czwartek, 31 maja 2018

Przedpremierowo: "99 dni lata" Katie Cotugno

"99 dni lata" Katie Cotugno, Tyt. oryg. 99 days, Wyd. Feeria, Str. 420

PREMIERA: 6 czerwca 2018r.
POD PATRONATEM: ThievingBooks

"[...] jakbym nie potrafiła odróżnić miłości od samotności."

Lato przywodzi na myśl odpoczynek, przygodę i dobre książki, których zadaniem jest wpasowanie się w klimat wszechobecnej swobody. Także tegoroczny okres długich dni i nieprzespanych nocy będzie mógł pochwalić się wyjątkową powieścią idealną na lato, którą tym razem zawdzięczamy Katie Cotugno.

Miłość, szczególnie ta bolesna i niespełniona, to temat ponadczasowy. Można go dowolnie obracać i kształtować, tak by ostatecznie otrzymać historię wartą uwagi. Podobnie jest z "99 dni lata", książka idealnie wpasowująca się w klimat miłosnych uniesień - tylko problem jest jeden: otrzymujemy miłość prawdziwie nieszczęśliwą, która tym razem łamie nie dwa, ale trzy zakochane serca.

Wszystko zaczęło się od Molly, dziewczyny która miała być spełnieniem marzeń Patricka. Razem stanowili parę idealną i tak miało zostać już zawsze. Jednak nikt nie brał pod uwagę głosu serca, który podyktował dziewczynie nowe zasady - zakochała się bowiem w Gabie, starszym bracie swojego chłopaka. Gdy wszystko wyszło na jaw, przyjaciele i sąsiedzi odwrócili się od niej plecami. Trudno im się dziwić, w końcu zburzyła więź potwierdzającą, że prawdziwa miłość istnieje naprawdę. Prawda? A może właśnie wręcz przeciwnie, wszyscy zrozumieli, że ponurej rzeczywistości nie da się oszukać? Trudno poddać jednoznacznej ocenie społeczność otaczającą Molly, ponieważ to na jej osobie autorka skupiła się najbardziej i to na przykładzie dziewczyny pokazała jak trudne mogą być uczucia, szczególnie w wieku dorastania.

Bohaterka uciekając od złych spojrzeń i wszechobecnych szeptów ostatnią klasę liceum spędziła w szkole z internatem. Jednak zdecydowała się wrócić do rodzinnej miejscowości wraz z rozpoczęciem lata. Zaimponowała mi tą decyzją, ponieważ nie wiem czy ja odważyłabym się zmierzyć z tak otwarcie widocznymi demonami niedalekiej przyszłości. Widziałam jak na dłoni jej strach i wahanie oraz przede wszystkim determinacje, by ostatecznie zamknąć ten rozdział w życiu. Tylko czy to naprawdę możliwe, gdy wraca się do miejsca w którym mieszkają dwie największe miłości jej życia? Molly szybko przekona się, że chłopcy nie zamierzają tak łatwo odpuścić a relacja z dawnymi przyjaciółmi i aktualnymi wrogami przysporzy jej wiele kłopotów. Tylko czy nie takie są uroki lata?

Katie Cotugno napisała bardzo lekką i niezobowiązującą historię, którą jednocześnie czyta się z dużą przyjemnością. Chociaż odstraszać może schematyczny trójkąt miłosny - to tylko pozory. Szybko przekonacie się, że relacja łącząca bohaterów jest bardziej skomplikowana i trudna do wyjaśnienia a przy tym zdecydowanie warta uwagi. Podobnie jest z samymi postaciami, które przekonują do siebie wiarygodnością oraz tendencją do popełniania typowych, ludzkich błędów. Łatwo zatem zaprzyjaźnić się z Molly i jej sercowymi problemami jednocześnie kibicując w drodze ku szczęściu. Wszystko to rozgrywa się na tle słonecznego lata oraz małej miejscowości, które dodają historii uroku.

"99 dni lata" to lekkość i swoboda, które latem poszukiwane są najbardziej. Mimo, że nie jest to powieść z morałem historia sama się czyta a losy bohaterów stają się przyjemną przygodą. To prosta powieść młodzieżowa, której zadaniem jest umilić czas czytelnikowi i zabrać go w podróż przez miłosne perypetie młodych bohaterów. Doskonale bawiłam się podczas lektury i otrzymałam powieść dokładnie taką jakiej oczekiwałam - letnią lekturę pełną uroku i uśmiechu. Gorąco polecam!

"Terapia" Sebastian Fitzek

"Terapia" Sebastian Fitzek, Tyt. oryg. Die Therapie, Wyd. Amber, Str. 320

"Nadzieja jest jak okruch szkła w stopie. Dopóki w niej tkwi, sprawia ból przy każdym kroku. Kiedy jednak zostanie wyjęty, to co prawda rana przez chwilę krwawi i trzeba trochę czasu, żeby wszystko się zagoiło, ale w końcu można normalnie chodzić."

Sebastian Fitzek, niemiecki mistrz thrillerów psychologicznych, to nazwisko znane na całym świecie. Jego książki przez długie tygodnie nie schodzą z pierwszych miejsc list bestsellerów a każda kolejna lektura to historia warta poznania. Czy i tym razem autor spełnił oczekiwania swoich czytelników?

Polubiłam książki autora za jego pociąg do stanu psychicznej tortury - mnóstwo ślepych zaułków, wszechobecnego obłędu, szaleństwa w zachowaniu bohaterów oraz niemal boleśnie powolnego tempa, które w finale zawsze zaskakuje. Tak właśnie powinien wyglądać każdy rasowy thriller i wcale się nie dziwię, że autor zyskał tyle głosów poparcia do swoich książek. Jednak ścieżka kariery nie jest łatwa i zawsze w tle pozostają debiuty, którym w przypadku Fitzek'a jest "Terapia".

To ciekawa, napisana w stylu autora lektura, która jednak widocznie wskazuje na pierwsze kroki w świecie literackim. Zagadka, która zawsze była kwintesencją każdej książki okazała się trochę zbyt banalna i możliwa do rozwiązania jeszcze przed zakończeniem akcji. Jednak byłabym niesprawiedliwa pisząc, że to wpłynęło na mój odbiór tej powieści - właściwie podobnie jak w przypadku późniejszych książek autora cieszyłam się akcją oraz dopracowanymi postawami bohaterów i chętnie śledziłam rozwój wypadków.

Victor Larenza, znany psychiatra, cztery lata tamu stracił w niewyjaśnionych okolicznościach swoją ukochaną córkę. Nikt nie był w stanie odnaleźć sprawcy zaginięcia przez brak jakichkolwiek śladów. Mężczyzna uciekając od poczucia klęski zaszył się na samotnej wyspie. Jednak traumatyczne wydarzenia odrodziły się na nowo wraz z pojawieniem się tajemniczej kobiety, która usilnie próbuje przekonać lekarza do pomocy. Uważa, że nawiedza ją mała dziewczynka a kolejne fakty łączą się z przeszłością Victora. Tak rozpoczyna się jego prywatne śledztwo, które w szybkim tempie zmienia się w konfrontacje z trudnymi wydarzeniami.

"Terapia" chociaż nosi ślady debiutu nie jest złą powieścią. Mroczny klimat opuszczonego miejsca dodaje uroku rozgrywanym wydarzeniom a narastające poczucie paniki i obłędu buduje atmosferę lęku. Ciemność, sekrety i tajemnicze wydarzenia sprawiają, że historia czyta się sama a finał choć subtelnie przewidywalny wciąż zaskakuje. Nie jest to może najlepsza książka Fitzek'a, ale mimo wszystko polecam ją wszystkim fanom mrocznych klimatów.

środa, 30 maja 2018

"Marionetka" Amo Jones

"Marionetka" Amo Jones, Tyt. oryg. Elite King’s Club. The Broken Puppet, Wyd. Kobiece, Str. 280

"Teraz jestem tylko zepsutą zabaweczką, nie da się mnie naprawić."

Każda seria ma swoich wrogów i zwolenników. Podobnie jest z tą od Amo Jones, której pierwszy tom poruszył głosy wielu czytelników stawiając ich po dwóch różnych stronach barykady. Nic dziwnego, ponieważ tą serię albo się kocha, albo nienawidzi. To specyficzna, inna niż wszystkie i zaskakująca historia, która czasami potrafi sprawić, że zaniemówimy z wrażenia. Ja - po lekturze pierwszego tomu - powiedziałam sobie, że nie odpuszczę i długo czekałam na kontynuację, która moim zdaniem okazała się jeszcze lepsza.

Po raz kolejny otrzymujemy pikantny romans z pazurem, nie przeznaczony dla delikatnych charakterów, który potrafi wzbudzić skrajne emocje. Ale to tylko same pozytywy! Można czytać z zapartym tchem, śledzić losy nastoletnich bohaterów i obserwować z jak dużym zaangażowaniem autorka rzuca ich w wir zaskakującej przygody. Przyznaję, że Amo Jones zaskoczyła mnie pomysłem bez którego całość nie wypadłaby tak kolorowo, a którego konsekwentnie się trzymała w pisaniu kontynuacji.

Autorka stawiając na swobodny styl nie bała się wpleść do fabuły mocniejszych słów, jednocześnie wyrzucając z niej wszystkie niepotrzebne opisy. Pojawiło się dużo dialogów z licznymi słownymi przepychankami między bohaterami oraz sama akcja prowadzona była w bardzo luźny, choć konkretny sposób. To dodało całości uroku i wiarygodności, żadna sztuczność nie wisiał w powietrzu. Jednocześnie Jones nie zrezygnowała z tajemnicy wiszącej w powietrzu i wszechobecnego napięcia, które wymuszało na mnie szybkie przerzucanie stron, sprawnie mieszając się ze sporą dawką najróżniejszych emocji. To wszystko w połączeniu z niebanalną kreacją głównych bohaterów zaowocowało kontynuacją na wyższym niż wcześniej poziomie, od której trudno było mi się oderwać.

Powieść po raz kolejny nawiązuje do perypetii Madison, nastolatki która stanęła w obliczu trudnego wyzwania. Trafiając do nowej szkoły została wplątana w tajemnicę tamtejszego klubu i kiedy poznała prawdę - poznała również smak prawdziwego niebezpieczeństwa. Teraz ucieka, jednak czy jest w stanie zaszyć się w miejscu niedostępnym dla członków klubu? W klimacie pędu przed nieznanym, strachu i próby zmiany tożsamości poznajemy bohaterkę bardziej dojrzalszą, niż tą którą pozostawiliśmy w pierwszym tomie oraz jej przyjaciółkę, doskonale oddającą symbol prawdziwej przyjaźni. Jednak nie tylko one skupiają na sobie wzrok czytelnika, ponieważ poprzez całą książkę przewija się cała masa barwnych osobowości którym warto przyjrzeć się z bliska - nie zawsze bowiem łatwo jest określić ich jako tych dobrych czy złych.

