"Zima koloru turkusu" Carina Bartsch, Tyt. oryg. Türkisgrüner Winter, Wyd. Media Rodzina, Str. 455
Dopiero kiedy człowiek przeżyje piekło, może docenić piękno nieba.
Uwielbiam literaturę niemiecką. Niezależnie od tego czy sięgam po
kryminał, romans czy powieść obyczajową, wiem, że na pewno się nie
zawiodę. Podobnie było z "Latem koloru wiśni", powieścią, która
oczarowała mnie od pierwszych stron swoją historią. Z utęsknieniem
wypatrywałam kolejnego tomu, który w końcu, po wielu dniach oczekiwania,
trafił w moje ręce.
Kontynuacja przygód Emely i Elyasa zaczęła się niewinnie - kilka
westchnień dziewczyny w stronę ukochanego chłopaka, odrobina złych myśli
i tęsknota za tym co nie nadchodzi. Tak rozpoczęła się nowa przygoda
bohaterów. Emely to dziewczyna, która potrafi skupić się na wielu
rzeczach, jednak nic z tego nie wychodzi jej tak dobrze jak rozmyślanie o
bajecznie przystojnym, sarkastycznym i pewnym siebie Elyasie. Muszę
przyznać, że tych dwoje zostało dobranych do siebie po prostu idealnie.
Ona - zwykła, prosta dziewczyna z mnóstwem myśli na minutę, trochę
naiwna i nieświadoma trudów życia. On - zdecydowany, konkretny,
ironiczny i pełen pozytywnego nastawienia. Jak ich nie polubić? Nie da
się, bo nawet kiedy pojawiała się u mnie myśl, że może nie postępują w
danej sytuacji tak jak nie powinni, to za chwilę rozbrajali mnie swoją
osobowością i prowadzonymi dialogami.
Akcja książki ani na moment nie zbacza z trasy wyznaczonej przez młodzieżowy gatunek young adult/new adult: pojawił się uroczo zakreślony wątek romantyczny, który śledziłam z wielką przyjemnością wzdychając do Elyasa i kibicując bohaterom w ich niezdecydowanej drodze ku szczęściu. Pięknie to wszystko wypadło - nie tylko ze względu na intrygujących bohaterów, ale i przemyślaną fabułę, która sięga odrobinę dalej. Nie ma tutaj wyłącznie podstawowej miłosnej plątaniny, która konkretnie zmierza do szczęśliwego zakończenia. Nie ma tak łatwo! Bohaterowie wciąż się mijają, zderzają z niezdecydowaniem, brakiem akceptacji i mnóstwem niepowodzeń, które nie pozwalają im na w pełni szczęśliwy związek. Pojawiają się tajemnice, zamieszanie i nawet chwila strachu, że to wszystko jednak nie ma sensu - a biedny czytelnik denerwuje się i wzdycha, zastanawiając się: co dalej?
Przygoda miłosna dwójki wielowymiarowych bohaterów nie zaistniałaby, gdyby nie wielki warsztat autorki. Pojawiły się młodzieżowe wtrącenia, które jako jedyne nie do końca przypadły mi do gustu, ale czego się nie robi dla ulubionej powieści? Przymknęłam oko na młodzieżowy slang i dałam się porwać pięknej historii ubranej w równe jej słowa i - chcę więcej!
Carina Bartsch napisała absolutnie wyjątkową historię, od której nie
sposób się oderwać. Odnoszę wrażenie, że drugi tom jest jeszcze lepszy
niż pierwsza część, ale nie jestem tutaj obiektywna, bo fabuła i
bohaterowie skutecznie przeciągnęli mnie na swoją stronę. "Zima koloru turkusu" to
wyjątkowa opowieść o wielkiej miłości, tęsknocie i nadziei. A gdyby to
Was jeszcze nie przekonało, musicie wiedzieć, że nikt nie potrafi
dogryzać sobie tak uroczo i zabawnie jak dwójka głównych bohaterów. Ta
powieść porwie Was bez reszty i na długo zapadnie w pamięć. Gorąco
polecam!
Nie czytałam jeszcze pierwszej części, więc wszystko przede mną.
OdpowiedzUsuńSeria oczekuję jeszcze na swój czas ze mną. 😊
OdpowiedzUsuńTurkusowy jest cudowny!
OdpowiedzUsuńJuż sam tytuł mnie urzekł :)
OdpowiedzUsuńBardzo rzadko sięgam po literaturę niemiecką, więc mam co nadrabiać.
Świetna seria. Bardzo pozytywnie ją wspominam.
OdpowiedzUsuńPierwszy raz słyszę o tej serii, ale nie wiem czy sięgnę.
OdpowiedzUsuńTo ja mam podobnie z literaturą koreańską, po którą właściwie sięgam w ciemno, bo jak do tej pory jeszcze nigdy się nie zawiodłam.
OdpowiedzUsuńTwoja recenzja przypomniała mi jak dobrze bawiłam się podczas czytania tych książek :) Świetnie napisana historia i zabawni bohaterowie to jest to, co lubię najbardziej.
OdpowiedzUsuńJeszcze nie czytałam pierwszej części tej serii.
OdpowiedzUsuńKsiążki jak narkotyk
Kusząca recenzja :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam te książki <3 W związku z premierą 3 tomu, będę musiała sobie zrobić (kolejny już) reread!
OdpowiedzUsuń