poniedziałek, 31 października 2022

"Nawet nie zauważysz" Vera Kurian

"Nawet nie zauważysz" Vera Kurian, Tyt. oryg. Never Saw Me Coming, Wyd. Poradnia K, Str. 400


Witajcie na Wydziale Psychologii. I strzeżcie się psychopatów!


Thriller młodzieżowy to niełatwy gatunek. Autorzy podejmując się podobnego wyzwania muszą wyjść poza strefę komfortu i nie poprzestać jedynie na melodramacie. Liczy się bowiem intensywność wrażeń, skrajne emocje oraz liczne zaskoczenia, które wpłyną na psychikę czytającego. To wszystko, a nawet jeszcze więcej, serwuje nam Vera Kurian, której "Nawet nie zauważysz" totalnie wciska w fotel!

Już na wstępie w oczy rzuca się pomysłowość wydarzeń. Od początku towarzyszy nam mroczna, napięta atmosfera, która zwiastuje pewną tajemnicę a budowa zdań, słownictwo czy ogólny styl autorki przekłada się na całościowy odbiór. W tym przypadku nie ma mowy o przeczytaniu kilku stron i odłożeniu lektury na później, bo wydarzenia przyciągają i hipnotyzują, pobudzają naszą wyobraźnię, przez co strony przerzucają się same a my odkładamy lekturę dopiero po poznaniu ostatecznego rozwiązania. W dużej mierze jest to zasługa gęstego klimatu, ale przyjemność czytania płynie z każdej strony: wielowymiarowej, mocno psychologicznej kreacji bohaterów, poczucia wiszących w powietrzu tajemnic, zagadki, intrygi aż w końcu szaleństwa czającego się w każdym ciemnym zakamarku.

Chloe Sevre to dziewczyna jakich wiele a przynajmniej tak się każdemu wydaje. Niestety Chloe dzięki swojemu wysokiemu ilorazowi inteligencji wskoczyła na wyjątkowy status - psychopatki. Pośród prozaicznych zajęć jej umysł zajmuje także planowanie morderstwa Willa Bachmana, kolegi z dawnych lat, który mocno zaszedł jej za skórę. Tylko czy dawne urazy z dzieciństwa powinny przejmować nad nami aż taką kontrolę? Dreszcze przerażenia przebiegały mi po plecach za każdym razem, gdy główna bohaterka wpadała na kolejny szalony pomysł, ponieważ była przy tym niezwykle skrupulatna i skuteczna. Nie spotkałam do tej pory w literaturze tak oryginalnej, charyzmatycznej a w dodatku nieprzewidywalnej bohaterki, którą stać dosłownie na wszystko i chyba właśnie ta nietuzinkowa kreacja dodała całej książce ostrości (choć lektura i tak pochwalić może się samymi atutami).

Główna bohaterka znajdzie się w grupie siedmiorga studentów poddanych badaniu klinicznemu na Wydziale Psychologii a łączyć ich będzie brak empatii oraz niezdolność odczuwania strachu, o wyrzutach sumienia nie wspominając. Jednak dochodzi do tragedii i fabuła się zagęszcza. W grupie psychopatów każdy wydaje się podejrzany i zdolny do morderstwa a podejrzenia rzucać możemy dosłownie w każdą stronę, ponieważ autorka tak pomysłowo skonstruowała fabułę, że praktycznie każde nasze założenie może być prawdziwe. Dużo się dzieje, akcja nie zwalnia tempa ani na moment, Chloe szuka sprawcy i jednocześnie realizuje swój morderczy plan, my czytając o tym wszystkim mamy totalny chaos w głowie a na twarzy szczery uśmiech, bo to kawał dobrej, rewelacyjnie napisanej książki od której po prostu nie sposób się oderwać.

Dawno nie czytałam tak dobrze napisanej historii, błyskotliwej, szczerej i dojrzałej a jednocześnie igrającej sobie z psychiką czytelnika oraz wystawiającej go na sporą próbę. Vera Kurian dokonała niemożliwego zabierając mnie w ekstremalnie emocjonalną podróż podczas której mogło się wydarzyć dosłownie wszystko i faktycznie tak było, bowiem "Nawet nie zauważysz" to zbiór nieoczekiwanych zwrotów akcji, lawiny zaskoczeń, szaleństwa kryjącego się w bohaterach a także zagadki, która prowadzi nas do wstrząsającego finału. Oto lektura, która z przytupem zapisuje się na liście moich ulubionych tytułów!

"Zapomniałem się pożegnać, a ty nie poczekałaś" Joanna Kuźniewska

"Zapomniałem się pożegnać, a ty nie poczekałaś" Joanna Kuźniewska, Wyd. Novae Res, Str. 254


Czy wybaczysz tym, którzy odebrali ci marzenia?


W pewne leniwe popołudnie szukając objętościowo powieści, którą przeczytam na raz, sięgnęłam po debiut Joanny Kuźniewskiej, która wyszła z inicjatywą obyczajowo-romantycznej przygody. Nie wiedząc czego mogę się spodziewać, ale mając dobre przeczucia, zabrałam się więc do poznawania losów bohaterów z "Zapomniałem się pożegnać, a ty nie poczekałaś".

Autorka mimo niewielkiej liczby stron umiejętnie przedstawiła proces wypadków, które miały wpływ na życie postaci. Lekkim stylem, z naciskiem na emocje oraz codzienne problemy poprowadziła mnie przez fabułę, którą bez problemu mogłabym przełożyć na prawdziwe życie. Manewrując między złamanym sercem a próbą odbudowania tego co stracone obserwowałam zachowania postaci i przyłapywałam się na tym, że sama angażuję się w to co dzieje się dookoła.

Rafał wyjechał bez pożegnania i zostawił Gosię ze złamanym sercem. Mimo upływu trzydziestu lat kobieta do dziś nie potrafi się z tym pogodzić. Na wszelkie sposoby próbowała wytłumaczyć sobie jego działania, ale dopiero dziś, w dobie mediów społecznościowych, w końcu go odnalazła, by móc ostatecznie zamknąć ten rozdział. Okazało się, że rozdzieliło ich coś więcej niż przeznaczenie, ponieważ komuś bardzo zależało na tym, by ich miłość się nie rozwijała. Wzbudziło to we mnie sporo skrajnych emocji, ponieważ od początku przywiązałam się do bohaterów i widziałam, że Gosia przy Rafale była naprawdę szczęśliwa. A przecież to właśnie liczy się najbardziej, prawda? Postanowiłam więc wraz z nimi wyjaśnić kto i dlaczego stał za ich trudną przeszłością a finał mocno mną wstrząsnął.

Łączymy romans z elementami dramatu, doszukujemy się nawet subtelnych motywów thrillera, kiedy zagadka się rozpędza i wchodzi w dość mroczny klimat. Trudno uwierzyć, że komuś zależało na zburzeniu szczęścia tak dobrze dobranej pary a jednak to mocno wpłynęło na tą dwójkę, ponieważ przez trzydzieści lat nie mogli o tym zapomnieć czując ból w sercu i wiele negatywnych emocji. Brak wsparcia, poczucie opuszczenia i wiele pobocznych, błędnych decyzji źle wpłynęły na Gosię, która zderzyła się ze źle ulokowanymi uczuciami, romansami, mobbingiem w pracy aż w końcu wizytą u psychologa, który miał pomóc jej wyjść z tego wszystkiego. 

"Zapomniałem się pożegnać, a ty nie poczekałaś" to wiele smutnych chwil. To łzy wzruszenia, zaciskanie pięści przez wzgląd na niesprawiedliwość oraz lęk przed tym, że prawdziwe uczucie może zostać pokonane przez zazdrość i egoizm. Z zaskoczeniem przyznaję, że Joanna Kuźniewska bardzo dobrze się spisała a jej powieści mocno do mnie trafiła, zapewniając mi popołudnie pełne atrakcji. Książka okazała się szczera, dopracowana i bardzo uczuciowa, więc szczerze mogę Wam ją polecić. 

niedziela, 30 października 2022

"Our Violent Ends. Burzliwe zakończenie" Chloe Gong

"Our Violent Ends. Burzliwe zakończenie" Chloe Gong, Tyt. oryg. Our Violent Ends, Wyd. Jaguar, Str. 580


Jest rok 1927, a Szanghaj chwieje się na skraju rewolucji.


Przyznaję, że Chloe Gong tak bardzo porwała mnie w wir przygody pierwszego tomu swojej ekscytującej serii, że z zapartym tchem wyczekiwałam kontynuacji. Miałam przeczucie, że część druga wkroczy na scenę z jeszcze większym przytupem i wcale się nie pomyliłam. Autorka przeskoczyła poprzeczkę, którą sama sobie postawiła i na przestrzeni prawie sześciuset stron zawarła opowieść emocjonalną, zaskakującą a czasami wręcz przyspieszającą bicie serca.

Aby w pełni zaangażować się w fabułę odsyłam Was do zachowania chronologii. To konieczny warunek, ponieważ autorka nie zwalnia, by wytłumaczyć wcześniejsze wydarzenia a podąża wyznaczonym sobie torem, co jakiś czas wprowadzając nowe motywy, by zagęścić atmosferę. To fantasy utrzymane na najwyższym poziomie, przepełnione intrygami, wyzwaniami czyhającymi na drodze bohaterów, kształtującymi nasze postacie tak, że w finale drugiego tomu żegnamy zupełnie inne osoby niż te poznane na początku pierwszej części. I właśnie to imponuje mi najbardziej: ten wiarygodny rozmach, ta zachowana dynamika, która udowadnia, że autorka zaangażowała się w swoją pracę jak tylko mogła.

Juliette nieustannie mi imponuje. To silna i niezależna bohaterka, która potrafi rozróżnić priorytety w swoim życiu i wybrać to co należy, a nie to co dyktuje jej serce. Chociaż trudno było przekonać się do takiego rozwiązania, bo przecież dla ulubionej postaci chcemy jak najlepiej. A jednak poświęca ona swój związek z Romą na rzecz misji i utrzymuje nienawiść chłopaka, mimo że nie jest winna zarzucanego jej czynu. Roma pogrążony w żałobie po śmierci Marshalla nie potrafi racjonalnie ocenić sytuacji a wzajemne sekrety niszczą tą dwójkę od środka.

Chociaż ciężko się na to patrzyło i bezradność wręcz rozsadzała mnie od środka to muszę przyznać, że autorka rewelacyjnie poradziła sobie ze wszechobecną intrygą. Kontrolowany chaos wkradł się do życia bohaterów, akcja goniła akcję, nieustannie coś się działo, twisty fabularne wyciskały ze mnie skrajne emocje. Konstrukcja wydarzeń była w pełni przemyślana, sposób działania bohaterów logiczny i racjonalny a sama walka o przetrwanie w świecie, w którym wszystko jest możliwe przyprawiała o dreszcz przerażenia.  Nawet jeśli chciałabym na coś ponarzekać dla przyzwoitości to trudno byłoby mi znaleźć element nie pasujący do reszty, ponieważ w tej książce znalazło się wszystko: szekspirowski romans, polityka, walka o władzę, przyjaźń czy indywidualne wartości połączone w jedną spójną całość.

"Our Violent Ends. Burzliwe zakończenie" to klasa sama w sobie. Jednak żeby zrozumieć jej monumentalność polecam samemu wkroczyć do tego nietuzinkowego świata. Powieść odważna, w pełni dopracowana, z cudownymi bohaterami na pierwszym planie, która odrywa nas od ponurej codzienności i przenosi do miejsca, którego nie ma się ochoty opuszczać. Opowieść o drugich szansach, stawianiu czoła przeciwnościom, o samotności, dążeniu do celu raz realizacji piekielnie trudnych założeń. Wyjątkowa, jedyna w swoim rodzaju, chwytająca za serce. Aż trudno przyjąć, że to koniec, bo chciałabym, by ta historia trwała jeszcze i jeszcze.

"Czarna krew" Krzysztof Bochus

"Czarna krew" Krzysztof Bochus, Wyd. Skarpa Warszawska, Str. 368


Pasjonująca saga kryminalna z wielką historią w tle.


Krzysztof Bochus, który napisał już niejedną wciągająca powieść, tym razem oddaje w nasze ręce historię połączoną różnymi gatunkami, która może pochwalić się w pełni wykorzystanym potencjałem. "Czarna krew" od pierwszych stron porywa nas w wir niebanalnej przygody i zapewnia kilka godzin atrakcyjnej fabuły, w dodatku naszpikowanej emocjami.

Wystarczyło hasło "saga" a już dałam się skusić lekturze. Uwielbiam ten motyw, lubię gdy autorzy rozwijają tło wydarzeń, wprowadzają licznych powiązanych ze sobą bohaterów i stawiają na historię angażującą przeszłość, teraźniejszość oraz potencjalną przyszłość a właśnie to skupił w swojej powieści Krzysztof Bochus, dodatkowo kusząc jeszcze kryminalną zagadką gdyby ktoś nie czuł się w pełni dopieszczony. 

Od samego początku mogłam wyczuć, że autor zaplanował sobie przebieg wydarzeń i poruszał się według znanego sobie schematu. Dzięki temu książka okazała się dopracowana, w odpowiednich momentach zaskakująca, nieustannie trzymająca napięcie i wprowadzająca na scenę barwnych bohaterów. Nic nie było tutaj kwestią przypadku a o pustych, przegadanych stronach możecie zapomnieć, ponieważ to pasjonująca podróż przez emocje i intrygujące zwroty akcji, które opierają się na wypadkach przyczynowo-skutkowych. Przyznaję, że sama na początku założyłam, że czeka mnie prosta lektura umilająca leniwe popołudnie, ale dałam się porwać na całego i z ogromną przyjemnością przerzucałam kolejne strony.

Akcja skupia się na dwóch datach. Z jednej strony obserwujemy współczesne wydarzenia z czerwca 2022 roku, z drugiej przenosimy się do października 1944. Pierwsza perspektywa opisuje planowane podpalenia klubów nocnych w centrum Warszawy. Jeden z prywatnych detektywów decyduje się poprowadzić śledztwo, ale nie może przewidzieć związanych z tym konsekwencji. Przeszłość natomiast opowiada o Czarnym, tajemniczym bohaterze lubiącym się w wyznaczaniu własnych kar i kradnącym wszystko co popadnie. Co łączy ze sobą te dwa motywy? Dlaczego historia wraca w najmniej oczekiwanym momencie? O tym przekonacie się sięgając po powieść Bochusa, który fantastycznie połączył fakty, by w ostatecznym finale porządnie zaskoczyć.

"Czarna krew" to książka nieoczywista, ale przy tym bardzo dobra, pomysłowa i wciągająca na całego. Wybornie bawiłam się łącząc fakty, klucząc między wydarzeniami i próbując rozwiązać zagadkę, której rozwiązanie wciąż wymykało mi się z rąk. Autor pisze o tajemnicy, trudnych wyborach a nawet wielkiej miłości, która naznaczy wszystkie wydarzenia, więc koniecznie musicie przekonać się w jak oryginalny sposób zostało to wszystko ze sobą powiązane.

sobota, 29 października 2022

"Walka z obowiązkiem" K.C. Lynn

"Walka z obowiązkiem"
K.C. Lynn, Tyt. oryg. The Final Temptation, Wyd. Niezwykłe, Str. 146


Kayla była dla Coopera za młoda… Do czasu.


Lubicie dodatki do serii? Ja zawsze kręcę na nie nosem, ale jak przychodzi zabrać się za lekturę to jednak daję się wciągnąć, szczególnie jeśli chodzi o moje ulubione cykle. Jestem fanką krótkiej formy, lubię przeczytać książkę w jeden wieczór a takie krótkie dodatki praktycznie reprezentują sobą same pozytywne wartości. Z przyjemnością więc dałam szansę króciutkiej historii od K.C. Lynn, która umiliła mi czas i porwała w sam środek emocjonalnych (jak to zawsze u autorki bywa) wydarzeń.

Autorka ma to do siebie, że niezależnie od objętości fabuły, jej książki są bardzo szczere w przekazie i skupiające się na konkretnych relacjach pomiędzy bohaterami. Dodatek do serii idealnie oddaje to jak Lynn radzi sobie z pisaniem: mnóstwo w tym wszystkim emocji, tło wydarzeń jest dobrze zarysowane a fabuła ma sens od pierwszej do ostatniej strony, a przecież mówimy tu o nie całych stu pięćdziesięciu stronach, więc wykazać się na takim polu wcale nie było łatwo.

To historia o Kayli, która jako nastolatka podkochiwała się w swoim sąsiedzie. Niestety dzieliła ich zbyt duża różnica wieku, by Cooper chciał zwrócić na nią uwagę. Mijały lata, ona wciąż po cichu do niego wzdychała, on jako policjant nie rozumiał zauroczenia dziewczyny. A jednak pewnego dnia role się odwróciły i Cooper został trafiony strzałą amora. Czy balansowanie na granicy oraz ostateczne jej przekroczenie będzie miało dla nich dobre skutki?

Polubiłam tą dwójkę i trzymałam kciuki za powodzenie ich uczucia. Wcześniej obserwowałam ich jako drugoplanowe postacie, które dziś otrzymały większe pole do popisu i nawet jeśli byłam w stanie przewidzieć ostateczne zamknięcie ich wspólnego tematu to z przyjemnością sięgnęłam po opowieść o miłości, która pokonywała wszelkie przeciwności. 

"Walka z obowiązkiem" to nowelka, która idealnie uzupełnia serię. Sporo jest w niej emocji, pozytywnych zwrotów akcji i sympatii kierowanej w stronę bohaterów, więc mimo krótkiej treści książka może pochwalić się samymi pozytywami. Cudownie było wrócić do tego miejsca i przyjąć na siebie klimat stworzony przez autorkę, ale jeśli macie ochotę na lekturę to odsyłam Was najpierw do całej trylogii, ponieważ powyższa nowelka to dodatek i tak warto ją traktować.

piątek, 28 października 2022

"Nie nazywaj tego kultem. Sekta NXIVM – Niewolnictwo seksualne w elitach amerykańskiego show-biznesu" Sarah Berman

"Nie nazywaj tego kultem. Sekta NXIVM – Niewolnictwo seksualne w elitach amerykańskiego show-biznesu" Sarah Berman, Tyt. oryg. Don't Call It a Cult: The Shocking Story of Keith Raniere and the Women of NXIVM, WYd. Mova, Str. 448


Handel ludźmi. Coaching samopomocy. Szantaż. Mentoring. Przemoc psychiczna. Wykorzystywanie seksualne. Głodzenie i kary cielesne.


nie często sięgam po reportaże, ale dostrzegam, że z wiekiem zmieniają się moje czytelnicze upodobania i stopniowo przeplatam sobie beletrystykę innymi gatunkami. Lubię sięgać po książki, które wzbogacą moją wiedzę i pozwolą mi poznać nowe perspektywy, ale warunek mam jeden: temat musi zostać przedstawiony ciekawie i szczerze, tak, żebym mogła się w niego gryźć i nie męczyć się przy wertowaniu suchych faktów. Bałam się, że "Nie nazywaj tego kultem" będzie właśnie takim pozbawionym emocji zbiorem informacji, ale na szczęście lektura okazała się dopracowana, treściwa i bardzo wciągająca.

Na pewno nie jest to propozycja dla czytelników o słabych nerwach. Brutalność, bezwzględność i ludzka obojętność wydają się być tutaj na porządku dziennym a w połączeniu z poczuciem, że to wszystko ma swoje podłoże w prawdziwym świecie, że czytamy o prawdziwych wydarzeniach a nie fikcji literackiej tylko potęguje emocjonalny odbiór. Czytamy bowiem o sekcie, która wciąż wydaje się być tematem tabu a która przeraża, zaskakuje i budzi skrajne postrzeganie kobiet biorących w tym udział.

Charyzmatyczny lider, Keith Raniere stworzył sektę NXIVM, która pozornie miała prowadzić do samopomocy i osiągnięcia sukcesu. Przyciągał kobiety jak magnes, kusił ich widmem cudowności, ale nie tylko zwykłe szaraczki podążały za jego głosem, ponieważ przez lata w ręce Raniere'a wpadli ludzie biznesu, polityki czy celebryci. Każdy marzył o byciu lepszym, ale nie dostrzegał tego co kryje się za fasadą, ponieważ wystarczył tylko jeden sygnał o nieprzestrzeganiu zasad, by sekta wprowadzała kary cielesne, znakowanie kobiet i gwałty. Trudno się o tym wszystkim czytało a po moich plecach raz za razem przechodził dreszcz przerażenia, bo przecież mamy świadome czasy, XXI wiek, w którym wydawało się, że takie działania nie mają już miejsca. A jednak sekta Raniere'a prężnie działała przez lata i tylko pod wpływem impulsu ktoś w końcu doprowadził do jego demaskacji. 

