"Mój Torin" K. Webster, Tyt. oryg. My Torin, Wyd. Niezwykłe, Str. 270
"Jesteśmy dwiema duszami, które w pewien sposób potrzebują siebie nawzajem."
Czasami nie wystarczy patrzyć, by widzieć. Czasami nie wystarczy słuchać, by słyszeć. Czasami potrzeba zrozumienia dla drugiego człowieka bez oceniania i założeń.
Znana z ekscytującej serii Laleczki K. Webster zaskoczyła mnie swoją najnowszą propozycją. Wcześniej otrzymałam bardzo mroczną, klimatyczną opowieść z niebezpieczeństwem w tle. Obecnie "Mój Torin" to całkowite przeciwieństwo tego jak postrzegałam twórczość autorki. Na podstawie baśniowej historii Webster opisała historię bardziej realną niż można by przypuszczać, opartą na życiowych doświadczeniach i pełną mądrości. Jedynym jej minusem wydaje się być zdecydowanie zbyt krótka ilość stron.
Mnóstwo emocji pojawiło się w tej powieści, wzruszeń, oczekiwań, chwil z przyspieszonym biciem serca. Wszystko przez realność zarówno bohaterów jak i samej akcji, która - takie odniosłam wrażenie - żyła na moich oczach, nabierała pełnowymiarowych kształtów i śmiało mogłaby odnaleźć swoje miejsce gdzieś w prawdziwym świecie. Zasługą zalet tej książki jest podjęty temat - ludzka choroba, wciąż pozostawiająca poczucie niezrozumienia. Autyzm, ADHD, zamykanie się we własnym świecie w tej książce otrzymało rolę jednego z głównych bohaterów i pozwoliły inaczej spojrzeć nie tylko na bohaterów zmagających się z takimi problemami, ale i ludzi którzy nas otaczają w prawdziwym życiu.
Nie dziwi mnie fakt, że za granicą ta powieść podbija serca. To silna, niezależna lektura, która mimo swojej niewielkiej liczby stron potrafi wejść w głąb czytelnika i na jedna znaczącą chwilę odwrócić jego uwagę od codzienności. Opowiada o losach trójki bohaterów, Casey, Tylera i Torina, którzy bardzo szybko łapią emocjonalny kontakt z czytelnikiem i zapraszają go w głąb swojej przejmującej historii. Dziewczyna porzucona w dzieciństwie przez matkę narkomankę nie potrafiła znaleźć miejsca w żadnym z zastępczych domów. Nikt nie rozumiał jej nadpobudliwości, nikt nawet nie próbował wyjaśnić problemu. Terapia nie przynosiła skutków a Casey marzyła wyłącznie o tym, by po osiągnięciu pełnoletności żyć na własną rękę. Jednak wtedy spotkała na swojej drodze Tylera, który zaproponował jej wszystko co tylko zapragnie. Pod warunkiem, że nigdy nie opuści jego rodziny.
Zagadkowa akcja nabiera tempa, strony praktycznie przerzucają się same a emocje raz za razem zmieniają swoje barwy, by zaskakiwać, bawić, rozśmieszać i - oczywiście - wzruszać. Nie miłość króluje na pierwszym palnie a przynajmniej nie ta romantyczna. Webster postawiła na zrozumienie dla drugiego człowieka, wplotła w poznanie Casey i Torina wiele bezsilności, początkowego braku rozumienia, niemalże frustracji prowadzącej w końcu do odnalezienia spokoju i poczucia, że każdy zasługuje na chwilę uwagi i ludzkiego ciepła.
Mogłabym zachwycać się nad "Mój Torin" naprawdę długo, ale prościej będzie od razu zagonić Was do lektury. Nie zwlekajcie, nie myślcie za długo - ta książka zasługuje na każdą uwagę. To nie jest kolejny banalny romans, który ma zamydlić nam oczy i pozostać w pamięci jedynie przez krótki czas. To książka, która za każdym razem nauczy nas czegoś nowego i nigdy się nie znudzi. Jestem zachwycona historią i kreacją bohaterów, którzy stali mi się bliżsi niż mogłam przypuszczać.