piątek, 30 września 2022

"Szklany dom" Eve Chase

"Szklany dom" Eve Chase, Tyt. oryg. The Glass House, Wyd. Kobiece, Str. 384


Pełna napięcia powieść o mrocznych sekretach rodzinnych.


Najlepsze powieści to te nieoczywiste, skrywające wiele tajemnic, zachwycające wraz z rozwojem fabuły i w pełni angażujące w rozgrywane wydarzenia. Nic nie wskazywało, że "Szklany dom" wpisze się w ten trend, ponieważ nieświadomie założyłam, że czeka mnie lektura lekka i mniej zobowiązująca a jednak już po pierwszym rozdziale przepadłam bez reszty.

Eve Chase oparła swoją opowieść na tajemnicach rodzinnych a to zawsze kusi czytelnika i sprawia, że w zawrotnym tempie przerzucamy kolejne strony, by jak najszybciej rozwikłać wszechobecne sekrety. W dodatku powieść została otoczona mocnym, miejscami mrocznym, ciężkim klimatem i przedzieranie się przez tą gęstą atmosferę rodem z rasowego thrillera dostarczyło mi mnóstwa przyjemności. Od samego początku czułam, że wydarzenia obiorą nietypowy tor a losy bohaterów zmusiły mnie do analizowania ich wyborów co przełożyło się na moje pełne zaangażowanie w fabułę oraz rozmyślanie o niej nawet po odłożeniu powieści.

Rodzina Harringtonów zdecydowała się zatrzymać niemowlę znalezione w głębi lasu. Początkowo zaskoczeni takim rozwojem wydarzeń, teraz są zachwyceni, że w ich życiu zagościła radość w postaci tej cudownej dziewczynki. Nikt nie spodziewał się, że pociągnie to za sobą szereg zaskakujących, nie zawsze pozytywnych wydarzeń, bo przecież ktoś może szukać dziecka. Harringtonowie robią wszystko, by ukryć jej istnienie, ale pewnego dnia tuż obok ich posiadłości zostaje odnalezione ciało. I jak się później okaże, będzie to dopiero wstęp do zaskakujących, trudnych do wyjaśnienia wydarzeń, gdy nakryją się na siebie demony przeszłości. Po latach do tego bajkowego lasu wróci pewna kobieta, by odnaleźć odpowiedzi na swoje pytania i odkryje, że nic nie jest tutaj takie, jakim się wydaje.

Ależ to była wyjątkowa fabuła! Do samego końca trudno było mi przewidzieć finał wydarzeń a autorka z wprawą kluczyła między faktami, by w odpowiednich momentach zaskakiwać oraz dawać mi do myślenia. To historia, która pochwalić się może nie tylko licznymi zwrotami akcji czy skrajnymi emocjami, które nie opuszczały mnie nawet na krok, ale i tajemnicą, mroczną oraz niebezpieczną, która wprawiła w ruch machinę wydarzeń. Opowieść o rodzinie za wszelką cenę próbującej stworzy dom, ale nieumiejętnie rozkładającej priorytety zmieniła się w poszukiwanie swojego miejsca w świecie oraz dążenie do zrozumienia własnej tożsamości.

"Szklany dom" wydaje się łatwą książką, która pokazuje swoje wnętrze już na wstępie. To jednak tylko pozory, które tak jak tytułowe szklane ściany pokazują tylko to co chcemy widzieć. Eve Chase pozwala nam drążyć temat, doszukiwać się ukrytych znaczeń, utożsamiać się z bohaterami oraz odkrywać ich tajemnice a jednocześnie serwuje piękną, piekielnie emocjonalną historię rodzinną której się nie zapomina nawet długo po zamknięciu ostatniej strony.

"Wielki Mur z Winnipeg i ja" Mariana Zapata

"Wielki Mur z Winnipeg i ja" Mariana Zapata, Tyt. oryg. The Wall of Winnipeg and Me, Wyd. Niezwykłe, Str. 516


Mistrzyni slow-burn romance powraca!


Na początku pomyślałam sobie: co za nonsensowny tytuł. Później spojrzałam na nazwisko autorki i przypomniałam sobie jej pierwszą powieść, która mnie oczarowała. Zaintrygowana całokształtem a przy tym niepewna tego, czy kolejna lektura Mariany Zapata okaże się równie dobra, postanowiłam dać szansę "Wielki Mur z Winnipeg i ja" co skutecznie utwierdziło mnie w przekonaniu, że nigdy nie powinno się oceniać powieści po okładce. Okazało się bowiem, że to cudowna, pełna emocji opowieść, która wywołała u mnie wiele chwil wzruszenia.

Autorka ma w sobie delikatność, której nie da się wypracować a która jest po prostu wrodzoną cechą charakteru. Wyczuć to można w każdej jej powieści, w każdym przeczytanym słowie czy pojawiającej się emocji, ponieważ wszystko jest szczere, przekonujące czytelnika i mocno angażujące nas w losy bohaterów, bo w takiej sytuacji zrozumienie czy utożsamienie się z nimi przychodzi samo. I chociaż nie jest to historia inna niż wszystkie, ponieważ sięga po sportowe motywy, które przecież już doskonale znamy, to styl, lekkość oraz świadome prowadzenie akcji wyróżniają tą książkę na tle innych, pozwalając wierzyć, ze być może podobna przygoda wydarzyła się naprawdę.

Tytułowy Wielki Mur z Winnipeg to Aiden Graves, gburowaty, ale i słynny sportowiec, który ceni sobie komfort i luksus. Niestety nie przekłada się to na docenianie ludzi, którzy go otaczają, ponieważ mężczyzna nie zwraca najmniejszej uwagi na Vanessę, która z asystentki zmieniła się w jego kucharkę oraz służącą. Na szczęście dziewczyna odłożyła odpowiednią kwotę, by rzucić w końcu pracę i zainwestować w lepszą karierę. Stawia sprawę jasno, realizując swoje postanowienia, ale nie spodziewa się, że Wielki Mur zaskoczy wszystkich przychodząc do niej i prosząc, by została. A przecież jeszcze do niedawna nawet nie skinął jej głową na przywitanie. Co więc się zmieniło? 

Muszę przyznać, że autorka miała doskonały pomysł konfrontując ze sobą dwa tak silne charaktery. Vanessa bardzo szybko zjednała sobie moją sympatię, ponieważ była nastawiona na działanie i daleko jej było do zbędnego marudzenia. Pewna siebie, niezależna, odważna stanęła na przeciw mrukliwego Aidena, który początkowo nie wyróżniał się niczym szczególnym. Ot kolejny bohater o nad wyraz wielkim ego. Jednak im bardziej go poznawałam, im on sam chętniej odkrywał przed nami kolejne nieznane dotąd cechy swojej osobowości, tym lepiej go rozumiałam, bardziej lubiłam a ostatecznie byłam nim wręcz oczarowana, ponieważ jego historia nie była łatwa a on sam wiele przeszedł, by być w tym momencie swojego życia. To, że zdecydował się błagać Vanessę wiele go kosztowało, ale jednocześnie otworzyło drzwi do potencjalnego wątku romantycznego, który pociągnął za sobą szereg różnorodnych, cudownych wręcz emocji.

Ostatnio zwątpiłam w siebie i pomyślałam, że czas odstawić na pewien czas powieści romantyczne, bo wszystkie wydają się być takie same. Później pojawiła się Marina Zapata i jej "Wielki Mur z Winnipeg i ja", który przełamał moją złą passę, serwując mi opowieść do której z przyjemnością jeszcze wiele razy powrócę. Ogromnie polubiłam głównych bohaterów, z zapartym tchem śledziłam ich niecodzienną relację a otaczające mnie emocje otulały mnie niczym ciepły koc pozwalając na chwilę refleksji czy szczerego uśmiechu. Jeśli więc szukacie powieści dojrzałej, szczerej i pięknie napisanej, w której nie miłość a ludzka relacja pomiędzy bohaterami jest najważniejsza: oto idealna propozycja!

czwartek, 29 września 2022

"Siła żaru" Antoni Kędzierski

"Siła żaru" Antoni Kędzierski, Wyd. Noave Res, Str. 432


Granica między rzeczywistością a szaleństwem bywa zadziwiająco cienka.


O twórczości Antoniego Kędzierskiego naczytałam się sporo pozytywnych opinii, ale dopiero przy jego drugiej książce miałam okazję sama zmierzyć się z jego talentem. I chociaż liczyłam na dobrą opowieść to nie spodziewałam się, że autor będzie takim wprawnym obserwatorem świata, ponieważ przełożył prozę życia na fabułę swojej powieści z podziwu godnym zaangażowaniem.

To co wydarzyło się w mojej wyobraźni podczas czytania zrozumie jedynie ten, kto sam zdecyduje się poznać urok "Siły żaru". To powieść zupełnie inna niż wszystkie, niebanalna, świeża, oryginalna a przy tym niezwykle subtelna, zmysłowa i delikatna. Kameralne grono bohaterów, malownicze tło wydarzeń oraz silny nacisk na wewnętrzne emocje sprawiły, że całość odebrałam bardzo indywidualnie. Jestem pewna, że decydując się na przeczytanie tej książki jeszcze raz otrzymałabym zupełnie nową lekcję życia, ponieważ to jedna z tych nietypowych propozycji, która za każdym razem zmienia swoje nastawienie na czytelnika i zabiera go w nową podróż.

Autor stanął na wysokości zadania i bardzo pozytywnie mnie zaskoczył. Jego książka liczy sobie ponad czterysta stron, więc byłam zmuszona rozłożyć ją na dwa dni, ale w między czasie nie mogłam przestać rozmyślać o losach bohaterów, ich wyborach oraz tym co dopiero nadejdzie. Bardzo mocno zaangażowałam się w wydarzenia, fabuła pochłonęła mnie jak dawno żadna książka tego nie zrobiła a moje serce nie nadążało analizować emocji. Często towarzyszył mi szczery uśmiech, ale pojawiły się również chwile silnego wzruszenia i ta skrajność odczuwania tego co bohaterowie zachwyciła mnie na całego.

Fabuła opowiada o losach Katarzyny, która niespodziewanie otrzymuje list od swojej dawnej miłości. Jednak mężczyzna nie żyje już od roku a list wręcza kobiecie jej obecny mąż. Brzmi absurdalnie? Nie, uwierzcie mi na słowo, tutaj wszystko jest bardzo dobrze przemyślane. Katarzyna otrzymuje zaproszenie do domu położonego w samym środku lasu a Franciszek, jej duchowy przewodnik, pokaże jej zupełnie nową odsłonę życia. Pokonując wraz z bohaterką kolejne bariery i wchodząc do nowych pokoi sami nauczymy się pokory, zrozumienia i akceptacji a lekcja życia jaką tam otrzymamy pozostanie z nami na długi, długi czas.

Antoni Kędzierski stworzył powieść o której powinno być głośno. "Siła żaru" to powiew świeżości w literackim świecie, coś czego do tej pory nie było a czego bardzo potrzebowałam. Oto  błyskotliwy obraz akceptacji życia, otwartość na świat oraz towarzyszące nam emocje. Jeśli szukacie książki zrywającej ze schematami, która pochłonie Was bez reszty i zaproponuje coś, czego jeszcze do tej pory nie poznaliście: oto idealna propozycja.

"Nie możesz mnie pocałować" Carian Cole

"Nie możesz mnie pocałować" Carian Cole, Tyt. oryg. Don't Kiss the Bride, Wyd. Niezwykłe, Str. 526


Zakazany romans z aranżowanym małżeństwem i różnicą wieku.


Lubię powieści, które wychodzą poza pewne schematy i zabierają czytelnika w emocjonalną podróż. Lubię, gdy autorzy angażują się w swoje historie i tworzą coś pomysłowego, odrębnego, by udowodnić, że w literaturze są jeszcze miejsca na powiewy świeżości. Co prawda Carian Cole nie sięga zbyt daleko poza granice, ale stawia przed czytelnikiem spore wyzwanie, właściwie nawet nie jedno, dzięki czemu jej "Nie możesz mnie pocałować" wciąga i angażuje na całego.

To opowieść, która mówi, że miłość rządzi się swoimi prawami. Poznajemy bowiem losy bohaterów wystawionych na wielką próbę, mierzących się z własnymi demonami i jednocześnie ulegających pokusie chwili mimo konkretnych przesłanek, by tego nie robić. Kto jednak nie miałby ochoty dać porwać się szaleńczemu uczuciu, gdy to staje nam na drodze? Carian Cole plastycznym językiem i trafnym doborem emocji zabiera czytelnika w piękną podróż, która jednocześnie dostarczy nam wielu skrajnych wrażeń, często wstrzymując nam dech i budząc wątpliwości czy losy bohaterów mają szansę na szczęśliwe zakończenie.

Często duża różnica wieku w romansach jest dla mnie najtrudniejszą barierą do pokonania. Nie potrafię tego rozpracować i przełożyć na realne życie, nie lubię też aż tak dużej rozpiętości. W tym przypadku również na początku kręciłam nosem, ponieważ Skyler była nastolatką chodzącą do liceum, natomiast poznany przypadkowo Jude był od niej aż szesnaście lat starszy. Jednak ich relacja nie była taka typowa, nie opierała się na zbyt szybko zapalonym uczuciu bazującym na pożądaniu. Nie, tutaj królował przypadek, proza życia i chęć szczerej pomocy co przekonało mnie do obu bohaterów a nawet sprawiło, że Jude stał się moim ulubieńcem. Autorka bardzo sprytnie poprowadziła ich wspólną opowieść, nie pozostawiła nic przypadkowi a powoli i skrupulatnie rozwijała relację opartą na szacunku oraz zrozumieniu, więc od początku miałam karty jasno wyłożone na stół i to wpłynęło na moją ocenę. A prawda jest taka, że zakochałam się w opowieści tej dwójki i nawet różnica wieku nie miała już później dla mnie aż takiego znaczenia.

Fabuła porusza wiele motywów. Czytamy o aranżowanym małżeństwie, życiowych problemach, trudnej przeszłości rzutującej na teraźniejszość. Poruszamy tematy relacji rodzinnych, braku zaufania, akceptacji czy zrozumienia, ale w natłoku tych mało pozytywnych momentów pojawiło się również wiele chwil szczęścia oraz wzruszenia, ponieważ otrzymaliśmy możliwość obserwowania pięknie zbudowanej przyjaźni a także budowania swojego życia na nowo. Autorka wszystkie podjęte tematy rozłożyła na ponad pięciuset stronach nie pomijając niczego, wszystko dopracowując, otaczając odpowiednimi emocjami i sprawiając, że jej historia po prostu zawładnęła moim sercem.

"Nie możesz mnie pocałować" trafia na listę moich ulubionych romansów. Carian Cole dokonała niemożliwego i udowodniła mi, że historie romantyczne opierające się na motywie różnicy wieku również mogą być piękne i efektowne, jeśli tylko dobrze się je napisze i oprze na szczerości oraz prozie życia. Bałam się tej lektury a jednak okazało się, że zostałam całkowicie kupiona przez bohaterów i nawet nie wiem kiedy zamknęłam ostatnią stronę z poczuciem nostalgii, że zakończenie nadeszło zdecydowanie zbyt szybko.

środa, 28 września 2022

"Zanim mnie zabijesz" Paula Er.

"Zanim mnie zabijesz" Paula Er., Wyd. Novae Res, Str. 306


Możesz zmienić fryzurę, ciało i całe życie, ale przed sobą nigdy nie uciekniesz.


Lubię sięgać po powieści Pauli Er., ponieważ ta autorka bardzo trafnie obserwuje świat i przekłada to na swoje historie. W jej książkach króluje prawda, nawet jeśli oparta jest ona na fikcji literackiej. Nie jeden raz przekonałam się, że w błyskotliwy sposób potrafi oddać prozę życia opartą na codziennych problemach a "Zanim mnie zabijesz" nie odbiega od reszty, ponownie zaskakując zaangażowaniem oraz dopracowaniem.

Plastyczny styl, trafność w oddawaniu emocji a także wiarygodna, wielowymiarowa kreacja bohaterów pozwalają wgryźć się w rozgrywane wydarzenia i w pełni w nie zaangażować. Losy głównej postaci ani przez moment nie były mi obojętne, ponieważ utożsamiałam się z jej problemami, nawet jeśli sama nie doświadczyłam podobnej sytuacji. Ale właśnie taka jest proza autorki: wszechstronna, szczera, pokazująca świat bez żadnych ubarwień, więc skupiająca uwagę czytelnika, który fabułę przekłada na prawdziwe życie.

Poznajemy Julię, kobietę od wielu lat skrywającą pewną bolesną tajemnicę. Obserwujemy jak walczy ze sobą z każdym dniem i jak trudno jej pokonać demony przeszłości, które wciąż dają o sobie znać. Nie jest jej łatwo a jednak walczy, bo wie, że nic innego jej nie pozostało. Wszystko to za sprawą mężczyzny od którego uciekła a który wciąż wydaje się być la niej największym koszmarem. Czy zatem pojawiające się  jej życiu znaki, trudne do wyjaśnienia zbiegi okoliczności oraz tajemnicze przesyłki można powiązać z powrotem oprawcy? A może to kolejne przeciwności, które jedynie przypominają o tym co wydarzyło się w przeszłości?

Autorka po raz kolejny serwuje nam siłę kobiety w najtrudniejszym momencie życia. Paula Er. przekracza tematy tabu, pokazuje strach w jego naturalnej odsłonie oraz hart ducha głównej bohaterki, która mimo lęku nie traci czujności oraz determinacji. Wciąż niewiele mówi się o mężczyznach będących oprawcami, wiele kobiet boi się głośno prosić o pomoc a to później prowadzi do tragicznych konsekwencji. Mam nadzieję, że jasny i szczery przekaz autorki pozwoli czytelniczkom z dystansem spojrzeć na podobne wydarzenia i udowodni wszystkim kobietom, że mają w sobie nieskończone pokłady siły.

Autorka po raz kolejny zaserwowała nam sporą lekcję życia. W umiejętny sposób przedstawiła skrajne emocje, które towarzyszyły mi podczas całej lektury a "Zanim mnie zabijesz" okazała się nie tylko dobrze napisaną książką, ale i historią z konkretnym przesłaniem. Tajemnica w tle, przerzucanie sił pomiędzy ściganym a ściganą oraz walka o to, by zachować pozory normalności pokazały, że literatura kobieca może pochwalić się konkretnymi wartościami.

"Credence" Penelope Douglas

"Credence" Penelope Douglas, Tyt. oryg. Credence, Wyd. Niezwykłe, Str. 592


W jej życiu będzie trzech mężczyzn. Jeden będzie ją miał. Jeden będzie chciał ją mieć. A jeden będzie chciał ją zatrzymać.


Jeszcze do niedawna motyw trójkąta miłosnego w literaturze omijałam jak tylko mogłam, ponieważ kojarzył mi się z mnóstwem schematów i poczuciem, że podobne historie stoją przed murem nie do pokonania. Wszystkie książki koncentrowały się wokół bardzo podobnych wydarzeń a ja czułam się już tym wszystkim bardzo znużona chociaż do pewnego momentu była to jedna z moich ulubionych przewodnich myśli w świecie romansów. Na szczęście pojawiła się Penelope Douglas i jej "Credence", które z zapasem przeskoczyło ograniczenia i udowodniło, że w dobrych rękach wszystko jest możliwe.

Douglas tworzy bardzo mocne, przesiąknięte erotyką, dominacją i bezwzględnością romanse, więc jej proza nie jest dedykowana każdemu. Jej najnowsza książka jest najlepszym przykładem stylu autorki, ponieważ już od pierwszych stron otula nas mrok i gęsta atmosfera. Na próżno szukać tutaj słodkości, lukru i pięknych słówek, które są charakterystyczne dla miłosnych obyczajówek. Tutaj balansujemy na granicy dobrego smaku, sięgamy po klimat oraz napięcie thrillera i zastanawiamy się do czego to wszystko zmierza, ponieważ droga pokonywana przez bohaterów jest bardzo wyboista.