To była trudna przeprawa psychicznie i emocjonalnie, ale uważam, że podobnych historii powinno być dużo więcej. Otwierają nam oczy na świat, udowadniają, że wciąż pojawiają się potwory w ludzkiej skórze i być może przeczytanie podobnej publikacji uchroni kogoś przed wkroczeniem w podobną machinę bezwzględności. Długo zastanawiałam się jak postąpiłabym na miejscu opisywanych kobiet, co musiałoby mnie zmotywować do wkroczenia w bramy tej sekty, ale prawda jest taka, że z dystansu, ciepłego fotela łatwo jest oceniać innych. Dlatego tym mocniej polecam Wam lekturę, która trochę układa w głowie i która wymaga sporego skupienia, by odnaleźć się w tych wszystkich nazwiskach czy detalach.

"Nie nazywaj tego kultem. Sekta NXIVM – Niewolnictwo seksualne w elitach amerykańskiego show-biznesu" to mroczna książka, która koncentruje się na sekcie mającej swoje prawdziwe miejsce w realnym świecie. Niełatwa w odbiorze, napisana dość ciężko i na pewno nie dla każdego, ale przyznaję, że osobiście jestem bardzo zadowolona z lektury i z przyjemnością poznałabym więcej publikacji na ten temat. Książka szczera, konkretna, zbierająca informacje, które dokładnie oddają machinę pracy sekty, czyli otrzymujemy ogrom szczegółów bardzo emocjonalnych i skrajnie niebezpiecznych.

"Wyśnione szczęście" Kristin Hannah

"Wyśnione szczęście" Kristin Hannah, Tyt. oryg. Comford joy, Wyd. Świat Książki, Str. 256


Niezwykła powieść uwielbianej w świecie autorki bestsellerów „Słowik” oraz „Gdzie poniesie wiatr”.


Kristin Hannah podnosi na duchu, udowadnia, że proza życia nie zawsze musi być ponura i czaruje słowem, angażując czytelnika oraz porywając go w sam środek niezapomnianej przygody. "Wyśnione szczęście" to nowy projekt autorki, lektura subtelnie inna niż wszystkie, bardziej baśniowa, ogromnie klimatyczna i tak emocjonalna, że nie sposób się jej oprzeć. 

Hannah potrafi sobie zjednać czytelnika samym stylem. Jej powieści nie są oryginalne, ponieważ w dużej mierze podążamy torem klasycznych historii obyczajowych, ale sposób przedstawienia fabuły: kameralny, niespieszny, stawiający na drobiazgi oraz uczucia bohaterów, skupiający się na tu i teraz bez gdybania o potencjalnej przyszłości sprawia, że stajemy murem za prezentowanymi postaciami i nawet jeśli ich wybory nie zawsze są zgodne z naszymi, to wciąż czujemy się w pełni oddani wydarzeniom. Poruszamy się na przestrzeni wiarygodności i typowych chwil wyrwanych z codzienności, ale w powyższej lekturze wyjątkowo pojawia się także subtelny klimat magii związany z czasem świąt Bożego Narodzenia co w pełni akceptuję i popieram, bo przez taki zabieg fabuła otuliła mnie niczym ciepły kocyk.

Joy, która pojawia się na pierwszym planie, zderzyła się z prywatną tragedią. Zdradził ją mąż, zostawił samą i pozwolił, by zagościły w kobiecie negatywne emocje związane z jej poczuciem wartości. W dodatku w tle majaczą się pierwsze od lat samotne święta co na pewno nie wpłynie dobrze na Joy. Bohaterka jednak zaskakuje, podejmuje niebanalną decyzję, kupuje bilet na samolot i na chybił trafił wybiera lot do intrygującego miasteczka o nazwie Hope, by tam spędzić święta i popracować nad swoimi uczuciami. W końcu jedyne czego teraz potrzebuje to właśnie nadzieja choć sądzę, że mimo wszystko bohaterka nie spodziewała się cudów jakie zastanie na miejscu ani tak nietypowego obrotu sytuacji.

Bardzo klimatyczna, nastrojowa i podnosząca na duchu fabuła porwała mnie w swoje objęcia już od pierwszej strony. Przepadam za książkami Kristin Hannah i mam do nich ogromną słabość, więc może nie jestem obiektywna, ale jak dla mnie była to jedna z najbardziej uroczych powieści w świątecznym klimacie jakie czytałam. Pojawiło się kilka momentów, w których więcej było bajkowości aniżeli realnego życia, ale to tylko podsyciło atmosferę a samo skupienie się na prywatnych sprawach Joy pokazało, że w życiu każdego z nas jest nadzieja na lepsze jutro. Autorka pisała o wyzwaniach dnia codziennego, o mierzeniu się z problemami z podniesionym czołem oraz udowodniła, że miłość, ta prawdziwa, pojawi się w odpowiednim momencie, ale czasami warto się za nią porozglądać.

"Wyśnione szczęście" to obowiązkowa lektura do przeczytania w grudniu. Tyle w niej nadziei i pozytywnych emocji mimo początkowej tragedii, że nie sposób się nie uśmiechać przy przerzucaniu kolejnych stron. Ogromnie polubiłam główną bohaterkę i trzymałam kciuki za to, by wszystko w końcu ułożyło się po jej myśli a sama autorka otuliła mnie lawiną tak przyjemnych uczuć, że z przyjemnością powrócę do tej powieści w następnym roku. Warto potraktować fabułę z przymrużeniem oka i dać się porwać chwili, by spomiędzy zdań wyciągnąć współczesne wartości, w których prezentowaniu Hannah jest zdecydowanym mistrzem. Tej wyjątkowej lektury szukajcie pośród nowości w księgarni Taniaksiazka.pl.

czwartek, 27 października 2022

"Sekret pełni księżyca" Karen McQuestion

"Sekret pełni księżyca" Karen McQuestion, Tyt. oryg. The Moonlight Child, Wyd. Kobiece, Str. 368


Być może to nic takiego. A jeśli się mylisz...?


Wiele pytań bez odpowiedzi, gęsta atmosfera oraz wiszące w powietrzu tajemnice porywają nas w swoje objęcia, by czytelnik przy lekturze "Sekret pełni księżyca" przeżywał wiele skrajnych emocji. Karen McQuestion zaserwowała nam bowiem zaskakującą opowieść, która wpływa na naszą psychikę i poddaje w wątpliwość zdolność do racjonalnego myślenia a tym samym zapewnia przednią zabawę od której ciężko się oderwać.

Czytałam dwie inne powieści autorki, ale prawdę mówiąc nie wzbudziły one we mnie większych emocji. Były dobre, ale zapomniałam o nich zdecydowanie zbyt szybko. Obawiałam się więc, że z najnowszą książką autorki może być podobnie, jednak zaryzykowałam przez wzgląd na bardzo intrygujący opis. I wcale się nie zawiodłam! Wręcz przeciwnie. Mam wrażenie, że McQuestion przełamała pewną granicę i wychodząc ze spokojnej strefy wkroczyła na bardziej wzburzone morze co odbiło się na fabule: było mrocznie, intensywnie, akcja okazała się bardzo dynamiczna a zagadka napędzała bohaterki do popełniania pewnych błędów, które w sposób kontrolowany wprowadziły odpowiedni fabularny chaos.

Wszystko rozpoczęło się niepozornie, od spojrzenia w okno sąsiadów, przez zupełny przypadek. Wówczas Sharon Lemke dostrzegła małą dziewczynkę myjącą naczynia i nawet nie byłoby w tym nic szczególnie dziwnego, gdyby nie fakt, że sąsiedzi kobiety nie mają córki. Skąd więc w ich domu znalazła się ta mała? I dlaczego wykonywała tak prozaiczną czynność w środku nocy? Sharon dzieli się swoimi spostrzeżeniami z Niki, która sugeruje, by zgłosić sprawę do opieki społecznej, ale ten ruch nie przynosi żadnych rezultatów. Kobiety podejmują się więc śledztwa na własną rękę, ale nie spodziewają się zupełnie tego co ostatecznie wyjdzie na jaw.

Fabuła okazała się bardzo pomysłowa, dobrze poprowdzona i mocno klimatyczna. Można śmiało napisać, że historia idealnie wpisuje się w jesienny klimat za oknem i świetnie stopniuje napięcie, by czytelnik z zapartym tchem przerzucał kolejne strony w oczekiwaniu na rozwiązanie zagadki. Przyziemne, wiarygodne bohaterki, które czasami popełniają nieprzemyślane błędy dodają opowieści realności a chociaż same wydarzenia nie są na tyle mroczne, by zaliczyć je do typowego thrillera, ponieważ mówimy tutaj raczej o bardziej angażującej powieści obyczajowej z dreszczykiem, to całość i tak wypada bardzo ekscytująco przez co przeczytałam całość w niespełna dwa wieczory.

"Sekret pełni księżyca" to ekscytująca historia małej dziewczynki, która bardzo szybko absorbuje uwagę nie tylko bohaterek, ale i samego czytelnika. To powieść nastrojowa, klimatyczna i w odpowiednich miejscach zaskakująca a przy tym pięknie napisana, czasami wręcz wzruszająca. Karen McQuestion bardzo pozytywnie mnie zaskoczyła angażując w lawinę skrajnych emocji a jej książka porwała mnie na kilka wspaniałych godzin. To była przygoda, której długo nie zapomnę a którą polecam Wam przeżyć samemu. Nie będziecie żałować!

środa, 26 października 2022

"Sisi. Samowolna cesarzowa" Allison Pataki

"Sisi. Samowolna cesarzowa" Allison Pataki, Tyt. oryg. Sisi: Empress on Her Own, Wyd. Harper Collins, Str. 560


Kiedyś naiwna i nieśmiała, teraz to pewna swych racji i wyborów.


Allison Pataki bardzo miło zaskoczyła mnie przy lekturze pierwszej części losów uwielbianej przeze mnie Sisi, więc z ogromną przyjemnością sięgnęłam po kolejną opowieść o tej wyjątkowej bohaterce. Autorka utrzymała poziom swojej poprzedniczki, postawiła na dopracowanie oraz zaangażowanie a my tym sposobem otrzymaliśmy rzetelne źródło wiedzy oraz przyjemną opowieść.

W historii widzianej oczami Pataki Sisi nabiera nowego wydźwięku. Nie jest kobietą idealną a raczej tą, która popełnia wiele błędów. Cesarzowa wydająca się stanowić wzór do naśladowania nie zawsze uczyła się na swoich błędach, ale nie była przy tym bezczelna czy arogancka tylko zagubiona jak każdy z nas. Trudno nie zrozumieć jej działań, trudno nie współczuć jej ciężaru dźwiganych obowiązków a jeszcze trudniej nie uwielbiać ją za odwagę, walkę o swoje miejsce w świecie czy po prostu o ludzką naturę, którą autorka przedstawiła po prostu rewelacyjnie.

