Bitewne widowisko i zaskakujące zwroty akcji!
Książka, która już od pierwszych stron zaprasza nas w sam środek rozpędzonej przygody od razu zyskuje na wartości. Nic więc dziwnego, że Marcin Świątkowski zjednuje sobie nowych fanów, ponieważ jego historie są po brzegi wypełnione zakręconymi przypadkami.
To trzecia część serii Psy Pana, którą musicie czytać zgodnie z zachowaniem chronologii. Cały sens bowiem opiera się na ciągu przyczynowo-skutkowym, na zdarzeniach będących wynikiem podjętych wcześniej działań. To intryguje, ponieważ pokazuje zamysł autora, jego realizację celu od początku do końca. Wielowątkowa fabuła prowadzona jest z pełnym zaangażowaniem, opiera się na emocjach, ukrytych znaczeniach, koncentruje wokół barwnych osobowości, które mają coś do powiedzenia. Nieustannie jesteśmy więc zasypywani atrakcjami, dzięki którymi barwna opowieść odgrywa w naszej wyobraźni niezapomniane scenariusze. Małego tego! Autor potrafi podprogowo przekazać pewne wartości, które mają swoje uzasadnienie zarówno w czasach istotnych dla bohaterów jak i tych, w których aktualnie żyjemy.
Schenk po raz pierwszy poczuł smak odpowiedzialności. Żyjąc w nowej rzeczywistości wewnątrz bariery musiał wykazać się swojego rodzaju pokorą. Erquicia natomiast, podążając za Katarzyną i czując na barkach doświadczenia wieku wybiera próbę rozwikłania niebezpiecznego sekretu. Ktoś wykaże się nadgorliwością i wpadnie w kłopoty. Ktoś przestanie kontrolować tajemną magię. Pojawi się chaos niemożliwy do opanowania a bohaterowie ponownie staną w obliczu zaskakujących wyzwań.
Autor zrobił wszystko, aby jego powieść była dynamiczna, pomysłowa oraz zmuszająca do myślenia. Na pierwszym planie pojawia się intensywna przygoda, tuż za nią kroczą pomysłowe zwroty akcji, bitwy, starcia, porachunki, magia mocno odbijająca swoje piętno na wszystkich postaciach aż w końcu wartości, niezaprzeczalnie dobrze przedstawione na bazie różnorodnych kreacji bohaterów. Każda z postaci idealnie nadaje się do głębszej analizy, obserwujemy jej lęki, walkę z własnymi demonami a także determinację w drodze do osiągnięcia celu. Z jednych czerpiemy inspirację, dzięki innym uczymy się nie popełniać podobnych błędów. Doskonale bawimy się zatem podczas czytania, zaskakująco szybko przerzucamy kolejne strony, walczymy u boku bohaterów i mamy nadzieję, że w końcu znajdą swoje miejsce w świecie. Marcin Świątkowski żonglując emocjami zadbał o odpowiedni klimat a także dużą wiarygodność wydarzeń, więc jego seria bardzo dobrze wykazuje cechy kreatywności.
"Burzycielka twierdz" bawi, intryguje oraz daje do myślenia. Pochłania na kilka niekłamanie dobrych, czytelniczych godzin. Autor na zmianę wprowadzał zabawne sceny czy humorystyczne dialogi, by tuż po tym zagwarantować momenty bardziej stonowane, wymagające rozważnego kroczenia. Nigdy więc nie możemy być pewni tego co czeka na nas na kolejnych stronach i chyba właśnie to jest największą zaletą prozy Marcina Świątkowskiego. Kto bowiem nie lubi zaskakujących książek, magicznych, niebezpiecznych i rozbrajająco zabawnych?