Bogata paleta barwnych charakterów, dreszcz tajemnicy i mroczny klimat to przepis na świetną kontynuację od Amo Jones. Wymaga odwagi od czytelnika i otwartości na nowe doświadczenia, szczególnie wobec książki z takim pazurem, ale gdy tylko dacie jej szansę "Marionetka" zabierze Was w pełną emocji podróż. Zaskakująca, niebanalna i z pomysłem to propozycja o której szybko nie zapomnicie. Ja po lekturze mogę napisać tylko jedno - to była niezła jazda bez trzymanki!

wtorek, 29 maja 2018

"Dziewczynka z zapalniczką" Mariusz Czubaj

"Dziewczynka z zapalniczką" Mariusz Czubaj, Wyd. W.A.B., Str. 276

"Odetchniesz po emocjach ostatnich godzin, zajmiesz się baśniami, a my skupimy się na prawdziwej robocie."

Mariusz Czubaj powraca z kolejnym kryminałem a ja próbuję swoich sił w powieściach autora. Czy słusznie? O tym dopiero się przekonacie, ale wszechobecne głosy mówią, że to wielki autor powieści kryminalnej, a to gatunek którzy przyciąga mnie jak magnes.

Przyciągnęła mnie fabuła, która obiecywała intensywne wydarzenia a zatrzymał główny bohater. Wcześniej nie poznałam postaci Rudolfa Heinza, więc nie byłam pewna jakiej osoby oczekiwać, ale przypadł mi do gustu jego ciężki charakter i dystans do siebie. To typowo męski przedstawiciel władzy, który nie boi się stawić czoła trudnościom, ale jednocześnie zaczyna mieć dość wszechobecnego dramatu. Aktualnie Rudolf przebywał na przymusowym urlopie i radził sobie ze skutkami załamania nerwowego, ale nowa sprawa zmusiła go do powrotu. Muszę przyznać, że to okazało się dla niego najlepszym lekarstwem, ponieważ w śledztwie czuje się jak ryba w wodzie i chociaż narzeka - radzi sobie doskonale.

Prawdę mówiąc sama fabułą to także bardzo męski świat bez głębszych kolorów, zdecydowanie preferujący czarno-biały obraz. Postacie z krwi i kości przewijające się przez historię cechuje uderzająca w czytelnika pewność siebie i potęga - niezależnie od tego czy mamy do czynienia z przedstawicielami władzy, czy światem miafijnym, bo i taki dostał w wydarzeniach swoją nie małą rolę. W połączeniu z mocnym językiem całość wypada intensywnie w odbiorze i na pewno nie jest to lektura dedykowana zwolennikom lekkich powiastek - tutaj króluje wszechobecny testosteron, który skrupulatnie ujawnia tajniki zagadki łączącej przeszłość z teraźniejszością.

Wszystko rozpoczyna się w roku 2010, gdy zostają znalezione zwłoki Jacka Szymona, dawnego mentora Heinza. Czas zatem znaleźć sprawcę i posłać go za kratki. Tylko nikt nie spodziewa się trudności jakie Rudolf spotka na swojej drodze. Przyjdzie mu się zmierzyć także ze sprawą, którą Jacek prowadził w 2001 - związaną z zabójstwem sześcioletniej dziewczynki. Wówczas sprawcy nie pojmano a sprawa pozostała bez echa. Dlaczego dziś te wydarzenia ponownie stają się kluczowe dla śledztwa? Autor serwuje nam szybką akcję i dynamiczne zwroty w fabule, które raz dwa pokazują nam ciąg przyczynowo-skutkowy związany z wydarzeniami sprzed lat. 

Jedyne sam styl niekoniecznie przemawia na korzyść książki. Proste, czasami aż za proste zdania nie kleiły się ze sobą i w efekcie suche fakty unikały nadmiaru emocji. Nie mniej jednak "Dziewczynka z zapalniczką" to intrygująca lektura dla fanów mocnej jazdy i dramatycznych wydarzeń, w której króluje męska ręka. Nie żałuję lektury i wręcz napiszę więcej - chętnie dam szansę pozostałym książką autora. Wam tymczasem polecam jego najnowszą książkę i liczę, że spędzicie przy niej kilka pełnych wrażeń godzin.

"Twarz Grety di Biase" Mag­da­lena Knedler

"Twarz Grety di Biase" Mag­da­lena Knedler, Wyd. NovaeRes, Str. 396

"Przypomniał sobie to nagłe i obezwładniające odkrycie, że każdy człowiek jest jak osobna, niemożliwa do powielenia historia."

Mag­da­lena Knedler to moje niedawne odkrycie, autorka która zachwyciła mnie nie raz i nie dwa a jej ostatnia książka "Dziewczyna z daleka" siedzi w mojej głowie do dziś. Z wielką przyjemnością sięgnęłam przez to po najnowszą książkę autorki i poczułam się miło zaskoczona: otrzymałam bowiem bogaty obraz psychologicznego dramatu opartego na wyjątkowej pasji do sztuki.

Obawiałam się tej historii przez podjęty temat, ponieważ nie jestem wielką fanką sztuki. Lubię ją, rozumiem i cenię, jednak nie na tyle, by zaczytywać się w liczącej niemal czterysta stron fabule o obrazach i procesie ich powstawania. To wielkie uproszczenie, zupełnie niepotrzebne z mojej strony, ponieważ doświadczenie autorki podpowiedziało jej jakich książek potrzebujemy - nietypowych, innych niż wszystkie oraz co najważniejsze, bogaty w masę sprzecznych emocji. Właśnie taka jest "Twarz Grety di Biase", książka nie tylko zaskakująca, ale i niezwykle życiowa.

To historia dojrzałego mężczyzny - Adama, który musi walczyć z własnymi fobiami. Problemy z nerwicą natręctw i wychodzeniem poza próg własnego domu sprawił, że Adam sam siebie zamknął w maleńkiej klatce ciągłych ograniczeń. Także jego malutka galeria na wrocławskim rynku musi być zgodna z jego zasadami - wszystko równe, żadnego kurzu. Jednak pewnego dnia wszystko się zmienia. Do galerii mężczyzny trafiają dwa tajemnicze obrazy włoskiej malarki. Twarz na nich hipnotyzuje Adama i zmusza, by ten rozpoczął największą i najtrudniejszą dla siebie podróż życia.

Tak właśnie prezentuje się najnowsza fabuła spod pióra Magdaleny Knedler - to bogate studium ludzkiej psychiki, które poznaje się z wielkim zaangażowaniem i pasją równą samemu głównemu bohaterowi. Adam stając w nowej dla siebie sytuacji najpierw rozpoczyna internetową korespondencję z malarką a następnie wbrew swoim ograniczeniom decyduje się na podróż. Zostawia swój dorobek w rękach niepewnych przyjaciół i udaje się wprost w objęcia malowniczej przygody, którą czytelnik odczuwa na własnej skórze. Autora wzbogaciła swoją historie tworząc opisy bajkowych miejsc, zapomnianych uliczek i przemyśleń oraz wspomnień, które odwołując się do głębi ludzkiej natury zaskakują trafnością i spostrzegawczością. 

Kim jest zatem tajemnicza Greta di Biase? To postać kluczowa dla całej fabuły, jednocześnie stanowiąca jedynie tło dla wszystkich wartości otaczających głównego bohatera. To powieść o niespełnionych marzeniach, bólu i ludzkich problemach oraz o poszukiwaniu sensu życia, własnej drogi oraz miłości, która przecież należy się każdemu z nas. To zaledwie garstka emocji i wartości, które odnajdziecie w najnowszej książce autorki a o których szybko nie zapomnicie mając w pamięci tak wyjątkowy i przepełniony pasją obraz artystycznej fabuły. Pozwolę sobie stwierdzić, że "Twarz Grety di Biase" to najlepsza książka autorki, napisana z lekkością charakterystyczną dla Magdaleny Knedler, wartościowa i miejscami nawet zabawna - taka dla której warto poświęcić każdą wolną chwilę.

poniedziałek, 28 maja 2018

Wielka gramatyka języka angielskiego, czyli język obcy ważna sprawa cz.1

"Wielka gramatyka języka angielskiego 2. edycja", Wyd. Edgar, Str. 416

Dziś nie książkowo, a bardziej około-książkowo, aby przypomnieć sobie, że nie samymi powieściami człowiek żyje ;)

Przygotowałam dla Was cykl z trzema postami w których chciałabym Wam przybliżyć przyjaźń z językiem obcym. Wiadomo: angielski ważna rzecz, nie tylko dla tych, którzy marzą o czytaniu ukochanych powieści w oryginalne, ale i dla każdego kto marzy o wielkim świecie i boi się bariery językowej.

Na pierwszy ogień przyjrzymy się Wielkiej Gramatyce języka angielskiego z ćwiczeniami, która stała się ostatnio moją muzą. To nowa edycja tego bestsellera, który już od wielu lat gości na rynku, więc jestem pewna, że choć raz przyjrzeliście się tej książce bliżej. Osobiście postawiłam na poziom A1-C2, aby zobaczyć czy faktycznie warto przyjaźnić się bliżej z typową lekcją podręcznikowej gramatyki, ale nie żałuję swojego wyboru. Wręcz przeciwnie! Żałuję, że dopiero teraz ta książka wpadła w moje ręce.

Zdarza lub zdarzało się Wam siedzieć na lekcji języka obcego i potakiwać głową w rytm tłumaczeń nauczyciela jednocześnie ni w ząb rozumiejąc co chce nam przekazać? Chcielibyście prosić o dodatkowe wyjaśnienia, ale wstyd przyznać się, że jednak niewiele z tego wszystkiego rozumiemy? Wielka Garamatyka jest na to doskonałym lekarstwem. Podczas nauki z tą książką nie goni nas czas, nie mamy narzuconego limitu (chyba, że ustalimy go sami dla siebie) i możemy bez presji zapoznać się z prezentowanymi zagadnieniami.

I tu pojawia się pierwsze ważne pytanie. Czy bez nauczyciela damy sobie radę z nauką? Z tą książką na pewno. Jasne opisy, dostępne dla każdego, pozwolą przyswoić wiedzę zarówno osobie, która dopiero startuje z nauką jak i tym, którzy chcieliby sobie odświeżyć wiedze podstawową. To doskonałe kompendium wiedzy, pełne przykładów i prostych wyjaśnień, bez którego moim zdaniem ani rusz w dalszej nauce języka angielskiego. 

Książka podzielona jest na trzy podstawowe części - teorię, praktykę i ćwiczenia. Wszystko to mądrze się uzupełnia, podejmując każdy temat i wyczerpując go do końca, tak że przechodząc do kolejnego zagadnienia czujemy się w pełni świadomi wcześniejszej nauki. To ważne, szczególnie w przypadku pierwszych kroków z nauką języka a jasne wytłumaczenia, stopniowo rosnący poziom trudności ćwiczeń oraz konkretne przykłady pozwalają na nasz rozwój w bardzo prosty sposób.