Żałuję, że o tej bohaterce wciąż mówi się za mało. Powyższa książka udowadnia jak ważna było to postać, jak żądna przygód i miłości. Czytamy o jej podróżach, nowych romansach, potrzebie akceptacji czy zrozumienia i nie jest łatwo ocenić ją pozytywnie lub negatywnie, bo w każdym jej ruchu dostrzegamy cząstkę samego siebie. Owszem, stała na wysokim stanowisku i miała narzucone pewne zachowania, ale czy to skreśla ją z bycia po prostu człowiekiem? Jedni więc pokochają cesarzową Elżbietę, jedni ją znienawidzą a rozłam ten idealnie udowadnia, że ocena sposobu zachowania to bardzo indywidualne podejście. 

Uważam, że Pataki włożyła sporo pracy w swoją serię i odpowiada mi w niej wszystko: styl autorki, przedstawione fakty, nacisk na emocje a w szczególności fakt, że mogę sama ocenić główną bohaterkę oraz wyciągnąć własne wnioski. Nikt nie narzuca mi tego co mam myśleć, po prostu kontynuuję lekturę, dowiaduję się nowych faktów z życia historycznej postaci i poznaję jednocześnie rolę innych życiowych towarzyszy Sisi. To lektura bogata w wiedze, przypomina zwykłą obyczajówkę a jednak ma w sobie pewien intensywniejszy czynnik co wyróżnia ją spośród tłumu. A jeśli obawiacie się historycznego wydźwięku - niepotrzebnie. Nie ma tutaj żadnego miejsca na nudę!

"Sisi. Samowolna cesarzowa" to opowieść o tytułowej samotności, próbie bycia zwykłym w niezwykłych czasach. Historia cesarzowej, wyjątkowej bohaterki a jednocześnie kobiety takiej jak my, która marzy wyłączenie o szczęściu bez żadnych narzuconych reguł. Lektura ciekawa, emocjonalna, utrzymująca poziom swojej poprzedniczki, w której można odnaleźć wiele ukrytych znaczeń. Ze swojej strony bardzo polecam!

"Psycholog" Lily White

"Psycholog" Lily White, Tyt. oryg. The Five, Wyd. Niezwykłe, Str. 334


Kiedy Justin umawia się z nią na rozmowę, nie ma pojęcia, czego się spodziewać.


Lily White bardzo pozytywnie mnie zaskoczyła przy lekturze jej wcześniejszej powieści "Jej stalker". Nie spodziewałam się wówczas, że można z takim wyczuciem oraz wyobraźnią stworzyć romantyczną opowieść pełną zabawnych zwrotów akcji, ważnych tematów oraz emocji, które idealnie wypełniały tło. Dziś autorka składa na nasze dłonie kolejną historię, trochę inną niż wcześniejsza, ale za to "Psycholog" pochwalić może się równym dopracowaniem oraz oddaniem ze strony White.

Autorka ma talent do kreowania pełnowymiarowych bohaterów. Wielką przyjemnością było dla mnie rozkładanie na czynniki pierwsze ich zachowań, motywów oraz towarzyszących im uczuć a jednak nieustannie miałam wrażenie, że postacie wciąż  nie odkryły przede mną wszystkich kart, by szokować mnie i zaskakiwać do samego końca. Uwielbiam tak angażujące osobowości, które w dodatku idealnie połączyły się z dopracowany tłem, ponieważ White sięgnęła po więcej niż jeden główny motyw, wprowadziła klimat thrillera, pościgu za nieuchwytnym aż w końcu oczekiwanej przez nas miłości dzięki czemu mieszanka okazała się iście wybuchowa.

Tytułowy psycholog Justin Redding staje przed prawdziwym wyzwaniem. Musi przesłuchać Rainey Day, jedynego światka po masakrze, w której zginęły cztery osoby. Ona hipnotyzuje go od pierwszej chwili, ale jednocześnie sprawia, że Justin bardzo szybko dochodzi do wnioski, że dziewczyna skrywa wielką tajemnicę. Być może równie niebezpieczną. Czy kolejne rozmowy nie przysporzą mu jedynie kłopotów? A może nieświadomie wciągną w prywatne sprawy pięknej kobiety? Justin i Rainey to mieszanka wybuchowa, która powinna trzymać się od siebie z daleka, ale łączy ich nie tylko praca, ponieważ od samego początku wyczuć można pomiędzy nimi prawdziwą chemię.

Napisać, że ta powieść była wyjątkowo dobra to jakby nie napisać nic. Cudownie bawiłam się podczas lektury, zderzyłam się z mnóstwem skrajnych emocji a dodatkowo dałam się porwać niebezpiecznej przygodzie, która ostatecznie zaprowadziła mnie do ekscytującego finału. Autorka czasami balansowała na granicy, sięgała po tematy, które nie często pojawiają się w literaturze, ale zawsze utrzymywała wysoki poziom historii, skupiła się na jej wiarygodności oraz wielowymiarowych bohaterach co ostatecznie utwierdziło mnie w przekonaniu, że "Psycholog" to jeden z najlepszych romansów jakie ostatnio czytałam, w którym miłość nie jest nachalna a bardziej wynikająca z potrzeby bycia chcianym, ponieważ pomiędzy wierszami czytamy o akceptacji, braku zrozumienia czy samotności.

"Psycholog" przełamuje wszelkie mury, chwyta za serce i po prostu sprawia, że od lektury nie można się oderwać. Rewelacyjna powieść pełna ukrytych znaczeń, która nie tylko udowadnia, że Lily White ma wielki talent, ale i wyróżnia się swoją twórczością na tle innych autorek. Tajemnica w tle, zagadka do rozwiązania, mnóstwo, mnóstwo emocji aż w końcu ogromne przywiązanie do bohaterów sprawiły, że z dumą zaliczam twórczość autorki do grona moich ulubieńców. Ostrzegam jednak, że to nie powieść dla czytelników o słabym sercu! Dzieje się tutaj tak wiele, że przyspieszone tętno wydaje się normą a brutalność w niektórych momentach tylko podsyca gęstą atmosferę co dla mnie okazało się strzałem w dziesiątkę. 

wtorek, 25 października 2022

"Wolny jak motyl" Kirsty Moseley

"Wolny jak motyl" Kirsty Moseley, Tyt. oryg. Poles Apart, Wyd. Harper Collins, Str. 416


Prasa całego świata śledzi każdy ruch Carsona, kiedy więc jego relacja z Emmą wyjdzie na jaw, natychmiast stanie się medialną sensacją...


Celebryta i dziewczyna, która marzy o zachowaniu tajemnic wyłącznie dla siebie to mieszanka wybuchowa, z której na pewno wyniknie szereg problemów. Czy miłość pokona najcięższą próbę i udowodni bohaterom, że liczy się tylko głębokie uczucie? A może nagromadzone tragedie mimo wszystko staną na drodze ich wspólnego szczęścia?

Kirsty Moseley powraca z nową powieścią, w której na swój charakterystyczny sposób, próbuje wyrazić jak ważna jest obecność w naszym życiu drugiej osoby. Nie szczędzi nam przy tym burzliwych momentów, nie zapomina o wszechobecnych dramatach i wciąż podsyca atmosferę niepewnością, abyśmy do samego końca niebyli pewni jak to wszystko się potoczy. Nie zawsze przemawiał do mnie styl autorki, ponieważ uważam, że jej powieści są dość nierówne i jedna dobra konkuruje z drugą mniej ciekawą książką, więc do jej najnowszego dzieła podeszłam dość sceptycznie. Nawiązałam jednak kontakt z bohaterami i spędziłam miło czas w ich towarzystwie, więc uważam, że nie było najgorzej. Podciągnęłabym jednak ich osobowości pod większą liczbę emocji, zabrakło mi również w nich pazura czy charyzmy, ale i tak było lepiej niż w poprzednich jej dziełach.

Emma Bancroft swoimi wyborami budzi pewne wątpliwości. Zgoda, ledwo wiąże koniec z końcem i walczy o przetrwanie, ale czy na pewno wymusza to na niej pracę jaką aktualnie wykonuje? Poza pracą na barze jest tancerką erotyczną w londyńskim klubie dla mężczyzn i o ile wspomina czasami, że chciałaby to zmienić, to ciężko dostrzec w tym chęć do działania. Ma tajemnice, których nie chce nikomu wyjawiać, ale wyczuć można, że rozrywają ją od środka, szczególnie gdy na jej drodze pojawia się Carson Matthews motocyklista prestiżowych wyścigów motocyklowych. On ją lubi, ona lubi jego a prasa lubi ich, więc to prowadzi nas do dramatów, których jestem pewna, że moglibyśmy uniknąć, gdyby bohaterowie ze sobą rozmawiali, ale bez tego nie byłoby całej fabuły.

Jak więc widzicie historia ma swoje wzloty i upadki. Możemy ponarzekać na sens akcji czy podejmowanych przez postacie decyzji, albo przymknąć oko na porcję irracjonalności i skupić się na emocjach, które niewątpliwie są tutaj najmocniejszą stroną. Nawet jeśli Emma i Carson zachowują się bardziej jak dzieci niż dorośli to chemia pomiędzy nimi jest wyraźnie dostrzegalna i to namówiło mnie do przerzucania kolejnych stron. Problemy z jakimi przyszło się im mierzyć też w pewnym stopniu miały swój sens, bo nawet jeśli zostały przerysowane, to wciąż nawiązywały do trudnego życia w blasku fleszy czy wystawiania się na opinię publiczną.

"Wolny jak motyl" znajdzie swoje uznanie wśród romantyczek, które szukają książek z głównym motywem niełatwej miłości. Książka aż prosi się, by dopracować w niej kilka kluczowych momentów, ale mimo wszystko jako całokształt oceniam ją dobrze i nie żałuję swojego wyboru. Przeczytałam ją w jeden wieczór, nie na siłę a po to, by poznać finał historii bohaterów i nawet jeśli trochę narzekam pod nosem to muszę przyznać, że w pewnym stopniu urzekła mnie ta opowieść. 

"Od Lukova z miłością" Mariana Zapata

"Od Lukova z miłością" Mariana Zapata, Tyt. oryg. From Lukov with Love, Wyd. Niezwykłe, Str. 584


Mistrzyni slow-burn romance powraca!


Lubicie powieści, w których akcja goni akcję, emocje potęgują się ze strony na stronę a bohaterowie chociaż darzą się pozorną nienawiścią to nieźle potrafią namieszać i zachwycić czytelnika widoczną chemią? Ja obok takich historii nie potrafię przejść obojętnie, więc z przyjemnością zdecydowałam się na najnowsze dzieło Marianny Zapaty a wiedząc już na co stać autorkę miałam wobec "Od Lukova z miłością" ogromne oczekiwania.

Muszę przyznać, że w sportowych romansach nie zawsze dobrze się odnajduję. Nie wiem jaka jest zależność, bo na co dzień sport jest u mnie mocno obecny, choć sądzę, że w dużej mierze chodzi tutaj o styl danego autora. Z Zapatą znam się nie od dziś i wiem, że potrafi pisać pięknie, treściwie oraz bardzo wiarygodnie i to jednocześnie przełożyło się na odbiór wydarzeń, ponieważ łyżwiarstwo oczarowało mnie swoim pięknem i z czasem pozazdrościłam bohaterom ich umiejętności. Autorka potrafi czarować słowem, stawia również na dopracowaną kreację postaci, więc nawet czytelnik o lodowym sercu przyłapie się na trzymaniu kciuków za to, by mimo przeciwności miłość zwyciężyła.

Fabuła skupia się przede wszystkim na dwóch głównych motywach, ale w tle przewijają się inne ciekawe wydarzenia, które uwiarygadniają dalsze wypadki. Patrzymy jak od nienawiści do miłości rodzi się relacja pomiędzy głównymi bohaterami, skupiamy się na ich miłości do sportu oraz przeżywamy wszystkie ich upadki, bo jak się okazuje wzlotów jest tutaj niestety znacznie mniej. To wszystko sprawka autorki, która postanowiła trochę namieszać i doprowadzić do niepowodzeń, by w końcu Ivan Lukov przejrzał na oczy i zaproponował Jasmine Santos pewien układ. Wyjdzie z tego wiele emocji, śmiechu a nawet trochę łez, więc dobra zabawa podczas czytania została utrzymana na najwyższym poziomie.

Ivan to dość pewny siebie bohater, który przy pierwszym spotkaniu dał mi sprzeczne sygnały i nie byłam pewna czy na pewno go polubię, ale ten efekt szybko przepadł, ponieważ kryje się w tym bohaterze mnóstwo słodyczy i skrywanej czułości. Inaczej było z Jasmine, którą z miejsca obdarzyłam ogromną sympatią co przełożyło się na moje zagoszczenie w lekturze - czułam się obecna na każdym kroku, świadoma ich wyborów czy podejmowanych decyzji a w dodatku z przyjemnością śledziłam każde łyżwiarskie wzmianki, ponieważ autorka cudownie oddała miłość bohaterów do tego wyjątkowego sportu.

"Od Lukova z miłością" to niebanalny romans w którym wszystko może się wydarzyć. Historia z w pełni wykorzystanym potencjałem, która kusi wątkiem slow-burn, zaskakuje obrotem sytuacji i zbliża do cudownie wykreowanych bohaterów. Mariana Zapata ponownie stanęła na wysokości zadania, by złożyć na nasze dłonie książkę od której nie można się oderwać i która po brzegi wypełniona jest różnorodnymi emocjami. Romans, sport i proza życia przeplatają się w opowieści o lęku przed zaangażowaniem, potrzebie zrozumienia, przyjaźni i akceptacji co ostatecznie skończyło się dla mnie odnalezieniem książki doskonałej. 

poniedziałek, 24 października 2022

"Chłopiec w lesie. Prawdziwa opowieść o przetrwaniu podczas II wojny światowej" Maxwell Smart

"Chłopiec w lesie. Prawdziwa opowieść o przetrwaniu podczas II wojny światowej" Maxwell Smart, Tyt. oryg. The Boy in the Woods, Wyd. Harper Collins, Str. 272


Prawdziwa historia chłopca, który przeżył wojnę, ukrywając się w polskich lasach.


Nie często zdarza mi się sięgać po pamiętniki czy biografie, ale jeśli już zdecyduję się na podobną lekturę, zazwyczaj wiąże się ona z czasami II wojny światowej. Jako świadomy czytelnik chcę poznać swoją przeszłość a najlepiej zrobić to na bazie doświadczeń ludzi, którzy sami przeszli przez ogrom tragedii. Idąc tym tropem zdecydowałam się na lekturę Maxwella Smarta, który podjął się zadania opowiedzenia swojej historii.

Oparte na prawdziwych doświadczeniach losy chłopca ukrywającego się w polskich lasach i każdego dnia walczącego o przetrwanie zostały zamknięte w niespełna trzystu stronach, choć wydawać by się mogło, że można o tym mówić lub pisać bez końca. A jednak autor nie bawił się w zbędne ubarwienia, nie rozwodził się nad malowniczymi opisami a postawił na konkrety, w których jasno dał do zrozumienia, że z tamtych czasów pamięta jedynie strach, zimno i ogromny głód.

Rodzinę Maxwella Smarta zabito na jego oczach gdy był zaledwie jedenastoletnim chłopcem. Uciekł do lasu, wykopał norę w której się "zadomowił" i podkradał plony rolnikom, by przeżyć a jednocześnie nie dać się złapać nazistom. Spotkał chłopca, który podzielił jego los i z którym się zaprzyjaźnił oraz uratował dziewczynkę cudem ocalałą z masakry. Historia Maxwella napiętnowana była bólem i igraniem z wrogiem każdego dnia a to przełożyło się na jego dalszą karierę.

W książce autora skupiamy się bardziej na tym co było już po opuszczeniu przez niego lasu, na jego karierze skupionej wokół piękna, by przegonić demony przeszłości. Zabrakło mi większego nawiązania do okresu dorastania, do mieszkania w lesie, do związanych z tym emocji, ponieważ właśnie to najbardziej mnie interesowało a skoro autor już zabrał się za spisywanie swoich doświadczeń uważam, że to najważniejszy motyw. Szkoda, że wątek ten został po macoszemu, ale z drugiej strony podobała mi się opowieść o tym jak mimo trudnych przeżyć stanął na nogi, walczył o lepsze jutro i odnalazł się na nowo w tak nieprzychylnym mu świecie.

"Chłopiec w lesie. Prawdziwa opowieść o przetrwaniu podczas II wojny światowej" to z jednej strony opowieść jakich wiele: o wojnie, cierpieniu, stracie i próbie zbudowania czegoś z niczego. Z drugiej to indywidualna tragedia, dziś przez nas nie w pełni rozumiana, bo w końcu tylko ten kto przeżył to na własnej skórze wie jak ważny był promyk nadziei. Dlatego potrzebujemy takich powieści, by głos ówczesnych czasów wciąż był żywy i obecny, abyśmy jak najlepiej mogli pojąć ogrom tego co się działo. Aby nigdy nie dopuścić do podobnych wydarzeń, aby być bardziej świadomym swoich czynów.

"Dzika przygoda" Christina Lauren

"Dzika przygoda" Christina Lauren, Tyt. oryg. Something Wilder, Wyd. Poradnia K, Str. 400


Miłościwie nam panujące królowe romansu powracają z nową powieścią.


Czytałam wszystkie powieści autorskiego duetu Christiny Hobbs oraz Lauren Billings (Christina Lauren) i wszystkie bardzo mi się podobały, ale muszę przyznać, że tym razem panie przeszły same siebie składając na nasze dłonie piekielnie romantyczną a przy tym jeszcze mocniej wciągającą lekturę "Dzikiej przygody". Zabawna, zmysłowa i wręcz nieodkładalna powieść zagwarantowała mi kilka godzin wyśmienitej zabawy od której po prostu nie mogłam się oderwać.

Autorki już dawno temu udowodniły, że łącząc siły potrafią stworzyć kawał dobrze napisanej historii romantycznej, w której zabawa stoi na równi z wiarygodnymi wydarzeniami a humorystyczne dialogi idealnie rozładowują cięższe momenty. Przemycane między wierszami konkretne wartości uzupełniają dzieło pozwalając wierzyć, że romanse mają również coś do przekazania a panujący na pierwszym planie miłosny wątek po prostu chwyta za serce swoją szczerością. Autorki piszą lekko, zabawnie i bardzo obrazowo, więc ich książki są zawsze bardzo dynamiczne a w najnowszym dziele dokonały niemożliwego jeszcze bardziej podnosząc sobie poprzeczkę pod względem wykonania.

Po zachwytach nad kwestią techniczną nadchodzą te związane z poprowadzeniem fabuły. Rewelacja! Ze wszystkich książek autorek w tej historii odnalazłam się najlepiej, ponieważ przygoda była tutaj dominującym motywem a w tle pojawiało się ranczo, wycieczki szlakami Parku Narodowego Canyonlands oraz wszechobecne wyzwania rzucane pod nogi bohaterom, którzy chcieli tylko odbudować swój zatracony przed laty związek. Lily i Leo byli już bowiem kiedyś w sobie szaleńczo zakochani, ale wtedy nie przetrwali próby czasu a dziś wydaje się, że chociaż widzą w sobie to co najlepsze - mają inne priorytety. Ona walczy, by odzyskać stracone rodzinne ranczo, on sam właściwie nie wie czego chce od życia a tydzień spędzony na łonie natury pozwoli im zweryfikować oczekiwania. 

Pomysł na fabułę od samego początku budził moje szczere zaciekawienie. Uwielbiam, gdy bohaterowie są wystawieni na uroki dzikiej natury i musza mierzyć się z nieprzewidywalnymi jej działaniami a tutaj dodatkowo pojawiły się również prywatne rozterki czy poddać się urokowi chwili i dać porwać szaleńczemu uczuciu, czy jednak postawić na rozum i nie ulec potrzebie. Przyznaję jednak, że liczyłam na szczęśliwe zakończenie dla Lily i Leo, których ogromnie polubiłam a których los ani przez moment nie był mi obojętny, więc wyłapywałam wszystkie ukryte znaczenia i mimo zachwytów nad malowniczymi trasami, którymi podążali, miałam w głowie przede wszystkim obraz miłości, która pokonuje wszelkie bariery.

"Dzika przygoda" to książka idealna na leniwe popołudnie. Zabawna, błyskotliwa, oferująca niezapomnianą przygodę. Autorki piszą o drugich szansach, życiowych błędach oraz wyciąganiu konsekwencji a także pięknie pokazują, że każdy z nas potrzebuje bliskości drugiej osoby, nawet jeśli się przed tym uparcie broni. To romans pisany przez samo życie, więc nie nachalny a dojrzały i obfity w przeróżne emocje, więc każdy kto zdecyduje się na lekturę doceni moc atrakcji oferowanych nam przez autorki.

niedziela, 23 października 2022

"Ogród Anastazji" Anna Bichalska

"Ogród Anastazji" Anna Bichalska, Wyd. Harper Collins, Str. 480


Czy można dopisać dalszy ciąg do historii, która wydawała się definitywnie zakończona?


