sobota, 30 listopada 2019

"Słuchaj głosu serca" Natalia Sońska

"Słuchaj głosu serca" Natalia Sońska, Wyd. Czwarta Strona, Str. 304

Kto w tej pięknej bajce okaże się złym wilkiem, a kto uratuje niewinne serce? Przekonajcie się same!

Uciekała od miłości, ponieważ bała się tego co może się z nią wiązać. Nie spodziewała się, że ta i tak odnajdzie ją w najmniej oczekiwanym momencie.

Natalia Sońska to tuż obok Agaty Przybyłek polska autorka po której książki sięgam chyba najczęściej. Obie te panie bardzo różnią się stylem, ale obie mają również ogromny talent do pisania, więc polecam nadrobić zaległości jeśli jeszcze nie mieliście okazji. Natalia Sońska pisze delikatnie, delektuje się detalami i zaskakuje nas pięknymi, trafnymi opisami uczuć, miejsc oraz przeżyć co widać także w jej najnowszej powieści.

Jagna to młoda bohaterka, której życie poukładało się tak a nie inaczej. Pod naporem doświadczeń i życiowych wyborów zrezygnowała z poszukiwania miłości i rozumiałam jej decyzję. Ta bohaterka nie działała pod wpływem chwili, nie była impulsywna - ona po prostu liczyła się z tym co ją może czekać w przyszłości a nie chciała zderzyć się z rozczarowaniem. To nie jest również tak, że nie chciała mieć u boku nikogo. Po prostu ciężko było znaleźć kogoś takiego, kto będzie je równy. Autorka stworzyła tą dziewczynę na nasz wzór: z wszelkimi problemami, zmartwieniami, słabostkami, więc bardzo szybko się z nią utożsamiłam i z zaciekawieniem śledziłam jej historię.

Miłość do gór odziedziczyła po mamie i babci, które pochodzą z Zakopanego. Nie odziedziczyła jednak ich silnego góralskiego charakteru. Więc gdy rodzina próbowała podsunąć jej pod nos kolejnych kandydatów na męża Jagna zaskoczyła ich w święta, w końcu własnym wyborem. Jednak nie takiej reakcji się spodziewała. Mama dziewczyny nie zapałała sympatią do jej wybranka a on sam wydał się jakby inny niż na początku. Czy wątpliwości rodziny okażą się słuszne?

Miłość ma różne oblicza co ładnie wychodzi na jaw w tej powieści. Mimo świątecznego klimatu, mimo obecnej magii i rodzinnej atmosfery coś się niedobrego dzieje w życiu głównej bohaterki i to od nas zależy odkrycie sekretu jej ukochanego. Dlaczego nie przypadł do gustu rodzinie? Co skrywa? Tego na początku nie wiedziałam, ale zapewniam Was że fabuła jest tak poprowadzona, że na początku poznajemy wszystkie profile psychologiczne bohaterów a później już przyjemnością śledzimy ich losy, by dowiedzieć się całej prawdy o tym czy Jagna doczeka się w końcu szczęśliwego zakończenia.

"Słuchaj głosu serca" bardzo mnie poruszyło. To jedna z czołowych polskich powieści, która stanie na mojej honorowej półce. Dawno tak nie przeżywałam, dawno tak nie roztrząsałam żadnej fabuły. Natalia Sońska po raz kolejny udowodniła, że potrafi tworzyć piękne i bardzo trafne życiowi historie. Mam nadzieję, że w okresie świątecznym, ale także poza nim zdecydujecie się na tą powieść i tak jak ja docenicie talent autorki.

piątek, 29 listopada 2019

"Milion małych kawałków" James Frey

"Milion małych kawałków" James Frey, Tyt. oryg. A Million Little Pieces, Wyd. Burda Książki, Str. 520

"Przejmuj się tym, co myślą inni, a zawsze będziesz ich więźniem."

Uzależnieni, odrzuceni, pozbawieni sensu życia. Jak interpretować uzależnionych od używek? Jak ich nazywać, jak definiować?

Mocna, odważna, miejscami przerażająca. Początkowo te chwytliwe hasła mnie nie kupiły, nie bardzo dawałam im wiarę i nie czułam się przekonana do lektury. Dlatego przeszłam obojętnie obok pierwszego wydania. Dziś wiem już, że to był błąd, ponieważ coś podpowiadało mi, żeby jednak zdecydować się na wznowienie tej książki a ta decyzja udowodniła mi jak wiele do tej pory straciłam. James Frey napisał niezwykle prawdziwą opowieść o problemie współczesnego świata, która trafia nie tylko do serca czytelnika, ale i odwołuje się do jego wyobraźni malując obrazy tak zatrważające, że czasami ciężko było mi czytać.

To na pewno nie jest książka dla każdego. Autor serwował mi wiele wulgarnych, wręcz obrzydliwych opisów przez które miejscami naprawdę trudno było mi przejść. Jednocześnie doceniałam tą otwartość z jaką podszedł do historii, tą prawdę płynącą ze wszech stron. W końcu ktoś poruszył wątek narkomanii i w sposób taki, jak powinno się do tego podchodzić - Frey nie ugładzał, nie słodził a otwarcie pokazywał jak podły jest to świat, jak ciężki do zniesienia dla każdego: obserwatora, członka rodziny czy w końcu samego poszkodowanego.

Główny bohater swoje w życiu przeszedł i trudno jednoznacznie go ocenić. Z jednej strony ma się poczucie, że wpadł w silne uzależnienie od alkoholu a następnie od narkotyków i jest to jakiegoś rodzaju choroba. Z drugiej jednak widzimy jak powoli stacza się w dół i targają w nas sprzeczne emocje: chce się mu współczuć równie mocno co krzyczeć na niego, że sam dopuścił się do takiego stanu. Plus jest taki, że na przykładzie losów tej postaci możemy wyciągnąć całą masę konkretnych wniosków, ale jednocześnie wszystko jest tak trudne do przeżycia, że czasami musiałam odłożyć książkę, żeby poukładać sobie w głowie emocje.

Los Jamesa (zbieżność imion z autorem nie jest przypadkowa) od początku nie był kolorowy. Obudził się na pokładzie samolotu kompletnie poturbowany, z obolałym ciałem i duszom. Wybite zęby miały być tylko wstępem do dalszej tragedii. Nie wiedział skąd się tam wziął ani dokąd zmierzał, ale podjął konkretną decyzję - czas wziąć życie w swoje ręce. Ma dwadzieścia trzy lata a od dziesięciu zmaga się z uzależnieniem od alkoholu. Od trzech z narkotykami. Zgłasza się więc na odwyk budząc w lekarzach wątpliwość jakim sposobem jeszcze żyje.

Bardzo prawdziwa, ponieważ oparta na prywatnych doświadczeniach, silnie działająca na czytelnika i skandaliczna za czasów swojego pierwszego wydania powieść dedykowana jest przede wszystkim osobom o silnych nerwach. Zaliczam się do takich a jednak podczas czytania wiele razy trudno było mi przyswoić niektóre seny. Ta książka ma siłę pięciu oraz motywacje do zmian tak potężną, że burzy mury. W idealnie trafny sposób oddaje potwora uzależnienia, który żywił się Jamsem nawet wtedy, gdy ten chciał walczyć. Walka była ciężka i wiele razy prowadziła do dramatów. Czy jednak skuteczna? O tym musicie przekonać się sami.

Polecam, jeśli to w ogóle dobre słowo, dać szansę powieści Jamesa Freya i zmierzyć się osobiście z "Milionem małych kawałków". To nie będzie łatwa droga, doświadczenia będą przerażające a emocje nie opuszczą Was na długo po skończonej lekturze. Mogę jednak zapewnić, że takie książki trzeba czytać, szczególnie tak mądrze i wiarygodnie napisane, w których los głównego bohatera od początku do końca jest naszym losem.

czwartek, 28 listopada 2019

"Jej ostatnie pożegnanie" Melinda Leigh

"Jej ostatnie pożegnanie" Melinda Leigh, Tyt. oryg. Her Last Goodbye, Wyd. Editio, Str. 312

 Czyim życiem zaryzykujesz dla sprawiedliwości? 

Niebezpieczne wydarzenia, tajemnicze zniknięcie i oskarżony mąż. W co tym razem wpakuje się Morgan Dane i jakie będą tego konsekwencje?

Kiedyś miałam ochotę na lekki i niezobowiązujący thriller, który po prostu zajmie mi wolne popołudnie. Sięgnęłam więc po pierwszy tom serii Melindy Leigh "Proś o przebaczenie", który bardzo pozytywnie mnie zaskoczył. Nie wiem czy to przez brak moich większych oczekiwań, czy to historia po prostu niepozorna a jednak dobrze napisana - co by to nie było, dziś kontynuuję trylogię i po raz kolejny z zaskoczeniem zauważam, że nie mogłam oderwać się także od drugiego tomu.

Warto zachować chronologie czytania, ponieważ część połączone są główną bohaterką. Morgan Dane, matka której zbyt szybko przyszło pożegnać się z mężem to silna osobowość, która nie boi się wyzwań. Wychowuje samotnie trójkę dzieci, prowadzi praktykę adwokacką i podejmuje się wyjaśnienia tajemniczego zaginięcia Chelsei Clark, młodej matki, która nie dotarła na spotkanie z przyjaciółką a o której porwanie zostaje oskarżony mąż. Co wydarzyło się naprawdę? Tego nikt nie wie, ale Morgan zrobi wszystko, by rozwikłać zagadkę.

To bardzo sympatyczny thriller, pełen ukrytych znaczeń. Nie spodziewałam się, że autorka zaskoczy mnie tyloma ślepymi zaułkami, zaprowadzi w podejrzane miejsca, wprowadzi pościgi akcji i niebezpieczne postacie zagrażające życiu głównej bohaterki. A jednak - w dynamicznym tempie, bez przerwy na nudne momenty czy opisy, z pełną świadomością Melinda Leigh zabiera nas w sam środek wydarzeń, których finału nie można przewidzieć aż do ostatnich stron.

Autorka zgrabnie zmienia miejsca akcji, buduje napięcie, poddaje w wątpliwość zachowanie poszczególnych bohaterów i nie pozwala nam odpocząć ani przez minutę. Jej książka jest pełna atrakcji, wodzenia za nos i podsyłania niepewnych tropów, ale w tym wszystkim znalazło się także miejsce na inne motywy - traumę, niedowartościowanie, problemy rodzinne. Całość wypada naprawdę ciekawie, lektura nabiera nie tylko kryminalnych, ale i obyczajowych ram a historia wydaje się tworzyć na naszych oczach przez co bardzo łatwo zaangażować się w to wszystko.

"Jej ostatnie pożegnanie" okazało się dla mnie miłym zaskoczeniem. To porywający thriller, w którym wszystko jest możliwe. Silne kobiece bohaterki przekonały mnie, że to lektura dla mnie a rozbudowana kreacja wszystkich postaci tylko utwierdziła w przekonaniu, że warto kontynuować lekturę. Wykorzystany pomysł, strategicznie poprowadzona akcja i emocje to gwarantowana dobra zabawa.

środa, 27 listopada 2019

"Więcej upiornych opowieści po zmroku" Alvin Schwartz

"Więcej upiornych opowieści po zmroku" Alvin Schwartz, Tyt. oryg. More Scary Stories to Tell in the Dark, Wyd. Zysk i S-ka, Str. 136

Witajcie w przerażającym świecie Upiornych opowieści, ponadczasowej kolekcji opowiadań o strachu, mrocznej zemście i nadprzyrodzonych zdarzeniach, okraszonych mrożącymi krew w żyłach ilustracjami.

Mrok, niebezpieczeństwo, strach. Oto nadciąga kolejna dawka zaskakujących opowieści. Jesteście gotowi?

Wiem, że trochę marudziłam na pierwszy zbiór strasznych opowiadań od Alvina Schwartza, ale mimo wszystko z chęcią zdecydowałam się na kontynuację. Teraz wiedziałam już czego się spodziewać, po raz kolejny uległam pokusie ślicznego wydania i tą porą roku, kiedy szybko robi się ciemno, wiat wieje za oknem a mróz czai się już w ukryciu postanowiłam, że horror, nawet ten mało straszny będzie idealnym wyborem.

Po raz kolejny otrzymujemy zbiór króciutkich historii wszelakiej maści. Pojawiają się straszące dusze, dziwne zwierzęta, tajemnicze miejsca czy nawet statki pełne duchów. Wszystko to okraszone morałem, który - jak autor zapowiedział - miał podziałać na wyobraźnię czytelnika. Na moją co prawda niewiele zadziałał, ale mimo wszystko miło było poznać wszystkie te opowiadania, które wprowadziły mnie w sympatyczny klimat lekkiej niepewności co do tego, co może czyhać na mnie w ciemnym kącie.

Lekkość, swoboda, brak szczegółowych opisów, skupienie się na treści, niekonieczna rozbudowa sylwetki bohaterów. Tak w skrócie można opisać każde opowiadanie dodając do tego dobrą przygodę, radość z czytania opowieści typowo ogniskowych czy ilustracje ładnie komponujące się z treścią. Ta książka nie jest zła - oczywiście, wspaniale by było gdyby autor pokusił się o głębię i rozwinął każdą z opowieści, ale widocznie taki był jego cel i niech mu będzie: do poczytania na raz, najlepiej przy niewielkim świetle.

Niewiele mogę napisać o tej lekturze, najlepiej jeśli sami osobiście przekonacie się czy to propozycja dla Was. Nie przyspiesza bicia serca, chociaż odniosłam wrażenie że w tym zbiorze autor zamknął ciekawsze historie. "Więcej upiornych opowieści po zmroku" to zatem lektura dla czytelnika, który nie lubi sięgać po mocne wrażenia a któremu przyjemność sprawi poznanie takich króciutkich historyjek. To także świetny pomysł na prezent dla fana horrorów.

wtorek, 26 listopada 2019

"Z całego serca" R.S. Grey

"Z całego serca" R.S. Grey, Tyt. oryg. With This Heart, Wyd. Szósty Zmysł, Str. 308

"Miłość odbiera rozum. Potrafi wyciągnąć ciebie to, co rozsadek i strach zwykle powstrzymują w ryzach."

Jej życie było spisane na straty. Śmierć pukała do drzwi. Później poznała jego i wszystko się zmieniło. Tylko czy to nie jest za późno, by chwytać ulotne chwile szczęścia?

Piękna okładka, intrygujący opis i wiele pozytywnych opinii skłoniło mnie do sięgnięcia po "Z całego serca". I to był bardzo dobry wybór. W morzu podobnych do siebie powieści młodzieżowych z silnie zaznaczonym wątkiem romantycznym odnalazłam tą najlepszą z najlepszych, przejmującą i zaskakującą, której warto poświęcić każdą wolną chwilę. Wydaje się niepozorną lekturą, która może zginąć w morzu bardziej obiecujących a wierzcie mi - nie powinna.

R.S. Grey w swojej powieści podjęła wszystkie te motywy, które cenię sobie najbardziej. Najpierw lakonicznie nawiązała do choroby głównej bohaterki, by nie robić z niej mięczaka i nie zanudzać nas faktami. Następnie porwała w ramiona wielkiej, pięknej miłości i pozwoliła wyruszyć w podróż, nie tylko tą emocjonalną, ale i realną - pełną nowych doświadczeń i emocji, przez co nie mogłam oderwać się od lektury do ostatniej stronie a po zamknięciu czuję nawet niedosyt, bo chętnie poznałabym dalszą część niewypowiedzianej historii.

Domem Abby Mae przez większość życia był szpital. Przez wadę serca nie mogła czerpać z życia tak jak jej rówieśnicy. Jednak pewnego dnia wszystko się zmieniło. Abby otrzymała nowe serce a wraz z nim nową nadzieję. Postanowiła więc wyruszyć w podróż, do której przyłączył się niespodziewanie także Beck, nieziemsko przystojny i pełen uroku chłopak, który już niebawem nauczy Abby prawdziwego znaczenia miłości. Tylko czy chwila szczęścia może być lekiem na wszelkie zło jakie spotyka nas w życiu?

Pełna humoru, nadziei, szczera i odważna powieść o życiu pełnym przeciwności. Tak w skrócie mogę podsumować tą opowieść. Jednak, żeby w pełni docenić jej treść i urok należy samemu sięgnąć po książkę i przekonać się, że piękna okładka skrywa równie piękne wnętrze. Bawiłam się wspaniale wraz z bohaterami, których kreacja była szczera i świadoma - popełniali błędy dokładnie jak my, czuli skrajne emocje i niekoniecznie byli pewni swoich decyzji, ale realizowali je, by udowodnić nam, że życie ma się jedno. Przyznaję, że to przesłanie dzięki nim stało się dla mnie nie tylko oklepanym frazesem, ale motywacją do działania. 

Do końca nie byłam pewna finału, chociaż trzymałam kciuki za bohaterów tak mocno, ze trudno było mi przewracać strony. R.S. Grey napisała piękną powieść o miłości, drugich szansach oraz o stracie, która wydaje się być jedynie motywatorem do dalszego działania. W atmosferze uroku, śmiechu i dobrej zabawy kryje się coś głębokiego i pięknego, dzięki czemu "Z całego serca" jest obowiązkową lekturą dla wszystkich romantyczek.

poniedziałek, 25 listopada 2019

"Łowcy płomienia" Hafsah Faizal

"Łowcy płomienia" Hafsah Faizal, Tyt. oryg. We Hunt the Flame, Wyd. Niezwykłe, Str. 506

"Kiedy nasze oczy przyzwyczają się do ciemności, dusza również się do niej dopasowuje".

Dwa światy, dwa skrajne charaktery a jedno przeznaczenie. Czy ich konfrontacja okaże się śmiertelnym zagrożeniem?

O "Łowcach płomienia" czytałam na zagranicznych forach i właściwie nie natrafiłam na negatywne opinie. Od tamtej pory wiedziałam, że muszę jak najszybciej sięgnąć po powieść Hafsah Faizal i osobiście przekonać się w czym tkwi jej potencjał. Tak się złożyło, że długo nie musiałam czekać na polskie tłumaczenie, zabrałam się więc do lektury - i przepadłam! To było naprawdę dobre, dokładnie tak jak wszyscy zapewniali a ja czułam się wspaniale śledząc losy tych oryginalnych bohaterów.

Świat przedstawiony w tej powieści jest tak rozległy i jednocześnie dopracowany w najmniejszym detalu, że nie mogłam oderwać się od lektury i czułam się jakbym wkroczyła osobiście do tej historii. Autorka ma bardzo malowniczy, plastyczny styl pisania, więc to co nam prezentuje chłonąć można jak gąbka a jednak wciąż będzie nam mało i mało. Mrok, niebezpieczeństwo, niesamowity klimat niepewności oraz zagadka i tajemnice czające się na każdym kroku są tutaj tak naprawdę wisienką na torcie, bo dobre jest wszystko i nie mogę tej powieści zarzucić niczego. Może poza faktem, że muszę czekać na kolejny tom a najchętniej już sięgnęłabym po kontynuację.

