Spoiler alert: Po 4 latach związku Jen rzuciła Andy’ego. Andy nadal kocha Jen.
Najlepsza romantyczna książka jaką przeczytałam? Tak brzmiało hasło z okładki, które przekonało mnie do lektury. Pełna nadziei wobec prozy Dolly Alderton dałam się namówić. I co z tego wyszło? Najlepsza czytelnicza zabawa ostatnich miesięcy!
To nie jest typowy romans pełen słodkich słówek i silnych emocji. To opowieść o niepewnym losie pisana z punktu widzenia dorosłych ludzi postawionych na rozdrożu. Autorka z zabawnym wydźwiękiem podeszła do naprawdę poważnej sprawy, opisując rozstanie po trzydziestce, gdy mamy już swój plan na życie i perspektywę wspólnie spędzonych lat. Pisząc lekko, z podziwu godną swobodą, bawiąc się emocjami, tworząc w pełni wiarygodne sylwetki postaci Alderton wymknęła się ramom klasycznego romansu, by uchwycić temat w nowym świetle, zaskoczyć czytelnika oraz zaprosić go do samodzielnego rozkładania na czynniki pierwsze procesu rozstania, powrotów, związków a także samej miłości, która jak się okazało, bywa piekielnie skomplikowana.
Andy i Jen rozstali się po czterech latach związku. On jednak dalej coś do niej czuł i nie potrafił pogodzić się z nową sytuacją. Wszystkim dookoła zadawał to samo pytanie: Jak ona mogła?! Nie może patrzeć na szczęśliwe związki przyjaciół, nie je, nie szuka mieszkania, nie robi nic poza stalkowaniem byłej ukochanej. Zamiast uczyć się żyć w pojedynkę na siłę trzyma się przeszłości.
Lektura na miarę współczesnych czasów o tym jak nowe pokolenie podchodzi do życia. Bardzo aktualna, pisana charakterystycznym językiem, być może nie przypadnie do gustu tym, którzy odnajdują się w klasyce. Dla mnie była to przygoda zdecydowanie warta uwagi, inna niż wszystkie, ponieważ wprowadzająca świeży światopogląd. Autorka pozwoliła mi wejść do głowy głównego bohatera, zmierzyć się z jego lękami i bólem a także spróbować zrozumieć decyzje jakie podejmował. To postać odbiegająca od schematów, nie zawsze zachowująca się racjonalnie, ale to wszystko było potrzebne by uchwycić odpowiedni kontekst. Przyznaję, że Alderton w pełni przekonała mnie do swojego pomysłu, pokazała życie singla po trzydziestym piątym roku życia, próbę odbudowy tego co stracone oraz szybkie przewartościowanie zasad. Widzimy próbę pogodzenia się z sytuacją, choć serce dyktuje własne warunki i Andy'emu bardzo ciężko zrozumieć dlaczego stało się tak a nie inaczej. Perspektywa złamanego serca nabiera nowego wydźwięku i chociaż jest w tej powieści dużo śmiechu oraz przekomarzanek - czasami miałam wrażenie, że wszystko to robione jest przez łzy.
"Dobry materiał" to kawał dobrze skrojonej historii, która pozwala nam przeanalizować działania zranionego człowieka na wszystkie możliwe sposoby. Książka jedyna w swoim rodzaju, napisana z wykorzystaniem inteligencji oraz wyobraźni, która działa na czytelnika, angażuje go w losy postaci i sięga po wiele emocji. Dolly Alderton zdobyła moje uznanie, ponieważ napisała książkę, która w końcu opisuje miłość z zupełnie nowej perspektywy, i nie dość, że robi to dobrze, to w dodatku zostaje w głowie na długo po zamknięciu ostatniej strony.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz