"Caraval. Chłopak, który smakował jak północ" Stephanie Garber, Tyt. oryg. Caraval, Wyd. OMGBooks, Str. 415
"Każdy posiada moc kształtowania tego, co nadejdzie, jeśli tylko zdobędzie się na odwagę by walczyć o to, na czym mu zależy."
Czy piękna okładka zawsze zapowiada równie piękne wnętrze? Nie zawsze. Jednak w przypadku tej historii połączenie okazało się idealne.
Zapowiedź spełnienia jednego życzenia jest dla Scarlett i Telli bodźcem do działania. Wychowane na maleńkiej wyspie przez ojca, który zawsze liczył się wyłącznie ze sobą, chcą uciec od okrucieństwa i sterowania ich życiem. Gdy przychodzi zaproszenie do Caravalu, tajemniczej gry w której stawką jest wygranie spełnienia życzenia, dziewczyny nie wahają się. Z nadzieją na udział w ceremonii jako goście honorowi samego mistrza Legendy siostry liczą, że wyprawa pozwoli im wyrwać się spod ramion apodyktycznego ojca.
Pomysł na fabułę to połączenie pokręconej wizji powieści dystopijnej z wizją rozgrywek na miarę "Igrzysk śmierci". Nie jest to może kluczowe porównanie pod względem fabuły, ale na pewno dobrego wykonania i rozegrania poszczególnych wydarzeń. Główne bohaterki marzą o tym, by uwolnić się z sideł ojca i zrobią wszystko co w ich mocy, by zakończyć swoją udrękę. Nie podejrzewają tylko, że zaproszenie na ceremonię jest również rozpoczęciem gry. Więc gdy Scarlett pojmuje, że uprowadzenie Telli to wstęp do rozgrywek, nie waha się ani chwili. Chwała jej za to, bo choć obie dziewczyny zjednały sobie moją sympatię niemal od razu, to przyznaję, że właśnie postać Scarlett najbardziej skupiła na sobie moją uwagę. Okazała się dziewczyną niezwykle silną, odważną i pewną siebie w tym co robi, choć przebija się przez to wszystko przerażenie związane z kolejnymi wyzwaniami. Przeczuwałam, że to będzie dobrze wykreowana postać i nie zawiodłam się w najmniejszym stopniu.
Autorka wciągnęła mnie w niesamowicie pokręcony świat Caravalu, tajemniczy, magiczny i bardzo, bardzo kuszący. Doroczna gra, obiecująca wyjątkową nagrodę, wiąże się z walką nie tylko na poszczególnych poziomach, ale wprowadza też motyw pozorów, które igrają sobie nie tylko z samymi uczestnikami, ale i z czytelnikiem, wodząc go za nos i nie pozwalając na szybkie rozwiązanie zagadki. A tam, gdzie nic nie jest do końca takie, na jakie wygląda - pojawia się magia, która wprowadza największy zamęt i cudowny klimat baśni. Choć przyznaję, że nie jest to na pewno książka oczywista i obawiam się, że nie każdemu przypadną do gustu nietypowe metafory. Jest ich w tej powieści mnóstwo, ale to one budują cały jej urok, więc nie wyobrażam sobie, by mogło ich zabraknąć. Wyobraźcie sobie na przykład "podejrzliwość o barwie szałwii" - niemożliwe, prawda? Taka jest właśnie ta książka: na pierwszy rzut oka zupełnie nieoczywista. Ale gdy już wejdziecie do świata Caravalu - wszystko zrozumiecie.
Jedyne zastrzeżenie, jakie mam do tej powieści, to przebijające się przez pomysłowość elementy debiutu. Autorka jak na mój gust zbyt wiele razy powtarzała imię głównej bohaterki i zapominała o stosowaniu synonimów. To widoczne, ale nie na tyle, by zaważyło na wyjątkowości tej powieści. Jestem zachwycona i przede wszystkim zaintrygowana tym, jak potoczą się dalsze losy bohaterów. A Wy? Jesteście gotowi do udziału w grze?
