sobota, 31 października 2015

Przedpremierowo: "Pamiętnik Christophera. Tajemnica Foxworth Hall" Virginia C. Andrews

"Pamiętnik Christophera. Tajemnica Foxworth Hall"  Virginia C. Andrews, Tyt. oryg. Secrets of Foxworth, Wyd. Prószyński i S-ka, Str. 360
PREMIERA: 3 listopada 2015r.

Historia Kwiatów na poddaszu pochłonęła mnie bez reszty, oczarowała i wciągnęła do swojego świata na tyle, że każde towarzyszące bohaterom uczucia odbijały się również na mnie. Dlatego płakałam wraz z nimi, śmiałam się przez łzy i kibicowałam im w trudach życia, które naprawdę ich nie oszczędzało. Jednak ulubione lektury mają to do siebie, że stanowczo za szybko się kończą i - chociaż zapadają w pamięć na długi czas - ponowny powrót do tej samej historii nie jest już taki sam. A gdyby tak duch Foxworth Hall powrócił, w nowej odsłonie? Dzięki "Pamiętnikowi Christophera" marzenia się spełniają. 

"Ty znasz prawdę i mówisz ją prosto w oczy, choć nie zawsze to, co rozmówca chciałby usłyszeć."

Siedemnastoletnia Kristin Masterwood przypadkiem odnajduje pamiętnik Christophera Dollangangera, który w posiadłości Foxworth Hall przeżył swoje najgorsze chwile. Wkrótce dziewczyna przekona się, że jej matka jest bardziej powiązana z posiadłością niż można by przypuszczać i odkryje mroczną tajemnicę rodu Dollangangerów. Kristin z zapartym tchem śledzi opisywane w dzienniku wydarzenia i nie ma pojęcia, że to co odkryje zmieni jej życie nie do poznania.

Akcja biegnie dwutorowo: jest opowieść Kristin, która żyje w czasach daleko po okrutnych wydarzeniach z poddasza i opowieść Christophera opisana w jego pamiętniku. Nie jestem wielką fanką młodzieżowej stylizacji, więc obawiałam się spojrzenia na sprawę młodym okiem Kristin. Jednak musimy pamiętać, że Andrews nie jest współczesną pisarką i jej książki mają już swoje lata, więc w gruncie rzeczy niepotrzebnie się obawiałam - wszystko wypadło naprawdę ciekawie, może czasami pojawiały się młodzieżowe stylizacje tamtych czasów, ale jedynie dodały uroku opowieści i zakreśliły granicę pomiędzy przeszłością i teraźniejszością czasów w których żyła Kristin. Z kolei powrót do przeszłości z Christopherem to burza emocji. Nasza młoda narratorka prowadzi własne życie i w międzyczasie raczy czytelnika lekturą pamiętnika,  w dodatku powoli odkrywa całą prawdę na temat swojej rodziny. Przyznaje - całość stanowi naprawdę intrygującą i spójną opowieść, która od początku do samego końca trzyma w niepewności. Duchy Foxworth Hall powracają ze zdwojoną mocą, a posiadłość wcale nie straciła na swojej potędze i mrocznym klimacie skrywającym się w każdym zakątku domu.

Virginia C. Andrews to zdecydowanie moja ulubiona autorka. Nikt tak dobrze jak ona nie potrafi ująć prawdy w zaledwie kilku słowach. Nikt tak jak ona nie potrafi też tak pięknie pisać, z pasją, przejęciem i wielkim zaangażowaniem. Andrews potrafi zaczarować słowem, którym maluje najpiękniejsze obrazy w wyobraźni każdego czytelnika. W najnowszej książce autorki ponownie wróciłam do wydarzeń sprzed lat, w której ból mieszał się z nadzieją i przy lekturze Christophera ponownie wracałam pamięcią do pierwszego tomu historii, jednocześnie przywołując na myśl wszystkie towarzyszące mi wówczas emocje.

"„Będzie dobrze”, miałem ochotę szepnąć do siebie. 
Ale moje wargi mnie nie posłuchały.
Ani moje serce."

"Pamiętnik Christophera" to przepełniony mnóstwem emocji powrót do mrocznej posiadłości Foxworth Hall. Jak cudownie było na nowo wrócić do opowieści, która skradła moje serce i na nowo odkrywać to co już tak dobrze znam - a mimo to na nowo i z zupełnie innej perspektywy. To najpiękniejsza opowieść jaką dane było mi czytać - pomijając piękną historię, zapominając o pełnowymiarowych bohaterach - mam na uwadze tylko magię jaka kryje się w każdym słowie i przepełnia mnie cała na tyle, że ta opowieść żyje we mnie i dla mnie. Tego nikt mi nie odbierze. Gorąco polecam!

Za możliwość przeczytania dziękuję Wydawnictwu Prószyński i S-ka.

piątek, 30 października 2015

"Ostatnie lato w Nebrasce" Nele Neuhaus

"Ostatnie lato w Nebrasce" Nele Neuhaus, Tyt. oryg. Sommer der Wahrheit, Wyd. Media Rodzina, Str. 523

Nele Neuhaus znam od strony rewelacyjnych kryminałów. Wiem, że autorka potrafi zaskakiwać na każdym kroku i buduje niepowtarzalny klimat. Nie spodziewałam się jednak, że wyjdzie dalej poza wyznaczone kryminalne granice i sięgnie po nowy gatunek - tym razem młodzieżowy. Sami powiedzcie, jak tu się nie skusić?

Sheridan ma szesnaście lat i mieszka na amerykańskiej wsi wraz z rodziną Grantów, którzy ją adoptowali. Dziewczyna jest nie tylko piękna, ale ma wielki muzyczny talent, który tłamsi złośliwa macocha. W dodatku Sheridan czuje się przytłoczona monotonią i prostą życia. Gdyby nie ciotka Isabella i pasje, nigdy nie czułaby się szczęśliwa. Pewnego dnia dziewczyna odkrywa, że życie potrafi być wyjątkowe nawet w niewielkiej miejscowości, w której na pozór nic się nie dzieje.

"Po raz pierwszy w życiu zatęskniłam za posiadaniem przyjaciółki w moim wieku, przed którą mogłabym otworzyć serce. "

Główna bohaterka i jednocześnie narratorka powieści to dziewczyna z wielkimi marzeniami. Miejsce w którym mieszka ani ludzie, którzy ją otaczają to nie jest świat stworzony dla niej, mimo tego musi w nim żyć. Przyznaję, bardzo łatwo było mi utożsamić się z Sheridan i z miejsca ją polubiłam. Dziewczyna kocha konie, książki i muzykę - wszystko to co daje jej szczęście, więc w momentach, gdy oddawała się pasji wydawała się zupełnie inna i odmieniona. Przeszła w życiu nie mało,  mimo wszystko potrafiła odnaleźć jasny punkt w całej tej smutnej sytuacji. Bohaterka jest pełnowymiarową postacią, która wyrywa się z kart historii i swoją mądrością przekonuje, że każdy ma szansę na spełnienie własnych marzeń, z dumą i humorem idąc przed siebie.

Bohaterka poszukuje uznania i akceptacji, których zabrakło jej w dzieciństwie. Stąd pojawił się główny motyw książki - miłość, nie zawsze trafiona. Autorka pozwoliła, by swobodnie płynąca akcja skupiała się na miłosnych perypetiach Sheridan, która z wiekiem staje się co raz bardziej świadoma uczuć jakie jej towarzyszą. Spotyka na swojej drodze wielu mężczyzn, nie zawsze dobrych i o czystych intencjach, co kształtuje jej charakter i zmienia spojrzenie na świat. Brzmi banalnie, ale w rezultacie fabuła wcale taka nie jest. To racjonalne spojrzenie na rzeczywisty świat młodej dziewczyny pozbawionej miłości domowego ogniska. Sheridan marzy o miłości i trudno się jej dziwić, bo przytłoczona nazwiskiem rodziców musi sama walczyć o swoją przyszłość. Odkrywa jak smakuje uczucie i poznaje granice, których nie powinno się przekraczać - a to wszystko utrzymane w dobrym stylu.

Nele Neuhaus potrafi tworzyć piękną scenerię do swoich opowieści, co udowodniła także w swojej najnowszej książce. Klimatyczne opisy Nebraski, rancza i konie, widoki o których nie chce się zapominać - to wyjątkowy dodatek do atrakcyjnej historii. Tutaj bajkowe widoki mieszają się z intrygującymi zwrotami akcji, choć nie zabraknie również zderzenia z brutalna rzeczywistością. Autorka po raz kolejny mile mnie zaskoczyła nie tylko samą powieścią, ale i zwrotami akcji, które sprawiły, że historia Sheridan całkowicie mnie oczarowała.

"Im dłużej podtrzymywałam to kłamstwo, tym trudniejsze stawało się wyjawienie prawdy."

Lektura tej powieści dostarczyła mi wiele pozytywnych emocji i wspaniałej przygody. "Ostatnie lato w Nebrasce" to książka pełna uniesień, zawiłości losu i wielkich marzeń. Jestem zachwycona klimatem jaki wprowadziła autorka i już tęsknię za widokami cudownej Nebraski. Jak silny musi być człowiek by wygrać walkę o własne marzenia? Jak radzić sobie z przeciwnościami losu? I czy każdy zasługuje na prawdziwą miłość? Odpowiedzi na pytania znajdziecie w książce, która - jestem tego pewna - oczaruje Was już od pierwszych stron.

Za możliwość przeczytania dziękuję Wydawnictwu Media Rodzina.

czwartek, 29 października 2015

"Tajemnice korony" Adam Jay Epstein, Andrew Jacobson

"Tajemnice korony" Adam Jay Epstein, Andrew Jacobson, Tyt. oryg. Secrets Of The Crown, Wyd. Iuvi, Str. 368

Pamiętacie, jak zachwycałam się nie tak dawno pierwszym tomem serii "Chowańce"? Z równie wielką przyjemnością zajrzałam do kontynuacji losów bohaterów i na nowo dałam się wciągnąć w wir przygody.

"Zapamiętaj moje słowa, ptaszku. Będą konsekwencje.

Tym razem trójka chowańców młodych magów stara się trzymać z dala od problemów. Pod okiem najlepszych szkoli swoje umiejętności. Niestety nikt nie podejrzewa, że spokój jest tylko chwilowy. Paksahara - były chowaniec królowej, skutecznie daje się we znaki młodym adeptom. Aldwyn, dzielny kot, ponownie będzie musiał stawić czoła przeciwnościom losu i wraz z przyjaciółmi wyruszyć na misję, która pozwoli im uratować królestwo.

