czwartek, 30 września 2021

"Pięć. Nieopowiedziane historie kobiet zamordowanych przez Kubę Rozpruwacza" Hallie Rubenhold

"Pięć. Nieopowiedziane historie kobiet zamordowanych przez Kubę Rozpruwacza"
Hallie Rubenhold, Tyt. oryg. The Five: The Untold Lives of the Women Killed by Jack the Ripper, Wyd. Poradna K, Str. 424


Hallie Rubenhold mówi: Kuba Rozpruwacz był tylko seryjnym, obrzydliwym mordercą. Nikim więcej.


Zaskakująca, wciągająca i przerażająca książka "" to lektura utrzymana w klimacie aktualnej mody na reportaże związane z seryjnymi mordercami. Dla mnie - fana kryminałów oraz thrillerów - to pozycja obowiązkowa, ponieważ najlepiej zrozumiem psychikę danego bohatera, kiedy wejdę w buty prawdziwego przestępcy a podobne książki umożliwiają mi spojrzenie z szerszej perspektywy.

Na początku czułam zaciekawienie. Nieoczywisty labirynt ludzkiego umysłu zdolny do popełnienia brutalnych, bezwzględnych zbrodni jednak z czasem zaczął mnie przerażać. W końcu wszystko wydawało się pozornie w porządku a sam Kuba Rozpruwacz nie był naznaczony od urodzenia piętnem mordercy - on dorastał wśród swoich rówieśników, żył w społeczeństwie, więc jak możemy obronić się przed podobnymi potworami? Jak oddzielić ziarno od plewu? 

To, że postać Kuby Rozpruwacza znana jest od dawna to tylko przykład jednego z wielu morderców, schwytanego i skazanego, o którym głośno. O ilu więc podobnych przypadkach wcale się nie mówi? Czytając "Pięć" czułam jak mój umysł pracuje na najwyższych obrotach, analizuje i przekłada na rzeczywistość reportaż, który pisany ręką Hallie Rubenhold okazał się lekturą treściwą, wartościową i idealnie prezentującą fakty. 

Polly, Annie, Elizabeth, Catherine i Mary-Jane to pięć kobiet, mieszkanek Londynu oraz okolic, które padły ofiarą brutalnego mordercy. Do dziś trwają spekulacje ilu morderstw tak naprawdę dokonał Rozpruwacz, ale ta piątka kobiet, nie związanych ze sobą, nie znających się za życia, na łamach reportażu Hallie Rubenhold otrzymała w końcu własną historię, która ukazuje ich życie i troski, ich codzienność, pragnienia oraz marzenia, ponieważ autorka podarowała im drugie życie. To piękny pokłon w stronę ofiar oraz rozsądne oddalenie historii Kuby Rozpruwacza na drugi plan, ponieważ w końcu nie o nim powstała książka, ale o jego ofiarach, o piątce kobiet, które bardziej zasługują na uwagę.

Profesjonalne podejście do tematu, fantastyczny styl, mądre ujęcie profilu bohaterek. Autorka pozwoliła nam spojrzeć z zupełnie innej perspektywy na historię Kuby Rozpruwacza i sprawiła, że reportaż pochłonął mnie równie mocno co angażująca powieść fabularna. Mnóstwo emocji ujawniło się podczas lektury a XIX wieczny Londyn zachwycił mnie swoim mrocznym klimatem. "Pięć" to żywy obraz kobiet od ich urodzenia po tragiczną śmierć oraz przykład wielkiego zaangażowania ze strony autorki. To książka od której nie sposób się oderwać, ponieważ opowiada o tym co znane, o historii zapisanej na kartach naszej rzeczywistości, pisana wspaniałym stylem, mogąca się pochwalić doskonałym tłumaczeniem i będąca niesłychanym kąskiem nie tylko dla fanów podobnych klimatów, ale dla wszystkich odkrywców prawdziwych reali ówczesnego Londynu.

"Dzień bez teleranka" Anna Mieszczanek

"Dzień bez teleranka"
Anna Mieszczanek, Wyd. Muza, Str. 352

13 grudnia 1981 roku zatrzymał na moment rozpędzoną polską rzeczywistość. Przerwał wielkie marzenie ludzi o wolnym kraju.

Dla współczesnej młodzieży tytuł tej publikacji może nie kojarzyć się z niczym. Dla wielu dorosłych dziś ludzi są to słowa, które na zawsze zmieniły ich życie. Dzieci musiały szybko dorosnąć, rodzice nieustannie martwili się o przyszłość a wszyscy bez względu na wiek nie byli pewni co wydarzy się dalej. Dziś możemy wspominać to w podobnych reportażach jak ten Anny Mieszczanek, które przypominają nam istotne okresy w naszej historii, wcale nie tak odległe.

Wojna nie zawsze musi łączyć się z wystrzałem i wszechobecnym chaosem. Czasami bierność i emocjonalne zastraszanie mogą być gorsze od rozlewu krwi. 13 grudnia 1981 to istotna data dla każdego z nas, ponieważ to tego dnia Polska porzuciła marzenia o wolnym kraju. Nadszedł czas stanu wojennego, obecność wojsk na ulicach oraz wszechobecnych zasad i nakazów.

Im mam więcej lat tym chętniej sięgam po reportaże. Nagle powiedzenie "zrozumiesz jak będziesz starsza" staje się wyznacznikiem do wyboru literackiego gatunku. A książki takie jak powyższa publikacja Anny Mieszczanek to w końcu część naszej historii obok której nie powinniśmy przechodzić obojętnie. Szczególnie jeśli napisana jest tak mądrze, błyskotliwie i z tak dużym nagromadzeniem ciekawych faktów. Autorka łączy wypowiedzi poszczególnych postaci, którzy przywołują wspomnienia udzielając wywiadów współcześnie, publikuje nagrywane dialogi w latach 80. a także wplata w treść wszelkie istotne dla ówczesnych czasów dokumenty.

Ta lektura to bogata skarbnica wiedzy dla tych, którzy stan wojenny znają jedynie z opowiadań oraz powrót do przeszłości, którzy znają to wszystko z własnego doświadczenia. Autorka bardzo skrupulatnie połączyła zdobytą wiedzę i w bardzo ciekawy sposób prowadzi czytelnika we wspomnienia zwykłych ludzi, którzy nie wyróżniają się niczym szczególnym. Poznajemy więc opowieści reżysera zaraz po filmówce, młodego pracownika komitetu dzielnicowego, dziennikarki czy motorniczego a także małego chłopca, którego ojciec trafił do aresztu. To tylko garstka z wielu wypowiadających się bohaterów, którzy na własnej skórze doświadczyli strachu o własne życie oraz nadchodzącą przyszłość.

Nie muszę Wam przypominać, że podobne książki są bardzo ważne i potrzebne. Wolę natomiast zaznaczyć, że "Dzień bez teleranka" to bardzo dobrze napisana książka, świetnie zredagowana i poprowadzona. Powinna znaleźć się na półce każdego Polaka, ponieważ jest niezwykle istotnym elementem współczesności. Autorka zadaje wiele pytań, pozostawia jednak czytelnika bez odpowiedzi, ponieważ my sami musimy znaleźć równowagę pomiędzy tym co było a tym co jest teraz. Czytając powyższą książkę czasami sama miałam wrażenie, że jestem obecna w tamtych czasach i sama oceniam wszystko, ponieważ emocje wielu z bohaterów widoczne były jak na dłoni. Wszystko przedstawione jest jasno, konkretnie, bardzo merytorycznie i tak dobrze, że nie sposób nie polecać tego reportażu wszystkim dookoła.

"Niebezpieczny dług" Dagmara Jakubczak

"Niebezpieczny dług"
Dagmara Jakubczak, Wyd. Niezwykłe, Str. 303

Zamierza ją wykorzystać i w ten sposób odegrać się na swoim dłużniku.


Dagmara Jakubczak zabiera w podróż po zakamarkach mafijnego świata. W nocnym klubie Ander upomni się o spłatę długu a Jasmine, policjantka, będzie ścigać morderców swojej matki. Ich drogi się połączą w najmniej oczekiwanym momencie a tajemnica sprzed lat nabierze zupełnie nowego znaczenia.

Nie przekonała mnie kreacja głównej bohaterki. Autorka starała się uchwycić ją jako silną i niezależną kobietę, która wie czego chce, ale rozmyło się to gdzieś w trakcie fabuły i okazało się, że Jasmine jest niezdecydowana, chwiejna i niestety nijaka. Jej waleczność tylko na początku była uchwytna, ponieważ z czasem, kiedy do głosu dopuściła serce, miałam wrażenie, że jednocześnie zapomniała o rozumie i nie łącząc ze sobą tych dwóch ważnych narządów podejmowała absurdalne decyzje.

Nie mniej fabuła okazała się ciekawa a historia lekka i przyjemna. Niezliczona ilość mafijnych debiutów wkrada się na polski rynek i ciężko oddzielić ziarno od plew, ale wciąż daję szansę podobnym historią choć jednocześnie rozumiem tych, którzy mają już dość podobnych historii. W tym przypadku otrzymujemy prostą, niekoniecznie skomplikowaną opowieść o dziewczynie, która chciała wyrównać rachunki z prywatnymi demonami a wyszło jak zawsze i dała się porwać nieoczekiwanej namiętności.

Styl autorki jest przyjemny, chociaż wymaga dopracowania w przypadku kreacji bohaterów. Postacie były sympatyczne, ale stosunkowo płaskie i niestety mało ciekawe jeśli chodzi o postać kobiecą, ponieważ Ander obronił się swoim mrocznym charakterem chociaż i on miał pewne ciągotki do przesady i niepotrzebnego dramatyzmu. Podobało mi się jednak wplecenie w losy bohaterów prywatnych problemów, które ukształtowały ich obecne charaktery, ponieważ obie główne postacie nie miały łatwo i w dzieciństwie przeszły swoje.

Książka ma momenty wymagające dopracowania, ale ogólnie nie mogę napisać, że żałuję swojego wyboru. "Niebezpieczny dług" na pewno będzie idealnym wyborem dla tych, którym romanse mafijne się jeszcze nie przejadły a ci, którzy szukają lekkiej powieści na leniwe popołudnie również mogą zwrócić uwagę na debiut Dagmary Jakubczak. Chętnie spojrzę jak rozwinie się pióro autorki, więc poczekam na jej kolejne książki a tymczasem ostatecznym wybór jak zawsze pozostawiam Wam.

środa, 29 września 2021

"A ty będziesz dumna" Monika Sygo

 "A ty będziesz dumna"
Monika Sygo, Wyd. Szósty Zmysł


Debiutancka powieść "A ty będziesz dumna" to historia o rodzinie, tej z wyboru i takiej, do której czasami zmusza nas życie.


Nie będę ukrywać, że do lektury powieści zachęciły mnie liczne słowa pochwały innej autorki (Anna Dan "Solo"), która jeszcze przed oficjalną premierą książki zapewniała swoich czytelników, że jest to historia, obok której nie możemy przejść obojętnie. Wierzę w szczerość tej autorki, więc od razu złapałam za lekturę i przyznaję - lepiej trafić nie mogłam.

Aż trudno mówić tutaj o debiucie, ponieważ prezentowana historia jest lepsza od niejednej książki pisanej przez doświadczonych literatów. Monika Sygo porywa nas bowiem w wir piekielnie emocjonalnej, w pełni dojrzałej oraz wiarygodnej historii, która odbija się w sercu i umyśle czytelnika. To historia wyjęta z życia, pisana wydarzeniami z którymi mógłby zderzyć się każdy z nas i chyba właśnie to ujęło mnie najmocniej - ta siła przekazu prawdy wynikającej z codziennej prozy życia.

Śmierć mamy Kuby to tragedia, która jednocześnie otwiera przed chłopakiem drzwi do nowej historii. Z fotografii stojącej przy łóżku rodzicielki zaczyna wychodzić na jaw prawda o której nie mówiło się przez lata. Jest też pudełko zamknięte w pokoju do którego tak ciężko wejść chłopakowi, które skrywa w swoim wnętrzu wszystkie odpowiedzi. Jednak nie tylko Kuba odegra kluczową rolę w tej opowieści, ponieważ autorka postawiła na motyw, który uwielbiam - połączyła pozornie różne losy kilku bohaterów w jedną całość, by powoli, niespiesznie, połączyć wszystko w spójną historię i nie tylko odpowiedzieć na wiele zadanych pytań, ale i ukoić ból po stracie. 

Wiele bohaterów, mnóstwo emocji, lektura niejednoznaczna oraz nieoczywista. Nie jest to typowa powieść obyczajowa, nie jest to również żadne konkretny gatunek literacki, ponieważ autorka w swojej powieści gromadzi po prostu prozę życia, którą każdy z nas odbierze inaczej, zależnie od etapu na jakim się znajduje. Dla mnie była to książka o etapach żałoby, o stracie i zrozumieniu, o wielkiej i bezinteresownej przyjaźni oraz o rodzinie, która nie zawsze musi być jak z obrazka. 

Przyznaję, że jestem zachwycona po lekturze "A ty będziesz dumna" i myślę, że jest to jedna z najpiękniejszych premier tego roku. Cudowna, dojrzała, wielowarstwowa opowieść o stracie i odkupieniu, która wzrusza, zachwyca i nie pozostawia obojętnym. To jedna z tych książek do których warto wrócić po latach, ponieważ czytana na nowo wniesie do naszego życia kolejne wartości a na pewno ponownie zaskoczy i wywoła szczere łzy.

wtorek, 28 września 2021

"Gdy zabłyśnie światło" Joanna Sykat

"Gdy zabłyśnie światło"
Joanna Sykat, Wyd. Prozami, Str. 269


Czy Adriana rzeczywiście jest tak silną kobietą, jaką się wydaje?


Ciepła, urocza, powolna powieść z subtelną zagadką w tle to propozycja lektury idealnej na późne jesienne popołudnie. "Gdy zabłyśnie światło" sprawdzi się idealnie w duecie z kubkiem gorącej herbaty.

Książki Joanny Sykat nie są mi obce, ponieważ kilkukrotnie miałam okazję zapoznać się z jej twórczością. Autorka pisze lekko, nieskomplikowanie, jej fabuły skupiają się na jednym motywie a sama historia przede wszystkim ciekawi losami głównej postaci. Podobnie jest w przypadku najnowszej książki autorki - nie ma tutaj niczego skomplikowanego a jednak całość czyta się z przyjemnością.

Poznajemy historię Adrianny, kobiety z pozornie poukładanym życiem. Zamieszkuje obrzeże miasta, ma kochaną córkę (choć mocno zbuntowaną) oraz partnera u boku, jednak stabilizacja szybko zmienia się w chaos, gdy w życiu kobiety zaczynają dziać się dziwne rzeczy. Adrianna powoli zaczyna dostrzegać, że z jej psychiką nie dzieje się dobrze, ponieważ przedmioty wokół niej znikają w niewyjaśnionych okolicznościach. Czy to możliwe, żeby traciła zmysły? A może jest inne wyjaśnienie tej niecodziennej sytuacji?

Zaznaczę od razu, że mamy przed sobą powieść obyczajową a zagadka w tle to jedynie dodatek, więc nie przywiązujcie do niej wielkiej wagi, bo możecie się rozczarować. Zważywszy na stosunkowo niewielką ilość stron autorka nie miała dużego pola manewru, by mocniej rozwinąć wątek, więc nie ma tutaj większych zaskoczeń. Właściwie trochę żałuję, że ten motyw nie został mocniej dopracowany, ponieważ mogła wyjść z tego mocna historia a jednak otrzymaliśmy opowieść o kobiecie, która sama nie jest pewna otaczającej ją sytuacji, ale całość ogólnie jest dość prosta do przewidzenia. 

"Gdy zabłyśnie światło" broni się przede wszystkim warstwą obyczajową. Autorka bardzo dobrze uchwyciła trudy codziennego życia, zmagania głównej bohaterki z córką, która nie potrafi wybaczyć jej rozstania z ojcem czy sam zarys typowych problemów z jakimi sami zmagamy się każdego dnia. Wspomniana zagadka zaczyna się niewinnie, pozwala czytelnikowi poczuć współczucie wobec Adrianny i to uznałabym za jej największy atut, ponieważ rozwiązanie jest dość proste i łatwe w rozgryzieniu nim nadejdzie finał. Nie mnie jest to urocza, sympatyczna, bardzo przyjemna powieść na jeden wieczór, która umiliła mi czas i zaskoczyła finalnym morałem. 

"Do gwiazd" Brandon Sanderson

"Do gwiazd"
Brandon Sanderson, Tyt. oryg. Skyward, Wyd. Zysk i S-ka, Str. 606


"Śmierć jest sprawiedliwa. Wszystkich nas traktuje tak samo."

Pewna siebie, zdeterminowana i waleczna. Nie odpuści, będzie walczyła do końca. Tylko czy w tak trudnych czasach uda się jej zdobyć zamierzony cel?

Z twórczością Brandona Sandersona do tej pory spotkałam się raz i była to bardzo młodzieżowa odsłona. Jednak spodobał mi się styl autora, więc gdy nadarzyła się okazja by zdecydować się na coś doroślejszego - nie mogłam odmówić. I tak rozpoczęła się moja przygoda z jego nową serią, którą na pewno będę kontynuowała. Z zaskoczeniem odkryłam, że chociaż nie jestem wielką fanką fantastyki w pełni odpowiada mi pomysł autora, jego propozycja świata przedstawionego a już najbardziej główna bohaterka z którą od samego początku zaczęłam się utożsamiać.

Początkowo byłam niepewna czy uda mi się odnaleźć w fabule, jednak już pierwsze strony rozwiały moją wątpliwość. Okazało się, że autor doskonale wie co robi i chociaż od razu rzucił mnie w wir przygody, pozwolił jednocześnie by wszystko było jasne i zrozumiałe. A wszystko zapoczątkowała historia Spensy, której świat jest atakowany od setek lat. Obcy zwani Krellami robią wszystko, by zgładzić ludzkość. Niekończące się ataki stają się przekleństwem społeczeństwa a jedynym ratunkiem są eskadry myśliwców walczące z wrogiem w przestworzach. Tylko, że wciąż ich brakuje. Dlatego Spensa nie może przestań myśleć o swojej karierze jako pilot. Wie, że odnalazłaby się w tej roli idealnie. I zrobi wszystko, by spełnić swoje marzenia.

Bardzo wyraźna kreacja głównej bohaterki to największy atut tej powieści pośród wielu licznych zalet. Przyglądając się bliżej twórczości autora zrozumiałam skąd te wszystkie głosy zachwytu nad jego książkami - Sanderson naprawdę zna się na rzeczy! Głęboka, świadoma, dopracowana w każdym detalu opowieść o wojnie prowadzonej między światami skupiła na sobie całą moją uwagę i trudno było mi wrócić do rzeczywistości tuż po lekturze. Dobry styl, bogate i konkretne opisy, niekończący się świat przedstawiony i mądre poprowadzenie walki między rasami sprawiły, że pierwszy tom nowej serii autora okazał się strzałem w dziesiątkę jak sądzę dla każdego, ponieważ jako fanka powieści bardziej przyziemnych czuję się wszystkim zachwycona.

Nie mogę też zapomnieć o Spensie, która jest według mnie najjaśniejszym punktem tej powieści. Marzenie, które było wyznacznikiem jej wszystkich decyzji stało na wyciągnięcie ręki chociaż wciąż nieuchwytne. Szanse na zostanie pilotem dawno temu przekreślił jej ojciec, który najpierw zdezerterował a później został zestrzelony. Przez to społeczeństwo ją skreśliło, ale ona się nie poddała! I za to polubiłam ją najbardziej, za tą siłę, determinację, pewność swego. Wciąż dążyła do realizacji marzeń udowadniając, że każdy otrzyma w końcu to na co zasłużył.

"Do gwiazd" to przygoda, której nie chce się opuszczać. Dynamiczna, pełna nieoczekiwanych zwrotów akcji, przemyślana w każdym detalu. Poprzez dobrą zabawę, śmiech i niepewność o los naszej bohaterki dostrzegamy mnóstwo drugoplanowych bohaterów, potencjalną wizję dalekiej przyszłości oraz dążenie do wyznaczonych celów. A w tym wszystkim - oczywiście! - wielka odwaga bez której ta powieść nie byłaby już taka sama. Jestem zachwycona pierwszym tomem trylogii Brandona Sandersona, szczególnie że łączy w sobie wiele motywów, nie bazując zbyt intensywnie na samej historii sci-fi. Co będzie zatem dalej? Jestem pewna, że tylko jeszcze lepiej.  

niedziela, 26 września 2021

"Pomiędzy siostrami" Kristin Hannah

"Pomiędzy siostrami" Kristin Hannah, Tyt. oryg. Between Sisters, Wyd. Świat Książki, Str. 464



Wzruszająca, chwilami zabawna, momentami dramatyczna i pełna goryczy opowieść o życiu.


Każdy z nas zna autorów, których książki są szczególnie bliskie sercu. U mnie jest to niewielkie, ale za to sprawdzone grono na czele którego stoi Kristin Hannah. To autorka, która wielokrotnie porywała mnie w świat cudownych emocji oraz historii od których wręcz nie mogłam się oderwać. Miałam więc wobec "Pomiędzy siostrami" wielkie oczekiwana i nie zważałam na głosy z zagranicznych recenzji sugerujące, że jest to być może jedna ze słabszych powieści Hannah. W tym przypadku sama chciałam sprawdzić i wyciągnąć wnioski a są one takie, że jestem tą lekturą wręcz zauroczona.

To historia bardzo w stylu Kristin Hannah, czyli pisana spokojnie, swobodnie, lekko, ale i bardzo emocjonalnie. Fabuła powieści skupia się na prozie życia, nie ma w niej wielkich wybuchów czy zaskoczeń, ale w tym przypadku jest to zupełnie niepotrzebne, ponieważ historia broni się sama - opowiada o losach bohaterek na miejscu których bez problemu potrafimy wyobrazić sobie nas samych a wszystkie przeżywane przez nich troski czy szczęśliwe chwile odbijają się również w sercu czytelnika. To wspaniały przykład powieści obyczajowej z prawdziwego zdarzenia - dojrzałej, życiowej i tak pochłaniającej, że ma się ją ochotę przeciągać w nieskończoność.

Jak to zwykle u autorki bywa, fabuła jest pełna przewrotności. Z jednej strony mamy ciszę, z drugiej nadciągającą burzę. Będzie więc spokojnie, rozsądnie, ale i wybuchowo oraz tragicznie a to wszystko w zrównoważonych fragmentach idealnie siebie uzupełniających. Poznajemy losy Claire oraz Meghann, dwóch sióstr, które po latach odbudowują zapomnianą siostrzaną miłość. Obie różnią się od siebie kolosalnie, żyją w innych światach i inaczej postrzegają życie, ale ich wspólna droga obie nauczy, że los potrafi być przewrotny.

Ogromnie polubiłam bohaterki, ponieważ Hannah nadała im cudowny kształt otwartych, pełnowymiarowych osobowości. Różne jak woda i ogień jednoczą się po latach, by na oczach czytelnika ostatecznie wyrównać rachunki z przeszłością oraz teraźniejszością. Ich losy ani przez moment nie były mi obojętne a towarzyszące ich opowieści emocje wielokrotnie dawały mi powody do wzruszeń. To opowieść o siostrzanej miłości, o wybaczaniu, zrozumieniu, potrzebie akceptacji i drugich szansach, historia żyw, spokojna, opierająca się na trudach dnia codziennego. Romans połączony z elementami obyczajowymi oraz tragedią w tle, czyli połączenie jakie autorce wychodzi najlepiej.

W czasie lektury nie mogłam się od niej oderwać, gdy jednak musiałam odłożyć ją na chwilę - rozmyślałam o losach bohaterów. Kiedy zamknęłam ostatnią stronę miałam ochotę prosić autorkę o ciąg dalszy, by ta powieść się nie kończyła, bo wciąż myślałam co by było gdyby oraz jakie będą dalsze potencjalne przygody bohaterów. I tak właśnie powinna wyglądać książka - angażować czytelnika po brzegi, kusić go, intrygować, wciągać do swojego świata. Kristin Hannah w "Pomiędzy siostrami" dokonała tego wszystkiego i wywiązała się z obietnic, z nawiązką, zapewniając mi historię jakiej szybko nie zapomnę. Dla mnie to kolejna cudowna powieść autorki do której bez wątpienia jeszcze kiedyś wrócę. Wszystkie bestsellery z księgarni Taniaksiazka.pl to strzał w dziesiątkę!

sobota, 25 września 2021

"W ukryciu" Lisa Gardner

 "W ukryciu" Lisa Gardner, Tyt. oryg. Hide, Wyd. Albatros, Str. 432


Możesz uciekać. Możesz się ukrywać. Ale nie licz na to, że przeszłość cię nie odnajdzie.

 

Detektyw D.D. Warren powraca a wraz z nią kolejna kryminalną zagadka do rozwiązania. Czy uda jej się wyjść z cało z pułapki jaką zastawił na nią psychopatyczny morderca?

Lisa Gardner od lat czaruje czytelników na całym świecie i nie pozwala fanom kryminał spać spokojnie, gdy na horyzoncie pojawia się zapowiedź jej najnowszej powieści. Co prawda "W ukryciu" to wznowienie książki, więc być może ktoś z Was miał okazuję już ją czytać, ale to dobra sposobność, żeby przypomnieć sobie dobrą historię lub poznać twórczość autorki z najlepszej strony.

Mam słabość do kryminałów czy thrillerów w którym pojawia się bohater z problemami psychicznymi, ponieważ to jednoznacznie ciągnie za sobą nieprzewidywalną fabułę. Nidy nie możemy być pewni działań takich bohaterów co potwierdza powyższa lektura, ponieważ tutaj nieustannie coś się działo, akcja goniła akcję a zaskoczenia pojawiały się w idealnym momencie, by całkowicie zmienić bieg wydarzeń.

Wszystko ma swoje miejsce w zakładzie psychiatrycznym, zamkniętym już dla chorych, porzuconym i zapomnianym. To tutaj kilkoro nastolatków zapoczątkuje historię, która pociągnie za sobą liczne konsekwencje. Odkryją bowiem ciała sześciu dziewczynek a policja zidentyfikuje tylko jedną z nich. Tylko czy na pewno morderca znalazł tego, kogo chciał znaleźć?

Pokrętna fabuła trzyma w napięciu i nieustannie zwodzi czytelnika. Dopracowani bohaterowie mogą pochwalić się licznymi skrywanymi sekretami, które ujawniane wraz z rozwojem fabuły nieźle w niej namieszają. Przeszłość łączy się z teraźniejszością, podane tożsamości nie będą tymi, które ujawnią się w finale a sama historia otoczona skrajnymi emocjami będzie trzymała czytelnika w swoich silnym uścisku aż do ostatniej strony. Motyw psychopatycznego mordercy angażuje wyobraźnie i pozwala nieustannie zastanawiać się kiedy wyskoczy z ukrycia, by ponownie zaatakować, więc podczas czytania siedziałam jak na szpilkach niepewna wydarzeń na kolejnych stronach.

Przepadam za książkami Lisy Gardner a serię z sierżant D.D. Warren lubię najbardziej. To bohaterka silna i niezależna, która wyznacza sobie cel i skrupulatnie do niego dąży. Jak jej więc nie uwielbiać? Poznajemy nie tylko śledztwo w które kobieta się angażuje, ale i sięgamy po problemy z jej przeszłości, które idealnie uzupełniają fabułę. Tym samym "W ukryciu" to idealny wybór dla fanów kryminałów, które przekonują do siebie intrygą oraz angażują w prywatne życie prowadzących śledztwo.

piątek, 24 września 2021

"Idiota" Fiodor Dostojewski

 
"Idiota" Fiodor Dostojewski, Tyt. oryg. Идиот, Wyd. MG, Str. 656


"Moje słowa nie odpowiadają moim myślom, a to poniża owe myśli."


Nie znam autorka wybitniejszego w swoim zawodzie, nie znam pisarza, którego proza byłaby tak głęboka, dojrzała oraz ponadczasowa. Książki Fiodora Dostojewskiego od lat są dla nas wzorem oraz wyzwaniem, nieodmiennie zachwycają oraz zmuszają do wielu przemyśleń.

"Idiota" to podobno najwybitniejsze dzieło w dorobku Dostojewskiego, ale czy możemy to w pełni ocenić, gdy każda jego książka zasługuje na podobne uznanie? Ponad sześćset stron pełnej zaangażowania, emocji oraz cudownych bohaterów powieści porywa nas w wir wielkiej przygody z licznymi morałami w tle oraz klimatem tak wyjątkowym, jakiego nigdzie indziej nie znajdziecie.

Tytułowy Idiota to nie kto inny jak Lew Myszkin, pozbawiony majątku książę, który przyjeżdża do Rosji, by objąć majątek. Nie jest jednak typowym człowiekiem wysokiej klasy, ponieważ nie ma w nim wiele złych emocji, za to króluje empatia, zrozumienie i ujmująca naiwność. Wykorzystywany przez wszystkich dookoła, wytykany palcami i uznawany za idiotę nie zdaje sobie sprawy z bezwzględnego okrucieństwa otaczających go ludzi. Lew skupia się na porywach serca i podąża drogą, którą uważa za najważniejszą ucząc jednocześnie czytelnika, że brutalny świat zawsze będzie stanowił wyzwanie a tylko od nas samych zależeć będą priorytety, którymi będziemy się kierować.

To co zachwyca już od pierwszych stron, to kreacja bohaterów. Dojrzała, zachwycająca relacja powiązań pomiędzy bohaterami, ich rozbudowane osobowości, charaktery czy portrety psychologiczne są jednocześnie wyzwaniem dla czytelnika oraz ogromną przyjemnością czytania. Widzimy jak zachłanni, egoistyczni, zapatrzeni w siebie elitarni mieszkańcy Petersburga wykorzystują do cna dobrodusznego Lwa i aż serce się kraje w obliczu takiej podłości. Ujawnia się tutaj tym samym mistrzowska umiejętność Dostojewskiego w przedstawieniu szczerego obrazu człowieka, połączona z malowniczością scen czy wielkimi emocjami.

"Idiota" ginie w cieniu bardziej znanych powieści autora a szkoda, ponieważ jest to proza wybitna i wciągająca bez reszty. To bogaty obraz człowieka oraz cudowne przedstawienie Rosji z jej wyjątkowym klimatem. Trudno było mi oderwać się od lektury, ponieważ wszystkie otaczające mnie emocje oraz niebanalni bohaterowie porwali mnie w sam środek oryginalnej, nietuzinkowej przygody. Przeczytacie ją raz i będziecie chcieli do niej wrócić, gwarantuję! A każdy kolejny powrót ukaże jej wielkość w nowym świetle.

"Krzycz!" Goldy Moldavsky

 "Krzycz!" Goldy Moldavsky, Tyt. oryg. The Mary Shelley Club, Wyd. Media Rodzina, Str. 400


Jeśli chodzi o horrory, zasady są proste: 
x Należy unikać opuszczonych budynków, takich jak stare domy czy magazyny. 
x Należy trzymać się razem – nie wolno się rozdzielać, nawet gdy tylko „chcemy coś sprawdzić”. 
x Jeśli gdzieś czai się morderca, trzeba sobie odpuścić wszelkie romansowanie.

Powieść powieści nierówna, dlatego gdy słyszę hasło "horror młodzieżowy" raczej mam się na baczności. Uwielbiam podobne klimaty, lubię się bać i przepadam za mroczną atmosferą, ale wiem również, że bardzo trudno osiągnąć coś podobnego w literaturze. To w końcu nie film, gdzie mamy szansę na liczne zaskoczenia a książka, która działa indywidualnie na wyobraźnię każdego czytelnika. Pytanie więc co osiągnęła lektura "Krzycz!" i czy oceniam ją jako powieść godną polecenia?

Zdecydowanie! Nie jest to co prawda historia, który mrozi krew w żyłach i budzi głębokie przerażenie, ale może pochwalić się klimatem idealnym dla historii z dreszczykiem. Pamiętajcie, że mówimy tutaj o historii dedykowanej nastoletniemu czytelnikowi (choć moim zdaniem nada się świetnie dla każdego, bez względu na wiek), więc nie będzie tutaj scen drastycznych czy silnie emocjonalnych. Z młodymi bohaterami wkraczamy jednak na odważne tory i przeżywamy przygodę godną poświęconej jej chwili.

Rachel Chavez wyróżnia się spośród swoich rówieśników. Lubi dreszczyk emocji, horrory ją uspokajają a od bogatych dzieciaków z ekskluzywnej szkoły w Nowym Jorku woli się trzymać z daleka. Nie spodziewa się jednak, że już niebawem w jej życie wkroczy solidna dawka emocji. Zostanie zaproszona do Klubu Mary Shelley, w którym rozgrywane będą sceny rodem z prawdziwego horroru, najpierw dla zabawy, co oczywiście wymknie się im z rąk. Razem z Rachel zmierzymy się więc z przygodą mroczną i zaskakującą, która będzie rozwijać się wraz z rozwojem fabuły.

Autorka postawiła na fabułę pełną zwrotów akcji i chociaż nie są one intensywne w odbiorze to tak idealnie wpasowują się w atmosferę napięcia oraz oczekiwania, że całość czyta się z rosnącą przyjemnością. Ciągle coś się dzieje, razem z główną bohaterką (wiarygodną, przesympatyczną, cudownie wykreowaną) pakujemy się w kolejne tarapaty i myślę, że bez nastawienia na thriller, ale z przekonaniem, że sięgamy po zwykłą młodzieżówkę - każdy z Was znajdzie w tej książce coś dla siebie. Ja bawiłam się lepiej niż dobrze, bardzo odpowiadał mi styl autorki oraz jej prowadzenie od jednej zaskakującej sceny do drugiej i z zaskoczeniem musze przyznać, że lektura szybko wpasowała się w mój gust czytelniczy swoją lekkością oraz oryginalnością.

Może i nie było strasznie, ale za to ciekawie, intrygująco i po prostu tak, że można było zaangażować myśli oraz puścić wodze fantazji. Uwielbiam takie lektury, które na pierwszy rzut oka wydają się niepozorne a z każdą kolejną przerzuconą stroną prowadzą nas przez lawinę niedomówień, tajemnic oraz ledwo hamowanych emocji. "Krzycz!" ma w sobie wszystko co niezbędne dla młodzieżowej literatury na wysokim poziomie - dla mnie to rewelacyjna historia, którą polecam czytać późnym popołudniem.

czwartek, 23 września 2021

"Dom stu szeptów" Graham Masterton

"Dom stu szeptów" Graham Masterton, Tyt. oryg. The House of a Hundred Whispers, Wyd. Albatros, Str. 352


 Na smaganych wiatrem wrzosowiskach stare domostwo strzeże swych sekretów...


W naturze każdego czytelnika jest luka, którą wypełnić może tylko ulubiona emocja. Jedni poszukują miłosnych uniesień, inni codziennych problemów, mnie jednak zawsze najbardziej ciągnie do emocji związanych z lękiem, strachem i mrocznym klimatem, dlatego z przyjemnością sięgam po powieści grozy, szczególnie te klasyczne. Po "Dom stu szeptów" sięgnęłam więc z wielkimi oczekiwaniami i nadzieją, że jeden z moich ulubionych autorów także tym razem mnie nie zawiedzie.

Książki Grahama Mastertona czytam od lat. Uwielbiam jego wizję strachów pojawiających się w jego powieściach chociaż nie zawsze podoba mi się serwowany przez niego finał. Nie mniej nigdy nie mogłam oprzeć się jego książką i mam wrażenie, że jego najnowsza powieść to powrót do jego najlepszych lat, ponieważ powyższa lektura intryguje, pochłania, zaskakuje i buduje niesłychany klimat, który przyprawia o dreszcz przerażenia. Całość czyta się z wypiekami na twarzy a elementy grozy są odpowiednio wyważone, by działać na wyobraźnię czytelnika.

Innymi słowy - jestem zachwycona. Dawno nie bawiłam się tak dobrze podczas czytania horroru, bo trudno trafić na powieść, która odda klimat grozy. W tym przypadki stare domostwo będące jednym z głównych bohaterów bierze na siebie całą odpowiedzialność w straszeniu czytelnika i radzi sobie z tym perfekcyjnie. Każdy mrok, każdy ciemny zakamarek zwiastuje nadchodzące zło, które rozlewa się w krwi czytającego i trzyma go w nieustannym napięciu. Masterton znakomicie oddał atmosferę lęku oraz oczekiwania oraz przyłożył się do kreacji bohaterów tworząc dzieło, które porównać można z jego najlepszymi powieściami.

Ponure miasteczko Dartmoore skrywa w swoich mrokach posiadłość, która wydaje się być przeklęta. Przynajmniej tak wszyscy mówią. Nikt nie odważyłby się tam zamieszkać a jednak ktoś otrzymał w spadku to tajemnicze miejsce. Pośród skrzypiących schodów i trudnych do wyjaśnienia sytuacji rodzina podejmuje decyzje o opuszczeniu tego miejsca, ale zdecydowanie zbyt późno, ponieważ w mrokach posiadłości przepada mały Timmy. Czy jest jeszcze szansa na jego ocalenie? O tym przekonacie się sięgając po "Dom stu szeptów" klasyczny horror pisany ręką mistrza, który intryguje, zaskakuje i trzyma w nieustannym napięciu. Brakuje mi słów, by opisać jak dobra była to historia, której jedynym minusem jest zbyt szybko przewracane strony.

Przedpremierowo: "Boginie" Alex Michaelides

 "Boginie"
Alex Michaelides, Tyt. oryg. The Maidens, Wyd. W.A.B., Str. 384
PREMIERA:  29 września 2021r.

Wszyscy skrywamy tajemnice, nawet przed sobą.


Po jakże udanej lekturze "Pacjentki" od Alexa Michaelidesa, nie mogłam sobie odmówić jego nowej książki. Z nadzieją oraz wielkimi oczekiwaniami na ekscytującą historię zasiadłam w ulubionym fotelu, by zmierzyć się z nowym thrillerem. Czy autor spełnił moje oczekiwania?

Uwielbiam thrillery psychologiczne i często porzucam inne czytane powieści na rzecz tego gatunku. Moja wyobraźnia ciągnie mnie w stronę klimatów związanych z mrokami ludzkiej duszy i wciąż brakuje mi klimatu wielkiego napięcia. Dlatego biorąc w swoje ręce najnowszą powieść autora liczyłam na jazdę bez trzymanki, pełną dynamikę oraz masę zaskoczeń, które wynagrodzą mi czas oczekiwania. Niestety nie do końca czuję, że Michaelides dał z siebie wszystko, bo chociaż jego lektura była zaskakująca i przeczytałam ją od deski do deski to jednak nie mogę porównać jej do znacznie lepszej "Pacjentki".

Fabuła tej powieści opowiada o losach terapeutki grupowej, która sama walczy z prywatnymi demonami. Mariana Adros to postać ciekawa, ponieważ na wpół tajemnicza, odkrywająca swoje sekrety wraz z rozwojem fabuły. To również dzięki niej odkryjemy tajne stowarzyszenie Cambridge - Boginie, które pogrąży się w żalu po przedwczesnej, zaskakującej śmierci koleżanki. Jednak pierwsze morderstwo to tylko wstęp do kolejnych niecodziennych wydarzeń z którymi przyjdzie zmierzyć się Marianie i przyznaję, że towarzyszenie jej w tej przygodzie było dla mnie przyjemnością. Zabrakło mi jednak głębszych emocji, mocnego uderzenia zwieńczającego tą całą absurdalną sytuację, ponieważ chociaż działo się wiele to kilka wątków zostało zbyt lekko podjętych co pomniejszyło intensywność odbioru.

Zamiast skupić się na całym sensie tajnego zgromadzenia i trochę podrasować Boginie, autor wolał podążać tropem obsesji głównej bohaterki, która była przekonana co do winy jednego z profesorów. Zafiksowana na punkcie własnych racji Mariana wprowadzała trochę psychodeliczną atmosferę i nie byłoby w tym nic złego, gdyby autor dopracował całość pod względem szczegółów i konkretnych wyjaśnień. Mam jednak wrażenie, że nie do końca prawda jaka ujawnia się w finale podparta jest wcześniejszymi wydarzeniami, ponieważ kilka spraw zostało otwartych. Nie mniej pomimo moich narzekań uważam, że powieść może pochwalić się świetnym klimatem, jest wciągająca i mroczna i chociaż trochę słabsza od pierwszej książki autora - również pozwalająca na oderwanie się od codzienności.

"Boginie" to wszechobecna tajemnica, która krok po kroku prowadzi nas do spektakularnego finału. Autor chciał wstrząsnąć czytelnikiem i wprowadził na ostatnie strony kilka zaskakujących scen, ale to dodało historii uroku i potrzebnych emocji. Mimo kilku wad, bez których się nie obeszło, uważam, że to nietuzinkowa, wciągająca, dająca do myślenia historia, która warta jest przeczytania. Zdecydowanie! Bawiłam się podczas lektury bardzo dobrze i liczę, że autor jeszcze zaskoczy nas w swoich kolejnych powieściach.

środa, 22 września 2021

"Studentka" Gary Braver, Tess Gerritsen

 

"Studentka" Gary Braver, Tess Gerritsen, Tyt. oryg. Choose me, Wyd. Albatros, Str. 368

 

Nie ma nic gorszego na świecie niż furia porzuconej kobiety.

 

O miłości graniczącej z obsesją, o wielu obliczach człowieka, o tajemnicy, która mrozi krew w żyłach. Tess Gerritsen w duecie z Garym Braverem buduje historie pełną ukrytych znaczeń.

Kojarzycie niskobudżetowe thrillery kanadyjskie? Przewidywalne, typowe a jednak w jakiś bliżej niezrozumiały sposób hipnotyzujące. Ja uwielbiam te historie, bo są relaksujące, angażujące i odrywające od codzienności. I właśnie z takimi filmami kojarzy mi się "Studentka" - książka, której finał szybko przewidziałam a jednak wciągnęłam się na całego.

Prosta, lekka, z dość schematyczną fabułą, pozwala oderwać myśli od codziennych trosk i wciąga w wir typowych dla kryminału wydarzeń. Jedno morderstwo (morderstwo czy wypadek?) jest wstępem do poznania plejady ciekawych bohaterów, którzy ewidentnie coś skrywają. Młoda dziewczyna wypada z balkonu i ginie na miejscu. Mówi się o samobójstwie, ale Taryn wcale nie była dziewczyną o charakterze jaki starała się wszystkim pokazywać. Okazało się bowiem, że w jej żyłach płynęła krew psychopatki a jej mroczna natura mocno namieszała w przeszłości. Czy zatem jej postępowanie nie skłoniło kogoś z bliskiego otoczenia, by raz na zawsze rozprawić się z nieobliczalną studentką?

Autorzy postawili na sekrety skrywane przez liczne postacie ujawniane wraz z rozwojem wydarzeń. Poznajemy tajemniczą historię Taryn, która zaskakuje poprzez fakty ujawniane przez prowadzoną sprawę, poznajemy również Liama, byłego chłopaka dziewczyny oraz Cody'ego, przyjaciela zakochanego w niej po uczy. Każdy z chłopaków wydaje się mieć swoje tajemnice, ale najbardziej podobał mi się sam motyw Taryn, jej obsesja na punkcie związków, jej niebezpieczna tendencja do przesady. I chociaż fabuła jest banalna, spokojna, dość przewidywalna to zabawa podczas czytania poparta przez liczne emocje oraz odpowiednią, troszkę mroczną atmosferę - przednia.

"Studentka" to lektura idealna na jesienne, wczesne wieczory. Angażująca, zaskakująca, bardzo przyjemna w odbiorze. Uwielbiam powieści Tess Gerritsen i od czytam wszystko co wyszło spod jej pióra dlatego mam już konkretne porównanie i mogę śmiało napisać - to jedna z jej najlepszych historii! Bawiłam się wspaniale, jestem zachwycona kreacją bohaterów i nic a nic nie przeszkadza mi przewidywalność fabuły, skoro sam finał w pełni mnie usatysfakcjonował.

wtorek, 21 września 2021

"Mimo twoich kłamstw" Agata Przybyłek

"Mimo twoich kłamstw" Agata Przybyłek, Wyd. Czwarta Strona, Str. 368


Czy kobieca intuicja nigdy nie zawodzi?


Słodki jest smak oczekiwania na kontynuację ulubionej serii. Szczególnie jeśli chodzi o niezawodnych autorów na których zawsze możemy polegać. Dla mnie taka jest właśnie proza Agaty Przybyłek - zawsze ponadczasowa, emocjonalna i wyjątkowa w każdym możliwym znaczeniu tego słowa

Nowy tom serii z detektywem Rafałem Kamieńskim na czele to druga odsłona autorki, czyli bardziej stonowana, emocjonalna i stawiająca na prozę życia. Uwielbiam zabawną i komediową stronę Agaty Przybyłek, ale muszę przyznać, że i poważne tematy wychodzą jej rewelacyjnie, bo autorka posługuje się szczerym, lekkim, bardzo obrazowym stylem idealnie oddającym problemy dnia codziennego.

Fabuła opowiada o losach Kingi, kobiety z wręcz idealnym życiem. Osiągnęła bowiem wszystko to o czym zawsze marzyła - ma piękny dom, kochającą rodzinę i pozory, którymi się otacza. Patrząc na jej życie z zewnątrz, można pozazdrościć wszystkiego, jednak zaglądając za kulisy dowiadujemy się, że nic nie jest takie, jakie wydaje się na pierwszy rzut oka. Czy nie znamy tego z autopsji? Każdy z nas bez problemu będzie mógł postawić się na miejscu Kingi, bo w większym czy mniejszym stopniu i my otaczamy się pozorami nie zawsze mającymi pokrycie w rzeczywistości. Bardzo podobał mi się ten motyw, ale jeszcze bardziej zachwycona jestem samą postacią głównej bohaterki, która zmienia się poprzez przeżyte w całej fabule doświadczenia i pozwala nam z dystansem spojrzeć na własne problemy.

Warstwa obyczajowa tej książki jest jak zawsze na najwyższym poziomie. Dopracowany został każdy detal, każda emocja. Jednak tym razem nie tylko to liczy się w fabule, ponieważ autorka sięga również po zagadkę mającą konkretny wpływ na dalszy rozwój wydarzeń. Kinga w rzeczach męża znajduje tajemnicza karteczkę, która zmusza ją do rozpoczęcia prywatnego śledztwa a to co kobieta dowie się w finale zaskoczy nie tylko ją, ale również czytelnika. Nieustanne napięcie, dynamika oraz lawina towarzyszących nam podczas czytania emocji sprawia, że od lektury nie sposób się oderwać.

Moc wzruszeń, zaskoczeń oraz proza życia przewijają się przez "Mimo twoich kłamstw", czyli kolejną doskonałą powieść spod pióra Agaty Przybyłek. To kolejna lektura, która udowadnia, że autorka wybija się poza przeciętność i wiedzie prym wśród polskich pisarek a sama historia, którą składa na nasze dłonie jest w pełni dopracowana i tak wciągająca, że nie ma szans odłożenia jej choćby na moment. To idealna lektura na jesienne wczesne wieczory, ponieważ otula emocjami, zaprzyjaźnia z główną bohaterką i wciąga w wir sekretnej fabuły, która zaskakuje finałem.

"Portret Doriana Graya" Oscar Wilde

"Portret Doriana Graya"
Oscar Wilde, Tyt. oryg. The Picture of Dorian Gray, Wyd. Zysk i S-ka, Str. 240


Jedynym sposobem pozbycia się pokusy jest uleganie jej.

Jak to jest trzymać w rękach powieść, która jeszcze przed przeczytaniem zobowiązuje nas do zaprzyjaźnienia się z jej treścią? Czy to możliwe, by klasyka literatury zmuszała czytelników do tego, by doceniali jej piękno mimo tego, że jednak nie czują się w tym gatunku dobrze? Czy w przypadku tych historii indywidualizmy schodzi na plan dalszy?

Oczywiście, że nie. Nie ma takiej książki, która zmusiłaby nas do ocenienia jej pozytywnie, mimo tego, że nie okazała się dla nas w najmniejszym stopniu wartościowa. Jednak "Portret Doriana Graya" jest dla mnie historią, która przez wiele lat wabiła mnie do siebie przymusem przeczytania - dookoła wszyscy zapewniali mnie jak cudowna jest to powieść i że na pewno mi się spodoba. Nie ma innego wyjścia. Więc po latach zdecydowałam się w końcu na indywidualna ocenę powieści Oscara Wilde'a i bardzo się cieszę, że zrobiłam to dopiero teraz, bo myślę, że to idealny czas, by wyciągnąć z tej historii jak najwięcej wartości.

Tak, przyznaję na wstępie, że i ja poddałam się tej lekturze i już pierwsze strony przekonały mnie do tego, że czeka mnie lektura co najmniej zaskakująca i na pewno nie byle jaka. Przede wszystkim nie mam tutaj na myśli samej fabuły, ale masy złotych myśli. Wywołały one we mnie sporo przemyśleń, szturmem podbiły moje myśli i nie wyszły nawet do teraz, już po skończonej lekturze. Warto o nich pamiętać, ale co najważniejsze - warto je poznać samemu, bo choć "Portret Doriana Graya" nie jest łatwą lekturą, do każdego trafi z innym przesłaniem. Właśnie za to cenię ją najbardziej - za indywidualizmy, możliwość własnej, nie narzuconej z góry interpretacji.

Nie jest tak, że powieść Wilde jest w każdym calu idealna, bo niektóre z wywodów Henryka Wottona chętnie skróciłabym do minimum. Henryk jest jednym z tych bohaterów, który w ówczesnych dla siebie czasach przyjął na barki napiętnowanie przez społeczeństwo. Nie zaakceptowano tej powieści w czasie, gdy ona powstała i wcale się nie dziwię, bo przykład deprawującego mężczyzny bez żadnych zasad moralnych co poniektórych może zgorszyć nawet i dziś. Ale jednocześnie jest to niesamowicie inteligentny, błyskotliwy człowiek, który czyta w innych jak w otwartej księdze. A co za tym idzie - jest trochę przerażający. Dlatego, gdy los postawił na jego drodze naszego tytułowego Doriana, nie mógł przegapić takiej okazji. Zaczarował go słowem, zmusił do intensywnego myślenia i sprowadził Doriana na drogę z której nie było już powrotu. Przykro było mi czytać jak niewinna dusza Doriana zostaje zaprzedana na rzecz wiecznej młodości dla kogoś, kto być może nawet tego do końca nie do ceni zaślepiony rządzą posiadania tego, co dla zwykłego człowieka nie jest możliwe.

Niewątpliwie ta historia miesza w głowie i zmusza do wielu przemyśleń. Jednocześnie "Portret Doriana Graya" wkrada się do grona tych lektur, obok których absolutnie nie można przejść obojętnie. Już rozumiem fenomen tej powieści - to otwarta księga, zapisana masą słów, a jednak niczym biała kartka, na której możemy zapisać własną historię. Każdy w tej powieści znajdzie coś innego, co pozwoli mu odnaleźć odpowiedzi na własne pytania. A zakończenie? Zwala z nóg!

"Zaproś mnie na pumpkin latte" Anna Chaber

 

"Zaproś mnie na pumpkin latte" Anna Chaber, Wyd. Czwarta Strona, Str. 320


Debiutancka powieść laureatki konkursu Jesienny Wieczór!


Lubicie czytać powieści powiązane z porą roku? Przyznaję, że ja latem najbardziej lubię romanse i powieści obyczajowe a jesienią i zimą kryminały oraz thrillery. Klimat za oknem jest dla mnie bardzo ważny jeśli chodzi o wybór danej lektury, ale lubię też, gdy autorzy piszą zgodnie z porą roku, więc jak tylko zobaczyłam w zapowiedziach tytuł "Zaproś mnie na pumpkin latte" - wiedziałam, że będzie to mój wrześniowy wybór.

Anna Chaber wygrała konkurs organizowany przez wydawnictwo i tym samym czaruje czytelników swoim debiutem. Czy jej powieść wyróżnia się spośród tłumu i zasługuje na otrzymany tytuł? Zdecydowanie! Historia jest lekka, obyczajowa i bardzo klimatyczna a całość czyta się z uśmiechem na ustach.

Modna kawiarnia w centrum miasta to miejsce bardzo popularne. Pojawiają się tutaj ludzie przyciągani zapachem aromatycznej kawy i poczuciem pozostania anonimowym w tłumie. Jednak pewien seksowny barista nie spuszcza wzroku z jednej klientki, dziewczyny pięknej i ewidentnie zaabsorbowanej własnymi sprawami. Czy Greg przekona do siebie Paulę i odkryje jej sekret? A może los postawi na ich drodze inne wyzwania? 

Powieść lekka jak piórko, urocza i tętniąca życiem dokładnie tak jak wielkie miasto w którym rozgrywa się akcja. Opowiada historię, którą znamy z własnego doświadczenia a tym samym utożsamienie się z losami bohaterów przychodzi nam z zaskakującą łatwością. Paula wystawiona na pastwę wielkiej korporacji walczy o uznanie i awans, Greg natomiast dąży w życiu do osiągnięcia równowagi. Wydaje się, że stanowią swoje przeciwieństwo, ale razem idealnie się uzupełniają. Nie jest to jednak typowa lektura o miłości, ponieważ autorka skupia się na urokach życia, na codziennych wyzwaniach oraz naszych priorytetach, które zmieniają się wraz z przeżywanymi doświadczeniami.

Nie zabrakło emocji, wiarygodnej kreacji bohaterów oraz urokliwych momentów. "Zaproś mnie na pumpkin latte" wydaje się zasłużenie wyróżniona powieścią, ponieważ niczym nie różni się od prac doświadczonych autorów. To historia lekka jak piórko a jednocześnie bardzo życiowa i znana nam z własnego doświadczenia, ponieważ opowiada o wyzwaniach jakie każdego dnia stawia przed nami życie.

poniedziałek, 20 września 2021

"Miłość w zamkniętej kopercie" Vi Keeland, Penelope Ward

"Miłość w zamkniętej kopercie" Vi Keeland, Penelope Ward, Tyt. oryg. Happily Letter After, Wyd. Editio, Str. 302

Czy jednak dobre intencje mogą uzasadnić oszustwo? I co się stanie, gdy prawda wyjdzie na jaw?


Na pewno każdy z Was ma sprawdzonych autorów po powieści których sięgacie w ciemno. U mnie takim pewnikiem jest autorski duet Vi Keeland oraz Penelope Ward, ponieważ obie panie przy zjednoczonych siłach zawsze potrafią oczarować mnie romantyczną przygodą.

Piszą lekko, swobodnie, czasami zażartują a czytelnik w lot złapie ich humor i sam do siebie się uśmiechnie. Tworzą wiarygodnych bohaterów, bawią czytelnika sprzecznymi emocjami i zawsze przykładają wagę do dialogów. Tak właśnie mogę opisać obie autorki, które już wielokrotnie udowodniły mi, że w ich miłosnych rozgrywkach zawsze moje serce będzie najbardziej cierpiało.

W swojej najnowszej powieści autorki poruszają czułą strunę w czytelniku. Mam wrażenie, że to ich najbardziej emocjonalna powieść, pięknie napisana i przy tym wyciskająca z oczu łzy wzruszenia. Do tej pory ich romanse były ciekawe, ale dość typowe, skupiające się na jednym konkretnym wątku a tym razem wchodzimy w świat, który mierzy się z niewielkim, ale konkretnym efektem motyla - jeden list początkuje lawinę zdarzeń, których nie można zatrzymać ani przewidzieć.

To była cudowna historia. Zaczęła się od listu małej dziewczynki do Świętego Mikołaja i poruszyła tym nie tylko moje serce. To co w nim zawarła, te zaledwie kilka słów zmusiły Sadie, redaktorkę prowadzącą Świąteczną kolumnę, by jakoś zareagowała. Tak poznała małą Birdie i jej ojca a dalej rozpoczęła się jej wyjątkowa, prywatna opowieść. Były wzloty miłosne, były też upadki, ale to co najbardziej spodobało mi się w tej powieści poza dojrzałą kreacją bohaterów to fakt, że nie romans znalazł się na pierwszym planie, ale proza życia, nawiązanie do choroby, samotności, do straty i zrozumienia przez drugą osobę. Przyznaję, że wiele razy miałam w oczach łzy a mała Birdie od dziś wpisuje się w listę moich ukochanych literackich postaci.

Chociaż wszystko rozpoczyna się od listu do Świętego Mikołaja - nie jest to wcale powieść o świętach. To tylko wzmianka, która prowadzi nas w głąb cudownej, dojrzałej, szczerej historii, która ściska za serce. "Miłość w zamkniętej kopercie" to historia o dojrzewaniu, o drugich szansach oraz o miłości, która burzy wszystkie mury. To zdecydowanie moja ulubiona książka tego duetu i Wam również ogromnie ją polecam.

niedziela, 19 września 2021

"W umyśle mordercy. Tajemnice mózgów psychopatów" Dean A. Haycock

"W umyśle mordercy. Tajemnice mózgów psychopatów" Dean A. Haycock, Tyt. oryg. Murderous Minds, Wyd. Muza, Str. 384


Na świecie żyje 70 mln psychopatów. Skąd się wzięli i jak działa ich mózg?


Uwielbiam filmy o bohaterach z zachwianą psychiką. Uwielbiam motyw psychopaty w książkach. Te historie zawsze dają mi do myślenia, są również intrygujące i przerażające na swój sposób. Nigdy jednak nie interesowałam się bliżej samą psychiką ludzi zmagających się z problemami umysłowymi a jako, że ostatnio temat ten stał się bardzo popularny i pojawiło się sporo książek z literatury faktu związanych z tym zagadnieniem - postanowiłam sprawdzić jak odnajdę się w gatunku.

Na pierwszy ogień poszła więc książka "W umyśle mordercy", której zadaniem było przedstawienie funkcjonowania mózgu psychopaty. Nie ukrywam - temat ciekawy, niebanalny, bardzo istotny dla fana kryminałów czy thrillerów, ale jedyną moją wątpliwością było czy literatura faktu zaciekawi mnie jako sam gatunek i czy autor przedstawi temat w ciekawy sposób.

W tym przypadku nie musicie się jednak martwić, ponieważ potwierdzam - Dean A. Haycock dał radę. Swoją książkę poprowadził w ciekawy sposób, nie tylko jeśli chodzi o styl, ale również przedstawienie całego motywu. Powoli pokazuje czytelnikowi zakamarki umysłu mordercy, nie bawi się w pół środki, wyjaśnia wszystko jasno i konkretnie, pokazuje również czy każdy psychopata ma zadatki na mordercę. To ciekawiło mnie najbardziej, ponieważ zazwyczaj w literaturze czy w filmach wykorzystuje się to połączenie jako spójną całość a to, jak się okazuje, wcale tak nie wygląda.

Dr Dean A. Haycock uznawany za jednego z najwybitniejszych specjalistów w dziedzinie neurobiologii, specjalizuje się w zagadnieniach związanych ze zdrowiem psychicznym, więc wie o czym pisze. Nie stawia czytelnika przed faktem dokonanym, tylko próbuje wszystko wyjaśnić jasno i rzetelnie, ale w sposób, który umożliwia wyciągnięcie wniosków przez każdego indywidualnie. To mocno odbiło się na mojej wyobraźni, ponieważ podczas czytania mój umysł pracował na wysokich obrotach, ale cieszę się z tego ogromnie, ponieważ w pełni zaangażowałam się w lekturę i chłonęłam nowe fakty.

Jak się okazuje każdy gatunek ma szansę na przebicie kiedy poprowadzony jest dobrze i z pełnym zaangażowaniem. Dean A. Haycock zabrał mnie w podróż ekscytującą, ale i straszną w jakimś prywatnym sensie, ponieważ oglądanie się za siebie przy nocnych spacerach chyba wejdzie mi w krew. Uważam, że "W umyśle mordercy" to dobrze wykonana praca oraz książka, która zaciekawi fanów gatunku i pozwoli im zupełnie inaczej spojrzeć na motyw psychopaty. Ja jestem bardzo zadowolona z tego co otrzymałam i biegnę szukać inne, podobne lektury.

"Szukając nadziei" Adrianna Klara Kłosińska

"Szukając nadziei" Adrianna Klara Kłosińska, Wyd. Szósty Zmysł, Str. 346


Adrianna Klara Kłosińska powraca z ciepłą i wzruszającą opowieścią, która pozostaje w sercach na dłużej!


Nie miałam przyjemności poznać pierwszą powieść autorki, ale słyszałam za to wiele pochlebnych opinii na temat jej twórczości. Postanowiłam więc nadrobić zaległości i od razu zdecydowałam się na drugą książkę Adrianny Kłosińskiej "Szukając nadziei"

Podobał mi się fakt, że autorka ugryzła temat od strony obyczajowej a nie typowo romantycznej. Prowadzi czytelnika przez życie głównej bohaterki, zagłębia się w niuanse, bawi nas szczegółami (zero nudy!) i maluje obraz szczerej codzienności, takiej z którą mierzy się każdy z nas przez co bez problemu potrafimy utożsamić się z postaciami oraz zrozumieć ich troski czy podejmowane decyzje.

Na początku poznajemy oddzielą opowieść Basi oraz Konrada. Wiodą oni spokojne życie chociaż nie pozbawione zawirowań. Ona pracuje w biurze projektowym, on prowadzi wieczorne audycje radiowe. Wydaje się więc, że niewiele ich łączy. Jednak jedno spotkanie na urokliwej wsi całkowicie odmieni ich życie i wpłynie na wspólną przeszłość, która okaże się zaskoczeniem dla obojga.

Autorka snuje prostą, spokojną, malowniczą opowieść, która idealnie relaksuje po ciężkim dniu. Z miejsca polubiłam głównych bohaterów i zaciekawiona ich wspólna przygodą z wielką przyjemnością udałam się wraz z nimi na podpoznańską wieś. Tam jednak nie było tak spokojnie jak można przypuszczać, ponieważ pojawiły się sekrety do rozwiązania i sprzeczne uczucia do zrozumienia, więc przygoda była stonowana, ale za to nieustannie ciekawa. Ciągle coś się działo, wydarzenia były spójne a motywy otrzymały ciekawe zamknięcia, tajemnica w tle dodała historii koloru a skupiony na drugim planie romans jedynie podsycał atmosferę.

Wcale się nie dziwię, że tak często spotykałam się z poleceniem prozy Adrianny Klary Kłosińskiej. Autorka pisze lekko, przyjemnie, bawi się uczuciami i skupia na konkretnych szczegółach, które uwiarygadniają rozgrywane wydarzenia. "Szukając nadziei" składa się z kilku pojedynczych motywów, które razem tworzą spójną fabularnie, uroczą obyczajowo całość. Oto lektura idealna na jesienne wieczory.

sobota, 18 września 2021

"Eter" Aniela Wilk

  "Eter" Aniela Wilk, Wyd. Muza, Str. 352

 

Czy miłość przezwycięży mrok, z którym oboje rozpaczliwie próbują sobie poradzić?

Patrzę na okładkę i myślę sobie - romans. Czytam opis i zastanawiam się czy nie jest to czasem powieść obyczajowa. Sięgam po lekturę, widzę misz-masz gatunkowy i bawię się naprawdę dobrze podczas czytania, chociaż właściwie nie do końca wiem co autorka chciała mi konkretnie przekazać (w pozytywnym sensie!).