W Wielkiej Gramatyce poznacie zasady stosowania przedimków, rzeczowników, czasowników, przymiotników, zaimków przysłówków oraz innych istotnych kwestii oraz czasów, które jak wiadomo w języku angielskim odgrywają bardzo ważną rolę. Bez presji i w łatwy do zrozumienia sposób przejdziecie z uśmiechem na ustach przez całą książkę i możecie mi wierzyć - będziecie bogaci w dużą wiedzę, jeśli tylko zdecydujecie się na zmierzenie z tym kompendium. Na początku, jeszcze przed nauką, będziecie mogli spróbować swoich sił w teście sprawdzającym, by wiedzieć co trzeba podszkolić a co już umiecie. Ja osobiście jestem zachwycona lekturą i wiem, że zostanie ze mną na długo, nie tylko podczas procesu nauki, ale będę wracać do niej zawsze - w ramach odświeżenia pamięci i przypomnienia.

"Twoje zdjęcie" Melanie Moreland

"Twoje zdjęcie" Melanie Moreland, Tyt. oryg. My Image of You, Wyd. Filia, Str. 400

"Spotkałem cię tylko kilka dni temu, Ally, ale czekałem na ciebie całe życie. Czekam, aż mnie znajdziesz."

Czy dwie zbłąkane dusze znajdą w sobie siłę na nowe wyzwanie? Czy istnieje coś takiego jak przeznaczenie? Jedno nieplanowane spotkanie wywarło wielki wpływ na życie głównych bohaterów powieści  Melanie Moreland i pokazało, że miłość nie powiedziała jeszcze ostatniego słowa.

Adam Kincaid podróżuje po całym świecie. Jego pasją jest fotografia, wobec której nie ma żadnych granic. Chwyta chwilę, a szczególnie tą tuż po burzy, kiedy klęska żywiołu zostawiła po sobie widoczny ślad.  Jedna z jego sesji nie kończy się dobrze i Adam ze wstrząśnieniem mózgu trafia pod opiekę Alexandry Robbins. Młoda pielęgniarka szybko przyciąga uwagę fotografia i sprawia, że jedno spotkanie zmienia się w prawdziwą satysfakcję. Tylko czy płomienne uczucie ma miejsce w życiu osób tak skrajnie od siebie różnych? On, żyjąc w rozpędzie z niebezpieczeństwem na karku. Ona z rodziną, która zawsze wie lepiej. Pozostało tylko jedno zdjęcie oraz uczucia, które wciąż nie cichną. I chociaż los powiedział wyraźnie, że tych dwoje nie jest sobie pisanych Adam podejmuje ostatnią walkę.

Oto na Waszych oczach rodzi się słodka powieść o miłości, która być może mogłaby być jedną z wielu, o której szybko się zapomina. Na szczęście nie tędy droga, ponieważ w morzy książek podobnych sobie raz na jakiś czas pojawia się jedna z tych historii, obok których nie można przejść obojętnie nawet w przypadku ich dość naiwnego podejścia do świata. To jedna z ciekawszych propozycji wśród aktualnych nowości. Taka jest właśnie historia Melanie Moreland, która oczarowała mnie lekkością i swobodą, zatrzymując przy sobie jednocześnie bardzo sympatyczną historią prawdziwego uczucia. Każda romantyczna dusza wierzy w miłość od pierwszego wejrzenia i bratnie dusze, które są sobie pisane, dlatego jeśli zdecydujecie się na lekturę otrzymacie właśnie taką opowieść: o tym, że w życiu szczęście też ma prawo głosu

Przypadła mi do gustu forma powieści. Fabuła podzielona nie tylko na narrację głównych bohaterów wiele razy nawiązywała do przeszłości i teraźniejszości stopniując akcję i jednocześnie napięcie. Chociaż sekretów w całej historii nie było za wiele - te pojedyncze dodały uroku akcji i przemówiły na korzyść dość szybko rozwijającego się uczucia między głównymi bohaterami. Ally i Adam wciąż skupiając na sobie całą uwagę czytelnika przedstawili się tym samym jako bohaterowie z bagażem życiowych doświadczeń, chociaż przyznaję, że autorka ujawniła znacznie więcej szczegółów na temat dziewczyny, która żyjąc pod pieczą apodyktycznej matki przeszła prawdziwe piekło. Dzięki temu pojawiły się w historii głębsze motywy - o poszukiwaniu drogi ku wolności, bliskości i zrozumienia oraz o dostrzeganiu prawdy na temat otaczającego nas świata. I choć - nie ma co ukrywać - jest to powieść naiwna w swojej prostocie, wiele razy przyłapywałam się na tym, że z przyjemnością śledziłam rozwój wydarzeń nie mogąc się doczekać tego, co będzie dalej.

Dobre i przede wszystkim wiarygodnie wykreowane sylwetki głównych bohaterów zbudowały historię o miłości, która musiała przejść trudną drogę ku szczęściu. "Twoje zdjęcie" to powieść napisana prostym stylem, który nie koliduje z rozgrywanymi wydarzeniami, a nawet odsuwa się w cień, by pozwolić wyjść na główną scenę emocjom. Demony Ally i Adama szybko stają się także problemami samego czytelnika, który zdeterminowany trzyma kciuki, by wszystko w końcu się ułożyło. To jedna z tych niepozornych książek, które mają w sobie warty poznania urok.


niedziela, 27 maja 2018

"Niepewność Violet i Luke'a" Jessica Sorensen

"Niepewność Violet i Luke'a" Jessica Sorensen, Tyt. oryg. The Certainty of Violet & Luke, Wyd. Zysk i S-ka, Str. 260

"Rozdarta między obawą, że i tak kogoś zranię, a ciągłym bólem w środku, postanowiłam przestać cokolwiek czuć. Wyłączę to. Zamknę. Sama wzbudzę w sobie obojętność."

Jak wiele cierpienia jest w stanie znieść jeden człowiek? Czy los okaże się w końcu łaskawy? Bohaterowie serii Jessiki Sorensen powracają w trzecim tomie historii o miłości, która spotkała na swojej drodze więcej przeciwności niż można by przypuszczać, a mimo wszystko to wciąż nie koniec ich problemów.

"Niepewność Violet i Luke'a" to typowa kontynuacja wydarzeń dwóch wcześniejszych tomów, która rozpoczyna się w punkcie zakończenia ostatnich wydarzeń. Violet wciąż od nowa walczy z trudną rzeczywistością, próbuje stanąć na nogi mimo ciągłych problemów z życiową równowagą i idzie na przód, chociaż czasami robi dwa kroki w tył. Ostatni problem zmusił ją do dramatycznej decyzji, która o mało nie kosztowała dziewczyny życia. I to okazało się punktem przełomowym, który zmusił ją do ostatecznej walki. Tylko czy kolejna konfrontacja z Luke, chłopakiem pozbawionym jakichkolwiek zasad - który mimo wszystko jako jedyny wyciągnął do niej pomocną dłoń - nie złamie dziewczyny?

Autorka słynie z fabuły pełnej dramatycznych problemów. Nie pierwszy raz postawiła mnie w sytuacji, w której śledziłam trudny rozwój znajomości dwójki głównych bohaterów i nie mogłam zrobić nic by nakierować ich na prawidłowe tory. Violet i Luke zagubieni oraz kompletnie rozstrojeni emocjonalnie wcale nie zmienili się przez wszystkie trzy tomy - ponownie stanęli przede mną jako osoby przepełnione bólem, które niemal przytłaczają swoim wszechobecnym nieszczęściem. Jednocześnie nie jest łatwo odwrócić od nich wzrok i nie śledzić z zapałem rozwoju kolejnych wypadków, które w tym przypadku miały okazać się ostateczną, finałową rozgrywką.

Chociaż seria utrzymana jest w klimacie New Adult i dużo tu miłosnych problemów - nie ma szczęścia, które przykrywa wszechobecny mrok wymieszany z bólem. To nietypowy zabieg, który przyciągnął mnie do twórczości autorki już dawno temu. Lubię, gdy w życiu bohaterów dużo się dzieje, czego w serii Sorensen absolutnie nie brakuje - kiedy Violet decydowała się na krok do przodu, Luke staczał się na samo dno, gdy on natomiast postanawiał walczyć, ona stała w miejscu. To frustrujące obserwować takie poczynania, którym absolutnie nie możemy pomóc, szczególnie gdy bohaterowie szybko stają się nam bliscy i chcielibyśmy, by w końcu wszystko jakoś się ułożyło.

Wiele skrajnych emocji przeżyjecie podczas lektury, ponieważ sama nie mogłam pogodzić sprzecznych uczuć kłębiących się w mojej głowie. Z jednej strony miałam ochotę krzyczeć i mocno potrząsnąć bohaterami - z drugiej z wielkim zaangażowaniem wypatrywałam szczęśliwego zakończenia. Jest szansa na to, by przez mrok bólu przebiło się w końcu światło, ale jak ostatecznie wszystko się rozegra musicie przekonać się sami. Oto powieść o przeszłości, która nie daje o sobie zapomnieć, o wielkim trudzie odbudowy tego co stracone, o wielkiej, spisanej na porażkę miłości i o sile zwykłego człowieka. Jessica Sorensen zaskakuje po raz kolejny i liczę na to, że nie ostatni.

"Kosodom" Neal Shusterman

"Kosodom" Neal Shusterman, Tyt. oryg. Thunderhead, Wyd. Filia, Str. 592

"Poznanie przeznaczenia było zarówno rozpalające, jak i mrożące krew w żyłach!"

Dwa skrajne światy połączone do niedawna wielką przyjaźnią. Potęga nieśmiertelności, która buduje mur krzywdy dookoła społeczności. Strach przed niepewnym jutrem, które przecież miało dać nam wyzwolenie. Oto powrót Neal'a Shusterman'a w najlepszym wydaniu!

"Kosodom" podejmuje wątek w punkcie zakończenia pierwszego tomu, ponownie wprowadzając na pierwszy plan losy dwójki głównych bohaterów - Citry i Rowana. Jednak tym razem dwójka przyjaciół staje po dwóch stronach barykady. Nie mogąc dojść do wzajemnego porozumienia decydują się na indywidualną walkę z systemem, który nikomu nie przypadł do gustu. Rowan decyduje się zrobić krok w nieznane i przyjmuję imię Lucyfera zakładając czarną szatę. A jak wiadomo ten kolor nie ma prawa istnieć w świecie Kosiarzy. Czy zewnętrzna walka na oczach wszystkich pomoże mu zwalczyć wszechobecną korupcję? Citra nie zgadza się z jego wyborem decydując się na walkę od środka. I chociaż każdy z nich walczy ile sił - nikt nie jest w stanie ostatecznie zmienić społeczeństwa. Nic w tym dziwnego, nikt z nas łatwo nie oddałby władzy w postaci panowania nad śmiercią.

Tak rysuje się fabuła kontynuacji, która przeszła moje oczekiwania. Akcja tętniąca żywiołowością i niezatrzymaną dynamiką prowadziła mnie przez rozgrywane wydarzenia w sposób niezwykle emocjonujący. Rozerwana między dwójką ulubionych bohaterów próbowałam rozumieć racje obu stron, choć jednocześnie wiedziałam, że tylko łącząc siły będą w stanie przezwyciężyć namnażające się problemy. Jednak drugi tom to przede wszystkim widoczna dojrzałość w zachowaniu Citry i Rowana. Stanęli przed czytelnikiem jako postacie z krwi i kości, rozsądne w swoich decyzjach i świadome możliwych konsekwencji. Wcześniejsze traumatyczne wydarzenia widocznie ich zmieniły i wyszło im to na dobre - otrzymałam bowiem kreację bohaterów adekwatną do podjętej akcji, czyli autor postawił wysoko poprzeczkę w kwestii wiarygodności i dojrzałości.

Pierwszy tom pozwolił nam na poznanie świata Kosiarzy za sprawą fragmentów z pamiętnika, drugi zaskoczył przytoczeniem myśli Sztucznej Inteligencji. Dzięki temu pogłębił się obraz nietypowej społeczności, do fabuły dołączyły nowe, wartościowe i niezwykle intrygujące szczegóły a sama postać Thunderheada, sprawującego pieczę nad ludzkością wynosiła go ponad rangę niezachwianej potęgi. Dzięki temu w powieści zapanował nowy klimat - ciężka atmosfera niepewności, wszechobecnej walki wbrew nieśmiertelnym zasadom, strachu przed niepewnymi posunięciami społeczeństwa. Tym sposobem Neal Shusterman podniósł poprzeczkę swojej serii naprawdę wysoko, tworząc prawdziwą fantastykę z krwi i kości od której po prostu nie można się oderwać! 

Fascynujący opis świata, wejście wgłąb umysłu najwybitniejszego przedstawiciela społeczeństwa, walka między własnymi przekonaniami i próba indywidualnej rebelii to najlepsza odsłona serii Kosiarze. Neal Shusterman zaskakuje dopracowaniem i wiarygodnością, przekonując mnie do fantastyki po stokroć. "Kosodom" stawia na akcję, liczne wydarzenia i rewelacyjnych bohaterów (także tych drugoplanowych). To jedna z tych serii na których kontynuację czeka się z zapartym tchem, by - co potwierdza autor - otrzymać fabułę najlepszą z możliwych!

sobota, 26 maja 2018

"Czerwony pająk" Katarzyna Bonda

"Czerwony pająk" Katarzyna Bonda, Wyd. Muza, Str. 816

"Dopiero stojąc twardo na ziemi, dostrzegał jej absolutne piękno."

Nadszedł długo oczekiwany finał serii Katarzyny Bondy, czyli seria Cztery Żywioły Saszy Załuskiej w końcu doczekała się ostatniej części! Czy zakończenie spełni nasze oczekiwania i wyjaśni wszystkie otwarte do tej pory kwestie? Odpowiedzi znajdziecie w lekturze, która już na Was czeka.

Dramat goni dramat. Tak W skrócie zarysowuje się fabuła ostatniej części, ponieważ autorka ostatecznie postawiła na dość wybuchowe zakończenie, by czytelnicy szybko go nie zapomnieli. Wszystko zaczyna się od porwania córki Saszy Załuskiej przez tajemniczych oprawców bez problemu wymykających się policji. Sasza bez wahania podejmuje prywatne śledztwo i zaczyna pojmować, że porwanie nie było przypadkowe. Wszystko wiąże się z zagadkowym samobójstwem byłego oficera wywiadu. Kiedyś był przełożonym Saszy. Giną dokumenty istotne nie tylko dla śledztwa, ale i mafijnej strony miasta. Rozpoczyna się gra z czasem. Kto wygra ostateczne stracie?

Jak sami widzicie - fabuła wskazuje na szybkie tempo akcji i tak jest w rezultacie. Dużo ślepych zaułków, pościgów i poszukiwań zaginionej córki oraz kompromitujących dokumentów. Jednak wciąż uważam, że autorce daleko do rasowego kryminału z czym miałam problem od początku serii. Moim zdaniem to bardziej sensacyjno obyczajowa historia, która jednocześnie skrywa kilka trupów w szafie, ponieważ autorka stawia na lekki ton i nie wprowadza zbyt wielu przyspieszających dech wydarzeń. Przez to całość przypomina bardziej spokojny opis zdeterminowanej w poszukiwaniach bohaterki niż sam czysto kryminalny przebieg.

Właśnie za sprawą postaci Saszy i innych bohaterów nie skreśliłam serii. Jestem fanką mocnych wrażeń, więc stronię od spokoju w kryminałach, ale przyznaję, że Katarzyna Bonda trzyma mnie przy swoich książkach bardzo dobrym portretem psychologicznym ofiar i sprawców. Przyglądanie się z jaką precyzją maluje kolejne sylwetki pojawiających się bohaterów i jak rozkłada ich osobowości oraz przemyślenia na czynniki pierwsze to uczta, której nie sposób się oprzeć. W przypadku powyższej lektury nabiera to wszystko znaczenia, ponieważ w pościgu biorą udział niemal wszyscy - policja, Sasza, mafiosi i politycy, przez co przed czytelnikiem otwiera się worek przeróżnych osobowości, w których można przebierać do woli, a których autora absolutnie nie potraktowała po macoszemu choćby w najmniejszym stopniu.

Innymi słowy "Czerwony Pająk" oddaje cały klimat serii. To dobry i w pełni satysfakcjonujący finał, może nawet o ton lepszy od wcześniejszych serii. Pojawiają się rozwiązania, których wypatrywałam już we wcześniejszych tomach, ujawnione zostają demony przeszłości i problemy gnębiące Saszę. Z biegiem fabuły robi się naprawdę ciekawie a żadne fan twórczości autorki nie może przegapić jak zakończy się ostatnie rozdanie w przypadku profilerki Załuskiej. Jednocześnie książkę polecam tym, którzy nie czytali wcześniejszych tomów - chociaż warto zachować ciąg chronologiczny, nie poczujecie się odrzuceni zaczynając od końca.

"Na pięciolinii słów" Sara Damaziak

"Na pięciolinii słów" Sara Damaziak, Wyd. Novae Res, Str. 352

"Ja mu tylko pomogłam dostrzec plusy. Sam podjął decyzję."

Czy sekrety z przeszłości mogą zniszczyć wielką miłość? Czy warto walczyć mimo pewnej przegranej? W swojej debiutanckiej powieści Sara Damaziak porusza istotne kwestie sercowych rozterek głównych bohaterów.

Fabuła rozpoczyna się historią Toma i Caroline, zwykłych ludzi, którym przydarzyła się początkowo zwykła przygoda. Następnie urosła do rangi sekretów przeszłości, które mocno namieszały w ich życiu. On zrezygnował z kariery rockmana, ponieważ ona zawróciła mu w głowie. Razem stworzyli rodzinę, która mogłaby stanowić wzór do naśladowania. Jednak idealność to tylko pozory, które rozwiewają się wraz z wkroczeniem do szczęśliwej rodziny Alexa, brata Toma. To on przywrócił tajemnice sprzed lat, które zmieniły życie wszystkich bohaterów w prawdziwe emocjonalne piekło.

Ta sympatyczna lektura nie może pochwalić się dużą ilością wątków, jednak te które się pojawiają wystarczą, by zaciekawić czytelnika. Autorka szczegółowo dopracowała życie swoich bohaterów, jednocześnie ciekawie przedstawiając zachodzącą w ich rodzinie zmianę. To na tej podstawie zbudowała się historia rodzinnych problemów, które tak naprawdę mogłyby przydarzyć się nam samym, co zdecydowanie przemawia na korzyść wiarygodności rozgrywanej akcji. Stopniowanie wydarzeń i powolne rozwiązywanie nowych sekretów sprzed lat mocno ingeruje w życie Toma i Caroline i sprawia, że podczas lektury nie można się nudzić.

Podobnie jest z bohaterami - Tom i Caroline to prości ludzie, którzy żyją dla siebie i wydają się stworzeni do życia w rodzinie. Jednak pojawienie się Alexa rujnuje wszystko co zbudowali i przyznaję, że przez to nie zapałałam sympatią do nowego bohatera. Nie zmienia to jednak faktu, że wszystkie postacie otrzymały bagaż indywidualnych cech charakteru i wyróżniały się na tle fabuły wprowadzając potrzebne emocje i zjednując sobie sympatię czytelnika zależnie od upodobań. 

Jedyny zarzut jaki mam to prosty język - miejscami zbyt prosty. Czasami brakowało mi przez to głębi problemów, ponieważ autorce nie zawsze udawało się odpowiednio przekazać dramat rodziny. A szkoda, bo gdyby dodać tutaj kilka sprzecznych uczuć i dramatyzmu nie tylko w akcji, ale i poprzez myśli bohaterów całość na pewno miała by mocniejsze odbicie. Nie zmienia to jednak faktu, że "Na pięciolinii słów" to powieść wciągająca i intrygująca - jak każda historia z dreszczykiem niepewności, gdy do głosu dopuszczane są demony przeszłości. Opowiada o rodzinie i jej prywatnych dramatach, ucząc jednocześnie że nie zawsze znamy drugą osobę o której myśleliśmy, że wiemy wszystko. Kim okażą się tak naprawdę osoby dramatu i jaką odegrają w tym wszystkim rolę? Przekonacie się sami decydując się na lekturę Sary Damazik - opowiadającą o miłości w zderzeniu z prawdziwym życiem.

piątek, 25 maja 2018

"Żmijowisko" Wojciech Chmielarz

"Żmijowisko" Wojciech Chmielarz, Wyd. Marginesy, Str. 480

"Jego nie pyta się o takie rzeczy..."

Wojciech Chmielarz bardzo szybko znalazł się w gronie moich ulubionych autorów. Zaskoczył mnie "Podpalaczem" zatrzymał przy sobie książką "Cienie" a Żmijowiskiem" dał popis swoich największych umiejętności. Z tomu na tom kryminalna seria autora robi cię co raz lepsza i aż miło pomyśleć czym autor zaskoczy nas w przyszłości.

Tymczasem przenieśmy się do aktualnej, nowej powieści, która uderza w ramy nie tyle kryminału co thrillera psychologicznego. To najlepsze co może być, ponieważ ten gatunek nie ma tak naprawdę żadnych ograniczeń i zawsze bazuje na wszechobecnej prawdziwe. Tak było i tym razem, ponieważ otrzymałam mocną i dosadną powieść w swoim przesłaniu, która zaskakuje realnością rozgrywanych wydarzeń oraz bohaterami z krwi i kości, którzy jednocześnie reprezentują sobą różnicę pomiędzy warstwami społeczeństwa.

Tytułowe Żmijowisko to mała miejscowość będąca tłem dla wydarzeń. To tutaj spotkała się grupa przyjaciół ze studiów, którzy co roku wyjeżdżali na wspólne wakacje. Nowe miejsce jest dla nich zagadką - lasy i jeziora stanowią ucieczkę od wielkomiejskiego życia. Jednak wraz z dobrą zabawą do głosu zostają dopuszczone dawne urazy i pretensje, przez co wywiązują się kłótnie i dochodzi do niezwykle niebezpiecznej sytuacji. W końcu znika córka jednej z par. Nikt nie wie co stało się z Adą. Mijają miesiące bezskutecznych poszukiwań i jedynym słusznym kierunkiem wydaje się powrót do Żmijowiska. Ojciec dziewczynki już dawno temu został skreślony przez społeczność. Czy jest w stanie odkupić swoje winy i odnaleźć zaginioną rok temu córkę? Mnożą się pytania i niejasne kwestie, czytelnik nie ma pojęcia co wydarzy się za rogiem, bo autor sprawnie manewruje ślepymi zaułkami i domysłami, które nie zawsze kierują nas na właściwe tropy. Dzięki temu na naszych oczach powstaje zawiły obraz rodzinnego dramatu, który nie pozwala na chwilę wytchnienia do samego finału.

