rzeczywistości. Tutaj, za murami klasztoru, śpiewają wyłącznie chłopcy i mężczyźni dostarczając materiał na produkcję. Tutaj nie wolno dziewczynie śpiewać, jednak nikt nie wie dlaczego Delphernia marzy tylko o tym. Nie chce milczeć, chce by świat usłyszał jej głos. Wiec gdy do klasztoru przyjeżdża Mistrz bohaterka dostrzega swoją szansę na wolność. Tylko czy świat jej nie przerośnie?

Młody czytelnik na pewno dostrzeże więcej uroku w tej powieści i utożsami się z młodą bohaterką. Sama jestem zadowolona z takiego niebanalnego przebiegu wydarzeń, pomysłowa fabułą zdecydowanie mnie do siebie przekonała a Delphernia zaskoczyła pewnością swego. Przygoda nabiera tempa, gdy wychodzi poza teren klasztoru i kosztuje prawdziwego świata. Nie zawsze będzie łatwo, czasami niebezpiecznie, ale wolność takie dyktuje warunki i wydaje się, że bohaterka zaczyna rozumieć, że być może nigdy nie uwolni się od potęgi wyspy Blajbakan. Czy przeciwstawi się swojemu przeznaczeniu? A może odpowie na wezwanie by stawić czoła problemom? O tym musicie przekonać się sami, ale zapewniam, że to będzie historia, której szybko nie zapomnicie.

"Odwrócone"to debiut, który zasługuje na uwagę. Pomysłowa historia, dobre wykonanie, częste skoki w stronę doroślejszej literatury przekonują, że to coś więcej niż zwykła historia dla relaksu. Jest w niej jakaś głębia, którą każdy z nas odkryje indywidualnie. Ja już znalazłam to, co poszukiwałam w tej historii i nie żałuję swojego wyboru. A Wy? 

niedziela, 28 kwietnia 2019

"Wiśniowe serce" Cathy Cassidy

"Wiśniowe serce" Cathy Cassidy, Tyt. oryg. Cherry Crush, Wyd. Iuvi, Str. 278

Cherry jest niepoprawną marzycielką i… no cóż, powiedzmy, że lubi fantazjować. Chodzi do szkoły, miewa kłopoty z koleżankami, nauczyciele jej nie rozumieją… Klasyka.

Gdy przychodzi czas na zmiany, należy się na nie otworzyć. W końcu życie ma się jedno i warto spróbować nowych rzeczy. Prawda?

Powieści młodzieżowe to książki, po które sięgam gdy potrzebuję relaksu. Są lekkie, niezobowiązujące a jeśli trafię na dobrego autora - także bardzo wciągające. Dlatego przekonana słodką okładką powieści dałam się namówić na lekturę Cathy Cassidy z nadzieją, że nie rozczaruję sę wyborem i faktycznie! Doskonale bawiłam się podczas lektury śledząc perypetie młodej bohaterki oraz przyglądając się z bliska jej nowej, zakręconej rodzinie.

O co zatem w tym wszystkim chodzi? Od klasyki. Cherry stara się by jej bogata wyobraźnia nie zapędziła jej zbyt daleko, jednak nie zawsze się jej to udaje. Więc w szkole czasami pojawiają się problemy. Koleżanki doprowadzają do nieciekawych sytuacji, nauczyciele wydają się jakby oderwani od rzeczywistości i kompletnie jej nie rozumieją. Wydawać by się mogło, że wszystko jest przeciwko niej. Do czasy, gdy dziewczyna przeprowadza się wraz z ojcem do domu jego nowej dziewczyny. Poznaje zatem rodzinę z którą przyjdzie jej mieszkać oraz nowe zasady. A także wspaniałego chłopaka z którym łapie nić porozumienia i który - o zgrozo! - należy już do jej przybranej siostry. Czy mogło być jeszcze gorzej?

Cassidy ma dobre poczucie humoru i przelewa je na papier swojej książki w postaci pozytywnej powieści. Niesamowita rodzina Tanberry do której dołącza od teraz Cherry wydaje się czymś zupełnie nowym i nietuzinkowym. U nich wszystko jest jakby na opak a to kusi czytelnika, ciekawi, wciąga do świata zwariowanych ludzi w towarzystwie których czas jakby spowalnia. Zajmując się rodziną produkcją wyrobów czekoladowych znajdują czas na problemy swoich dzieci i to chyba spodobało mi się najbardziej. Autorka nie pominęła bowiem kreacji żadnego bohatera, poświęciła każdemu uwagę oraz miejsce w powieści, dzięki czemu często pominięci rodzicie także uzyskali prawo głosu.

Jako dojrzały czytelnik jestem zadowolona z lektury i wiem, że gdybym przeczytała ją jako nastolatka stałaby się jedną z najlepszych dla mnie powieści. Jest w niej wszystko czego osoba wkraczająca w dorosłe życie poszukuje - zrozumienie, poczucie akceptacji, nastoletnie problemy oraz poszukiwanie własnego miejsca w świecie. Nie jest trudno stanąć na miejscu Cherry i zrozumieć jej zachowanie oraz wybory a tym samym kibicować jej w drodze ku szczęściu. Miło było wraz z tą bohaterką stawiać czoła jej nowej siostrze, która wciąż rzucała jej kłody pod nogi, by pozbyć się rywalki. Wszystko to było mniej straszne a za to bardzo urocze i zabawne.

Shay i Cherry tworzą wyjątkową parę przyjaciół. Są szczerzy i przesympatyczni w swojej relacji a tym sposobem budują na swoich ramionach całą fabułę. Przyjemnie było śledzić ich losy dzięki czemu "Wiśniowe serce" oceniam jako bardzo udaną lekturę. Jest w niej oczekiwana lekkość, przyjemny sposób bycia oraz humor, który zawsze sprawia mi mnóstwo przyjemności. Tylko zakończenie (bardzo dobre!) nie okazało się po mojej myśli. Pojawiły się więc sprzeczne emocje, wzruszenia i śmiech, których nie możecie przegapić.

sobota, 27 kwietnia 2019

"Zbuntowany dziedzic" Vi Keeland, Penelope Ward

"Zbuntowany dziedzic" Vi Keeland, Penelope Ward, Tyt. oryg. Rebel Heir, Wyd. Editio, Str. 272

"Jeśli boisz się w kimś zakochać, to zwykle dlatego, że już się zakochałeś."

Czasami jedna znajomość może zmienić się w przygodę życia. Czy ktoś zupełnie inni niż osoby w gronie których się otaczamy może wyrwać na z rutyny?

Ten duet autorski zawsze potrafi mnie namówić na lekturę. Vi Keeland oraz Penelope Ward znają się na rzeczy i doskonale wiedzą jak połączyć ciekawą akcję ze sporą dawką emocji. Ich niezależne książki zawsze przypadają mi do gustu a styl obu autorek jest lekki i niezobowiązujący. Wyobraźcie sobie zatem połączenie tej swobody i pewności siebie, której owocem jest seria The Rush. Pierwszy tm wciągnął mnie na całego i jestem pewna, że fani gatunku (romans z licznymi scenami erotycznymi) podzielą moje zdanie.

Wszystko zaczyna się standardowo, od zagubionej dziewczyny i mężczyzny, który nie szuka zobowiązań. Rush był inni niż mężczyźni, których wcześniej poznała Gia. Dlatego jego charyzma oraz intensywny wzrok tak mocno ją hipnotyzowały. Zbliżyła się więc do niego i zakochała. Nie wiedziała, że on nie jest skory do głębokich emocji. Bogaty i niezależny szukał jedynie przygód. Trafił jednak na godnego siebie przeciwnika. W tej grze wszystko może się wydarzyć.

Owszem, jest w tym wszystkim jakaś schematyczność. Ona naiwna, on bogaty, seksowny i przyciągający niczym magnes. Oraz - oczywiście - nie szukający żadnych zobowiązań. Muszę jednak przyznać, że chociaż uciekam od powielania tego co było już tyle razy to w tym przypadku nie jestem rozczarowana. Podobał mi się pomysł a jeszcze bardziej wykonanie. Jest akacja, ciekawe sylwetki głównych bohaterów, są także emocje obok których nie można przejść obojętnie a które napędzają kolejne wydarzenia, więc jeśli zakwalifikuję "Zbuntowanego dziedzica" do książek ciekawych choć niezobowiązujących nie popełnię błędu.

