"Napisz do mnie" Robert Kornacki, Lidia Liszewska, Wyd. Czwarta Strona, Str. 544
"Była głodna, zła i podniecona. W tej kolejności."
Pamiętacie czasy, kiedy wysyłanie listów było naturalną reakcją? Pisanie długich, zawiłych historii o życiu i emocjach, na które czekało się z delikatnym dreszczykiem niepokoju: czy poczta dostarczy je w danym czasie, czy nie zaginą gdzieś pod drodze. I czy na pewno przeczytamy w nich to co chcemy. Jeden list, może w życiu nieźle namieszań co potwierdza lektura powieści "Napisz do mnie".
Uwielbiam powieści oparte na motywie listów. Pamiętam swój zachwyt, kiedy przeczytałam "Cześć, co słychać?" Magdaleny Witkiewicz. Tam jednak głównym motywem były e-maile, a tutaj pierwsze skrzypce odgrywają prawdziwe listy. To dodaje powieści uroku, pewnego sentymentalnego wydźwięku ku tęsknocie za przeszłością. I - to najlepsze! - przyspiesza bicie serca w oczekiwaniu na kolejne listy. Żałuję jednak, że w samej powieści było ich tak niewiele. Ten drobiazg w kontekście całej powieści okazał się niewielką wadą, ale zauważalną, bo w końcu na tym motywie oparła się cała fabuła.
Główni bohaterowie to przykład człowieka każdego z nas - znudzonego monotonią dnia codziennego, który pragnie odmienić swoje życie. Spotkali się przypadkowo, ale wszystko potoczyło się jak w zaczarowanej bajce, która nagle zabarwiła życie mnóstwem kolorów. Nic dziwnego, że bohaterowie dali się na to namówić - kto nie chciałby przegonić szarości dnia? To przemówiło na korzyść powieści, która uderzyła w czułe struny każdego z nas: fabuła przemówiła do mnie wiarygodnością i chęcią zmian.
Autorzy prowadzą czytelnika przez historię przypominającą grę. On – dziennikarz radiowy o zniewalającym głosie, którym uwodzi kolejne kobiety. Ona – romantyczna i zmysłowa malarka, która chce od życia czegoś więcej. Na pierwszy rzut oka zwykli ludzie po czterdziestce z ustabilizowanym życiem. A jednak jeden list niepostrzeżenie zostawiony w kawiarni rozpoczyna między tą dwójką wymianę wzajemnych pragnień i nadziei, które chwytają za serce. Duet autorów wykonał naprawdę dobrą pracę angażując w historie zwykłe życie oparte na historii, która może przytrafić się każdemu z nas, przez co tęsknota za uczuciami, które rodzą się w głównych bohaterach odbija się także w czytelniku. Zabrakło mi jedynie czasem głębszych emocji, kiedy fabuła schodziła na tory rzeczywistości Matyldy i Kosmy, która mocno kontrastowała z ich sekretnym życiem uczuciowym.
"Napisz do mnie" to powieść obyczajowa z odwołaniem do romansu jak z bajki. Mnóstwo kłębiących się emocji przysłania ponurą rzeczywistość i dodaje koloru otaczającej nas monotonii. Przyznaję, że czuję się zauroczona powieścią, którą podarowali mi Robert Kornacki i Lidia Liszewska przez co ogromnie ją polecam. To wdzięczna propozycja historii w której śmiało możemy odnaleźć cząstkę nas samych.
Książkę już mam na swojej półce i w wolnej chwili zamierzam do niej zajrzeć.
OdpowiedzUsuńNawiązanie do bajkowego romansu zapowiada się nieźle :)
OdpowiedzUsuńMyślę,że kiedyś przeczytam.
OdpowiedzUsuńMyślę, że ja również byłabym zauroczona tą książką.
OdpowiedzUsuńA mnie ta książka kompletnie nie zachwyciła, nie urzekła i momentami irytowała. Wciąż zastanawiam się, co o niej myśleć :)
OdpowiedzUsuń