Tom drugi trylogii o aniołach i Atlantydzie, kontynuacja powieści „Berło światła”.
Czasami mam wrażenie, że wyrosłam z powieści fantasy i przeczytałam już na tyle dużo, że nic mnie nie zaskoczy. A później na scenę wkracza Marah Woolf ze swoim nieprzeciętnym talentem, by udowodnić, że jednak są historie, którym zdecydowanie warto dać szansę. "Pierścień ognia" to drugi tom serii Kroniki Atlantydy, która imponuje rozmachem, zaskakuje wykonaniem i sprawia, że mimo pokaźnej liczby stron lekturę czyta się w bardzo szybkim tempie.
Ostatnie wydarzenia pozostawiły we mnie więcej pytań niż odpowiedzi. Zachwycona rozgrywaną akcją nie mogłam doczekać się poznania tego co wydarzy się dalej, ponieważ autorka bardzo dobrze rozplanowała fabułę na całą trylogię, powoli i skrupulatnie podążała wyznaczonym ciągiem przyczynowo-skutkowym (nie nudziła ani przez moment!) oraz rzucała smaczki, które jednoznacznie wskazywały na efektowne rozwinięcie akcji. Drugi tom został wzbogacony o gęsty klimat i ponownie wprowadził nas do świata przesiąkniętego magią, Atlantydą oraz aniołami, gdzie wszystko może się wydarzyć. Przyznaję, że nie mogłam oderwać się od lektury i żałuję, że nie miałam pod ręką finalnej części, bo z wielką przyjemnością poznałabym ostateczne rozwiązanie.
Obowiązkowe zachowanie chronologii gwarantuje wielką przygodę a podsycana niepewność co do dalszych losów bohaterów idealnie łączy się z nowymi tragediami. Taris wplątana w szereg intryg i trudnych wyborów opłakiwała śmierć brata oraz utratę miłości swojego życia. Azrael zdradził i ostatecznie odciął się od dziewczyny twierdząc, że ta nigdy nic dla niego nie znaczyła. Jednak nie czas na załamywanie rąk, kiedy Aristoi zmuszają dziewczynę do odnalezienia tytułowego pierścienia ognia, bez którego dusza Malachiego trafi w ręce demonów. Główna bohaterka rzuca się więc w ramiona niebezpiecznej misji i jednocześnie imponuje czytelnikowi hartem ducha. Taris już w pierwszym domie dała się poznać od strony niebywałej charyzmy a przeżyte doświadczenia tylko wzmocniły jej charakter. To pewna siebie, niezależna dziewczyna, która doskonale wie do czego dąży, ale i Azrael ma w tej historii swoje odpowiednie miejsce - całkowite przeciwieństwo dziewczyny uzupełnia ją od najlepszej strony i nawet jeśli różnią się wszystkim to razem wydają się stanowić spójną całość. Ich wątek romantyczny naznaczony będzie przeciwnościami, niepotrzebnymi kłamstwami oraz błędnymi decyzjami, ale to tylko napędzi akcje i sprawi, że emocje staną na najwyższym poziomie.
Styl Woolf to kolejna pozytywna odsłona całej serii. Raz, że kreuje w pełni wiarygodnych, wielowymiarowych bohaterów. Dwa, że potrafi idealnie w punkt oddać wszystkie emocje. Trzy: bawi się wydarzeniami niczym wprawny bajarz, często zaskakuje, skłania do myślenia i zawsze imponuje racjonalnością akcji. Cztery - rewelacyjnie unika nudy, w jej książce nieustannie coś się dzieje, akcja jest dynamiczna a czytelnik czuje się w pełni zaangażowany, zadaje mnóstwo pytań, doszukuje się odpowiedzi i jest nierozerwalnie związany z losami bohaterów. Woolf smacznie wszystko równoważny, nie narzuca nam niczego z góry. Wątki łączą się w spójną całość i nie dominuje żaden z nich a jeśli obawiacie się, że romans stłamsi dynamikę przygody - nic bardziej mylnego!
"Pierścień ognia" to książka, która skutecznie ominęła klątwę drugiego tomu. Wszystko utrzymane na najwyższym poziomie zagwarantowało mi przygodę od której nie mogłam się oderwać. Wiarygodność, poruszane wartości, zaangażowanie oraz lawina skrajnych emocji przemówiły na korzyść fabuły, która sięgnęła po moje ulubione motywy. Autorka wykazała się nie tylko talentem, ale i ogromną wyobraźnią dzięki czemu przelała na papier swój pomysł z oddaniem jego maksymalnego potencjału, by pokazać, że w tym gatunku jeszcze wiele jest do powiedzenia a miłość w połączeniu z walką o własne miejsce w świecie potrafi pokonać wszelkie przeciwności.
Wielbiciele serii chętnie sięgną jej kontynuację.
OdpowiedzUsuńBrzmi bardzo zachęcająco. Warto na pewno się skusić.
OdpowiedzUsuńPrzede mną jeszcze tom pierwszy, ale jakoś nie wygospodarowałam jeszcze czasu :(
OdpowiedzUsuń