Polubiłam zarówno Gię jak i Rusha. On był bardziej skryty, mniej mówił o sobie, więcej oczekiwał od dziewczyny. Jednak krył się w nim jakiś urok, za mroczną postawą i tajemnicami wyłaniał się powoli zwykły mężczyzna poszukujący ukochanej osoby. Więc gdy wciąż powtarzał, że zobowiązania nie są dla niego - niekoniecznie dawałam temu wiary. W końcu chodzi o to, by znaleźć taką dziewczynę, która zawróci mu w głowie, prawda? Gia to ma - ten błysk w oku, temperament, świadomość decyzji. Polubiłam ją jako zwykłą, sympatyczną bohaterkę podobną do mnie. Nie trudno było mi więc się z nią utożsamić ani tym bardziej trzymać kciuki za to, by w końcu życie jej się ułożyło.

Zaskoczeniem jest fakt, że książka nie jest wyłącznie zwykłym romansem. Tuż pod powierzchnią problemów emocjonalnych głównych bohaterów pojawiają się tematy związane z tęsknotą, żalem, odkupieniem czy trudną przeszłością. Są momenty wzruszenia i chwile prawdziwego śmiechu, gdy do głosu dochodzi smaczny humor obu autorek. Tym sposobem niezobowiązująca lektura zabrała mnie w bardzo przyjemną podróż, której nie chciał opuszczać a do której - jestem tego pewna powrócę już niebawem wraz drugim tomem przygód Gii i Rusha.

"Zbuntowany dziedzic" to gorący romans przy którym spędziłam kilka wartych zapamiętania godzin. Niebanalni bohaterowie, wciągająca akcja oraz emocje, które tworzą wyjątkowy klimat sprawiają, że od książki trudno się oderwać. Konkretna, świadoma w każdym detalu i ani przez moment nie przegadana fabuła to jeden wielki plus w twórczości tego duetu, który ze swojej strony bardzo polecam.

piątek, 26 kwietnia 2019

"Odrodzeni" Colleen Houck

"Odrodzeni" Colleen Houck, Tyt. oryg. Recreated, Wyd. We need YA, Str. 488

"Powiadają, że błądzić jest rzeczą ludzką, Amonie. To znak, że przypominasz nas, śmiertelników."

Czy podróż na drugą stronę świata wystarczy, by uzyskać wszystkie informacje i zdobyć wielką miłość? Wydaje się, że w tak wielkiej i odległej podróży wszystko może się wydarzyć.

Książki Colleen Houck poznałam dawno temu przy pierwszej jej serii Klątwa tygrysa. To była miła odskocznia od bardziej wartościowych powieści, sentymentalna podróż przez paranormal romance. Miło wspominam tamtejsze wydarzenia i bohaterów, chociaż historia była mocno schematyczna. Najnowsza seria autorki zatem była na czołowej liście książek do przeczytania i zdecydowałam się na lekturę z marsz. Strażnicy gwiazd przekonali mnie pierwszym tomem, zatrzymali przy sobie kontynuacją. I chociaż tym razem także otrzymałam sporo schematów nie narzekam - wręcz cieszę się, że mogę pobyć w świecie, który tak dobrze znam.

Podróż w głąb świata pomogła Lily Young zdobyć nowe doświadczenia. Mając u swojego boku przebudzonego księcia słońca czuje się silniejsza. Jednak wydarzenia nie idą po ich myśli i prawdziwa przygoda dopiero przed nimi. Gdy Amon trafia do krainy umarłych czuje się zrozpaczony. W końcu rozdzielono go z pierwszą prawdziwą miłością i skazano na piekło. Lily także podziela ból swojego ukochanego i widzi w snach jego cierpienie. Czy uda jej się ocalić Amona?

Bohaterowie chociaż posiadają nadnaturalne moce (Amon) lub są przyziemi dokładnie jak my (Lily) tak samo szybko łapią kontakt z czytelnikiem. Autorka postawiła na prostą kreację, nie zarzuca nas szczególnie głębokimi osobowościami, nie bawi w portrety psychologicznie. Ma być prosto i przyjemnie, skupiając się jedynie na czynach i wyborach. Wszystko bierze na siebie za to akcja, wydarzenia związane z problemami głównych bohaterów oraz ich potencjalną przyszłością. Przyznaję, że wir przygody jest dynamiczny, ciągle coś się dzieje i chociaż bywały momenty przestoju w fabule nie trwały długo. Tym sposobem całość zaprezentowała się na poziomie tomu startowego i ponownie umiliła mi czas.

Nie mogę zapomnieć o wątku romantycznym, który przecież stanowi jeden z głównych motywów. Chemia między Lily i Amonem jest niemal namacalna a ich relacja słodko-gorzka. Może dzieje się za szybko, może więź pomiędzy nimi jest wymuszona i przez to mało naturalna, ale jak to bywa w książkach tego gatunku mniej liczy się jak się zaczęło, bardziej jak będzie kontynuowane. I tutaj faktycznie Houck podołała wyzwaniu, wplotła sporo emocji, poddała w wątpliwość ostatecznego kandydata Lily czym zmyliła mnie całkowicie z tropu. Jestem ciekawa dalszych wydarzeń, więc czekam na kolejny tom w serii.

Podsumowując seria Colleen Houck nie jest ideałem, ale miło czyta się o przygodach głównych bohaterów i czas jej poświęcony nie uważam za czas stracony. "Odrodzeni" nie tracą na dopracowaniu, wciąż pozytywnie zaskakują i wciągają w wir przygody. Lubię książki tej autorki, bo umilają mi czas i zabierają do świata, który z przyjemnością zwiedzam. Nie zapominajmy też o motywie mitologii, który dodaje fabule klimatu!

czwartek, 25 kwietnia 2019

"Niepokorna królowa" Meghan March

"Niepokorna królowa" Meghan March, Tyt. oryg. Defiant Queen, Wyd. Editio, Str. 252

"[...] jeśli nie oddasz temu człowiekowi tego, co jesteś mu winna, to nie skończy się na tobie. Zniszczy wszystkich, których kochasz."

Kiedy między dwójką bohaterów rodzi się płomienne uczucie, wszystko jest możliwe. Gdy do głosu dochodzą emocje, wszystko się komplikuje. Wówczas możemy być gotowi na wybuchy złości oraz namiętności!

Meghan March napisała trylogię osadzoną w ramach powieści erotycznej w typowo kobiecym stylu. Jednak wyszła o krok dalej i zamiast pustej treści oraz schematycznych bohaterów skupiła się na każdym detalu, dzięki czemu powstałą historia, którą czytałam z wielką przyjemnością! Pierwszy tom pozytywnie mnie zaskoczył, jednak myślę że kontynuacja okazała się jeszcze bardziej wciągająca. W atmosferze płomiennego romansu, słownych przepychanek, ironii i pewności siebie powstała opowieść, której warto dać szansę. 

Keira Kilgore, bohaterka, która już wcześniej zdobyła moją sympatię, ponownie wkracza na pierwszy plan. Jest seksowna, piękna i ogniście temperamentna. Ta dziewczyna potrafi zajść za skórę! I nigdy się nie poddaje. Cenię ją za niezależność, za pewność siebie i świadomie kierowanie firmą. Tylko, że ta sama kobieta jest także własnością tyrana a on zabrania jej podejmować jakiekolwiek decyzje związane z jej losem. Lachlan Mount panuje w Nowym Orleanie i nad własną żoną. Jego bezwzględność nie ma granic. Czy uda mu się więc stłamsić tak silną osobowość?

Oto prawdziwe starcie charakterów. Ona nie jest w stanie do końca podporządkować się narzuconym przez męża zasadom. On chociaż uwielbia trzymać wszystko pod swoimi rządami wie, ze tym razem może mu się nie udać. Obydwoje obdarzeni przez autorkę bogatymi osobowościami i silną wolą walki mierzą się na każdym kroku stając na przeciw siebie z odwagą, pożądaniem i namiętnością. Bo chociaż nie potrafią zrozumieć siebie nawzajem ani tym bardziej podporządkować według siebie, chemia pomiędzy nimi wyczuwalna jest od pierwszej strony.

