Nie ma tego złego, czyli jak znaleźć wiernego psa i miłość.
Subtelna, nastrojowa, lekka powieść młodzieżowa zabiera czytelnika w sam środek rozterek głównej bohaterki, która właśnie wkracza w dorosłość. Czy zaskoczy nas swoimi wyborami? A może zaimponuje dojrzałością? O tym postanowiłam się przekonać sięgając po "Lato Pauli".
Powieść dedykowana jest nastoletnim czytelnikom z racji na wiek bohaterki, ponieważ Paula ma szesnaście lat i ogólnie historia utrzymana jest w dość lekkim klimacie właśnie charakterystycznym dla tego gatunku. Ja jednak już dawno mam za sobą te czasy i nie wpisuję się w kategorię wiekową a jednak podczas czytania bawiłam się zaskakująco dobrze. Jedyne czego żałuję to czas, kiedy sięgnęłam po książkę, ponieważ wydaje się ona zdecydowanie lepiej wpisywać w okres lata i wakacji.
Paula kończy gimnazjum a przed nią dwa miesiące beztroski. Przynajmniej takie były plany. Jednak nowa szkoła to nowe wyzwania a także nowe znajomości. Przyjaciółki więc porzuciły znajomość z dziewczyną na rzecz nowych wyzwań a chłopak do którego Paula wzdychała wyjechał. Jak więc spożytkować czas, kiedy miało się tyle planów a żaden z nich nie wypalił? Okazuje się, że te spontaniczne działania są najlepsze i ten motyw najbardziej podobał mi się w książce - nie planować a dać porwać się chwili, która niesie ze sobą zarówno wzloty i upadki, ale wydaje się znacznie lepsza od pierwotnych planów dziewczyny.
Autorka ma na swoim koncie kilka powieści, więc nie mówimy tutaj o debiucie i to się czuje. Książka jest przemyślana, dobrze napisana, proporcje między dialogami a opisami zachowane są wzorowo. Fabuła jest dynamiczna, cała opowieść stosunkowo krótka, ale przez to czyta się szybko i przyjemnie. Nie jest to może lektura, która niesie ze sobą mocne przesłanie, ale przywołuje uśmiech na ustach i sprawia, że na sercu robi się trochę lżej. Paula mając u swojego boku uratowanego psa Błotka, którego ogromnie polubiłam, oraz wspaniałą rodzinę czy sąsiada hodującego nietoperze, zabrała mnie do swojego świata, który okazał się radosny i otwarty na czytelnika przez co miło spędziłam czas i nawet smutno było mi rozstawać się z bohaterami.
Lekka niczym wiosenny wietrzyk, przyjemna i czasami nawet zabawna książka Anny M. Gorgolewskiej to jedna z tych książek, które fantastycznie sprawdzą się jako lektura po ciężkim dniu. "Lato Pauli" co prawda lepiej wpisuje się w tytułowy letni klimat, ale ja czytałam zimą, gdy mróz za oknem dawał popalić i czułam, że historia rozgrzewa mnie od środka nie tylko sympatycznym wątkiem romantycznym.
Zastanawiałam się nad sięgnięciem po tę książkę. Zachęciłaś mnie.
OdpowiedzUsuńPierwszy raz czytam o tej książce, ale lektura zapowiada się bardzo przyjemnie. 😊
OdpowiedzUsuńTo super, że miałaś udaną lekturę. Ja jednak nie mam w planach tej książki, bo to nie moje klimaty.
OdpowiedzUsuńLetnie klimaty świetnie pasują do zimy :)
OdpowiedzUsuńKsiążka mnie zaciekawiła :D Zapisałam sobie tytuł :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Wątpię, że po nią sięgnę. Najważniejsze, że tobie się podobała.
OdpowiedzUsuńKsiążki jak narkotyk
Lubię tego typu powieści, więc będę miała na uwadze tę książkę.
OdpowiedzUsuńDobrze, że fabuła jest dynamiczna, bo to niewątpliwie duża zaleta.
OdpowiedzUsuń