"Biegacz" Bartłomiej Grubich, Wyd. Vesper, Str. 224
PREMIERA: 17 kwietnia 2019r.
Wiele historii o miłości i złu. O tym co określa nasze życie.
Nieoczekiwane jest wszędzie. Dookoła nas. Nigdy nie wiadomo co wydarzy się za rogiem. Jakie konsekwencje wywołają nasze decyzje.
Bartłomiej Grubich przychodzi do nas z propozycją nietypowej książki. Trudno nawet jednoznacznie zaklasyfikować ją do jednego tematu. Kryminał, sensacja, pamiętnik, niebanalne wspomnienia? Wszystko zamknięte na kartach tej powieści buduje jedną nietuzinkową całość, która niby stoi na równi a jednak jakby osobno. Jakby wszystkie elementy na pierwszy rzut oka były niezależną formą, która przypadkowo zaplątała się w historię pisaną przez autora. Wystarczy jednak z góry spojrzeć na powieść, gdy już przeczytamy wszystko od deski do deski, by zrozumieć sens takiego połączenia.
Taka jest właśnie ta książka. Połączone fragmenty życia, wspomnienia, teraźniejsze działania. Składają się na kilka opowieści, które powoli, czasami niemal boleśnie, zmierzają ku wspólnemu finałowi. Jednak mimo początkowych przekonań, że autor nie miał pomysłu na swoją książkę widzimy jak mądrze przemyślał przebieg wydarzeń i sprytnie kazał czytelnikom czytać między wierszami. I tak oto z kolejno przeczytaną stroną co raz bardziej jaśniało mi w głowie. To nic innego jak książka o tym co kryje nasze życie - o maratonie, który wyznacza nasze cele i pościgu za nieuchwytnym mordercą zamknięte w thrillerze psychologicznym, który przekonuje klimatem.
Na pewno nie jest to książka dla
każdego. Poleciłabym ją raczej czytelnikowi, który uważa się za
odważnego. Który lubi eksperymentować. To ciekawa forma, chociaż
jednocześnie nie łatwa w odbiorze co sprawia, że znacznie trudniej się w
niej odnaleźć niż w typowej książce fabularnej. Jednak wciąż mamy do
czynienia z fikcją literacką, całkiem nieźle przemyślaną, która na pewno
wielu czytelnikom przypadnie do gustu.
Osobiście mogę potwierdzić, że czas poświęcony tej książce
nie jest czasem stracony. Z rosnącym zainteresowaniem śledzia przebieg
wypadków i naprawdę ciekawił mnie kierunek w którym to wszystko
zamierzało. Niby do nikąd a jednak w jednym konkretnym kierunku...
Jakim? O tym musicie przekonać się już sami, ponieważ właśnie to jest
sednem tej opowieści. Autor pisze lekko i właśnie ta swoboda tekstu umożliwia
lepsze zaangażowanie się w opisywane wydarzenia. Nie koliduje z fabułą,
która przecież do najłatwiejszych nie należy i jednocześnie pozwala na
bliższe zapoznanie się z różnorodnymi emocjami, które towarzyszą podczas
czytania: od niepewności po nutę strachu w obawie przed oprawcą.
Innymi słowy to książka, która ma potencjał i to w pełni wykorzystany.
Nietuzinkowa, zaskakująca, poruszająca do myślenia nasze szare komórki.
Spędziłam przy niej sympatyczne chwile, które myślę, że i Wam będą
towarzyszyć. Ani przez moment nie żałowałam swojego wyboru zatracając się w melancholii proponowanej przez autora. Czy odważycie się zaryzykować? Czy zrobicie krok w
nieznane?
Zapisuję sobie tytuł. 😊
OdpowiedzUsuńTwoja recenzja jest bardzo zachęcająca.
OdpowiedzUsuńPrzyznaję,że zapowiada się ciekawie- Bardzo intrygująca recenzja :)
OdpowiedzUsuńWierzę na słowo, że książka jest dobra i potencjał w pełni wykorzystany. Tym razem jednak się nie skuszę. Zbyt wiele mam zaległości do nadrobienia.
OdpowiedzUsuń