Jestem zainteresowana. Dobra recenzja.
OdpowiedzUsuńJestem gotowa :D I przeczytam na 100% :)
OdpowiedzUsuńTo chyba nie są moje klimaty, bo za każdym razem, gdy wychodzi powieść z motywem gry/wyścigu/walki z główną nagrodą, brzmi to dla mnie podobnie do wielu wcześniejszych książek.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
#LaurieJanuary
http://zniewolone-trescia.blogspot.com
Uwielbiam tę książkę <3 A powtarzanie imienia Scarlett- hmm, może to być po części też wina tłumacza ;) Ale jak na debiut jestem skłonna wybaczyć wiele, w zamian za tak magiczną i wciągającą historię :))
OdpowiedzUsuńKsiążka juz jakiś czas temu zwróciła na mnie swoją uwagę i już wiem, że warto po nią sięgnąć :)
OdpowiedzUsuńBardzo spodobała mi się okładka i sam tytuł, dlatego od razu kliknęłam w recenzję. Chociaż rzadko jednak sięgam po taki gatunek, to mnie zachęciłaś. Może czas spróbować czegoś nowego. :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Ania.
http://chaosmysli.blogspot.com
Już dzisiaj czytałam o tej książce i powtórzę się: chętnie po nią sięgnę :)
OdpowiedzUsuńNietypowa metafora mnie zaintrygowała i z tego powodu rozważę sięgnięcie po tę powieść. Mam nadzieje, że się nie zawiodę :)
OdpowiedzUsuńOkładka przyciąga, tak jak i pomysł na fabułę. Zapowiada tajemnice i magię, a to dla mnie bardzo dobre połączenie :)
OdpowiedzUsuńJestem ciekawa tej pozycji! Też nie lubię, kiedy ktoś nadużywa imion, ale chyba jestem w stanie wybaczyć to niedociągnięcie autorce ;)
OdpowiedzUsuńChwilowo nie mam ochoty na dystopijne klimaty, odpuszczę sobie :)
OdpowiedzUsuńNie wiem co sądzić o tej książce. Po różnych opiniach mogę stwierdzić, że chyba nie oszaleję na jej punkcie, ale po prostu muszę się kiedyś wziąć i ją przeczytać.
OdpowiedzUsuńDwie strony książek
Skoro jesteś zachwycona, to może i ja się skuszę, ale to za jakiś czas, bo obecnie mam co czytać.
OdpowiedzUsuńSkoro jesteś zachwycona, to może i ja się skuszę, ale to za jakiś czas, bo obecnie mam co czytać.
OdpowiedzUsuńPiękna okładka! Może w następnych tomach autorka dopracuje już sobie to powtarzające się słownictwo ;)
OdpowiedzUsuńSłyszałam o tej książce i jestem nią zainteresowana. Cieszę się, że i u Ciebie zastałam pozytywną recenzję ;)
OdpowiedzUsuńKolejna recenzja, która zachwala się książkę. Jakże nie mogę doczekać się momentu, w którym ją sobie kupię. Uwielbiam fantastykę, a fabuła wydaje mi się naprawdę ciekawa. Poza tym nie oszukujmy się, że ta śliczna okładka tez w jakiś sposób zachęca, aby mieć ją na swojej półce.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam xx
http://absolutnamaniaczka.blogspot.com/
Zapowiada się interesująco, taki miks, z którego naprawdę może wytworzyć się coś mocno wciągającego. Będę miała na uwadze tę książkę. :)
OdpowiedzUsuńBookendorfina
Czytałam mieszane recenzje, ale jednak te pozytywne najbardziej mnie nakręcają, żeby jednak po tę książkę sięgnąć, bo jeszcze przed premierą mnie zaciekawiła. ;)
OdpowiedzUsuńMnie jakoś zupełnie "Caraval" nie przekonuje... Ostatnio zrezygnowałam z poznawania nowych młodzieżówek, bo z każdą kolejną miałam wrażenie, że to wszystko już gdzieś było.
OdpowiedzUsuń