Tiernan de Haas była panią swojego życia. Nastolatka wchodząca w dorosłe życie zaznała przepychu i luksusu jako jedyna córka znanego, cenionego producenta filmowego. Wyczuć można było jej lekką arogancję i lekceważenie świata w połączeniu z dość lekkomyślnym podejmowaniem zasad. Na początku Tiernan wzbudziła we mnie skrajne emocje, nie zawsze popierałam jej wybory, ale przyznaję jednocześnie, że była to bardzo barwna postać, dobrze wykreowana, dynamiczna i wyraźnie zarysowująca się na tle rozgrywanych wydarzeń. Żyjąc w cieniu sławy rodziców i nie czując się ani chciana, ani kochana, po opuszczeniu murów internatu dała się porwać chwili. I to ją pokonało. Nie przejęła się tragicznym wypadkiem rodziców, nawet cieszyła się na zmianę otoczenia i zamieszkanie w Kolorado, ale nie przypuszczała, że poznając trójkę wyjątkowych mężczyzn, jej życie całkowicie wywróci się do góry nogami. Na szczęście autorka przyłożyła się także do kreacji męskich bohaterów, serwując nam paletę indywidualizmu i różnorodnych cech osobowości co sprawiło, że nie tylko Tiernan nie mogła się im oprzeć.

Przyznaję, że sięgając po "Credence" miałam już pewne założenia wobec twórczości autorki a jednak nie spodziewałam się aż tak dużego natłoku emocji podczas czytania. Osobiście jestem zachwycona lekturą, pomysłem oraz wykonaniem, ale ja lubię mrok i elementy thrillera w każdym wydaniu, więc nie przeszkadzały mi momenty przekraczania granic czy poruszania strefy tabu. Przestrzegam wszystkie romantyczki, że to lektura tylko dla odważnych, ale jeśli już odważycie się wkroczyć do tego świata i dacie się porwać atmosferze - autorka zaserwuje Wam zupełnie inny romans niż ten znany z podobnych powieści i udowodni, że można z przytupem wkroczyć na scenę schematów, by jednocześnie zaskoczyć czytelnika powiewem świeżości.

wtorek, 27 września 2022

"Anioł z rogami" Klaudia Jaruszewska

"Anioł z rogami" Klaudia Jaruszewska, Wyd. Novae Res, Str. 208


Gdy zatracisz się w pożądaniu, możesz zapomnieć o tym, kim naprawdę jesteś.


Zazwyczaj od literatury erotycznej oczekuje przede wszystkim oderwania myśli od codziennych spraw oraz spędzenia sympatycznego czasu w towarzystwie bohaterów. Gatunek ten wybieram jako przerywnik pomiędzy innymi, cięższymi lekturami i nie często podchodzę do danej lektury z konkretnymi oczekiwaniami. Wobec "Anioła z rogami" również nie robiłam żadnych założeń i może właśnie to sprawiło, że podczas czytania bawiłam się zaskakująco dobrze. 

Klaudia Jaruszewska w swojej debiutanckiej powieści sięga po motyw mafijny w trochę innej odsłonie. Pisze bowiem o oczekiwaniach bohaterów, bardziej skupiając się na ich celach aniżeli na tle wydarzeń. Uważam, że autorka podążyła w dobrą stronę, ponieważ jej książka liczy sobie trochę ponad dwieście stron, więc nie było miejsca na to, by skupić się na rozbudowie każdego aspektu a świat mafii jest nam już na tyle dobrze znany z innych powieści, że znacznie ciekawiej było skupić się na profilach postaci.

Zuza zatraciła się we własnych uczuciach i nie do końca wiedziała czego chce od życia. Poszukiwała miłości, zrozumienia, poczucia bezpieczeństwa a wplątała się w trudny układ, który przyprawił ją o wiele zmartwień. W między czasie poznała Miłosza, który ją zauroczył, ale jednocześnie był największym wrogiem jej obecnego chłopaka, więc relacja ta stała a granicy niebezpieczeństwa. To oczywiście napędzało akcję i dodawało jej pikanterii, ale prawdę mówiąc Zuza mogłaby być bardziej zdecydowana i jasno określić kogo wybiera, zamiast wahać się nad wyborem, skoro jasno było pokazane, że jej obecny partner zupełnie jej nie szanuje.

Autorka mimo krótkiej fabuły sięgnęła po kilka motywów, by ubarwić wydarzenia. Przełożyło się to na odbiór książki, którą przeczytałam w jeden wieczór. Ciekawa akcja, sympatyczni bohaterowie oraz odpowiednia porcja emocji wcale nie przypomina debiutu a historię dopracowaną, nad którą autorka spędziła sporo czasu. Nie jest to co prawda książka wysokich lotów, ale rewelacyjnie sprawdziła się jako popołudniowy relaks a nawet jeśli miałam uwagi co do działań głównej bohaterki to przez fakt, że chciałam dla niej jak najlepiej.

"Anioł z rogami" to ciekawa propozycja od autorki, która może nas jeszcze nie jeden raz zaskoczyć. Książka dynamiczna, stawiająca na kilka wątków, więc skutecznie unikająca nudy. Pojawił się motyw pościgu, który zawsze przywołuje mój uśmiech, ponieważ uwielbiam to poczucie adrenaliny a sam romans przywołuje wiele różnorodnych uczuć. Jeśli więc zastanawiacie się czy warto - polecam. A kto wie czy już niebawem autorka nie zaskoczy nas kolejnym, jeszcze bardziej dopracowanym romansem. Drzemie w niej spory potencjał.

"Tygiel Dusz" Mitchell Hogan

"Tygiel Dusz" Mitchell Hogan, Tyt. oryg. A Crucible of Souls, Wyd. Fabryka Słów, Str. 550


A absolutne zło wykorzenić można tylko w sposób absolutny.


Nadchodząca jesień to idealny czas, by sięgnąć po angażującą, rozbudowaną przygodę, która pobudzi nasze zmysły i pozwoli oderwać się od codzienności. Naprzeciw naszym oczekiwaniom wychodzi Mitchell Hogan, który serwuje nam pierwszy tom swojej ekscytującej serii zaczynając ją z przytupem a pozostawiając nas z apetytem na więcej.

Autor zabiera nas do świata fantasy, w którym gatunek ten nabiera zupełnie nowego znaczenia. Tutaj intensywność wydarzeń stoi na równi z nieprzewidywalnością akcji a bohaterowie pojawiający się zarówno na pierwszym jak i drugim planie mają wiele do powiedzenia. Akcja jest dynamiczna, tło wydarzeń w pełni dopracowane a mimo rozbudowanej fabuły czujemy, że to dopiero wprowadzenie do całej serii, ponieważ wszystko się rozpoczyna, ma swój początek tu i teraz, i dalej może być tylko lepiej. Skupiając się jednak wyłącznie na pierwszym tomie, kieruję w stronę autora moje wielkie uznanie, ponieważ poruszył moją wyobraźnię do głębi a nie jest to łatwe, ponieważ zawsze opornie podchodzę do książek z tego gatunku.

Hogan zaskakuje swoją nieograniczoną wyobraźnią oraz umiejętnością przełożenia na papier tego co rozgrywa się w jego głowie. Intensywny przekaz połączony z plastycznością miejsc oraz wydarzeń sprawia, że lektura odgrywa się w naszej głowie niczym wysokobudżetowy film z licznymi efektami specjalnymi. Caldan, główny bohater, uratowany jako dziecko przez mnichów, prowadzi nas przez swoją opowieść z podziwu godnym zaangażowaniem i porusza przy tym wiele istotnych kwestii. Motyw drogi, wchodzenia w dorosłość, walki z przeciwnościami czy nawet pojedynki to tylko wierzchołek tego co czeka nas podczas lektury, ponieważ to powieść pełna odwagi, szaleńczych wyborów czy kreatywności ze strony autora i bohaterów.

Jestem zachwycona stylem. Piękne słowa, wyjątkowe cytaty, plastyczność otulająca nas niczym ciepły koc - to wszystko porywa od pierwszych stron i trzyma w swoich objęciach nawet długo po zamknięciu ostatniej strony. Wydarzenia śledzimy z perspektywy Caldana, który dopiero uczy się nowego świata, więc daje możliwość czytelnikowi stanąć na równi z nimi, poznawać tajniki magii, jej ograniczeń czy możliwości a także mierzyć się ze związanymi z tym niebezpieczeństwami. Czujemy się więc w pełni zaangażowani w to co dzieje się dookoła, kibicujemy bohaterowi w drodze do celu i zastanawiamy się co wydarzy się dalej, bo to, że za rogiem czekają kolejne wyzwania jest bardziej niż pewne.

Przyznaję, że Mitchell Hogan bardzo pozytywnie mnie zaskoczył. "Tygiel dusz" wynosi fantasy na nowy poziom, pokazuje, że to gatunek, który zawsze zaskoczy nas czymś nowym i pomysłowym. Powieść licząca sobie ponad pięćset stron czytana jest z zapartym tchem a zamykając ostatnią stronę już z utęsknieniem wypatrujemy kontynuacji, by jak najszybciej dowiedzieć się co wydarzy się dalej. Dynamiczna akcja, mnóstwo emocji oraz charyzmatyczny bohater na pierwszym planie w połączeniu z mrokiem, tajemnicami czy demonami przeszłości udowadniają, że to powieść jedyna w swoim rodzaju.

poniedziałek, 26 września 2022

"Na celowniku" Mark Greaney

"Na celowniku" Mark Greaney, Tyt. oryg. On Target, Wyd. Poradnia K, Str. 500


Przeszłość żyje. I potrafi zabijać.


Sięgając po pierwszy tom Gray Mana nie spodziewałam się, że historia aż tak przypadnie mi do gustu. Pozytywnie zaskoczona zwrotami akcji oraz niebanalną kreacją głównego bohatera dałam się porwać powieści dla której zarwałam noc. Oczywistym krokiem było więc dla mnie sięgnięcie po kontynuację, która - jak się okazało - okazała się nawet jeszcze lepszym czytelniczym wyzwaniem.

Wiedząc już czego mogę spodziewać się po twórczości autora i znając jego tendencję do nieoczywistych fabularnych twistów z przyjemnością śledziłam losy jednego z moich ulubionych bohaterów. Court Gentry zmienił się w Gray Mana i niczym człowiek cień mordował na zamówienie. Wyzbył się emocji oraz wyrzutów sumienia pozostawiając przeszłość i przyszłość daleko za sobą a koncentrując się jedynie na chwili obecnej. Był niczym maszyna do zabijania, która nie popełniała żadnych błędów. A jednak po drodze wydarzyło się coś co zmieniło jego nastawienie. Coś, co wciągnęła także czytelnika w wir szaleńczej, piekielnie niebezpiecznej przygody.

Court Gentry został zdradzony przez swoich przełożonych w CIA, dlatego jego los potoczył się tak a nie inaczej. Dziś ponownie staje w obliczu wielkiego wyzwania, gdy jego dawny kompan prosi go o przysługę. Ma porwać cel i oddać go w ręce swoich wrogów a tym samym znaleźć się na ich celowniku. Sytuacja jest nowa i zupełnie wyjątkowa, ale czy Gray Man nie szczyci się właśnie tym, że wychodzi cało z najgorszych momentów? Podczas tej misji wszystko może pójść nie tak, ale jest również cień szansy, że ponownie z dumą odkryjemy wielkie talenty człowieka, który nie cofnie się przed niczym.

Dynamika na najwyższym poziomie, pędząca akcja, mroczna atmosfera, mnóstwo wyzwań, skrajnych emocji a w centrum on: jedyny i niepowtarzalny. Historia z pogranicza thrillera i kryminału balansuje na granicy czasami ją wręcz przekraczając, ponieważ autor nie trzyma się żadnych ram i tworzy coś zupełnie nowego, świeżego, odrębnego. Dzięki temu czytelnik spragniony adrenaliny, pościgów i zaskakujących zwrotów akcji może w pełni zanurzyć się w tym niebanalnym świecie wykreowanym ręką Marka Greaneya. Autor utrzymał swoją fabułę na wysokim poziomie, nie osiadł na laurach a wręcz zachęcił nas do wyczekiwania kontynuacji, która prawdopodobnie wskoczy na jeszcze wyższy poziom.

"Na celowniku" to idealna lektura dla tych, którzy od lektury oczekują intensywnych wrażeń. Powieść dynamiczna, niebanalna, w pełni wpływająca na wyobraźnię czytelnika za sprawą lawiny skrajnych emocji czy poprzez doskonałą kreację głównego bohatera. Tomy z udziałem Gray Mana możecie czytać dowolnie, ponieważ każda część to nowa przygoda, ale osobiście zalecam zachowanie chronologii, ponieważ pojawiają się subtelne detale, które idealnie łączą wydarzenia w całość. Jestem zachwycona twórczością autora, zauroczona bezwzględnym mordercą, który przejawia jednak przebłyski człowieczeństwa i już zacieram ręce w oczekiwaniu na trzeci tom!

niedziela, 25 września 2022

"Zbyt piękne, by było prawdziwe" K. Bromberg

"Zbyt piękne, by było prawdziwe" K. Bromberg, Tyt. oryg. Hard to Lose, Wyd. Editio, Str. 260


Co w twojej grze było kłamstwem od zawsze?


Są tacy autorzy po książki których sięgamy w ciemno. Są autorki, które piszą tak, że serce chce się wyrwać do poznanych bohaterów i wraz z nimi przeżywać wszelkie wzloty i upadki. K. Bromberg zauroczyła mnie lata temu i do dziś trwa moje uwielbienie kierowane w stronę każdej jej powieści. Śmiało mogę zatem potwierdzić, że "Zbyt piękne, by było prawdziwe" trzyma poziom poprzedniczek i po raz kolejny otwiera przed nami drzwi do romantycznej przygody.

Zaletą autorki jest jej skrupulatna praca nad kreacją każdego z bohaterów. Przed nami powstaje wielowymiarowy obraz osoby z problemami, z przeszłością, z lękami oraz oczekiwaniami i nie mam tutaj na myśli wyłącznie pierwszoplanowych postaci, ale i tych występujących zaledwie epizodycznie. Bromberg skupia się na drobiazgach, buduje całokształt, pozwala czytelnikowi lepiej zrozumieć ich losy i wybory na podstawie utożsamiania się czytelnika z występującymi na scenie osobowościami. I to wyróżnia ją spośród tłumu, ponieważ rzetelność przekłada się na wiarygodność.

Chase Kincade to dziewczyna z charakterkiem. Miło jest wkroczyć w jej przestrzeń, ponieważ nigdy nie możemy być do końca pewni co się wydarzy a o nudzie można zapomnieć. Walczyła o nowego klienta dla Kincade Sports Management, bo wiedziała, że weteran Gunner Camden jest dla agencji sportowej idealnym wyzwaniem. Chase miała w tym także swój ukryty cel, ale o tym już wolała nie mówić. Połączyło ich zrozumienie, przyjaźń oraz wzajemne przyciągania, ale niestety w powietrzu wisiały tajemnice oraz niedomówienia, które zaczaiły się w cieniu, by uderzyć w najmniej odpowiednim momencie.

Bardzo polubiłam głównych bohaterów, ponieważ byli odważni i pewni siebie. Nawet jeśli Chase udawała kogoś kim nie była to i tak z dumą i podniesionym czołem walczyła o to co jej się należy. Gunner miał swoje mroki przeszłości, wiele krzywd i niepowodzeń na karku a jednak również potrafił wyjść z danej sytuacji obronną ręką. Ta dwójka idealnie do siebie pasowała, więc przez cały czas trzymałam za nich kciuki, ale nie tylko romans skupił na sobie moją uwagę, ponieważ autorka w tle nawiązała do realiów wojny, zespołu stresu pourazowego, codzienny wyzwań, małych kroków w drodze do celu czy po prostu pisała o życiu, przewrotnym, nieprzewidywalnym i zawsze idącym pod górkę. To nadało głębszy sens powieści, sprawiło, że nabrała ona wewnętrznego pazura i pochłonęła czytelnika nim ten zdążył się zorientować. 

"Zbyt piękne, by było prawdziwe" to wiele skrajnych emocji, wiele wyzwań czekających na bohaterów oraz czytelnika i po prostu piękna, szczera, inteligentna opowieść o miłości wystawionej na próbę. Pojawiły się momenty wzruszenia, szczerej radości, niepewności o przyszłość bohaterów, czyli cała paleta uczuć, które nie opuściły mnie nawet po zamknięciu ostatniej strony. Niezawodna K. Bromberg pokazała, że nie trzeba wielu stron, by stworzyć obraz miłości, która trafi do serca każdego czytelnika.

"Perswazje" Jane Austen

"Perswazje" Jane Austen, Tyt. oryg. Persuasion, Wyd. MG, Str. 283


Błyskotliwe połączenie portretu szlachty angielskiej początku XIX wieku oraz intrygującego romansu.


Wybitne powieści o miłości nie odchodzą w zapomnienie. Jane Austen to jedna z najbardziej poczytnych autorek, której sława nie przemija od wielu lat a której proza po dziś dzień uczy pokolenia, że wielkie emocje zawsze idą w parze z przeciwnościami losu.

Krótka, ale bardzo treściwa fabuła zabiera nas w sam środek angielskiej prowincji początku XIX wieku. To tutaj żyją bohaterowie, tutaj wyrażają swoje poglądy i starają się narzucić własne przekonania wbrew oczekiwaniom innych. Czytamy bowiem o losach Anny Elliot, która pod wpływem tytułowych perswazji porzuciła miłość swojego życia i tkwiła w nieszczęśliwej relacji przy rodzinie, która nie dawała jej żadnego wsparcia.

Lekkim stylem, który przede wszystkim skupiał się na dogłębnej kreacji bohaterów, autorka poprowadziła mnie przez obraz szlachty przekonanej o swojej wyższości nad wszystkimi dookoła. Z bólem serca obserwowałam jak próbowali ustawić pod siebie Annę obdarzoną zbyt łagodnym charakterem, by postawić na swoimi. Dobry człowiek zagubił się w morzu wszechobecnej hipokryzji co mocno wpłynęło na mój pogląd sytuacji - miałam ochotę wkroczyć do tego kameralnego grona samozwańczych klas wyższych, by wyrwać z ich szponów główną bohaterką. Tylko ona była tutaj jasnym punktem, tylko jej dobre serce trzymało mnie w nadziei, że być może szczęśliwe zakończenie nie jest dla niej stracone, bo chociaż poddała się woli rodziny to ani na moment nie zapomniała o miłości swojego życia.

Pod płaszczykiem chwytającego za serce romansu autorka przemyca wiele ważnych wartości. Pisze o sile własnego hartu ducha, namawia, by walczyć o swoje szczęście wbrew oczekiwaniom innym i pokazuje, że prawdziwe uczucie jest w stanie pokonać wiele przeciwności. Wszystko ma swoje granice, ale zraniony, odrzucony Fryderyk również nie zapomniał o swojej ukochanej co dowodzi tylko, że czasami potrzeba czasu, by poukładać pewne sprawy, zrozumieć siebie lepiej i stanąć oko w oko z przeznaczeniem. Jednak niezależnie od tego co możemy wyczytać między wierszami to przede wszystkim piękny styl autorki, trafność w prezentowaniu bohaterów oraz towarzyszące nam emocje sprawiają, że lektura bije na głowę inne, również współczesne powieści romantyczne. 

"Perswazje" to książka, która pobudza na wyobraźnie, budzi wiele skrajnych emocji i sprawia, że każda romantyczka nabiera przekonania, że na każdego czeka wielka miłość. Jane Austen nigdzie się nie spieszy snując swoją opowieść, ale dzięki temu skupia się na odpowiednich detalach, by jak najbardziej wnikliwie zaprezentować opowieść o obłudzie, egoizmie czy hipokryzji w konfrontacji do szczerego serca, otwartości na drugiego człowieka oraz wszechobecnej sile miłości. 

sobota, 24 września 2022

"Hrabia Monte Christo. Tom 1" Aleksander Dumas

"Hrabia Monte Christo. Tom 1" Aleksander Dumas, Tyt. oryg. Le Comte de Monte-Cristo, Wyd. MG, Str. 704 


Genialne dzieło Dumasa to wciąż niedościgniony pierwowzór opowieści o wielkiej intrydze, sile zemsty, potędze przyjaźni i triumfie człowieka w walce o honor.


W morzu współczesnych powieści co raz częściej pisanych na ilość a nie jakość zapominamy o klasyce literatury, która jednocześnie nie zapomina o nas. Co jakiś czas pojawiają się wznowienia najważniejszych książek w naszym literackim dorobku, by przypomnieć nam, że te historie pisane przed laty do dziś mają swoje uzasadnienie w realnym świecie i prezentują konkretne wartości.

Aleksander Dumas ze swoją najcenniejszą opowieścią wpisuje się w listę powieści, które po prostu trzeba przeczytać. Nie jest to wybór na już, nie jest to żaden przymus, ale każdy z nas w pewnym momencie swojej literackiej kariery zrozumie, że potrzebuje książki, która coś w nim zmieni, pozwoli inaczej spojrzeć na świat, otworzy nam umysł na nieznane a właśnie taka jest fabuła "Hrabiego Monte Christo" - niezaprzeczalnie bogata w lekcje, którą powtarza się od wielu, wielu lat.

To opowieść przez którą po prostu się płynie. Mimo faktu, że pisana jest dość ciężkim językiem to strony przerzucają się praktycznie same a objętość wydarzeń nie jest dla nas żadną przeszkodą. Więcej! Gdy tylko zamknęłam ostatnią stronę od razu musiałam sięgnąć po kontynuację, by jak najszybciej dowiedzieć się co wydarzy się dalej. Autor snuje historię w stylu bajarza, stawiając na pierwszym planie cudownego narratora, który ze spokojem i dużą wnikliwością relacjonuje wszystkie wydarzenia. Otrzymujemy zatem bogatą paletę charyzmatycznych osobowości, lekcję pokory i jednoczesną namowę do działania wbrew wszelkim przeciwnością a na dokładkę pojawiają się skrajne, bardzo silne emocje, które najmocniej namawiały mnie do kontynuowania lektury.

Fabuła opowiada o losach Edmunda Dantesa, oficera marynarki, który był przekonany, że jego życie układa się dokładnie tak jak to sobie zaplanował. Właśnie objął dowództwo na trójmasztowcu "Faraon" po śmierci wcześniejszego kapitana i wraz ze swoją załogą płynie do Marsylii. W domu czeka na niego ukochana Mercedes, przed nim rozpościera się droga sukcesów, ale jak to często bywa, wszelkie założenia burzą się niczym domek z kart, gdy młody kapitan trafia do niewoli. Nieprzychylni, zazdrośni ludzie zgotowali mu ten okrutny los, odbierając Dantesowi ukochaną, świetlaną przyszłość a także ukochaną wolność, więc dziś, kierowany wyłącznie żądzą zemsty, pragnie wyrównać rachunki.

"Hrabia Monte Christo. Tom 1" ta barwny obraz różnorodnych osobowości, ponieważ bohaterowie tej powieści są jednym z najmocniejszych jej aspektów. Obserwując Edmunda dostrzegamy zachodzące w nim zmiany, zachwycamy się nabieraniem przez niego życiowej mądrości, dążeniem do uzyskania sprawiedliwości czy skrupulatnym realizowaniem planu zemsty, który jednocześnie przyprawia o dreszcz przerażenia. Aleksander Dumas serwuje nam powieść wielowymiarową, złożoną i zmuszającą do intensywnego myślenia oraz jednocześnie tak wyjątkową, że nie sposób się od niej oderwać.

"Nie bój się" Lisa Gardner

"Nie bój się" Lisa Gardner, Tyt. oryg. Fear Nothing, Wyd. Albatros, Str. 478


Na mieszkańców Bostonu padł blady strach.


Mrok, gęsta atmosfera oraz całkowita nieprzewidywalność prowadzą nas ku odkrywaniu kolejnych wydarzeń w najnowszej odsłonie powieści Lisy Gardner. Czy i tym razem możemy liczyć na intensywną, pełną niebezpieczeństw przygodę podczas której wszystko może się wydarzyć? Zdecydowanie!

Znakiem rozpoznawczym autorki są jej dość obszerne i bardzo dobrze rozbudowane powieści. Tutaj tło wydarzeń króluje na równi z aktualnymi dramatami a czytelnik powoli zyskuje szansę na poznanie wszystkich detali związanych nie tylko z prowadzonym śledztwem, ale i prywatnymi sprawami bohaterów. Nie pojawiają się przy tym nudnawe momenty, gdy przekraczamy granicę pościgu za psychopatą, ponieważ autorka idealnie wszystko równoważy, pozwala nam się zaangażować i dokładnie pokazuje, że prywatne doświadczenia zawsze mają konkretny wpływ na przebieg prowadzonych działań.

Fabuła typowo kryminalna nawiązuje do jednego z moich ulubionych motywów w tym gatunku: seryjnego mordercy z problemami psychicznymi. Taki bohater jest wówczas podwójnie nieprzewidywalny, zdolny do wszystkiego i w dodatku pozbawiony wszelkich zahamowań. Ten, który spędza sen z powiek detektyw D.D. Warren wypracował pewien styl i na miejscu morderstwa pozostawia po sobie czerwoną różę oraz butelkę szampana. Niestety to nie koniec wyzwań dla detektyw, która pada ofiarą wypadku i traci pamięć, w momencie, gdy akurat jako jedyna miała szansę zapamiętać twarz psychopaty. Czy to on zepchnął ją ze schodów? A może zagadka jest jeszcze bardziej skomplikowana niż nam się wydaje?

Oczywiście, że jest. Lisa Gardner nie byłaby sobą, gdyby nie kluczyła w świecie domysłów, nieoczekiwanych zwrotów akcji czy gęstej, mrocznej atmosfery. Czytelnik od początku ma poczucie, że nie wiedzieć kiedy z najmroczniejszego konta wyskoczy na nas prawdziwe zło, ale to tylko napędza nas do przerzucania kolejnych stron i delektowania się fabułą bogatą w liczne motywy, wątki oraz przywołującą wiele dobrze wykreowanych bohaterów, którzy mają sporo do powiedzenia. Nic w tej historii nie pojawia się bez przyczyny, wszystko wydaje się mieć podwójne znaczenie a mimo naszych wstępnych założeń finał i tak zaskakuje.

Czas spędzony przy twórczości Lisy Gardner zawsze jest czasem dobrze zainwestowanym. Trudno pomyśleć, że kiedyś nie mogłam porozumieć się z twórczością tej autorki, bo dziś czytam wszystko co wyjdzie spod jej pióra i jestem po prostu zachwycona! "Nie bój się" przeczytałam w dwa wieczory angażując się w wydarzenia bardziej niż mogłam przypuszczać a D.D. Warren stała się jedną z moich ulubionych detektyw. To jedna z ciekawszych kryminalnych serii, która ma w sobie wiele emocji, jest doskonale dopracowana i prezentuje sobą coś więcej niż pustą treść, więc każdemu rządnemu przygód - ogromnie polecam!

"Pamiętnik diabła" Adrian Bednarek

"Pamiętnik diabła"
Adrian Bednarek, Wyd. Novae Res, Str. 440


"Zanim umrę, będę mógł w odróżnieniu od większości ludzi powiedzieć, że robiłem dokładnie to, czego chciałem najbardziej, nie bacząc na nic."


Czy to prawda, że ten kto ma władzę może wszystko? Kuba Sobański uważa się za kogoś doskonałego, kto stoi na najwyższej pozycji. Tym samym może osądzać, karać i wyznaczać zasady, których nikt dotąd nie znał. Ma wszystko to, o czym marzą ludzie dookoła niego - pieniądze, szybki samochód, piękną dziewczynę. Jako student żyje z dnia na dzień, z chwili na chwilę, od jednej mocniejszej do drugiej jeszcze bardziej zatracającej imprezy. Każdy chciałby stanąć choćby na moment w cieniu Kuby by poczuć na sobie jego nieskrępowaną władzę - która daje poczucie wielkości i nieograniczonej wolności. Ta jednak prowadzi do czegoś, o czym nikt nigdy nie pomyślał. Niepohamowane instynkty Kuby prowadzą go na drogę brutalności i krwawego samosądu.

Brzmi jak początek niezłego kryminału, prawda? Mocna akcja, dynamiczne sceny, fabuła jak z krwawego horroru - wszystko się zgadza, poza jednym wyjątkiem. Nie zakwalifikowałaby tej powieści do jednego gatunku. Owszem, fabuła mieście w sobie tyle ofiar, że śmiało można jej nadać rangę powieści kryminalnej, ale tak naprawdę nie mamy tutaj nakierowana na pościg za szalonym mordercą. To dosłownie czysty, niczym nie zmącony, spokojny opis samego Diabła w ludzkiej skórze, który w swojej chorej, pierwszoosobowej narracji zabiera czytelnika do swojej głowi i krok po kroku pokazuje mu swoje studium psychologiczne od którego krew na moment zastyga w żyłach.

Największym zaskoczeniem jest dla mnie świadomość, że "Pamiętnik diabła" to debiut. Już dawno nie czytałam tak dobrej, przemyślanej i mocnej historii, która z miejsca wciągnęłaby mnie do swojego świata, wiedząc że to dopiero początek literackiej kariery autora. Jak na dłoni widać wielkie zaangażowanie w rozgrywane wydarzenia, zagłębianie się w sceny, które mocno obrazowe jednocześnie nie zamęczają rozłożoną na czynniki pierwsze drobiazgowością - Adrian Bednarek wykonał kawał dobrej roboty, choć jednocześnie zastanawiałam się skąd wziął pomysł na fabułę, bo przez całą lekturę miałam wrażenie, jakbym siedziała w głowie seryjnego mordercy, psychopaty bez żadnych zahamować - wielkie brawa, bo to jedynie świadczy o realności scen, ale jednocześnie trochę przeraża, bo w końcu człowiek nie chce czytać o drugim człowieku jako o osobie do szpiku kości złej.

Kuba to postać zaskakująca - siedząc w jego głowie myślałam tylko o tym, jak wiele zła i okrucieństwa płynie w jego krwi. A jednak za nic nie mogłam oderwać się od lektury. Nieprzymuszona przewracałam stronę za stroną i z wielkim zaangażowaniem śledziłam kolejne poczynania bohatera bardzo, ale to bardzo zaskakującego i przerażającego w swoich pomysłach. Kuba założył sobie, że jeśli osiągnął już wszystko, przyszedł czas na etap Diabła, może etap Boga - w każdym bądź razie tego, kto stoi najwyżej i kto ma prawo wyznaczać karę za popełnione czyny. Jego postać mocno miesza w głowie, bo gdzieś z tyłu tli się nadzieja, że to tylko fikcja literacka a jednak wiem doskonale, że gdzieś na świecie byli i będą jemu podobni. To chyba najgorsze w tym wszystkim - sama świadomość, że może się to wydarzyć naprawdę.

Trochę zawstydza mnie fakt, że książka tak bardzo przypadła mi do gustu. Nie powinnam cieszyć się z samosądu i kompleksu Boga w tak chorej i pokręconej postaci. Ale jednocześnie nie mogę wyjść z podziwu na realnością rozgrywanych wydarzeń, szczerością scen, pędzącej akcji, wielowymiarowym bohaterem - wszystko to złożyło się na "Pamiętnik diabła" mocny, mroczny obraz możliwej rzeczywistości. Przyznaję: strach się bać! Ale to jednocześnie jedna z lepszych książek jakie czytałam. Mogłabym się przyczepić do stylu autora, do języka jakim się posługiwał, ale w tym wszystkim nie mogę zapomnieć, że przecież to debiut, a w takim przypadku język jest do nadrobienia w kolejnych powieściach.

piątek, 23 września 2022

"Perswazje" Jane Austen

"Perswazje" Jane Austen, Tyt. oryg. Persuasion, Wyd. Zysk i S-ka, Str. 312


Wnikliwy portret angielskiej szlachty początku XIX wieku i porywający romans z elementami powieści psychologicznej.


Wybitne powieści o miłości nie odchodzą w zapomnienie. Jane Austen to jedna z najbardziej poczytnych autorek, której sława nie przemija od wielu lat a której proza po dziś dzień uczy pokolenia, że wielkie emocje zawsze idą w parze z przeciwnościami losu.

Krótka, ale bardzo treściwa fabuła zabiera nas w sam środek angielskiej prowincji początku XIX wieku. To tutaj żyją bohaterowie, tutaj wyrażają swoje poglądy i starają się narzucić własne przekonania wbrew oczekiwaniom innych. Czytamy bowiem o losach Anny Elliot, która pod wpływem tytułowych perswazji porzuciła miłość swojego życia i tkwiła w nieszczęśliwej relacji przy rodzinie, która nie dawała jej żadnego wsparcia.

Lekkim stylem, który przede wszystkim skupiał się na dogłębnej kreacji bohaterów, autorka poprowadziła mnie przez obraz szlachty przekonanej o swojej wyższości nad wszystkimi dookoła. Z bólem serca obserwowałam jak próbowali ustawić pod siebie Annę obdarzoną zbyt łagodnym charakterem, by postawić na swoimi. Dobry człowiek zagubił się w morzu wszechobecnej hipokryzji co mocno wpłynęło na mój pogląd sytuacji - miałam ochotę wkroczyć do tego kameralnego grona samozwańczych klas wyższych, by wyrwać z ich szponów główną bohaterką. Tylko ona była tutaj jasnym punktem, tylko jej dobre serce trzymało mnie w nadziei, że być może szczęśliwe zakończenie nie jest dla niej stracone, bo chociaż poddała się woli rodziny to ani na moment nie zapomniała o miłości swojego życia.

Pod płaszczykiem chwytającego za serce romansu autorka przemyca wiele ważnych wartości. Pisze o sile własnego hartu ducha, namawia, by walczyć o swoje szczęście wbrew oczekiwaniom innym i pokazuje, że prawdziwe uczucie jest w stanie pokonać wiele przeciwności. Wszystko ma swoje granice, ale zraniony, odrzucony Fryderyk również nie zapomniał o swojej ukochanej co dowodzi tylko, że czasami potrzeba czasu, by poukładać pewne sprawy, zrozumieć siebie lepiej i stanąć oko w oko z przeznaczeniem. Jednak niezależnie od tego co możemy wyczytać między wierszami to przede wszystkim piękny styl autorki, trafność w prezentowaniu bohaterów oraz towarzyszące nam emocje sprawiają, że lektura bije na głowę inne, również współczesne powieści romantyczne.

"Perswazje" to książka, która pobudza na wyobraźnie, budzi wiele skrajnych emocji i sprawia, że każda romantyczka nabiera przekonania, że na każdego czeka wielka miłość. Jane Austen nigdzie się nie spieszy snując swoją opowieść, ale dzięki temu skupia się na odpowiednich detalach, by jak najbardziej wnikliwie zaprezentować opowieść o obłudzie, egoizmie czy hipokryzji w konfrontacji do szczerego serca, otwartości na drugiego człowieka oraz wszechobecnej sile miłości.

czwartek, 22 września 2022

"Any Border" Gabriela L. Orione

"Any Border"
Gabriela L. Orione, Wyd. Novae Res, Str. 328


Włoski temperament, tak jak miłość, nie zna granic.


Zaintrygowana licznymi pozytywnymi opiniami postanowiłam dać szansę autorce, która wcale nie debiutuje na polskim rynku. Po szybkim reserchu dowiedziałam się, że Gabriela L. Orione napisała już jedną powieść, więc tym bardziej wzbudziła moją ciekawość. Co z tego wynikło?

"Any Broder" to książka, która broni się ciekawym opisem. Już na wstępie historia wydaje się warta uwagi dla czytelnika szukającego w powieści wrażeń i emocji. Pierwsze strony natomiast pozwalają myśleć, że autorka dysponuje ciekawym stylem i to właściwie się sprawdza na przestrzeni całej książki. Mam pewne zastrzeżenia co do kreacji bohaterów, ponieważ nie mogłam się z nimi w pełni utożsamić i nie zawsze rozumiałam wybory jednej z postaci, ale ogólnie powieść oceniam jako przyjemną w odbiorze.

Fabuła opowiada o losach Anastazji, dwudziestosiedmioletniej mamie bliźniaków, która swoje w życiu przeszła z byłym partnerem. Zrządzeniem losu dziewczyna zmienia swoje życiowe plany i jako modelka wyrusza prosto do Mediolanu. Tam jej opowieść nabiera tempa. Pojawia się Giorgio, seksowny Włoch o gorącym temperamencie oraz uczucie, które nigdy nie powinno zaistnieć. Jak więc się to zakończy? Niestety dość typowo i to uważam za minus tej historii, ale jest to książka utrzymana w typowo romantyczno-erotycznym klimacie, więc z założenia musiało wyjść tak a nie inaczej.

Anastazji nie polubiłam o czym wspomniałam Wam już wcześniej, ponieważ to dziewczyna, która patrząc na życiowe doświadczenia - już dawno powinna dorosnąć. Niestety jej lekki styl i frywolność czasami prosiły się o naganę, bo w końcu jest matką i daje pewien wzór do naśladowania. Nie mniej w kontraście do Any polubiłam Giorgia, którego sposób bycia pozostawiał jednak wiele do życzenia, ale on przynajmniej nie krył się z tym, że nie interesują go długie związki. Ich wspólna historia była namiętna, gorąca i dość szybko się rozgrywała, więc lekturę pochłonęłam w zaledwie kilka dni i mimo pewnych zastrzeżeń przyznaję, że dobrze się bawiłam.

"Any Broder" niestety niczym nie różni się od innych podobnych jej książek, ale broni się lekkim stylem i swobodnie prowadzoną fabułą. Jeśli lubicie podobne historie to polecam sięgnąć po książkę, która dobrze sprawdzi się jako czasoumilacz po ciężkim dniu w duecie z kubkiem gorącej herbaty. Niezobowiązująca lektura, która ma w sobie jednak zadatki na ciekawy choć przewidywalny romans z bohaterami, których losów ciąg dalszy chętnie poznam w potencjalnej kontynuacji.

"Król popiołów" Ludka Skrzydlewska

"Król popiołów" Ludka Skrzydlewska, Wyd. Editio, Str. 288



Śledztwa w mieście grzechu bywają bardzo niebezpieczne. Ale niezwykle fascynujące!


Ludka Skrzydlewska wkracza na scenę, by ponownie porwać nas w ramiona swojej nieprzewidywalnej przygody. Autorka już wielokrotnie udowodniła, że nie ma sobie równych w pisaniu pasjonujących powieści romantycznych połączonych z innymi gatunkami a jej najnowsze dzieło tylko udowadnia, że wciąż jeszcze nie powiedziała ostatniego słowa.

Plastyczny styl, trafność w oddawaniu emocji oraz pasjonujące ujęcie przebiegu zwrotnych wydarzeń sprawiają, że od lektury bardzo trudno się oderwać. "Król popiołów" jest co prawda trzecią odsłoną serii Królowie Vegas, ale książkę możecie czytać jako odrębną lekturę a i tak docenicie jej całokształt, ponieważ skupia się na losach nowej pary głównych bohaterów. Autorka zachowuje intensywny dynamizm z poprzednich tomów, wciąż ładnie nakreśla więź łączącą postacie, ale wprowadza także nowe elementy, by skutecznie przegonić monotonię czy nudę.

Everly Chance, prywatna detektyw, podejmuje się zadania, które wydaje się na pierwszy rzut banalnie proste. W końcu nie od dziś pracuje w zawodzie i potrafi rozpoznać rutynowe działania. W porównaniu do tego co przeszła wcześniej śledzenie niewiernej żony wydaje się miłym oddechem wśród trudnych tematów. Niestety tym razem wszystko idzie nie tak, pojawia się morderstwo, niebezpieczeństwo oraz pościg na śmierć i życie. Everly jednak nie pozwala sobą manipulować i staje naprzeciw wyzwaniom, robiąc wszystko, by rozwiązać zagadkę i nieświadomie serwując czytelnikowi pełną napięcia akcję, która przyprawia nas o dreszcz przerażenia. Zapytacie jednak gdzie w tym wszystkim romans? Spokojnie, pojawi się w odpowiednim momencie, ale o tym musicie przekonać się już sami.

Autorka bardzo sprawnie kluczy między faktami, wprowadza na scenę nowe motywy, zabawia nas różnorodnymi emocjami, by w najmniej oczekiwanym momencie zaserwować całkowity obrót sytuacji. Dużo jest tutaj pościgów, poszukiwań, dynamicznej akcji związanej z prowadzonym śledztwem, ale w kontraście do tego pojawia się także erotyzm, zmysłowość, namiętność, która na moment przegania tematy wyciągnięte z thrillera i mrok przysłania nadzieją, że każdemu pisane jest lepsze jutro.

"Król popiołów" nie zawodzi i jak na prozę Ludki Skrzydlewskiej przystało, książka porywa nas w wir tętniących nieprzewidywalnością wydarzeń, które namawiają nas do szybkiego przerzucania stron. Lektura liczy sobie mniej niż trzysta stron a jednak na jej kartach zawarto wszystko co niezbędne, by bawić, intrygować i pobudzać zmysły. Mądry, błyskotliwy i odważny romans to zawsze dobrze zainwestowany czas, więc szczerze i nie tylko romantyczką - bardzo polecam!

środa, 21 września 2022

"Psia chata" Ewa Letachowicz

"Psia chata" Ewa Letachowicz, Wyd. Novae Res, Str. 188


Pieski świat jest pełen przygód, o jakich nie śniliście.