Fabuła nie zapowiada skomplikowanej opowieści i tak też nie jest w rzeczywistości. Autorzy zaserwowali młodszemu czytelnikowi wielką, bajkową przygodę, w której dobro zawsze zwycięży, a zło szybko dowie się gdzie jego miejsce. Jednak czy i takie powieści nie są potrzebne? Nieskomplikowana opowieść o zwierzęcych bohaterach, którzy prezentują sobie najpiękniejsze ludzkie cechy to podstawa do tego, by młodego czytelnika wprowadzić do świata empatii i szacunku.

Nie będę ukrywała - serie od pierwszego tomu zdobyła moje uznanie. Cieszę się, że powstają książki, które bawią i intrygują, wciągają w wir przygód i zabierają do świata magii, jednocześnie - podświadomie - wpajając podstawowe wartości. Bezkresja, to piękna kraina, od której nie chce się uciekać, a wykreowana rzeczywistość kusi pozostaniem w niej na zawsze. Jednak drugi tom sięga odrobinę dalej, niż jego poprzednik. Tym razem poznałam nie tylko wiele ciekawych zwrotów akcji, ale również razem z głównym bohaterem wybrałam się na poszukiwania prawdy o jego rodzicach.

"Ludzka magia... zniknęła.

Powtórzę to, co przy pierwszym tomie tak bardzo mnie ucieszyło - duże litery stanowią dla mnie przyjemny atut książki. Jednak to nie wszystko, ponieważ sam język - mimo swojej prostoty - jest ładny i lekki, w książce pojawia się wiele dialogów a swobodny humor przeplata się z intrygującymi opisami. Dodatkowo fabuła została wzbogacona o piękne ilustracje, które pobudzają wyobraźnię i zapewniają odpowiedni klimat.

"Tajemnice korony" to dobra kontynuacja ciekawej i zabawnej opowieści nie tylko dla młodszych czytelników. Mimo swojego wieku, nie żałuję czasu, który spędziłam przy tej lekturze i już teraz wypatruję dalszych losów bohaterów. Takie książki, lekkie i przyjemne, które wciągają do bajkowego świata zawsze są mile widzianymi gośćmi na mojej półce. A Was, drodzy czytelnicy, odsyłam do lektury pierwszego tomu, jeśli jeszcze go nie znacie, bo w kontynuacji czeka na Was kolejna porcja niezapomnianej przygody.

Seria Chowańce:
Gwiazdy przeznaczenia | Tajemnice korony

Za możliwość przeczytania dziękuję Wydawnictwu IUVI.

środa, 28 października 2015

"Gwiazdy przeznaczenia" Adam Jay Epstein, Andrew Jacobson

"Gwiazdy przeznaczenia" Adam Jay Epstein, Andrew Jacobson, Tyt. oryg. The Familiars, Wyd. Iuvi, Str. 362

Chętnie sięgam po książka dla młodszych czytelników z dwóch powodów. Po pierwsze, uwielbiam je za to, że poszerzają wyobraźnię, zabierają w wielką przygodę pełną zabaw i szczęścia, dzięki czemu świat od razu robi się kolorowy. Po drugie, nie zaliczam się już do grona młodszych wiekiem, więc duże litery są zawsze mile widziane. Z tych oto dwóch, niezwykle ważnych powodów, wywnioskowałam, że pierwszy tom serii Chowańce na pewno przypadnie mi do gustu. 

"Zadarłaś z niewłaściwymi magami i chowańcami.

Bezkresja to kraina, która zabiera czytelnika w podróż poprzez magię i pozwala by obok zwykłych ludzi mieszkali czarodzieje wraz ze swymi chowańcami. Kim oni są? To przyjaciele magów, pomocnicy i wierni towarzysze, bez których ich egzystencja nie byłaby taka sama. Aldwyn, zwykły kot dachowy, przez przypadek zostaje uznany za chowańca i po swoje kocie uszy wpada w wir wielkich przygód. Okazuje się, że Jack, młody adept magii jest połączony więzią z Aldwynem, więc koci oszust musi ukrywać swój brak zdolności. Nikt jednak nie przypuszcza, że dojdzie do porwania, a wraz z nim - do pokonania mnóstwa przeszkód, które staną na drodze głównego bohatera. 

Brzmi intrygująco? Tak właśnie zapowiada się i prezentuje w pełnej krasie intrygująca seria dla młodszego czytelnika. Wiele przygód splata się tutaj z odwagą i braterstwem, które od najmłodszych lat uczą, jak wielką mają cenę. Musze przyznać, że nie spodziewałam się aż tak ciekawego rozwinięcia fabuły, która zabrała mnie do bajkowego świata i zachwyciła swoją formą. Autorzy przedstawili nieskomplikowaną wersję bajkowej rzeczywistości, w której wszystko jest dobre i przyjazne, a zło szybko zostaje wyeliminowane. 

Wielkim atutem tej historii jest zaproszenie do grona głównych bohaterów zwierząt, które przedstawiają wszystkie pozytywne cechy - empatię, radość, przyjaźń, szczęście. To nie tylko wielki ukłon w stronę naszych ukochanych pupili, ale również pozbawienie książki typowych nastoletnich bohaterów, którzy mogliby być do bólu przewidywalni i schematyczni. Piękne szkice udostępnione w książce dodatkowo pobudzają wyobraźnię i dodają fabule wyjątkowego uroku. 

"Teraz rozumiem, po co ludzie noszą buty.

Żaden czytelnik, czy to starszy, czy młodszy nie oderwie się od tej lektury z własnej woli. Niesamowity duet autorów wykreował świat pełen marzeń i pozytywnej energii. Jestem zadowolona z opowieści pod każdym względem i kompletnie nie żałuję żadnej straconej przy niej minuty. Nie pozostaje mi nic innego jak gorąco polecić Wam tą historie, bez względu na to, jakim cieszycie się wiekiem. 

Seria Chowańce:
Gwiazdy przeznaczenia | Tajemnice korony 

Za możliwość przeczytania dziękuję Wydawnictwu IUVI.

poniedziałek, 26 października 2015

"Złodziejka" Sarah Waters

"Złodziejka" Sarah Waters, Tyt. oryg. The Fingersmith, Wyd. Prószyński i S-ka, Str. 728 

"Ale słowa... One wabią nas w ciemności, umysł zaś nadaje im kształt na własną modłę." 

"Złodziejka" to książka, która na pierwszy rzut oka nie przedstawia tego co skrywa w swoim wnętrzu. Pierwsze wrażenie, które przyszło mi na myśl to to, że czeka na mnie obszerna powieść obyczajowa. Nie spodziewałam się, że to tylko pozory, pod którymi kryje się powieść historyczna, kryminał, dogłębna psychologiczna analiza postaci i misternie utkana fabuła z pięknym językiem. Powieść Sary Waters to połączenie wszystkiego co najlepsze. 

Historia podzielona jest na trzy części i dwie, zupełnie różna narratorki. Pierwsza część to opowieść z perspektywy Sue - złodziejki, która na różne sposoby stara się zdobyć pieniądze, nie angażując w to większych uczuć, takich jak np. wyrzuty sumienia. Dziewczyna marzy o zdobyciu wielkiego majątku i nie cofnie się przed niczym, by zrealizować swoje plany. Druga część historii to spojrzenie na świat oczami Maud Lilly, młodej dziedziczki mieszkającej w Briar. Tutaj również pojawia się nieoczekiwany obrót wydarzeń, który wpłynie nie tylko na młodą damę, ale również wcześniej poznaną złodziejkę. W trzeciej części wszystko zaczyna się ze sobą łączyć, tajemnice się rozwiewają, ale tempo akcji wciąż pozostaje nieubłaganie szybkie i odsłania na nowo kolejne fakty z życia bohaterek, od których zapiera dech. 

Nigdy nie spodziewałam się tak wielkiej lawiny emocji, która towarzyszyła mi dosłownie na każdej stronie powieści. Nie jestem pewna, która część dostarczyła mi większych wrażeń, choć skłaniam się ku ostatniej, trzeciej, gdzie nagromadzone emocje trafiały do mnie ze zdwojoną siłą. Waters bez dwóch zdań czaruje słowem, potrafi tworzyć w umyśle czytelnika niezapomniany obraz opisywanych zdarzeń i zapewnia wspaniałe przeżycia. W czasie lektury towarzyszył mi strach, gniew i chęć zemsty, które otoczone klimatem brudnych, opuszczonych ulic wywoływały dreszcz przerażenia. Jednak pojawiała się również nadzieja, miłość i wielkie szczęście, które budziły we mnie wielką radość. 

"Stanęłyśmy blisko siebie, przyciskając ramiona do drzwi, podczas gdy deszcz padał pionowo jak strzały. Tysiąc strzał i jedno nieszczęsne serce." 

Powieś Waters pochłonęła mnie bez reszty i oczarowała na tyle, że rzeczywisty świat na moment przestał istnieć. Uwielbiam powieści wiktoriańskie, dlatego nic dziwnego, że zakochałam się w opisach miejsc i świecie przedstawionym przez autorkę. Jednak muszę przyznać, że sama świadomość czasu akcji nic by tutaj nie zdziałała, gdyby nie obłędny klimat XIX-wiecznej Anglii i wyjątkowy styl autorki. To ona stworzyła niepowtarzalnie wyjątkowe dzieło, które w wyjątkowy sposób przedstawiło nawyki społeczeństwa tamtych czasów, ukazało obyczaje i tradycje jednocześnie pobudzając wyobraźnię. Dreszczyku niepewności dodaje inteligentnie zaplanowana fabuła, która posiada liczne zwroty akcji, szykuje i zaskakuje a czasami nawet wzbudza niepewność co do początkowo przyjętych teorii względem dalszego rozwoju akcji. Trudno tutaj cokolwiek zaplanować, bo autorka skutecznie manipuluje każdym najdrobniejszym szczegółem by zaangażować czytelnika i wzbudzić ciekawość. 

Dawno nie czytałam tak pięknej i mądrej powieści. "Złodziejka" czaruje swoją historią, zatraca czytelnika w pięknym słowie i zachwyca niezapomnianą fabułą. Nie zabrakło tutaj również miejsca na trudne tematy seksualności, które przypominają, że każdy człowiek jest inny i ma do tego niepodważalne prawo. Mimo potężnej liczby stron, uważam, że to stanowczo za mało. Mogłabym poznawać tą historię bez końca, na nowo, wciąż pozostając w nieświadomości co też może na mnie czekać na następnej stronie.

Za możliwość przeczytania dziękuję Wydawnictwu Prószyński i S-ka.

niedziela, 25 października 2015

"Zima koloru turkusu" Carina Bartsch

"Zima koloru turkusu" Carina Bartsch, Tyt. oryg. Türkisgrüner Winter, Wyd. Media Rodzina, Str. 455

Uwielbiam literaturę niemiecką. Niezależnie od tego czy sięgam po kryminał, romans czy powieść obyczajową, wiem, że na pewno się nie zawiodę. Podobnie było z "Latem koloru wiśni", powieścią, która oczarowała mnie od pierwszych stron swoją historią. Z utęsknieniem wypatrywałam kolejnego tomu, który w końcu, po wielu dniach oczekiwania, trafił w moje ręce.

"Powieści nie służą tylko do czytania. Trzeba je poczuć.
Kontynuacja przygód Emely i Elyasa zaczęła się niewinnie - kilka westchnień dziewczyny w stronę ukochanego chłopaka, odrobina złych myśli i tęsknota za tym co nie nadchodzi. Tak rozpoczęła się nowa przygoda bohaterów. Emely to dziewczyna, która potrafi skupić się na wielu rzeczach, jednak nic z tego nie wychodzi jej tak dobrze jak rozmyślanie o bajecznie przystojnym, sarkastycznym i pewnym siebie Elyasie. Muszę przyznać, że tych dwoje zostało dobranych do siebie po prostu idealnie. Ona - zwykła, prosta dziewczyna z mnóstwem myśli na minutę, trochę naiwna i nieświadoma trudów życia. On - zdecydowany, konkretny, ironiczny i pełen pozytywnego nastawienia. Jak ich nie polubić? Nie da się, bo nawet kiedy pojawiała się u mnie myśl, że może nie postępują w danej sytuacji tak jak nie powinni, to za chwilę rozbrajali mnie swoją osobowością i prowadzonymi dialogami.

Akcja książki ani na moment nie zbacza z trasy wyznaczonej przez młodzieżowy gatunek young adult/new adult: pojawił się uroczo zakreślony wątek romantyczny, który śledziłam z wielką przyjemnością wzdychając do Elyasa i kibicując bohaterom w ich niezdecydowanej drodze ku szczęściu. Pięknie to wszystko wypadło - nie tylko ze względu na intrygujących bohaterów, ale i przemyślaną fabułę, która sięga odrobinę dalej. Nie ma tutaj wyłącznie podstawowej miłosnej plątaniny, która konkretnie zmierza do szczęśliwego zakończenia. Nie ma tak łatwo! Bohaterowie wciąż się mijają, zderzają z niezdecydowaniem, brakiem akceptacji i mnóstwem niepowodzeń, które nie pozwalają im na w pełni szczęśliwy związek. Pojawiają się tajemnice, zamieszanie i nawet chwila strachu, że to wszystko jednak nie ma sensu - a biedny czytelnik denerwuje się i wzdycha, zastanawiając się: co dalej?

Przygoda miłosna dwójki wielowymiarowych bohaterów nie zaistniałaby, gdyby nie wielki warsztat autorki. Pojawiły się młodzieżowe wtrącenia, które jako jedyne nie do końca przypadły mi do gustu, ale czego się nie robi dla ulubionej powieści? Przymknęłam oko na młodzieżowy slang i dałam się porwać pięknej historii ubranej w równe jej słowa i - chcę więcej!

"- Jesteś niedobry [...]
- Ciesz się, że nie jestem naprawdę niedobry, moja droga."

Carina Bartsch napisała absolutnie wyjątkową historię, od której nie sposób się oderwać. Odnoszę wrażenie, że drugi tom jest jeszcze lepszy niż pierwsza część, ale nie jestem tutaj obiektywna, bo fabuła i bohaterowie skutecznie przeciągnęli mnie na swoją stronę. "Zima koloru turkusu" to wyjątkowa opowieść o wielkiej miłości, tęsknocie i nadziei. A gdyby to Was jeszcze nie przekonało, musicie wiedzieć, że nikt nie potrafi dogryzać sobie tak uroczo i zabawnie jak dwójka głównych bohaterów. Ta powieść porwie Was bez reszty i na długo zapadnie w pamięć. Gorąco polecam!

Seria Lato koloru wiśni:
Lato koloru wiśni | Zima koloru turkusu

Za możliwość przeczytania dziękuję Wydawnictwu Media Rodzina.

sobota, 24 października 2015

Przedpremierowo: "Zanim będzie za późno" Lauren Frankel

"Zanim będzie za późno" Lauren Frankel, Tyt. oryg. Hyacinth Girls, Wyd. Prószyński i S-ka, Str. 352
PREMIERA: 29 października 2015r.

Trzynastoletnia Callie zostaje oskarżona o agresywne zachowanie. Rebecca, matka dziewczynki nie jest w stanie uwierzyć, że łagodna z natury córka mogła posunąć się do takiego okrucieństwa. Nawet po oczyszczeniu Callie z zarzutów wydarzenia nie odchodzą w niepamięć. Dziewczynka, która oskarżyła Callie wysyła jej wiadomości a każda z nich brzmi co raz bardziej rozpaczliwie. W głowie matki pojawia się pytanie: kto tak naprawdę jest ofiarą?

"Przeanalizowałam objawy i zrozumiałam je po swojemu. Całe życie tak robię – wyciągam błędne wnioski."

Jestem pewna, że gdyby nie pierwszoosobowa narracja Rebeccki powieść nie byłaby tak dosadna i wiarygodna. Łatwo czyta się o problemach z perspektywy trzeciej osoby, ale kiedy zaglądamy do umysłu uczestnika dramatu i śledzimy wydarzenia jego oczami, wszystko co przeżywa główny bohater odbija się również na czytelniku. Tak właśnie było w tym przypadku. Rebecca to bohaterka z klasą, kobieta, która niczego się nie boi a nawet kiedy pojawia się strach walczy, jak tylko może. Robi wszystko dla swojej córki i kiedy przychodzi jej zmierzyć się z demonami przeszłości, nie waha się ani chwili. Podziwiam ją jako kobietę i matkę, bo wykazała się niezwykłą odwagą i siłą, godną pozazdroszczenia. Mimo szczery chęci nie wszystko jej wychodzi, bo nie zdaje sobie sprawy jak wielkie zagrożenie czyha na jej dziecko, ale nie stoi w miejscu, działa i jednocześnie raczy czytelnika najgorszymi momentami w życiu, bez owijania w bawełnę.

Lauren Frankel zadebiutowała "Zanim będzie za późno" i weszła do literackiego świata z klasą. Fabuła książki to od początku do końca rozwijająca się historia pełna zwrotów akcji i sekretów. Przyznaję, kobieca strona thrillera nie brzmi przekonująco, ale wierzcie mi na słowo - to tylko nazwa. W rezultacie powieść faktycznie jest kobieca, bo działa na instynkty znane głównie płci pięknej, ale również straszna a miejscami nawet przerażająca swoją szczerością i realnością. Kiedy czytałam, zastanawiałam się kto tak naprawdę jest ofiarą: Callie czy Robyn, dziewczynka która wszystko zapoczątkowała. I muszę przyznać - im więcej mówiło się o Robyn, im częściej ona sama ujawniała się ze swoimi problemami, tym bardziej byłam zszokowana całym rozwojem sytuacji.

Autorka ma wielki talent do psychologicznej analizy postaci. Nie tylko przedstawiła dobrą historię, ale wkradła się do umysłu każdej możliwej postaci i przedstawiła ją czytelnikowi w pełnej krasie: z całym okrucieństwem, zaciętością i bezwzględnością. Historia nie jest jednotorowa - sięga problemu ludzkiej natury, ale nie tylko w obecny czasach, ponieważ za sprawą przeżyć Rebeccki odwołuje się do przeszłości i ujawnia tajemnice młodzieńczych lat matki Callie. Autorka odważnie spojrzała na trudny temat okrucieństwa w szkole, jednocześnie odnosząc się do mrocznych instynktów każdego z nas.

"Przypomniałam sobie słowa psychologa: Dziecko może chwilowo zawiesić przeżywanie żałoby, ale to nie znaczy, że już sobie z nią poradziło. Zawsze tam była, tuż pod powierzchnią, w każdej chwili mogła wypłynąć."

Jeśli jesteście gotowi na wstrząsającą powieść to "Za nim będzie za późno" jest właśnie dla Was. Z zapartym tchem będziecie śledzić historię, która na długo zapadnie w Waszej pamięć. Wiem to z własnego doświadczenia. To pełna emocji, mocna w odbiorze książka, która w pewnym sensie jest również piękna. Czas pokaże, czy kolejne książki autorki będą równie dobre, ale już dziś Lauren Frankel ma moje duże uznanie.

Za możliwość przeczytania dziękuję Wydawnictwu Prószyński i S-ka.

piątek, 23 października 2015

"Imperium Ognia" Sabaa Tahir

"Imperium Ognia" Sabaa Tahir, Tyt. oryg. An Ember in the Ashes, Wyd. Akurat, Str. 511
PREMIERA: 4 listopada 2015r.

Już na wstępie muszę zaznaczyć, że nie jestem wielką fanką powieści typowo fantastycznych, dlatego sięgam po nie niezbyt często. Nie do końca byłam przekonana równie do "Imperium Ognia", bo lektura swoją okładką od razu przywodzi na myśl wszystkie typowe wartości tego gatunku. Mimo wszystko na odwrocie książki można przeczytać, że to historia "zapierająca dech w piersi", więc jak tu się jej oprzeć? 

"Nie zdołasz go ocalić. Rób, co mówi. Uciekaj."

Nawet nie zauważyłam, kiedy fabuła wciągnęła mnie w wir wydarzeń, tak szybko dałam się porwać rozgrywanej akcji. Sama nie wiem czy idąc na przekór swojej podświadomości, która nieustannie marudziła, że niepotrzebnie zabieram się do lektury, bo pewnie i tak mi się nie spodoba, czy to dlatego, że bohaterowie prezentują swoją opowieść w naprawdę dobry, konkretny sposób. Rozdziały podzielone na narrację Lai i Eliasa przedstawiają spojrzenie na sprawę z dwóch różnych perspektyw. Muszę przyznać, że bohaterowie mimo swojego młodego wieku są nad wyraz dojrzali i stanowią wzór do naśladowania, walcząc o wolność, honor - zakreślając jak wielką siłę przebicia ma miłość i braterstwo. Ciężko dokładnie zaklasyfikować "Imperium ognia" do konkretnej grupy literackiej. Owszem, to poniekąd fantasy, ale wątek romantyczny jest tak cudowny i warty uwagi, że czasami można by pomyśleć, że to jednak piękna powieść o miłości. Z kolei kiedy przychodzi do poznania wewnętrznych rozterek bohaterów zauważałam dogłębną, psychologiczną analizę postaci. Wszystko jest tak zmyślnie zakreślone i dopracowane w najmniejszym szczególe, że po prostu nie mogło się to nie udać.

Fabuła chociaż na wstępie zapowiada skomplikowane wątki, wcale nie jest taka trudna do poznania. Laia to Naukowiec żyjący w Martial Empire. Kiedy jej brat zostaje aresztowany za zdradę dziewczyna wkracza do Akademii Wojskowej Imperium, by tam walczyć o dobro i ratunek. Elias z kolei jest najlepszym żołnierzem w akademii. I najbardziej niechętnym do działania. Kiedy ścieżki tych dwojga przecinają się, nikt nie wie, że nadchodzi czas wielkich zmian.