Chociaż motywem przewodnim jest wspaniały wątek romantyczny - w dodatku pełen napięcia - to nie mogę zapomnieć o drugoplanowej tematyce. Życie niekonicznie zgodne z prawem, niebezpieczeństwo, problemy oraz katastrofy. To wszystko potęguje napięcie a akcja ani na moment nie zwalnia tempa. Autorka wie jak zachęcić czytelnika, jak wzbudzić jego uwagę i zwrócić zainteresowanie na wybrane sceny. Stopniuje napięcie, wprowadza elementy zaskoczenie pisząc przy tym lekko i zupełnie niezobowiązująco - aż chce się czytać! Naprawdę z przyjemnością zatopiłam się w kontynuacji losów tych zaskakujących bohaterów i już czekam na ciąg dalszy, gdy powracam wspomnieniami do ekscytującego finału.

"Niepokorna królowa" to mnóstwo emocji, tych dobrych i tych złych. Z książkami Meghan March nie można się nudzić a jej najnowsza trylogia to jedna z ciekawszych powieści erotycznych jakie czytałam. Wciąga na całego, pozwala na moment oderwać się od ponurej rzeczywistości i jest idealnym wyborem na leniwe popołudnie. Jeśli nie czujecie się dobrze z taką tematyką zaryzykujcie - sądzę, że ta autorka zmieni Wasze odczucia, gdy w grę wkroczą odpowiednie emocje, wyraziści bohaterowie i niebanalna akcja.

"Vicious: Nikczemni" Victoria Schwab

"Vicious: Nikczemni" Victoria Schwab, Tyt. oryg. Vicious, Wyd. We need YA, Str. 400

"Chcę uwierzyć właśnie w to: że jest coś więcej. Że możemy być czymś więcej. Do diabła, moglibyśmy zostać bohaterami!"

Co złego wydarzy się za rogiem? Czy w świecie pozbawionym skrupułów jest miejsce wyłącznie tylko dla zła? Wiadomym jest tylko to, że w takiej atmosferze wszystko może się wydarzyć.

Powieści Victorii Schwab wielokrotnie mnie zaskakiwały, oczywiście pozytywnie. Jej oryginalny styl, nieograniczona wyobraźnia oraz pewność swego prowadziły do powstawania niebanalnych fabuł do których chce się wracać. Najmilej wspominam jej dylogię Świat Verity, ponieważ zauroczyła mnie kreacja głównych bohaterów. To samo spotkało mnie w pierwszym tomie nowej serii (Złoczyńcy), czyli pomysłowość i dobre wykonie widoczne w każdym detalu powieści.

Wszystko zapoczątkowało poczucie, że wszechobecne zło może być niemal namacalne. Kto chciałby znaleźć się więc w takim miejscu? Kto czułby się tam bezpiecznie? A jednak zaryzykowałam i wkroczyłam do świata, który otworzyła przede mną autorka i absolutne nie żałuję! Dopracowane detale i przekonanie, że wszystko jest na swoim miejscu sprawiły, że momentalnie wciągnęłam się w wir wydarzeń oraz z niekłamaną przyjemnością śledziłam losy bohaterów. A nie były one byle jakie: tajemniczość działania oraz brak poczucia bezpieczeństwa wisiały w powietrzu ciężkim klimatem przyprawiając o dreszcz przerażenia odnośnie powodzenia ich misji.

Victor i Eli poznali się przypadkiem, ale bardzo szybko nawiązała się pomiędzy nimi nić porozumienia. Okazali się sobie równi, zarówno pod względem charakterów jak i wyznaczonych zadań. Na ostatnim roku studiów zdecydowali się rozpocząć pracę nad adrenaliną, śmiercią oraz doświadczeniami z nią związanymi i wszelakimi zjawiskami nadprzyrodzonymi. Odkryli zaskakujący fakt, który od tej pory zmienił wszystko. Los ich rozdziela, Victor trafia do więzienia a dziesięć lat później jest zdeterminowany by odnaleźć przyjaciela. Rozpoczyna się wędrówka napędzana chęcią zemsty.

Bohaterowie przekonani o swojej wyjątkowości, nie mający zbyt wielu skrupułów i dążący do zakończenia misji są najmocniejszym elementem tej powieści. Obok Victora, który już na wstępie przekonuje do siebie kontrolowaną arogancją stają Mitch, jego znajomy z celi oraz Sydney - dziewczyna pełna tajemnic. Jest w tej trójce coś takiego, że zatrzymywałam się przy każdej wzmiance na temat ich życia czy osobowości. Ich nieprzeciętna inteligencja, mroczna natura i tendencja do zła sprawiają, że wydają się inni niż my. Jakby lepsi? Dzięki nim zatraca się granica między dobrem a złem w sposób całkowicie fascynujący: dosadny i subtelny jednocześnie.

Nie jest to New Adult jakie znaliśmy do tej pory, ale właśnie ta oryginalność do mnie przemawia. Powieść podzielona na teraźniejszość i wydarzenia sprzed dziesięciu lat powoli odkrywa wszystkie karty, by stopniować napięcie i idealnie pokazać dynamikę w zmianie bohaterów. Nadzieja gaśnie w oczach Victora, by ustąpić miejsca niepohamowanej zemście i wrogości. Co z tego wyniknie? O tym musicie przekonać się sami. Jedno jest jednak pewne - to kolejna dobra książka autorki! "Vicious: Nikczemni" kryje w sobie wiele problemów od moralnych po nadnaturalne i ta głębia fabularna wyróżnia ją na tle pozostałych.

środa, 24 kwietnia 2019

"Przewoźnik" Claire McFall

"Przewoźnik" Claire McFall. Tyt. oryg. Ferryman, Wyd. Zysk i S-ka, Str. 340

"Ona nie mogła znieść myśli, że może być dla niego kimś bez twarzy. Nie wtedy, gdy stał się dla niej  wszystkim."

Miłość silniejsza niż śmierć. Czy to naprawdę możliwe? W świecie, gdzie po śmierci wydaje się istnieć coś więcej panują inne zasady.

Początkowo sceptycznie podeszłam do powieści Claire McFall. Jednak zachęcający opis dał mi do myślenia i mimo początkowych oporów dałam jej szansę. Na szczęście! Po raz kolejny okazało się, że powieści do których ciągnie mnie mniej okazują się znacznie lepsze niż te, na które czekam miesiącami. Ogromnie cieszę się z takiego posunięcia, ponieważ przeczytałam powieść głęboką, poruszającą i wspaniale napisaną. Z motywem miłości tak wyjątkowym, że nie sposób przejść obok niego obojętnie.

Ostatnio pojawiło się wiele powieści z motywem śmierci nawiązujący do tego co dzieje się po tym, gdy odchodzimy. Jak czują się nasi bliscy? Jak radzić sobie ze stratą? Niewiele jednak jest historii tak dogłębnych i wiarygodnych jak ta zaproponowana przez McFall. Śledząc losy bohaterów nie miałam poczucia, że to wyłącznie fikcja literacka a coś więcej, coś głębokiego, bardzo wiarygodnego. Z każdą kolejno przeczytaną stroną w mojej głowie pojawiało się co raz więcej pytań o tym co dzieje się w momencie umierania, jak wygląda życie po śmierci i czy w ogóle istnieje. Zastanawiałam się o wszystkim co związane z podjętym przez autorkę motywem a ona sukcesywnie, po swojemu, wyjawiała swoje propozycje, które w pełni mnie przekonywały.

Wszystko zaczęło się od pociągu, wypadku i Dylan, która nie była pewna czy wyszła  z tego cało. Nagle obudziła się nie w Szkocji a ponurym miejscu, gdzie nic nie przypomina jej realnego świata. W końcu dookoła są same zjawy poszukujące ludzkich dusz. Tak spotyka Tristana, który ma przetransportować ją bezpiecznie w zaświaty. Tylko, że praca którą chłopak wykonywał od dawna nagle stanie się dla niego problemem. Czy rozdarta pomiędzy światami Dylan odnajdzie cel do którego zmierza?

Interesująca kreacja bohaterów przekonała mnie bardziej do Tristana. Wyjątkowy chłopak ze wspaniałych charakterem szybko skradł moje serce i przyznaję, że czasami zazdrościłam Dylan takiej znajomości. Czas spędzony w ich towarzystwie był mieszanką pełną niebezpieczeństwa, emocji i walki o pozostanie w jednym ze światów. W którym? Tego nie zdradzę, mogę jednak zapewnić że to podróż pełna nieoczekiwanych zwrotów akcji, niebanalna i wciągająca. McFall pisze niezwykle płynnie, ma świadomość wszystkich opisów i dialogów, dzięki czemu wiarygodność bije z każdego detalu. A w tym wszystkim motyw romantyczny - oczywiście - który skradł niemal całą moją uwagę chemią pomiędzy bohaterami oraz zakazanym uczuciem.

To dopiero pierwszy tom trylogii a ja już mam apetyt na więcej! Początkowe zaskoczenie związane z "Przewoźnikiem" zmieniło się w zachwyt nad twórczością Claire McFall. Autorka naprawdę wie co robi, pisze z pomysłem, mądrze i świadomie, dzięki czemu jej książka kryje w sobie nie tylko wartościowe przesłanie, ale i bohaterów przy których losach warto się zatrzymać. W tej powieści miłość nabiera nowego znaczenia a mnie zdecydowanie przekonuje taka forma. O tym czy uczucie pokona śmierć przekonacie się sami sięgając po powieść, którą osobiście bardzo polecam. 

wtorek, 23 kwietnia 2019

"Widzę Cię" Lisa Jewell

"Widzę Cię" Lisa Jewell, Tyt. oryg. Watching You, Wyd. Edipresse, Str. 328

"Człowiek, który nie jest w stanie kochać, ale rozpaczliwie potrzebuje być kochanym, jest naprawdę niebezpieczny."

Nigdy nie wiadomo kto czai się za rogiem. Czy nie jesteśmy obserwowani przez osobę zatraconą w swoim działaniu. Czy wówczas powinniśmy się obawiać o swoje życie?

Lisa Jewell to autorka, której poprzedni kryminał ("Kiedy ciebie nie ma") miło mnie zaskoczył. W atmosferze niepewności oraz przekonania, że w powietrzu wisi niebezpieczeństwo zagrażające głównym bohaterom spędziłam kilka godzin przy lekturze, którą z przyjemnością kontynuowałam. Dlatego bez wahania zdecydowałam się na kolejną książkę, utrzymaną w bardzo podobnym klimacie. Przyznaję, że autorka doskonale wie co robi i wielokrotnie zaskakiwała mnie w najmniej oczekiwanych momentach.

Tym razem fabuła wydała mi się bardziej indywidualna. Być może to za sprawą podjętego tematu, może poprzez odrobinę lepszą kreacje bohaterów z którymi mocno się zżyłam. Niezależnie który pozytyw przeważył na korzyść odbioru, stwierdzam że przez całą lekturę czułam się jak niemy uczestnik wydarzeń. W małych społecznościach podglądanie innych wydaje się być rozrywką dnia codziennego i nikogo nie dziwi, że wszyscy wiedzą wszystko o wszystkich. Niesamowite, denerwujące i wciągające jednocześnie niczym najlepszy narkotyk, niczym telewizyjne show tylko z bardziej absorbującą akcją. Właśnie na tym motywie Jewell oparła swoją najnowszą powieść i rewelacyjnie oddała ten ciężki klimat niepewności kto tak naprawdę obserwuje kogo.

Tom wraz z żoną i synem zamieszkał w małej miejscowości. Jako ceniony pedagog często przeprowadza się z miejsca na miejsce, by wchodzić do nowych szkół i pomóc im w problemach. I kiedy on zajmuje się pracą, jego syn uwielbia podglądać życie sąsiadów. Melville Heights wydaje się więc idealnym miejscem do takich zabaw - tutaj każdy wydaje się mieć jakieś ciekawe życie. Do czasu, gdy kilka domów dalej pojawia się rodzina Joey. Wówczas rozpoczyna się prawdziwa gra obserwacyjna, gdy każdy spogląda zza firany na prywatne życie sąsiadów. A gdy pojawi się zauroczenie, gdy Tom skradnie serce jednej z sąsiadek, wówczas wszystko drastycznie się odmieni.

Co dzieje się w małym miasteczku nie wie nikt do ostatecznego finału. Podobała mi się ta niepewność, szczególnie że autorka udostępniła mi szczegółowe portrety psychologiczne wszystkich bohaterów i mogłam każdego z osobna podejrzewać o niecne uczynki. W miasteczku pojawiają się plotki, przeszłość Toma wydaje się niejasna a miłość młodej kobiety do starszego od niej mężczyzny nie wydaje się mieć racji bytu. Jaka jest więc historia Toma? Dlaczego przyciąga do siebie tyle kobiet? To zagadka, która rozwiąże się z czasem i która zaskoczy mocniej niż się spodziewacie.

Morderstwo na początku, śledztwo przez całą fabułę i niebanalna kreacja bohaterów sprawiają, że "Widzę Cię" zaliczam do kolejnych udanych kryminałów. Lisa Jewell po raz kolejny wciągnęła mnie w sam środek niebezpiecznej przygody i pozwoliła podążać tropem zagadki. Szybko, dynamicznie i bardzo pomysłowo - spędziłam miło czas w towarzystwie tej książki i liczę, że to nie koniec mojej przygody z twórczością autorki.

"Złączeni honorem" Cora Reilly

"Złączeni honorem" Cora Reilly, Tyt. oryg. Bound by Honor, Wyd. Niezwykłe, Str. 285

"Wstępuję za życia, odejdę w chwili śmierci."

Niebezpieczeństwo, które graniczy z obsesją. Miłość, która wystawia na próbę wszelkie emocje. Czy bohaterowie odnajdą się w świecie wywróconym do góry nogami?

W poszukiwaniu książki, która mocno mnie zaangażuje w rozgrywane wydarzenia oraz zaskoczy wszystkim co tylko możliwe zdecydowałam się na lekturę Cory Reilly. Wszystko wskazywało na to, że autorka napisała historię idealnie wpasowującą się w mój gust literacki, więc jak mogłabym nie skorzystać? Przeczytałam pierwszą stronę, później kolejną i faktycznie przepadłam na całego! Okazało się, że mieszanka wybuchowa niebezpieczeństwa oraz mnóstwa przeróżnych emocji idealnie połączyła się z niebanalna kreacją głównych bohaterów tworząc całość od której trudno się oderwać.

Aria Scuderi od lat żyła w trybie wyznaczonych wartości. Nie miała możliwości, by wyrazić własne zdanie w jednej z najbardziej wpływowych rodzin mafijnych w Chicago. Dziewczyny w jej rodzinie nie mają prawa głosu. Ona jednak marzy, by zmienić te poglądy działając wbrew obecnej opinii. Już w wieku piętnastu lat rodzice podjęli decyzje o jej zamążpójściu. Wszystko po to, by zapewnić pokój między rodami. Czy dziewczyna odważy się po osiągnięciu pełnoletności stanąć na ślubnym kobiercu z mężczyzną, którego nie zna? W dodatku owianego mroczną sławą?

Autorka przekonała mnie przede wszystkim pomysłem, który wcieliła w życie i sukcesywnie trzymała się go kontynuując wydarzenia w swojej powieści. Pojawiło się kilka lektur o tematyce mafijnej, ale jeszcze nigdy żadna do tej pory nie zaimponowała mi tak bardzo jak zrobiła to powieść "Złączeni honorem". Silna, mocna, często zaskakująca w najmniej oczekiwanym momencie zabrała mnie w sam środek porachunków, ciężkiego klimatu, prawdziwego (mrożącego krew w żyłach!) niebezpieczeństwa. Jednak sama atmosfera nie byłą gęsta a wręcz zaskakująco lekka, dzięki czemu przygody bohaterów czytałam z wielką przyjemnością, żałując jedynie że strony przeskakują zdecydowanie zbyt szybko.

Przyjemna kreacja głównych bohaterów to największy atut tej historii. Jak można nie polubić silne, niezależne postacie o całym bagażu indywidualnych cech charakteru? Obracając się w świecie bezwzględnych ludzi na pierwszym miejscu staje przyszły małżonek Arii, czyli Luca "Imadło" Vitielli - niebezpieczny, ale i seksowny, który skrywa się za maską prawdziwego łobuza. Idealnie równoważy pewną siebie Arię, która troszczy się przede wszystkim o szczęście swojej rodziny. Dlatego zamiast uciekać stawia czoła przeznaczeniu i decyduje się na zaaranżowane małżeństwo. Mogła uciec odsuwając się jak najdalej od bogactwa, krwi i śmierci, ale dzielnie walczyła: nie zapominajmy, że także ona wychowywała się w okrutnym świecie gangsterów, więc doskonale wiedziała jak radzić sobie z Lucą. A gdyby tego było mało pozostają bohaterowie drugoplanowi: równie ciekawi, często wiele wnoszący do powieści.

"Złączeni honorem" to książka z pazurem! Silna i niezależna, dokładnie tak samo jak jej bohaterowie. Doskonale bawiłam się podczas lektury śledząc losy Arii i jej partnera, balansując wraz z nimi na granicy zmysłowego erotyzmu. W tej książce odnalazłam wszystko to co od dawna poszukiwałam: niebezpieczeństwo, emocje, pomysłowe kreacje głównych postaci oraz - oczywiście! - fabułę, przy której czas płynie zdecydowanie zbyt szybko. Jestem zachwycona pierwszym tomem serii i już wyczekuję kontynuacji!

poniedziałek, 22 kwietnia 2019

Przedpremierowo: "Ty" Caroline Kepnes

"Ty" Caroline Kepnes, Tyt. oryg. You, Wyd. W.A.B., Str. 496
PREMIERA: 15 maja 2019r.

"Klatka, w której ptak mógłby fruwać, nie istnieje. Jedyną rzeczą okrutniejszą od klatki, jest klatka tak wielka, ze ptakowi wydaje się, że może latać."

Niebezpieczeństwo wiszące w powietrzu. Człowiek stanowiący zagrożenie. Czy naprawdę każdego dnia musimy oglądać się za siebie, by zachować poczucie bezpieczeństwa?

Caroline Kepnes zdecydowała się na powieść bardzo aktualną. Wśród bywania na salonach mediów społecznościowych, wrzucaniu zdjęć, informacji na swój temat pozornie niewiele znaczących oraz dzieleniem się z przyjaciółmi widniejącymi w Internecie wszystkim tym na co mamy ochotę nie zdajemy sobie sprawy z niebezpieczeństwa, które na nas czyha. Nigdy nie możemy być pewni drugiej osoby, nigdy w pełni bezpieczni, gdy ujawniamy swoje prywatne życie rzucając je w sam środek wirtualnego świata. To współczesny problem, który w powieści autorki został ujęty trochę z dreszczem przerażenia, trochę z wyolbrzymieniem (choć uważam, że adekwatnym), ale przede wszystkim z wiarygodnością.

Beck popełniła błąd, jeden błąd, który zmienił całe jej życie. Pojawiła się w złym miejscu, w niewłaściwym czasie. Jako początkująca pisarka bez wahania weszła do księgarni w East Village. I stała się obiektem westchnień Joego Goldberga, całkowicie zauroczonego jej pięknem. Zapamiętał dane z jej karty kredytowej a następnie odnalazł ją w internecie. Później wykonał kolejny ruch i kolejny. Chciał być jak najbliżej niej, chciał ją uszczęśliwiać. Nie zdawał sobie jednak sprawy, że nie zawsze ktoś może odwzajemniać jego uczucia. Dlatego powoli, krok po kroku usuwa przeszkody, które stoją na drodze ku ich wspólnemu szczęści. Za wszelką cenę.

Spodobało mi się podejście autorki do kreacji głównego bohatera. Pierwsze wrażenie, jakże zgubne, pokazało i człowieka podobnego do nas. Wiarygodna osoba, świadoma swoich czynów, może troszkę zagubiona, poszukująca kogoś kogo będzie mogła pokochać. I tak Joe spotyka swoją bratnią duszę, jest przekonany, że to miłość na wieki. Dąży więc do uszczęśliwiania swojej ukochanej zatracając się w tym celu tak bardzo, że zatraca granice. Właściwie nie jestem pewna czy był w pełni świadom jak daleko się posunął przekonany o słuszności swojego postępowania. Był przy tym przerażający, straszny, ale i... w jakiś chory sposób uroczy. Niemożliwe stało się możliwe! Analizowałam zachowanie Joego na wszystkie sposoby, weszłam w głąb jego psychiki dzięki autorce, która mi to umożliwiła i wbrew wszystkiemu byłam ciekawa jakie będą dalsze jego kroki. Pamiętam oczywiście w tym wszystkim o Guinevere Beck, która przecież w niczym nie zawiniła. Jednak ona była zwyczajna, dobrze wykreowana, ale jedna z wielu jej podobnych. To on był wyjątkowy na swój sposób.

To historia, która mogła przydarzyć się każdemu z nas. Być może właśnie dlatego przypadła mi do gustu. Odczuwałam na swojej skórze wszystkie wydarzenia oraz emocje związane z kolejnymi ruchami głównych bohaterów, zastanawiając się co jeszcze może się wydarzyć. I chociaż fabuła sama w sobie nie jest wygórowana, nie zaskakuje na każdym kroku ani nie szokuje to przekonuje do siebie wszystkim, właśnie dzięki realnemu obrazowi potencjalnych wydarzeń. 

Wszystko zaczyna się od ulokowania uczyć w osobie, która ich nie odwzajemnia. Kończy się na chorej grze z socjopatą w roli głównej. Powieść przedstawiona z perspektywy Joego ukazała mi pełny obraz rodzącej się obsesji, powiększającej ze strony na stronę. "Ty" to książka niebanalna, inna niż wszystkie, ale właśnie tutaj tkwi jej urok. Thriller przesycony skrajnymi emocjami okazał się dla mnie oryginalną lekturą, od której nie mogłam się oderwać. Wszystko za sprawą przekonania, że przecież podobne wydarzenia bez problemu mogłyby mieć miejsce w realnym świecie. Więc tak, po lekturze tej powieści na pewno zacznę częściej oglądać się za siebie.

"Gabriel" Jennifer L. Armentrout

"Gabriel" Jennifer L. Armentrout, Tyt. oryg. Moonlight Seduction, Wyd. Filia, Str. 400

"Kiedy się kogoś kocha, wszystko się jakoś układa."

Niebezpieczeństwo i emocje zawsze idą w parze. A jeśli do tego dołączymy jeszcze miłość? Czy wówczas będzie miała szansę na przetrwanie? Być może pokona mrok, być może mrok pokona ją.

Jennifer L. Armentrout powraca z wielkim stylu. Książki tej autorki towarzyszą mi od lat i niezależnie w jakim gatunku pisze - czy są to romanse paranormalne, kryminalne czy dreszczowce- wszystko biorę w ciemno! Jeszcze nigdy mnie nie zawiodła, za to zawsze dostarcza mnóstwa wspaniałej zabawy, nie rzadko niebezpiecznych wydarzeń oraz oczywiście wspaniałych męskich bohaterów, którym absolutnie nie można się oprzeć. Jej najnowszy cykl De Vincent hipnotyzuje i intryguje dzięki braciom, którzy mają w sobie pokłady nieskończonego mroku.

Nicolette Besson cierpi z powodu nieszczęśliwej miłości. Opuściła dom de Vincentów z postanowieniem, że już nigdy nie postawi tutaj nogi. Nie chciała, by jej serce ostatecznie pękło na kawałki przez jednego z braci, który tak mocno ją rozczarował. Niestety nie podejrzewała, że wszystko zmieni się za sprawą choroby matki. Dziewczyna zmuszona do powrotu przejmuje jej obowiązki i na nowo stawia czoła Gabrielowi. Nie jest już jednak nieśmiałą dziewczyną a pewną siebie, piękną kobietą, której przyjdzie stawić czoła wielu wyzwaniom. Nie tylko pogrążonemu w wyrzutach sumienia Gabrielowi, ale i komuś znacznie groźniejszemu. Wydaje się, że życiu dziewczyny zagraża prawdziwe niebezpieczeństwo.

Autorka stworzyła serię, która jest jeszcze świeżym kąskiem w świecie literatury. Mroczny romans połączony z zagadką, nie rzadko mocną w odbiorze i zagrażającą bohaterom to coś, co intensywnie wpływa na wyobraźnię czytelnika i zabiera go w świat ne tylko romansu, ale i pościgu. "Lucyfer" ogromnie przypadł mi do gustu, "Gabriel" tylko spotęgował te uczucia, ponieważ okazało się, że autorka nie zwalniając tempa utrzymała swoją historię w podobnych ramach a jednak wciąż zaskakując. W towarzystwie słodkiej i niesłychanie uroczej Nikki a także mrocznego, pełnego tajemnic Gabriela próbowałam rozszyfrować jakie zagrożenie czai się w pobliżu.

