poniedziałek, 20 marca 2017

"Frankenstein" Mary Shelley

"Frankenstein" Mary Shelley, Tyt. oryg. Frankenstein or The Modern Prometheus, Wyd. Vesper, Str. 320

"Bo nic się tak nie przyczynia do uspokojenia umysłu jak zdecydowany cel- najlepszy punkt zaczepienia dla duszy i niczym nie zaślepionego intelektu."

Dawno temu, kiedy nikt jeszcze nie miał pojęcia o wampirach podbijających serca nastolatek, o wilkołakach toczących bój o swoje miejsce w życiu niewinnych dziewcząt, Mary Shelley powołała do życia jedną z istot, która potrafi zmrozić krew w żyłach samych swoim istnieniem. I wcale nie zamierzała podbijać niczyich serc, ale kto wie - może chętnie by je zjadła?

Nie ma nic dziwnego w tym, że "Frankenstein" trafił do kanonu klasyki, o której wspomina się przez lata. Trudno mi jednak określić w jaki tak właściwie gatunek mogłabym wpleść tą powieść. Po części jest to historia fantastyczna, czego idealnym przykładem jest sam tytułowy bohater. Jednak wszystko to jest również trochę straszne, więc czy mogłabym zaliczyć tekst do powieści grozy? A może zakwalifikować tą lekturę jako idealny przykład dawnej powieści społecznej, trochę przerysowanej (bo co tu robi ten Frankenstein?), ale jednak trafnie rozkładającej na czynniki pierwsze ludzką psychikę? Nie mam pojęcia, który z tych motywów przewodnich jest odpowiedzialny za przydzielenie tej powieści do jednego konkretnego gatunku, ale wiem jedno - całość wypadła naprawdę wzorowo.

Jak to już bywa z klasykami pisanymi dawien dawno - nie jest to książka łatwa, a czasami nawet męcząca. Trudno przebrnąć przez pierwsze strony historii, w której narrator zwraca się w swoim liście do siostry i opisuje swoją przygodę. Robi to trochę niefortunnie, bo właściwie nie zainteresował mnie ani jednym zdaniem i gdybym nie liczyła na dobre rozwinięcie, istniała duża szansa porzucenia przeze mnie lektury już na wstępie. Ale im dalej w fabułę, tym wszystko zaczynało się rozwijać, pojawiła się pierwsza wzmianka o Frankensteinie, później druga i kolejna, a każda następna wydawała się co raz bardziej intrygująca. Narrator słowami tytułowego bohatera opisuje postępowanie oszalałego z ambicji naukowca i jego historię. Victor Frankenstein nie wyjawił jednak zbyt wiele z samego procesu powstawania jego dzieła i owiał nutą tajemnicy sam akt tworzenia. To wzbudziło moją ciekawość i popuściłam wodzę wyobraźni, szczególnie że sam wygląd Frankensteina też nie został konkretnie przedstawiony. Może poza tym, że okazał się istotą silniejszą od człowieka i budzącą wstręt od jednego spojrzenia.

Można tutaj zaangażować swoją wyobraźnię, by ta podsuwała nam co raz to okrutniejsze obrazy. To najlepszy aspekt tej książki - fabuła jest zaskakująca i intrygująca, ale jednocześnie nie podaje wszystkiego na tacy. Czytelnik zaczytuje się w każdej kolejnej stronie i wciąż ma ochotę na więcej, ale to powieść o trochę innym znaczeniu - niesie ze sobą przesłanie społeczne, w której natura człowieka staje na pierwszym planie. Myślę, że każdy z Was odczuję tą lekturę inaczej, bo właśnie tak została napisana - by pobudzać ludzkie odruchy i emocje o których dawno zapomnieliśmy.

4 komentarze:

  1. Faktycznie trudno sklasyfikować tą powieść w konkretnym gatunku. Dobrze, że historia ze strony na stronę potrafi zainteresować, choć na te chwilę raczej odpuszczę sobie tę książkę.

    OdpowiedzUsuń
  2. Już od dawna zabieram się za tę powieść, ale jakoś nadal jej nie przeczytałam. Jeżeli to po części fantastyka i powieść grozy, tak jak piszesz, to idealnie wpasuje się w moje gusta czytelnicze. I wiesz, często jest tak, że dopiero po jakimś czasie wkręcamy się w historię :D Ja mam zasadę, że daje książce jak najwięcej szans. Może w końcu autor mnie zaciekawi ^^
    Cieszę się, że pomimo męczących pierwszych stron przebrnęłaś przez nie. Postąpię za Twoim przykładem i też dam książce szansę :) Mam nadzieję, że uda mi się przeczytać "Frankensteina" niedługo :)

    Pozdrawiam! Dolina Książek

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo chcę przeczytać tę powieść. Ale okładka jest... bardzo przerażająca!

    OdpowiedzUsuń
  4. Obawiam się, że trochę bałabym się w trakcie czytania, a że mieszkam sama, to chyba nie chcę sobie takich emocji serwować. :D

    OdpowiedzUsuń