piątek, 29 stycznia 2021

"Lato koloru wiśni" Carina Bartsch

"Lato koloru wiśni" Carina Bartsch, Tyt. oryg. Kirschroter Sommer, Wyd. Media Rodzina, Str. 492 
 

Lekkie love story utrzymane w konwencji romansu akademickiego.

Już dawno temu nauczyłam się, że to co wychodzi spod pióra niemieckich autorów potrafi z miejsca oczarować, a w literaturze z nie tak znowu odległej granicy kryje się subtelność i atrakcyjna treść o której nie łatwo zapomnieć.

Emely studiuje literaturoznawstwo w Berlinie, ale przez te trzy lata zdążyła zatęsknić za domem i przyjaciółmi. Wiadomość o przyjeździe Alex - najlepszej przyjaciółki, to jedna z lepszych wiadomości ostatnich dni. Niestety przyjazd Alex wiąże się z powrotem wspomnień. W końcu o pierwszej miłości nigdy się nie zapomina, prawda?
 
Emely i Alex od zawsze był dla siebie jak rodzone siostry. Jednak siedem lat temu wydarzyło się coś, o czym nie jest tak łatwo zapomnieć. Pierwszoosobowa narracja głównej bohaterki sprawdziła się tutaj całkiem dobrze, bo trzeba przyznać - Emely to żywiołowa, zabawna dziewczyna z ciętym językiem, więc konfrontacja z jej wewnętrznymi rozterkami okazała się doskonałą zabawą. Czasami, owszem, przejawiała oznaki nie do końca racjonalnego toku myślenia, ale docinki między bohaterami potrafią skutecznie odwrócić uwagę.

Podstawowy schemat młodzieżowej książki z pojawiającym się nieziemskim, tajemniczym przystojniakiem uległ małej deformacji i przystojniak jest, ba! nawet całkiem uroczy i zabawny, ale już wcale nie taki nieznajomy. Elays, brat Alex po siedmiu latach wraca do życia Emely, chociaż ta ze szczerego serca nienawidzi chłopaka i stara się uniknąć spotkania za wszelką cenę. W dodatku nie jest tak łatwo wyrzucić z serca kogoś, z kim wiąże się tyle wspaniałych wspomnień. Jednak jeden ruch Elays'a przekreślił w przeszłości wszystko co ich łączyło i sprawił, że Emely stanęła za murem obojętności. Motyw romantycznego powiązanie pomiędzy bohaterami okazał się bardziej wciągający niż mogłam przypuszczać, dopracowany i intrygująco rozwinięty. Połączenie dwójki bohaterów o ciekawej osobowości z zamiłowaniem do ciętych ripost to nie tylko miły wątek miłosny z pokonywaniem barier i próbą zapomnienia o wydarzeniach z przeszłości, ale liczne sceny zgrzytu i wybuchowej konfrontacji.
 
Carina Bartsch piszę lekkim, swobodnym językiem, który sprawdził się nie tylko w żywiołowych dialogach, ale opisach. Autorka wykazała się pomysłowością i dobrą ręką do kreacji bohaterów, o których naprawdę chce się czytać. Jej styl wciąga, kusi i intryguje jednocześnie niwelując momenty nudy. Jest jednak coś co najbardziej przyciągnęło moją uwagę - zdolność pani Bartsch do przywoływania zaskakujących scen w najmniej oczekiwanych momentach, nie mówiąc już o zakończeniu, które całkowicie mnie rozbroiło.

"Lato koloru wiśni" to fantastyczna przygoda na lato. Lekkie, miejscami zabawne i błyskotliwe Love story Cariny Bartsch przeciągnęło mnie na swoją stronę i już teraz z utęsknieniem wypatruję kontynuacji - mam nadzieję - równie czarującej. 

7 komentarzy:

  1. Zapisuję sobie na listę lektur wakacyjnych. 😊

    OdpowiedzUsuń
  2. Lubię takie lekki, swobodny język w tego typu literaturze.

    OdpowiedzUsuń
  3. O tej serii już kilka lat temu czytałam. Na razie jednak nie planuję po nią sięgać.
    Książki jak narkotyk

    OdpowiedzUsuń
  4. Książkę czytałam dość dawno temu, ale pamiętam doskonale, że bardzo mi się podobała.

    OdpowiedzUsuń
  5. Pamiętam tę lekturę sprzed lat - wspominam bardzo miło! ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Czytałam już dawno temu. Teraz niecierpliwie czekam na trzecią część.

    OdpowiedzUsuń