Po książki sprawdzonych autorów sięgam z poczuciem dobrze zainwestowanego czasu. Anna Bichalska szybko dołączyła do grona moich ulubieńców, szczególnie w momentach, gdy szukałam historii lekkich, angażujących i idealnych na leniwe popołudnie. Nie jest jednak tak, że jej książki są o niczym. Wręcz przeciwnie! Czytamy u trudach życia, codziennych przeciwnościach a także moich ulubionych tajemnicach sprzed lat, które rzutują na teraźniejszość.

Najnowsza powieść autorki idealnie wpasowuje się w jej charakterystyczny styl. Lekkie i obrazowe pióro porywa nas w sam środek obyczajowej historii, w której dużo jest dramatów, ale i poczucia, że po burzy zazwyczaj wychodzi słońce. Utożsamiamy się więc z główną bohaterką, która mozolnie pokonuje wszelkie niepowodzenia i trzymamy za nią kciuki, by udało jej się cało wyjść z opresji. W końcu na bazie szczęśliwych rozwiązań bliskich nam bohaterów dopatrujemy się rozwiązania także i naszych problemów.

Milena porzuca aktualne życie i uciekając przed tragedią kryje się z córeczką w domu Hortensji. Malownicza miejscowość, stary dom oraz sympatyczni sąsiedzi ułatwiają kobiecie zbudowanie wokół siebie muru i ponowne stanięcie na nogi. Sprawę ułatwia również zagadka sprzed lat i tajemnicza historia Anastazji, oraz uroczy Adam, siostrzeniec Hortensji, który już kiedyś, na chwilę, zagościł w życiu Mileny. Okazuje się, że niebawem będziemy podążać tropem kilku historii, które rozegrane na różnych przestrzeniach czasowych połączą się w jedną spójną całość i pozwolą bohaterce z dystansem spojrzeć na to co ją spotkało.

Autorka często pokazuje, że życie lubi zataczać kręgi, których nie dostrzegamy. Pięknie łączy to co działo się kiedyś z tym co rozgrywa się teraz i udowadnia, że popełniamy podobne błędy co nasi bliscy, jednocześnie wyciągając konsekwencje z ich działań, by odmienić bieg wydarzeń. Fabuła najnowszej powieści Anny Bichalskiej pełna jest więc ukrytych znaków, emocji i dojrzałych bohaterów, których losy ani przez moment nie są nam obojętne, ponieważ dostrzegamy w nich cząstkę nas samych. Piękna, nastrojowa, bardzo klimatyczna lektura zapewnia nam kilka godzin niezapomnianej przygody, w której miłość, nadzieja na lepsze jutro oraz codzienne wyzwania nadają rytm każdemu dniu.

"Ogród Anastazji" oczarował mnie z każdej możliwej strony. To historia dla każdego kto chciałby doszukiwać się w książce drugiego dnia, ale i bez tego lektura zachwyca wykonaniem, klimatem czy poczuciem dobrze wykonanej przez autorkę pracy. To nie jest moje pierwsze spotkanie z jej prozą, ale każde kolejne jedynie utwierdza mnie w przekonaniu, że zdecydowanie nie doceniamy naszych rodzimych autorów a potrafią oni pisać tak, że ich historie trafiają zarówno do serca jak i rozumu.

"Biały żar" Ilona Andrews

"Biały żar" Ilona Andrews, Tyt. oryg. White Hot, Wyd. Fabryka Słów, Str. 509


Afera z Adamem Pierce omal nie skończyła się zniszczeniem połowy Houston i całego życia Nevady Baylor. A to był dopiero początek.


Ilona Andrews czy też jak wiemy autorski duet kryjący się pod pseudonimem (Ilona i Andrew Gordon) już dawno temu skradli wiele serc i udowodnili, że w pisaniu fantastyki czy rozbudowie stworzonych przez siebie światów, nie mają sobie równych. Ich wcześniejsze serie porywały fanów na całym świecie, nic więc dziwnego w tym, że z zapartym tchem oczekiwaliśmy kolejnych nowinek. Cykl Ukryte dziedzictwo od samego początku zapowiadał się na kolejną niezapomnianą przygodę co po twierdził dobrze napisany pierwszy tom, ale muszę przyznać, że część druga znacznie podbija poprzeczkę i składa na nasze dłonie akcję pełną emocji, zaskakujących zwrotów akcji i wydarzeń przyspieszających bicie serca.

Zacznijmy od dynamiki fabuły, która na ponad pięciuset stronach rozłożona jest z rozwagą i świadomością. Autorzy od samego początku utwierdzali mnie w przekonaniu, że mają konkretny pomysł na swoją historię i wiedzą z wyprzedzeniem jakie będą ruchy ich bohaterów co przełożyło się na odbiór intensywności wrażeń: nie martwiłam się spadkiem tempa, nie bałam się, że za moment wpadnę w dół nudy czy przegadanych momentów a z zachwytem angażowałam się w kolejne potyczki z nieprzychylnym losem, bo trzeba przyznać autorom, że nie szczędzili w drugim tomie dram ani fabularnych twistów, jednocześnie wciąż pozostawiając sobie ogromne pole do popisu w nadchodzących nowych tomach.

Pełną przyjemność z lektury odnajdzie tylko ten, kto zachowa chronologię. To warunek konieczny, ponieważ autorzy postawili na ciąg przyczynowo-skutkowy i jedna afera jest wynikiem drugiej, a druga część nie cofa się wspomnieniami do tego co działo się wcześniej, jedynie budując nową historię na ekscytującym finale swojej poprzedniczki. Wracamy więc do Houston, w którym jak się okazuje, wszystko może się wydarzyć i śledzimy kolejne wyzwania czekające na Nevadę Baylor, niesłychanie dzielną bohaterkę, która z podniesionym czołem oraz cudowną charyzmą stawia czoła wszelkiemu złu. Uwielbiam ją za chart ducha oraz świadomość popełnianych czynów, szczególnie że nie jest jej łatwo, ponieważ autorzy nie bawią się w półśrodki, nie koloryzują faktów i zrzucają na nią kolejne morderstwo, tym razem znanego senatora i żony Magnusa. Młoda detektyw stanie w obliczu zagrożenia, ale dla niej to przecież chleb powszedni.

Nie tylko Nevada cechuje się charyzmą i oryginalnością, ponieważ na przestrzeni wielu stron spotkamy wielu barwnych bohaterów o których szybko nie zapomnimy. To największa zaleta twórczości autorów, ponieważ wszystkie ich książki zapadły mi głęboko w pamięci właśnie za sprawą silnych psychologicznych działań ze strony postaci i wiem, że tym razem będzie podobnie. Główna bohaterka już dawno zaskarbiła sobie moją sympatię, dziś powoli znajduje w sobie miejsce także dla jej przyjaciół a majaczący gdzieś w tle wątek romantyczny pięknie podbudowuje emocje sprawiając, że historia po prostu żyje w moim sercu i rozmyślam o niej  nawet wtedy, gdy powieść leży odłożona na półce.

"Biały żar" to kontynuacja jakiej oczekiwałam. W pełni dopracowana, szczera, nieustannie zaskakująca, z plejadą barwnych osobowości na czele. Chociaż bym chciała nie mogę się do niczego przyczepić, ponieważ małżeński duet po raz kolejny zagwarantował mi moc atrakcji oraz niezapomnianych wrażeń. Bawiłam się wybornie, strony praktycznie przerzucały się same a jedyne czego żałuję, że finał znów nadszedł zdecydowanie zbyt szybko. Nie pozostaje mi nic innego jak czekać na kolejne przygody Nevady i w międzyczasie zachęcać Was do zapoznania się z tą przełamującą schematy bohaterką. 

sobota, 22 października 2022

"Wzgórze Niezapominajek" Anna Bichalska

"Wzgórze Niezapominajek" Anna Bichalska, Wyd. Harper Collins, Str. 234


Miał być piękny ślub i szczęśliwe życie we dwoje, ale plany rozwiały się w kilka godzin.


Anna Bichalska zabiera nas w porywającą podróż ku odkrywaniu rodzinnych sekretów. Kusi tajemnicą sprzed lat, ciekawą fabułą oraz realną kreacją bohaterów, gwarantując idealną przygodę na spokojne leniwe popołudnie.

Chociaż książka liczy sobie trochę ponad dwieście stron i wydaje się, że nie ma czasu na konkretne rozwinięcie akcji to jest odwrotnie: opowieść jest dopracowana a przy tym nie przegadana, ponieważ stawia na to co dzieje się tu i teraz, w międzyczasie jedynie nawiązując do emocji towarzyszącej głównej bohaterce. Przez wzgląd na stosunkowo krótką fabułę dużo się dzieje a mi bardzo podoba się takie rozwiązanie sprawy, ponieważ mogłam zapoznać się z treścią w jeden wieczór i na całego popuścić wodze fantazji.

Lena ucieka do rodzinnego domku położonego nad jeziorem, by zapomnieć o dramacie, który zrujnował jej życie. Miał być ślub i szczęśliwe zakończenie a okazało się, że nie jest jej to pisane. Jednak pobyt w małej miejscowości postawił jej złamane serce na nogi a list pozostawiony przez zmarłą przyjaciółkę otworzył oczy na tajemnicę sprzed lat. Powoli, krok za krokiem, Lena zaczęła rozwiązywać zagadkę, która okazała się bardzo osobistym zderzeniem z inną rzeczywistością. Dowiedzieliśmy się bowiem nowych faktów na temat bohaterki, jej zmarłej przyjaciółki a także kilku innych zaangażowanych w sprawę osób a cała sytuacja nabrała mocno emocjonalnego wydźwięku.

To powieść typowo obyczajowa, która nawiązuje do prozy życia. Okazuje się, że to co często bierzemy za pewnik może odmienić się w ułamku sekundy i wywrócić nasze życie do góry nogami. Autorka uczy nas zatem, by nie stawiać na konkretną przyszłość, by nie planować z wyprzedzeniem a żyć chwilą, cieszyć się tym co mamy i po prostu doceniać bliskie nam osoby, których kiedyś może zabraknąć. Nie ukrywam, że podczas czytania pojawiło się kilka chwil wzruszenia, ale nie mogłam inaczej, ponieważ Anna Bichalska pisze bardzo szczerze, świadomie, tak, że fabułę jej powieści bardzo łatwo mogłam przełożyć na prawdziwe życie a bohaterowie szybko znaleźli ze mną wspólny język.

