"Zbuntowany dziedzic" Vi Keeland, Penelope Ward, Tyt. oryg. Rebel Heir, Wyd. Editio, Str. 272
"Jeśli boisz się w kimś zakochać, to zwykle dlatego, że już się zakochałeś."
Czasami jedna znajomość może zmienić się w przygodę życia. Czy ktoś zupełnie inni niż osoby w gronie których się otaczamy może wyrwać na z rutyny?
Ten duet autorski zawsze potrafi mnie namówić na lekturę. Vi Keeland oraz Penelope Ward znają się na rzeczy i doskonale wiedzą jak połączyć ciekawą akcję ze sporą dawką emocji. Ich niezależne książki zawsze przypadają mi do gustu a styl obu autorek jest lekki i niezobowiązujący. Wyobraźcie sobie zatem połączenie tej swobody i pewności siebie, której owocem jest seria The Rush. Pierwszy tm wciągnął mnie na całego i jestem pewna, że fani gatunku (romans z licznymi scenami erotycznymi) podzielą moje zdanie.
Wszystko zaczyna się standardowo, od zagubionej dziewczyny i mężczyzny, który nie szuka zobowiązań. Rush był inni niż mężczyźni, których wcześniej poznała Gia. Dlatego jego charyzma oraz intensywny wzrok tak mocno ją hipnotyzowały. Zbliżyła się więc do niego i zakochała. Nie wiedziała, że on nie jest skory do głębokich emocji. Bogaty i niezależny szukał jedynie przygód. Trafił jednak na godnego siebie przeciwnika. W tej grze wszystko może się wydarzyć.
Owszem, jest w tym wszystkim jakaś schematyczność. Ona naiwna, on bogaty, seksowny i przyciągający niczym magnes. Oraz - oczywiście - nie szukający żadnych zobowiązań. Muszę jednak przyznać, że chociaż uciekam od powielania tego co było już tyle razy to w tym przypadku nie jestem rozczarowana. Podobał mi się pomysł a jeszcze bardziej wykonanie. Jest akacja, ciekawe sylwetki głównych bohaterów, są także emocje obok których nie można przejść obojętnie a które napędzają kolejne wydarzenia, więc jeśli zakwalifikuję "Zbuntowanego dziedzica" do książek ciekawych choć niezobowiązujących nie popełnię błędu.
Polubiłam zarówno Gię jak i Rusha. On był bardziej skryty, mniej mówił o sobie, więcej oczekiwał od dziewczyny. Jednak krył się w nim jakiś urok, za mroczną postawą i tajemnicami wyłaniał się powoli zwykły mężczyzna poszukujący ukochanej osoby. Więc gdy wciąż powtarzał, że zobowiązania nie są dla niego - niekoniecznie dawałam temu wiary. W końcu chodzi o to, by znaleźć taką dziewczynę, która zawróci mu w głowie, prawda? Gia to ma - ten błysk w oku, temperament, świadomość decyzji. Polubiłam ją jako zwykłą, sympatyczną bohaterkę podobną do mnie. Nie trudno było mi więc się z nią utożsamić ani tym bardziej trzymać kciuki za to, by w końcu życie jej się ułożyło.
Zaskoczeniem jest fakt, że książka nie jest wyłącznie zwykłym romansem. Tuż pod powierzchnią problemów emocjonalnych głównych bohaterów pojawiają się tematy związane z tęsknotą, żalem, odkupieniem czy trudną przeszłością. Są momenty wzruszenia i chwile prawdziwego śmiechu, gdy do głosu dochodzi smaczny humor obu autorek. Tym sposobem niezobowiązująca lektura zabrała mnie w bardzo przyjemną podróż, której nie chciał opuszczać a do której - jestem tego pewna powrócę już niebawem wraz drugim tomem przygód Gii i Rusha.
"Zbuntowany dziedzic" to gorący romans przy którym spędziłam kilka wartych zapamiętania godzin. Niebanalni bohaterowie, wciągająca akcja oraz emocje, które tworzą wyjątkowy klimat sprawiają, że od książki trudno się oderwać. Konkretna, świadoma w każdym detalu i ani przez moment nie przegadana fabuła to jeden wielki plus w twórczości tego duetu, który ze swojej strony bardzo polecam.
Od czasu do czasu mam ochotę na taki gorący romans.
OdpowiedzUsuńO to coś dla mnie.
OdpowiedzUsuńCieszę się, że pod powierzchnią romansu kryje się coś więcej. Lektura dopiero przede mną, ale już się cieszę na jej czytanie.
OdpowiedzUsuńWłaśnie za to lubię ten duet – pomimo schematyczności tak konstruują fabułę, że jednak zawsze ich książki „połyka się” na raz! ;)
OdpowiedzUsuńChętnie bym przeczytała :)
OdpowiedzUsuń