poniedziałek, 18 września 2017

"Ludzie na drzewach" Hanya Yanagihara

"Ludzie na drzewach" Hanya Yanagihara, Tyt. oryg. The People in the Trees, Wyd. W.A.B., Str. 576

"Ja wszedłem w naukę dla związanej z nią przygody, dla nich natomiast przygoda byłą czymś, co trzeba znieść na drodze do nieuchronnej wielkości."

Hanya Yanagihara oczarowała mnie lekturą "Małego życia". Przejmujący i tragiczny obraz życia Jude'a pozwolił mi spojrzeć na życie w zupełnie inny sposób. Poprzez ból i rozpacz płynące z treści dostrzegłam także wszechogarniającą nadzieję na lepsze jutro. Jednak to bezgraniczna i lojalna przyjaźń okazała się motywem, który skradł moje serce. "Ludzie na drzewach" to debiutancka powieść Yanagihara, zupełnie inna niż "Małe życie" a jednak równie szczera i prawdziwa oraz co najważniejsze - dokładnie w takim samym stopniu intensywna i zapadająca w pamięć.

Norton Perina otrzymał rolę głównego bohatera. Młody lekarz bez planu na własne życie otrzymuje kuszącą propozycję naukowego wyjazdu. Wraz z dwójką towarzyszy wyrusza na wyspy Pacyfiku, gdzie podejmie się próby zbadana i poznania plemienia Ivu’ivu - dotąd nieodkrytego i pozostawionego samemu sobie. Jednak nowy świat odkrywa przed nim nowe wyzwania, a w tym - antropologiczne zapędy, które okażą się jego zbawieniem i przekleństwem.

"Ludzie na drzewach" to jedna z tych powieści, która powstawała przez lata. Autorce zajęło osiemnaście lat ukończenie i sprecyzowanie kierunku fabuły, którą obecnie możemy podziwiać. To zdecydowanie wpłynęło na postrzeganie realności wydarzeń, bohaterów - główny bohater to inspiracja życiem prawdziwego naukowca - czy świata przedstawionego, który w tej książce zachwyca i wzbudza nie mały zachwyt. Dzięki temu mogłam poznać historię w pełni dopracowaną i choć pisaną intensywnym stylem po części naukowca, a po części prawdziwego bajarza - wiarygodną i wciągającą od pierwszej strony. Jest w tym wszystkim również zasługa miejsca w jakim znalazł się główny bohater. Dawno nie spotkałam tak mądrze, drobiazgowo i barwnie opisanych miejsc, w których można było odnaleźć się w mgnieniu oka. Dżungla na moment otworzyła przede mną swoje nieodkryte dotąd miejsca i stworzyła wyjątkowy klimat dla plemienia Ivu'ivu ukazanego w świetle kulturalnym, językowym czy społecznym - jak na dłoni Yanagihara pokazała czytelnikowi w co wierzą tamtejsi ludzie i czym się inspirują, dzięki czemu doskonale zrozumiałam fascynację Nortona.

Bohater zafascynowany plemieniem, które miał badać zapomniał o wszystkim kierując się jedynie żywotnością tamtejszych ludzi. Wskazanie wieku okazało się nie lada wyzwaniem, gdy wiek ponad stu lat nie niósł ze sobą żadnych zmian. Ciała pozostawały w nienaruszonym stanie, umożliwiającym utrzymanie wysokiej formy a jedynie umysły traciły swoją dawną sprawność. To złudne szczęście dostarczyło Nortonowi możliwości uzyskania Nagrody Nobla, ale pociągnęło także szereg konsekwencji z którymi nie było prosto się zmierzyć. Autorka w fenomenalny sposób ukazała przejmujący tragizm wszystkich wydarzeń i oczarowała mnie bez konieczności wplatania do treści długich dialogów czy nieoczekiwanych zwrotów akcji.

Wystarczyła namiastka człowieczeństwa w miejscu, które na pierwszy rzut oka nigdy go nie doświadczyło, by powieść nabrała innego wymiaru. Przejmująca, wiarygodna i barwna dzięki miejscu rozgrywanych wydarzeń ponownie pokazała mi jak wielką klasę i styl prezentuje sobą autorka. Yanagihara ma bez wątpienia talent, bo nie jest łatwo napisać powieść inspirowaną prawdziwymi wydarzeniami, w dodatku w pamiętnikarskiej formie, która zaskakuje mnogością samych opisów - a jednak zachwyca. W tej powieści znalazłam odpowiedź na pytanie ile człowieka kryje się w człowieku, dokąd prowadzi pęd życia oraz dostrzegłam przepaść między życiem a próbą życia w świecie technologii. Okazało się, że "Ludzie na drzewach" to nie tylko powieść, ale także wielka lekcja życia, której Hanya Yanagihara nigdy nie zapomnę.

5 komentarzy:

  1. Twoja recenzja pokazuje jak bardzo wartościowa jest powyższa pozycja i ile wymagający czytelnik jest w stanie z niej wynieść. Zdecydowanie warta uwagi.

    OdpowiedzUsuń
  2. "Małe życia" leżą od dawna u mnie na półce. Pamiętam, jak krótko po premierze byłam podekscytowana, że nareszcie je mam, że przeczytam i jeszcze jakaś promocja była. Z nieznanych mi powodów mimo to nadal nie przeczytałam powieści. Chyba najpierw wezmę się za nią, a wtedy może zapoznam z tą ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ciocia od mojego chłopaka pracuje w bibliotece i ostatnio wyszła z propozycją żebym zrobiła listę książek, które mogłyby przyciągnąć czytelników, a które ona zaopatrzy bibliotekę. Dodałam do tej listy też coś dla siebie wiadomo :D Niedługo powinnam więc mieć okazję poznać "Małe życia" które to umieściłam na liście :)
    Jak przeczytam to się okaże, czy sięgnę też i po tą powieść.

    Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń