niedziela, 24 września 2017

"Trzeba marzyć" Matylda Man

"Trzeba marzyć" Matylda Man, Wyd. Prószyński i S-ka, Str. 328

"Z godnością przyjęła status wdowy, rolę samotnej matki i z każdym rokiem coraz bardziej poświęcała się swojej córce."

Jagoda i Beata - bohaterki powieści Matyldy Man to dziewczyny, które przyjaźń cenią ponad wszystko. Razem wspierają się nawzajem i razem dążą do realizacji swoich marzeń. Przyglądając się im perypetiom dostrzegłam w nich cechy prostych dziewczyn o nieskomplikowanych charakterach, które może nie intrygują od samego początku i nie przyciągają uwagi swoją charyzmą, ale na pewno pozwalają łatwo się z nimi utożsamić. Marzą o jednym - wielkiej miłości, by mogły żyć długo i szczęśliwie, jednak o mężczyznach i związkach wiedzą nie za dużo. Czy zderzenie z rzeczywistością pozwoli im wieść życie o jakim marzą?

Motywem przewodnim tej książki jest po części prawdziwa przyjaźń, a po części miłość z bajki, która odbywa się w realnym świecie. Autorka postanowiła pokazać jak uczucia przeplatają się ze sobą w kryzysowych sytuacjach - bo gdy na horyzoncie pojawia się w końcu obiekt ich westchnień przyjaźń zaczyna chwiać się w posadach. Czy przetrwają wszystko by wzajemnie się wspierać? A może jednak odpuszczą jedno kosztem drugiego?

Nie zżyłam się z bohaterkami tak jak myślałam, że będę mogła ro zrobić. Właściwie ich spojrzenie na świat różnił się od mojego przez co często kwestionowałam ich wybory. Idealizacja miłości zmieniła się w niespełnioną bajkę o Kopciuszku i chociaż bardzo chciałam - nie potrafiłam zrozumieć skąd na ich nosach tak często pojawiały się różowe okulary. 

Autorka zdecydowała się na napisanie historii lekkiej i przyjemnej, w której perypetie miłosne przeplatają się ze spełnionymi marzeniami. Przyznam jednak, że chociaż doceniam próbę autorki w napisaniu książki idealnej na letni wypoczynek to nie przekonałam się do fabuły. Według mnie spojrzenie Jagody i Beaty na niektóre sprawy to mocno przerysowana próba zapomnienia o realności życia. Dziewczyny wymyśliły plan na przyszłość, ale zapomniały przeanalizować go w sposób konkretny i nie dały poprawki na możliwe potyczki z losem. Wiem, że miała być to lektura pokazująca jak ważne jest to by marzyć i doceniam styl autorki, pomysł oraz jej zaangażowanie w książkę, ale tym razem nie czuję się przekonana do fabuły.

"Trzeba marzyć" to idylliczna wersja patrzenia na miłość. Według mnie - trochę zbyt naiwna, jednak muszę jej oddać, że dobra na wypoczynek i chwilę relaksu. Polecam ją przede wszystkim tym czytelnikom, którzy lubią nieskomplikowane powieści obyczajowe bez drugiego dna czy moralizatorstwa. Oto lekka historia miłości przepełnionej marzeniami małych dziewczynek w ciele kobiet wchodzących w dorosłe życie. Co z tego wyniknie, gdy na drodze dwóch podobnych bohaterek stanie jeden mężczyzna? Przekonajcie się sami.

7 komentarzy:

  1. Próba zapomnienia o realności życia? Obawiam się, że to niestety niemożliwe :) Czytałam poprzednią książkę autorki, była dość interesująca, ale na razie nie mam ochoty na więcej :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Lubię powieści które relaksują, więc może się skusze.

    OdpowiedzUsuń
  3. Na jakiś leniwy, jesienny wieczór, czemu nie.

    OdpowiedzUsuń
  4. To chyba taka trochę typowa obyczajówka. Nie znoszę tego typu naiwnych historii, a skoro Ty lubisz książki obyczajowo - romantyczne, a jednocześnie krytykujesz naiwność pozycji, to znaczy, że z pewnością po nią nie sięgnę. Dla relaksu jednak poczytam kryminał, bo pewnie marzycielska i idylliczna wizja miłości totalnie mnie zirytuje :D

    Pozdrawiam serdecznie!

    Cass z Cozy Universe

    OdpowiedzUsuń
  5. O, tej książki na swoim czytniku niestety nie mam :( a szkoda, przeczytałabym :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Może by to przeczytał? :D Brzmi ciekawie, a że ostatnio lubię eksperymentować to w sumie, czemu nie :D

    Buziaki
    Z miłości do książek!

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie wiem, czy książka przypadłaby mi do gustu, ale jeśli będę szukała relaksu to może się skuszę :)

    OdpowiedzUsuń