Autorka skutecznie igrała sobie z moimi uczuciami, przez cały czas trwania lektury. Mimo, że po książki z gatunku fantasy sięgam rzadko - a może właśnie dlatego - z wielką przyjemnością poznawałam dokładnie wykrojony świat w którym przyszło żyć bohaterom. A nie jest on wcale taki łatwy. Wojny, zdrady i oszustwa to nic w porównaniu z walką o własny indywidualizm i wolność. Właśnie to trzymało mnie przy książce do samego końca - wielka determinacja bohaterów, mimo przeciwności losu. Nie wspominając już o tym, że całość została ulokowana w niezwykle klimatycznej scenerii i w połączeniu po prostu nie sposób było się od tego wszystkiego oderwać.


"Nagle oddychanie staje się trudniejsze. Od tak dawna się nie bałem, że potrzebowałem chwili, żeby rozpoznać to uczucie."

Niewątpliwie, na moje oko, największym atutem tej historii jest język, który wciąga do lektury już od pierwszych stron. Autorka prowadzi czytelnika przez świat intryg i zakamarków ludzkiej duszy z wprawą i klasą, prezentując całą gamę wszelakich emocji - od nienawiści po miłość. A robi to w tak zmyślny sposób, że czasami wstrzymywałam oddech zastanawiając się co też może wyjść za chwilę z ust bohaterów. Musicie uwierzyć mi na słowo - same dialogi to czysta przyjemność czytania, a opisy determinacji, scen trwogi i wojny to dopiero jazda bez trzymanki!

Można śmiało napisać - fantastyka wyższych lotów. Nieoczekiwane zwroty akcji, zaskoczenia i jakiś bliżej nieokreślony element doskonałości wyciągają powieść Tahir na miejsce lektur zdecydowanie ponadprzeciętnych. Jestem zachwycona fabułą, w której mimo wydarzeń rozgrywanych w fantastycznym świecie, można odnaleźć odwołania do ponadczasowych prawd o honorze, miłości i walce o wolność. Polecam, naprawdę - nie tylko fanom tego gatunku, bo niezależnie od upodobań każdy znajdzie dla siebie element godny uwagi.

Za możliwość przeczytania dziękuję Wydawnictwu Akurat.

środa, 21 października 2015

Premierowo: "Czy wspominałam, że Cię kocham?" Estelle Maskame

"Czy wspominałam, że Cię kocham?" Estelle Maskame, Tyt. oryg. Did I Mention I Love You?, Wyd. Feeria young, Str. 408
PREMIERA: 21 października 2015r.

Eden Mundro mieszka razem z mamą w Portland. Dziś ma szesnaście lat a trzy lata temu jej rodzice postanowili się rozstać. Od dnia rozwodu nie miała żadnego kontaktu z ojcem, aż do czasu, gdy otrzymuje zaproszenie na spędzenie wspólnych wakacji. Początkowa niechęć zmienia się w ciekawość. Jaka jest jej macocha? Czy znajdzie wspólny język z przyszywanymi braćmi? Jest jeszcze Tyler Bruce, zbuntowany chłopak zły na cały świat. Jak pogodzić dwa odmienne charaktery?

"Bez wahania ujmuje w dłonie moją twarz i delikatnie, ale stanowczo przyciska swoje wargi do moich. Znowu jest tak jak wczoraj tyle, że lepiej."

Autorką powieści jest młodziutka, zaledwie 17 letnia dziewczyna, która swoją powieść początkowo, rozdział po rozdziale zamieszczała na platformie Wattpad, gdzie od razu spotkała się z ogromnym entuzjazmem. Trudno się dziwić, bo debiutancka powieść Estelle Maskame to rewelacyjnie napisana opowieść przepełniona całą gamą emocji, od której ciężko się oderwać.

Obawiałam się tej książki tak bardzo, jak usilnie wypatrywałam pierwszych zapowiedzi. Zupełnie niepotrzebnie. Autorka z wielką rozwagą i pomysłem zaplanowała fabułę, która intryguje od samego początku i wciąga w wir niezapomnianych wydarzeń. Owszem, na pierwszym miejscu pojawia się wątek romantyczno-młodzieżowy, ale jest bardzo subtelny, zrównoważony i niepewny, mimo że balansuje na zakazanej granicy. Eden i Tyler różnią się od siebie tak bardzo, jak tylko można. Ona - niepozorna dziewczyna, która nie wychyla się przed szereg. On - buntownik bez zasad z dumą torujący sobie drogę przed świat. Łączy ich zasada kontrastu, która doskonale podkreśla ich atuty i uzupełnia nawzajem, tak że ciężko tych dwoje wyobrazić sobie osobno. 

Tyler wbrew pozorom nie jest tak silny, jak wszyscy o nim myślą. Odniosłam jednak wrażenie, że lubi zgrywać kogoś kim nie jest. Kiedy w jego życiu pojawia się Eden naprzemiennie ujawnia się w chłopaku ignorancja, złość i rozbawienie. Przyznaję, że tylko za sprawą bardzo przyjemnego stylu autorki udało mi się pokonać jego początkowe humory. Maskame pisze lekko i nieskomplikowanie a mimo to jednym słowem potrafi oddać całą masę przeróżnych emocji. Wprowadza do świata młodzieńczych uniesień, w których nie brakuje sekretów i tajemnic, zaskakujących obrotów sprawy i buntu wobec zasad. Nie zabraknie również szaleństwa, które w młodości ma prawo na chwilę wolności.
''Szydzimy z siebie, odkąd tu przy­jechałam, i kłócimy się, żeby poznać nawzajem swoje słabości. Moją jest brak pewności siebie. Słabością Tylera jest prawda.'' 
"Czy wspominałam, że Cię kocham?" kusi swoją lekkością, czaruje wyjątkowością i zaprasza do świata młodzieńczej wolności. To opowieść o prawdziwym życiu, w którym wszystko jest możliwe. Fabuła na długo zapada w pamięć, a wiarygodni bohaterowie z miejsca zjednują sympatię czytelnika. Już teraz z utęsknieniem wypatruję kontynuacji. Mam nadzieję - jeszcze lepszej!

Za możliwość przeczytania dziękuję Wydawnictwu Feeria Young.
Książkę możecie kupić na stronie Empik.com

wtorek, 20 października 2015

#pobandzie KONKURS!

Drogie czytelniczki i drodzy czytelnicy! Przyszłości polskiej literatury! Dziś mam dla Was konkurs, w którym do wygrania będzie intrygujący poradnik dla wszystkich potencjalnych pisarzy. Skusicie się? ;)

NAGRODA: 

Jolanta Rawska, Jakub Winiarski
"Po bandzie, czyli jak napisać potencjalny bestseller"

ZASADY:
Dając szansę wszystkim i nie zabierając Waszego, jakże cennego czasu nie wymyślę żadnych przeszkód stojących Wam na drodze ku zdobyciu tego wyjątkowego poradnika. Wystarczy, że w komentarzu (wyłącznie pod tym postem) wpisujecie przykładowy formularz zgłoszeniowy:
Zgłaszam się!
Obserwuję jako: ...
Adres email: ...

WARUNEK:
Osoby biorące udział w konkursie powinny dołączyć do osób obserwujących blog i polubić stronę Facebook - Thievingbooks i Wydawnictwa Prószyński i S-ka
REGULAMIN:
1. Organizatorem konkursu jest właścicielka bloga: THIEVING BOOKS
2. Sponsorem nagrody jest Wydawnictwo Prószyński i S-ka.
3. Warunkiem uczestnictwa w konkursie jest obserwacja bloga (thievingbooks.blogspot.com) i polubienie strony fan page bloga oraz strony Wydawnictwa Prószyński i S-ka.
4. Konkurs trwa od 20 października 2015 roku do 3 listopada 2015 roku do godz. 23.59
5. Ogłoszenie wyników nastąpi w przeciągu 5 dni.
6. Konkurs skierowany do osób posiadających adres zamieszkania w Polsce.
7. Zwycięzca powinien skontaktować się ze mną drogą mailową. Zwycięzca na odpowiedź ma 3 dni - po upływie terminu wylosowany zostanie kolejna osoba wygrywająca.
8. Konkurs nie podlega przepisom Ustawy z dnia 29 lipca 1992 roku o grach i zakładach wzajemnych (Dz. U. z 2004 roku Nr 4, poz. 27 z późn. zm.)
Zwycięzcę wyłonię drogą losowania. Powodzenia!

niedziela, 18 października 2015

"To przez ciebie!" Mhairi McFarlane

"To przez ciebie!" Mhairi McFarlane, Tyt. oryg.  It's Not Me, It's You, Wyd. HarperCollins, Str. 460

Do każdej książki okrzykniętej mianem "przezabawnej" podchodzę z wielkim sceptycyzmem. Nie wszyscy mają równe poczucie humoru, więc trudno jednoznacznie stwierdzić, czy daną powieść można przypisać do kategorii komedii godnych polecenia. Nigdy im jednak nie odmawiam - lubię osobiście przekonać się czy dana książka napisana jest właśnie dla mnie.

"Czy naprawdę to takie proste - po latach spędzonych na pływaniu pieskiem w sadzawce skoczyć na głębinę i popruć crawlem?"

Tym oto sposobem poznałam Delia. Trzydziestorzylatkę, która w życiu nie czuje się szczególnie pokrzywdzona - od dziesięciu lat spotyka się z Paulem, nawet razem mieszkają i mają wspólnego psa. Jednak pewnego dnia Delia postanawia wziąć sprawy w swoje ręce i oświadczyć się ukochanemu. Od tej pory ciąg nieszczęść pojawia się w jej życiu jak najokropniejszy koszmar.

Muszę przyznać, że Delia na samym początku nie zjednała sobie mojej sympatii i nie do końca jestem pewna, czy - świeżo po lekturze - jestem jej zwolenniczką, czy raczej przeciwniczką. Główna bohaterka nastawiona jest na tryb czasów współczesnych, jako kobieta wolna i spełniona robi wszystko na co ma ochotę radząc sobie z tym mniej lub bardziej. Jednak nie podchodzi do tego wszystkiego z głową, właściwie to pochopnie podejmuje decyzje, które nie zawsze jej nie wychodzą a później pojawia się wielki lament. W dodatku Delia ma to do siebie, że przeżywa wszystko po czasie - w sytuacji kryzysowej jest twarda jak skała, denerwuje swoim opanowaniem i brakiem jakiejkolwiek reakcji, a później wylewa swoje żale w kąciku i nic z tym nie robi. A przecież główna bohaterka powieści musi być twarda, silna i zdecydowana, prawda? Na całe szczęście wraz z biegiem akcji kobieta bierze sprawy w swoje ręce, odżywa i działa, dzięki czemu również akcja staje się lepsza w odbiorze i bardziej intrygująca. Pojawia się jakby druga Delia, zupełnie inna niż ta na początku i ta, zdecydowanie, jest przesympatyczną postacią, której nie da się nie polubić.