Chociaż chwalę wszystko to nie byłoby tej powieści gdyby nie bohaterowie. Dzięki nim akcja jest zaskakująca, ponieważ oni są nieprzewidywalni. Dwa skrajnie różne charaktery, dwie zupełnie inne osobowości zderzają się ze sobą w jednej fabule i chociaż wszystko wskazuje na to, że autorka ma dla nich wspólny plan to początkowo czytelnik kompletnie nie widzi by miało to wypalić. O ile ona jest silna, niezależna i stanowiąca wzór do naśladowania, o tyle on wydaje się zapatrzony w chore poglądy swojego ojca i przez to zatraca zdolność logicznego myślenia. Jednak obydwoje dynamicznie ewoluują wraz z rozwojem akcji i zupełnie zmieniają się po drodze.

Ona zabijała dla swoich ludzi. On nie przejmował się dobrem innych. Zafira jako Łowca narażała swoje życie wkraczając na polowanie do lasu Arz, by zdobyć pożywienie. Nasi, Książę Śmierci, dopuszczał się mordu na każdym, kto śmiał przeciwstawić się jego ojcu. Los jednak postawił ich na wspólnej drodze, gdy obydwoje zostali zmuszeni do podjęcia się misji zdobycia zaginionego artefaktu, który jest w stanie przywrócić magię. Każdy z nich kieruje się innymi wartościami w obliczu nadchodzącej wojny nie zdając sobie sprawy, że niedługo połączą siły by walczyć z jeszcze większym zagrożeniem.

O "Łowcy płomienia" mogłabym pisać wiele, ale wystarczy że napiszę: czytajcie, koniecznie! Ta historia ma w sobie potencjał, w dodatku wykorzystany a jednocześnie jest dopiero fascynującym wstępem do kolejnych części. Uwielbiam bohaterów, ich charaktery i los zgotowany im przez Hafsah Faizal oraz samą autorkę za tak dobrze napisaną serię. Nie trzeba być fanem fantastyki, by docenić magię obejmującą całą fabułę, ten dreszczyk emocji związany z niepewnością co do kolejnych kroków bohaterów czy emocje, których jest tutaj cała masa. Nie można przejść obok niej obojętnie.

niedziela, 24 listopada 2019

"First last night" Bianca Iosivoni

"First last night" Bianca Iosivoni, Tyt. oryg. Die letzte erste Nacht, Wyd. Jaguar, Str. 400

"Nie potrafiłam tego nazwać, nie umiałam dokładnie powiedzieć, co się zmieniło, ale może wcale nie musiałam tego robić. Oboje to czuliśmy. Tylko to się liczyło."
 
Młodzi, niedoświadczeni, pewni swego. Czy i tym razem powieść Bianki Iosivoni zaprowadzi nas nie tylko ku pięknej historii, ale i ważnym motywom?

To już trzeci tom intrygującej i niebanalnej serii utrzymanej w stylu New Adult, przy której warto się zatrzymać. To gatunek, po który sięgam często a Bianca Iosivoni, niemiecka pisarka, fantastycznie radzi sobie z prowadzeniem historii. Pierwszy tom mnie zauroczył, drugi urzekł, więc obok trzeciego nie mogłam przejść obojętnie a jak się okazało to był trafiony wybór, ponieważ mam wrażenie, że "First last night" nie tylko dorównuje swoim poprzedniczkom, ale jest nawet odrobinkę lepsza.

Serie łączy grupa przyjaciół a zależnie od wybranej części każdy z nich powoli wciela się w rolę głównych postaci. Tym razem to Tate i Trevor doczekali się pierwszoplanowych ról a ja chętnie poznałam ich perypetie. Autorka tworzy naprawdę dobre kreacje - mamy postacie złożone, w pełni wiarygodne, które popełniają błędy ale i uczą się czerpać z tego doświadczenia przez co nie sposób ich nie polubić. Bardzo łatwo jest także wejść w ich skórę i samemu przezywać wszystkie emocje, których w tej książce jest naprawdę sporo. W tym tomie problemy głównej pary były najcięższe jak do tej pory, zaskakujące i trudne do rozwiania czym autorka udowodniła, że nie idzie utartą ścieżką a stara się za każdym razem podjąć wymagające tematy, które i czytelnikowi przypadają do gustu.

Fabuła zaczyna się banalnie, ale nie czujcie się rozczarowani. To tylko wstęp, który z czasem rozwija się w nieoczywistym kierunku. Tate i Trevor łączyła pewnego rodzaju przyjaźń do czasu, gdy wylądowali wspólnie w łóżku. Od tamtej pory próbowali wspólnie się unikać, ale los miał wobec nich inne plany. W dodatku serce dyktowało im swoje warunki. Tylko, że Trevor skrywał pewien sekret, który mógł wszystko zaprzepaścić a Tate nie mogła skupić się w pełni na uczuciu, skoro szukała prawdy na temat tajemniczej śmierci swojego brata. Znalazła trop prowadzący do obskurnej siłowni i nielegalnych walk oraz dowiedziała się, że Trevor może nie być do końca tym za kogo się podaje.

Lekka i przyjemna historia porusza także aktualne tematy. Nie tylko wątek romantyczny skupia na sobie uwagę, ale i chęć odkrycia prawdy, wydarzenia z przeszłości nie dają spokoju bohaterom oraz miłość braterska, która pięknie się tutaj maluje. A to wszystko utrzymane w klimacie współczesnej opowieści dzielonej na narrację obu bohaterów, dzięki czemu nie tylko możemy wejść w ich skórę i samodzielnie poznać targające nimi sprzeczne emocje, ale i śmiać się razem z nimi, ponieważ chwile smutku skutecznie przeganiają radosne dialogi.

Po raz kolejny Bianca Iosivoni udowodniła, że zna się na rzeczy. Jej seria jest sympatyczna i przyjemna, ale nie z gatunku tych do przeczytania i zapomnienia, ale bardziej z historii do których ma się ochotę jeszcze powrócić. Każdy tom polecam Wam bez wahania, ale moją ulubioną parą na ten moment pozostają aktualni bohaterowie. Liczę jednak, że już niedługo się to zmieni i kolejna część jeszcze bardziej mnie zaskoczy.

sobota, 23 listopada 2019

"Zapach goździków" Agnieszka Lis

"Zapach goździków" Agnieszka Lis, Wyd. Czwarta Strona, Str. 336

Święta rozgrzeją nawet najbardziej skute lodem serca.

Tajemnicze spotkanie po latach, klimat świąt i atmosfera pojednania. Czym oczaruje nas Agnieszka Lis w nowej powieści?

Różnie bywało jeśli chodzi o moją przygodę z tą autorką. Czasami jej książki kompletnie nie były w moim guście. Kiedy indziej znowu naprawdę dobrze bawiłam się podczas lektury. Gdzieś w priorytetach innych autorów zrzuciłam twórczość Agnieszki Lis na dalszy plan, ale w okresie świątecznym grono pisarzy zbiera swoje siły, by pisać o świętach, miłości i pojednaniu do czego i ta pani się zalicza a tego nie mogę przegapić.

To lekka historia w której króluje po prostu samo życie. Prosto napisana, nieskomplikowana skupia się przede wszystkim na ludzkich problemach, marzeniach oraz oczekiwaniach. Autorka lubi nawiązywać do tego co nam znane, do charakterów i zwykłego, przyziemnego otoczenia, więc prosto jest odnaleźć się w tej lekturze i towarzyszyć bohaterom. Tutaj właściwie nie natknęłam się na nic skomplikowanego a jednak musiałam połączyć kilka faktów z historii, która początkowo wydawała się porozrzucaną układanką a jednak z czasem zaczęła tworzyć spójną całość.

W czasie świąt magia działa cuda co widać na podstawie i tej powieści. Topią się serca skute lodem, odżywają stare przyjaźnie, nadchodzi czas wybaczenia. Dowiedział się o tym Arkadiusz do którego zadzwonił dawny znajomy po czterdziestu latach ciszy. Spotykają się w klimatycznej restauracji, by mężczyzna poznał historię winnicy w Alzacji odziedziczonej przez jego dawnego przyjaciela. Dlaczego właśnie teraz miał poznać tą historię? Dlaczego musiało upłynąć tyle lat, by spróbowali odbudować przyjaźń?

Przyznam, że trochę zabrakło mi czegoś w tej książce choć trudno mi dokładnie sprecyzować co też by to mogło być. Arkadiusz był przyjemnym bohaterem, chociaż nie zdobył mojego serca tak jakbym tego chciała, więc może to ten powód. Atmosfera świąt była wspaniała, rodzinna i pełna nadziei, więc to zdecydowanie zaliczam na plus. Może więc chodzi o sam sekret spotkania, który tak naprawdę wcale nie był wielkim sekretem? Sama nie wiem, bo książka sama w sobie była przyjemna i nie miałam ochoty odkładać jej na bok, ale czuję po niej jakiś niedosyt. 

"Zapach goździków" na pewno spodoba się fanom autorki i tym, którzy lubią powieści obyczajowe. Jest w niej urok, ludzkie problemy i historia z nawiązaniem do marzeń, przyjaźni, miłości oraz rodziny. Dobrze napisana, ciekawa i - chociaż mam wobec niej mieszane uczucia - to na pewno warto mieć ją w planach jeśli chodzi o gwiazdkowe lektury.

czwartek, 21 listopada 2019

"Ostatnia wdowa" Karin Slaughter

"Ostatnia wdowa" Karin Slaughter, Tyt. oryg. Last Widow, Wyd. Harper Collins, Str. 528

Wydarzenia tego dnia zaprowadzą ich w odległe tereny Appalachów, ku przerażającej prawdzie o tym, co rzeczywiście stało się z Michelle Spivey. 

Jednego dnia zburzono cały pozorny spokój jednej rodziny. Dlaczego to właśnie ich dotknęła tragedia?

Wielu chwali, wielu poleca, więc i ja postanowiłam w końcu zapoznać się z twórczością Karin Slaughter, autorki cenionych thrillerów. "Ostatnia wdowa" to dziewiąty już tom w serii kryminalnej, ale właściwie nie musicie zamartwiać się, jeśli nie mieliście okazji poznać wcześniejszych tomów. Osobiście zaczęłam od końca i nie czuję się szczególnie poszkodowana. Wydaje się, że to niezależne historie połączone prowadzącym śledztwa jak to teraz często bywa.

Intrygująca fabuła nie gna może na złamanie karku, ale na pewno nie można powiedzieć o niej, że jest nudna. Autorka postawiła na opowieść mocno opartą na prawdziwym życiu, wplotła w to wszystko dużo realności, więc i sceny nie były przesadzone a co za tym idzie - nie skakały od jednego wątku do drugiego a balansowały pomiędzy dwoma wybranymi scenami, które powoli prowadziły do spójnego finału. Spodobało mi się takie poprowadzenie akcji, bo wszystko było mądre i przemyślane, więc śmiało mogłam spróbować utożsamić się z bohaterami.

Michelle Spivey ginie bez śladu w biały dzień. Nikt nie spodziewał się, że kobieta zostanie uprowadzona podczas codziennych zakupów, w biały dzień. Dlaczego właśnie ona padła ofiarą? Tego nie wie nikt, ale śledztwo trwa. Jej partner załamuje ręce, policja niewiele może a dopiero miesiąc później zaczynają dziać się dziwne rzeczy, w które wplątani zostają lekarka sądowa Sara Linton i jej chłopak Will Trent, agent Georgia Bureau of Investigation. Ona jest zakładniczką, on nie spocznie póki jej nie uwolni. Dziwnym trafem jednak podczas pościgu odkryją prawdę na temat zaginięcia Michelle.

Warto też bliżej przyjrzeć się kreacji postaci, ponieważ każda z pojawiających się osób odegrała w tej historii kluczową rolę. Z jednej strony mamy zwykłą rodzinę dotkniętą niezwykła tragedią, z drugiej prowadzących śledztwo którzy tym razem nie mogli polegać na swojej intuicji. Każdy więc zadręcza się w jakiś sposób, walczy z prywatnymi demonami i skrajnymi myślami, dzięki czemu nie tylko sam pościg za nieuchwytnym napędza emocje, ale właśnie bohaterowie którzy dzielą się z nami wszelkimi rozterkami. Nie ma w tym oczywiście przesady, nie uderza w nas lawina żalu czy rozgoryczenia - wszystko jest zrównoważone, tak by czytelnik łatwo mógł zrozumieć ich działania oraz wybory. 

"Ostatnia wdowa" to lektura w sam raz na leniwe popołudnie. Ciekawa propozycja dla fanów gatunku, którą miło są czytało. Czasami zaskakuje, przez cały czas wciąga. Miło było poznać styl i podejście autorki, wiem też że chętnie dam szanse innym jej powieściom. To taki thriller i kryminał w jednym w wersji dla osób o słabych nerwach, ale nie nudzi - co to, to nie!

"Pokój motyli" Lucinda Riley

"Pokój motyli" Lucinda Riley, Tyt. oryg. The Butterfly Room , Wyd. Albatros, Str. 528

 Piękna i nostalgiczna saga rodzinna autorki cyklu "Siedem Sióstr", pełna dramatycznych sekretów z przeszłości.

Nigdy nie wiadomo kiedy życie postanowi nas zaskoczyć. Może okazać się, że przez lata przyczajone w ukryciu zdecyduje się ujawnić dopiero pod kres naszych dni.

Mam przyjemność śledzić powieści Lucindy Riley od dnia wydania u nas jej pierwszej powieści. Wtedy do lektury namówiła mnie ciekawość, dziś jednak sięgam po kolejne jej dzieła, ponieważ wiem, że mogę liczyć na piękną, przejmującą fabułę, która wciągnie mnie na całego. Jeśli lubicie sagi rodzinne, których historia sięga daleko wstecz mierząc się z demonami przeszłości a przyszłość bohaterów jest zupełnie niepewna - oto autorka, którą koniecznie musicie poznać.

W swojej najnowszej powieści Riley po raz kolejny zabiera nas w podróż, której nikt szybko nie będzie miał ochoty opuszczać. Buduje sentymentalną, nostalgiczną opowieść, która rozpoczyna się bardzo powoli, ale to znak rozpoznawczy tej autorki. Nie zrażajcie się wstępem, w którym niewiele się dzieje - im dalej w historię robi się ciekawie. Wszystko co prawda jest niespieszne, ale nie zawsze trzeba pędzić z akcją by zaciekawić czytelnika. W tym przypadku wystarczają same pokrętne losy bohaterów. 

Wszystko rozpoczyna się od Posy Montague, która wkrótce skończy siedemdziesiąt lat. Wydaje się, że to zbyt sędziwy wiek, by przeżyć przygodę życia a i sama Posy ma już na swoim koncie sporo zatajonych faktów. Jednak teraz przyszedł czas na nowe wyzwanie. Chociaż kocha swój rodzinny dom w malowniczym miasteczku to wie, że musi pożegnać się ze wspomnieniami i podupadającym domostwem. W dodatku jej dzieci zarzucają ją własnymi problemami a dawny kochanek sprzed lat, który złamał jej serce nagle na nowo zagościł w jej życiu. Dlaczego akurat teraz? 

To na kreacji bohaterów powinniśmy skupić się najbardziej. Każda postać ma tutaj ważną rolę do odegrania a ich kreacja po raz kolejny zachwyca barwnymi osobowościami, świetnymi profilami psychologicznymi czy skrywanymi tajemnicami. Zaczyna się od Posy, która zmaga się z przeszłością i teraźniejszością, ale nie kończy się na niej. Jest też Freddie, który wraz z jej starym domostwem wydaje się skrywać wielki sekret. Są także synowie, pozostawiający wiele do życzenia, zarzucający matkę własnymi sprawami, nie potrafiąc dojść do porozumienia z własnym życiem. Ich historie łączą się w jedną, kompletną całość, która ma za zadanie nie tylko przekazać nam jak wielką rolę odgrywa bliskość drugiego człowieka czy jak ważne jest podejmowanie kluczowych decyzji, ale i ukazuje człowieka jako indywidualną jednostkę zależną od własnych czynów.

"Pokój motyli" to piękna, głęboka i bardzo rozbudowana powieść. Nie każdemu przypadnie do gustu, a przynajmniej nie tym, którzy nie będą przygotowani na melodyjny choć dość powolny styl autorki. Ja jednak pozostaję pod jej wielkim wrażeniem, nie mogę nadziwić się jaki talent w niej drzemie i wciąż rozmyślam o losach wspaniałej Posy. Czytajcie więc, bo naprawdę warto.

środa, 20 listopada 2019

"Podaruj mi szczęście" Robert Kornacki, Lidia Liszewska

"Podaruj mi szczęście" Robert Kornacki, Lidia Liszewska, Wyd. Czwarta Strona, Str. 300

W ten mroźny, zimny, grudniowy wieczór czyjaś dawno zgasła iskra zadrgała znów jasnym, kojącym blaskiem.

Zaczęło się od listów, dziś już są przede wszystkim wspomnieniem. Ich relacja trwa, także w świątecznej atmosferze.

Jeśli nie znacie jeszcze serii autorskiego duetu Lidia Liszewska oraz Robert Kornacki - koniecznie musicie nadrobić zaległości! Szczególnie jeśli powieści romantyczno-obyczajowe to Wasz gatunek. Pamiętam, że ja miałam małe wątpliwości sięgając po pierwszy tom, ale dziś już nawet nie wiem czego dotyczyły, ponieważ śledzę losy bohaterów od samego początku i moje zaangażowanie w fabułę rośnie wraz z nowymi ich doświadczeniami.

Ta dwójka autorów wie jak zaczarować. Piszą rewelacyjnie, ich słowa są trafione a opisy bardzo malownicze. Każda kolejna część to podróż w głąb ludzkiej duszy, pragnień i niespełnionych marzeń, więc emocji jest co nie miara. Jeśli chodzi o aktualną, czwartą część, mamy nawiązanie do świąt, klimatu bliskości i miłości więc wszystko wydaje się jakby spotęgowane, trafnie oddając atmosferę tego magicznego okresu.

Nie chcę zdradzać Wam zbyt wiele jeśli chodzi o fabułę, ponieważ ma ona kluczowe odniesienie do wcześniejszych tomów, ale zapewniam że to wciąż ta stara, dobra i jakże przejmująca opowieść. Autorzy chwytają za serce po raz kolejny, zmuszają nas do śledzenia perypetii Kosmy, który przecież wybrał taką a nie inną drogę. Dziś jednak spędza ten czas w gronie córek, które przygotowały dla niego świąteczną niespodziankę zatem dawka bliskości, zrozumienia oraz miłości jest tutaj gwarantowana.

Jeśli chodzi o dopracowanie to właściwie nie mam do czego się przyczepić. To doświadczeni autorzy, którzy sami najlepiej wiedzą jak wykreować postać, by ta była w pełni wiarygodna, szczera i otwarta na czytelnika. To się czuje od samego początku gdy subtelność relacji między Kosmą i Matyldą obejmuje także nas, gdy ich problemy oraz rozterki uderzają także w nasze uczucia. Ich opowieść jest pełna emocji, ale jakże ludzka i świadoma - szczególnie czwarta część, która łączy się z tymi emocjami, które potęgują się właśnie w świątecznym okresie.

"Podaruj mi szczęście" to lektura obowiązkowa dla fanów tej serii. Robert Kornacki i Lidia Liszewska nie zawodzą! Snują przyjemną, emocjonalną opowieść o miłości oraz ludzkich problemach w atmosferze rodzinnego ciepła. Święta widoczne są tu jak na dłoni a co nowego wydarzy się w życiu bohaterów? O tym musicie przekonać się już sami.

wtorek, 19 listopada 2019

"Devlin" Jennifer L. Armentrout

"Devlin" Jennifer L. Armentrout, Tyt. oryg. Moonlight Scandals, Wyd. Filia, Str. 488

"Prawdziwe zło zawsze miało twarz."

Mroczna prawda, tajemnice skrywane w każdym kącie. Czy ten który do tej pory uznawany był za wcielenie diabła dziś przyjdzie nam na ratunek?

Seria De Vincent od Jennifer L. Armentrout zamknięta w trzech tomach to jednocześnie potwierdzenie tego co najlepsze w twórczości autorki oraz ukazanie jej trochę innego oblicza. Jeśli mieliście tak jak ja przyjemność śledzenia jej poczynań od pierwszej książki wiecie, że świetnie się sprawdza we wspaniałych historiach romantycznych, gdzie miłość staje się głównym wyznacznikiem a wątki paranormalne są gdzieś na drugim tle. Tym razem wszystko spotęgowała, dodała ostrości, pikanterii tworząc serię dla bardziej odważnych, ale jednocześnie chyba najlepszą jak do tej pory czego "Devlin" ostatnia część jest idealnym przykładem.

Każdy tom to nowa historia chociaż połączona w subtelny sposób z poprzednimi. Chodzi o więzy krwi wspomnianych braci z których każdy jest różny i kieruje się innymi wyborami. W tym tomie przyszedł czas na najbardziej mrocznego z nich, wydającego się pozbawionym zahamowań wcieleniem diabła, którego jednocześnie nie można nie polubić za kreację. Charyzmatyczny główny bohater zaskakuje nas na każdym kroku, jest silny i niezależny a urok osobisty jaki od niego bije od razu chwyta za serce. Jest kontrastem dla głównej bohaterki, silnej dziewczyny która nie pozwoli sobą łatwo manipulować dzięki czemu od razu wiadomo, że idealnie do siebie pasują a ich słowne potyczki jedynie poprawiają nam humor.

Rosie Herpin zajmuje się polowaniem na duchy. Zwykła rzecz, przynajmniej w jej odczuciu. Jednak ta praca niesie ze sobą sporo konsekwencji. Choćby nieprzewidywalność wydarzeń, które prowadzą do spotkania z Devlinem de Vincentem, sławnym i piekielnie seksownym diabolicznym wcieleniem znanych braci. Ten spadkobierca rodzinnej klątwy doskonale jest znany w Nowym Orleanie, jednak Rosie wydaje się niewzruszona jego przytłaczającą osobowością. Dlatego postanawia rozwiązać mroczną zagadkę jego rodziny chociaż wie, że może wiązać się z tym śmiertelne zagrożenie.

Napięcie wisi w powietrzu już od pierwszej strony, chemia między bohaterami wyczuwalna jest na każdym kroku a ich romans wydaje się płonąć na naszych oczach. Krok po kroku, sukcesywnie do celu autorka prowadzi nas przez zagadki, tajemnice, klątwy i prawdziwe niebezpieczeństwa podsycając nasze zaangażowanie w fabułę i wprowadzając mnóstwo emocji. Byłam zachwycona lekturą i uważam, że ten finałowy tom wypadł najlepiej, chociaż i dwa pierwsze wydały mi się prawdziwą gratką dla fana romansów i paranormalnych zagrywek.

Nie powinno mnie już dziwić jak dobrze Jennifer L. Armentrout radzi sobie ze swoimi książkami a jednak za każdym razem przyłapuję się nad tym, że moje oczekiwania były mniejsze niż radość, która rosła w trakcie czytania. "Devlin" to pikantna wersja romansu pisanego ręką autorki, ale równie dobra, zagadkowa, pełna humoru i energii, która idealnie się sprawdzi jako lektura po ciężkim dniu. Aż żal wspominać, że to już koniec serii, bo chętnie sięgnęłabym po kontynuację. Tymczasem zachęcam i polecam - oto kolejna dobra propozycja książki dla kobiet.

poniedziałek, 18 listopada 2019

"Rhys" Agnieszka Siepielska

"Rhys" Agnieszka Siepielska, Wyd. Niezwykłe, Str. 309

 Niebezpieczni mężczyźni, mafia i zło, które czyha za każdym rogiem.

Jedna pomyłka zaważyła na losach ich wszystkich. Jedna decyzja zmieniła ich życie nie do poznania. Czy w świecie pełnym niebezpieczeństw znajdzie się miejsce na miłość?

Wiele dobrego czytałam o serii Agnieszki Siepielskiej, jeszcze zanim doczekała się ona daty premiery papierowego egzemplarza. Tematyka mafijna to zdecydowanie moje tematy, miłość w obliczu prawdziwego zagrożenia też wydaje mi się bardziej wiarygodna a i sam opis fabuły wypadł naprawdę intrygująco. Sięgnęłam więc po "Rhysa" z wielkimi oczekiwaniami i przyznaję, że autorka mnie nie zawiodła.

Plusem niewątpliwie okazał się pomysł na fabułę i jego skrupulatne wykonanie. Z jednej strony mamy przyjemną historię w typie romantyczno-obyczajowym, która wraz z rozwojem wydarzeń nabiera kształtów sensacji a nawet thrillera. Pościgi, wyzwania dla bohaterów, trudna przeszłość z którą muszą sobie radzić oraz emocje związane z uczuciem kiełkującym między zachłannym milionerem a niczego niepodejrzewającą dziewczyną to przepis na opowieść, która przyspiesza bicie serca i przy której rzeczywistość na moment się rozmywa.

Viviana Thomson nie spodziewała się, że praca w sklepie z ekskluzywną modą męską dostarczy jej tyle wrażeń. Początkowo nic na to nie wskazywało aż do pomyłki zamówienia dla Rhysa Millera. Mężczyzna otrzymał nie ten garnitur, który zamawiał i chociaż to nie była wina Viviany - to ona zgodziła się dostarczyć prawidłowe zamówienie. Nie miała świadomości, że to był jedynie podstęp by zwabić ją do jaskini lwa. Rhys bowiem od dawna miał plan związany z jej obecnością.

Nie da się nie polubić tych bohaterów. Nie da się im kibicować. Chociaż są różni od siebie jak woda i ogień to jednak łączy ich pewność siebie oraz świadomość czynów. On jest jak mrok, który ją przyćmiewa, ona jednak jak słońce które odbija jego bezwzględność. Słowne przepychanki, zaskakujące działania, niby miłość a jednak uczucie podszyte czymś innym, jakby skażonym sprawiają, że losy tej dwójki stoją pod znakiem zapytania do ostatniej strony a czytelnik nie ma pojęcia jak zniesie te kolejne dramaty.

Autorka stworzyła głębokie sylwetki bohaterów naznaczonych trudną przeszłością oraz rzuciła ich w sam środek zaskakującej rozgrywki. Jestem pewna, że "Rhys" Was zaskoczy, ponieważ i ja spodziewałam się czegoś innego. Dostałam jednak dużo lepszą opowieść do której na pewno chętnie wrócę przy kolejnych tomach jeśli autorka nie będzie zwalniać tempa i zaproponuje mi tyle samo emocji, niebezpieczeństw i dobrej zabawy.

niedziela, 17 listopada 2019

"Ostatni świadek" Liv Constantine

"Ostatni świadek" Liv Constantine, Tyt. oryg. The Last Time I Saw You, Wyd. Harper Collins, Str. 320

Prawda nie zawsze wyzwala… Nowy, przejmujący thriller psychologiczny Liv Constantine już w Polsce!

Zaskakujące zdarzenia zaczynają wymykać się spod kontroli. Do tej pory sądzono, że życie jest proste. A jednak nie mogło się bardziej skomplikować.

Nie miałam okazji czytać wcześniejszej książki Liv Constantine, ale nie ukrywam, że zdecydowałam się na jej najnowszą lekturę właśnie przez liczne pochwały, które dotyczyły "Zostać panią Parrish". Lubię wyzwania, chętnie sięgam po nowych autorów, więc z otwartym umysłem i sporymi oczekiwaniami wybrałam "Ostatniego świadka". Czy słusznie? Myślę, że tak.

Lektura okazała się ciekawa i wciągająca do ostatniej strony. To mocno bazujący na wątku psychologicznym thriller z wieloma zaskakującymi zwrotami akcji. Musiałam trochę pogłówkować podczas lektury, wraz z bohaterkami odkrywałam nowe fakty i naprawdę dobrze się bawiłam - co prawda nie zaangażowałam się w fabułę jakość szczególnie mocno, nie pochłonęła mnie intensywność emocji, które były raczej stonowane a jednak cieszę się, że dałam jej szansę, ponieważ spędziłam miłe chwile na odkryciu prawdy tajemniczej śmierci.

Dr Kate English do niedawna sądziła, że szczęście jej sprzyja. Wiele osiągnęła, dorobiła się majątku i założyła wspaniałą rodzinę. Jednak pewnej nocy wszystko się zmieniło. Śmierć jej matki okazała się czymś więcej niż tylko rodzinną tragedią. Lily została brutalnie zamordowana we własnym domu i nikt nie jest w stanie powiedzieć kto mógł dopuścić się tej zbrodni. Kate angażuje więc w prywatne śledztwo swoją przyjaciółkę sprzed lat i razem z Blair próbują zrozumieć co wydarzyło się tej jednej nocy. I dlaczego teraz to Kate jest zagrożona.

Dużo tajemnic, luk i ślepych zaułków. Tak mniej więcej wygląda fabuła. Kate po śmierci matki otrzymuje tajemniczą pogróżkę wskazującą, że będzie następną ofiarą, więc ściga się z czasem by dowieść kto za tym wszystkim stoi. Jej przyjaciółka zadaje nieprzyjemne pytania najbliższym osobom z otoczenia a oni wyraźnie nie są zadowoleni z tych przesłuchań. Pojawia się więc misternie utkana sieć kłamstw, którą uwielbiam w tego typu historiach a która i tym razem zaangażowała mnie w śledztwo.

Co wydarzyło się naprawdę? Kto stoi za morderstwem kobiety? Na te pytania znajdziecie odpowiedź w bardzo intrygującej powieści. "Ostatni świadek" to interesujący thriller psychologiczny idealny na leniwe, późne popołudnie. Lekkie pióro autorki i jej obrazowy styl sprawiły, że spędziłam kilka przyjemnych godzin przy lekturze, którą teraz polecam fanom zawiłych opowieści.

sobota, 16 listopada 2019

"Wigilijna przystań" Sylwia Trojanowska

"Wigilijna przystań" Sylwia Trojanowska, Wyd. Czwarta Strona, Str. 376

Odwiedź wyjątkową przystań nad Bałtykiem i przeżyj niezapomniane Święta!

W czasie świąt wszystko może się wydarzyć. Jednak czy nie jest tak, że ten magiczny czas wybacza błędy i zabliźnia rany?

Spośród wszystkich tegorocznych książek świątecznych (które w grudniu uwielbiam czytać na kilogramy) mam wrażenie, że ta najnowsza Sylwii Trojanowskiej kryje w sobie najbardziej rozbudowaną fabułę. Zazwyczaj te historie mają cieszyć, pokazywać ile człowieka drzemie w człowieku i umilać. Nie mam im nic do zarzucenia, ale patrząc z perspektywy wielu poznanych lektur "Wigilijna przystań" wciągnęła mnie niczym dobra sensacja.

Bardzo polubiłam się z bohaterami, których autorka zawsze kreuje na równych nam. W ich życiu pojawia się wiele trosk czy trudnych problemów do rozwiązania, ale wszystko jest zawsze rzeczowe i zrozumiałe, więc bez problemu można przełożyć to na prawdziwe życie. W przypadku tej książki bohaterów jest sporo, ale każdy odegrał w fabule kluczową rolę i nie mogę im nic zarzucić a już na pewno nie to, że znikają gdzieś na drugim planie.

Przenosimy się do nadmorskiej przystani nad Bałtykiem w czasie przedświątecznej gorączki, więc klimat magii i zapach świąt jest niemal namacalny. Autorka wspaniale oddała też całą przestrzeń w której odgrywa się akcja - niby najmniej znacząca, niby tylko tło, a jednak czułam się jakby sama towarzyszyła bohaterom. To też dowodzi jak dobrze Sylwia Trojanowska radzi sobie z pisaniem swoich powieści: od razu widać, że żyje przez cały czas swoją historią i przelewa na papier nie tylko tekst, ale i serce, więc co mogę więcej napisać? To się po prostu czuje.

Piękna, nastrojowa, troszkę nostalgiczna z wyczuwalnym zapachem świąt w powietrzu. Można się pozachwycać tą książką w wielu aspektach. Jednak to fabuła jest kluczowa a opowiada o mieszkańcach nadmorskiego Niechorza, którzy właśnie przygotowują się do świąt. Jednak co byłyby to za plany, gdyby nie popsuły się w najmniej odpowiednim momencie? Do głosu dojdą tajemnice sprzed lat oraz aktualne problemy, które zagrożą spokojowi bohaterów. Czy uporają się z tym przed gwiazdką? O tym przekonajcie się sami.

"Wigilijna przystań" ma w sobie mnóstwo uroku i magii co wyczuwalne jest od początku do końca. Bardzo lubię powieści Sylwii Trojanowskiej i tą również mogę Wam polecić z czystym sumieniem. Jeśli lubicie grudniowe historie o świętach, jeśli klimat jest Wam bliski a losy bohaterów nie pozostają obojętne - sięgnijcie a jestem pewna, że nie poczujecie się rozczarowani.

piątek, 15 listopada 2019

"Szóste piętro" Alex Sinclair

"Szóste piętro" Alex Sinclair, Tyt. oryg. The Day I Lost You, Wyd. Prószyński i S-ka, Str. 304 

Straciłaś ją z oczu tylko na sekundę… 

Jedno miejsce, tysiące tajemnic. Czy to możliwe, by w zaledwie ułamku sekundy to co znane i pewne zmieniło się nie do poznania? 

Uwielbiam thrillery psychologiczne i mogę je czytać bez ustanku. To ten gatunek, który w pełni do mnie pasuje i świetnie się w nim odnajduję. Dlatego sięgam po niego często, szukam nowości, świeżości i oryginalnej fabuły, która mnie zaskoczy. Tak trafiłam na powieść Alexa Sinclaira, autorka który przekonał mnie zapowiedzią dusznego klimatu, wielu zaskoczeń i tajemnicą wiszącą w tle. Miałam wielkie oczekiwania jeśli więc chodzi o "Szóste piętro", ale nie spodziewałam się, że ta książka będzie aż tak dobra. 

Dobry pomysł, jeszcze lepsze wykonanie. Autor sięgnął po właściwie banalny temat - zaginięcie dziecka. Ile książek powstało już w tym temacie? Ile kryminałów, dramatów obyczajowych? Sporo. A jednak ta historia wydaje się być inna niż wszystkie, przemyślana, dobrze napisana i przede wszystkim zmuszająca nas do ciągłego, intensywnego zastanawiania się co się wydarzyło, dlaczego i - przede wszystkim - kto kłamie, bo ktoś robi to na pewno zważywszy na dziwne wyjaśnienia, niespójne wyznania i całe grono podejrzanych bohaterów. 

Fabuła początkowo wydaje się banalna. Erika wraca do swojego byłego już mieszkania w luksusowym wieżowcu by zabrać ukochaną zabawkę córeczki i pożegnać się z tym miejscem na zawsze. Jednak nie spodziewa się, że zaledwie w ułamku chwili, gdy winda zatrzyma się między piętrami, straci Alice. Dziewczynka wydostaje się przez szparę w drzwiach a winda rusza, więc gdy Erika wraca na miejsce po czasie - córki nie ma. I wydaje się, że nigdy nie było. Poszukiwania zmieniają się w desperacką próbę z czasem, rozpacz wylewa się z każdej strony a w głowie rodzi się pytanie dlaczego ktoś zadał sobie tyle trudu, by zmanipulować otoczenie. 

Świetna kreacja bohaterów i ich charyzmatyczne sylwetki odgrywają wielką rolę. W dusznym klimacie apartamentowca, z tak naprawdę niezmiennym tłem wydarzeń oraz misternie utkaną siecią kłamstw czytelnik sam już nie wie co jest prawdą a co jedynie wymysłem podświadomości. Mieszkańcy apartamentu wodzą nas za nos, zamiast pomagać bezczelnie kłamią a Alice wydaje się być jedynie wspomnieniem, kimś nieuchwytnym. Wiąże się z tym wszystkim mnóstwo emocji i przyznaje, że nie mogłam oderwać się do ostatniej strony razem z matką desperacko walczącą o odzyskanie swojego dziecka próbowałam rozwikłać tą przemyślnie poprowadzoną zagadkę. 

Styl autora jest lekki, nie bawi się w zbędne opisy choć czasami zatrzymuje na dłużej przy emocjach. To przemawia na plus tej książki, ponieważ bardzo szybko weszłam w skórę głównej bohaterki i zaangażowałam się w całą akcję. Historia jest dość powolna jeśli patrzy się z punktu widzenia czytającego, ale po poznaniu całej historii nagle perspektywa się zmienia. To wszystko musicie poznać na własnej skórze! 

"Szóste piętro" to lektura obowiązkowa dla każdego fana mocnych wrażeń. Zmusza do myślenia, wodzi za nos niemal do ostatniej strony i wydaje się zagadką z pozoru niemożliwą do rozwiązania. Cieszę się, że dałam jej szansę, ponieważ dawno nie bawiłam się tak dobrze. Jeśli jesteście gotowi na moc wrażeń Alex Sinclar i jego książka już na Was czekają!

środa, 13 listopada 2019

"Szczęście przy kominku" Gabriela Gargaś

"Szczęście przy kominku" Gabriela Gargaś, Wyd. Czwarta Strona, Str. 344

Poznaj pełną świątecznego ciepła opowieść, która w te Święta może przydarzyć się również tobie.

To miejsce zauroczy Cię swoim urokiem i pozwoli zapomnieć o wszelkich troskach. To tutaj rodzi się zrozumienie i przyjaźń dla drugiego człowieka.

Jeśli chociaż raz mieliście przyjemność przeczytać którąś z książek Gabrieli Gargaś możecie mniej więcej wiedzieć czego się spodziewać. Spotęgujcie to dwukrotnie i wtedy otrzymacie obraz jej kolejnej książki. Tak to mniej więcej wygląda z tą autorką: z każdą kolejną opowieścią jest co raz lepiej chociaż wydawać by się mogło, że lepiej być już nie może a jej świąteczne wydanie jest pełne uroku i magii.

Autorka stworzyła miejsce w którym każdy z nas chciałby się znaleźć. Kreuje świat przedstawiony w swojej powieści bardzo zbliżony do rzeczywistości która nas otacza - w malowniczy sposób zabiera nas bowiem do małego "Antykwariatu z książką i kawą", w którym toczy się akcja. To jedno z tych miejsc, gdzie każdy znajdzie ukojenie, ciszę oraz spokój a także zrozumienie i poczucie bliskości. Starsza pani która sprawuje tam władze przyjmuje nas z serdecznością i snuje swoją opowieść od której ciężko się oderwać.

Jeśli patrzy się na poszczególne klatki tej fabuły, wydaje się ona zwykłą historią. Oto miejsce do którego lgną ludzie, by w towarzystwie Buni zapomnieć o swoich martwieniach i otrzymać od niej dobrą radę. Jednak im dalej w opowieść, im więcej poznajemy losów bohaterów, tym głębsza staje się ta opowieść, bardziej wartościowa, z konkretnym przesłaniem. Nie jest przy tym nachalna ani w zasadzie nostalgiczna, bo opiera się na samym życiu i tworzy to w bardzo subtelny sposób.

