"Imperium grzechu" Meghan March, Tyt. oryg. Sinful Empire, Wyd. Editio, Str. 258
"Nigdy nie byłaś pionkiem, od pierwszego dnia byłaś królową. Najpotężniejszą figurą na całej szachownicy."
Kiedyś nieznajomi, dziś kochankowie. Miłość namieszała w ich głowach, nie dopuściła do głosu rozsądnych myśli. Czy niebezpieczeństwo pozwoli im w końcu podjąć ostateczną decyzję związaną z losem ich obojga?
Kiedy lato w pełni a żar leje się za oknem powieści romantyczne wydają się najlepszym wyborem. Meghan March i jej ostatni tom trylogii wychodzą naprzeciw naszym oczekiwaniom, by w wirze płomiennych emocji i romantycznych uniesień zaskoczyć finałem bohaterów, którzy zaskarbili sobie moją sympatię już przy pierwszym tomie. Od początku zastanawiałam się jak ostatecznie potoczą się losy bohaterów oraz jak zakończy się ich historia i przyznaję - autorka spełniła moje oczekiwania całkiem rozsądnym zakończeniem wszystkich wątków.
Keira Kilgore zawsze miała cięty język. I zaskakiwała swoją pewnością siebie. Jednak w towarzystwie Lachlana Mount'a wszystko się zmieniało. Władca miasta trzymał ją w garści, nie pozwalając ani na moment decydować o swoim ciele. Kiedyś Keira nienawidziła go całym serce. Dziś to serce nie potrafi przestać go kochać. Tylko czy w morzu nienawiści płynącej dookoła nich oraz wielkiego niebezpieczeństwa ich związek wystawiony na próbę ma szansę przetrwać?
Lubię romanse, których sceny erotyczne balansują na krawędzi, jeśli tylko napisane są one z rozumem i nie przesadzają swoją ordynarnością. W przypadku tej serii przyznaję, że chociaż niektóre momenty w fabule przyprawiały o zawrót głowy to nie mogę im zarzucić niczego złego - wszystko zamknęło się w ramach dość intensywnego romansu pomiędzy głównymi bohaterami, których przecież sama relacja była już nietypowa. A to ważne, ponieważ praktycznie cała trylogia opiera się wyłącznie na przeciąganiu liny między Keirą i Lachlan'em, więc gdyby kreacja bohaterów czy niedopracowanie ich nietypowego związku kulały - na pewno trylogia nie byłaby tak wciągająca.
Polecam zaopatrzyć się we wszystkie trzy tomy od razu, jeśli seria March jest Wam jeszcze obca. Dla mnie najgorsze było oczekiwanie na ciąg dalszy, gdy zderzałam się z nierozstrzygającymi finałami. Niebezpieczeństwa, intrygi, sekrety, zło czające się na każdym kroku w finalnym tomie otrzymują pole do popisu, by w końcu wszystko wyszło na jaw i ostatecznie zamknęło podjęte watki. Możecie zatem domyślać się, że "Imperium grzechu" przebija dynamiką dwie poprzednie części zaskakując równocześnie całkowitą zmianą zachodzącą w głównych bohaterach. Nie jest to historia idealna, ale doskonale sprawdza się jako lekka powieść bez zobowiązań, która w dodatku zaskakuje wykorzystanym potencjałem.
"Imperium grzechu" to zakończenie jakiego oczekiwałam. Dużo emocji, zmian w losach bohaterów i jeszcze więcej nietypowych wyborów przekonało mnie, że także te niepozorne książki potrafią skupić na sobie całą moją uwagę. Oblicze miłości nietypowe dla wielu z nas dla Keiry i Lachlana okazało się wstępem do najważniejszych zmian. Dla mnie natomiast losy tej dwójki były sympatyczną przygodą, którą przeżyłam dzięki Meghan March.
Te nietypowe wybory, o których wspominasz, bardzo mocno mnie intrygują.
OdpowiedzUsuńKsiążka zupełnie nie dla mnie.
OdpowiedzUsuńKoniecznie muszę przeczytać tę powieść oraz pozostałe tomy :)
OdpowiedzUsuńNiegrzeczna okładka
OdpowiedzUsuńMuszę chyba rozpocząć od I tomu :)
OdpowiedzUsuńNie czytałam jeszcze tej serii :)
OdpowiedzUsuńhttp://whothatgirl.blogspot.com
Bardzo intryguje mnie ta seria.
OdpowiedzUsuńZa erotyka mi nie przepadam, ale czasami po nie sięgam, więc być może kiedyś się skuszę. 😊
OdpowiedzUsuńKiedyś może sięgnę po tę serię. Może jakoś bardzo mnie nie kusi, ale chciałabym za jakiś czas ją przeczytać. :)
OdpowiedzUsuń