Nie jest łatwo zrozumieć tragedię rodziny zaginionej dziewczynki, ale czytelnik stara się pogodzić oskarżenia ze strony społeczeństwa i emocje kłębiące się w głowach bohaterów. Rodzą się kolejne problemy, frustracje i niespełnione oczekiwania, bohaterowie bawią się w sekrety i nie chcą nawet na chwilę ujawnić głęboko skrywanych tajemnic. Wszystko to odbija się na czytelniku, który z zapartym tchem śledzi rozwój wydarzeń i ma świadomość, że nie tylko odnalezienie sprawcy liczy się tutaj najbardziej, ale i  zrozumienie postaw ludzi przewijających się na tle całego dramatu. Autor z precyzją pokazuje wewnętrzne rozdarcie bohaterów i buduje sieć wzajemnych podejrzeń, które z czasem zaczynają układać się w jedną kompletną całość. 

"Żmijowisko" to przykład idealnej powieści psychologicznej z dodatkiem prawdziwego dreszczowca. Wojciech Chmielarz po raz kolejny udowodnił, że drzemie w nim wielki talent i zrywając z utartymi schematami gatunku napisał powieść przepełnioną nienawiścią i pogardą, pełną ludzkich słabostek i egoizmu, która bombarduje nas szczerością otaczających nas realiów. Jak daleko jest w stanie posunąć się zwykły człowiek? Czy są w nas jakieś granice? Odpowiedzi znajdziecie w kolejnej fenomenalnej książce autora, od której nie sposób się oderwać.

czwartek, 24 maja 2018

"Wszystkie nasze pocałunki" Julia Quinn

"Wszystkie nasze pocałunki" Julia Quinn, Tyt. oryg. The Sum of All Kisses, Wyd. Amber, Str. 335

"Szekspir wiedział, o czym mówi."

Ten kto choć raz szukał powieści zupełnie niezobowiązującej i lekkiej niczym piórko, która ma zapewnić czystą przyjemność czytania - musiał natknąć się na romans historyczny. Nic w tym dziwnego, ponieważ ja właśnie tak poznałam się z tym gatunkiem i bardzo się z nim polubiłam. Szczególnie z twórczością Julii Quinn, która potrafi pisać takie historie, że nie sposób się od nich oderwać!

"Wszystkie nasze pocałunki" to miłosne uniesienia, przyspieszone bicie serca, zabawne sceny i szczęście w nieszczęściu. Tak w skrócie można opisać kolejną książkę autorki, która zapewnia kilka godzin doskonałej zabawy. Bez wielkich oczekiwań, z dystansem i poczuciem, że zabieracie się za lekturę książki bardzo lekkiej w swojej formie i uroczej pod względem wydarzeń - absolutnie nie poczujecie się rozczarowani. Wręcz przeciwnie! Być może historia nawet Was subtelnie zaskoczyć odejściem od typowej słodkiej historii miłosnej, gdy już na pierwszych stronach przywita Was problematyczna relacja między bohaterami bardziej przypominająca nienawiść, niż głębsze uczucie.

Lady Sarah Pleinsworth i lordowi Hugh Prentice to dwa zadziorne charaktery, które wciąż skaczą sobie do oczu. On najchętniej nie wchodziłby jej w drogę, ona zapomniała o jego istnieniu. Niestety los ma dla nich inne plany - zmusza ich do spędzenia wspólnego tygodnia i zmiany nastawienia, czas bowiem poudawać trochę, że pałają do siebie sympatią. Dlaczego? O tym przekonacie się już podczas niesamowicie lekkiej i przyjemnej lektury, z przesympatycznymi bohaterami wciąż szukającymi waśni. Jednak pewnego dnia wszystko zmieni się za sprawą pocałunku. I to nie jednego! Czy zatem dwa skrajnie różne od siebie światy będą mogły połączyć się w jedno?

Nie szukajcie tutaj świeżości, zrywania ze schematami czy czegoś, czego jeszcze nie było. W książkach Julii Quinn chodzi przede wszystkim o dobrą zabawę, a tutaj absolutnie jej nie brakuje. Obserwując nieporadną relację między Sarah a Hugh'em wiele razy uśmiechałam się sama do siebie, bo sympatyczne dialogi rozbrajały atmosferę i zachęcały do kontynuowania lektury.

"Wszystkie nasze pocałunki" to doskonały wybór na późne popołudnie, który pomoże się zrelaksować i odpocząć. Podobnie jak wszystkie inne książki autorki charakteryzuje się ciekawą akcją, subtelnymi zwrotami akcji i bohaterami, których nie sposób nie polubić. Dobrze się czyta i ja jestem bardzo zadowolona ze swojego wyboru. Powiem więcej - to na pewno nie będzie moja ostatnia książka tej autorki. Polecam!

"The Foxhole Court" Nora Sakavic

"The Foxhole Court" Nora Sakavic, Tyt. oryg. The Foxhole Court, Wyd. Niezwykłe, Str. 400

"-Nie pogrywaj ze mną.
-Bo co?"

Ucieczka przed przeszłością nie jest dobra dla tego, kto poszukuje sławy i rozgłosu. Jak poradzić sobie z marzeniami i ambicjami, jednocześnie zachowując wizerunek tylko dla siebie? Jak uciec od piętna mordercy, samemu będąc tylko pionkiem w grze? "The Foxhole Court" to powieść, która wyjaśnia czy przeszłość naszych rodziców może mieć wpływ na teraźniejszość nas samych.

Exy, połączenie hokeja i lacrosse otwiera dla Neila Jostena nową drogę życia. Chłopak właśnie skończył liceum i otrzymał zaproszenie do uniwersyteckiej drużyny The Foxes, która pozwoli mu wzbić się na wyżyny i pokazać, że tkwi w nim prawdziwy talent. Tylko Neil skrywa również sekret, który uniemożliwia mu pełne cieszenie się sukcesem. Znana drużyna pozwoli mu zyskać światową sławę i jednocześnie pokaże jego twarz szerokiej publiczności. Problem w tym, że gdy ktoś w końcu rozpozna jego tożsamość, chłopak będzie przegrany. Czy nowo poznany zawodnik Lisów zatrzyma go przy sobie i pozwoli, by Neil przestał w końcu uciekać?

To bohaterowie są tutaj kluczem do sukcesu autorki i nie ma co do tego żadnych wątpliwości. To dobrze wykreowane, pełnowymiarowe sylwetki osób takich jak my sami - przepełnionych wątpliwościami, problemami, którzy szukają swojego miejsca w świecie. Łatwo zatem rozumieć ich rozterki i decyzje jakie podejmują. Jednak nie chodzi tutaj o same pierwszoplanowe postacie, którym nie mogę absolutnie nic zarzucić, ale i o epizodycznych bohaterów. Nora Sakavic nie pozostawiła nikogo bez dopracowania, dzięki czemu powieść podczas czytania żyła życiem wielu wartościowych osób.

Fabularnie powieść zaskakuje podjętym tematem. Przyznaję, że nie spodziewałam się tak nietypowego obrotu sprawy i z rosnącą ciekawością przerzucałam kolejne strony. Autorka zaskoczyła mnie pomysłem oraz wykonaniem, które wypadło tutaj wzorowo. Akcja nawiązująca do rozterek wchodzącego w życie młodego człowieka pokazuje trudną próbę odnalezienia się w świecie dalekim od normalnego - kiedy wciąż trzeba uciekać przed piętnem błędnych decyzji naszych rodziców. Neil nie miał łatwo, ostatnich osiem lat przetrwał dzięki nieustannej ucieczce przed przeszłością i ojcem, groźnym przestępcą znanym jako Rzeźnik. Wszystko to przerzuciło się na jego świadomość postrzegania rzeczywistości - nie był jak inni, nie mógł nawet porównywać się ze swoimi rówieśnikami a mimo wszystko jedyne o czym marzył to utożsamić się z tłumem. To smutne i przejmujące, przez co wiele w tej powieści jest ciężkich emocji związanych z głównym bohaterem. Przyznaję, że jego postać mocno mnie do siebie przekonałam i przez całą lekturę żyłam jego historią.

"The Foxhole Court" ma w sobie powiew świeżości i jestem pewna, że znajdzie wielu zwolenników. To nieśpieszna, przejmująca powieść o trudnych decyzjach i przejmujących wyborach. Przepełniona dramatyzmem i głębokimi uczuciami angażuje czytelnika na całego i nie pozostawia go obojętnego na los głównego bohatera. Wiem to z własnego doświadczenia, ponieważ nawet po skończonej lekturze czuje pewien niedosyt i już teraz mam wielką ochotę na zmierzenie się z kontynuacją. Takich książek mi potrzeba, które zostają ze mną na długo i nie pozwalają o sobie zapomnieć.

Premierowo: "Zemsta Kolekcjonera" Fiona Cummins

"Zemsta Kolekcjonera" Fiona Cummins, Tyt. oryg. The Collector, Wyd. Amber, Str. 336
PREMIERA: 24 maja 2018r.

"- Już nie żyjesz – wykrakał gwarek. – Jesteś martwy, jesteś martwy, już nie żyjesz."

 Los lubi bawić się z nami w chowanego. I kiedy już myślimy, że nic złego się nie stanie - ten wyskakuje niczym królik z kapelusza rzucając nam pod nogi kłody nie do przejścia. Bohaterka najnowszej książki Fiony Cummins przekonała się o tym ze zdwojoną siłą, kiedy po raz kolejny przyszło jej zmierzyć się z prawdziwym, ludzkim złem.

"Zemsta Kolekcjonera" jak sam tytuł wskazuje to kontynuacja serii o bezwzględnym mordercy. Drugi tom jest dosyć mocno powiązany z pierwszym, więc warto cofnąć się do początku by lepiej zrozumieć poszczególne fakty. Wówczas cała sprawa również nabiera rozpędu, bo wiecie czego być może się spodziewać - sam Kolekcjoner co prawda jest nieprzewidywalny, ale jego sposób działania pozostaje niezmieniony.

Muszę przyznać, ze nie spodziewałam się tak wciągającej fabuły. Dwa wątki główne wzajemnie przeplatają się ze sobą pokazując jak wiele zła uczynił bezwzględny człowiek. Z jednej strony pojawia się ciężko chory Jakey, chłopiec który cudem ocalał i teraz z rodziną próbuje rozpocząć wszystko od nowa. Z drugiej strony pojawia się Clara, dziewczynka wciąż więziona przez Kolekcjonera i ten motyw zaintrygował mnie najbardziej: strach rodziny o to, czy dziecko powróci do nich żywe, powolne gubienie nadziei, która jedynie tli się w sercu matki i rozpad rodziny, która nie potrafi znieść obecnej tragedii. Autorka sprytnie połączyła ze sobą te dwie historie pokazując przełomowe momenty w życiu dwóch różnych rodzin i ich działania w nowych sytuacjach.