Wielu bohaterów składa się na całość tej powieści a każda postać jest w pełni dopracowana. To osoby o przeróżnych bohaterach i życiowych doświadczeniach, więc książce spotkała mnie nie tylko plejada barwnych historii związanych z ich życiem, ale i emocje tak różne za każdym razem a jednak wydawało mi się, że coś te postacie ze sobą łączy - smutek i nostalgia za lepszymi dniami. Każdy z nich potrzebował czasu, by dostrzec to co ma wokół siebie i zachłysnąć się magią świąt, ale dla mnie wielką przyjemnością było podążanie tropem ich nowego nastawienia.

Piękna, wzruszająca, trafiająca prosto w serce historia od jednej z najlepszych polskich autorek. Gabriela Gargaś wiele razy udowodniła mi, że jest mistrzynią w pisaniu emocjonalnych, prawdziwych historii a i tak zawsze przyłapuję się na tym, że jestem zaskoczona jak dobra jest każda kolejna jej książka. "Szczęście przy kominku" wprowadzi Was w atmosferę świąt, oczaruje klimatem i zabierze w podróż, której szybko nie zapomnicie.

wtorek, 12 listopada 2019

"Miejsce bez ciebie" Jewel E. Ann

"Miejsce bez ciebie" Jewel E. Ann, Tyt. oryg. A Place Without You, Wyd. Filia, Str. 432

"Świat jest wielki, ale nasz czas jest krótki i cenny. Życie należy przeżywać, a nie oszczędzać na później."

Chwila trwała ułamek sekundy, miłość narodziła się niespodziewana. Jednak wielkie uczucie stanęła w obliczu prawdziwego życia. Czy uda mu się więc pokonać przeciwności?

Twórczość Jewel E. Ann miałam przyjemność poznać przy lekturze "Pana perfekcyjnego" czyli zaskakującej książce, która wcale nie była zwykłym romansem a historią z pewnym przesłaniem. Idąc tym tropem i z nadzieją na kolejne miłe zaskoczenie sięgnęłam po "Miejsce bez ciebie", czyli książkę obyczajowo-romantyczną, z młodymi bohaterami uczącymi się żyć w dorosłym życiu oraz problemami, które i my możemy spotkać na swojej drodze.

Bardzo przyjemnie czytało mi się tą historię mimo trudnych tematów w niej poruszanych. Może to za sprawą lekkiego stylu autorki, może dzięki jej świadomej kreacji bohaterów oraz wydarzeń, może dzięki wiarygodności i pięknym słowom a może przez wszystko jednocześnie - ta lektura stała mi się bardzo bliska. Młodzi bohaterowie stający w obliczu pierwszych miłosnych rozterek, witający w swoim życiu prawdziwe dramaty i zmuszeni by stawiać czoła niepowodzeniom przekonali mnie do swojej opowieści i trzymali w niepewności co do finału aż do ostatniej strony.

To opowieść Henny i może trochę Bodhiego. Poznali się na koncercie i poczuli smak prawdziwej miłości. Jednak ich związek nie trwał długo, ponieważ on został zmuszony do wyjazdu bez pożegnania a ona - chociaż przysięgała, że jej miłość będzie wieczna - z czasem znalazła sobie inny obiekt westchnień. Poznała seksownego pedagoga szkolnego, pana Malone’a i chociaż wiedziała, że ich relacja jest zakazana, brnęła w to dalej. Aż du czasu, gdy musiała podjąć świadome decyzje wiążące się z jej dalszym życiem i wyruszyła w podróż, która miała pozwolić jej spojrzeć z dystansem na wszystko co ją otacza. 

Postać Henny budzi wiele skrajnych emocji i na pewno nie wszystkim przypadnie do gustu. Na początku wydaje się niepewna co do tego czego chce od życia, zbyt lekkomyślna w rozdawaniu uczuć, zbyt niedojrzałą by wkraczać w dorosłość. Kto z nas nie chciałby zostawić za sobą problemów i wyruszyć w podróż, chociaż to wcale nie takie proste? No właśnie. Osobiście jednak rozumiałam działania tej dziewczyny, analizowałam jej doświadczenia i próbowałam racjonalnie przetłumaczyć podejmowane decyzje i faktycznie dostrzegłam w tym jakąś logikę. Autorka przerysowując odrobinę jej działania pokazała ile tak naprawdę jest człowieka w człowieku i stworzyła realną, wiarygodną lekturę po brzegi wypełnioną emocjami.

To piękna opowieść i mam nadzieję, że i Wy ją docenicie. Otwarta na czytelnika, odrobinę inna niż wszystkie, nie będąca czystym romansem a historią z której można czerpać inspiracje. "Miejsce bez ciebie" swoim motywem drogi pozwala każdemu z nas interpretować losy bohaterów jednocześnie powalając utożsamić się z nimi i udowadnia, że podejmowanie dorosłych decyzji nie jest wcale takie proste. To wspaniała powieść o miłości, przyjaźni, rodzinie i odkupieniu, która kryje w sobie wewnętrzny urok i pozostaje w pamięci na długo. Idealna propozycja książki dla kobiet.


poniedziałek, 11 listopada 2019

"Choinka cała w śniegu" Joanna Szarańska

"Choinka cała w śniegu" Joanna Szarańska, Wyd. Czwarta Strona, Str. 368

Chwytająca za serce opowieść o ludziach, których w święta połączy wyjątkowa więź.

Magia świąt nie gaśnie ani na moment. Atmosfera przyjaźni, miłości i zrozumienia na nowo rozpala nasze serca.

Joanna Szarańska powraca a wraz z nią trzeci tom serii Cztery płatki śniegu. Jest wiele książek z tematyką świąteczną, które mogłabym Wam polecić w tym okresie i bez wątpienia właśnie te od pani Szarańskiej idealnie się w to wpisują. Są fantastyczną przygodą prowadzącą w głąb ludzkich, szczerych emocji, opowiadającą historię jakby wyjętą z samego życia.

Warto zachować chronologię czytania, ponieważ każdy tom jest w jakiś sposób wynikiem wcześniejszych wydarzeń. Nie jest to ścisłe powiązanie, więc niewiele stracicie decydując się na przykład na samą najnowszą część, ale polecam zaopatrzyć się w całość w okresie świątecznym i delektować się przyjemnym stylem autorki, jej wprawą w kreowaniu barwnych bohaterów oraz snutą opowieścią od której po prostu ciężko się oderwać.

W bloku przy ulicy Weissa dzieją się cuda. To tu mieszkańcy doceniają wzloty i upadki życia, motywują się do działania oraz uczą się od siebie. To także tutaj wszyscy bohaterowie raz na jakiś czas zbierają się wspólnie, by działać w szczytnym celu. Na przykład dziś jednoczą swoje siły by pomóc potrzebującym i chociaż sami jeszcze o tym nie wiedzą - to doświadczenie bardzo ich zmieni. Pani Michalska nie spocznie, nim nie sprawi, że sąsiedzi będą dla siebie bliscy niczym rodzina i zawsze ich wysłucha udzielając mądrej rady.

Autorka uświadamia nam swoimi książkami, że żyjemy w biegu i czasami tracimy naprawdę cenne chwile. Pokazuje, że warto zatrzymać się na moment, inaczej spojrzeć na ludzi i doświadczenia, udowadnia że to co nas otacza wcale nie jest takie złe jak uważamy. Na przykładzie całej plejady bohaterów o różnorodnych charakterach zbliża nas do zwykłej codzienności i właśnie to uwielbiam w całej tej serii - tą bliskość z każą postacią, indywidualne podejście oraz wiarygodność od początku do końca.

"Choinka cała w śniegu" to kontynuacja jaką oczekiwałam. Dwa pierwsze tomy zauroczyły mnie ogromnie i z wcześniej przeczytanych świątecznych powieści ta seria jest jedną z najlepiej przeze mnie zapamiętanych. Trochę humoru, proza życia, dużo doświadczeń i subtelna motywacja to coś w czym Joanna Szarańska czuje się najlepiej. To również świetny pomysł na prezent, ponieważ ten cykl spodoba się każdemu. Dacie się więc namówić na spotkanie z dozorczynią, która zna lek na wszystkie troski?

niedziela, 10 listopada 2019

"Osada" Camilla Sten

"Osada" Camilla Sten, Tyt. oryg. Staden, Wyd. Zysk i S-ka, Str. 400

Mroczne tajemnice opuszczonego miasteczka...

W przeszłości doszło do tragedii, której do dziś nikt nie potrafi wyjaśnić. Co lub kto odpowiada za zniknięciem całej społeczności miasteczka?

Camilla Sten, szwedzka pisarka, podjęła się niełatwego tematu przekazania całej masy emocji w fikcji literackiej mocno balansującej na granicy przekonania nas, że być może fabuła miała swoje prawdziwe miejsce w rzeczywistości. Swoją powieść oparła na podstawie zaskakujących wydarzeń, które stanowią ogromną zagadkę. Byłam bardzo ciekawa jak autorka poradzi sobie z taki wyzwaniem a jako, że gatunek bardzo lubię - stworzyłam sobie wieczorem odpowiedni klimat i zabrałam się do lektury.

Horror o ludziach, którzy zaginęli bez śladu, złowieszczy klimat lęku i niepewności. Tak rozpoczyna się ta straszna historia opowiedziana w stylu przypominającym mi odrobinę film The Blair Witch Project. Coś się wydarzyło, coś strasznego spotkało mieszkańców małej górniczej osady Silvertjärn i nikt nie potrafi racjonalnie wyjaśnić przyczyny zaginięcia całej populacji. Po prostu sześćdziesiąt lat temu prawie dziewięciuset mieszkańców rozmyło się w powietrzu. Brzmi przerażająco, prawda? I faktycznie tak jest. Chociaż rzadko boję się podczas czytania i więcej strachu przysparzają mi w przypadku tego gatunku akurat filmy to Sten stworzyła tak dziwny i mroczny klimat, że miejscami czułam dreszcz przerażenia na karku.