Fabuła książki nie jest szczególnie rozbudowana, ale to nic złego, biorąc pod uwagę, że mamy tutaj do czynienia z komedią romantyczną i namiastką historii obyczajowej. W dużej mierze śledziłam losy głównej bohaterki, która na każdym kroku swojego pokręconego życia spotykała się z przeróżnymi sytuacjami. Najpierw śledzi tajemniczego mężczyznę, komentującego działania jej szefa pod przykrywką, później rzuca wszystko i biegnie ku wielkiej londyńskiej przygodzie. Dzięki temu książkę czyta się naprawdę szybko, jedno wydarzenie przemija a już pojawia się następne i w dodatku każda sytuacja jest zupełnie nowa. Dlatego często zastanawiałam się co też może spotkać biedną Dalię już na następnej stronie.

"Natchnienie pojawia się natychmiast, jak słowa piosenki, której nie słyszało się od lat [...]"

Jeśli chodzi o humor w powieści, to muszę przyznać, że naprawdę jest typowo brytyjski. Mnie osobiście nie rozbawiał do łez, czasami nawet nie bardzo wiedziałam czy to moment na śmiech czy zadumę. Brytyjski humor trzeba polubić z całym jego specyficznym wydźwiękiem. Mimo tego, powieść ma swój ciekawy klimat, wprowadza pozytywny nastrój i znajdzie większe uznanie u pań ze względu na utyskiwania na rodzaj męski. Jednak co najważniejsze - jest ciekawa i wciągająca.

Książka Mhairi McFarlane to przede wszystkim typowa powieść obyczajowa o kobiecie i dla kobiet. "To przez ciebie!" to historia napisana lekkim językiem, z nutą dobrego humoru i groteskowego patrzenia na świat. Książkę polecam fanom Bridget Jones, miłośnikom lekkich historii i czytelnikom poszukującym spokojnych powieści na obecną, jesienną porę.

Za możliwość przeczytania dziękuję Wydawnictwu HarperCollins.

piątek, 16 października 2015

#pobandzie - rozmowa z Jakubem Winiarskim

Jakub Winiarski – prozaik, poeta, krytyk literacki i prawdopodobnie najskuteczniejszy polski nauczyciel pisania. Obecnie autor poradnika dla pisarzy. Jesteście ciekawi jak rozpocząć swoją przygodę z początkiem procesu twórczego? Zapraszam do mini wywiadu z Jakubem Winiarskim:

1. Początkujący pisarz szuka tematu, który nie tylko będzie jego mocną stroną, ale również zainteresuje potencjalnego czytelnika. Jak połączyć to co mamy w sobie z oczekiwaniami innych?

Jakub Winiarski:
Zainteresuje czytelnika? No dobrze – ale którego? Tych pań, które lubią jedynie ckliwe romanse i żeby on, tajemniczy i przystojny, na końcu okazał się także szaleńczo bogaty? Czy może tych chłopców, którzy tylko horrory i komiksy czytają, im bardziej krwawe, tym lepiej? A może doktorantów i profesorów polonistyki, którzy od lat czekają na „drugą Lalkę”? Przecież nie ma dziś jednej grupy czytelniczej, która czytałaby to samo. Jest wiele grup i wiele, często przeciwstawnych, oczekiwań względem pisarza. Dlatego uważam, że pisarz powinien pisać tak, żeby jemu się podobało. Jeśli nie jest kompletnym dzwońcem oderwanym od rzeczywistości, na pewno napisze tym sposobem coś, co i jakiejś grupie, może nawet licznej, spodoba się. I to musi wystarczyć. Bo nadzieja, że się nasza książka cudowną wyda wszystkim, którzy po nią sięgną, jest niebezpieczna. I może skutkować niepotrzebnymi nerwami.

2. Od czego powinien zacząć początkujący pisarz – od konkretnego planu swojej powieści czy spontanicznego przelewania słów na papier?

J.W.:
Jeśli początkujący pisarz uważa, że bez planu ani rusz, niech sobie napisze ładny plan. A jeśli może zacząć od dowolnego zdania w dowolnym miejscu postawionego, niech zaczyna od dowolnego zdania. Nie ma jednej reguły obowiązującej wszystkich. Każdemu wedle potrzeb i możliwości. W „Po bandzie” o tym jak planować jest dużo. Ale to nie znaczy, że każdy musi. Są tacy, co wolą pisać bez planu, czekając spokojnie na to, co im kolejna strona czy scena przyniesie. I oni też często fajne książki piszą.

3. Jak pogodzić pasję z codziennością? Czy można wyznaczyć rytm dnia, pogodzić szkołę, pracę i domowe obowiązki z pisaniem?

J.W.: W biografiach pisarzy jest o tym dużo. Oraz w rozmowach z pisarzami i pisarkami. Radzę przeczytać kilka takich biografii i zerknąć w wywiady, czy to z J.K. Rowling, czy Isabelle Allende, czy Elizabeth Gilbert. Bo każdy, kto chce coś stworzyć, nie tylko w literaturze, musi pewnego dnia opracować i ustalić swój grafik. Musi zmieścić te godzinę czy dwie dziennie wśród codziennych zajęć. Nazywam to „Główną tajemnicą i sednem pracy pisarza” i poświęciłem temu spory fragment w „Po bandzie”, gdzie na wstępie cytuję autobiografię Doris Lessing, „Spacer w cieniu”: „Nie spodziewałam się być bogata, bo nie o to chodziło. Wiedziałam po prostu, że robię to, co muszę robić, to znaczy pisać. A to oznaczało tak zarządzać swoim czasem, żeby go nie zajmowały rzeczy niepotrzebne, by nie zużywać energii niewłaściwie. Łatwo powiedzieć, łatwo napisać- ale to jest główna tajemnica i sedno pracy pisarza. Gdy wychodzimy od czasu do czasu na mównicę, stajemy na podwyższeniu, rozprawiamy, zawsze nas pytają: „Czy pan/pani używa edytora, pióra, maszyny do pisania? Pisze codziennie? Jak wygląda pana/pani typowy dzień?” Te pytania to instynktowne drążenie w kierunku sedna sprawy, czyli: jak zużywamy swoją energię, jak nią gospodarujemy. Wszyscy mamy ograniczony zasób energii i jestem pewna, że ludzie, którzy odnoszą sukces, nauczyli się, instynktownie lub świadomie, właściwie zużywać energię, a nie trwonić ją naokoło. A z tym jest różnie u każdego, czy to pisarz, czy ktoś inny. Znam pisarzy, którzy co wieczór chodzą na przyjęcia, a potem doładowani energią, zamiast ją wytracić, radośnie piszą przez cały dzień. Lecz ja, jeśli pół nocy rozmawiam, następnego dnia nie jestem w dobrej formie. Niektórzy pisarze lubią zaczynać pracę jak najwcześniej rano, inni zaś wolą pisać w nocy lub – dla mnie to prawie niemożliwe – po południu. Metodą prób i błędów trzeba odkryć swoje potrzeby, co nas doładowuje, jaki jest nasz naturalny rytm i rutyna, a potem tego pilnować.” Uważam, że to bardzo ważna odpowiedź i dlatego w „Po bandzie” skomentowałem ją obszerniej. Tutaj powiem tylko, że na pewno daje się pogodzić tak zwane życie z pisaniem, trzeb tylko zastanowić się, co jest dla nas ważne, a co mniej. 

***
 
Po bandzie to pierwszy kompleksowy polski poradnik dla pisarzy początkujących, średniozaawansowanych, a także dla tych, którzy uważają się za zaawansowanych i myślą, że o pisaniu wiedzą już wszystko.
Z książki dowiesz się między innymi:
- jak zacząć i jak doprowadzić swój pisarski projekt do szczęśliwego końca
- jak wykreować fascynujących, niezapomnianych bohaterów
- jak ułożyć fabułę, poprowadzić narrację i zbudować najlepszy możliwy dialog
- jak napisać scenę erotyczną oraz wykreować porywającą intrygę
- jak być dowcipniejszym pisarzem i w pełni wykorzystać poczucie humoru, które masz
- jak uniknąć pisarskiego bloku i kontynuować mimo przeciwności
- dlaczego wybór miejsca akcji jest kluczowy i jak tworzyć najlepsze dekoracje
- czy zasada „Pokazuj, nie stwierdzaj” zawsze się sprawdza.

Dodatkowo książka zawiera rozmowy:
- ze specjalistką od prawa autorskiego – żebyś wiedział, jaka umowa jest dla Ciebie najlepsza
- z agentką literacką – żebyś mógł zdecydować, czy warto mieć agenta od razu, czy lepiej poczekać
- z redaktorką wydawnictwa – żebyś wiedział, na czym tak naprawdę polega współpraca z wydawcą i redaktorami.
Książka przedstawia najnowocześniejsze podejście i jest dziełem opartym w dużej mierze na teorii i praktyce Jakuba Winiarskiego, pisarza od kilku lat będącego też najskuteczniejszym polskim nauczycielem „creative writing”, którego uczniowie, jak Marta Zaborowska, Nikodem Pałasz czy Katarzyna Kołczewska zdobywają serca czytelników. Zaproszona do projektu Jolanta Rawska wzbogaciła „Po bandzie” o inny punkt widzenia – wszystko po to, aby każdy mógł wybrać, co dla jego pisania najlepsze.  

Zaciekawieni? Mam nadzieję! Już niebawem czeka Was niespodzianka. Bądźcie gotowi :)

środa, 14 października 2015

Feeria Young zapowiada: "Czy wspominałam, że Cię kocham?"

 
 Już 21 października 2015r. premiera serii DIMILY.
Pierwszy tom uzależniającej opowieści o zakazanej miłości pióra nastoletniej debiutantki!

Estelle Maskame zaczęła zamieszczać kolejne rozdziały swojej książki na platformie Wattpad, gdy miała 17 lat. Od razu zyskała rzesze wiernych czytelniczek i została nazwana „głosem pokolenia”. Oficjalnej premiery pierwszego tomu i kolejnych części książki z niecierpliwością oczekują fani z całego świata.