Armentrout stawia przed nami złożonych bohaterów i właśnie za to ją cenie. W świecie romansów, gdzie liczy się jedynie płomienne uczucie ona wymaga czegoś więcej. Kreuje zawiłe portrety psychologiczne, stosuje sekrety i niedomówienia dopiero później łącząc to z przejmującym uczuciem, które do samego końca wydaje się niepewne oraz zagadką. Ta ostatnia nie jest największą zaletą powieści, ponieważ miejscami wydaje się naciągana i trochę nad wyrost, ale nie przeszkadza to w delektowaniu się serią a tym bardziej kibicowaniu głównym bohaterom, których relacja przyprawia o rumieniec a sceny łóżkowe napisane są ze smakiem.

"Gabriel" to o ton lepsza powieść od swojej poprzedniczki. Czy zatem możemy liczyć na jeszcze więcej emocji w kontynuacji? Oby! Tymczasem jednak odsyłam Was do drugiej części przygód braci de Vincent, która zaskakuje, intryguje i przy której czas spędzony nie jest absolutnie czasem straconym. Uwielbiam książki autorki a ta seria przekonała mnie do siebie mrokiem, tajemniczością oraz wydarzeniami. W końcu wciąż uważa się, że posiadłość Vincentów jest nawiedzona... Polecam, bo książka potwierdza, że bestsellery nie zawsze są przereklamowane!

niedziela, 21 kwietnia 2019

"Powiedz mi to szeptem" Kerry Anne King

"Powiedz mi to szeptem" Kerry Anne King, Tyt. oryg. Whisper Me This, Wyd. Niezwykłe, Str. 352

"Czy miłość Maisey do córki będzie na tyle silna, aby przerwać krąg przemocy i stworzyć dla nich nowy początek?"

Chciała tylko spokoju, równowagi, poczucia bezpieczeństwa. Nie spodziewała się, że życie miało dla niej inny plan. Czy odnajdzie się w nowej sytuacji?

Kerry Anne King napisała powieść, która - jestem tego pewna - nie przejdzie bez echa. Wiele historii obyczajowych ma konkretne znaczenie i porusza najczulsze struny naszej duszy, a bez wątpienia motyw trudnych relacji rodzinnych jest najcenniejszy w tym wszystkim. Właśnie na tym autorka oparła swoją powieść, dodała do tego masę sprzecznych, nie rzadko trudnych emocji, dzięki czemu otrzymałam wielowymiarową, mocną w odbiorze historię, która zapadła mi w pamięć na długi czas.

Wszystko rozpoczyna się niewinnie, od kobiety, której losy nigdy nie rozpieszczał. Maisey Addington nie jest łatwo - jako samotna matka musi radzić sobie z rozczarowaniem matki, pracą w której nie ma żadnych wartości a także utrzymaniem względnego szczęścia w swojej malutkiej rodzinie. To ostatnie wychodzi jej najlepiej, ponieważ wspaniale wychowała swoją dwunastoletnią córkę Elle. Wydawać by się więc mogło, że taki spokojny stan może się utrzymywać na długo. Do czasu, gdy jeden telefon burzy życie kobiety i zmusza ją do wkroczenia na zupełnie nową drogę. Czy podoła wyzwaniu? Otworzy się na przeszłość i pozwoli, by tajemnice ujrzały światło dnia?

To wielowymiarowa powieść, w której wszystko może się wydarzyć. Zaskakująca i wciągająca na całego otworzyła przede mną świat, który pośród rodzinnych problemów znalazł miejsce na emocje związane z próbą wybaczenia, zapomnienia czy zrozumienia. Matka Maisey zapadła w śpiączkę a ojciec stanął w obliczu oskarżeń o znęcanie się i zaniedbanie. To zmusiło kobietę do powrotu w rodzinne strony, chociaż niechętnie stawiła czoło niespełnionym rodzicom. Wykazała się tym wielką odwagą i chociaż widziałam strach przed tym co ją czeka, gdy powróci w rodzinne strony, nie poddawała się - liczyła na nią jej córka, ale i ona sama musiała sobie coś udowodnić. Rozumiałam wszystkie decyzje głównej bohaterki, które były świadome i konkretne, chociaż czasami zderzała się ze sprzecznymi emocjami. Potrafiła jednak logicznie myśleć i rozkładając na czynniki pierwsze wszystkie problemy, powoli odnajdywała drogę.

Motywem przewodnim są problemy rodzinne, które budują dalszy ciąg historii. Trudne relacje z matką i jej aktualny stan nie ułatwiły Maisey wyboru. Kazano jej wybrać: czy podtrzymywać dalsze życie jej matki? A ona kompletnie nie wiedziała jak odpowiedzieć na to pytanie. W dodatku ojciec zniszczył wszystkie dokumenty, w tym ostatnią wolę umierającej kobiety. Tym samym rozpoczyna się podróż ku zrozumieniu, ku odnalezieniu złotego środka równowagi między większym a mniejszym złem. Maisey jednak nie spodziewa się sekretów, które napotka na swojej drodze. Rodzinnych tajemnic, które wywrócą jej świat do góry nogami a które z czasem staną się jej obsesją. Osobiście jestem pod ogromnym wrażeniem ciągu zagadek, które odkrywałam wraz z biegiem fabuły a które doprowadziły mnie do przejmującego finału.

Mnóstwo emocji, wspaniałych bohaterów oraz ponadczasowe wartości sprawiają, że obok tej książki nie sposób przejść obojętnie. "Powiedz mi to szeptem" porusza wiele ważnych tematów, ale jednocześnie nie jest ciężką książką - są momenty wzruszenia oraz śmiechu przez łzy, czyli równowaga jaką oczekuję od najlepszych powieści. Nigdy nie zapomnę czasu spędzonego przy tej powieści i wiem, że jeszcze do niej wrócę. Nie jeden raz.

sobota, 20 kwietnia 2019

KONKURS PATRONACKI "Życie w spadku"

 


Z okazji objęcia przez mój blog patronatu nad wspaniałą powieścią Życie w spadku od Małgorzaty Garkowskiej przygotowałam dla Was dwa egzemplarze konkursowe do wygrania :) Premiera już 23 kwietnia!

2x Życie w spadku - wygrywają dwie osoby.

MOŻLIWOŚCI:
1. Będzie mi miło, jeśli polubicie i udostępnicie post konkursowy.
2. Będzie mi miło, jeśli polubicie Thieving Books oraz Wydawnictwo Zysk i Ska






O KSIĄŻCE: Recenzja przedpremierowa

REGULAMIN:
1. Organizatorem konkursu jest właścicielka bloga: THIEVING BOOKS.
2. Sponsorem nagrody jest Wydawnictwo Zysk i S-ka.
3. Warunkiem uczestnictwa w konkursie jest posiadanie adresu zamieszkania na terenie Polski.
4. Konkurs trwa: 21-28.04.2019r.
5. Ogłoszenie wyników nastąpi w przeciągu 5 dni.
6. Zwycięzca o wygranej zostanie poinformowany w TYM POŚCIE! Zwycięzca będzie miał 5 dni na wysłanie adresu wysyłki drogą mailową.
7. Konkurs nie podlega przepisom Ustawy z dnia 29 lipca 1992 roku o grach i zakładach wzajemnych (Dz. U. z 2004 roku Nr 4, poz. 27 z późn. zm.). Facebook nie jest związany z żadnym konkursem organizowanym na moim fanpage.

*Udział w konkursie mogą brać także osoby anonimowe.



 !!! KONKURS ZAKOŃCZONY !!!

Poniżej dwa wygrywające posty! Autorów proszę o adres do wysyłki wraz z tytułem wygranej książki w wiadomości kierowanej drogą mailową.

Wszystko zależy od sytuacji. Myślę, że każde działanie ma swój podtekst. Jeśli będzie coś zrobione z zimną krwią to wiadomo, że jest to niezrozumiałe i trudne do wybaczenia. Natomiast jeśli ktoś się kierował dobrem drugiej osoby, nawet jeśli dokonał jakiegoś wielkiego błędu to można spróbować zrozumieć jego działanie i mu wybaczyć.

 ***

Jest cytat, który odkąd przeczytałam książkę nie wyszedł z mojej głowy.
"Musimy żyć. Żyć tak, by później nikogo nie musieć prosić o wybaczenie." - Andrzej Sapkowski. I w zgodzie z tą myślą właśnie tak postrzegam świat. Ludzie mogą działać w zgodzie ze sobą i nie muszą czynić źle. Dlatego nie jestem pewna czy wybaczyłabym poważne błędy moim bliskim. Mają wolną wolę i własny rozum, więc dlaczego mam stawać za nimi nawet kiedy oni nie są zgodni z samym sobą?

"Bez pożegnania" Mia Sheridan

"Bez pożegnania" Mia Sheridan, Tyt. oryg. Preston's Honor, Wyd. Edipresse, Str. 352

"Bardzo trudno znaleźć szczęście, kiedy człowiek czuje, że nigdzie nie ma swojego miejsca." 

Pokrewieństwo krwi nie może być równe miłości. To uczucie, które rodzi się wraz z poznaniem drugiej osoby, siła bratniej więzi jest znacznie silniejsza. Czasami jednak obie kwietnie zaczynają się łączyć. Wówczas może dojść do tragedii.

Jest kilku sprawdzonych autorów, którzy wspaniale piszą o miłości a bez wątpienia jednym z nich jest nieoceniona Mia Sheridan. Czytałam wszystkie jej książki i każda z nich zapadła mi w pamięć dzięki nieocenionej kreacji bohaterów oraz masie przeróżnych emocji. Owszem, przyznaję, że czasami powieści tej autorki mijają się z realnością i są bardziej słodko-gorzkie niż przyziemne, ale chyba w tym tkwi urok. Gdy potrzebuję zapomnieć o całym dniu i zatracić się w lekturze wiem, że z Mią Sheridan uda mi się to zrobić. "Bez pożegnania" jest tego idealnym dowodem.

Ta lektura mocno mną wstrząsnęła. Chyba najmocniej jak do tej pory. Być może przez to, że Sheridan zdecydowała się na intensywne połączenie emocji z więzami krwi, braterstwem, przyjaźnią i miłością. Ta intensywna mieszkanka wybuchowa sprawiła, że śmiałam się przez łzy, kibicowałam bohaterom i żyłam ich życiem od początku do końca nie mogą przestać zamartwiać się o to co będzie dalej. To wszystko za sprawą bardzo dobrej kreacji głównych bohaterów - popełniali błędne decyzje, musieli mierzyć się z konsekwencjami wyborów i przekonali mnie do siebie swoimi charakterami zbliżonymi do każdego z nas.

Wszystko rozpoczęło się od bliźniaków. Annalia Del Valle kochała obu, ale serce oddała tylko jednemu z nich. Jako córka imigrantki dorastała w ciężkich warunkach i nie miała przyjaciół. Jednak los sprawił, że trafiła na farmę Sawyerów i tam poznała smak beztroski. Od razu zakochała się w Prestonie. On także zrozumiał, że dziewczyna jest mu pisana, ale nie mógł zbliżyć się do niej choćby na krok. Nie, gdy wiedział, że jego brat także czuje coś więcej do dziewczyny, która nieoczekiwanie wtargnęła w ich życie. Tylko czy z miłością można walczyć? Gdy jednej nocy zostają zerwane pęta obowiązku i łączą się dusze oraz ciała dochodzi do tragedii. Czy można odbudować to co na zawsze stracone?

Nie mogłam wyjść z podziwu jak sprawnie autorka zaaranżowała tragedie będącą motywem przewodnim dla całej powieści. Mimo wstrząsających wydarzeń i demonów żyjących w sercach bohaterów postała historia z nadzieją, dająca poczucie przekonania, że być może kiedyś przyjdą dobre chwile. Z pamięcią o tym co było bohaterowie postanowili walczyć i udowodnili co tak naprawdę liczy się w życiu ujawniając od lat skrywane tajemnice. Dzięki temu otrzymałam nie tylko relację między bohaterami, ale i obraz ponadczasowych wartości.

Nie od dziś wiadomo, że Mia Sheridan jest mistrzem w kreowaniu motywów romantycznych, więc nikogo nie zdziwi główna tematyka jej powieści. Uczucie kiełkujące od przyjaźni do prawdziwej miłości było wspaniałą drogą, którą z przyjemnością podążałam. "Bez pożegnania" to dojrzała opowieść o bólu i stracie oraz odradzającej się nadziei. Głęboka, poruszająca i piękna jednocześnie opowiada o rodzinnych dramatach, braku zrozumienia oraz dążeniu do własnego szczęścia. Jest w niej coś, co porusza do głębi. Coś wyjątkowego. 

Za możliwość przeczytania dziękuję Księgarni 
gandalf.com.pl


piątek, 19 kwietnia 2019

"Do gwiazd" Brandon Sanderson

"Do gwiazd" Brandon Sanderson, Tyt. oryg. Skyward, Wyd. Zysk i S-ka, Str. 606

"Śmierć jest sprawiedliwa. Wszystkich nas traktuje tak samo."

Pewna siebie, zdeterminowana i waleczna. Nie odpuści, będzie walczyła do końca. Tylko czy w tak trudnych czasach uda się jej zdobyć zamierzony cel?

Z twórczością Brandona Sandersona do tej pory spotkałam się raz i była to bardzo młodzieżowa odsłona. Jednak spodobał mi się styl autora, więc gdy nadarzyła się okazja by zdecydować się na coś doroślejszego - nie mogłam odmówić. I tak rozpoczęła się moja przygoda z jego nową serią, którą na pewno będę kontynuowała. Z zaskoczeniem odkryłam, że chociaż nie jestem wielką fanką fantastyki w pełni odpowiada mi pomysł autora, jego propozycja świata przedstawionego a już najbardziej główna bohaterka z którą od samego początku zaczęłam się utożsamiać. 

Początkowo byłam niepewna czy uda mi się odnaleźć w fabule, jednak już pierwsze strony rozwiały moją wątpliwość. Okazało się, że autor doskonale wie co robi i chociaż od razu rzucił mnie w wir przygody, pozwolił jednocześnie by wszystko było jasne i zrozumiałe. A wszystko zapoczątkowała historia Spensy, której świat jest atakowany od setek lat. Obcy zwani Krellami robią wszystko, by zgładzić ludzkość. Niekończące się ataki stają się przekleństwem społeczeństwa a jedynym ratunkiem są eskadry myśliwców walczące z wrogiem w przestworzach. Tylko, że wciąż ich brakuje. Dlatego Spensa nie może przestań myśleć o swojej karierze jako pilot. Wie, że odnalazłaby się w tej roli idealnie. I zrobi wszystko, by spełnić swoje marzenia.

Bardzo wyraźna kreacja głównej bohaterki to największy atut tej powieści pośród wielu licznych zalet. Przyglądając się bliżej twórczości autora zrozumiałam skąd te wszystkie głosy zachwytu nad jego książkami - Sanderson naprawdę zna się na rzeczy! Głęboka, świadoma, dopracowana w każdym detalu opowieść o wojnie prowadzonej między światami skupiła na sobie całą moją uwagę i trudno było mi wrócić do rzeczywistości tuż po lekturze. Dobry styl, bogate i konkretne opisy, niekończący się świat przedstawiony i mądre poprowadzenie walki między rasami sprawiły, że pierwszy tom nowej serii autora okazał się strzałem w dziesiątkę jak sądzę dla każdego, ponieważ jako fanka powieści bardziej przyziemnych czuję się wszystkim zachwycona.

Nie mogę też zapomnieć o Spensie, która jest według mnie najjaśniejszym punktem tej powieści. Marzenie, które było wyznacznikiem jej wszystkich decyzji stało na wyciągnięcie ręki chociaż wciąż nieuchwytne. Szanse na zostanie pilotem dawno temu przekreślił jej ojciec, który najpierw zdezerterował a później został zestrzelony. Przez to społeczeństwo ją skreśliło, ale ona się nie poddała! I za to polubiłam ją najbardziej, za tą siłę, determinację, pewność swego. Wciąż dążyła do realizacji marzeń udowadniając, że każdy otrzyma w końcu to na co zasłużył. 

"Do gwiazd" to przygoda, której nie chce się opuszczać. Dynamiczna, pełna nieoczekiwanych zwrotów akcji, przemyślana w każdym detalu. Poprzez dobrą zabawę, śmiech i niepewność o los naszej bohaterki dostrzegamy mnóstwo drugoplanowych bohaterów, potencjalną wizję dalekiej przyszłości oraz dążenie do wyznaczonych celów. A w tym wszystkim - oczywiście! - wielka odwaga bez której ta powieść nie byłaby już taka sama. Jestem zachwycona pierwszym tomem trylogii Brandona Sandersona, szczególnie że łączy w sobie wiele motywów, nie bazując zbyt intensywnie na samej historii sci-fi. Co będzie zatem dalej? Jestem pewna, że tylko jeszcze lepiej.

