Nieźli z nich agenci. Czy zdążą się dogadać, zanim się pozabijają?
Szukacie lekkiej, przebojowej książki na jeden wieczór? Doskonale się składa! Drugi tom romantycznej serii od Agnieszki Lingas-Łoniewskiej to właśnie książka tego typu - niezobowiązująca a jednak wciągająca na całego.
Najpierw była "Kolacja z Tiffany'm", teraz przyszedł czas na "Obiad z Bondem". I o ile pierwsza książka była sympatyczna i nie mogę jej nic zarzucić, o tyle druga część wydaje mi się bardziej zagmatwana i przy tym mocniej wciągająca. Nie jest to jakaś historia z dreszczykiem, pędzącą na złamanie akcją czy wielowątkową fabułą, bo to nie w stylu romansów autorki, które są zdecydowanie bardzie spokojnymi historiami, ale podczas czytania czułam, że coś się dzieje, że ta historia dokądś mnie zaprowadzi a nie tylko rzuci w wir romantycznej przygody.
Elizę, którą mieliśmy okazję poznać w pierwszej części jako przyjaciółkę głównej bohaterki, prześladuje pech. Zostaje sama w wielkim mieszkaniu i czuje, że ktoś chyba ją obserwuje. Czy to możliwe, że doszło do włamania? Na szczęście z pomocą przychodzi jej niesłychanie błyskotliwy i przystojny komisarz. Tylko, że Eliza dobrze zna Jacka a ich historia wcale nie zaczęła się od dobrej strony.
Bohaterowie to bez wątpienia najjaśniejszy punkt tej powieści. Autorka ma już wieloletnie doświadczenie w kreowaniu postaci, więc pozwólcie, że nie będę jej za to chwalić, ale wspomnę, że naprawdę wie co robi i dzięki temu otrzymaliśmy fajną, sympatyczną, odważną dziewczynę w postaci Elizy oraz niesłychanie urokliwego, troszkę sarkastycznego, rozbrajającego Jacka. Ogromnie polubiłam tą dwójkę od początku czując, że są dla siebie stworzeni i w ich towarzystwie śmiałam się szczerze, rozbawiona obserwując jak obydwoje udają, że wcale im na sobie nie zależy oraz z rosnącym zaciekawieniem śledziłam przebieg wypadków zagrażających bezpieczeństwu Elizy.
"Obiad z Bondem" to książka, która mnie urzekła. Lekka, prosta, niezobowiązująca a przy tym rozbrajająca urokiem osobistym głównego bohatera oraz swobodnym poczuciem humoru. Oby więcej pojawiło się takich romansów, które nie tylko bawią, ale i wciągają w wir przygody. Agnieszka Lingas-Łoniewska po raz kolejny przekonała mnie do swojej prostej formy i zapewniła kilka godzin wspaniałej historii.
Mam w planach. Taki obiad z chęcią skosztuję.
OdpowiedzUsuńNa taki "obiad" to mam ochotę:)
OdpowiedzUsuńNa pewno wiele osób chętnie sięgnie po tą książkę, ale ja raczej nie przepadam za takimi klimatami, więc nie mam jej w planach.
OdpowiedzUsuńMam w planach przeczytać tę książkę.
OdpowiedzUsuńNiekiedy właśnie potrzebuje takiej lekkiej pozycji. Zapisuje tytuł.
OdpowiedzUsuńNajpierw "Śniadanie z Tiffanym", a dopiero potem wybiorę się na "Obiad z Bondem". :)
OdpowiedzUsuńMiło wspominam jedną książkę autorki, którą przeczytałam. Chętnie skuszę się i na tą :)
OdpowiedzUsuńMyślę, że na odprężenie to idealna lektura!
OdpowiedzUsuńCzytałam jej dwie pozycje, noo może dam szansę kolejnej, chociaż dla mnie to były średniawki ;)
OdpowiedzUsuń