"Wiśniowe serce" Cathy Cassidy, Tyt. oryg. Cherry Crush, Wyd. Iuvi, Str. 278
Cherry jest niepoprawną marzycielką i… no cóż, powiedzmy, że lubi fantazjować. Chodzi do szkoły, miewa kłopoty z koleżankami, nauczyciele jej nie rozumieją… Klasyka.
Gdy przychodzi czas na zmiany, należy się na nie otworzyć. W końcu życie ma się jedno i warto spróbować nowych rzeczy. Prawda?
Powieści młodzieżowe to książki, po które sięgam gdy potrzebuję relaksu. Są lekkie, niezobowiązujące a jeśli trafię na dobrego autora - także bardzo wciągające. Dlatego przekonana słodką okładką powieści dałam się namówić na lekturę Cathy Cassidy z nadzieją, że nie rozczaruję sę wyborem i faktycznie! Doskonale bawiłam się podczas lektury śledząc perypetie młodej bohaterki oraz przyglądając się z bliska jej nowej, zakręconej rodzinie.
O co zatem w tym wszystkim chodzi? Od klasyki. Cherry stara się by jej bogata wyobraźnia nie zapędziła jej zbyt daleko, jednak nie zawsze się jej to udaje. Więc w szkole czasami pojawiają się problemy. Koleżanki doprowadzają do nieciekawych sytuacji, nauczyciele wydają się jakby oderwani od rzeczywistości i kompletnie jej nie rozumieją. Wydawać by się mogło, że wszystko jest przeciwko niej. Do czasy, gdy dziewczyna przeprowadza się wraz z ojcem do domu jego nowej dziewczyny. Poznaje zatem rodzinę z którą przyjdzie jej mieszkać oraz nowe zasady. A także wspaniałego chłopaka z którym łapie nić porozumienia i który - o zgrozo! - należy już do jej przybranej siostry. Czy mogło być jeszcze gorzej?
Cassidy ma dobre poczucie humoru i przelewa je na papier swojej książki w postaci pozytywnej powieści. Niesamowita rodzina Tanberry do której dołącza od teraz Cherry wydaje się czymś zupełnie nowym i nietuzinkowym. U nich wszystko jest jakby na opak a to kusi czytelnika, ciekawi, wciąga do świata zwariowanych ludzi w towarzystwie których czas jakby spowalnia. Zajmując się rodziną produkcją wyrobów czekoladowych znajdują czas na problemy swoich dzieci i to chyba spodobało mi się najbardziej. Autorka nie pominęła bowiem kreacji żadnego bohatera, poświęciła każdemu uwagę oraz miejsce w powieści, dzięki czemu często pominięci rodzicie także uzyskali prawo głosu.
Jako dojrzały czytelnik jestem zadowolona z lektury i wiem, że gdybym przeczytała ją jako nastolatka stałaby się jedną z najlepszych dla mnie powieści. Jest w niej wszystko czego osoba wkraczająca w dorosłe życie poszukuje - zrozumienie, poczucie akceptacji, nastoletnie problemy oraz poszukiwanie własnego miejsca w świecie. Nie jest trudno stanąć na miejscu Cherry i zrozumieć jej zachowanie oraz wybory a tym samym kibicować jej w drodze ku szczęściu. Miło było wraz z tą bohaterką stawiać czoła jej nowej siostrze, która wciąż rzucała jej kłody pod nogi, by pozbyć się rywalki. Wszystko to było mniej straszne a za to bardzo urocze i zabawne.
Shay i Cherry tworzą wyjątkową parę przyjaciół. Są szczerzy i przesympatyczni w swojej relacji a tym sposobem budują na swoich ramionach całą fabułę. Przyjemnie było śledzić ich losy dzięki czemu "Wiśniowe serce" oceniam jako bardzo udaną lekturę. Jest w niej oczekiwana lekkość, przyjemny sposób bycia oraz humor, który zawsze sprawia mi mnóstwo przyjemności. Tylko zakończenie (bardzo dobre!) nie okazało się po mojej myśli. Pojawiły się więc sprzeczne emocje, wzruszenia i śmiech, których nie możecie przegapić.
Polecę tę książkę mojej bratanicy.
OdpowiedzUsuńNie słyszałam wcześniej o tej książce, ale bardzo fajnie się zapowiada. 😊
OdpowiedzUsuńMoże akurat dziś się za nią wezmę, bo mam ją już od tygodnia :)
OdpowiedzUsuńhttp://whothatgirl.blogspot.com
Brzmi odrobinę szablonowo, ale z drugiej strony młodzieżówki chyba tak mają... :) Poza tym opisałaś ją jako dobrze, ciekawie i wesoło poprowadzoną fabuła więc czemu nie...? ;)
OdpowiedzUsuńOkładka sugeruje słodziutką powiastkę, z kolei Twoja recenzja brzmi zachęcająco, ale się nie skuszę, wyrosłam już z grupy docelowej tej powieści ;)
OdpowiedzUsuńNie dla mnie ta powiesc.
OdpowiedzUsuńUwielbiam takie lekkie książki z humorem <3
OdpowiedzUsuńApetyczna okładka :)
OdpowiedzUsuńZapowiada się ciekawie. Chętnie sięgnę, gdy najdzie mnie ochota na coś lekkiego ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!