A absolutne zło wykorzenić można tylko w sposób absolutny.
Nadchodząca jesień to idealny czas, by sięgnąć po angażującą, rozbudowaną przygodę, która pobudzi nasze zmysły i pozwoli oderwać się od codzienności. Naprzeciw naszym oczekiwaniom wychodzi Mitchell Hogan, który serwuje nam pierwszy tom swojej ekscytującej serii zaczynając ją z przytupem a pozostawiając nas z apetytem na więcej.
Autor zabiera nas do świata fantasy, w którym gatunek ten nabiera zupełnie nowego znaczenia. Tutaj intensywność wydarzeń stoi na równi z nieprzewidywalnością akcji a bohaterowie pojawiający się zarówno na pierwszym jak i drugim planie mają wiele do powiedzenia. Akcja jest dynamiczna, tło wydarzeń w pełni dopracowane a mimo rozbudowanej fabuły czujemy, że to dopiero wprowadzenie do całej serii, ponieważ wszystko się rozpoczyna, ma swój początek tu i teraz, i dalej może być tylko lepiej. Skupiając się jednak wyłącznie na pierwszym tomie, kieruję w stronę autora moje wielkie uznanie, ponieważ poruszył moją wyobraźnię do głębi a nie jest to łatwe, ponieważ zawsze opornie podchodzę do książek z tego gatunku.
Hogan zaskakuje swoją nieograniczoną wyobraźnią oraz umiejętnością przełożenia na papier tego co rozgrywa się w jego głowie. Intensywny przekaz połączony z plastycznością miejsc oraz wydarzeń sprawia, że lektura odgrywa się w naszej głowie niczym wysokobudżetowy film z licznymi efektami specjalnymi. Caldan, główny bohater, uratowany jako dziecko przez mnichów, prowadzi nas przez swoją opowieść z podziwu godnym zaangażowaniem i porusza przy tym wiele istotnych kwestii. Motyw drogi, wchodzenia w dorosłość, walki z przeciwnościami czy nawet pojedynki to tylko wierzchołek tego co czeka nas podczas lektury, ponieważ to powieść pełna odwagi, szaleńczych wyborów czy kreatywności ze strony autora i bohaterów.
Jestem zachwycona stylem. Piękne słowa, wyjątkowe cytaty, plastyczność otulająca nas niczym ciepły koc - to wszystko porywa od pierwszych stron i trzyma w swoich objęciach nawet długo po zamknięciu ostatniej strony. Wydarzenia śledzimy z perspektywy Caldana, który dopiero uczy się nowego świata, więc daje możliwość czytelnikowi stanąć na równi z nimi, poznawać tajniki magii, jej ograniczeń czy możliwości a także mierzyć się ze związanymi z tym niebezpieczeństwami. Czujemy się więc w pełni zaangażowani w to co dzieje się dookoła, kibicujemy bohaterowi w drodze do celu i zastanawiamy się co wydarzy się dalej, bo to, że za rogiem czekają kolejne wyzwania jest bardziej niż pewne.
Przyznaję, że Mitchell Hogan bardzo pozytywnie mnie zaskoczył. "Tygiel dusz" wynosi fantasy na nowy poziom, pokazuje, że to gatunek, który zawsze zaskoczy nas czymś nowym i pomysłowym. Powieść licząca sobie ponad pięćset stron czytana jest z zapartym tchem a zamykając ostatnią stronę już z utęsknieniem wypatrujemy kontynuacji, by jak najszybciej dowiedzieć się co wydarzy się dalej. Dynamiczna akcja, mnóstwo emocji oraz charyzmatyczny bohater na pierwszym planie w połączeniu z mrokiem, tajemnicami czy demonami przeszłości udowadniają, że to powieść jedyna w swoim rodzaju.
To nie jest mój gatunek czytelniczy, ale najważniejsze, że Ty zostałaś pozytywnie zaskoczona podczas lektury.
OdpowiedzUsuńIntrygująca książka :)
OdpowiedzUsuń