O psach mogę czytać zawsze i wszędzie. Lubię szczególnie fabularne powieści koncentrujące się wokół naszych czworonożnych przyjaciół, ponieważ wiąże się z tym zawsze mnóstwo emocji. Często płaczę przy takich książkach nie wiedząc konkretnie dlaczego, bo nawet jeśli nie wydarzy się żadna tragedia, zawsze czuję się mocno związana z psimi bohaterami. Dlatego zdecydowałam się na lekturę "Psiej chaty" dedykowanej młodym czytelnikom, ale przecież w każdym z nas żyje wewnętrzne dziecko. Prawda?

W rolę głównych bohaterów wcieliło się pięć charyzmatycznych psów, które opowiedziały mi swoją opowieść z podziwu godnym zaangażowaniem. Mieszkając w Tajemniczym Domu przeżywają szalone i pomysłowe przygody, które na szczęście zawsze dobrze się kończą, ale przecież chodzi przede wszystkim o to, by zdobywać nowe doświadczenia, nie stać w miejscu i nigdy się nie nudzić. Chociaż lektura jest króciutka, ponieważ liczy sobie niespełna dwieście stron, to kryje w sobie wiele motywów oraz subtelnych lekcji, by wzorować się na czworonożnych bohaterach.

Dorosły czytelnik wyłapie przesłanie, by nigdy się nie poddawać, zaakceptować siebie czy walczyć z przeciwnościami losu z uśmiechem na twarzy. Chodzi przecież o to, by życie brać nie w pełni na poważnie i zawsze być szczęśliwym z drobnych rzeczy. Autorka na przykładzie najlepszych bohaterów jakich mogła sobie wybrać do swojej powieści pokazuje dzieciom również bardzo ważny fakt: psy są inteligentne, przebojowe i pełne energii, więc należy je szanować i traktować jak przyjaciół.

Piękna, krótka, ale treściwa "Psia chata" przywołuje na usta szczery uśmiech i budzi wiele pozytywnych emocji. W tle przewijają się piękne ilustracje a czas spędzony w towarzystwie przebojowych psów umili chwile każdemu młodemu czytelnikowi. I nie tylko! Mając w domu urwisa podobnego do jednego z występujących tutaj psiaków doskonale potrafię wyobrazić sobie jak żywy i zaskakujący jest Tajemniczy Dom, w którym dźwięk stukania pazurków o podłogę budzi same pozytywne emocje. 

"Malibu płonie" Taylor Jenkins Reid

"Malibu płonie" Taylor Jenkins Reid, Tyt. oryg. Malibu Rising, Wyd. Czwarta Strona, Str. 384


Taylor Jenkins Reid podbiła serca czytelniczek i czytelników na całym świecie swoimi poruszającymi powieściami i znakomicie wykreowanymi postaciami.


Mam ogromną słabość do powieści Taylor Jenkins Reid. To autorka z ogromną wyobraźnią oraz widocznym talentem, która wychodzi poza wszelkie granice i sięga po świeże, oryginalne tematy. Nigdy mnie nie zawiodła, zawsze trzymała w nieustannym napięciu a dziś na nowo udowadnia, że nie ma sobie równych, ponieważ "Malibu płonie" to lektura od której nie sposób się oderwać.

W poszukiwaniu historii świadomie przekraczających wszelkie schematy warto przyjrzeć się twórczości Reid, która nieustannie nas zaskakuje oraz zachwyca a mimo to wciąż mamy poczucie, że jeszcze nie powiedziała ostatniego słowa. Jej książki utrzymane na najwyższym poziomie mogą pochwalić się lekkim, błyskotliwym stylem przeplatanym trafnymi obserwacjami a kreacja bohaterów pozwala nam rozłożyć na czynniki pierwsze złożone profile psychologiczne. Otrzymujemy zatem historie w pełni dopracowane, szczere i angażujące a najnowsza powieść autorki niczym się nie różni od jej wcześniejszych dzieł. Możliwe nawet, że wydaje się na ich tle jeszcze lepsza.

Fabuła przenosi nas do słonecznego Malibu, do sierpnia 1983roku. To w tym czasie czwórka sławnego rodzeństwa organizuje imprezę na zakończenie lata, która całkowicie odmieni bieg wydarzeń wszystkich bohaterów. Każdy liczy na otrzymanie zaproszenia, ponieważ Nina, Jay, Hud oraz Kit cieszą się ogromną sławą nie tylko za sprawą utalentowanego ojca, ale i własnych wypracowanych osiągnięć. Jednak wydaje się, że mimo wszechobecnego zachwytu i poczucia wielkiego wydarzenia tylko czwórka rodzeństwa nie bawi się dobrze. Czy ich prywatne problemy zaważą na finale zabawy? I dlaczego tuż po północy Malibu zapłonie?

Mnóstwo emocji towarzyszyło mi podczas czytania, ponieważ już od pierwszych stron złapałam kontakt z bohaterami. Każdy z nich był inny, każdy miał swoją historię do opowiedzenia oraz mroczne tajemnice skrywane w głębi serca, ale to jednocześnie pogłębiło ich obraz, pokazało jak różni potrafią być ludzie a jednak jak w zaskakujący sposób połączeni ze sobą niewypowiedzianymi słowami. Autorka sięga po niełatwą rodzinną opowieść, nawiązuje do dawnych, niewyjaśnionych konfliktów, do aktualnych sekretów i dramatów z jakimi mierzą się bohaterowie. To wszystko otoczone jest celebryckim blichtrem, szumem fal, posmakiem oceanu oraz klimatem lat 80-tych, który nadaje tempo powieści i pobudza wyobraźnię.

"Malibu płonie" to skomplikowany obraz rodziny otoczonej pozorami, która nie potrafi wyjść poza granicę własnych problemów. Historia złożona, angażująca, zmuszająca do czytania między wierszami a jednocześnie lekka i bardzo, bardzo przyjemna. Zżyłam się z bohaterami, z przyjemnością powróciłam do stylu autorki i zarwałam dla tej książki noc, bo odłożenie jej na później było dla mnie niemożliwe. Oto lektura dla każdego kto nie boi się wchodzić w prywatne sprawy a wyjawianie wszelkich tajemnic jest dla niego rosnącą przyjemnością. Gwarantuję, że nie będziecie żałować swojego wyboru.

wtorek, 20 września 2022

"Za każdym razem" Agata Czykierda-Grabowska

"Za każdym razem" Agata Czykierda-Grabowska, Wyd. Novae Res, Str. 280


I choćby runął nam cały świat, ja zawsze będę przy tobie...


Długo przyszło nam czekać na kontynuację serii Agaty Czykierdy-Grabowskiej, ale tym przyjemniej było sięgać po najnowszą lekturę autorki. Cykl Pierwszy raz utrzymany w charakterystycznym dla New Adult stylu ukazuje różnych bohaterów zmagających się z dorosłymi bohaterami a każdy tom opowiada o innej parze, więc niekoniecznie musicie przykładać dużą wagę do chronologii i jeśli dopiero myślicie o rozpoczęciu przygody z twórczością tej autorki to myślę, że "Za każdym razem" nadaje się do tego idealnie.

Historia pisana jest lekkim stylem, który mocno koncentruje się wokół bohaterów oraz towarzyszących im emocji. Nie skupiamy się mocno na tle wydarzeń ani nie wchodzimy szczególnie drobiazgowo w przeszłość bohaterów, ale jednocześnie poznajemy konkretne momenty, które miały wpływ na ich aktualne wybory. Autorka mając za sobą lata praktyki doskonale wie jak wszystko ze sobą zrównoważyć, by fabuła była płynna, dynamiczna i od pierwszej do ostatniej strony bardzo romantyczna, więc i tym razem nie mam jej nic do zarzucenia, może poza faktem, że skończyła się zdecydowanie zbyt szybko.

Na pierwszym planie witamy Kamilę i Marcina, którzy ramię w ramię przekraczają granicę pomiędzy młodzieńczymi uniesieniami a dorosłym życiem. Pozostawiają za sobą to co było i uczą się nowych zasad, mierząc się z wyzwaniami codzienności. Mają siebie, więc to dużo im ułatwia a ich miłość wydaje się nie mieć daty ważności. Jednak w każdym związku kiedyś musi pojawić się kryzys i to Kamila przejmie na swoje barki powolne odsuwanie się od tego, czego wszyscy dookoła niej jej zazdrościli. Czy błędnie podejmowane decyzje oraz nieprzemyślane działania na zawsze rozdzielą dwójkę przeznaczonych sobie osób?

Autorka w bardzo trafny sposób pokazuje jak życie potrafi rujnować nasze plany. Kamila i Marcin byli przekonani, że nic nie stanie na przeszkodzie ich wspólnej przyszłości a jednak szybko okazało się, że dorosłe życie jest bardzo wymagające i zmuszające nas do sporej reorganizacji. Było w tym wszystkim dużo wiarygodności, różnych emocji, poczucia, że podobne wydarzenia mogłyby dotknąć nas samych czy naszych znajomych, więc po raz kolejny otrzymaliśmy historię o życiu, szczerą w przekazie i bezpośrednią w odbiorze, która nie tylko stanowi przyjemność z czytania, ale jest jednocześnie subtelną lekcją dla każdego, kto nie bierze życia zbyt poważnie.

"Za każdym razem" porusza wiele ważnych kwestii. Czytamy nie tylko o pięknym uczuciu wystawionym na poważną próbę, ale i o prywatnych dramatach, popełnionych błędach i nie zawsze wyciągniętych konsekwencjach. Agata Czykierda-Grabowska jak zawsze trafnie uchwyciła prozę życia w emocjonalnym wydaniu, przywiązując nas do wykreowanych przez siebie bohaterów i ani przez moment nie pozostawiając nas obojętnych na to co dzieje się dookoła nich.

"Dom nad błękitnym morzem" T.J. Klune

"Dom nad błękitnym morzem" T.J. Klune, Tyt. oryg. The House in the Cerulean Sea, Wyd. Muza, Papierowy Księżyc, Str. 416


"(...) życie bez nadziei nie jest prawdziwym życiem."


Obawiałam się tego co może nieść ze sobą "Dom nad błękitnym morzem", ponieważ tak silnie zachwalane przez wszystkich lektury czasami stoją ze mną w całkowitej sprzeczności i zupełnie mi się nie podobają. Jednak w twórczości T.J. Klune od samego początku było coś intrygującego, coś co przyciągało mnie do siebie niczym magnez, więc zaryzykowałam i... wcale tego nie żałuję.

