środa, 7 marca 2018

"Lokatorka Wildfell Hall" Anne Brontë

"Lokatorka Wildfell Hall" Anne Brontë, Tyt. oryg. The Tenant of Wildfell Hall, Wyd. MG, Str. 528

"- Czy jest pani tak szczęśliwa, jak by sobie tego życzyła?
- Po tej stronie wieczności nikt nie może być doskonale szczęśliwy."

Z klasyką literatury jest tak, że trzeba ją lubić by w pełni zaakceptować. Każda powieść czytana na siłę wzbudzi w nas więcej niechęci niż potrzeba. A szkoda, bo czasami niesłuszne uwagi kierowane w stronę takich powieści sprawiają, że obok nosa przechodzą nam wyjątkowe historie. Takie jak choćby "Lokatorka Wildfell Hall" Anne Brontë, moja ulubiona lektura sióstr obok "Wichrowych wzgórz" oraz "Jane Eyre".

Główną bohaterką powieści jest Helen Graham, tytułowa lokatorka, która wraz z pięcioletnim synkiem i służącą wynajmuje część posiadłości. Zamknięta w sobie kobieta żyje na uboczu i nie brata się z sąsiadami. Tym samym staje się jedną z najczęściej wytykanych tajemnic przez okolicznych mieszkańców - osobowością nie tylko niemiłą w obyciu, ale i do głębi tajemniczą.Wszystko potęguje się wraz z pojawieniem się Gilberta Markhama, właściciela pobliskiego majątku, który wyciąga do niej przyjacielską dłoń. Plotki nie mają końca, powstają nowe teorie na temat życia Helen a ona sama nie jest skłonna do tego, by choć połowę z nich skutecznie uciąć. Czy wyjdzie jej na dobre milczenie w stosunku do pobliskich mieszkańców? I jak wyjdzie na tym jej nowa przyjaźń?

Fabuła opiera się na tajemnicy wciąż otaczającej tajemniczą postać Helen, która stopniowo zaczyna się wyjaśniać poprzez zajmujący niemal połowę powieści dziennik kobiety. To w nim ujawnia swoje wszystkie mroczne wydarzenia z przeszłości, które jednocześnie nadają jej osobie nieopisanego zachwytu - była bowiem kiedyś zupełnie inna niż teraz. Muszę przyznać, że to największy atut tej powieści: autorka fantastycznie ukazała rozłam jednej osobowości na dwa skrajne światy i przedstawiła je jakby w roli dwóch oddzielnych bohaterów, by następnie w finale połączyć je w jedną kompletną całość. To przemawia na korzyść kreacji bohaterów: intrygujących i zmuszających czytelnika by na moment przystopował i przyjrzał się im bliżej. 

Pamiętajcie, że to powieść pisana w czasach, kiedy prym wiodły długie opisy miejsc i wewnętrznych przeżyć, więc na tej zasadzie poznajemy wszystkie kłębiące się w Helen nastroje. Jednak absolutnie nie umniejsza to powieści, ponieważ styl Anne Brontë jest przejrzysty i obrazowy. Autorka na bazie wiktoriańskich zasad stworzyła społeczeństwo, które łatwo można przełożyć na współczesne czasy - nieprzyjemne dla siebie nawzajem, wciąż knujące za plecami i życzące drugiemu wszystkiego co złe. A jednak jest w tym pewien urok, ponieważ nie przez czyny przemawiają bohaterowie a słowem: subtelnym i dostojnym, które czasem bywa ostrzejsze niż nóż. To właśnie lubię w powieściach sióstr Brontë - ich elegancję i klasę widoczną w każdym zdaniu, jednocześnie odkrywającą ludzką naturę w każdym możliwym aspekcie.

Powyższa historia to ukłon w stronę kobiecości, które została wystawiona na ciężką próbę. Anne Brontë stworzyła postać Helen, która musiała samodzielnie, bez męża u boku, walczyć o dobro swoje i własnego dziecka. Tym sposobem  "Lokatorka Wildfell Hall" staje się powieścią ponadczasową, głoszącą prawdy o których nie wolno nam zapominać. Powieść jest doskonałym studium ludzkiej psychiki i nie jeden raz zaskakuje nawet nie przekonanego do klasyki literatury czytelnika. Ze swojej strony potwierdzam - to jedna z najlepszych powieści w dorobku sióstr Brontë.

11 komentarzy:

  1. Mam słabość do sióstr Bronte. Tę książkę mam przed sobą, ale narobiłaś mi ogromnej ochoty.

    OdpowiedzUsuń
  2. Dawno temu czytałam tę książkę. Pewnie kiedyś sobie ją odświeżę.

    OdpowiedzUsuń
  3. Nazwisko autorki znane, ale nie miałam okazji czytać żadnej książki autorstwa sióstr. Może kiedyś przyjdzie ten czas, że będę mieć ochotę sięgnąć po klasykę. :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń
  5. Po Twojej recenzji zaczęłam się zastanawiać, dlaczego tak rzadko sięgam po klasykę, kiedy w rzeczywistości uwielbiam specyficzny klimat tych lat.

    OdpowiedzUsuń
  6. Po Twojej recenzji zaczęłam się zastanawiać, dlaczego tak rzadko sięgam po klasykę, kiedy w rzeczywistości uwielbiam specyficzny klimat tych lat.

    OdpowiedzUsuń
  7. Dawno nie sięgałam po nic z klasyki, więc chętnie nadrobię i zapoznam się z tą powieścią. Czuję, że może mi się podobać :)

    OdpowiedzUsuń
  8. bardzo się ciesze, że to jedna z najlepszych powieści sióstr, bo właśnie czeka na mojej półce :D pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Całkiem nieźle to wygląda, może kiedyś się na nią skuszę...

    OdpowiedzUsuń