Przedpremierowo: "Księga M" Shepherd Peng

"Księga M" Shepherd Peng, Tyt. oryg. The Book of M, Wyd. Burda Książki, Str. 464
PREMIERA: 24 kwietnia 2019r.

Piękny i poruszający debiut Peng Shepard, który zachwycił krytyków oraz czytelników. 

Świat zmienił się nieoczekiwanie. Nie jest już taki jak kiedyś. Nastały czasy, które nie są przychylne dla społeczeństwa. Czy można żyć w takim piekle?

Shepherd Peng wpadła na genialny pomysł. Napisała powieść antyutopijną być może inspirowaną przygodami Piotrusia Pana. Powoli snuje swoją opowieść wraz z biegiem fabuły rozwiewając wszystkie tajemnice. Nie bawi się w prędkość, nie rzuca swojej fabuły w wyścig z wydarzeniami - subtelnie (choć absolutnie nie nudno!) prowadzi nas przez opowieść pełną zaskoczeń, nieoczekiwanych zwrotów akcji i bardzo prawdziwą mimo nietypowego zdarzenia.

Wszystko rozpoczęło się od straty cienia. To on powoli pozwalał wszystko zapominać. Najpierw o drobiazgach, później o wszystkim. To nie wojna czy inwazja innych ras zmieniła ludzkość. To zwykła utrata cienia sprawiła, że ludzie przestali dostrzegać to co istotne: że ogień parzy, że do przeżycia niezbędne jest jedzenie. Pamięć uległa zatraceniu wraz z rozwojem klęski Zapomnienia. Apokalipsa rozpoczęła się powoli, ale wciąż zajmowała kolejne tereny. Dlatego, gdy tragedia dotyka także Ory i Maxine, szukają bezpiecznego azylu w hotelu do czasu, gdy Max traci swój cień. Wówczas znika, by nie zagrażać mężowi. A ten w poszukiwaniu swojej miłości uda się choćby na koniec świata.

Nigdy nie powiedziałabym, że to debiut autorki. Patrząc z perspektywy przeczytania całej książki śmiało mogę powiedzieć, że to jedna z najciekawszych lektur jakie kiedykolwiek przeczytałam. Nie tylko oryginalny pomysł i świeżość bijąca od fabuły ma znaczenie, ale przede wszystkim jakość wykonania. Subtelność połączona z dynamiką powoli obejmuje umysł czytelnika i sprawia, że ciężko oderwać się od rozgrywanych wydarzeń. Z zapartym tchem śledziłam los małżeństwa, które stało się czołowym bohaterem powieści. Podążałam za Orym, który w rozpaczy stawił czoła wyzwaniu i podążał tam gdzie wszyscy ci, którzy utracili swój cień - na Południe, gdzie mają nadzieję znaleźć ratunek. W nadziei, że zdąży zanim jego żona całkowicie starci pamięć przemierza świat i zabiera nas w imponujący motyw drogi, którego zawsze jestem ciekawa. W tym przypadku wypadł idealnie, kryjąc w sobie mnóstwo wartości.

Czwórka bohaterów ukazuje nowy świat z własnej perspektywy. Wchodząc do ich psychiki mogłam zrozumieć z jakim traumatycznym przeżyciem przyszło im się zmierzyć. Początkowo ludzie czują jedynie zaciekawienie - nowe zjawisko pobudza do działania naukowców i przedstawicieli religii. Jednak z czasem rodzi się atmosfera lęku przed niebezpieczeństwem czającym się w powietrzu a autorka fantastycznie ujęła ten klimat związany z całą procedurą Zapomnienia. Przyznaję, że czasami czułam dreszcz przerażenia związany z wydarzeniami.

"Księga M" to powieść, którą musi przeczytać każdy poszukujący oryginalnej literatury! Połączenie fantastyki z dystopią zaowocowało wspaniałą powieścią a styl autorki tylko dopełnił dzieła. Dawno nie czytałam tak dobrej i wciągającej historii, która dostarczyłaby mi aż tyle wrażeń. Co się stanie, gdy zapomnimy oddychać? A może zapomnimy o byciu człowiekiem? W tym świecie wydarzyć może się wszystko. Także wszelkie możliwe zło.

"Run Away" Weronika Dobrzyniecka

"Run Away" Weronika Dobrzyniecka, Wyd. Novae Res, Str. 550

"Czy wiedział, kim jestem? Czy, co gorsza, wybrał mnie przypadkiem? Po prostu napatoczyłam mu się...?"

Zło przemija, by ustąpić miejsca determinacji o własne miejsce w świecie. Tylko czy można oszukać przeznaczenie? Czy można uciec przed podstępnym losem?

Nie wiedziałam czego mogę się spodziewać po debiucie Weroniki Dobrzynieckiej, ale coś w podświadomości szeptało, żebym dała jej szansę. Może to intrygujący opis, może chwytliwa okładka - długo się nie zastanawiałam, by zdecydować się na lekturę. Całe szczęście! Otrzymałam bowiem historię niebanalną, ciekawą i wartą poświęconego jej czasu. Odkryłam, że niewiele trzeba by napisać powieść przy której chciałoby się zatrzymać czas.

Główną bohaterką powieści jest Etinet Winston. Mocny charakter, który prowadził mnie przez całą fabułę. Myślę, że gdyby nie taka nietuzinkowa, świadoma kreacja głównej bohaterki historia nie byłaby taka dobra, ponieważ swoją uwagę niemal w całości skupiałam na poczynaniach Etinet. Spodobała mi się siła woli, ciętość i dążenie do realizacji celów. Spodobała mi się także podróż, którą z nią odbyłam a mając za towarzysza otwartą na świat dziewczynę dostrzegłam zdecydowanie więcej.

Etinet nie miała łatwo. Wychowywana przez matkę alkoholiczkę ledwo wspomina dni pełne szczęścia. Z presją przeszłości na karku cieszy się na nowy początek. Właśnie podjęła studia na prestiżowym college'u w Mieście Aniołów. Może zapomnieć o tym jaka była, a zawsze ciągnęło ją do złych rzeczy. Na szczęście to już wspomnienie, czas zacząć na nowo z optymizmem i nadzieją. Tylko czy to będzie takie łatwe, gdy na horyzoncie pojawi się kanadyjski przystojniak i grupa zamaskowanych mężczyzn czyhających na jej życie?

Jak się okazało przeszłość dziewczyny była mroczniejsza niż przypuszczałam. Błędy przeszłości naraziły ją na zagrażającą jej życiu wyprawę przez Amerykę, by uciec od oprawców i odnaleźć siebie. Wraz z nowo poznanym chłopakiem u boku wybiera się w podróż, która okazała się trafionym punktem dla fabuły. Z przyjemnością śledziłam przygody stające na drodze Etinet oraz Austina a przy tym rodzące się między nimi realne, w żaden sposób nie nachalne uczucie. A miłość w obliczy prawdziwego niebezpieczeństwa zawsze nabiera intensywności! 

Zdarzały się czasami pewne potknięcia - główna bohaterka zatracała swój pazur, fabuła uciekała od realności na rzecz trochę przerysowanej akcji, ale pamiętajmy że to debiut autorki. A patrząc z perspektywy całości przyznaję, że czas poświęcony tej książce na pewno nie był czasem straconym. W obliczu prawdziwego niebezpieczeństwa, walcząc ze złem i poddając się wielkiemu uczuciu bohaterowie zaprosili mnie do swojej przygody, którą chętnie poznałam nie zważając na nieliczne zgrzyty w dopracowaniu.

"Run Away" to książka z potencjałem i pozwalająca myśleć, że mamy szansę na kolejną polską autorkę, która napisze niebanalne historie. Oby Weronika Dobrzyniecka dalej pisała, ponieważ z przyjemnością poznam kolejne jej książki. Szczególnie, że pierwsza trafiła w mój gust i nie mogę odmówić jej licznych emocji czy sympatii do głównych bohaterów. Tym, którzy szukają lekkiej opowieści w sam raz na leniwe popołudnie polecam książkę, w której niebezpieczeństwo czai się na każdym kroku.