Młoda dokumentalistka Alice postanawia zmierzyć się z wyzwaniem i odnaleźć odpowiedź na pytanie, które nie otrzymało swojej odpowiedzi od lat. Decyduje się więc na zaskakujący krok - wraz ze swoją ekipą spędzi pięć dni w opuszczonej osadzie, by nakręcić dokument o tajemnicach tego miejsca. Do tej pory słyszała jedynie opowieści swojej babci, ale prawda z jaką przyjdzie jej się zmierzyć na pewno nie była wówczas wypowiedziana. Okazało się, że pobyt w tym tajemniczym miejscu narazi bohaterów na prawdziwe niebezpieczeństwo.

Bardzo przyjemna historia dla fanów strasznych miejsc. Chociaż żałuję, że strasznych momentów było mniej niż się spodziewałam to i tak bardzo doceniam zamysł i wykonanie. Duszna, niemal klaustrofobiczna atmosfera osady, garstka bohaterów, którzy w obliczu zagrożenia ujawniają swoją prawdziwą naturę oraz coś trudnego do opisania to przepis na zaskakujący i pomysłowy horror. Autorka w stylu szwedzkich kryminałów skupia się na opisach miejsc i przeżyć bohaterów, więc wszystko jest wyraźne i bardzo wiarygodne a ja z każda kolejno przerzuconą stroną czułam się jak uczestniczka tych wszystkich wydarzeń. Polecam jednak samemu przekonać się co działo się w osadzie i jakie zło było tam ukryte, bo chociaż mogłabym pisać o tej książce dużo - nic nie odda osobistych wrażeń związanych z tą bardzo zagadkową fabułą.

Polecam stworzyć sobie odpowiednią atmosferę, czytać wieczorami przy przyciemnionym świetle, najlepiej będąc samemu w domu i otaczając się ciszą. Gwarantuję, że wtedy wyobraźnia działa zupełnie inaczej. "Osada" to bardziej thriller z elementami horroru, ale mimo wszystko było kilka strasznych momentów, które dopełniły obrazu. Jak to jest przeżyć pięć dni w odizolowanym, pustym mieście? Ile tajemnic się tam kryje? Klimat rośnie ze strony na stronę a akcja się zagęszcza przez co nie sposób oderwać się od lektury aż do ostatniej strony.

sobota, 9 listopada 2019

"Tylko martwi mogą przetrwać" D.B. Foryś

"Tylko martwi mogą przetrwać" D.B. Foryś, Wyd. Niezwykłe, Str. 334

"Miłość ma oczy anioła, śmierć - diabła, zemsta właśnie zyskała moje."

Waleczna bohaterka, wszechobecne demony oraz przeciwności losu, których nie sposób ominąć. Oto powraca Tessa Brown i jej ostry charakter.

Zaskakująca i pomysłowa fabuła pierwszego tomu od razu namówiła mnie do sięgnięcia po drugą część serii D.B. Foryś. Uwielbiam klimat paranormal romance, uwielbiam waleczne bohaterki, cięte dialogi oraz niekończącą się przygodę. Ciężko było mi rozstawać się z główną bohaterką, więc cieszę się, że w tym samym czasie wyszła kontynuacja jej losów. Co więc czeka nas tym razem? Na pewno sporo niebezpieczeństw w walce z demonami.

Po ostatnich dramatycznych wydarzeniach Tessa spodziewała się trochę spokoju. Chociaż jej życie nie ułożyło się tak jakby tego chciała. Właściwie to wiele rzeczy poszło nie po jej myśli, przez co teraz musi pracować dla agencji, której nie znosi, w dodatku zerwała relacje rodzinne, musi zapomnieć o Kilianie i naładowana wielką chęcią zemsty nie może wysiedzieć w miejscu. Jak na złość obok niej zaczyna kręcić się tajemniczy mężczyzna, który intryguje ją równie mocno co przeraża. Można mu zaufać czy raczej trzymać się od niego z daleka?

Druga część jest dość mocno powiązana z wydarzeniami wcześniejszego tomu, więc polecam zachować ciągłość przy czytaniu. Charakter głównej bohaterki, jej ciętość i pewność siebie pozostają jednak te same, może odrobinę spotęgowane tym przez co musiała przejść. Tessa Brown jest taką bohaterką o której chce się czytać, która mierzy się z przeciwnościami i nie boi się ryzykować. Murem stałam za jej decyzjami z ciekawością śledząc kolejne, nowe przygody.

Sądzę, że kontynuacja jest jeszcze lepsza od swojej poprzedniczki. Zauważyłam wyraźną poprawę w stylu autorki i lepsze dopracowanie historii. Mimo dynamicznej akcji i natłoku wielu wydarzeń jednocześnie czytelnik nie ma szans zgubić się w fabule, wręcz nie może oderwać się od lektury a pikanteria dialogów i ciętość języków głównych bohaterów po raz kolejny wprowadzają solidną porcję poczucia humoru. Oczywiście nie obędzie się bez dramatów, masy skrajnych emocji oraz walki ze złem, ale to wszystko jest częścią tej serii, która świadomie prowadzi nas przez całą akcję.

"Tylko martwi mogą przetrwać" jest jak rajski ptak w morzu szarych wróbelków. Możecie śmiać się z tego porównania dopóki sami nie zmierzycie się z fabułą. Mnóstwo atrakcji, zawiłej fabuły i niezapomnianych wrażeń w kontynuacji nawet lepszej od pierwszego tomu! Nie mówicie więc, że to nie jest historia dla Was, nie skreślajcie jej z góry - przeczytajcie a gwarantuję, że nie poczujecie się rozczarowani.

piątek, 8 listopada 2019

"Cisza białego miasta" Eva García Sáenz de Urturi

"Cisza białego miasta" Eva García Sáenz de Urturi, Tyt. oryg. El silencio de la ciudad blanca , Wyd. Muza, Str. 576

"Ludzie ze skazą są niebezpieczni, bo wiedzą, że potrafią przetrwać."

Morderstwa wydają się paraliżować małą społeczność a demon w ludzkiej skórze ponownie wychodzi na wolność. Czy nie uda im się już nigdy uciec przed tragedią?

Trochę na opak zaczęłam swoją przygodę z serią Evy García Sáenz de Urturi, ponieważ przegapiłam premierę powyższego tomu i czas leciał a ja mając inne książki do wyboru dopiero przy premierze drugiej części tej intrygującej trylogii postanowiłam bliżej poznać twórczość autorki. Okazało się, że ten thriller tak mocno mnie wciągnął i zaskoczył, że od razu zdecydowałam się na powrót i nadrobiłam zaległości pierwszego tomu. Wszystkie słowa pochwały i zachwytu nie były na próżno, ponieważ ta autorka naprawdę wie jak pisać, by szokować na każdym kroku.

Jeśli lubicie kryminały czy thrillery - oto propozycja dla Was. To historia napisana z rozmachem, w której autorka skupia się na każdym detalu i nie pozostawia ani jednej sceny niedopracowanej. Styl tej pani jest inny, ponieważ przyzwyczajona jestem do luźnych, amerykańskich opowiadań a tutaj jednak wyraźnie czuć w fabule ten hiszpański klimat. To jednak powiew świeżości, który okazał się zbawienny dla znudzonego fana gatunku. Nie sądziłam, że coś jeszcze zdoła mnie zaskoczyć a tej trylogii udało się podwójnie - w każdym tomie odkrywałam coś nowego, coś bardzo zaskakującego a wszelakie zbrodnie, tropy i śledztwa tylko napędzały moją wyobraźnię.

Wszystko rozpoczyna się od morderstw łudząco podobnych do tych sprzed dwudziestu lat. W hiszpańskiej Vitorii po raz kolejnych dochodzi do wielkiej tragedii a mieszkańcy zaczynają odczuwać strach o którym zdążyli już zapomnieć. W dodatku na przepustkę z więzienia wychodzi Tasio Ortiz de Zárate, ten którego dokładnie dwadzieścia lat temu skazano winnym morderstwa. Czy dopuści się kolejnej zbrodni? Czy ponownie będzie terroryzował społeczność? A może, wbrew wszystkiemu, to nie on jest winny?

Śledztwo prowadzą bohaterowie, którzy wprowadzają do historii sporo nowinek ze swojego prywatnego życia. Przyznaję, że to najmniej lubiany przeze mnie motyw w kryminałach, ale tutaj nie przeszkadzała mi ta intymność wspomnień czy emocjonalnych zwierzeń. Zbliżyłam się do bohaterów, którzy byli szczerzy i otwarci, co w finale poskutkowało nawet moim wzruszeniem a sama zagadka kryminalna okazała się strzałem w dziesiątkę: nie przesadzona, chociaż piekielnie zawiła, stopniowana i mądrze poprowadzona, dzięki czemu nie zgubiłam tropu nawet na moment a mimo wszystko do samego końca nie byłam pewna rozwiązania.

Wcale mnie nie dziwi, że wielu z Was uznaje ten kryminał za odkrycie roku. Ja również zaliczam się do tego grona. "Cisza białego miasta" to intrygujący, hiszpański kryminał, który wydaje się porządnie wyróżniać na tle pozostałych książek z tego gatunku. Jest w nim wszystko co niezbędne: od wiarygodnej kreacji bohaterów, przez mnóstwo emocji na intensywnej zagadce kończąc. Nie pozostaje mi więc nic innego jak zachęcić Was do lektury obu tomów w oczekiwaniu na finałową część.