Rodzice Eden Munro rozwiedli się już kilka lat temu, i od tego czasu dziewczyna nie widziała swojego ojca. Teraz jedzie z Portland do Santa Monica w Kalifornii, by spędzić lato z nim i jego nową rodziną: żoną i jej trzema synami, z których każdy jest obdarzony silnym charakterem. Najstarszy z nich, Tyler Bruce, to zbuntowany nastolatek o wybuchowej naturze i wybujałym ego, kompletne przeciwieństwo przyrodniej siostry. On i jego paczka biorą Eden pod swoje skrzydła, pozwalając jej doświadczyć zupełnie nowych dla niej przeżyć – imprez, plażowania i… łamania zasad. Tyler pozostaje dla niej zagadką, a im bardziej stara się go rozgryźć, tym mniej o nim wie i tym bardziej czuje, że rodzi się między nimi coś więcej. A przecież nie powinna interesować się swoim przyrodnim bratem w ten sposób. To zakazane!

"Ale jak powstrzymać uczucia, których nie da się opanować?
Ciekawi? Ja już nie mogę się doczekać! Mam nadzieję, że fabuła będzie równie intrygująca jak pierwsze zapowiedzi. Już dziś odsyłam Was na stronę Empik.com, gdzie zakupicie książkę jeszcze przed premierą :)

wtorek, 13 października 2015

"Po zmierzchu" Alexandra Bracken

"Po zmierzchu" Alexandra Bracken, Tyt. oryg. In the afterlight, Wyd. Moondrive, Str. 510

Świat powieści dystopijnych zawsze kusił mnie swoją tajemniczością i nieprzewidywalnością. Uwielbiam sięgać po książki z tego gatunku - dają mi wewnętrzną siłę do działania i karmią mojego ducha walki. Seria "Mroczne umysły" stała się mi bliska z bliżej nieznanego powodu - polubiłam bohaterów a akcja wciągnęła mnie do swojego świata w mgnieniu oka. Dlatego spotkanie z finałowym tomem przekładałam od dawna, bo ciekawość mieszała się ze smutkiem, że wielkimi krokami zbliża się koniec. Jednak im częściej zerkałam w stronę samotnego tomu, tym bardziej utwierdzałam się w przekonaniu, że muszę znać zakończenie tej historii.

"Czerń jest kolorem pamięci.
Czerń to nasz kolor.
Jedyny, którego użyją, by opowiedzieć naszą historię.
"

Ruby to bohaterka, którą najbardziej cenię w całej fabule. Miałam przyjemność śledzić jej zmianę od samego początku, dzięki czemu zauważyłam, że to jedna z najbardziej dynamicznych postaci jakie poznałam. W pierwszym tomie przedstawiła się jako krucha i zagubiona dziewczyna, w drugim powoli stawała na nogi i podejmowała własne decyzje a już w finale - jako pełnokrwista bohaterka - stanęła na czele potężnej grupy. Kiedyś Ruby bałaby się własnego cienia, a w finałowym tomie podejmuje ryzykowne decyzje i z czasem nawet wraca do miejsca swoich największych koszmarów. A co zaskakujące, nie jest przy tym bohaterką idealną. Ma swoje wady, nawet całkiem sporo, podejmuje decyzje, które nie podobają się większości, ale silnie kroczy na przód, bo wie, że nie ma już nic do stracenia.

Po Ruby pojawił się Liam, który jest zupełnym przeciwieństwem bohaterów, których ceniłam - jako główny uczestnik wątku romantycznego wypada na pierwszy rzut oka raczej słabo, bo jest taki milutki, przyjemny i życzliwy, że czasem aż zastanawiałam się czy ta jego empatia nie jest przesadzona. Jednak w przypadku relacji z Ruby wszystkie moje obawy gdzieś się ulatniały, a czułość, która irytowała mnie w stosunku do całego świata, w przypadku jego dziewczyny całkowicie mnie rozbrajała. Można zarzucić mu wiele - niestosowanie się do zasad, dumę i przesadzone zaufanie do świata - ale miłość, którą w sobie pielęgnuje i podejście do Ruby burzą wszystkie mury. Wątek romantyczny w tej opowieści to, zaraz po motywie dystopii, najlepsza część książki.

Bracken ma to do siebie, że lubi zagłębiać się w szczegóły. Nie są one szczególnie drobiazgowe, ale sceny potrafią być solidnie opisane i czasami przekraczają granicę zainteresowania i wkraczają na niebezpieczne tory przeciągania fabuły. Finał powieści przyniósł odpowiedzi na wszystkie pytania, zarówno te obecne jak i pojawiające się przy dwóch wcześniejszych częściach, więc siłą rzeczy fabuła musiała okazać się bardziej rozbudowana. Ale dzięki temu poznałam świat mrocznych umysłów od podszewki, zrozumiałam skąd wzięła się przypadłość i jak można jej zaradzić. Zajrzałam również do świata bohaterów, którzy w końcu odnaleźli swoje życiowe drogi. Wszystko zamknęło się w kompletnej całości, która wywarła na mnie spore wrażenie.

"Im cięższe staje się serce, tym silniejszy musi być człowiek, by je udźwignąć."

Lektura "Po zmierzchu" okazała się dla mnie najlepszym zakończeniem serii. Ogromnie żałuję, że to koniec. Nadszedł czas rozstania z ulubionymi bohaterami i poznanie wielkiego finału ich przygód. Ale gorzki posmak pożegnania osłodziło mi zakończenie, które spełniło wszystkie moje oczekiwania - dobitne a jednocześnie nieprzekombinowane i możliwe do zrozumienia. Zdecydowanie warte uwagi. Seria nie jest bez wad, ale ma w sobie urok, który przyciąga i hipnotyzuje. A o tym nie da się zapomnieć.

Seria Mroczne umysły:

niedziela, 11 października 2015

"Wypowiedz jej imię" James Dawson

"Wypowiedz jej imię" James Dawson, Tyt. oryg. Say Her Name, Wyd. YA!, Str. 270

Pipper's Hall to szkoła z klasą i tradycją, która gości u siebie panny najlepszego pochodzenia. Dlatego nikt nie podejrzewa, że trójka przyjaciół popełni tak absurdalny wybryk - stanie przed lustrem i wypowie imię Krwawej Mary. Nikt również nie zdaje sobie sprawy z tego, że z pozoru naiwna zabawa przerodzi się w walkę o własne życie. Pozostało pięć dni. Czy zdążą odkryć prawdę, zanim ona ich odnajdzie?

"Najpierw przetrwanie, potem całowanie."

Główna bohaterka i członkini odważnej przygody - Bobbie w Halloweenową noc wraz z Nayą i Cainem pięć razy przywołuje legendarną Krwawą Mary. Dziewczyna robi to, by zaimponować chłopakowi, co definitywnie wskazuje na jej nikłą samoocenę i ograniczoną osobowość. Niestety, Bobbie jest najsłabszym ogniwem lektury, choć o dziwo najwaleczniejszą bohaterką. Autor jakimś sposobem wykreował ją na dziewczynę, która do samego końca walczy o prawdę, a mimo wszystko cechuje ją naiwność, brak roztropności i jednotorowe myślenie. Podobnie jest z pozostałymi bohaterami - uczęszczają do elitarnych szkół i powielają stereotypowe myślenie o tym, że dzieci bogatych rodziców to zapatrzeni w siebie egoiści.

Jak sami widzicie - początek nie zachwyca. Do tego pojawia się powolna akcja i nieszczególny ciąg wydarzeń wskazujący raczej na fabułę, która kręci się wokół życia nastoletnich wyższych sfer niż na horror dla młodzieży. A może właśnie na tym ma polegać ten horror? Jednak, co naprawdę mnie zaskoczyło, im dalej w fabułę tym wszystko zaczynało nabierać sensu i odrobiny życia. Bohaterowie niestety się nie zmienili, a Bobbie dawała mi w kość swoją absurdalnie dziecinną postawą, ale kiedy historia zaczęła się rozkręcać a bohaterka ruszyła do akcji nie było wcale tak źle, jak się zapowiadało.

Historię Krwawej Mary zna każdy miłośnik opowieści grozy. James Dawson postanowił oprzeć swoją fabułę na opowieści o odrzuconej przez rówieśników dziewczynie, która trafiła w złe miejsce, w złym czasie. Pisząc horror dla młodzieży autor musiał wziąć pod uwagę, że musi nie tylko ciekawić, ale i czasami wystraszyć. Muszę przyznać, mimo, że nie drżałam ze strachu, klimat grozy w tej książce jest naprawdę niczego sobie. Szczególnie fascynujące okazały się fakty z życia Mary, a kiedy dziewczyna ujawniała się głównym bohaterom i wyciągała po nich swoje demoniczne ręce napięcie przekraczało granicę przyzwoitości. Zaskakująco łatwo mogłam wyobrazić sobie kapanie wody, gorącą parę a pośrodku tego - mroczną dziewczynę gotową do zemsty. Za co? Tego musicie dowiedzieć się sami. A gdyby klimat grozy był dla Was niewystarczalny, subtelny wątek romantyczny majaczy gdzieś na drugim planie. Zaskoczeni? W końcu mamy tutaj do czynienia z lekturą dla młodzieży. 

"-Wszystkie jesteście nadziane ?
-Nie.
-Urządzacie lesbijskie orgie?
-Tylko w ostatnią środę każdego miesiąca - odparła Bobie z przekąsem.
"

"Wypowiedz jej imię" to młodzieżowy horror, który chociaż przy pierwszych stronach nie zyskał mojego uznania, wraz z biegiem akcji naprawdę przypadł mi do gustu. Miłośnicy lżejszego kina grozy na pewno poczują się mile zaskoczeni rozwojem sytuacji, a zakończenie nawet mnie wprawiło w osłupienie. Mimo niedociągnięć ze strony kreacji bohaterów czuję się w pełni usatysfakcjonowana lekturą i nie żałuję spędzonego przy niej czasu. Wręcz przeciwnie! Jeśli Dawson zamierza napisać kolejny młodzieżowy horror na pewno nie odmówię. Tymczasem fanom intrygujących fabuł i niebanalnych rozwinięć akcji z klimatem grozy - polecam.

sobota, 10 października 2015

"Diabli nadali" Olga Rudnicka

"Diabli nadali" Olga Rudnicka, Wyd. Prószyński i S-ka, Str. 448

Olga Rudnicka, jak na mój gust, to doskonała następczyni Joanny Chmielewskiej - bawi, intryguje i wciąga w przygody, od których normalny człowiek na co dzień stroni. Ciężko nie uśmiechać się z rozbawienia nad potyczkami bohaterów a rozwiązanie zagadek, które serwuje swoim czytelnikom zawsze szokuje!

Dagmar Różyk na swoje nieszczęście zostaje odnaleziony - martwy. Zazwyczaj był ideałem, budzącym zachwyt kobiet, nienawiść mężczyzn i szacunek u szefa. Kto nie marzył potajemnie o śmierci chodzącej doskonałości? Podejrzanych jest zdecydowanie zbyt wielu. Monika, jego sekretarka jedyna zna tajemnice szefa i podejmuje się odkrycia prawdy. Wraz z młodym policjantem wkracza do świata kłamstw i intryg. Czy łatwo odnaleźć się w całej tej plątaninie?