Lubię kryminały, które angażują mnie emocjonalnie, a bezsprzecznie powyższa lektura do takich należy. Co prawda nie jest to historia z najwyższej półki, ma wady związane z przestojem w fabule czy niedopracowaniem drugoplanowych postaci, które czasami wydają się płaskie i nijakie, ale wątek przewodni samego Kolekcjonera i dramat rodzin porwanych dzieci zasługuje na uwagę. Podążałam tropem sprzecznych emocji kłębiących się w głowach obu rodzin, które doskonale wiedziały, że bezwzględny morderca przebywa na wolności i nie miały żadnej wiedzy jaki będzie jego kolejny krok. Ja również wypatrywałam kolejnych decyzji z jego strony z dreszczem niepokoju obserwując jego fascynację Jakey'em, chłopak którego stracił czy detektyw Ettą Fitzroy, której oddech wciąż czuł na plecach.

"Zemsta Koronera" to książka z klimatem. Wszechobecny dreszcz niepokoju motywuje do tego, by przerzucać kolejne kartki i z zaciekawieniem śledzić obrót wydarzeń. Sam styl autorki jest wręcz banalny, więc nie przeszkadza w snuciu własnych domysłów. To lekki, choć przepełniony napięciem kryminał, który można stosunkowo szybko rozgryźć i nie zapada szczególnie w pamięć, ale na pewno umila czas i zachęca do kontynuowania przygody.

środa, 23 maja 2018

"Żona między nami" Sarah Pekkanen, Greer Hendricks

"Żona między nami" Sarah Pekkanen, Greer Hendricks, Tyt. oryg. The Wife Between Us, Wyd. Zysk i S-ka, Str. 430

"Nigdy, przenigdy nie zapominaj, że nawet gdy mnie przy tobie nie ma, zawsze jestem z tobą."

Chwytliwość hasła "najlepszy kryminał/thriller" zaczyna się już powoli wyczerpywać. W końcu ile może być tych najlepszych? Nie ukrywam jednak, że ciągnie mnie mimo wszystko do podobnych książek, bo mam nadzieję, że w końcu trafię na taką powieść, która porządnie mnie zaskoczy na wszystkich możliwych frontach. Tak trafiłam na "Żonę między nami" - powieść, na temat której za granicą nie cichną słowa pochwały.

Ostatnio co raz więcej pojawia się thrillerów psychologicznych, w których do głosu dopuszcza się kobiety, żony i jednocześnie panie domu. To one od niedawna królują w literaturze jako bohaterki pełne obaw, przepełnione skrajnymi emocjami, nie rzadko postawione w sytuacji wątpliwego zrównoważenia stanu psychicznego. Na takich fasadach został zbudowany nowa historia duetu Pekkanen - Hendricks, która zachwyca nie bez powodu, ponieważ pełno w niej niedomówień i atmosfery nieuchronnej katastrofy, które tylko czeka na najlepszy moment.

Fabuła powieści na początku wydaje się banalna. Zazdrosna żona zrobi wszystko, by nie dopuścić do ślubu swojego byłego męża. Nowa wybranka ukochanego przez to nie ma łatwo. Vanessa zrezygnowała dla Richarda ze wszystkiego - pracy, przyjaciół, dawnego życia, by u boku wybranka spełnić wszystkie marzenia. Jednak ich małżeństwo pękło jak bajka mydlana a mężczyzna wybrał młodszą kobietę. To okazało się momentem przełomowym w życiu dojrzałej kobiety, która nie spocznie, nim nie odzyska straconą miłość. Tylko czy na pewno? Przestrzegano mnie by nie ufać temu co czytam i przyznaję - zignorowałam tą zasadę. Przyjęłam za pewnik akcję, która z biegiem fabuły nie tylko mocno mnie zaskoczyła, ale i porządnie mną wstrząsnęła!

Duet Pekkanen - Hendricks spisał się na medal pisząc przepełnioną intrygami powieść o wielu znaczeniach. Podzielona na trzy części historia początkowo nie zwiastuje niczego ekscytującego, jednak wystarczy przeczekać powolny początek, by w dalszej części stanąć oko w oko z zachwycającą akcją i dramatycznym obrotem sytuacji. Zbudowane z krwi i kości sylwetki bohaterów przypominają nas samych, ale kryją wewnątrz siebie mnóstwo tajemnic, które wychodząc na światło dnia budują fascynującą historię pełną nieoczekiwanych wydarzeń. To wszystko potwierdza, że w przypadku tej książki naprawdę nie można nikogo obdarzyć zaufaniem. Zaskoczenie goni zaskoczenie a czytelnik (wiem z doświadczenia) czuje się jednocześnie szczęśliwy obrotem akcji i zagubiony, bo kompletnie nie wie jak wszystko mogło się tak nietypowo potoczyć.

Przyznaję - "Żona między nami" zasłużyła sobie na miano bestsellera. Dawno nie czytałam tak pokręconej, dziwnej i zupełnie nieprzewidywalnej historii od której nie sposób się oderwać. Szok i zaskoczenie to jedno, doskonała kreacja to drugie, ale całość jest tutaj najlepszym potwierdzeniem, że są jeszcze takie książki o których warto głośno mówić. To idealna pozycja dla tych, którzy nie boja się wyzwań i mają stalowe nerwy - moc wrażeń podczas lektury gwarantowana!

"Sekret księcia" Geneva Lee

"Sekret księcia" Geneva Lee, Tyt. oryg. Royals Saga #2. Conquer Me, Wyd. Kobiece, Str. 376

"Nie puściliśmy się, trzymaliśmy mocno swoje ciała, swoje dusze."

Miłość to ciężki orzech do zgryzienia. Szczególnie, gdy niesie ze sobą więcej problemów niż pięknych chwil, jak się po niej oczekuje. Przekonali się o tym bohaterowie serii Royals, którzy z wielkich uniesień przenieśli się do świata kłamstw i sekretów.

Pierwszy tom mnie nie zaskoczył, wręcz niewiele się w nim działo - przynajmniej nic takiego, co przemówiłoby na jego korzyść. Dlatego bałam się kontynuacji, choć jednocześnie byłam ciekawa jak potoczą się losy bohaterów. Z obawą i małym dystansem zabrałam się do czytania i przyznaję, że było lepiej niż przypuszczałam - może poniekąd dlatego, że spodziewałam się już pewnych działań ze strony autorki, a może po prostu przez podniesienie (nie za dużo, ale zawsze) poprzeczki w górę.

"Sekret księcia" to kontynuacja wydarzeń z pierwszej części, więc warto zachować chronologię czytania by być na bieżąco ze wszystkimi faktami. Jednak w tym tomie dzieje się więcej, akcja zaczyna w końcu iść do przodu i nawiązuje do kilku pobocznych wątków jednocześnie rozbudowując fabułę. Jednak w dalszym ciągu pamiętajcie, że to bardzo kobieca seria - pełna namiętności, miłosnych uniesień i scen tylko dla dorosłych. Historia Clary i Alexandra to płomień i burza niedomówień - wszystko to co poszukujemy w takich lekturach, czyli masa emocji przeplatanych z dramatami głównych bohaterów.

Clara nie zamierza być kolejnym sekretem księcia i podejmuje ważną dla siebie decyzję. Odchodzi, pozostawiając ukochanego w świecie jego zakłamania. Zajmuje myśli wszystkim, co tylko ma pod ręką, jednak nie jest łatwo uciec przed koronowaną głową. Alexander zaskoczył mnie w tym wydaniu swoją determinacją, ponieważ wcześniej miałam go za nijakiego bohatera bez przekonania. Tymczasem zaczął działać i wykazał się nawet pewną dozą romantyczności. Jednak dramat to drugie imię tej historii i chociaż dziewczyna z czasem zaczyna się łamać, nie jest łatwo odbudować związek, w którym wciąż króluje tak dużo sekretów. Czy miłość wygra w świecie, w którym nawet rodzina nie widzi szczęśliwego zakończenia dla swoich dzieci?

Drugi tom zyskał w moich oczach i to bardziej niż przypuszczałam. Każdą kolejną stronę czytałam z przyjemnością i ciekawością, bo to jak potoczą się losy głównych bohaterów jest jedną wielką zagadką nawet dla nich samych. Autorka wybrała drogę dramatu i tajemnic, dodając do ostrych scen miłosnych trochę dreszczyku i niepewności. "Sekret księcia" czyta się dobrze, lekko i niemal błyskawicznie. Zanim się obejrzycie, lektura będzie już za Wami, ale pozostanie kilka wciąż niewyjaśnionych pytań. To seria o samozwańczej księżniczce i prawdziwym księciu, która przypadnie do gustu każdej kobiecie marzącej o koronowanej głowie na białym koniu!

wtorek, 22 maja 2018

"Podróż zimowa" Jaume Cabré

"Podróż zimowa" Jaume Cabré, Tyt. oryg. Viatge d'hivern, Wyd. Marginesy, Str. 296

"Jeżeli ocalejecie - szepnął doktor. - Jedźcie do Palestyny."

Nigdy wcześniej nie czytałam nic pióra Jaume Cabré i nie wiedząc czego mogę się spodziewać - zrobiłam skok na głęboką wodę. Postanowiłam swoje pierwsze spotkanie z autorem rozpocząć od zbioru jego czternastu opowiadań, które zaskoczyły mnie formą i przesłaniem.

Już dawno temu przekonałam się do podobnych zbiorów, szczególnie gdy wychodziły spod pióra cenionych autorów. Powyższa lektura jest tego idealnym dowodem, ponieważ do tej pory nie przeczytałam żadnej krótkiej formy w tak wysmakowanym i przemyślanym wydaniu. Autor zaskoczył mnie przede wszystkim swoją wnikliwą obserwacją świata i przy tym analizą ludzkich zachowań, które we wszystkich jego opowiadaniach były widoczne jak na dłoni.

Ludzkie pragnienia i niespełnione ambicje uderzyły we mnie mocniej niż przypuszczałam za sprawą niespiesznego stylu autora i braku większej drobiazgowości. Jaume Cabré postawił na krótką formę nie tyle ze względu na opowiadania, ale i samą ich długość - niektóre historie (Dwie minuty) składały się na zaledwie kilka stron a jednak pozwoliły mi w pełni zrozumieć przekaz autora. To niesamowite jak wielki drzemie w nim talent, jak sprawnie operuje językiem i formą bawiąc się gatunkami - nawiązał do strasznej przeszłości (Pamiętam) pisząc o chłopcu ocalonym z Treblinki. Spróbował swoich sił w nietypowym kryminale (Pac!). Zaskoczył mnie głębią ludzkich przemyśleń (Testament). Tym sposobem otrzymałam zbiór opowiadań do których wrócę jeszcze wielokrotnie, bo wiem że za każdym razem nauczą mnie czegoś nowego.

Każda historia jest inna, ale wszystkie łączy jedno: emocjonalność i dosadność, brak przekłamania a jedynie wiarygodne spojrzenie na otaczające nas fakty. Autor nie potrzebował wielu pustych słów, by przekazać mi konkretną treść. Wystarczyło zaledwie kilka zdań , abym zrozumiała co miał na myśli i w pełni zgadzała się z jego osądem. Nie ukrywam, że Jaume Cabré oczarował mnie swoim zbiorem i pokazał, że są wśród nad autorzy wybitni, tacy po których publikacje warto sięgać nie tylko dla samej przyjemności czytania, ale i możliwości zrozumienia otaczającego nas świata oraz ludzi, którzy czasami inni niż my skrywają w głębi podobne problemy.

Chociaż opowiadania są w pewien sposób niezależne od siebie, łączą je pewne elementy, które na pewno dostrzeżecie podczas lektury. To życie, które lubi zmieniać plany i zawsze łączy się w jedną całość. "Podróż zimowa" opowiada o miłości do sztuki i historii, o poszukiwaniu samego siebie i stawianiu pytań, na które sami musimy znaleźć odpowiedź. To spokojna, niemal zdystansowana lektura, która dostarczy samej przyjemności tylko tym czytelnikom, którzy z otwartym umysłem podejdą do zbioru opowiadań Jaume Cabré. Możecie być jednak pewni, że jeśli się odważycie - ani przez moment nie doświadczycie rozczarowania.

"Był sobie szczeniak: Ellie" W. Bruce Cameron

"Był sobie szczeniak: Ellie" W. Bruce Cameron, Tyt. oryg. Ellie's Story, Wyd. Kobiece, Str. 221
PREMIERA: 23 maja 2018r.

"Oboje musimy przyzwyczaić się do samotności."

W. Bruce Cameron znany jest każdemu miłośnikowi literatury zwierzęcej. Nic dziwnego, bo autor postawił na bliski kontakt z pieskim życiem i napisał już trzecią książkę w tym temacie - gdzie narratorem jest sam merdający ogonkiem główny bohater!

Tym razem poznajemy opowieść z perspektywy Ellie,  dzielnej suczki, która ma nadzwyczaj ciekawe zajęcie. Od najmłodszych lat podlegała szkoleniu jako pies ratownik, więc doskonale potrafi odszukać wszystkie tropy niewidzialne dla ludzkiego oka oraz... nosa. Węch Ellie to podstawa w jej zawodzie, jednak nie tylko to niebawem przyda się w jej przygodzie. Okaże się bowiem, że Jakob i Maya, jej opiekunowie zmuszą suczkę do intensywnego myślenia i podjęcia próby uwolnienia ich tak, jak na psa ratunkowego przystało.

Autor po raz kolejny stworzył przyjemną historię z psem w roli głównej, od której nie sposób się oderwać. Tym razem Cameron postawił na lekturę dla trochę młodszego czytelnika, jednak nie zmienia to faktu, że każdy kto zdecyduje się na przygodę z Ellie dostrzeże urok i serdeczność w kolejnej psiej przygodzie. To słodka, urocza i pełna zwrotów akcji opowieść z przesłaniem, poruszająca najtwardsze struny naszego serca. Kto jak kto, ale zwierzęta ze swoją wielką lojalnością i brakiem negatywnych emocji potrafią pokazać co tak naprawdę liczy się w życiu.

Nie wiem jakim sposobem autor tak dobrze oddaje zachowania swoich czworonożnych bohaterów, ale wcielając się w rolę psa i patrzenie na świat oczami Ellie było dla mnie nie tylko przygodą, ale i wiarygodną historią, która pokazała mi kilka istotnych kwestii. Dostrzegłam prostolinijność suczki, która przepełniona miłością i oddaniem zrobiłaby wszystko dla swoich opiekunów i z nie mała ciekawością śledziłam przebieg całej historii, trzymając za suczkę kciuki, by wszystko dobrze się skończyło. Musicie bowiem wiedzieć, że lekkość i niezobowiązująca z pozoru treść wynika przede wszystkim z dziecięcej interpretacji świata przez psa, ponieważ wczytując się w tekst i czytając między wierszami można odkryć wiele przemyconych przez autora wartości: o tym jak trudno jest żyć samemu, o tęsknocie, miłości czy przyjaźni.

"Był sobie szczeniak: Ellie" to historia w pewnym sensie kontynuowana na podstawie "Był sobie pies". Książki śmiało możecie czytać jako odrębne opowieści, jednak pojawiają się bohaterowie, którzy łączą ze sobą wszystkie lektury w konkretną całość. Najważniejsze jest jednak to, że to książka dla samej przyjemności czytania - lekka, zabawna a czasami niemal zbyt prosta w odbierze. Z jednym głównym motywem przewodnim i może dwoma pobocznymi gdyby się uprzeć. Dlatego nie szukajcie w niej głębi a delektujcie się samą opowieścią, która jest niemal rozczulająca - każdy miłośnik zwierząt z psami na czele zrozumie o czym piszę tuż po lekturze, gdy spojrzycie w oczy swoich podopiecznych i zapytacie otwarcie co im siedzi w głowie. Ja zadałam takie pytanie mojemu psu a ten pomerdał ogonkiem, więc aż boję się przypuszczać co mógł pomyśleć ;)

Bezkompromisowo - kolejna przesympatyczna propozycja od Camerona, który zasypuj nas szczekającymi książkami a ja powiem tylko tyle: oby nigdy nie przestawał! Bo to na pewno nie może się znudzić, szczególnie przez fakt że każda historia jest inna a wszyscy bohaterowie uroczy i warci poznania, podobnie jak ich perypetie. Jestem pewna, że wrócę do tej lektury nie raz i nie dwa - w momencie, gdy będę potrzebowała spokoju i przegonienie złych myśli. Tymczasem gorąco polecam!

poniedziałek, 21 maja 2018

"Skradzione laleczki" Ker Dukey, K. Webster

"Skradzione laleczki" Ker Dukey, K. Webster, Tyt. oryg. Pretty Stolen Dolls, Wyd. Niezwykłe, Str. 262

"Nawet tej durnej lalce nie potrafiłam dotrzymać słowa."

Mrok, tajemnica, wstrząsająca prawda - oto przepis na sukces wielu cenionych powieści. Wystarczy tylko pomysł na fabułę i wyobraźnia autora, by stworzyć dzieło, o którym szybko nie zapomnimy. Co zatem dzieje się w przypadku podwojenia sił, gdy do głosu zostaje dopuszczony duet autorski? "Skradzione laleczki" są dowodem na to, że razem można więcej.

Wszechobecny strach o losy bohaterów to nieodzowny element fabuły. Niemal niczym pierwszoplanowy bohater, dramatyczny klimat prowadził mnie od wydarzeń do wydarzeń i nie zwalniał tempa ani na moment. Dzięki temu otrzymałam wyjątkowa i bogatą w emocje powieść, od której nie mogłam, ani tym bardziej nie chciałam się oderwać. Duszna atmosfera, lęk przed nieznanym i świadomość tragicznych wydarzeń sprawiły, że wzięłam sobie rozgrywane wydarzenia do serca i żyłam losami bohaterów mocniej niż przypuszczałam.

Benjamin Stanton, znany również jako Benny, dwanaście lat temu uprowadził z pchlego targu czternastoletnią Jade Phillips oraz jej młodszą siostrę Macy. Zgotował im tym samym piekło, jakiego zaznać można tylko w rękach psychopatycznego potwora. Jednak po czterech latach Jady wyzwoliła się spod jarzma tortur przysięgając, że wróci po siostrę. Nie wróciła. Nie uratowała Macy, przez co demony przeszłości ścigają ją do dziś, nawet po wielu latach od tragicznych wydarzeń. Wszystkie te emocje widoczne są jak na dłoni podczas lektury ze względu na pierwszoosobową narrację. Łatwo można dostrzec ból i żal przepełniający główną bohaterkę oraz jej dystans wobec aktualnego świata. Trudno nie darzyć ją przez to głębszymi emocjami i nie próbować znaleźć usprawiedliwienia, bo chociaż łatwo jest oceniać - nikt z nas nie jest w stanie powiedzieć, jak zachowałby się w podobnej sytuacji.

Bogata w emocje fabuła w połączeniu z dwutorową akcją dzieloną na teraźniejszość i wspomnienia sprzed lat pozostawia minimalny posmak tego co czuły siostry w czasie zamknięcia. Jednak to tylko domysły, które stają się osobistymi demonami Jade dorosłej już kobiety a których my - czytelnicy, możemy tylko kosztować za sprawą bardzo wiarygodnie przedstawionych dramatycznych myśli bohaterki. Piętno dzieciństwa zbudowało dla niej nową ścieżkę życia zawodowego, rzuciło w wir pracy detektywistycznej, by szukać takich oprawców jak ten sprzed lat i - być może - odnaleźć dawno porzuconą siostrę. Tylko czy po tylu latach to jeszcze możliwe? Jade nie spodziewa się (podobnie jak sam czytelnik), że niebawem strach z przeszłości powróci w realnej formie, gdy dawny oprawca ponownie zaznaczy swoją obecność. Rozpoczyna się gra, w której każda sekunda ma znaczenia a biedny czytelnik walczy z przyspieszonym biciem serca, strachem o bezpieczeństwo nowo poznanych bohaterów i lękiem przed nieznanym.

"Skradzione laleczki" to bez wątpienia powieść, obok której nie sposób przejść obojętnie. Intensywna w swoim przesłaniu, zaskakująca i niebanalna w formie, wabi czytelnika potężną dawką mrocznych wydarzeń. Nie przygotowałam się na siłę uderzenia ze strony autorskiego duetu, ale mam nadzieję, że to dopiero preludium do fascynującej, jedynej w swoim rodzaju serii. Dawno nie czytałam czegoś tak nietypowego, książki w której niemal zaczyna już brakować miejsca na emocje. To lektura, której szybko nie zapomnicie, możecie mi wierzyć.

niedziela, 20 maja 2018

"Panny młode. Lato" Beth Wiseman, Marybeth Whalen, Debra Clopton

"Panny młode. Lato" Beth Wiseman, Marybeth Whalen, Debra Clopton, Tyt. oryg. Summer Brides, Wyd. Dreams, Str. 348

"Są w ludziach takie rzeczy, których możesz się dowiedzieć dopiero wtedy, gdy spędzisz z nimi trochę czasu."

Jedno słowo: antologie. Czyżbym słyszała jęk zawodu? Niesłusznie! Sama kiedyś nie byłam przeciwniczką opowiadań, do czasu gdy nie przeczytałam kilka naprawdę wartych uwagi zbiorów opowiadań. I tak, od czasu do czasu, lubię sięgnąć po kilka historii w jednym.  

"Panny młode" to seria podzielona na cztery części zgodne z porami roku, w której każdy tom zawiera trzy osobne historie. Jak sam tytuł wskazuje, perypetie bohaterów skierowane są raczej do damskiego grona odbiorców, ponieważ króluje tu dużo "żyli długo i szczęśliwie" oraz wszechobecnej miłości. Jednak czasami warto sięgnąć po książkę pełną szczęścia, która podnosi na duchu i pokazuje, że kiedy na czymś nam bardzo zależy - jesteśmy w stanie to osiągnąć.