Czytamy o wszystkim, o korporacyjnym życiu, które wyniszcza i nie pozwala złapać głębszego oddechu, o ucieczce w ciche, malownicze miejsce, o spadku, nieudanym biznesie czy niecodziennej audycji radiowej. Na pierwszy rzut oka wydaje się, że zbyt dużo motywów pojawiło się w jednym miejscu i nagromadzenie licznych wątków będzie przytłaczające, jednak autorka wraz z rozwojem swojej powieści bardzo pomysłowo wszystko rozkłada w czasie i przestrzeni tworząc życiową historię, w której bez problemu można się odnaleźć. 

Julia Kwiatkowska i Dariusz Wysocki to bohaterowie, którym warto przyjrzeć się z bliska. Aniela Wilk powołała do życia postacie charyzmatyczne i inteligentne, które na pierwszy rzut oka nie mają ze sobą nic wspólnego. Są na tyle różni od siebie, że bez problemu możemy się utożsamić z ich problemami zależnie od tego do kogo poczujemy większą sympatię, ale to ich wspólna opowieść niesie ze sobą najwięcej emocji. Ich historia będzie życiowa, trochę romantyczna, emocjonalna i doprawiona szczyptą uniesień.

Na początku ciężko było mi wkręcić się w fabułę i już, już myślałam, że to może nie dla mnie, że może jednak nie polubię się z pomysłem na tą historię. Miałam jednak w pamięci inną powieść autorki i to, że przecież bardzo mi się ona podobała. Postanowiłam więc kontynuować swoją przygodę z "Eter" i przyznaję, że dalej było tylko lepiej a sama książka wydaje się zyskiwać wraz z rozwojem fabuły. Na początku było mi trudno, ponieważ pojawiło się zbyt dużo faktów z życia postaci, ale myślę sobie teraz, że były one niezbędne, by zrozumieć dalsze wydarzenia. 

Typowe życie bohaterów zmienia się w pościg za odkryciem prawdziwej tożsamości, ponieważ Julia zafascynowana nietypową audycją radiową prowadzoną przez Dariusza zrobi wszystko, by osobiście poznać mężczyznę, który hipnotyzuje ją swoim głosem każdej nocy. "Eter" to powieść o wielu obliczach, na pierwszy rzut oka niepozorna, ale wraz z rozwojem fabuły zyskująca na wartości. Przyznaję, że na początku nie byłam przekonana, ale teraz, po skończonej lekturze piszę - bardzo mi się podobała! Autorka pisze o trudach życia, o ponurej codzienności, o odwadze do tego, by cokolwiek zmienić. Pytanie więc czy nie warto spróbować postawić się na miejscu postaci i tak jak oni postawić wszystko na jedną kartę?

piątek, 17 września 2021

Przedpremierowo: "Snowflake" Louise Nealon

 "Snowflake"
Louise Nealon, Tyt. oryg. Snowflake, Wyd. Muza, Str. 352
PREMIERA: 29 września 2021r.


Historia o mnie i o tobie. O emocjach każdego z nas.


Na początku nie byłam przekonana do tej książki i właściwie nieszczególnie się nią interesowałam. Myślałam sobie, że to historia raczej nie dla mnie a przez to, że mam sporo lektur do nadrobienia, nie powinnam brać pod uwagę książki, która nie przyciąga mnie do siebie. Później jednak coś mnie tknęło, jakiś wewnętrzny głos szeptał mi, żebym zmieniła zdanie i tak "Snowflake" trafił na moją półkę a świeżo po lekturze piszę, że to był doskonały wybór.

To książka inna niż wszystkie i przez to wyjątkowa oraz jedyna w swoim rodzaju. Angażuje czytelnika od pierwszych stron, zabiera go w głąb niepowtarzalnej opowieści, otula go masą przeróżnych emocji oraz stawia na jego drodze niezapomnianych bohaterów. To powieść, która do każdego z nas trafi indywidualnie, ponieważ jest kameralna i osobista, i tym sposobem pozwalająca wyciągnąć z niej własne wnioski.

Poznajemy osiemnastoletnią Debbie White, mieszkankę małej wsi pod Dublinem. Dzieli dom wraz z matką, jej o wiele młodszym partnerem oraz wujem Billym. Nie jest to jednak taka typowa rodzina. Billy lubi zaglądać do butelki, matka wydaje się zmagać z chorobą psychiczną, która pcha ją w co raz większy obłęd a sama Debbie nie wie jak temu wszystkiemu zaradzić. Czytelnik angażuje się więc w jej historię, trzyma za dziewczynę kciuki i ma nadzieję, że nie skończy się to tragedią, chociaż wydaje się, że wszystko ku temu zmierza. 

Napięcie jest stopniowane, czasami aż gęste od oczekiwać, bo trudno przewidzieć co wydarzy się na kolejnych stronach. Całość czyta się z zapartym tchem chociaż akcja wydaje się dość powolna i skoncentrowana wyłącznie na życiu głównej bohaterki. To jednak wystarczy jeśli mówimy o dziewczynie tak intrygującej, tak nietuzinkowej w swojej kreacji, która zmierza się ze światem zewnętrznym na studiach oraz oryginalną sytuacją w domu.

Jeszcze nie spotkałam tak nieoczywistej historii, tak pięknie napisanej i wciągającej bez reszty. "Snowflake" prezentuje obraz rodziny innej niż wszystkie a jednak tak zbliżonej do prywatnych problemów wielu z nas, zazwyczaj zamiatanych pod dywan i otoczonych pozorami, że to aż boli. Jestem pod ogromnym wrażeniem pomysłu Louise Nealon oraz jej wykonania i wiem, że wrócę do tej lektury jeszcze nie jeden raz. Myślę, że za każdym razem ta historia będzie miała dla mnie inne wartości do przekazania i właśnie to cenię w niej najbardziej.

czwartek, 16 września 2021

"Battle Royale" Koushun Takami

"Battle Royale" Koushun Takami, Tyt. oryg. バトル・ロワイアル (Batoru Rowaiaru), Wyd. Vesper, Str. 772


Osławiony, wysokooktanowy thriller Koushuna Takamiego opiera się na prostym, acz porywającym założeniu: Jak zachowają się nastolatki, które – by przetrwać – muszą się nawzajem zabijać?


Dawno nie trafiłam na powieść o której aż tyle się mówiono. Głośna, doceniana, oryginalna i jedyna w swoim rodzaju "Battle Royale" kusiła mnie swoimi wdziękami jeszcze przed oficjalną premierą i chociaż nie lubię sięgać po książki, które nie schodzą aktualnie z języków innych czytelników - tym razem nie potrafiłam się oprzeć.

Porównywana do "Władcy much", będąca pierwowzorem dla "Igrzysk śmierci", dla mnie jednak przede wszystkim indywidualna lektura o tym jak człowiek zmienia się pod naporem doświadczeń, presji otoczenia oraz wszechobecnego zagrożenia. Miałam wielkie oczekiwania wobec tej książki i wszystkie zostały spełnione z nawiązką, ponieważ to potężne, liczące sobie ponad siedemset stron tomisko porwało mnie w wir pełnej emocji oraz niehamowanego napięcia przygody przyprawiającej o dreszcz przerażenia.

Grupa gimnazjalistów Republiki Wielkiej Azji Wschodniej znalazła się w złym miejscu i złym czasie. Uprowadzeni ze szkolnej wycieczki trafili w sam środek piekła. Pozostawieni sami sobie na wyludnionej wyspie musieli zmierzyć się z własnym człowieczeństwem, ponieważ każdy z nich otrzymał tylko jedno zadanie - mordować wszystkich dookoła, bo tylko jeden z całej grupy wyjdzie stąd ocalały. Nikt nie ma prawa się sprzeciwić, ponieważ założona na szyję nastolatków obroża z ładunkiem wybuchowym może wypełnić swoje zadanie bez słowa skargi.

To przesiąknięta lękiem, grozą, zniszczeniem oraz okrucieństwem powieść, która trzyma w napięciu od pierwszej do ostatniej strony. Wypełniona na równi trafnymi opisami miejsc, otaczającej nastolatków przyrody oraz ich walki o przetrwanie przywołuje w czytelniku wiele skrajnych emocji, ale wszystkie ona są potrzebne, by rozprawić się z tym co serwuje nam Koushun Takami. Tą historią się żyje, ponieważ narracja prowadzona z perspektywy bohaterów dodaje jej wiarygodności a toczone pomiędzy postaciami przyjaźnie czy początki kiełkującej miłości jedynie udowadniają, że w tą chorą grę zostały zaangażowane nie tyle ludzie co jeszcze dzieci.

Po zamknięciu ostatniej strony myślałam, że głowa eksploduje mi od emocji oraz niewypowiedzianych pytań. Przez ponad siedemset stron żyłam tą historią, wszystko przeżywałam na własnej skórze i chociaż wkroczyłam do mrocznego, bezwzględnego, niebezpiecznego świata - nie miałam ochoty go opuszczać. Trzymałam kciuki za ulubionych bohaterów, powstrzymywałam łzy wzruszenia i hamowałam gniew na organizatorów tej krwawej wojny. "Battle Royale" okazała się lekturą, która poprzez prezentowane wartości, postawy czy uczucia stała się jedną z najlepszych historii jakie kiedykolwiek czytałam. Książkę znajdziecie na półce fantastyka w księgarni Taniaksiazka.pl.