"– Facet jeszcze tu leży? – [...]
– Siedzi, a nie leży. Mam nadzieję, że przed śmiercią dobrze się bawił."

Mateusz Jankowski, świeżo upieczony absolwent Wyższej Szkoły Policyjnej w Szczytnie i dyplomowany oficer w stopniu podkomisarza to wielki pomocnik Moniki w poszukiwaniach prawdy i bohater wielce niebanalny. To co siedzi w jego głowie jest jednym wielkim chaosem niemożliwym do rozszyfrowania. Dumny, pewny siebie i... szukający żony godnej jego osoby. Monika z kolei jest temperamentna, żywiołowa i zawsze ma pod górkę, ale jest za to bohaterką niezwykle sympatyczną i zabawną. Jak tu nie polubić takich bohaterów? Ich duet poszukujący sprawcy morderstwa jest jedyny w swoim rodzaju.

Mateusz przejmuje sprawę mimo niezadowolenia starszych i doświadczonych policjantów, którzy złym wzrokiem patrzą na szybko rozwijającą się karierę chłopaka. Dodatkowo na każdym kroku przypominają mu, że szkoła niczego go nie nauczy a dopiero życie da mu popalić. Jednak kiedy zostaje odsunięty od sprawy ze względu na prywatne kontakty z Moniką postanawia podjąć większe działania w śledztwie. W końcu sekretarka jest główną podejrzaną, a jej niewinność jest oczywista, prawda? A może jednak nie? Podążając poszlakami wraz z bohaterami bawiłam się doskonale mając u swojego boku ironię i wyszukane poczucie humoru.

Olga Rudnicka potrafi tak zakręcić czytelnikiem, że sam nie wie w którą stronę powinien zmierzać. Kto jest podejrzanym, kto mówi prawdę a kto nałogowo kłamie? A co najważniejsze, fabuła jej książki bawi, wzbudza lawinę śmiechu i trochę ironicznego uśmieszku przy obserwacji niefortunnych działań bohaterów. Prowadzi czytelnika przez świat kryminalnej zagadki z wielką wprawą, opisuje wszystko lekkim i przyjemnym językiem, dzięki czemu lektura jej powieści to czysta przyjemność.

"– Przecież pan sam kazał jej się pozbyć! Na zawsze! 
– Ale nie tej!
– Jak nie tej, jak tej? Kociaczka miałam spławić!
– Ale nie tego!
– To drugi raz nie dzwonił ten sam kociaczek? "

Autorka z wprawą miesza kryminał, z dużą dawką humoru. "Diabli nadali" to śmiech zmieszany z ciekawą intrygą, wpadki bohaterów skonfrontowane z niewyjaśnioną zbrodnią a humor nie ma sobie równych. Przygotujcie się na dawkę niezapomnianej dobrej zabawy. Olga Rudnicka doskonale wie jak zaintrygować swoich czytelników i wciągnąć ich do świata absurdu. Gorąco polecam!

Za możliwość przeczytania dziękuję Wydawnictwu Prószyński i S-ka.

czwartek, 8 października 2015

"Aplikacja" Lauren Miller

"Aplikacja" Lauren Miller, Tyt. oryg. Free to Fall, Wyd. Feeria, Str. 455

Uwielbiam powieści dystopijne, świat wyciągnięty z koszmarnych antyutopii i wszystko to co miało być piękne, a okazało się koszmarem i trwogą. Dlatego, gdy na horyzoncie pojawiła się możliwość poznania przerażającej wizji świata przeładowanego technologią, nie mogłam się oprzeć. W końcu to wszystko, wcale nie odbiega tak bardzo od współczesnego świata.

Przenosimy się do roku 2032, w której technologia ogarnęła wszystkie dziedziny życia. Aplikacja Lux, nader niezwykła i inteligentna, jest w stanie podjąć każdą decyzję bez zbędnego zastanawiania się. Pozwala by społeczeństwo wyłączyło tok racjonalnego rozumowania, odłączyło się od myśli i biernie podążało za decyzjami wyznaczonymi przez aplikację. Jednak czy Lux jest w stanie zapewnić szczęście? 

"[...] jeśli sama nie zdecydujesz, świat wybierze za ciebie."

Rory, główna bohaterka powieści żyje w zgodzie z wyznaczonym rytem aplikacji. Jednak gdy w jej głowie pierwszy raz pojawia się zwątpienie, czy podejmowane decyzje są słuszne ogarnia ją trwoga. Tak wygląda pierwszy objaw choroby, uważanej przez społeczeństwo za coś nie do przyjęcia. Gdy dziewczyna dostaje się do elitarnej szkoły dla wybitnie inteligentnych ludzi odkrywa, że aplikacja w jej telefonie to nie tylko interaktywny program. Rory to bohaterka, która zjednuje sympatie czytelnika swoją prostotą - nieskomplikowana podąża przez życie trasami wyznaczonymi przez aplikację, jednak gdy odkrywa, że los ludzkości nie jest do końca przesądzony, bierze sprawy w swoje ręce i walczy, by chociaż garstka społeczeństwa odzyskała świadomość swoich czynów. Miło było mi śledzić losy bohaterki bardzo zbliżonej do prawdziwej postaci, która znalazła się w nieprzychylnym świecie a mimo to szuka rozwiązania i nie zamierza się poddać.

Książka Miller łączy w sobie wiele gatunków - dystopie, thriller, nutę przygody i odrobinę sensacji w połączeniu z powieścią młodzieżową. Dzięki temu tempo akcji okazało się zabójcze. W tej powieści dzieje się naprawdę wiele - szpiegowanie, pościgi, liczne zagadki i niewiele rozwiązań. Na samym początku historia nie wydaje się intrygująca, a pierwszy rzut oka na wstęp może okazać się zwodniczy - młodziutka bohaterka i powierzchowny temat. Ale im dalej w fabułę, im szybciej rozkręcała się akcja a bohaterka kształtowała swój charakter, opowieść nabierała koloru. Liczne intrygi mieszają się z niedopowiedzeniami, a kiedy już byłam o krok od wyjaśnienia tajemnicy ta robiła sprytny unik. To ciekawa pożywka dla naszego umysłu, która zaprasza do labiryntu tajemnic i szokuje rozwojem sytuacji.

"-Ludzie stale podejmują tego typu decyzje [...]
-Naprawdę? To gdzie ci naciskacze guzików? Chętnie któregoś poznam."

"Aplikacja" to nie tylko dobra powieść pod względem fabularnym, ale również współczesnym - kto wie, co czeka nas za kilka lat? Może intrygujące nas wydarzenia rozgrywane w powieści Miller okażą się gorzką rzeczywistością? Zdecydowanie warto sięgnąć po opowieść, która kryje w sobie ziarno prawdy. Ale dziś, obecnie, pozostaje intrygującą historią z przerażająca wizją świata, która nie pozwala na chwilę spokoju - tutaj dzieje się zdecydowanie za dużo, by siedzieć z założonymi rękami. Wejdziecie do gry?

Za możliwość przeczytania dziękuję Wydawnictwu Feeria.
Książka dostępna na stronie Empik.com

środa, 7 października 2015

"Gregor i Przepowiednia Zagłady" Suzanne Collins

"Gregor i Przepowiednia Zagłady" Suzanne Collins, Tyt. oryg. Gregor and the Prophecy of Bane, Wyd. IUVI, Str. 335

Czy można się oprzeć twórczości Collins, która czaruje nas swoja pomysłowością i twórczością bez granic? Niestety, nie będę Was oszukiwać - nie można.

Po przygodach Gregora z pierwszego tomu myślałam, że już nic mnie nie zaskoczy. Nie chodzi tutaj o samą fabułę, ale rozegranie akcji, która u autorki jest na najwyższym poziomie, nawet w powieściach kierowanych do typowo młodszej publiczności. Klimat jaki towarzyszy intrygująco wykreowanym bohaterom w połączeniu z pomysłowością, to idealna mieszanka dla fana powieści przygodowych. Autorka ma niesamowity talent do powoływania do życia postaci z charyzmą i temperamentem, które z jej wyobrażeń spływają na papier w formie pełnowymiarowych postaci i po prostu nie sposób ich nie polubić.

"Kiedy dziecię martwe, wojownik bez mocy,
W jego sercu pustka, w duszy otchłań nocy."

Drugi tom przygód młodego bohatera to opowieść o wewnętrznych rozterkach Gregora, który po powrocie do domu analizuje wszystko co do tej pory doświadczył. W dodatku okrutna rzeczywistość daje o sobie znać - choroba ojca nie ustępuje a ich życiowa sytuacja pogarsza się z dnia na dzień. Chłopiec zapomniał jednak, że przepowiednia wciąż jest aktualna, więc gdy szczury porywają Botkę by zapobiec przeznaczeniu Gregor na nowo stanie twarzą w twarz z wielką przygodą.

Świat Podziemia to wyjątkowa rzeczywistość, pełna fantastycznych stworzeń i wyobrażeń, która wzbudza szacunek precyzją w wykonaniu i wielką pomysłowością. Nie tylko postacie zostały dopracowane w najmniejszym szczególe - to właśnie ogrom świata przedstawionego w fabule wzbudza największe uznanie. Gregor podejmuje się wyzwań, które nie są stworzone na miarę jego wieku - musi stawić czoła wyzwaniom, które przeraziłyby dorosłych. A mimo to dzielnie radzi sobie z przeciwnościami losu mając u boku przyjaciół. To kolejny, piękny aspekt książki: uczucia kłębiące się gdzieś w zakamarkach. Tutaj przyjaźń jest czysta i prawdziwa, a oddanie sprawie i pomoc innym nie stanowią żadnego problemu. Podczas zaledwie kilku godzin czytania poznałam mnóstwo bohaterów, mniej lub bardziej znanych mi z pierwszego tomu i tak oto powitałam księżniczkę Luksę czy nietoperza Aresa. Wróciłam do nich z największą przyjemnością i jeszcze nie raz będę wspominać radość, jaką w nich dostrzegłam.

Collins potrafi zaintrygować czytelnika. Bez dwóch zdań. Swoją wielką przygodę ukształtowała lekkim i płynnym językiem, który okazał się zwieńczeniem kompletnej całości. Ciężko oderwać się od tak dobrej powieści, która nie tylko zapewnia doskonałą przygodę, ale wprowadza ponadczasowe prawdy, że życie jest okrutne, ale za sprawą przyjaciół nigdy nie traci barw.

"Zło wyłoni się z cieni,
w grób Podziemie zamieni."

Seria Kroniki Podziemia napisana jest z humorem, przekąsem i wprawą, której pozazdrościć może nie jeden autor. Wciąga czytelnika do świata niezapomnianych przygód i niezależnie od wieku - zawsze ciekawi. Drugi tom to doskonale przemyślana kontynuacja pozostawiająca nadzieję na jeszcze lepsze rozwinięcie. Fanom autorki i tym, którzy jej jeszcze nie znają - polecam.

Seria Kroniki Podziemia
Gregor i niedokończona przepowiednia | Gregor i Przepowiednia Zagłady 

Za możliwość przeczytania dziękuję Wydawnictwu IUVI.

poniedziałek, 5 października 2015

Kącik malucha: czytam z Egmontem!

Hania Humorek. Tydzień na opak, Wyd. Egmont, Str. 207

Poznajcie Hanię Humorek, dziewczynkę jakich wiele, a jednak zupełnie nietypową. Tylko ona potrafi wpaść w kłopoty nie robiąc zupełnie nic! W dodatku Hania miewa niezłe humorki, aż ciężko za nią nadążyć... A jeśli zły humor będzie jeszcze gorszy? Czyja to wina? Zdecydowanie złośliwego tygodnia, w którym wszystko dzieje się na opak!

Przygody Hani kierowane są do młodego czytelnika w wieku lat 6+. Książeczki uczą jak radzić sobie z problemami śmiechem i dobrą wolą, bez złości czy niepotrzebnych krzyków. Hania, dziewczynka, która doskonale wie jak być niegrzeczną i niedobrą ma też swoją uroczą stronę dobrego dziecka. Dzięki temu młody czytelnik uczy się, że bycie niegrzecznym nie przynosi nic dobrego, a ciągnie za sobą jedynie same kłopoty. Z kolei wyciągniecie pomocnej dłoni, bycie miłym i sympatycznym może zdziałać cuda.

Opowieść o Hani to nie tylko nauka. To na pierwszym miejscu dobra zabawa - nikt tak jak Hania nie potrafi rozbawić najmłodszych, wciągnąć do swojego świata i zająć na długo czas. Hania jest rezolutna, wesoła i bystra, więc momentalnie zjednuje sobie przyjaciół w swojej opowieści i wśród osób czytających. Akcja jest płynna, szybka i wprowadza wiele ciekawych rozwiązań, więc miejsca na nudę nie znajdziecie choćby na jednej stronie. Historia dodatkowo połączona została z ciekawymi ilustracjami, więc całość stanowi naprawdę przyjemne rozwiązanie dla małego mola książkowego - do poczytania samemu lub z rodzicami. Autorka czerpie inspiracje do swoich książeczek z prawdziwych wydarzeń, które ją spotkały z czasów dzieciństwa.

Seria Hania humorek to duże literki, ciekawe ilustracje i wciągająca akcja. Sympatyczne przygody niesfornej dziewczynki przypadną do gustu młodszym czytelnikom szczególnie ze względu na zabawne zwroty akcji. Tutaj śmiech, radość i dobra zabawa to podstawa!

Jak skłonić najmłodszych do czytania? Jak zaproponować im przyjemne zagospodarowanie czasu, które odciągnie ich od gier i świata komputera? To ważne, aby najmłodsi czytali, uczyli się, szkolili i nie zamykali się w nierealnym świecie gier uczących przemocy i wyobcowania. 

Wydawnictwo Egmont wyszło na przeciw oczekiwaniom rodziców, którzy chcą aby ich dzieci skupiały swój wolny czas na dobrej zabawie i nauce wraz z prawdziwymi książkami. Dzięki temu powstały dwie serie: Czytam sobie oraz Liczę sobie.

***

Liczę sobie - seria składa się z trzech poziomów dopasowanych do potrzeb i rozwoju dziecka.  Trzypoziomowa seria rozwija zdolności matematyczne u dzieci w wieku od 4 do 9 lat. 
Poziom 1 - Otwórz oczy.
Przygotowuje do nauki dzieci w wieku przedszkolnym dizęki zabawie i skojarzeniom rozwijając zdolność logicznego i szybkiego myślenia oraz łączenia podstawowych faktów.
Poziom 2 - Odważ się myśleć.
Matematyka nie musi być taka straszna, jeśli opisana jest z przyjemnej perspektywy. Ten poziom przygotowuje dzieci rozpoczynających naukę w szkole.
Poziom 3 - Zmierz się ze światem.
Poziom kształtuje początkujących uczniów, po kolei prowadząc przez świat matematyki ucząc samodzielności i podejmowania decyzji.

W książeczkach z tej serii znajdziecie wszystko - fabułę i obrazki oraz matematyczne ćwiczenia. Dzięki temu tekst nie jest ujednolicony a ksiażeczki odwołują sie do wszystkich ulubionych elementów lektur. Najmłodsi śmiało mogą sięgać po książeczki, któe rozwiną ich poczucie wartości oraz nauczą logicznego działania.

Czytam sobie - to świat książeczek z fabułą dla dzieci w wieku 5-7 lat ponownie występujący w trzech poziomach.
Poziom 1 - Składam słowa.
Uczy składać słowa, gości w swojej fabule 150-200 wyrazów. Zdania są krótkie i treściwe, dodatkowo zawiera podstawowe głoski w tekście możliwość ćwiczenia głoskowania. 
Poziom 2 - Składam zdania.
W tekście znajduje się 800-900 wyrazów połączonych w dłuższe zdania. Pojawiają się elementy dialogu oraz 23 podstawowe głoski. Dodatkowo w tekście pojawiły się ćwiczenia sylabizowania.
Poziom 3 - Połykam strony.
Tekst składa się z 2500-2800 wyrazów używając wszystkich głosek. Zdania są znacznie dłuższe i złożone, pojawia się również alfabetyczny słownik trudnych wyrazów.

Książeczki z tej serii to przede wszystkim bogata treść, która odwołuje się do interesujących tematów. Dzięki temu dziecko uczy się nie tylko czytać, ale poznaje ważne historie i wydarzenia. Która dziewczynka czytając o historii Jeziora Łabędziego nie miałaby ochoty rozpocząć nauki baletu? Można dzięki temu połączyć przyjemne z pożytecznym, ponieważ pojawia się tutaj nie tylko nauka, ale i rozwój wyobraźni wraz z pierwszymi marzeniami.

Za możliwość przeczytania dziękuję Wydawnictwu Egmont.

niedziela, 4 października 2015

Przedpremierowo: "Po drugiej stronie kartki" Jodi Picoult, Samantha van Leer

"Po drugiej stronie kartki" Jodi Picoult, Samantha van Leer, Tyt. oryg. Of the Page, Wyd. Prószyński i S-ka, Str. 440
PREMIERA: 6 października 2015r.

Jod Picoult potrafi stworzyć historie w których zatracam się bez pamięci. To dzięki niej książki obyczajowe w końcu znalazły moje uznanie. Kiedy napisała w duecie z córką opowieść o księciu uwięzionym w bajce i marzącym o wolności w rzeczywistym świecie całkowicie mnie zaczarowała. W końcu kto nie marzy o wyjątkowo urodziwym i bystrym królewiczu? Autorka urzeczywistniła marzenia wielu dziewcząt a dziś, ponownie otwiera świat bajkowej rzeczywistości w kontynuacji swojej niebanalnej opowieści.

Oliver, po opuszczeniu stron swojej książki pojawia się w prawdziwym świecie. Jego marzenia w końcu się spełniły, a spotkanie z Delilah, jedyną dziewczyną, która rozumiała jego uczucia okazało się najwspanialszym przeżyciem. Oliver z fascynacją poznaje nowy świat i szybko się w nim odnajduje. Jednak opowieść, której był częścią szybko się o niego upominać - komplikacje pojawiają się na każdym kroku. Czy szczęśliwe zakończenie jest naprawdę możliwe poza bajkowymi granicami?

"Skąd się bierze tyle niepokojących skojarzeń z miłością?       
Człowiek zakochuje się po uszy.
Zostaje ugodzony strzałą Kupidyna.
Ryzykuje złamane serce."

Jodi Picoult oczarowała mnie swoją opowieścią już w pierwszym tomie przygód bohaterów. Trudno oprzeć się Oliverowi, który rozbraja swoją osobowością, niebanalną charyzmą i prostotą, która chwyta za serce. Taki właśnie jest główny bohater - przyjemny w odbiorze, intrygujący, o wielkim sercu. W końcu to prawdziwy książę z bajki, a takiemu nie da się oprzeć, prawda? Delilah z kolei znacznie rozkwitła od pierwszej części i z wyobcowanej dziewczynki zmieniła się w pewną siebie postać, która u boku swojego wymarzonego królewicza nie boi się trudnych wyzwań. Bohaterowie zostali osadzeni w prawdziwej rzeczywistości, zajrzeli na korytarze liceum i funkcjonowali tak jak normalne nastolatki, dzięki czemu opowieść zyskała na wiarygodności.

Narracja została podzielona na trzech bohaterów: Delilah, Olivera oraz Edgara, chłopca, który zamienił się z księciem miejscami. Cała trójka relacjonuje wydarzenia ze swojego punktu widzenia a każda narracja zaznaczona jest w lekturze innym kolorem. Dzięki czemu całość to nie tylko dobra treść, ale i piękna wizualizacja dodatkowo wzbogacona o cudowne ilustracje pobudzające wyobraźnię.

Podczas lektury tej książki niezwykle trudno było mi zachować powagę. Właściwie przez znaczną część historii uśmiechałam się od ucha do ucha a szczęście z pozytywnym rozbawieniem nie opuszczało mnie ani na krok. Nie tylko dzięki zakręconym bohaterom, ale i intrygującej fabule. Tylko ktoś tak niesamowicie utalentowany jak Picoult potrafi wymyślić fabułę w gruncie rzeczy banalną, ale już w wykonaniu zupełnie niesamowitą. Mogę zachwalać ją przez długi czas, bo czaruje, intryguje i bawi a w dodatku nie ocieka lukrową naiwnością. Autorka w duecie z córką stworzyła konkretną kontynuację pięknej historii.

"Może bez tego magicznego połączenia opowieść na zawsze pozostałaby jedynie zbiorem słów wydrukowanych na papierze."

"Po drugiej stronie kartki" dokładnie tak, jak pierwsza część czaruje swoją wyjątkowością, spełnia marzenia o księciu na białym koniu i zabiera do bajecznego świata niezapomnianych przygód. Piękna treść skomponowana z wyjątkowymi ilustracjami to połączenie, od którego nie da się oderwać. Kontynuacja tej historii spełniła moje wszystkie oczekiwania i zapewniła mi klika godzin wspaniałej przygody. Nie dajcie się prosić, to historia dla dużych i małych, która trafi do serca każdego!

Cykl Z innej bajki:
Z innej bajki | Po drugiej stronie kartki

Za możliwość przeczytania dziękuję Wydawnictwu Prószyński i S-ka.