To historia potencjalnie kierowana do młodszego czytelnika, ale świeżo po lekturze mogę śmiało ocenić, że odnajdzie się w niej każdy, bez względu na wiek. Autor sięga po ponadczasowe wartości, uczy nas poprzez losy swoich bohaterów i pokazuje świat z zupełnie innej perspektywy co dobrze wpłynie na kształtowanie młodych charakterów lub zmianę perspektywy dla tych, którzy myśleli, że mają już wyrobione pewne osądy. I chociaż historia wydaje się z pozoru banalna to im więcej stron przerzucamy, tym większej świadomości nabieramy, że pod płaszczykiem przyjemnej opowieści kryją się wartości, które towarzyszą nam każdego dnia.

Linus Barker zabiera nas w bardzo oryginalną, ekscytującą podróż. Jako pracownik w Wydziale Nadzoru nad Magicznymi Nieletnimi często musi stawać na wysokości zadania, ale zazwyczaj jego życie jest spokojne i poukładane. W końcu Linus ma już swoje lata, więc nie potrzebne mu dodatkowe wyzwania. A jednak pewnego dnia Niezwykle Ważne Kierownictwo wysypał go na tajemniczą wyspę, na której przebywa szóstka młodych postaci oznaczona wysokim stopniem niebezpieczeństwa. To zadaniem Linusa jest ich odnalezienie i zdegradowanie do odpowiedniej roli, ale mężczyzna nie spodziewa się, że na miejscu stanie oko w oko z największym wyzwaniem w swoim życiu.

Na wstępie wydarzenia są dość powolne. Autor wprowadza nas w temat, zarzuca szczegółami, które nie zawsze mnie interesowały, ale początkową monotonię szybko przełamała podróż głównego bohatera, która wyniosła akcję na wyższy poziom. Pojawienie się Linusa na wyspie zaowocowało mnogością podejmowanych motywów, zaangażowaniem ważnych wartości aż w końcu lawiną skrajnych emocji przez które śmiałam się wraz z bohaterami i smuciłam nad ich losem. Czytamy bowiem o wykluczeniu, odrzuceniu, błędnych osądach, braku poczucia własnej wartości, o ludzkich ograniczeniach, które nie pozwalają nam otworzyć się na drugiego człowieka. T.J. Klune serwuje nam lekcję ogłady, pokazując, że stereotypowe myślenie jest krzywdzące dla każdej strony.

"Dom nad błękitnym morzem" to lektura bardzo niepozorna, ale niosąca ze sobą ogromny bagaż doświadczeń oraz emocji. Czas spędzony w towarzystwie Linusa oraz poznanych przez niego pozostałych bohaterów okazał się dla mnie wielką, wartościową lekcją oraz przygodą, której na pewno szybko nie zapomnę. To nie jest jednocześnie tak, że autor zarzuca nas mądrościami i każde podążać wyznaczoną ścieżką. Nie. On jedynie pokazuje nam możliwości z których możemy skorzystać. Powieść jest jednocześnie lekka, przyjemna i bardzo wciągająca, więc każdy kto zdecyduje się na spotkanie z lekturą nie będzie żałował swojego wyboru. Niezastąpione  bestsellery znajdziecie w księgarni Taniaksiazka.pl.

poniedziałek, 19 września 2022

Przedpremierowo: "Mroczne wyznania" Lisa Unger

"Mroczne wyznania" Lisa Unger, Tyt. oryg. Confessions On the 7:45, Wyd. Muza, Str. 384
PREMIERA: 28 września 2022r.


Czy niewinna rozmowa z przypadkową osobą w pociągu może zamienić poukładane życie idealnej rodziny w kompletny chaos?


Uwielbiam sięgać po powieści, które dojrzewają wraz z rozwojem fabuły. Lisa Unger serwuje nam historię z pogranicza powieści obyczajowej i thrillera, w której wszystko może się wydarzyć a napięcie potęguje się z kolejno poznanymi faktami. Wszystko w tej książce aż buzuje więc od skrajnych emocji a każdy kto zdecyduje się na lekturę doceni pomysł autorki oraz jej nietuzinkowe wykonanie.

"Mroczne wyznania" wybrałam jako lekturę przed snem, która pobudzi moją wyobraźnię, ale i którą będę mogła odłożyć na półkę, by sięgnąć po nią kolejnego wieczoru. Lubię podsycać atmosferę thrillerowych wydarzeń czytając podobne historie nocami, ale nie spodziewałam się, że zarwę dla tej książki noc, ponieważ ostatecznie okazało się, że nie zasnę zanim nie poznam rozwiązania. Autorka w bardzo umiejętny sposób poprowadziła mnie przez fabułę w początkowo której nic nie wskazywało na tak dramatyczny przebieg wydarzeń a jednak im więcej stron przerzuciłam tym mocniej czułam się w to wszystko zaangażowana a w mojej głowie pojawiło się zdecydowanie więcej pytań niż odpowiedzi.

Akcja powieści wydaje się być bardzo kameralna. Początek wydarzeń jest bowiem w pociągu, gdy Selena Murphy wraca z pracy do domu. Wdaje się w niezobowiązującą rozmowę z towarzyszką, z siedzenia obok a Martha wydaje się przesympatyczną kobietą, która bardzo szybko budzi w Selenie zaufanie. Może to poczucie szybkiego rozstania, może potrzeba wygadania się przed nieznajomą, by oczyścić serce i umysł, podpowiadają bohaterce, by wyjawić nowo poznanej kobiecie swoje sekrety, ale niezależnie od motywu, obie zaczynają opowiadać o swoich prywatnych sprawach. I zaraz po tym rozstają się tak jak się spotkały: szybko i bez emocji. A jednak nazajutrz rozpoczyna się prawdziwy koszmar z Seleną w roli głównej.

Szukając nieprzewidywalnych bohaterów o zachwianym zdrowiu psychicznym, śmiało możecie sięgać po prozę Lisy Unger. Autorka stworzyła grono postaci, które wydają się równie często kłamać co mówić prawdę, więc ciężko jednoznacznie ocenić kto jest ofiarą w tym dramacie a kto odpowiada za wszelkie zło. A, wierzcie mi na słowo, trudnych momentów w tej powieści będzie cała masa, ponieważ Selena stąpając po cienkim lodzie będzie mierzyć się z trudnymi do wyjaśnienia sytuacjami. Całość otulać będzie gęsta, mroczna atmosfera oraz poczucie nadchodzącej tragedii, ale największym smaczkiem tej historii jest poczucie, utrzymujące się do samego końca, że tutaj wszyscy kłamią.

"Mroczne wyznania" budzi lęk i niedowierzanie, bo wydarzenia tej powieści każdy z nas potrafiłby przenieść na prawdziwe życie. Kto nie ma czasami ochoty wyrzucić swoich wszystkich trosk w rozmowie z kimś nowo poznanym? Nie od dziś w końcu mów się, że najlepiej rozmawia się z nieznajomymi. Selena nie popełniła więc w moim odczuciu żadnego błędu a jednak najbardziej ucierpiała, chociaż z drugiej strony dzięki temu otrzymaliśmy dynamiczną, zaskakującą i bardzo emocjonalną lekturę od której bardzo trudno się oderwać.

niedziela, 18 września 2022

"Rodzinne strony" Iwona Mejza

"Rodzinne strony" Iwona Mejza, Wyd. Dragon, Str. 320


Marcin wraca do Anielina.


Po lekturze "Przyjaciółki", czyli pierwszego tomu serii Iwony Mejzy od razu wiedziałam, że zdecyduję się po raz kolejny wkroczyć do tego cudownego miejsca. Autorka poza dobrze przedstawionymi losami bohaterów zaoferowała mi bowiem bardzo plastyczne przedstawienia tła wydarzeń a tym samym miasteczko Anielin na moment stało się moim ulubionym miejscem.

Jestem ogromną fanką powieści obyczajowych i nie zadowalam się już byle jako poprowadzoną akcją. Oczekuję, żeby książka miała konkretną treść, świadome tło wydarzeń a losy bohaterów stały na równi z wiarygodnością. Wszystko to Iwona Mejza serwuje nam z pozazdroszczenia godnym zaangażowaniem a jednocześnie jej proza nie jest wydumana czy przesycona niepotrzebnymi wartościami - całość czyta się lekko, płynnie, z naciskiem na obrazowe uchwycenie akcji a my po prostu rozpływamy się w perypetiach mieszkańców Anielina z subtelną zazdrością, że nie my jesteśmy tam obecni.

Warunek jest jeden. Jeśli chcecie przeczytać "Rodzinne strony" najpierw sięgnijcie po "Przyjaciółkę". Co prawda obie książki możecie czytać osobno, ale razem nabierają mocniejszego wydźwięku, więcej dowiecie się o bohaterach a sam Anielin zauroczy Was tak samo jak  mnie, więc na pewno nie będziecie mieli ochoty go opuszczać. W tej części ponownie wkraczamy w życie postaci, które bez problemu możemy spotkać w codziennym życiu a ich troski, trudne wybory oraz nieoczekiwane zmiany planów będą dla nas zrozumiałe, ponieważ sami mierzyliśmy się z podobnymi tematami. Autorka zabiera nas w podróż szczerą i inteligentną oraz - co bardzo ważne - przesiąkniętą różnymi emocjami.

Marcin wraca do Anielina, ponieważ nie chce tracić dni a nawet godzin bez Marty i Poli na których co raz bardziej mu zależy. To dobry znak, prawda? Niestety demony przeszłości wciąż nie dają o sobie zapomnieć i powracają lęki związane z trudnym dzieciństwem. Marta jednak boi się mu ponownie zaufać, w dodatku sama mierzy się z własnymi problemami. Nad Anielinem zawisło wiele negatywnych emocji, dużo trosk i smutków, więc czytelnik pogrążą się w nostalgicznym nastroju, ale Pola potrafi skutecznie odciągnąć uwagę od wszelkiego zła pokazując swoją dziecięcą, szczerą radość i niepohamowany hart ducha.

"Rodzinne strony" wzruszają, hipnotyzują, otulają niczym ulubiony koc. Z przyjemnością powróciłam do twórczości Iwony Mejzy, ponieważ uwielbiam takie niespieszne powieści obyczajowe opierające się na typowej prozie życia. Autorka nie szczędzi nam skrajnych emocji, ale to tylko napędza akcję a losy bohaterów stają się bardziej wiarygodne. Jeśli więc szukacie zaufanej autorki, której twórczość Was nie zawiedzie - oto idealna propozycja.