Przed mafią nie uciekniesz. Nawet gdyby schronienia chciał ci udzielić sam Bóg.
Mocny temat, silne wrażenia i historia, która przede wszystkim stawia na emocje. Sięgając po "Śluby milczenia" liczyłam na przyjemną opowieść, ale na pewno nie spodziewałam się, że dam się aż tak mocno wciągnąć w to co dzieje się dookoła bohaterów.
Mafijny romans to jeden z najbardziej popularnych ostatnio motywów, więc nic dziwnego, że rozwija się także na naszej polskiej, debiutanckiej płaszczyźnie. Autorki próbują swoich sił decydują się na kreację silnych, niebezpiecznych bohaterów oraz dorównujących im kobiet co idealnie dostrzec można w książce Karoliny Skiendziel. Autorka na niespełna trzystu stronach opisała półświatek, w którym wszystko może się wydarzyć, ponieważ wiele postaci przejawia brak skrupułów a my śledzimy to wszystko z dużą dozą ciekawości, otoczeni lekkością i plastycznymi dialogami.
Olga, dziewczyna szefa mafii, doskonale zna zasady rządzące tym światem. Niestety związek z kimś kto otacza się brutalnością i śmiercią zawsze balansuje na granicy, więc gdy pewnego dnia Michał wyjeżdża w interesach zostawiając dziewczynę samą, ta pada ofiarą gwałtu jego kolegi. Zraniona i wystraszona Olga pociąga za spust pakując się w ogromne kłopoty. Ucieka przed zemstą i przed ukochanym, ukrywa się wśród zakonnic, ale nie spodziewa się, że w berlińskim klasztorze rozegra się kolejna tragedia.
Fabuła jest dość mocno naszpikowana zwrotami akcji i czasami można poddać w wątpliwość ich wiarygodność, ale cały gangsterski świat wyjęty jest spod realnych wydarzeń, więc akurat w tym gatunku nie stawiam tego na pierwszym miejscu skupiając się na tym jak mocno zostanę wciągnięta do świata bohaterów. A w tym przypadku poszło to w dobrą stronę, bo chociaż miałam wątpliwości co do racjonalnego postępowania Olgi i nie bardzo pasował mi jej charakter, to z drugiej strony dobrze się bawiłam podążając tropem ciągnącej się za nią niebezpiecznej przygody. Autorka pokusiła się o sporą liczbę problemów z którymi przyszło nam się mierzyć, więc nie było czasu na nudę a samą lekturę pochłonęłam w zaledwie jeden wieczór.
"Śluby milczenia" to żadna przełomowa książka, ale na pewno wata poświęconego jej czasu. Niewiele jest autorek, które potrafią mnie zaciekawić w tym konkretnym gatunku a Karolinie Skiendziel się to udało z nawiązką, ponieważ zadebiutowała w bardzo smacznym stylu. Jeśli szukacie więc sporej porcji atrakcji i niebezpieczeństwa - oto lektura dla Was.
Wątek mafii w książkach, to nie dla mnie.
OdpowiedzUsuńLubię mafijne klimaty, dlatego chętnie zapoznam się z powyższą historią.
OdpowiedzUsuńChciałabym poznać styl autorki.
OdpowiedzUsuńNie słyszałam wcześniej o tej książce. Wydaje się interesująca.
OdpowiedzUsuńTym razem nie jestem przekonana.
OdpowiedzUsuń