Każda opowieść stanowi odrębną całość, czyli powyższa lektura zaprasza nas aż na trzy wesela. "Czerwcowa panna młoda" przedstawia przygodę Wynne, która zaręczyła się podczas udziału w telewizyjnym reality show. Jej przyszły mąż jest spełnieniem jej marzeń i razem stanowią kompletną całość. W dodatku ich ślub na plaży będzie emitowany w telewizji! Tylko, że niespodziewanie w życiu dziewczyny pojawia się jej był chłopak, do którego uczucia wciąż nie wygasły. Czy pojawienie się Calluma zmieni wszystko? "Lipcowa panna młoda" to natomiast historia Alyssy porzuconej przed ołtarzem. To miał być najszczęśliwszy dzień życia a okazał się jedną wielką tragedią. Przez to dziewczyna straciła zaufanie do mężczyzn. Tylko, że Brendan zmienił zdanie i postanowił walczyć o dziewczynę. Czy ma jeszcze szansę? Po tych rozterkach przenosimy się do "Sierpniowej panny młodej" - moim zdaniem najlepszej! Kelsey zmieniła całkowicie swoje życie po tym, jak pewien kowboj załamał jej serce. I chociaż nie ma zaufania do mężczyzn ani nie przepada za widokiem szczęśliwych par, musi pójść na wesele swojej kuzynki. Tam spotyka chłopaka, który szybko zmieni jej nastawienie do kowbojów. Czy przypadkowe spotkanie odmieni los tej dwójki?

Jak sami widzicie, każda opowieść to nowa, sympatyczna historia, którą czyta się z przyjemnością. To lekkie przygody miłosne zagubionych dziewczyn, jednak bohaterki zostały wykreowane w sposób na tyle wiarygodny i przyziemny, że mimo wszechobecnego szczęścia dookoła, śmiało można dać wiarę w to o czym aktualnie czytamy. Pamiętajcie jednak, że wszystkie trzy historie zostały napisane przez inne autorki, więc style minimalnie się różnią, podobnie jak interpretacja miłości i ślubnych ideałów. Ja osobiście - fanka cięższych powieści, niekoniecznie dążących do szczęśliwych zakończeń - poczułam się mile zaskoczona lekturą i nie żałuję ani jednej przeczytanej strony.  

Powyższa lektura sprawdzi się idealnie w połączeniu z kubkiem herbaty, podczas popołudniowego odpoczynku. Niewymagająca choć ciekawa, dostarcza potrójnej radości czytania wprowadzając nas do świata trzech sympatycznych bohaterek. Czyta się lekko, szybko i przyjemnie, jednocześnie nastawiając się pozytywnie na życie, gdy widzimy jak przez burzowe chmury w końcu przebija się szczęście. Polecam jako kobiecą powieść dla każdej, nie tylko decydującej się na ślub dziewczyny, która lubi szczęśliwe zakończenia i dużo, dużo miłości!

"Ostatni Namsara" Kristen Ciccarelli

"Ostatni Namsara" Kristen Ciccarelli, Tyt. oryg. Iskari: the last Namsara, Wyd. Iuvi, Str. 416

"Zachowam dla ciebie to serce!"

Każda historia ma swój początek - w wierzeniach, legendach, bajkach. W każdej opowieści tkwi ziarno prawdy. Tak właśnie powstała powieść "Ostatni Namsara" Kristen Ciccarelli - na bazie legendy, która bardzo szybko zmieniła się w prawdę.

Mocno bazująca na ramach powieści fantasy, historia zaproponowana przez Kristen Ciccarelli przekonała mnie do siebie już od pierwszych stron. To przede wszystkim za sprawą języka autorki, który w przypadku tej książki odgrywa ogromną rolę. Całość oparta jest na podstawie legendy nie tylko fabularnie, ale i na podstawie stylu - piękny, kwiecisty, subtelnie stylizowany na starszy język wprowadził mnie do świata smoków i bardzo odważnej bohaterki. Historia przez to niemal czyta się sama a ciekawość w stosunku do dalszych wydarzeń rośnie z każdą kolejno przerzucaną stroną.

Legenda głosi, że na początku były dwa skrajne światy. Namsara – zrodzony z nieba i ducha – który wszędzie, gdzie się pojawił, przynosił miłość i śmiech oraz Iskari – zrodzona z krwi i blasku księżyca niszczycielka. Byli sobie potrzebni, ponieważ świat bez kontrastów i przeciwieństw nie byłby sobą. W duchu tych wierzeń dorastała Asha, córka króla Firgaardu, która z czasem przejęła rolę Iskari i zmieniła się w pogromczynię smoków. Jednak smocze głowy w postaci trofeum dla króla nie są w stanie zwolnić ją od więzów obowiązku: ślubu z okrutnym komendantem. Czy zabicie najpotężniejszego smoka pozwoli jej odnaleźć własną drogę, poznając przy tym smak przyjaźni i miłości? Okazuje się, że w tej książce możecie liczyć na wszystko - łącznie z zaskoczeniami i nieoczekiwanymi zwrotami akcji. 

To wielka przyjemność śledzić losy bohaterki, która wie czego chce i nie boi się stawić czoła wyzwaniom. Bardzo szybko polubiłam postać Ashy, dziewczyny nietypowej w swoich przekonaniach i bezwzględnej w stosunku do wykonywanej pracy. Jednak ujęła mnie przede wszystkim hartem ducha i wiarygodnością w czynach: nie okłamywała ani mnie jako czytelnika, ani tym bardziej samej siebie uparcie dążąc do obranego celu. A droga nie była dla niej łatwa, ponieważ autorka postawiła na wiele niebezpieczeństw konfrontując ją z królestwem targanym wojną oraz tajemnicą, która w ostatecznym rozrachunku jest wstanie odwrócić bieg losów całego królestwa. Tym samym z zapartym tchem śledziłam losy głównej bohaterki i z nie mała ciekawością patrzyłam jak za sprawą opowieści wabiła smoki by wykonać swoje zadanie. Kristen Ciccarelli stworzyła wielki i nietypowy świat pełen smoków, który przedstawiony z drobiazgowością i wielką wyobraźnią stanął przede mną otworem.

"Ostatni Namsara" zachwyci nie tylko fanów fantastyki. To doskonała powieść w swoim gatunku, ale jest tutaj także intryga, której warto się przyjrzeć oraz zakazana miłość, kształtująca główną bohaterkę. Autorka postawiła na różnorodność w wątkach i bez wątpienia udało się jej stworzyć jedną, kompletną całość. Jestem zachwycona opowieścią jaką otrzymałam i liczę na to, że w kolejnych tomach będzie tylko lepiej! Dużo akcji i jeszcze więcej emocji to przepis na sukces nowej serii fantasy, której czytanie stanowi czystą przyjemność.

sobota, 19 maja 2018

"Piosenki o miłości i inne kłamstwa" Jessica Pennington

"Piosenki o miłości i inne kłamstwa" Jessica Pennington, Tyt. oryg. Love Songs & Other Lies, Wyd. Jaguar, Str. 320

"Gdybym chciała słuchać kłamstw, znalazłabym je w piosenkach o miłości."

Podobno muzyka łagodzi obyczaje. I rozumiana jest bez słów. Czy jednak może łączyć ze sobą dwa odmienne światy? Przekonali się o tym główni bohaterowie powieści Jessiki Pennington, którzy zostali wystawieni na pastwę pasji i prawdziwego uczucia.

Uwielbiam letni czas za książki, które się wówczas pojawiają. Lekkiej, niezwykle przyjemne powieści o życiu i miłości idealne wpasowują się w mój gust i umilają mi wolne wieczory. "Piosenki o miłości i inne kłamstwa"  to książka, która jest doskonałym odpowiednikiem takiej powieści - zabawna, miejscami nawet pouczająca, która wprowadza do skomplikowanego świata miłosnych perypetii bardzo sympatycznych bohaterów.

Wszystko zaczyna się w domu opieki, miejscu na pozór spokojnym i melancholijnym. Cam odwiedza tam babcię i nie spodziewa się, że usłyszy wyjątkowy śpiew dziewczyny, która z wielkim uczuciem gra dla kogoś sobie bliskiemu. Kim jest nieznajoma i dlaczego przebywa w tym miejscu? Serce Cam'a podejmuje za niego decyzję i kieruje go na casting do zespołu, w którym gra Virginia. Ich drogi łączą się zaskakująco szybko i tym sposobem poznajemy pierwsze kroki bohaterów na ich drodze do wzajemnego uwielbienia i... nienawiści. Tak to już bywa w podobnych historiach, by nie zasłodzić nas ckliwą historią musi wydarzyć się coś, co przyprawi nas o przyspieszone bicie serca. Złoszcząc się na decyzję bohaterów jednocześnie zżyłam się z ich historią i z większym niż przypuszczałam zaangażowaniem śledziłam rozwój dalszych wypadków.

Musicie wiedzieć, że autorka pisze bardzo swobodnie i humorystycznie jednocześnie, nie zapominając o głębszych emocjach tam gdzie są one najbardziej potrzebne. Dzięki temu całość wypada naprawdę przyjemnie jeśli spojrzymy na książkę nie inaczej niż na prosty romans młodzieżowy z pokręconą relacją miłosną. Cam i Virginia już od pierwszego spotkania łapią ze sobą wspólny kontakt, ale tajemnice skrywane pod płaszczykiem niedomówień i trudnej przeszłości chłopaka (tragiczny pożar, śmierć rodziców, jego walka o życie) sprawiają, że drogi tych dwojga rozchodzą się w różnych kierunkach. Z jednej strony nie jest trudno zrozumieć zachowanie Cama patrząc z perspektywy jego tragicznych wydarzeń, z drugiej łatwo jest również utożsamić się z emocjami w głowie Virginii, gdy ta spotyka byłą dziewczynę swojej nowej miłości. To sprawka prostej kreacji obu bohaterów, którzy tak jak my przepełnieni są sprzecznymi myślami i mają nieprzyjemną tendencję do podejmowania złych decyzji. Jednak co to byłaby za historia, gdyby przeznaczeni sobie bohaterowie ponownie nie spotkali się w dalszym życiu? Znów połączy ich muzyka, ale czy to wystarczy by zatrzymać ich przy sobie? Czy utracone zaufanie i wszechobecne tajemnice po raz kolejny nie przeszkodzą im w drodze ku szczęściu?

Oto przepis na sympatyczną historię, od której trudno się oderwać. Dobrze napisana, pomysłowa i lekka w odbiorze historia o miłosnych rozterkach wiarygodnych bohaterów szybko przypadła mi do gustu. Zaangażowałam się w życie uczuciowe Cam'a i Virginii dlatego uważam, że "Piosenki o miłości i inne kłamstwa"  to idealna lektura na lato! Ciepła, pogodna (choć nie bez trudnych decyzji) opowiada o tym, że miłość ma zaskakująco dużo wspólnego z muzyką, która pomaga porozumieć się bez słów. Dla tych, którzy nie wymagają wiele i lubią rozerwać się przy niezobowiązujące lekturze: wybór jak znalazł.