"Wzgórze Niezapominajek" to piękna opowieść o przeszłości, która ma wpływ na teraźniejszość nawet jeśli nie zdajemy sobie z tego sprawy. Otwiera oczy na to co nas otacza, daje czytelnikowi do myślenia i jednocześnie serwuje przyjemną lekturę, idealną w duecie z kubkiem gorącej herbaty. Proza Anny Bichalskiej jest pełna nieskrepowanych uczuć i bohaterów takich jak my, więc zdecydowanie warto dać jej szansę.

"Więzy krwi" J.T. Ellison

"Więzy krwi"
J.T. Ellison, Tyt. oryg. Tear me apart, Wyd. Muza, Str. 512


Jedna chwila na zawsze zmieni ich życie...

Wiele lat temu zaczytywałam się w powieściach J.T. Ellison, więc ogromnie się cieszę, że autorka wraca na salony. Jej historie utrzymane są w obyczajowym stylu z dużą domieszką thrillera a czasami nawet kryminału, więc otrzymujemy bogaty, dopracowany obraz wydarzeń w których bez problemu potrafimy się odnaleźć. "Więzy krwi" idealnie oddają najlepsze cechy twórczości autorki, ponieważ od lektury po prostu nie można się oderwać.

Dramaty pisane na bazie kłamstw z przeszłości i wplątujące w to wszystko na pozór szczęśliwą rodzinę to temat wciąż nie do końca odkryty i mogący się pochwalić wielkim potencjałem. Ellison skrupulatnie wykorzystała wszelkie jego zasoby, by zaserwować nam opowieść z mocnym napięciem, która nieustannie wprowadzała na scenę nowe fakty, kluczyła między prawdą a niedomówieniami oraz pokazywała bohaterów z przeróżnych stron, by najpierw nas do nich zbliżyć a następnie zaskoczyć ich zupełnie inną postawą.

Wszystko zaczęło się od dramatu, który uruchomi lawinę kolejnych nieszczęść. Mindy, utalentowana siedemnastolatka, miała zapewnioną narciarską karierę i otwierał się przed nią wstęp do olimpijskiej reprezentacji. Jednak dziewczyna uległa wypadkowi, który przekreślił jej nadchodzącą karierę a na domiar złego lekarze wykryli u niej rzadką odmianę białaczki. Tylko ktoś spokrewniony z dziewczyną mógł dać jej szansę na dalsze życie, ale pobranie komórek macierzystych od rodziców Mindy okazało się niemożliwe, ponieważ wyniki dały jasno do zrozumienia, że nie są jej biologicznymi rodzicami. Jak to możliwe? Czy siedemnastolatka została podmieniona w szpitalu w dniu swoich narodzin? A może prawda leży zakopana znacznie głębiej?

Fabuła drąży temat skutecznie pokazując jak łatwo jest czasami nagiąć prawdę do swoich potrzeb a my z zapartym tchem śledzimy przebieg wypadków, które wydają się powoli pogrążać bohaterów. Tragedia rozegrana wiele lat wcześniej dziś pokazuje swoje prawdziwe oblicze odkrywając przed czytelnikami nowe fakty, stopniując gęste napięcie, sięgając po klimat rodem z rasowego thrillera. Autorka dopracowała wszystko pod katem drobiazgów, aby wiarygodność ułatwiła nam ocenę sytuacji, zatem nie mogę narzekać na realne tło wydarzeń czy złożone sylwetki bohaterów, ale najbardziej doceniam sam pomysł na poprowadzoną akcję, która nieustannie zmieniała bieg, by porządnie zaskoczyć mnie w finale.

"Więzy krwi" to ponad pięćset stron niezapomnianej przygody od której nie można się oderwać. Mroczny klimat, brutalna prawda oraz wiszące w tle niebezpieczeństwo napędzają machinę zaskakujących wydarzeń i budują w czytelniku poczucie, że początkowe tragedie to dopiero wstęp do ostatecznej rozgrywki. W mojej głowie pojawiło się wiele sprzecznych emocji a strony przerzucałam z zawrotną prędkością, by jak najszybciej dokonać rozwiązania zagadki, więc śmiało mogę napisać, że powieść J.T. Ellison to jedna z najciekawszych lektur tego roku.

piątek, 21 października 2022

"Czarodziejki W.I.T.C.H. Księga 6" Francesco Artibani, Federico Bertolucci , Paolo Campinoti, Giulia Conti, Bruno Enna, Elisabetta Gnone, Paola Mulazzi

"Czarodziejki W.I.T.C.H. Księga 6" Francesco Artibani, Federico Bertolucci , Paolo Campinoti, Giulia Conti, Bruno Enna, Elisabetta Gnone, Paola Mulazzi, Wyd. Egmont, Str. 324


Szósty album zbiorczy z komiksami o przygodach pięciu czarodziejek – bohaterek znanych milionom czytelników na całym świecie.


Do serii W.I.T.C.H. mam ogromny sentyment, ponieważ zdążyłam jeszcze zahaczyć moje młodzieńcze lata o moment, kiedy czarodziejki wiodły prym. Stały się godnym substytutem Czarodziejek z księżyca, które pozostawiły po sobie ogromny apetyt i tak jak poprzedniczki mocno wpływały na wyobraźnię czytelników. Cieszę się, że po latach moda na te nietuzinkowe bohaterki ponownie powraca a dziewczyny zjednują sobie serca kolejnego pokolenia.

Nie jestem fanką komików, ciężko mi się w nich odnaleźć, ale raz na jakiś czas sięgam po ten gatunek i zawsze jestem miło zaskoczona jak łatwo potrafię porzucić fabularną treść na rzecz pięknych ilustracji. W tym przypadku poczułam się wręcz jak dziecko, które otrzymało swoje ulubione cukierki i porzuciło całą zabawę na rzecz przerzucania kolejnych stron, bo opowieść wciąga, zbliża do bohaterek i pozwala żonglować magią, intrygami oraz zaskakującymi sytuacjami, więc nie można mówić ani o nudzie, ani tym bardziej o klasyfikacji na wiek, ponieważ każdy odnajdzie w tej lekturze coś dla siebie.

Szósta część cyklu łączy w sobie komiksy z numerów 63–72 magazynu Czarodziejki WITCH a także wstęp o WITCH na uroczystej gali nawiązujący do serialu. Polecam czytać serię z zachowaniem chronologii, ale na upartego w pojedynczym tomie również się odnajdziecie, szczególnie jeśli pamiętacie co nieco z tego co czytaliście w przeszłości. Akcja jest bowiem dość dynamiczna, skupiająca się na konkretnych wydarzeniach, nie pusta a bogata w fabularne twisty i różne wyzwania czekające na bohaterki. Dziewczyny stoczą bój z Arim, który czerpie nadludzką moc od demonicznej banshee oraz dostrzegą, że krople astralne (pomysłowy motyw!) nie chcą już zastępować Strażniczek a przy tym zgotują spory chaos.

Dużo będzie się działo a wydarzenia będą treściwe, spójne oraz połączone z cudowną grafiką wpływającą na naszą wyobraźnię. Czas spędzony w towarzystwie czarodziejek to dobrze zagospodarowane momenty, które pozwalają przybliżyć sobie wartości przyjaźni, wspólnoty a nawet miłości, ponieważ subtelny wątek romantyczny również zagości na scenie. To lektura dla dużych i małych, łącząca pokolenia oraz udowadniająca, że siła drzemie w przekazie i zaangażowaniu autorów. Piękny komiks z mnóstwem mądrości na czele, idealny jako prezent dla bliskiej osoby lub dla siebie samego.

"Ven" Ker Dukey, K. Webster

"Ven" Ker Dukey, K. Webster, Tyt. oryg. Ven, Wyd. Niezwykłe, Str. 289


Wybuchowy. Zwycięski. Odważny.


Po niebanalnym "Vladzie" przyszedł czas na "Vena", czyli kolejną odsłonę cyklu od niezastąpionego autorskiego duetu. Obie panie nie raz i nie dwa udowodniły nam jak dobrze się ze sobą dogadują łącząc wyobraźnię i przekładając współpracę na książki pełne emocji, zaskoczeń oraz charyzmatycznych bohaterów.

Mafia mafii nierówna, ale jak się okazuje, każda wyróżnia się bezwzględnością oraz męskimi bohaterami, którzy przyprawiają nas o przyspieszone bicie serca. Autorki z tym elementem swoich powieści radzą sobie najlepiej, ponieważ za każdym razem powołani do życia panowie zjednują sobie moją ogromną sympatię, ale prawdę mówiąc towarzyszące im partnerki również trzymają poziom. A przecież właśnie na kreacjach postaci stoi ten świat, bo nawet najciekawsze motywy bledną w obliczu nijakich osobowości, które tutaj na szczęście nigdy nie blakną a nawet pobocznie występujący mają coś do powiedzenia.

Tym razem poznajemy kolejną postać z rodu Vetrov, więc zachowanie chronologii nie jest aż tak ważne. Obserwujemy bowiem nowe wydarzenia, nowe motywy i nowe wyzwania rzucane pod nogi Veniamina Vetrova, przygotowanego do objęcia władzy i po uszy zakochanego w pięknej Dianie. To dla niej uczęszcza w tych wszystkich mało ciekawych spotkaniach i to ona wypełnia wszystkie jego myśli. Tylko czy mężczyzna przygotowywany do stanięcia na czele imperium może sobie pozwolić na tak oczywistą słabość? W dodatku Diana już dawno została obiecana komuś innemu. Jak każdy jednak wie, zakazany owoc kusi podwójnie.

Fabuła jest dość krótka i bardzo dynamiczna, więc czyta się ją w oka mgnieniu. Akcja goni akcję, ciągle coś się dzieje a motywów przewodnich jest kilka, więc nie można powiedzieć, by romans zdominował całą opowieść. Wszystko jest tutaj zrównoważone, ciekawie poprowadzone, oparte na masie przeróżnych emocji w połączeniu z dużą porcją niebezpieczeństwa, więc historia tytułowego Vena przebija się spośród podobnych lektur i sieje w naszych głowach spore spustoszenie. Bardzo polubiłam głównych bohaterów, z zapartym tchem śledziłam ich losy i cieszę się, że autorki zdecydowały się na niknięcie typowych schematów pozwalając fabule przybrać niebanalny zwrot o czym jednak przekonacie się sami.

"Ven" to drugi tom serii, który trzyma wysoki poziom swojej poprzedniczki i pozwala nam w pełni zaangażować się w losy postaci. Jednak uwaga! To książka dla czytelników o mocnych nerwach. Silna w przekazie, miejscami brutalna. balansująca na granicy. Osobiście uwielbiam taki kierunek, więc bawiłam się rewelacyjnie a i sam motyw mafijny przecież wymaga pewnej dozy rozlewu krwi. Ker Dukey i K. Webster zagwarantowały mi więc jazdę na rollercoasterze bez zapiętych pasów a ja mam ochotę na powtórkę! 

czwartek, 20 października 2022

"Gehenna. Grzechy krwi" Magdalena Winnicka

"Gehenna. Grzechy krwi" Magdalena Winnicka, Wyd. Akurat, Str. 352


Alicja oskarża Kostę o zdradę.


Magdalena Winnicka zabiera nas w kolejną intrygującą podróż przez mroki niebezpieczeństw oraz zaskakujących wydarzeń. Miłość, bolesne wybory oraz silne dążenie do poczucia bezpieczeństwa zderzą się z nieprzewidywalnym losem. Czy i tym razem autorka zrzuci na nas zaskakujący finał i lawinę emocji? Koniecznie musiałam się o tym przekonać!

Lubię styl autorki, lubię jej podejście do kreacji bohaterów. Zawsze potrafię szybko odnaleźć się w prezentowanych przez nią wydarzeniach, więc i tym razem nie miałam problemu z obdarzeniem bohaterów sympatią. Chociaż czasami narzekam, że motyw mafijny przeszedł już przez wszystkie schematy i nic już w podobnych historiach mnie nie zaskoczy to jednak Magdalena Winnicka zawsze potrafi mnie pochwycić w swoją sieć. Ma na to wpływ nie tylko sama struktura książki, ale i jej dynamizm, ponieważ strony praktycznie przerzucają się same a ja jak najszybciej chcę się dowiedzieć w którą stronę potoczy się fabuła.

Mafijna seria dzieli książki na indywidualne losy bohaterów, więc zachowanie chronologii nie jest szczególnie ważne. Za każdym razem skupiamy się na nowych problemach a w tym przypadku pierwszy plan zostanie oddany w ręce Alicji i Kosty. To dość burzliwa para, która będzie miała wiele do powiedzenia a ich znajomość już na starcie zostanie naznaczona tragedią. Ona oskarży go o zdradę, on uparcie będzie twierdził, że został wrobiony. Dla Tironów rodzina jest najważniejsza, ale czy nie każdy z nas popełnia błędy? Trudno więc zaufać bohaterowi, który na szczęście potrafi wybronić się działaniami i zrobi wszystko, by udowodnić swoją rację. W tle pojawi się żądza zemsty i niebezpieczny przeciwnik, czyli dobra zabawa i intensywność przeżyć gwarantowane.

Przede wszystkim stawiamy na sprzeczność uczuć pomiędzy parą głównych bohaterów i obserwujemy dynamiczny wątek romantyczny, ale autorka nie odpuściła pobocznych wydarzeń dopracowując wszystko w spójną całość: podążamy tropem zemsty kierowanej w stronę głównego bohatera i piętrzącej się intrygi. Dużo się dzieje, nie każdy mówi prawdę a tajemnice wpływają na relację pomiędzy Alicją i Kostą, więc z zapartym tchem śledziłam fabułę mając nadzieję na pozytywne zakończenie.

"Gehenna. Grzechy krwi" to przede wszystkim opowieść o mafii, która wystawia na próbę zakochane serce. Dużo w tym wszystkim chaosu, na szczęście kontrolowanego przez wprawną rękę autorki, dużo refleksji na temat życia chwilą, poczucia bezpieczeństwa oraz potrzeby zrozumienia. Niebezpieczeństwo zazębia się z prozą życia, strach przed kolejnym ruchem przeciwnika wpływa na popełniane błędy. Innymi słowy Magdalena Winnicka składa na nasze dłonie historię w pełni angażującą oraz dopracowaną, która trzyma poziom swoich poprzedniczek. 

"How to Make Friends with the Dark" Kathleen Glasgow

"How to Make Friends with the Dark" Kathleen Glasgow, Tyt. oryg. How To Make Friends With the Dark, Wyd. Jaguar, Str. 400


Niespodziewany telefon wywraca życie nastoletniej Tiger do góry nogami.


Kathleen Glasgow w swojej młodzieżowej powieści porusza ważną kwestię i zapewnia, że każdy czytelnik, bez względu na wiek, odnajdzie się w fabule. Wkraczamy bowiem do świata pełnego sprzeczności a towarzyszące głównej bohaterce emocje odbiją się również w naszym sercu.

Podróż przez tą opowieść okazała się niezwykle intensywna, wzruszająca oraz piekielnie wartościowa. Sięgając po nią nie spodziewałam się, że aż taks silnie do mnie trafi a losy głównej bohaterki staną się dla mnie aż tak istotne. Nigdy nie byłam w podobnej sytuacji a jednak doskonale rozumiałam z czym przyszło się jej mierzyć, ponieważ autorka postawiła na wiarygodność oraz szczerość przekazu, pozwalając nam przeglądać wszystkie  uczucia wystawione na dłoni i przeglądać się w nich, by utożsamić się z bohaterką i lepiej zrozumieć jej tragedię.

Wszystko zaczęło się od telefonu. Jedna wiadomość całkowicie wywróciła życie Tiger do góry nogami. Przywiązana do matki, do swojej jednej rodziny, dowiedziała się, że kobieta nie żyje. Nie było jednak czasu na przezywanie rozpaczy, nie było miejsca na wylanie morza łez i żal, ponieważ nastolatka wpadła w machinę systemu i odsyłana od jednej rodziny zastępczej do drugiej nigdzie nie potrafiła odnaleźć swoje miejsca. Zagubiona, odrzucona i zdana na samą siebie w końcu zaczęła dostrzegać, że dom to nie budynek a ludzie którzy go tworzą. Czy zatem w mroku negatywnych emocji Tiger odnajdzie swoje szczęście?

Pierwsza połowa książki była dla mnie bardzo silnie emocjonalna. Przyznaję, że kilkukrotnie mierzyłam się ze łzami wzruszenia i miałam ochotę porządnie przytulić Tiger, bo na własnej skórze czułam jej nieukojony żal. W dodatku autorka  bardzo szczerze oddała proces żałoby i na przestrzeni całej powieści wyłowiłam wiele przepięknych cytatów, które trafnie oddawały aktualną sytuację. Bez wątpienia więc styl Kathleen Glasgow odegrał tutaj kluczową rolę, przekładając się nie tylko na słowa, ale i na to co pomiędzy nimi a sama sytuacja, mimo tragicznego początku, z czasem przyniosła swojego rodzaju ukojenie oraz pocieszenie. Dawno nie spotkałam już tak pięknej, prostej w formie a głębokiej w przekazie młodzieżówki, która natężeniem emocji mogłaby kruszyć mury.

"How to Make Friends with the Dark" z dumą stawiam na półce moich ulubionych lektur i wiem, że jeszcze nie jeden raz do niej wrócę. To piękna lekcja życia oraz podróż w głąb samego siebie. Smutna historia zmieniła się w wyjątkową lekcję życia a losy bohaterki stały się mi bliższe niż mogłam przypuszczać. To książka dla każdego, bez względu na wiek, która ma coś do powiedzenia i która skutecznie potrafi oderwać nasze myśli od codzienności na rzecz porywających wydarzeń o dążeniu do zrozumienia, o samotności, poszukiwaniu bezpieczeństwa oraz sile przyjaźni.

środa, 19 października 2022

"Śluby milczenia" Karolina Skiendziel

"Śluby milczenia" Karolina Skiendziel, Wyd. Novae Res, Str. 272


Przed mafią nie uciekniesz. Nawet gdyby schronienia chciał ci udzielić sam Bóg.


Mocny temat, silne wrażenia i historia, która przede wszystkim stawia na emocje. Sięgając po "Śluby milczenia" liczyłam na przyjemną opowieść, ale na pewno nie spodziewałam się, że dam się aż tak mocno wciągnąć w to co dzieje się dookoła bohaterów.

Mafijny romans to jeden z najbardziej popularnych ostatnio motywów, więc nic dziwnego, że rozwija się także na naszej polskiej, debiutanckiej płaszczyźnie. Autorki próbują swoich sił decydują się na kreację silnych, niebezpiecznych bohaterów oraz dorównujących im kobiet co idealnie dostrzec można w książce Karoliny Skiendziel. Autorka na niespełna trzystu stronach opisała półświatek, w którym wszystko może się wydarzyć, ponieważ wiele postaci przejawia brak skrupułów a my śledzimy to wszystko z dużą dozą ciekawości, otoczeni lekkością i plastycznymi dialogami.

Olga, dziewczyna szefa mafii, doskonale zna zasady rządzące tym światem. Niestety związek z kimś kto otacza się brutalnością i śmiercią zawsze balansuje na granicy, więc gdy pewnego dnia Michał wyjeżdża w interesach zostawiając dziewczynę samą, ta pada ofiarą gwałtu jego kolegi. Zraniona i wystraszona Olga pociąga za spust pakując się w ogromne kłopoty. Ucieka przed zemstą i przed ukochanym, ukrywa się wśród zakonnic, ale nie spodziewa się, że w berlińskim klasztorze rozegra się kolejna tragedia. 

Fabuła jest dość mocno naszpikowana zwrotami akcji i czasami można poddać w wątpliwość ich wiarygodność, ale cały gangsterski świat wyjęty jest spod realnych wydarzeń, więc akurat w tym gatunku nie stawiam tego na pierwszym miejscu skupiając się na tym jak mocno zostanę wciągnięta do świata bohaterów. A w tym przypadku poszło to w dobrą stronę, bo chociaż miałam wątpliwości co do racjonalnego postępowania Olgi i nie bardzo pasował mi jej charakter, to z drugiej strony dobrze się bawiłam podążając tropem ciągnącej się za nią niebezpiecznej przygody. Autorka pokusiła się o sporą liczbę problemów z którymi przyszło nam się mierzyć, więc nie było czasu na nudę a samą lekturę pochłonęłam w zaledwie jeden wieczór.

"Śluby milczenia" to żadna przełomowa książka, ale na pewno wata poświęconego jej czasu. Niewiele jest autorek, które potrafią mnie zaciekawić w tym konkretnym gatunku a Karolinie Skiendziel się to udało z nawiązką, ponieważ zadebiutowała w bardzo smacznym stylu. Jeśli szukacie więc sporej porcji atrakcji i niebezpieczeństwa - oto lektura dla Was.